Czy chcieliście kiedyś uciec? Od takiego życia jakie prowadzicie? Zmienić wszystko i zacząć od nowa?
1 2021-05-11 09:08:39 Ostatnio edytowany przez Petra44 (2021-05-11 09:09:02)
Ja kiedyś uciekłam i zmieniłam "prawie" wszystko i żyłam sobie jak chciałam. Co prawda historia zatoczyła koło i wróciłam w podobny klimat życia, ale o wiele mądrzejsza i z większą ilością punktów odniesienia i teraz zupełnie inaczej to postrzegam. No ale ja też zawsze powtarzam- od wielu rzeczy można uciec i je zmienić ale przed samą sobą nie uciekniesz
Tak. Nie tylko myślałam o tym, ale zrobiłam to kilka razy. Ucieczka też była też tematem wielu moich snów.
4 2021-05-11 11:42:49 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-05-11 11:44:13)
Czy chcieliście kiedyś uciec? Od takiego życia jakie prowadzicie? Zmienić wszystko i zacząć od nowa?
Nie. Zdarzały mi się ucieczki od niechcianego w danym momencie fragmentu mojej rzeczywistości (z domu rodzinnego do faceta, na studia do innego miasta) ale nigdy tak, żeby wszystko porzucić i próbować zacząć totalnie od nowa. Nie wiem, czy to jest w ogóle możliwe, aby uciec, odciąć się od dotychczasowego życia, rodziny, przyjaciół, znajomych, itd. itp. czyli przeszłości. Ale czasami, gdy słyszę o zaginionych ludziach, to zastanawiam się, czy coś im się stało, czy chcieli zniknąć.
A czy Ty chcesz uciec, Petra?
Petra44 napisał/a:Czy chcieliście kiedyś uciec? Od takiego życia jakie prowadzicie? Zmienić wszystko i zacząć od nowa?
Nie. Zdarzały mi się ucieczki od niechcianego w danym momencie fragmentu mojej rzeczywistości (z domu rodzinnego do faceta, na studia do innego miasta) ale nigdy tak, żeby wszystko porzucić i próbować zacząć totalnie od nowa. Nie wiem, czy to jest w ogóle możliwe, aby uciec, odciąć się od dotychczasowego życia, rodziny, przyjaciół, znajomych, itd. itp. czyli przeszłości. Ale czasami, gdy słyszę o zaginionych ludziach, to zastanawiam się, czy coś im się stało, czy chcieli zniknąć.
A czy Ty chcesz uciec, Petra?
Przychodzą mi takie myśli do głowy. Pewnie gdybym miała więcej odwagi to bym to już dawno zrobiła. Na pewno to ewoluuje w tym kierunku. Kiedyś pomyślałam , że może szkoda życia żeby się męczyć. Może warto zacząć zupelnie od nowa? Nie wiem tylko czy da się odizolować od trupów w szafie.
6 2021-05-11 13:57:12 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-05-11 13:58:32)
Nie wiem o jakiej ucieczce myślisz? Od czego? Co chcesz zmienić? Co za trupy chowasz w szafie?
Ja powiedzmy, że uciekłam z domu rodzinnego - wyprowadziłam się, kiedy w końcu poczułam się wystarczająco silna, ale chciałam uciec dużo wcześniej tylko nie miałam gdzie, nie wiedziałam jak a nie chciałam sobie problemów narobić. Uciekłam z mieszkania, gdzie później mieszkałam z siostrą, bo okazało się, że rozwinęła pewne niefajne zachowania i znowu było jak w domu. Uciekłam z rodzinnego miasta za granicę, od nudy rutyny, a później stwierdziłam, że znowu trzeba wywrócić trochę życie, bo przestałam widzieć perspektywy i sens.
7 2021-05-11 14:42:39 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-05-11 14:43:15)
MagdaLena1111 napisał/a:A czy Ty chcesz uciec, Petra?
Przychodzą mi takie myśli do głowy. Pewnie gdybym miała więcej odwagi to bym to już dawno zrobiła. Na pewno to ewoluuje w tym kierunku. Kiedyś pomyślałam , że może szkoda życia żeby się męczyć. Może warto zacząć zupelnie od nowa? Nie wiem tylko czy da się odizolować od trupów w szafie.
Chyba po prostu potrzebujesz zmiany, bo gdzieś utknęłaś. A może lepiej, może łatwiej byłoby stać się kimś nowym. Czyli zamiast zmieniać otoczenie zewnętrzne, zmieniasz swoje wnętrze. Wtedy trupy w szafie staną się Tobie obojętne, ot jakaś historia sprzed jakiegoś czasu. Oznacza to, że potrzebujesz pracy nad sobą, pracy, która doprowadzi do tego, że no staniesz się kimś innym. Krótko mówiąc idziesz do przodu, a nie uciekasz, a trupy w szafie wykorzystujesz jeszcze może jeszcze jako informację o kierunkach dalszego rozwoju.
Ja kiedyś uciekłam od toksycznych rodziców ale po latach i tak to do mnie "wróciło" (są już w podeszłym wieku i wymagają mniejszej lub większej opieki). Tyle, że ja już jestem na innym etapie życia, mądrzejsza o różne doświadczenia, a przez to też ta relacja czy też zależność jest zupełnie inna. Nie daję się już manipulować, wpędzać w poczucie winy czy ogólnie w ich gierki. Pomagam im ale zachowując zdrowy (tak przynajmniej mi się wydaje) dystans. Po prostu nie są już w stanie psychicznie mnie złamać.
Zdarzyło się uciekać od rożnych rzeczy, ale prawda jest taka, ze one wracaja i będą wracać dopóki się ich nie przepracuje.
Tak do końca nie da się uciec od wszystkiego i zacząć od nowa. Zawsze będą to nam utrudniać pamięć i wspomnienia, których nie można zresetować. Ja nigdy nie chciałam uciekać ani przed sobą ani od otoczenia, natomiast bardzo chętnie chciałabym wykasować z mojego życia niektóre jego okresy czasu albo móc je przeżyć na nowo, inaczej, dojrzalej.
MagdaLena1111 napisał/a:Petra44 napisał/a:Czy chcieliście kiedyś uciec? Od takiego życia jakie prowadzicie? Zmienić wszystko i zacząć od nowa?
Nie. Zdarzały mi się ucieczki od niechcianego w danym momencie fragmentu mojej rzeczywistości (z domu rodzinnego do faceta, na studia do innego miasta) ale nigdy tak, żeby wszystko porzucić i próbować zacząć totalnie od nowa. Nie wiem, czy to jest w ogóle możliwe, aby uciec, odciąć się od dotychczasowego życia, rodziny, przyjaciół, znajomych, itd. itp. czyli przeszłości. Ale czasami, gdy słyszę o zaginionych ludziach, to zastanawiam się, czy coś im się stało, czy chcieli zniknąć.
A czy Ty chcesz uciec, Petra?
Przychodzą mi takie myśli do głowy. Pewnie gdybym miała więcej odwagi to bym to już dawno zrobiła. Na pewno to ewoluuje w tym kierunku. Kiedyś pomyślałam , że może szkoda życia żeby się męczyć. Może warto zacząć zupelnie od nowa? Nie wiem tylko czy da się odizolować od trupów w szafie.
Można zacząć wszystko od nowa, ale najpierw trzeba wszystkie trupy z szafy pochować z należnym im szacunkiem
Przede wszystkim od czego chcesz uciec Petra? Od rodziny? Męża? Długów?
Uciec można na inny kontynent, a czasem do miasta obok i wystarczy. Jeśli jednak nie stawimy czoła swojej rzeczywistości, nie zaczniemy walczyć o siebie, to żadna ucieczka, nawet ta najdalsza nie ma sensu.
"Można zacząć wszystko od nowa, ale najpierw trzeba wszystkie trupy z szafy pochować z należnym im szacunkiem " <3
Za płotem trawa jest zieleńsza... Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...
Ucieczka może być powolna, małymi krokami, byle je robić w dobrym kierunku.
14 2021-05-11 21:23:41 Ostatnio edytowany przez Olinka (2021-05-12 00:14:00)
Petra44 napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:Nie. Zdarzały mi się ucieczki od niechcianego w danym momencie fragmentu mojej rzeczywistości (z domu rodzinnego do faceta, na studia do innego miasta) ale nigdy tak, żeby wszystko porzucić i próbować zacząć totalnie od nowa. Nie wiem, czy to jest w ogóle możliwe, aby uciec, odciąć się od dotychczasowego życia, rodziny, przyjaciół, znajomych, itd. itp. czyli przeszłości. Ale czasami, gdy słyszę o zaginionych ludziach, to zastanawiam się, czy coś im się stało, czy chcieli zniknąć.
A czy Ty chcesz uciec, Petra?
Przychodzą mi takie myśli do głowy. Pewnie gdybym miała więcej odwagi to bym to już dawno zrobiła. Na pewno to ewoluuje w tym kierunku. Kiedyś pomyślałam , że może szkoda życia żeby się męczyć. Może warto zacząć zupelnie od nowa? Nie wiem tylko czy da się odizolować od trupów w szafie.
Można zacząć wszystko od nowa, ale najpierw trzeba wszystkie trupy z szafy pochować z należnym im szacunkiem
Przede wszystkim od czego chcesz uciec Petra? Od rodziny? Męża? Długów?
Uciec można na inny kontynent, a czasem do miasta obok i wystarczy. Jeśli jednak nie stawimy czoła swojej rzeczywistości, nie zaczniemy walczyć o siebie, to żadna ucieczka, nawet ta najdalsza nie ma sensu.
Od mojego obecnego życia, od pracy ktorej nie cierpię bo obniza moje poczucie własnej wartosci, od miasta w ktorym mieszkam, od ludzi ktorzy mnie otaczają, od bliskich ktorzy mnie nie rozumieją i pewnie nawet nie spostrzegliby ze mnie nie ma, od samotnosci na ktorą jestem skazana dożywotnio. Sama jestem sobie winna bo takich dokonałam kiedyś wyborów.
-------------
Za płotem trawa jest zieleńsza... Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...
Ucieczka może być powolna, małymi krokami, byle je robić w dobrym kierunku.
Z drugiej strony jestem tchórzem. Nie wiem czy nie tęskniłabym za tym co jest teraz. Mozna niecierpieć swojego zycia i za nim tęsknić?
15 2021-05-12 00:00:48 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-05-12 00:06:05)
To dokonaj nowych wyborów. Wybiera się całe życie. Tylko warto mieć jeszcze dobrą ocenę sytuacji przy dokonywaniu tych wyborów i energię, odwagę do przejścia przez zmiany. Zmiany natychmiast na wielu płaszczyznach mogą nie być łatwe, ale czasem i takie rzeczy ludzie robią.
Ja nie tęsknię za rzeczami, które nie były dla mnie dobre.
Od mojego obecnego życia, od pracy ktorej nie cierpię bo obniza moje poczucie własnej wartosci, od miasta w ktorym mieszkam, od ludzi ktorzy mnie otaczają, od bliskich ktorzy mnie nie rozumieją i pewnie nawet nie spostrzegliby ze mnie nie ma, od samotnosci na ktorą jestem skazana dożywotnio. Sama jestem sobie winna bo takich dokonałam kiedyś wyborów.
Bliskich się nie wybiera, ale pracę możesz zmienić, podobnie jak miasto, w którym żyjesz i najbliższe otoczenie. To wymaga odwagi i podjęcia ryzyka, ale jak najbardziej jest do zrobienia. Nie rozumiem jednak dlaczego uważasz, że na samotność skazana jesteś dożywotnio? Takim podejściem sama sobie robisz krzywdę.
Tak na marginesie, na czym polega niezrozumienie Ciebie przez bliskich? Mówisz im o swoich odczuciach, oczekiwaniach, wyrażasz wprost, że czujesz się nierozumiana czy każesz im się tego wszystkiego domyślać, tym samym ani im, ani sobie nie dając szansy na zmianę?
tez czasem tak miewam, ale wlasnie bliskich się nie wybiera.. raz jest lepiej raz jest gorzej... dokonałam kiedys tam jakiegos wyboru i odpowiedzialność jakąś trzeba ponosić, ale z czasem jakiś rozdzwięk od czasu do czasu się ujawnia.. a nie ucieknie się przed samym sobą. Uczę się akceptacji rzeczy których nie moge zmienić, szukam sposobu na oderwanie się od "demonów" i... dobrego terapeuty...
To prawda, że bliskich się nie wybiera, ale i sposób reagowania na toksyczne kontakty, i stawianie granic, zależy od każdego z nas. Ucieczka, zamykanie szafy z trupami niczego nie załatwią, bo nie robiąc porządków (wiosna przecież - czas porządków), cały emocjonalny bagaż zabieramy ze sobą.
Gary napisał/a:Za płotem trawa jest zieleńsza... Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...
Ucieczka może być powolna, małymi krokami, byle je robić w dobrym kierunku.
Z drugiej strony jestem tchórzem. Nie wiem czy nie tęskniłabym za tym co jest teraz. Mozna niecierpieć swojego zycia i za nim tęsknić?
Dlatego podkreślam, że zmianę trzeba robić małymi kroczkami... Dzięki temu obserwujesz jak się zmienia świat, niczego nie psujesz. Z biegiem czasu okaże się że jesteś w innym miejscu. W każdej chwili możesz zawrócić, albo skorygować kierunek gdzie zdążasz.
Relacje z ludźmi też można małymi krokami zmieniać. Ludzi się nie zmieni. Twoje nastawienie można.
Od mojego obecnego życia, od pracy ktorej nie cierpię bo obniza moje poczucie własnej wartosci, od miasta w ktorym mieszkam, od ludzi ktorzy mnie otaczają, od bliskich ktorzy mnie nie rozumieją i pewnie nawet nie spostrzegliby ze mnie nie ma, od samotnosci na ktorą jestem skazana dożywotnio. Sama jestem sobie winna bo takich dokonałam kiedyś wyborów.
Jakbym 'słyszała' moją znajomą. Ona też miała dość dotychczasowego życia i chciała je zmienić o 180 stopni. Wierzyła, że jak zmieni środowisko, pracę, odetnie od rodziny to wszystko się ułoży. Zrobiła to jednak moim zdaniem zbyt pochopnie bez większego planu i celu (poza zmianą czy ucieczką). Miała jednak ten komfort, że była/jest dość zamożna więc o środki do życia nie musiała się martwić, a to już dużo. Początkowo dała sobie czas na przemyślenia (po rzuceniu pracy) i dużo podróżowała. W końcu zdecydowała się na zamieszkanie za granicą, gdzie miała życzliwych znajomych. I tam jednak jej się nie podobało, nie czuła komfortowo. Znajomi mieli swoje życie, znajomych, a ona dalej czuła samotna. Wróciła do Polski i wyjechała do innego miasta, gdzie inny znajomy rozkręcał biznes i zaproponował jej współpracę. Początkowo była zachwycona ale po czasie i to niedługim też przestała czuć się tam dobrze. W tym czasie jej problemy psychiczne (depresja) pogłębiały. Na tym tle zaczęła mieć inne dolegliwości zdrowotne i zaczęła leczenie, które trwa do dziś.
Także Petra, musisz sobie na początku odpowiedzieć na pytanie co dokładnie jest przyczyną takiego a nie innego stanu rzeczy. Każdy z nas dokonuje wyborów za które ponosi odpowiedzialność. Myślenie, że wszędzie indziej będzie nam lepiej, kiedy w psychice bałagan, nie jest dobre. Ważny jest cel do którego chcesz dążyć, konkretny, nie tylko "zmiana" czy "ucieczka".
Nie zdarzyło mi się do tej pory od czegoś uciekać..Przynajmniej tak, że chciałbym rzucić wszystko i zacząć od nowa. Może mam w tym kierunku złe skojarzenia, ale takie właśnie "ucieczki" podejmuja osoby, które do końća nie wiedzą, co czego w życiu dążą. Być może taka ucieczka pomoże im w ostatecznym rozwiązaniu problemu i podjęciu decyzji, ale może być też tak, jak zostało opisane wyżej: kiedy ktros cały czas ucieka, zmienia otoczenie i środowisko a nie potrafi się nigdzie odnaleźć, bo każda czynność po pewnym czasie wydaje mu się nudna czy/lub niesprawiająca satysfakcji.
22 2021-05-12 12:46:13 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-05-12 13:04:22)
Zgadzam się, że warto określić sobie co konkretnie chce się zmienić. Czasem nie wiadomo. Może zająć dużo czasu, zanim sie tego dowiemy, trzeba lepiej się poznać.
Moje niedawne przemyślenia na ten temat, są takie, że przez to, że byłam zmuszona do tłumienia uczuć i swoich potrzeb oraz przez perfekcjonizm, który mnie hamuje w działaniu, nie do końca dowiedziałam się kim jestem i jakie są moje możliwości w odpowiednim czasie. Emocje podpowiadają nam nomalnie to co dobre i złe dla nas. Jak mało czujemy to kierujemy się rozumem, ale wybieramy to co niekoniecznie nas cieszy. Później chcemy to rzucić, ale nie wiemy co dalej. Żeby mieć energię na długo moim zdaniem trzeba odczuwać radość z tego co się robi. Jeśli się ma takie słabe odczuwanie pozytywnych emocji to jest ciężko na dłuższą metę być zmotywowanym.
Co do ucieczki, zmian środowiska: długo miałam tak, że nie mogłam się odnaleźć w różnych środowiskach. Czułam, że jestem nie na swoim miejscu. W niektórych aspektach udało mi się odnaleźć a w innych nie. Ale mówienie sobie, że powinnam gdzieś się dobrze czuć, że to coś ze mną nie tak, było błędem bo mnie zatrzymywało w poszukiwaniach. Trzeba szukać swojego miejsca i słuchać siebie. Czasem się uda czasem nie. Łatwo sobie wyobrazić czym się skończy jak ktoś będzie siedział tam, gdzie mu źle.