polis napisał/a:Ok, czyli chodzi o to, że oglądasz gołe laski i masz na tym punkcie kompleksy, że to płytkie. Masz prawo oglądać.
Nie mam właśnie na tym punkcie kompleksów, a wręcz przeciwnie – z racji tego że kolesie próbują wmówić kobietom że zawsze i wszędzie zazdroszczą innym urody i nie potrafią doznawać przyjemności estetycznej patrząc na inną, czuję satysfakcję z powodu mojego zainteresowania ciałami żeńskimi bo przeczy to temu głupiemu stereotypowi. Oczywiście dla mnie jest oczywistym że to stereotyp, ale takowy istnieje i ma się dobrze.
polis napisał/a:Większość osób nie interesuje co robisz, ponieważ to nie ich sprawa.
Nie masz racji, mężczyźni którzy próbują zawszeć ze mną znajomość prawie zawsze wypytują o zainteresowania, sposób spędzania wolnego czasu. Dodam że akurat ja mam ich wiele. Nie tylko malarstwo i ładne, czy tam ciekawe wizualnie laski.
polis napisał/a:Chcesz oglądać gołe laski i kontemplować ich piękno, to oglądaj. Nie musisz dorabiać do tego dziwnych porównań i teorii.
To nie jest właśnie dorabianie dziwnych porównań i teorii, a tego przeciwieństwo. To są próby odarcia rzeczy z niepotrzebnych doklejek i ukazania ich prawdziwszymi poprzez odpowiedniejsze opisy, język. O ile przesadą byłoby nazwanie roznoszenia plotek tak pięknym określeniem jak dyfuzja idei, to przyrównanie pociągu do zajmowania się kształtami kryształów do pociągu do zajmowania się kształtami kobiet jest czymś bardzo trafnym i naturalnym.
Interesuje mnie w postrzeganiu docieranie do rzeczy podstawowych i walka z iluzjami. Jedną z takich iluzji jest widzenie różnic pomiędzy ludźmi, i sobą a innymi tam gdzie ich nie ma. Tworzenie takiej iluzji różnicy i oddzielanie się daje rozkosz, więc likwidacja jej to też usunięcie tej przyjemności, ale czego się nie robi dla prawdy (to nie ironia).
Winter.Kween napisał/a:Dla mnie juz samo w sobie jest plytkie jezeli ktos sie takimi metkami przejmuje.
Tylko ze nie chodzi o przejmowanie się metkami, a sam fakt że niektóre pociągi do – wydawałoby się całkiem innych rzeczy – wynikają u różnych ludzi z tego samego.
Kleoma napisał/a:Chyba rozumiem co autorka miała na myśli.
Sama też kiedyś nad tym się zastanawiałam, ze podobne czynności u dwóch różnych osób odbierane są inaczej.
W jednym przypadku jako zwyczajne czynności, w innym jako sztuka przez duże S nawet mimo, że sporej części osób się nie podoba.
Na przykład:
Pani Zosia ze starych ubrań szyje nowe aby ona i jej rodzina tanim kosztem mieli w czym chodzić. Pruje stare, przerabia, jedna rzecz z kilku starych itd. To co ona robi uważane jest za prymitywne zajęcie, nie warte uwagi.
A weźmy projektantkę mody, która nieraz tworzy zupełnie nieprzydatne, czasem koszmarne ubiory jakie często widzimy na pokazach mody i zbiera za to pochwały.
Obie kobiety robią to samo a oceniane są zupełnie inaczej.
Pan Józio maluje obrazy. Śliczne laski brzozowe z chmurkami nad nimi, koło lasku chatka z płotkiem. Albo róże czy inne "fijołki" w przyjemnie wypukłym dzbanku na koronkowej serwecie. Jak żywe.
A pan Artysta maźnie kilka kresek, poleje farbą, popryska z boku farbą w sprayu i już to jest uznane za dzieło sztuki nazwane abstrakcja.
Dzieło pana Józia to kicz mimo, ze włożył tam więcej pracy i serca.
To samo z muzyka.
Autorzy muzyki disco polo kontra śp. pan Penderecki.
O ile zgadzam się z ogólną myślą postu, to już z przykładem z disco polo nie. Jest to muzyka której nie da się w żaden sposób wybronić. Podczas gdy ambitna muzyka w większej mierze opiera się na niespodziance, badaniu jak dalece można odejść od głównego motywu np. riffu i w którym momencie go przypomnieć by domknąć dramaturgię, finezyjnie igrając z ludzkimi przewidywaniami co do tego jak zostanie rozwiązana dana fraza disco polo operuje jedynie powtarzanym w kółko potwierdzeniem. Mózg ludzki jest tak skonstruowany że lubi powtórzenia, i takie potwierdzenie odbiera jako nagrodę więc to oczywiste że komuś taki rodzaj muzyki może sprawiać radość, ale nie zmienia to faktu prymitywizmu tej muzyki. Na chama można by porównać ten ztransowany disco polo umysł do umysłu w stanie tak modnej ostatnio wraz z popbuddyzmem medytacji, ale trans transowi nierówny. Ten pierwszy otumania podczas gdy drugi przynajmniej w założeniu ma otrzeźwiać.
A co do pana Józia to jak najbardziej jest on artystą tak samo jak pan abstrakcjonista, a jaką wartość mają jego obrazy to już zależy. Laski brzozowe z chmurkami nad nimi niejedno mają imię.
Olinka napisał/a:Prawdę mówiąc na poziomie logiki zupełnie nie rozumiem idei tego wątku.(...)
Jeśli jednak mam wypowiedzieć własne zdanie w temacie, to uważam, że założenie w samej swojej istocie jest błędne, bo nasze odczucia i wydawane w oparciu o nie opinie na temat otaczającej nas rzeczywistości są bardzo względne i wynikają z szeregu czynników, jak choćby indywidualnej wrażliwości, inteligencji emocjonalnej, uważności, tolerancji. Tym samym to co dla jednego będzie płytkie, dla drugiego może być zupełnie neutralne, a nawet posiadać głębię. Tak samo w drugą stronę. Jednym słowem nie ma uniwersalnego szablonu.
Zupełnie inną kwestią pozostaje odpowiedź na pytanie (w moim odczuciu retoryczne) czy nie lepiej zajmować się tym, co tak zwyczajnie sprawia nam przyjemność lub dla nas samych ma określoną wartość i/lub sens niż w dokonywaniu wyborów kierować się tym, co inni na ten temat sądzą? Bo jeśli, dajmy na to, ktoś moją fascynację jakimś zagadnieniem uważa za marnowanie czasu, który jego zdaniem mogłabym lepiej spożytkować, to powinnam brać to pod uwagę czy jednak uznać, że jest to wyłącznie jego opinia i dalej robić swoje?
Intencją wątku jest darcie różnych rozkosznych iluzji w postaci różnic i rozważania nt. tego czy poszczególne faktycznie są iluzjami.