Cześć dziewczyny, może panowie.
Zarejestrowałem się tutaj i piszę by dostać radę. Jestem w zasadzie niedoświadczony w relacjach damsko-męskich dlatego walnąłem gafę przez którą kobieta się speszyła i nie chce randkować. Opiszę sytuację. Sorry ale może być ze szczegółami by to dobrze przedstawić.
Poznaliśmy się losowo na wspólnym wypadzie 4 lata temu. Tylko na nią spojrzałem i wiedziałem, że to jest kobieta która ma w sobie to coś co mi odpowiada. Mieliśmy kontakt koleżeński.
Znowu spotkaliśmy się na wspólnym wypadzie za granicę we wrześniu zeszłego roku. Po tym wypadzie nie było ani jednego dnia aż do teraz kiedy byśmy nie rozmawiali na messengerze. Aż w końcu zaprosiłem ją pierw na lajtowy obiad, innego dnia na drinki. Potem ją zaprosiłem do siebie na chill wieczór (było od razu wiadomo, że bez seksu ale jakiś lekki teasing był z 2 stron). Odprowdziałem ją do domu i wtedy lekko i dość nieporadnie się pocałowaliśmy na pożegnanie. Kiedy indziej zaprosiła mnie do siebie na herbatę i planszówki. Po nich powiedziała byśmy przeszli na sofę by wygodniej usiąść. Tam ją złapałem za kolano i zaczęliśmy się całować. Już nie będę pisał szczegółów ale dość intensywnie i nie tylko w usta. Potem spróbowałem zdjąć koszuleczkę ale wtedy powiedziała, że nie, że mamy jeszcze na to czas. Zgodziłem się z tym i oczywiście z szacunkiem przestałem. Czy tu już zrobiłem jakiś błąd? Problemem tej ostatniej randki jest to, że coś głupiego we mnie wstąpiło i przyniosłem 3 róże dla niej. Chciałem jej tylko pokazać, że nie spotyka się z kolejnym losowym fagasem ale z gościem, któremu może zaufać. Chyba róża to było za mocno. Pożegnaliśmy się całusem.
I od tego momentu wyczułem duży dystans. Tak jak nie mogliśmy się od siebie oderwać i pisaliśmy non stop, to teraz odpisywała po kilku godzinach. Generalnie forma naszych rozmów mocno się zmieniła. Mieliśmy spotkanie wsród wspólnych znajomych to trzymała mnie na dystans (mogę zrozumieć bo na tak wczesnym etapie nie chcesz wyskakiwać z nowinami wśród znajomych) oraz jedną imprezę gdzie się bardzo szybko zawinęła. Po tej imprezie napisałem do niej czy coś zrobiłem złego. Odpisała tylko, żebym się nie przejmował, to nie moja wina.
Próbowałem zrozumieć ale nie chciała rozmawiać aż do ostatniego spotkania gdzie mi powiedziała, że nie chce tego kontynuować. Dała do zrozumienia, że potrzebuje dystansu, czasu, przestrzeni, swobody. Myślę, że każda kobieta tego oczekuje a ta róża dała jej do myślenia. Powiedziałem jej, że potrafię się zdystansować i dać jej ten czas i przestrzeń której potrzebuje. Potrafię podejść do tej relacji z chłodną głową i powolutku się razem rozwijać. Ale chyba już się zraziła.
Chciałbym się dowiedzieć czy jest tu jeszcze co do ratowania? Szczerze powiem, że mam dość staromodne podejście do kobiet więc proszę o brak rad w stylu "zapomnij o niej, znajdziesz inną" bo po prostu żyję przekonaniem, że raz w życiu spotyka się kobietę która może ci zawrócić w głowie. I ona nią jest. Nie jestem lovelasem, nie chodzę po klubach i nie podrywam. Byłem z kilkoma kobietami ale nigdy nie nazwał bym tego związkiem. A ta kobieta to jest osoba o której mogę powiedzieć, że zrobię wszystko by stworzyć coś ciekawego.
Pożegnaliśmy się w bardzo dobrych relacjach bo bardzo się lubimy i szanujemy. Mamy mnóstwo wspólnych znajomych więc spotykać się będziemy dość często na wspólnych spotkaniach. Moje pytanie jest takie jaki powinien być mój następny ruch?
Napisać do niej by wyjaśnić sprawę róży i generalnie braku dystansu? Bo nie wszystko udało się dobrze wyjaśnić podczas rozmowy.
A może zacząć pisać do niej tak jak wcześniej do siebie pisaliśmy? Codziennie, causalowo, o pierdołach, o tym co jadła na obiad, jak minął jej dzień, jak w pracy?
Czy może w ogóle nie pisać, totalny casual, wręcz nieco olewająco (to ogólnie nie jest kobieta z typu, że sama napisze, czeka na to by facet się wykazał)?
Jeśli pisać to co, jak, kiedy, na co zwracać uwagę. Jeśli lekko olać to do kiedy? Na majówkę jedziemy razem na urlop i mamy wspólny pokój w hotelu.
Na ten moment friendzone z tego co powiedziała.
Aczkolwiek mam przeczucie, wręcz pewność, że mam co ratować. Nie mam pewności w jaki sposób.
Sorka za wywód ale chciałem dać szczegóły by można dać jakis osąd czy gdzieś nie przesadziłem.
Dzięki!