Dziękuję za wszystkie wpisy.
Na wszystkie pytania postaram się udzielić odpowiedzi.
Tak, jestem w związku 5 lat - myślę, że nigdy żadnej kobiecie moja arogancja nie przeszkadzała (poprzedni związek 6 lat).
Tak, mogę być psychopatą. Moją pasją są motocykle. To co robię jest nieskończenie głupie. Zawsze jak wyjadę z garażu to sobie mówię, że tym razem będę zachowywał się normalnie i jeszcze nigdy tak nie było. Siadam na ścigacza, zamykam szybkę kasku i czuje się wspaniale - tego nie można opisać. To jest taka adrenalina... no mega. Nie czuję strachu i to jest problem. Kiedyś (kilkanaście lat temu) 5 facetów kopało jednego na chodniku. Uważam, że to jest przesada, wbiegłem w tych 5 facetów i zacząłem się z nimi bić - bo nie czuję strachu.
Od kiedy tylko pamiętam byłem arogancji i miałem bardzo wysokie ego. Kiedyś to w ogóle nie miało żadnego uzasadnienia - pochodzę z biednej rodziny. Pomimo tego i tak czułem się lepszy od innych dzieci. Gdy miałem 12 lat zacząłem programować i to był mój sposób na wyjście z biedy. Jakieś tam sukcesy miałem, kasa też z tego była ale ostatecznie największy hajs mam z innej działalności - zajmuję się reklamą w internecie. Dla większości ludzi jest o nie do wyobrażenia, ale mam np. klienta, którego obsługa zajmuje mi około 1 minuty miesięcznie i on mi płaci fakturę na 4tyś zł. Do takiego poziomu obecnie doszedłem (tak wiem, jestem narcyz).
Odnośnie kobiet bo też były o to pytania...
Kiedyś jak jeszcze się chodziło na balety to ja upatrywałem sobie najładniejszą kobietę w całym klubie. Skoro sam się uważam, za osobę zajebistą to oczywiście muszę poderwać kobietę, która najbardziej mi się podoba.
Mi sprawiało przyjemność podrywanie tych lasek, nigdy nie czułem jakiegoś strachu, lęku przed odrzuceniem. Zawsze myślałem, że jestem najlepszym facetem w tym klubie i ona będzie moja.
To jest typowo narcystyczne podejście, no ale się sprawdzało. Z kolegą z siłowni nawet była rywalizacja kto więcej lasek poderwie (tak wiem, że to głupie, ale piszę o tym co było kilkanaście lat temu).
Natomiast odnośnie mojej aktualnej partnerki. Gdy się z nią spotkałem pierwszy raz to jej powiedziałem, że nie ma u mnie żadnych szans. Ona wówczas miała 21 lat i mega laska a ja 30 lat. Pamiętam, że byłem dla niej niedobry ale ujęło mnie to, że pomimo tego ona ciągle mnie chce. Takiego chama, buca i wulgaryzm.
To ona wyszła z propozycją seksu a ja odmówiłem - ja sobie pomyślałem, że musi się bardziej postarać na seks ze mną (przez mój narcyzm). A ona mi później powiedziała, że spodobało się jej to, że pierwszy raz poznała faceta, który nie chciał ją ... wiadomo co.
Chciałbym złapać jakiś balans.
Niedawno rozmawiałem z Panią, która mi sprzedawała mieszkanie (inwestuje w nieruchomości), opowiadała mi o swoich problemach finansowych - całą swoją historię. Ja o niej od razu pomyślałem, że jest mega głupia bo to co zrobiła mi się w głowie nie mieściło. Ale patrzyłem na nią i też widziałem człowieka. Nie każdy w genach dostaje IQ. Szkoda mi się jej zrobiło. Ona to jest taki sam człowiek jak ja, który myśli i czuje. Chciałem jej powiedzieć to co myślę jako arogancki cham jakim jestem. Natomiast się powstrzymałem, przytuliłem ją i powiedziałem, że wszystko będzie dobrze. #%Y#%#%^#^ Wiadomo, że nie będzie, ale co ja mogę na to poradzić? Strasznie nie lubię kłamać. No ale w tej sytuacji mam nadzieję, że to kłamstwo jest usprawiedliwione w mojej głowie.
Balans. Tego potrzebuję.