Hej wszystkim. To mój pierwszy post więc proszę o wyrozumienie...
Zacznijmy od tego że uważam że jestem beznadziejna i do niczego dlatego mam taki nick. Wszystko zaczęło się gdy chodziłam do szkoły podstawowej, wtedy mi dokuczano, obrażano przez takiego jednego chłopaka z wyższej klasy. Po prostu się uwziął na mnie... Nikt mi w wtedy nie pomógł nawet nie miałam koleżanki żeby mnie wspierała a do nauczyciela bałam się iść i tak męczyłam się z nim do gimnazjum aż go w koncu wyrzucili ze szkoły...przez moment był spokój a potem pojawił się inny młodszy chłopak o rok który również mnie obrażał i tak musiałam się męczyć ale jakoś dałam radę chociaż każdego dnia bałam się chodzić do szkoły ale minęło to jakoś... Potem poszłam do technikum i jakoś tam chociaż zleciało. Następnie przez internet poznałam chłopaka który mieszka ode mnie 300 km. Nalegał żebyśmy się spotkali i ja się zgodziłam. Potem zakochał się we mnie. Widzieliśmy się parę ale on nie wytrzymał tego że jesteśmy od siebie tak daleko. I tak to trwało około 2 lat potem znalazł sobie inną i jest szczęśliwy. A ja cierpiałam parę miesięcy i zaczęłam szukać innego chłopaka żeby o nim zapomnieć chociaż trochę i się udało. Poznałam kolejnego chłopaka który mieszka może 40 km. Na początku było kolorowo jak to w każdym związku ale z czasem nalegał na seks a ja nie chciałam. W koncu mu uległam od tamtego czasu nie lubię seksu... Z czasem zaczęło między nami się psuć w koncu ze mną zerwał i powiedział że nie pasujemy do siebie że za wcześnie na związek ze muszę mu dać czas żebym sobie znalazła kogoś innego... Zranił mnie bardzo ale dałam sobie spokój bo wiem że między nami było dużo różnic. Bardzo byłam samotna w tym związku bo on cały czas grał tylko w gry komputerowe. Czułam się niepotrzebna. Kilka miesięcy po rozstaniu poznałam mojego obecnego narzeczonego. Z nim jest inaczej wiem że mnie kocha, rozmiesza mnie gdy jestem smutna, wspiera mnie. Zawsze marzyłam o takim związku. Zawsze chciałam mieć męża. Tylko ja chyba do niczego się nie nadaje bo boje się kontaktu z ludźmi. Pracowałam na czarno przez około 3 lat. Teraz od 4 miesięcy wysyłam CV i nikt się nie odzywa i wgl. Nawet nie umiem roboty znalezc bo nikt mnie nie chce... Boje się rozmawiać przez tel. A gdy już muszę to serce wali mi jak szalone. Na żywo gdy muszę rozmawiać z obcą osobą to zaczynam się jąkać i pocić. Często chce mi się płakać. Jestem osobą nieśmiałą, smutną w środku i nie czuje sensu życia chociaż mam chłopaka
Cóż. Ostatnie zdanie jest dla mnie kluczem.
Chłopak nie jest po to, żeby Tobie było w życiu lepiej i nie po to, żeby Ciebie wyrwać z Twoich kompleksów.
Odnośnie nieśmiałości i lęków pomóc może jedynie terapia i praca nad sobą.
Odnośnie znalezienia pracy - niestety takie mamy czasy, covid itd i wszyscy mają z tym problem.
Smutasku ( nie będę używać twojego nicku, bo nie podoba mi się, że pomaga utwierdzać cię w twoim błędnym przekonaniu)to co znosiłaś od podstawówki do gimnazjum jest bardzo ciężkim doświadczeniem. Kilka lat byłaś poddawana znęcaniu psychicznemu (być może fizycznemu) przez jakiś wrednych chłopaków, to naprawdę może człowiekowi zryć beret. Nie dziwię się, że się masz lęki, smutek.
Może duzo dobrego dla siebie zrobić i tak jak napisała Lady Loka zorganizuj dla siebie terapię. Ta praca z terapeutą nad sobą pozwoli ci uwolnić się od tych smutnych wydarzeń. Daj sobie szansę na szczęśliwe życie i radość ze związku. Czy czujesz cos do swojego narzeczonego. Napisałaś, że on cię kocha a ty jego?
Jeżeli chodzi o strach podczas załatwiania spraw, to nie martw się tym, liczy się to, że więcej w tobie zaparcia niż strachu. Wielu z nas czuje napięcie przy załatwianiu czegokolwiek, z czasem sie ułoży i zelżeje