Hej,
Mam synka 1.5 roczku od zawsze był wymagającym maluchem jako niemowlak i noworodek nieodkładalny, ciągle przy piersi. Teraz jako większe dziecko 5 min się sam nie zabawi, szybko się irytuje, nudzi muszę siedzieć cały czas przy nim i wymyślać nowe kreatywne zabawy. Gdy odejdę do wc, posprzątać , ugotować coś rzuca się po podłodze i płacze. Jestem bez sił chwilami ratuje nas bajka ale nie chcę żeby całe dnie siedział przed TV. Jak tylko na moment usiądę ciągnie mnie na siłę czasami, bije. Ciągle na mnie wisi.Mąż całymi dniami pracuje, nie mam nikogo kto by mógł mnie odciążyć chociażby na moment. Może macie patenty na małe high need baby? Jak mówić do niego ? Jak reagować na napady złości z jego strony jak wykonuje coś innego niż opieka nad nim ? Na spacerach nie chce jeździć w wózku, za rączkę sie wyrywa boje się , że wpadnie pod samochód. Często nie chce wracać do domu i rzuca się na krawężnik. Już sama nie wiem jak postępować czy nie zwracać uwagi na jego płacz? Udawać , że nie widzę jego naruszenia i jęczenia ?
1 2022-02-05 22:20:34 Ostatnio edytowany przez Soniapatek91 (2022-02-05 22:21:58)
Myślę, że najlepiej zrobisz jak udasz się do specjalisty z dzieckiem
3 2022-02-06 12:32:13 Ostatnio edytowany przez cisza to ja (2022-02-06 12:33:24)
Przeczytałam wszystkie Twoje wątki Soniapatek i czytając miałam wrażenie,
że jest w Tobie dużo niezgody na to, co wokół Ciebie dzieje się.
To powoduje, że jesteś zestresowana, niezadowolona, przemęczona
i wszędzie widzisz zło.
Ponadto niechciane przez męża dziecko, więc i ciąża w stresie.
To wszystko może być przyczyną, że mały człowieczek jest właśnie taki, bo
podobno płód jest uwrażliwiony na bodźce z zewnątrz i na to, co dzieje się
z matką.
Potem wymaga dużo opieki, cierpliwości, a zwłaszcza miłości, a Ty zostałaś
z tym sama i nie jesteś w stanie zaspokoić dziecka większych potrzeb.
W poście wyżej "Istotka" proponuje udanie się po pomoc do specjalisty.
Popieram tę propozycję.
Dziecko jest dobrym obserwatorem ...i szybko wyciąga wnioski.....widać nauczył się jak Cię podporządkować i ma metodę by to zrealizować swoje żądania.
Po pierwsze nie reagować na płacz i wybuchy złości. Niech się nauczy, że to nie jest metoda na wymuszanie.
Po drugie nie lecieć na każdy pisk dziecka. Ja zauważy brak reakcji to zmieni metodę nacisku.
Po trzecie więcej luzu i dystansu....
Koniecznie udaj się do psychologa dziecięcego, inaczej sobie nie poradzisz.
To jest jeszcze bardzo małe dziecko i naprawdę trudno oczekiwać, że będzie się samo bawić. Spróbuj jak coś musisz zrobić w domu dać synkowi to samo do roboty - niech razem z Tobą ściera kurze, myje podłogę, przygotowuje jedzenie itp. Wiem, strasznie to upierdliwe i meczące jest, ale dziecko w tym wieku bardzo lubi naśladować dorosłego. Ale przynajmniej masz go cały czas na oku, no i on tez jest cały czas z mamą. Na spacer proponowałabym szelki i smyczkę. Wiem, pewnie się część oburzy, ale to naprawdę dobry sposób na danie dziecku złudzenia wolności na spacerze z jednoczesnym zapewnienie stałej nad nim kontroli. Tylko bezwzględnie wymagałabym, że idzie za rękę przy przechodzeniu przez jezdnię. A jak bardzo protestuje, to wkładałabym go konsekwentnie do wózka bez względu na jego krzyki itp. Gdy moi synowie byli mali bardzo chwaliłam sobie to, że chodzili codziennie o tej samej porze spać. Zarówno w południe, jak i wieczorem. I miałam dzięki temu wolne około półtora godziny koło południa, oraz wolny wieczór. Tylko to też wymaga od rodziców żelaznej konsekwencji. Nie ma, że dzisiaj sobie odpuścimy, bo cos wypadło, jutro też, bo akurat wpadła koleżanka na plotki a pojutrze to już chcemy, ale dziecko zrobiło sobie drzemkę zamiast o 11 to po 16 i o tej 20 ma gdzieś spanie. U mnie było konsekwentnie: dobranocka o 19 (bo wtedy jeszcze była ), w czasie dobranocki (przyznaję, nie powinno tak być) kolacja. Potem kąpiel, czytanie na dobranoc książeczki, buzi i spać. I nie było nigdy protestów, nawet jak byli już naprawdę duzi a za oknem było lato i koledzy biegali po podwórku. Wredna matka byłam, ale jak się ostatnio ich o to pytałam (są już dorośli) to powiedzieli, że to było dla nich normalne i nie mają pretensji
Ja doskonale rozumiem, że dziecka którym się trzeba opiekować codziennie przez cała dobę ma się czasem naprawdę dosyć. I to jest normalne. I fajnie jest jak można je komuś na chwilę podrzucić i odpocząć. Przede wszystkim psychicznie. A może jest możliwość zapisania go do żłobka na parę godzin dziennie? Wiem, są minusy, bo dzieci częściej chorują, ale są i plusy - staja się bardziej samodzielne. A Ty odpoczniesz od synka przez ten czas i po jego powrocie do domu będziesz miała więcej cierpliwości i czasu na zabawę z nim.
Powodzenia życzę i właśnie tej cierpliwości o którą przy takim brzdącu tak trudno...
Pozdrawiam