Cześć kochane dziewczyny i kobiety.
Jestem załamany bo chyba dostałem wiadomość że nic z tego, ale nie jestem pewien, więc do rzeczy.. Czy walczyć i nie wyjść przy tym na frajera?
Poznałem dziewczynę na zajęciach pare tygodni temu. Jest między nami kilkanaście lat różnicy, ale mówiła że to jej nie przeszkadza. Nie gadamy za dużo w szkole żeby nie robic przypału, ale bardziej przez komunikator, nawet czasami na zajęciach. Miłe uśmiechy, itd. Sytuacyjne foty. Lubimy się.
Tylko że ja się zakochałem a nie wiem czy ona też. Niby wysyła mi nawet czasami snapy sama, jest miła rozmowa, ale tak trochę przyjacielsko. Ona WIE że nia nią lecę, wie że byłem smutny jak nie miała możliwości się spotkać. Czasami sama się mimo tego odzywała. Prosiłem żeby dała znać czy przełożymy spotkanie, czy nie chce w ogóle, bo wtedy tez bym zrozumiał i zachowałbym sie profesjonalnie w szkole. Minął tydzień miłych dialogów. W końcu po zajęciach napisałem jej, czy byłaby szansa sie lepiej poznać, czy pisze do mnie tylko z uprzejmości, itd.
A ona mówi że dla niej za szybko trochę, że musi poznać kogos zaminm z nim wyjdzie, że jetst git tak jak jest. A ja popełniłem błąd bo jej wyznałem, że nie mogę się skupić jak przy niej jestem, ale że też mi się nie spieszy i że na spokojnie bo nie szukam wrazeń. A ona zajebała klasycznym tekstem, żebym sobie nie robił nadziei, że jesteśmy znajomymi z grupy ale nie wiadomo co przyszłość przyniesie. Ze teraz chce znajomosci, ale bez żadnych wyjść.
Poleciałem trochę, bo powiedziałem że się stresuję przy niej bardziej niż przy gangsterkich przeszłych sytuacjach, ale że w pełni rozumiem i szanuję jej decyzję. Potem usunąłem ją ze snapa,a na drugi dzień przeprosiłem, że to było tylko żebym mnie nie kusiło żebym nie pisał do niej kolejnych głupot. Ona odpisała "Ok...".
Co to tym sądzicie? Ja jestm w dole, nie jestem psycholem ale zapierdlalm martini z xanaxem, interesy stoją w miejscu, a ja zakochany kurna nie daję już rady.. Będzie cos z tego, czy dać sobie spokój? ((