Dzień dobry,
Mam niecałe 30 lat, jestem mężczyzną, mam za sobą masę złych przeżyć trudnych doświadczeń, sporo mógłbym o tym napisać, ale nie będę się bawił w elaboraty.
Wychowywałem się w domu, gdzie główną rolę grał alkohol. Pił nie tylko ojciec... Rodzice ciągle się kłócili, w końcu się rozwiedli. Żyjąc w ciągłym stresie nabawiłem się problemów emocjonalnych. Nie chciałem chodzić do szkoły, miałem przez to różne problemy. Jak to często bywa w końcu sam się uzależniłem. Piłem długo i intensywnie, ale nie o tym chcę tutaj pisać. Poszedłem na terapię, nadal na nią chodzę, jestem zdeterminowany by wyjść z uzależnienia i choć to bardzo trudne, wierzę w sukces w tej sprawie, bo na niczym innym nie zależy mi tak bardzo, jak na zerwaniu ze starym wzorcem życia. Gorzej jest z innymi sprawami. Prowadziłem się tak, że nie mam wykształcenia, praktycznie żadnych znajomych, a moje CV jest jakie jest. Słabe. Staram się nawiązać nowe znajomości, ale w tym wieku nie jest to łatwe. Zwłaszcza jeśli przez lata żyło się w pewnej alienacji, odosobnieniu i nieprawdziwej rzeczywistości. Dzięki terapii, otworzeniu się na świat jakość mojego życia wzrasta, nadal nie jest wysoka, ale jest lepiej. Mam problem z czasem wolnym. Mam swoje zainteresowania i zaczynam je realizować, jednak to dla mnie za mało. Czuję, że potrzeba mi jakiegoś wyzwania, niestety nie mam pojęcia co mogłoby to być? Miałem pewne cele na ten rok, jak zawarcie jakichś nowych znajomości, wakacje, przynajmniej częściowo konstruktywne spędzanie czasu a nie siedzenie w domu (większość z nich uda/ło mi się zrealizować) jednak nie jest to coś, co motywowałoby mnie dla dalszego działania i po prostu czuję, że potrzebuje czegoś więcej. Myślałem nad zapisaniem się do liceum dla dorosłych, ale uznałem to za zły pomysł. Nie chcę przez cztery lata tracić co drugiego weekendu, w sumie papier z liceum jest dzisiaj nic nie wart. Straciłem w swoim życiu bardzo dużo czasu i nie chcę tracić go więcej.
Pewnie nie pisałbym tutaj i nie miał tego typu problemów, gdybym miał w swoim życiu jakąś bliską kobietę. Nie mam takiej i nie miałem. Sto razy bardziej niż na kobietach koncentrowałem się w swoim życiu na alkoholu i pomocy ojcu, który miał podstawowe problemy bytowe. Nie wyszło wiele z tej pomocy, a jak działa nałóg to wiadomo. Ale to przeszłość, a mnie interesuje to co obecnie i przyszłość.
Wkurza mnie fakt, że żyję w największym mieście w kraju, a często nie mam co ze sobą zrobić. Myślę, że nie jestem osobą głupią, można ze mną pogadać prawie o wszystkim. O ile przez lat lęk i wstyd blokował mnie przed wieloma rzeczami, tak teraz problem nieśmiałości pozostał gdzieś w cieniu. Tylko właśnie, co można zrobić w celu dalszego rozwoju?
Zależy mi zwłaszcza na opiniach Pań, ponieważ potraficie być znacznie bardziej konstruktywne i patrzeć na sprawę szerzej.