Mój facet nie ma żadnych znajomych, oprócz tych z którymi spotyka się w pracy. Ma 30 lat, ale nie ma nikogo i z nikim nie utrzymuje kontaktu poza mną, bratem i mamą. Nie rozmawia o swoich problemach z nikim oprócz mnie i jak się kłócimy, mamy ciche dni, on nie rozmawia o tym z nikim, ponieważ z bratem i mamą nie rozmawiają totalnie o takich sprawach. On dopiero po 8 miesiącach bycia razem powiedział swojej mamie, że kogoś ma. Jest strasznym introwertykiem, nie lubi wychodzić do ludzi, jest nerdem, lubi być sam. Ja też jestem introwertyczką, ale lubie gdzies wyjść, spotkać się ze znajomymi, choć sama mam tylko dwie koleżanki, ale mam komu się wygadać jak się kłócimy, a on nie. Wszystko dusi w sobie, nie ma nawet z kim pogadać. I też jakoś trochę mnie to denerwuje. Czy ktoś z Was ma podobną sytuację?
Może mieć tylu znajomych ilu chce. Czemu Tobie to tak przeszkadza?
3 2022-01-17 00:04:33 Ostatnio edytowany przez suun (2022-01-17 00:05:09)
Może mieć tylu znajomych ilu chce. Czemu Tobie to tak przeszkadza?
on nie ma nikogo. nie przeszkadza mi to, ale uważam, że to, że nawet z bratem nie rozmawia o problemach to jest średnie. Słabe dla głowy, żeby kisić myśli w sobie.
Lady Loka napisał/a:Może mieć tylu znajomych ilu chce. Czemu Tobie to tak przeszkadza?
on nie ma nikogo. nie przeszkadza mi to, ale uważam, że to, że nawet z bratem nie rozmawia o problemach to jest średnie. Słabe dla głowy, żeby kisić myśli w sobie.
No ale on tak woli. Po co chcesz go na siłę zmieniać?
suun napisał/a:Lady Loka napisał/a:Może mieć tylu znajomych ilu chce. Czemu Tobie to tak przeszkadza?
on nie ma nikogo. nie przeszkadza mi to, ale uważam, że to, że nawet z bratem nie rozmawia o problemach to jest średnie. Słabe dla głowy, żeby kisić myśli w sobie.
No ale on tak woli. Po co chcesz go na siłę zmieniać?
przecież nie chcę go zmieniać....
Mój facet nie ma żadnych znajomych, oprócz tych z którymi spotyka się w pracy. Ma 30 lat, ale nie ma nikogo i z nikim nie utrzymuje kontaktu poza mną, bratem i mamą. Nie rozmawia o swoich problemach z nikim oprócz mnie i jak się kłócimy, mamy ciche dni, on nie rozmawia o tym z nikim, ponieważ z bratem i mamą nie rozmawiają totalnie o takich sprawach. On dopiero po 8 miesiącach bycia razem powiedział swojej mamie, że kogoś ma. Jest strasznym introwertykiem, nie lubi wychodzić do ludzi, jest nerdem, lubi być sam. Ja też jestem introwertyczką, ale lubie gdzies wyjść, spotkać się ze znajomymi, choć sama mam tylko dwie koleżanki, ale mam komu się wygadać jak się kłócimy, a on nie. Wszystko dusi w sobie, nie ma nawet z kim pogadać. I też jakoś trochę mnie to denerwuje. Czy ktoś z Was ma podobną sytuację?
A jak długo się znacie?
Nie chce z tobą nigdzie wychodzić?
Może siedzi w necie i tam ma wirtualnych znajomych?
mam komu się wygadać jak się kłócimy, a on nie.
Mężczyźni zasadniczo się nie 'wygadują'...
Dla mnie dziwniejsze byłoby to, że 30-letni facet nie ma żadnej stabilnej relacji z innymi ludźmi. Nawet introwertycy tworzą przyjaźnie, a nawet z reguły są one dużo silniejsze, bo introwertyk ma mniej znajomych, ale za to bliskich. Ale jeżeli to nie jest dla Ciebie problemem, to to, czy on z kimś rozmawia o Waszych sprzeczkach, czy nie, to już jego sprawa
suun napisał/a:mam komu się wygadać jak się kłócimy, a on nie.
Mężczyźni zasadniczo się nie 'wygadują'...
Dokładnie - zazwyczaj żeby mieli taką potrzebę, to musi być już naprawdę, naprawdę źle. Ja musiałem się z kimś pogadać dopiero jak jż poszła w bok - wcześniej nawet z najbliższymi przyjaciółmi tematów tego typu nie poruszałem.
Ale brak jakichkolwiek relacji sugeruje jakiś problem, nawet dla ciężkiego introwertyka.
Ja mam 30 lat i zadnych znajomych takich ogólnych w świecie realnych. Mam kilkoro znajomych wirtualnych a w pracy to tylko znajomi tacy luźni. Z rodziną nie rozmawiam na żadne tematy psychologiczne, tylko sprawy dnia codziennego typu co kupić. Takie życie
11 2022-01-17 12:09:36 Ostatnio edytowany przez Panna Szlachetnego Rodu (2022-01-17 12:10:20)
Mój facet nie ma żadnych znajomych, oprócz tych z którymi spotyka się w pracy. Ma 30 lat, ale nie ma nikogo i z nikim nie utrzymuje kontaktu poza mną, bratem i mamą. Nie rozmawia o swoich problemach z nikim oprócz mnie i jak się kłócimy, mamy ciche dni, on nie rozmawia o tym z nikim, ponieważ z bratem i mamą nie rozmawiają totalnie o takich sprawach. On dopiero po 8 miesiącach bycia razem powiedział swojej mamie, że kogoś ma. Jest strasznym introwertykiem, nie lubi wychodzić do ludzi, jest nerdem, lubi być sam. Ja też jestem introwertyczką, ale lubie gdzies wyjść, spotkać się ze znajomymi, choć sama mam tylko dwie koleżanki, ale mam komu się wygadać jak się kłócimy, a on nie. Wszystko dusi w sobie, nie ma nawet z kim pogadać. I też jakoś trochę mnie to denerwuje. Czy ktoś z Was ma podobną sytuację?
Mnie nie dziwi brak znajomych, tym bardziej po 30. Mnie osobiście w tym wieku wszelkie znajomości zaczęły sie właśnie powoli wykruszać - praca , rodziny i dzieci - każdy powoli zaczął żyć swoim życiem przestawiając się z życia ze znajomymi na życie rodzinne, życie w parach. Nie widzę w tym niczego nadzwyczajnego.
12 2022-01-17 12:14:33 Ostatnio edytowany przez assassin (2022-01-17 12:15:32)
Mój facet nie ma żadnych znajomych, oprócz tych z którymi spotyka się w pracy. Ma 30 lat, ale nie ma nikogo i z nikim nie utrzymuje kontaktu poza mną, bratem i mamą. Nie rozmawia o swoich problemach z nikim oprócz mnie i jak się kłócimy, mamy ciche dni, on nie rozmawia o tym z nikim, ponieważ z bratem i mamą nie rozmawiają totalnie o takich sprawach. On dopiero po 8 miesiącach bycia razem powiedział swojej mamie, że kogoś ma. Jest strasznym introwertykiem, nie lubi wychodzić do ludzi, jest nerdem, lubi być sam. Ja też jestem introwertyczką, ale lubie gdzies wyjść, spotkać się ze znajomymi, choć sama mam tylko dwie koleżanki, ale mam komu się wygadać jak się kłócimy, a on nie. Wszystko dusi w sobie, nie ma nawet z kim pogadać. I też jakoś trochę mnie to denerwuje. Czy ktoś z Was ma podobną sytuację?
Mężczyźni to nie kobiety, żeby się żalić czy coś w tym stylu. Problemy starają się raczej przetrawić/rozwiązywać samodzielnie. Bardziej zastanawiające są te kłótnie, kto je wszczyna i z jakich powodów
13 2022-01-20 10:35:08 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-01-20 10:38:08)
Mój facet nie ma żadnych znajomych, oprócz tych z którymi spotyka się w pracy. Ma 30 lat, ale nie ma nikogo i z nikim nie utrzymuje kontaktu poza mną, bratem i mamą. Nie rozmawia o swoich problemach z nikim oprócz mnie i jak się kłócimy, mamy ciche dni, on nie rozmawia o tym z nikim, ponieważ z bratem i mamą nie rozmawiają totalnie o takich sprawach. On dopiero po 8 miesiącach bycia razem powiedział swojej mamie, że kogoś ma. Jest strasznym introwertykiem, nie lubi wychodzić do ludzi, jest nerdem, lubi być sam. Ja też jestem introwertyczką, ale lubie gdzies wyjść, spotkać się ze znajomymi, choć sama mam tylko dwie koleżanki, ale mam komu się wygadać jak się kłócimy, a on nie. Wszystko dusi w sobie, nie ma nawet z kim pogadać. I też jakoś trochę mnie to denerwuje. Czy ktoś z Was ma podobną sytuację?
Wiesz co, tak zasadniczo ja jestem nieco podobnym przypadkiem. Przyznaję od razu: też jestem introwertykiem. W sumie mam jednego kumpla (kuzyn mojej byłej żony, ale on mieszka na drugim końcu kraju), jedną kumpelę (poznaliśmy się wirtualnie, choć i w realu się spotykaliśmy) i jednego kolegę w pobliżu (dawny kolega z klasy z podstawówki, z którym w sumie dopiero po moim rozwodzie odnowiłem kontakt; mogę z nim pogadać o problemach, biegaliśmy co jakiś czas razem, ostatnio z nim nie gadałem), ale też nie mam w sumie kogoś żeby tak się spotykać towarzysko we w miarę regularnych odstępach (czyli powiedzmy 2-3 razy w miesiącu). Nawet dałem sobie taką szansę by poznać nowych ludzi, ale jakoś sam to zarzuciłem, po prostu stwierdziłem że bardziej potrzebuję bliskiej kobiety. Co ciekawe: gdy byłem w małżeństwie, to jakoś nawet specjalnie ten brak przyjaciół mi nie doskwierał. Owszem, fajnie byłoby co jakiś czas z kimś się spotkać w małym gronie, ale nie było to coś bez czego nie mógłbym żyć. I szczerze mówiąc utrzymywanie relacji towarzyskich też mi ciężko idzie, na przykład w ogólniaku trzymałem się z boku i dziś z nikim z ogólniaka nie mam kontaktu. Podobnie w sumie na studiach: jedyną osobą stamtąd była do niedawna koleżanka z roku, która została moją dziewczyną, a z czasem żoną. I tyle.
Mężczyźni to nie kobiety, żeby się żalić czy coś w tym stylu. Problemy starają się raczej przetrawić/rozwiązywać samodzielnie.
Dokładnie. Można powiedzieć, że społeczeństwo ustawiło nas w takiej pozycji, nie dając nam nawet tego komfortu bezpiecznego okazania chwilowej słabości. Kobieta może się pożalić, mu musimy być na zewnątrz twardzi.
suun napisał/a:Mój facet nie ma żadnych znajomych, oprócz tych z którymi spotyka się w pracy. Ma 30 lat, ale nie ma nikogo i z nikim nie utrzymuje kontaktu poza mną, bratem i mamą. Nie rozmawia o swoich problemach z nikim oprócz mnie i jak się kłócimy, mamy ciche dni, on nie rozmawia o tym z nikim, ponieważ z bratem i mamą nie rozmawiają totalnie o takich sprawach. On dopiero po 8 miesiącach bycia razem powiedział swojej mamie, że kogoś ma. Jest strasznym introwertykiem, nie lubi wychodzić do ludzi, jest nerdem, lubi być sam. Ja też jestem introwertyczką, ale lubie gdzies wyjść, spotkać się ze znajomymi, choć sama mam tylko dwie koleżanki, ale mam komu się wygadać jak się kłócimy, a on nie. Wszystko dusi w sobie, nie ma nawet z kim pogadać. I też jakoś trochę mnie to denerwuje. Czy ktoś z Was ma podobną sytuację?
A jak długo się znacie?
Nie chce z tobą nigdzie wychodzić?
Może siedzi w necie i tam ma wirtualnych znajomych?
Ponad 8 miesięcy. On w ogóle nie lubi wychodzić do ludzi bo go to męczy, ale nie ma ani jednego przyjaciela. Tylko koledzy z pracy, ale nie spotyka się z nimi. On w ogóle nie bardzo lubi ludzi i nawiązywać relacje. Jego priorytetami jest rozwój osobisty i dbanie o swoją kobietę i to jest super, ale trochę to jest dla mnie dziwne i średnie, że nie ma żadnego kolegi. Ja też jestem introwertyczką i też mi ciężko nawiązywać relacje, ale mam jedną najlepszą przyjaciółkę i jedną w pracy, z która się spotykamy regularnie. Uważam, że jest to potrzebne. On jest nerdem, gra w gry, żyje trochę w tym świecie.
Moze pyknijcie sobie trojeczke dzieci, wescie kredyt na dom/mieszkanie, zapewniem ze sie wyleczy z garania w gry.
Facet ktory traci mase czasu i energii na granie w gry nie wrozy happy life.
To po co Ty w ogóle z nim jesteś ? nie pasuje Ci to sobie zmień Strasznie się go czepiasz .Ciekawe jak by sie czuł czytając to co o nim piszesz .