Hej! Chciałabym abyście powiedziały co myślicie o tej relacji, czy ma ona jakiś sens?
2,5 roku temu zaczęłam spotykać się z chłopakiem. Po 3 miesiącach (można powiedzieć związku) przy sprzeczce uznał, że lepiej będzie jeśli zostaniemy przyjaciółmi. Zgodziłam się, ponieważ nie chciałam prosić o związek, mimo tego ze tak naprawdę chciałam z nim być.
Każde z nas zaczęło układać sobie życie, mi nie wyszło z chłopakiem, on miał dziewczynę już około roku.
Pewnego dnia odezwał się aby zapytać co u mnie słychać. Rozmawialiśmy przez telefon tak, jakby nic złego między nami się nie wydarzyło.
Zaczął dzwonić regularnie, a po kilku tygodniach zaproponował spotkanie na które się zgodziłam. Po około miesiącu spotkan jako znajomi zaczęliśmy się spotykać jako kochankowie (on nadal miał dziewczynę, ale zapewniał mnie, że nic już go z nią nie łączy i czeka aż ona się wyprowadzi).
Spotykaliśmy się na seks, kolacje, wypady nad morze itp.
W końcu kiedy jego dziewczyna się wyprowadziła mogliśmy zacząć spotykać się normalnie.
Jednak nie trwało to długo. Można powiedzieć, że byliśmy już parą. Ja nie czułam się wystarczająco ważna dla niego o czym mu mówiłam podając przykłady co robi, że tak się czuje. On mówił że narzekam i wtedy wychodziły kłótnie.
Pewnego wieczoru nie wytrzymałam i powiedziałam, że przykro mi ale raz nam nie wyszło i teraz tez nam nie za bardzo wychodzi. Że nie potrafimy być razem. Wtedy wyszedł i znowu się rozstaliśmy.
Jednak nasz kontakt się nie urwał. Ostatnio spotkaliśmy się było jak za czasu związku. Zaproponował mi seks bez związku. Ja powiedziałam, że tak nie potrafię bo jestem za bardzo uczuciowa, a on na to, że może z czasem coś wyjdzie i żebym zaryzykowała. Mówił mi dużo komplementów, był miły, bardziej czuły niż zawsze. Zastanawiam się czy on chce tylko uprawiać ze mną seks, czy chce ze mną być ale nie potrafi. Dodam, że nigdy jeszcze nie był w normalnym związku z dziewczyną (każdy miał w sobie coś z toksycznego związku) Mi na nim zależy, jednak za każdym razem bardzo przeżywam rozstanie i boje się trzeci raz angażować w coś w co nie do końca wierzę.