Mój chłopak popełnił samobójstwo przez powieszenie się. Mam 17 lat, on miał 20, na początku drugiego miesiąca wakacji skończyłby 21 lat. Zrobił to dwa dni przed 4 miesięcznicą związku. Wiem, że dla niektórych będzie to może niezrozumiałe bo przecież ,,JAK TO MOŻLIWE?!", ale pokochałam go strasznie szybko. Był i do teraz jest najważniejszą osobą w moim życiu. Zastępował mi wszystkich od rodziny po przyjaciół. Z nim nie było miejsca na nudę. Mój śmiech + jego śmiech to coś cudownego. Na początku lipca będą 3 miesiące od kąd go nie ma. W tym miesiącu mielibyśmy pół roku związku. Ciężko mi jest dojść do siebie jednakże staram się żyć w miarę normalnie. Postanowiłam, że przeżyję te życie za nas oboje. Dotrę do wystawionego sobie celu związanego z wykonywanym w pzyszłości zawodem - psycholoszka dla trudnej młodzieży. Mam to postanowione już od prawie 2 lat. Myślę, że los specjalnie połączył mnie z młodym chłopakiem z problemami, który jest całym moim światem. Tak - miał depresję. Nie chciał jednak się na nią leczyć mimo wielokrotnych rozmów na ten temat. Miał przypisane leki od psychiatry lecz przyjmował je nieregularnie ze względu na niechęć do leczenia. Próbowałam ja i nie tylko bo także jego rodzice i nasi wspólni znajomi zachęcić go właśnie do wizyt u psychologa - poszedł raz, ale mu nie padpasowało. Rozmawiałam wiele razy by się nie poddawał i szukał kogoś innego z kompetencjami. Zdecydował się, ale gdy miało dojść do spotkania - zrezygnował. Tłumaczył się ,,Ale co ja mu powiem? Nie mamy o czym rozmawiać...". Przy mnie miał dwie próby samobójcze, ale po jego śmierci dowiedziałam się, że miał je jeszcze przez zapoznaniem mnie. Nie powiedział mi o tym bo zapewne nie chciał mnie martwić. Od problemów uciekał przez alkohol i przez to najczęściej się kłóciliśmy tak jak tamtego feralnego wieczoru (nie będę wchodziła w szczegóły co i jak), ale nie upijał się do stanu nieprzytomności. Był dosyć trudnym człowiekiem, ale przez jego przeszłość bardzo rozumiem jego zachowania. Wiedziałam i także on upewniał mnie w tym, że z czasem będzie inaczej, gdyż musiał poukładać sobie różne rzeczy związane właśnie z sytuacjami z przeszłości. Byliśmy bratnimi duszami, sam on mówił do mnie nie raz ,,los nie bez powodu nas ze sobą połączył". Oboje byliśmy przekonania, że będziemy razem na zawsze. Jednak mój odważny, dzielny i kochany mężczyzna przegrał walkę z chorobą.
Odnośnie mojego stanu psychicznego... jestem osobą dzielną i twardą. Mimo wszystko walczę z życiem, staram się każdego dnia jak tylko mogę. Chodziłam do psychologa przez pewien czas, ale ostatnio z niego zrezygnowałam, gdyż chcę sama spróbować się ogarnąć. Mam wiele dobrych ludzi wokół siebie. Jeśli coś będzie nie tak lub poczuję, że jednak potrzebuję psychoterapeutki to wracam na terapię. Na wakacje mam pracę. Chcę zająć się czymś konkretnie aby nie myśleć nadmiernie bo to mi nie pomaga. Po nich robię prawo jazdy, więc i tak muszę zarobić. Chcę aby mój chłopak był ze mnie dumny.
Mogłabym napisać tutaj owiele więcej, ale nie chcę wchodzić w szczegóły.
Temat: Straciłam chłopaka - tragedia
Zobacz podobne tematy :
Odp: Straciłam chłopaka - tragedia
Bardzo mi przykro, ale regulamin naszego forum wyraźnie określa, że rejestracja u nas, możliwa jest wyłącznie dla pełnoletnich użytkowników.