Witam. Do rzeczy. Mianowicie od jakiegoś czasu spodobała mi się dziewczyna która pracuje w lokalnym markecie, bardzo długo się mijaliśmy, bo przychodzę głównie na zakupy a nie bajerować kasjerki, jednak z czasem zaczęła mi się coraz bardziej podobać tylko że zaniechałem wszelkich prób bo byłem dosyć pewny że jest zajęta (jak się okazało źle myślałem). Zamieniałem z nią może po 2 słowa za każdym razem i to tylko takie które każda osoba zamienia z kasjerem w sklepie, nawet nie witaliśmy się, bo jest tylko troszkę ode mnie starsza, więc "dzień dobry" to średnio, a cześć się ot tak sobie nie mówi nieznajomym. Zaprosiłem ją na Facebooku i ku mojemu zdziwieniu mnie nie akceptowała (nie chciałem wtedy do niej pisać, tylko po prostu dodać). Tłumaczyłem sobie to tak, że w sumie nie wie jak się nazywam, a w dodatku profilowe robiłem dawno temu i teraz wyglądam trochę inaczej. Jednak raz nieźle się zdziwiłem, bo ni stąd ni zowąd jak już mnie obsłużyła to zarzuciła jakiś temat i ewidentnie było widać jak na początku rozmowy się speszyła, bo tylko się uśmiechnąłem, ale po chwili jej odpowiedziałem i sama podeszła. Potem przeszliśmy już na "cześć", czasem o czymś rozmawialiśmy, bardzo często jak kupowałem piwo to kręciła się wokół mnie i niby sprawdzała czy wszystko jest dobrze poustawiane, a jak wziąłem towar to od razu podbiegała poprawiać (tak przynajmniej mi się wydaje, może sobie wbijam to na banie ale nigdy nie widziałem żeby ktoś inny z obsługi tak robił). Jak wróciła z urlopu i zapytałem gdzie była tak długo to sprawiała wrażenie jakby się cieszyła, że to zauważyłem. Kilka dni temu widziałem że jest w pracy, to stwierdziłem że zajadę i poproszę o numer, jednak przyznam się że obsrałem zbroję bo było wokół nas pełno ludzi i nie miałem siły się przełamać. Tego samego dnia dostałem powiadomienie że przyjęła mnie do znajomych, co mnie dosyć mocno zaskoczyło bo zaproszenie wysyłałem już jakiś czas temu. Miałem w tym czasie sporo pracy więc nawet nie miałem jak napisać. Napisałem wczoraj i chciałem uderzyć prosto z mostu, napisałem że mam kilka pytań i spytałem kiedy ma wolne na co otrzymałem odpowiedź "Dziś?? Co to za pytanie?" To odpisałem że mam propozycję i chciałbym ją zabrać wieczorem na jakieś jedzenie - odpisała mi że "Teraz już raczej nie" (pisałem późną porą, odpisała mi około 22:30) na co ja że nie chodzi mi o dziś wieczór, dostałem tylko odpowiedź "Aaaaa" i dalej już nie pisałem, bo uznałem że chyba spaliłem podejście i nie widzę żadnej inicjatywy z jej strony. Na tym konwersacja się zakończyła. Sam nie wiem co o tym myśleć, jest tyle sprzeczności ze mi się już miesza od tego we łbie, a dodam że nigdy nie miałem żadnych problemów w relacjach z kobietami, tak tutaj nagle często mięknie mi przy niej fujara i cała pewność siebie mi umyka. Nie wiem co teraz zrobić, przecież i tak będę ja widywał w sklepie, będzie mi wstyd jak cholera. Ja nie wiem co dalej o tym sądzić, więc proszę kogoś bardziej doświadczonego o rady. Z góry dziękuję.
1 2021-11-13 18:30:35 Ostatnio edytowany przez Bambaryla11 (2021-11-13 19:08:08)
Spaliłeś też początkiem swojej wypowiedzi, tak, że nie wiem czy ktoś będzie miał przyjemność rozmawiać. Cholerny niesmak pozostawiłeś na forum i tyle mam do powiedzenia
Już edytowałem. Wybacz, kopiowałem to z innego forum o chyba trochę gorszej renomie i pełnym trolli Już nie ma tego wstępu
4 2021-11-13 19:20:32 Ostatnio edytowany przez Ajko (2021-11-13 22:59:00)
Mi tam nic nie spaliłeś swoim początkiem wypowiedzi, nieraz widziałam na innych forach jak głupkowato rozwijają sie podobne tematy.
Moim zdaniem niepotrzebnie się zrażasz, póki dziewczyna nie powiedziała, że nie jest zainteresowana, masz szansę. Po tym "aaaa" zaproponowałabym jakiś termin i formę spotkania, np do kina na wspólnie ustalony film. Potem jest o czym pogadać.
Mam nadzieję, że wypowie się tutaj tez Gary bo on bardzo fajnie doradza facetom w podobnych sytuacjach.
Ok, jeśli planujesz jakąś akcję z tą panną to raczej doradzałbym zmianę miejsca gdzie robisz zakupy. Dziewczyna jest w pracy i takie kokietowanie jej może się nie spodobać jej przełożonym. Poza tym dziewczyna może się czuć niekomfortowo i może zacząć Cię unikać.
Jest tutaj chyba jakaś szansa bo nie było jednoznacznej odpowiedzi negatywnej. Może napisz jej coś w stylu, że chętnie wybrałbyś się z nią na spacer. Do knajpy to jednak chyba za wcześnie. Panna Cię nie zna i nie wie czy nie jesteś stalkerem. W każdym razie musisz coś zadziałać bo ona raczej nie wyjdzie z inicjatywą.
Nie kokietuję jeżeli widzę że jest w pobliżu ktoś z jej współpracowników. Po prostu robię zakupy. Poza tym jak już pisałem sama pierwsza zagadała i jej koleżanki to widziały, co więcej było kilku klientów dookoła. Mimo wszystko sam staram się trzymać dystans gdy widzę że jest ktoś postronny. Tak jak mówię mam sprzeczne sygnały albo sam sobie to wkręcam, jednak jeszcze chyba zachowałem na tyle chłodną głowę, że tak nie jest.
... dziewczyna która pracuje w lokalnym markecie, bardzo długo się mijaliśmy, bo przychodzę głównie na zakupy a nie bajerować kasjerki,
Ok, fajnie
... zaniechałem wszelkich prób bo byłem dosyć pewny że jest zajęta
Eeee... na cóż się głowić czy zajęta... Podrywaj jak Ci się podoba... jak zajęta, to się nie da poderwać.
To twoje pierwsze kłamstewko.
Zamieniałem z nią może po 2 słowa za każdym razem i to tylko takie które każda osoba zamienia z kasjerem w sklepie, nawet nie witaliśmy się, bo jest tylko troszkę ode mnie starsza, więc "dzień dobry" to średnio, a cześć się ot tak sobie nie mówi nieznajomym.
Czyli na razie brak podrywu...
Zaprosiłem ją na Facebooku ...
To dobry ruch, choć trochę taki "Nie podrywam jej, ale niech to zrobi za mnie Facebook".
i ku mojemu zdziwieniu mnie nie akceptowała (nie chciałem wtedy do niej pisać, tylko po prostu dodać).
OK
Zrobiłeś ruch, ona nie zareagowała. Zero reakcji.
... Tłumaczyłem sobie to tak, że w sumie nie wie jak się nazywam, a w dodatku profilowe robiłem dawno temu i teraz wyglądam trochę inaczej. ....
Może tak, może nie...
... Jednak raz nieźle się zdziwiłem, bo ni stąd ni zowąd jak już mnie obsłużyła to zarzuciła jakiś temat i ewidentnie było widać jak na początku rozmowy się speszyła, bo tylko się uśmiechnąłem, ale po chwili jej odpowiedziałem i sama podeszła.
Nooo... to dziewczyna dała zielone światło do startu. Trzeba było pociągnąć ten temat, aby nie peszyła się, nie spłoszyła, nie pomyślała "Yyyy... jeszcze sobie pomyśli, że jestem wariatka? Desperatka? Ojej ... co ja robię...". Pewnie to i tak był temat-zapychacz, więc wszystko jedno co byś mówił, byle była interakcja... Można mówić nie na temat, byle się ładnie uśmiechać....
Potem przeszliśmy już na "cześć",
No i super
Podryw idzie tak wolno/szybko jak mężczyzna daje rady. Ona za Tobą biegać pewnie nie będzie...
Kobieta jak podrywa to pojawia się często w zasięgu wybranego mężczyzny. Mężczyzna ma wtedy szansę na działanie...
czasem o czymś rozmawialiśmy,
Dobrze, dobrze... ale trzeba było więcej i więcej rozmawiać.
bardzo często jak kupowałem piwo to kręciła się wokół mnie i niby sprawdzała czy wszystko jest dobrze poustawiane, a jak wziąłem towar to od razu podbiegała poprawiać
Zapytałeś które lubi i czy pije to piwo? Czy cokolwiek powiedziałeś? Ona pewnie tam poszła, abyś miał szansę...
I że postarasz się mniej bałaganu robić...
No i czy jej praca jest męćząca...
I czy pracuje do późna...
i czy atmosfera w pracy okej...
Ona albo się zdystansuje, albo będzie mówić...
Wtedy Ty mów o sobie... nawet jakieś mało istotne rzeczy...
Zobaczysz jak ona się zachowuje.
A ona się ośmieli jak zobaczy, że nie jesteś zdystansowany, tylko otwarty.
Jak wróciła z urlopu i zapytałem gdzie była tak długo to sprawiała wrażenie jakby się cieszyła, że to zauważyłem. Kilka dni temu widziałem że jest w pracy, to stwierdziłem że zajadę i poproszę o numer, jednak przyznam się że obsrałem zbroję bo było wokół nas pełno ludzi i nie miałem siły się przełamać.
No przecież taki podryw, że gość nic nie mówi, a potem "poproszę numer" to jak stalker dosłownie...
Nie stać go na rozmowę, zwykłą... a chce spędzić z nią czas na spotkaniu? Albo przez telefon?
Tego samego dnia dostałem powiadomienie że przyjęła mnie do znajomych, co mnie dosyć mocno zaskoczyło bo zaproszenie wysyłałem już jakiś czas temu.
Ok, dała drugi sygnał, abyś jednak się ogarną i cokolwiek zadział...
Albo dała już kolejny i kolejny sygnał...
A Ty dalej nicccc...
Miałem w tym czasie sporo pracy więc nawet nie miałem jak napisać.
Oooo... to taki obciach... nie miałeś czasu napisać kilku słów, bo miałeś dużo pracy?
Akurat... drugie kłamstewko.
Napisałem wczoraj i chciałem uderzyć prosto z mostu,
Projekt kamikadze -- nie będę się do niej odzywał, a potem zapytam wprost czy będzie moją żoną.
napisałem że mam kilka pytań i spytałem kiedy ma wolne na co otrzymałem odpowiedź "Dziś?? Co to za pytanie?" To odpisałem że mam propozycję i chciałbym ją zabrać wieczorem na jakieś jedzenie - odpisała mi że "Teraz już raczej nie" (pisałem późną porą, odpisała mi około 22:30) na co ja że nie chodzi mi o dziś wieczór, dostałem tylko odpowiedź "Aaaaa" i dalej już nie pisałem,
I mimo twojego szalonego rajdu... robienia tajemnicy, drażnienia jej, to ona wciąż jest na Ciebie otwarta.
Ale zamilkłeś... i co ona teraz myśli?
bo uznałem że chyba spaliłem podejście i nie widzę żadnej inicjatywy z jej strony.
Oj była inicjatywa, była... niejedna...
Wprawdzie nie podeszła i nie pytała "Czy Pan mnie w końcu zaprosi gdzieś", tylko dawała bardziej subtelne znaki.
Na tym konwersacja się zakończyła. Sam nie wiem co o tym myśleć, jest tyle sprzeczności ze mi się już miesza od tego we łbie,
Nie ma sprzeczności. Ona jest spójna.
Ty dajesz sprzeczne znaki... podchody... brak działania... podchody... znowu brak działania... znak facebook... ona brak działania... ale w końcu napisała... brak działania z twojej strony... mini dialog... i znowu zonk -- nie pociągnąłeś tego.
a dodam że nigdy nie miałem żadnych problemów w relacjach z kobietami,
To byś z nią normalnie rozmaiwał...
a nie prosił o numer lub spotkanie... obca kobieta... ech...
To też kłamstewko...
Nie wiem co teraz zrobić, przecież i tak będę ja widywał w sklepie, będzie mi wstyd jak cholera.
Wstyd? Mówiłeś, żę nie masz problemów z kobietami...
Co robić?
Sytuacja jest taka, że ona myśli że mooooożesz być nią zainteresowany. Choć dajesz jej sprzeczne sygnały, bo jak ona się pojawia w pobliżu to nic nie mówisz, uciekasz, znikasz, czaisz się. Nie wiadomo co masz w głowie... wysyłasz zaproszenie na facebook, potem milczysz... jak ona zaakceptowała, to nic nie robisz wiele dni, potem napisałeś dwa słowa i znowu zamilkłeś... Sprawiasz wrażenie niezdecydowanego.
napisałem że mam kilka pytań i spytałem kiedy ma wolne na co otrzymałem odpowiedź "Dziś?? Co to za pytanie?" To odpisałem że mam propozycję i chciałbym ją zabrać wieczorem na jakieś jedzenie - odpisała mi że "Teraz już raczej nie" (pisałem późną porą, odpisała mi około 22:30) na co ja że nie chodzi mi o dziś wieczór, dostałem tylko odpowiedź "Aaaaa" i dalej już nie pisałem,
Z jej perspektywy to jest tak: gość coś chce... jakieś pytania... o co kaman? chce się od razu spotkać... na sztywnej kolacji... a w ogóle nawet nie zagaduje w sklepie... trochę jest niebezpieczny...
Ona zaintersowana, powiedziała że pójdzie, ale nie o 23-ciej w nocy...
Ty stwierdziłeś, że nie miałeś na myśłi nocy... a ona odpowiedziała "Aaaaa".
I w cholerę zamilkłeś.
Trzeba było dalej ciągnąć dialog... "Ale śmiesznie wyszło... wiem, że nie teraz w nocy".
Albo "kiedykolwiek masz czas, to chciałbym porozmawiać bo mi się podobasz i chciałbym Cię poznać".
Trochę otwartośći.
Czyli co robić?
Napisz jej na facebooku:
"Wybacz, że zamilkłem... ale się speszyłem... bo głupio wystartowałem z propozycją wieczorem, a przecież się nie znamy. Podobasz mi się, zawsze jak widzę Cię w sklepie to się cieszę... chciałbym Cię poznać, ale w sklepie nawet nie można słowa zamienić ... dlatego pomyślałem, że dałabyś się zaprosić na jakąś miłą kolację...".
Nie czekaj aż jej to powiesz w sklepie, bo nie powiesz na żywo. JUż, szybko, na FB.
No dobra, wypunktowałeś mnie i w większości się zgadzam.
Tylko, że miałem nieco inny punkt widzenia i raczej sądziłem że lepiej bliżej się zapoznać w jakimś innym miejscu niż sklep. Stąd moja propozycja, chociaż niezbyt dobrze złożona.
Ona zaintersowana, powiedziała że pójdzie, ale nie o 23-ciej w nocy...
Nie powiedziała że pójdzie.
9 2021-11-14 00:20:26 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-11-14 00:34:47)
No dobra, wypunktowałeś mnie i w większości się zgadzam.
Tylko, że miałem nieco inny punkt widzenia i raczej sądziłem że lepiej bliżej się zapoznać w jakimś innym miejscu niż sklep. Stąd moja propozycja, chociaż niezbyt dobrze złożona.
Ona zaintersowana, powiedziała że pójdzie, ale nie o 23-ciej w nocy...
Nie powiedziała że pójdzie.
Trochę bałaganu zrobiłeś tymi propozycjami przez Facebooka nie rozmawiając z nią wcześniej.
Miałeś okazję rozmawiać z nią w sklepie... nie brać numeru... nie mówić, że Ci się podoba... nie podrywać tka jawnie... tylko zwyczajnie rozmawiać nawet jak sa inni klienci obok. Ona też jakąś tam barierę przekroczyła jeśli rozmawiała z Tobą inaczej niż z innymi klientami ("co widziały koleżanki").
Potem nie odtrąciła Cię na facebooku... tylko powiedziała zwyczajnie, że jest za późno, a Ty zamilkłeś.
Trzeba było wtedy nawijać, rozmawiać...
No ale skoro zamilkłeś, to trzeba to jakoś odkręcić...
Jak?
No chyba tylko tak pisząc "Yyyy... sorki... pogubiłem się... " ... oczywiście ubrane w ładne słowa jak wyżej.
Nie powiedziała że pójdzie.
Ale też nie odtrąciła Cię ostro.. poza tym namieszałeś jej w głowie, więc będzie trochę spłoszona...
Tylko, że miałem nieco inny punkt widzenia i raczej sądziłem że lepiej bliżej się zapoznać w jakimś innym miejscu niż sklep. Stąd moja propozycja, chociaż niezbyt dobrze złożona.
Lepiej poznać się w innym miejscu, bardziej dyskretnym, dla dwoje.
Ale w sklepie nic nie mówisz, więc jesteś dla niej obcym gościem.
Gdybyś w sklepie mówił, to byś miał lepszy start do wyjscia we dwoje.
Innymi słowy -- skoro nie rozmawiałeś w sklepie, to twoje zaproszenie na kolację jest od randomowego faceta... czyli niebezpieczne.
Gdybyś mówił w sklepie, to ona nie mogłaby się doczekać, aż ten fajny pan zaprosi ją gdzieś.
No niestety chyba masz rację... Zobaczę jak na mnie zareaguje w sklepie, jeżeli nie będzie spłoszona to spróbuję się jakoś z tego wykręcić. Zobaczymy...
11 2021-11-14 00:48:48 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-11-14 00:49:52)
Ale masz znonk na FB... i musisz to posprzątać...
W sklepie nic Ci nie wyjdzie dopóki nie będzie porządku online...
Jesteś gościem, który zbyl ją na FB milczeniem po uprzednim niespodziewanym zaproszeniu...
Musiz to odkręcić na FB. Zanim zobacyzcie siew sklepie.
Już edytowałem. Wybacz, kopiowałem to z innego forum o chyba trochę gorszej renomie i pełnym trolli
Już nie ma tego wstępu
Czyli nie jest to Twój, a czyjś problem?
Skopiowane z forum o gorszej /chyba/ renomie?
Bambaryla11 napisał/a:Już edytowałem. Wybacz, kopiowałem to z innego forum o chyba trochę gorszej renomie i pełnym trolli
Już nie ma tego wstępu
Czyli nie jest to Twój, a czyjś problem?
Skopiowane z forum o gorszej /chyba/ renomie?
Nie. Po prostu tam też pytałem
Wg mnie zabrałeś się do tego mocno ze złej strony, jakbyś chciał przeskoczyć kilka etapów. No nie da się.
Spójrz na to z jej perspektywy: obcy facet, który nawet nie zagada, mimo że miał mnóstwo okazji, z którym nigdy nie rozmawiała, informuje, że ma kilka pytań i zaprasza ją nagle na kolację. No sorry, ale nie. XD
Po pierwsze, co ją obchodzi, że obcy facet ma pytania? Jak dotąd jesteś dla niej jednym z setek klientów, nie macie żadnej innej relacji; to tylko dla Ciebie ona jest "tą wyjątkową kasjerką". Po drugie, facet, który nigdy nie zaczął nawet jakiejś rozmowy, zaprasza na kolację? Zaprasza przez FB, mimo że widujemy się regularnie? Co najmniej dziwna sprawa. Jakbyś z nią cokolwiek więcej rozmawiał na żywo, to miałoby to większy sens, bo byłbyś tak trochę znajomym. Teraz jesteś obcym, który ma wyjątkowo wysokie oczekiwania. To raczej odpycha.
Ale to nie jest tak, ze nie rozmawiamy. Wieloktrotnie zagadywalem, nie jest tak ze po prostu ja olewalem i nagle napisalem.
A co za problem napisać do niej drugi raz na fb zapraszając gdzies? Kombinujesz jak koń pod góre. Po co ?