Mam przed sobą taki wybór i waham się pomiędzy szkołą leżącą blisko nas, 10 minut spacerkiem ale mającą złą opinię - zarówno z powodu niskiego poziomu jaki i dość patologicznego środowiska (Stare Miasto, wiele rodzin tzw menelskich), a szkołami dobrymi, do których jest dojazd 15-20 minut autobusem w jedną stronę. Oczywiście wygodniej byłoby dla mnie i dla młodego uczęszczać do tej położonej niedaleko - za jakiś czas mógłby samodzielnie chodzić do szkoły / wracać do domu. Druga opcja z dojazdami - wiadomo, mało wygodna tym bardziej że nie jestem zmotoryzowana - a więc 4 x dziennie w tę i z powrotem autobusem - masa czasu na to pójdzie... No ale poziom nauczania tam ponoć o wiele wyższy. Tylko nie wiem, czy synek się dostanie - bo rejonizacja, wielu chętnych itd.
Dodam, że dziecko mam ponadprzeciętnie zdolne, potrafi już czytać i pisać, liczyć i zadaje abstrakcyjne, trudne pytania, ogólnie interesuje się nauką. Jest wrażliwym chłopcem.
Wychowuję go samotnie, nie mam żadnej pomocy ani partnera.
Co byście zrobiły? Może powiecie, jak było u Was?
1 2022-02-11 00:41:16 Ostatnio edytowany przez szeptem (2022-02-11 00:42:35)
2 2022-02-11 03:30:39 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2022-02-11 03:32:22)
Mam przed sobą taki wybór i waham się pomiędzy szkołą leżącą blisko nas, 10 minut spacerkiem ale mającą złą opinię - zarówno z powodu niskiego poziomu jaki i dość patologicznego środowiska (Stare Miasto, wiele rodzin tzw menelskich), a szkołami dobrymi, do których jest dojazd 15-20 minut autobusem w jedną stronę. Oczywiście wygodniej byłoby dla mnie i dla młodego uczęszczać do tej położonej niedaleko - za jakiś czas mógłby samodzielnie chodzić do szkoły / wracać do domu. Druga opcja z dojazdami - wiadomo, mało wygodna tym bardziej że nie jestem zmotoryzowana - a więc 4 x dziennie w tę i z powrotem autobusem - masa czasu na to pójdzie... No ale poziom nauczania tam ponoć o wiele wyższy. Tylko nie wiem, czy synek się dostanie - bo rejonizacja, wielu chętnych itd.
Dodam, że dziecko mam ponadprzeciętnie zdolne, potrafi już czytać i pisać, liczyć i zadaje abstrakcyjne, trudne pytania, ogólnie interesuje się nauką. Jest wrażliwym chłopcem.
Wychowuję go samotnie, nie mam żadnej pomocy ani partnera.
Co byście zrobiły? Może powiecie, jak było u Was?
Ja bym dziecko posłała do tej bliżej i ewentualnie jeśli byłaby to zła decyzja to zmieniła potem na tę w dalszej okolicy.
Bo może się okazać, że wcale nie jest tam tak źle jak piszą.
Często rodzice są roszczeniowi, nic im nic pasuje i stąd krytyka.
Jeżeli zadbasz o dziecko, dopilnujesz, podsuniesz mu dodatkowe materiały do jego rozwoju to zdolne dziecko poradzi sobie z egzaminem 8 klasisty i dostanie się do dobrej szkoły ponadpodstawowej nawet uczęszczając do szkoły z niskim poziomem nauczania.
Natomiast problemem może być to, ze dziecko będzie się nudzić w początkowych miesiącach gdyż to czego mają tam nauczyć ono już umie.
15- 20 min to duzo i nie duzo. Mozesz np. ogarnąć szkołę w pobliżu swojej pracy, żeby moe było to uciążliwe. Z drugiej strony blisko do szkoły ma wiele plusów ( mój mąż opowiada jak to na długiej przerwie jadał obiady w domu. Jego szkoła wybitna nie była , ale nie narzeka.)
Może pomyśl jeszcze nad alternatywnym wybrnięciem z tej sytuacji, może jest jeszcze ocja nr 3 ktorej teraz nie dostrzegasz.
Ja bym nie posyłała dziecka do tej szkoły co jest blisko, dzieci mogą go wyśmiewać, że kujon itp, czyli syn może równać w dół, w lepszej szkole odwrotnie.
Umiejetność czytania czy pisania nie jest czymś wjątkowym w Tym wieku, dziecko po prostu, nie będzie musiało się uczyć w młodszych klasach, lekcje sam odrobi, nauka na przyszłość też nie będzie problemem, czyli same plusy.
Dobrym pomysłem byłby trzeci wybór, blisko miejsca pracy, chyba, że nie pracujesz, skoro była byś w stanie dziecko odwozić autobusem, ale to też do pewnego wieku, później sam by dojeżdżał.
Tak czy tak musi to być Twoja decyzja.
Dzięki za dotychczasowe odpowiedzi. Sęk w tym, że ja pracuję w domu (praca twórcza). Więc nigdzie nie dojeżdżam. Innych opcji, niż 2 podane powyżej, nie widzę...
To masz problem, ale tak z ciekawości sprawdziłam, od ilu lat dziecko może samo chodzić do szkoły w obecnych czasach, okazuje się, że od 7, ale tak jak by miał dalej, to od 10 lat mogłby jeździć sam, z zegarkiem z lokalizacją na ręku byłabyś spokojniejsza.
Z własnego doświadczenia powiem Ci, że nie tyle szkoła jest ważna, co nauczyciele na jakich trafi. Gdy moje dziecko chodziło do szkoły, trafiło na świetną nauczycielkę nauczania początkowego. Z kolei syn sąsiadki chodził do równoległej klasy gdzie wychowawczynią była nauczycielka, na która rodzice narzekali od lat. Ta sama szkoła a zupełnie inne doświadczenia i opinie. Środowisko rówieśników ma olbrzymie znaczenie na kształtowanie się postaw u dziecka, tyle, że trudno jednoznacznie przepowiedzieć, na jakich kolegów czy koleżanki trafi.
Mimo wszystko skłaniałabym się do wybrania lepszej szkoły. Kilka lat warto się przemęczyć dla zapewnienia dziecku odpowiedniego poziomu nauki.
8 2022-02-12 04:15:27 Ostatnio edytowany przez Onaja12345 (2022-02-12 04:34:01)
Wyjście nr 3 - zatrudniasz opiekunkę, ktora zawozi lyb przywozi dziecko ze szkoły. Mose nie non stop, ale na tyle często, aby odciążyć Cię na codzień -jakaś starsza sąsiadka lub dziecko sąsiadów, które uczy się w tej samej szkole a jest na tyle duże aby dzieci mogły wspólnie wracać po szkole.
Atmosfera w szkole jest bardzo ważna, poziom nauczania też, ale o wiele bardziej liczy się podejście nauczycieli. Moją podstawówkę wspominam bardzo dobrze, gimnazjum rewelacyjnie - ta sama szkoła, nowi nauczyciele. Zajęcia realizowane z pasją i zaangażowaniem, ambitne dzieciaki- połowa klasy świadectwa z czerwonym paskiem. Liceum porażka, klepanie wszystkiego na pamięć, nie zrealizowanie podstawy przez co poźniej miałam problemy na studiach. Dobra szkoła to podstawa.
9 2022-02-14 18:22:15 Ostatnio edytowany przez madoja (2022-02-14 18:23:57)
Dałabym do szkoły bliżej. Niech pozna różne środowiska, a nie tylko "wyższe progi". W mojej podstawówce była mieszanka patologii i dzieci z dobrych domów i było fajnie. A poziom nauczania? Prawda jest taka że i tak wszędzie jest ten sam plan do zrealizowania, a jak dzieciak jest ambitny to będzie uczył się w domu. Po trzecie, po co stres związany z rekrutacją?
Ja lepiej wspominam szkołę do której miałam kawałeczek, niż taką do której musiałam jechać autobusem. Ta pierwsza była bardziej "moja". Dzieciaki nienawidzą poświęcać tyle czasu na dojazdy.
Kilka razy zagadywałam pod tą szkołą niedaleko nas rodziców, którzy odprowadzali pociechy. Każdy twierdził, że jest OK. Więc będzie tu chodził i tyle. Dziękuję za Wasze opinie.