Cześć kochani,
chciałabym podzielić się swoim problemem dotyczącym obecnej pracy.
Czuję się w niej źle i chciałabym odejść, jednak przyznam, że zwyczajnie się boję- i ''ucieczki'', i szukania nowego zawodu.
Zaznaczę, że w branży, w której pracuję, właściwie nie miałam doświadczenia na starcie, nie licząc prostych praktyk czy kilkudniowych zleceń w wakacje, co było wiadome już w trakcie zapraszania mnie na rozmowę, nikt nie miał z tym problemu. Zajmuję więc ''najmłodsze'', pomocnicze stanowisko. Zarabiam pensję minimalną, ale zgodziłam się na to, aby zyskać doświadczenie i rozwój, to wynagrodzenie było też tłumaczone w taki sposób, że wdrożenie nowych osób kosztuje, ale z czasem nic się nie poprawiło. No ale to nie jest najgorsza rzecz. Są inne minusy:
- ciągle pracuję na umowie śmieciowej, mimo że pracuję podobnie jak osoba na etacie- podczas rozmowy dowiedziałam się od zwierzchnictwa, że młodej osobie bez zobowiązań, kredytów czy rodziny umowa o pracę ''nie jest potrzebna''; wielokrotnie też słyszałam, jak kierownictwo nabija się z osób zatrudnionych w inny sposób, niż uop czy kontrakty b2b (mowa o firmach, którzy są naszymi klientami), więc na pewno wiedzą, że nie są w porządku;
- oficjalnie była umowa, że wdrażam się, więc mam prawo pytać starszych pracowników o wszystko na początku, doczytywać sobie fachową literaturę i tak dalej- z większością faktycznie mogłam liczyć na wsparcie, uczyłam się też sporo sama, ale jedna kierowniczka zawsze mówi, że zawracam jej głowę, marnuję cenny czas, nie używam mózgu, tylko głupi by nie wiedział, i tak dalej (dodam, że sama często nie ma pojęcia o podstawach i googluje na szybko w necie, jak postąpić, sama jest chaotyczna, robi dużo błędów...); sama pół dnia spędza na kawie i plotkach, no ale to już nie mój interes; za to jeśli zrobię coś sama, to zaraz jest a czemu nie pytałaś? to ja decyduję? , chociaż do niej chodziłam wielokrotnie z pytaniem;
- ta sama kierowniczka bardzo często wprowadza w błąd, mówi, aby zrobić coś w sposób A, po godzinach pracy, nagle zmienia zdanie na B i próbuje wszystkim mówić, że od początku wybierała opcję B, a to my jesteśmy nieudolne i nie rozumiemy; z klientami umawia się na jakieś dziwne ustalenia, których nie notuje, a potem ja mam się domyślić, na co się umawiali w 2012 i dostaję ochrzan, że mówię, że proszę o wytłumaczenie, jak podejść do problemu; moje własne pomysły są zawsze złe, nawet jak okazują się ostatecznie słuszne i klienci są zadowoleni; błąd w firmie to zawsze nasza wina, nawet jak kierowniczka coś robiła, zaś zasługi oczywiście są jej;
- zero organizacji pracy, pani potrafi zapowiedzieć ważne zadanie 15 minut przed wyjściem z pracy, zapomnieć o przekazaniu dokumentacji, zmienia wersje przygotowywania pewnych rzeczy,my zaś musimy latać do niej osobiście, wysłać maile, zostawiać notatki na biurku z każdym drobiazgiem, można chodzić 5 razy do gabinetu, a jak zapomni, i tak powie, że nie miała informacji od nas;
- jest drobiazgowa, czepia się nieistotnych rzeczy jak czcionka w wordzie czy kolor tabeli w excelu, ale nigdy nie porozmawia na poważne tematy; na każdym kroku podkreśla, jaka jest zmęczona, zalatana, pracowita, my nawet zawalone zawsze ''nic nie robimy'';
- obgaduje pracownika A, B, C... gdy go nie ma tego dnia w obecności innych pracowników; uwagi często są złośliwe i zbędne, typu że ktoś jest głupi, jak zachorował, to pewnie ''nie chce mu się przyjść'', że wygląda strasznie w jakiejś fryzurze, makijażu, stroju... (a dodam, że nie mam niechlujów w pracy); u mnie nagłe wyjście z powodu ciężkiej sytuacji rodzinnej zostało nazwane ''głupią zachcianką'';
- kobieta jest wścibska, chce wiedzieć wszystko o naszych związkach, rodzinach, przebiegu edukacji, znajomych, kocha plotki, jak ktoś jej czegoś nie powie, wymyśla sobie niestworzone historie, w firmie nigdy nie rozmawiam na tematy prywatne, nawet z kolegami i koleżankami, bo nie chcę, żeby słuchała;
- sugerowano mi cięcie godzin dla redukcji kosztów, a nawet proponowano mi... typowo nieuczciwe praktyki w związku z pensją (nie zgodziłam się);
Wiecie, ja faktycznie mam małe doświadczenie, przyznam, że nie jestem Einsteinem, na początku trochę tych błędów robiłam, gdy się uczyłam, nie należę też do geniuszy, którzy łapią wszystko ''w mig''. Mimo wszystko dalej uważam, że zachowanie kierowniczki jest niesprawiedliwe i za często myślę o pracy nawet w wolne... zwłaszcza że jestem pracowita, terminowa, dbam o porządek, umiem pójść na ustępstwa (może to błąd...) i chcę się rozwijać.
Kolejny aspekt to rozwój, jest bardzo powolny, oczywiście, że nauczyłam się sporo w tej firmie, jednak wiem, że w innych przedsiębiorstwach na tym samym stanowisku pracownicy na tym etapie mają już bardziej odpowiedzialne zadania, obawiam się ''przestoju''- co mi po długim stażu w cv, jeśli wiem mniej od osoby pracującej intensywnie przez pół roku?
Rozmowy też nic nie dają, kierownik swojej winy nigdzie nie widzi.
Myślę o szukaniu nowej pracy, ale się boję. Mam niewielkie doświadczenie, nie jestem geniuszem, obawiam się, że nie dostanę nic lepszego i czuję lęk i smutek. Do tego wiadomo, teraz trudniej szuka się pracy więc trzeba rozglądać się w trakcie wykonywania obecnych zajęć. Czuję irracjonalny strach, że ktoś się dowie, że szukam pracy, że zadzwoni do firmy, zapyta o referencje, że będę musiała się kryć po kątach z rozmowami czy telefonami... Z drugiej strony mam już tak bardzo dość.
Jak pokonać ten lęk? Jak się przełamać i zaryzykować? Rozsądek mówi, że gorzej już nie będzie, a po głowie ciągle chodzi nieuzasadniona obawa.