Witam, mam taką zagwozdkę.
Kilka miesięcy temu rozstałam się z partnerem (oboje po 30-tce) - on zerwał, była kłótnia, nieporozumienie, a wcześniej mieliśmy trochę kryzys (skumulowało się, ale nie było żadnego wypalenia, bardziej gniew, nie przestaliśmy się kochać). Gdy emocje opadły, próbowałam wyjaśnić i chciałam, żebyśmy kontynuowali związek, ale on nie chciał. Po rozstaniu on zachował się klasycznie jak w poradnikach ("90 dni bez kontaktu i zajmij się sobą") - znalazł sobie nowe hobby i wiele zajęć, stał się super-aktywny. Czasem się widywaliśmy - a to przypadkiem, a to zawodowo, kontakt uprzejmy i z dystansem.
Po równo trzech miesiącach się odezwał i zaproponował spotkanie. I od tego czasu (2,5 miesiąca) mamy stały kontakt - telefoniczny, smsowy, spotykamy się. On proponuje, ja się zgadzam, czasem ja też proponuję. Zaczął od oglądania serialu, potem było bieganie, kino, wycieczka ze znajomymi. Najpierw w tygodniu, potem też w piątki i soboty wieczorem. Dodatkowo dba o mnie - pomoże, gdy coś trzeba naprawić, zawiezie, przywiezie, nawet pojechał ze mną do innego miasta coś załatwić. Ale jednocześnie nic nie mówi o nas, nie dąży do żadnego kontaktu fizycznego, nawet buziaka w policzek. Serial się kończy i on wychodzi. Rozmawiamy na różne tematy (mamy wiele wspólnego), ale żadne z nas nie mówi nic o naszym związku, jakby nic między nami nie było.
A ja się wkręcam. Nigdy mi całkiem uczucia do niego nie przeszły, ale na początku tego spotykania się jeszcze trzymałam dystans, a teraz już nie mogę. Tęsknię za nim. Parę dni temu założyłam konto na portalu randkowym z myślą, że może jak się spotkam z kimś niezobowiązująco, to się trochę wyluzuję wobec mojego ex, ale jest nawet gorzej, bo czuję się winna, jakbym go zdradzała, i zaczęłam się spinać, że on się dowie o moim koncie i się do mnie zniechęci.
Na początku tego spotykania się myślałam, że skoro on zerwał, to niech on wróci i się deklaruje, ale teraz się zastanawiam, czy nie zapytać go, o co mu chodzi. Może on też nie jest pewny moich uczuć - ja go traktuję jak kolegę.
O co może mu chodzić?
Czy przemyślał sobie i chce wrócić - ale czemu nic nie deklaruje, nie zbliża się fizycznie?
Czy jestem dla niego kołem zapasowym - ale nic mi nie miesza w głowie, nie bajeruje, za to konkretnie się ze mną spotyka.
Czy jestem po prostu koleżanką - ale jak na koleżankę (i w tym wieku, a do tego byłą dziewczynę) to dość częste są te spotkania, co parę dni...