Opiekunowie chorych na Alzheimera też podobno chorują i wymagają terapii. Ja kiedyś, być może, będę wymagała pomocy psychologicznej, bo nerwy mi puszczają...
Kocham mojego partnera, z którym związałam się późno - ja miałam 55, a On 65. Przeżyliśmy pięknych 5 lat. No i diabeł machnął ogonem - zaczęły się problemy z orientacją w terenie, zapominanie... Zrobiłam Mu test "zegarowy" (poprosiłam o narysowanie tarczy zegara z godziną 17.20) i już wiedziałam... Przychodnia, badania, wynik - ten koszmarny A.! Byłam załamana, bo zetknęłam się kiedyś z tą straszna chorobą, wiedziałam, co mnie czeka. Niektóre osoby z otoczenia podpowiadały: uciekaj! Ale nie zostawiłabym mojego Partnera nie tyko z miłości, ale ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości.
Nie od razu życie stało się trudne, to jest równia pochyła. Może leki spowalniają? Czepiam się tej nadziei.
Są dni lepsze i gorsze, ja też jestem bardziej cierpliwa i mniej...
Chciałabym poznać osoby w podobnej, jak moja, sytuacji. Przyznam, że najbardziej zależy mi na kontakcie z osobami w zbliżonym wieku, które opiekują się mężami, żonami, partnerami.
Nie oczekuję opisywania objawów i zachowań chorych babć i dziadków przez młode osoby.
Nie mam czasu i możliwości korzystać z pomocy psychologów, ponieważ wyprowadziliśmy się z dużego miasta. Zresztą nie jest to jeszcze niezbędne. Czuję, że czasem wystarczy pogadać na Forum albo poza, wymienić doświadczenia, dać upust emocjom, wyciszyć się...
Zapraszam do kontaktu