Hej
Wypadałoby się przywitać... Cześć
Nie wiem od czego zacząć. Jestem po tej „złej” stronie mocy. To znaczy, że ja zdradziłem. Zraniłem bliskie mi osoby. Historia klasyczna więc nie będę opisywać, chyba, że ktoś potrzebuje jakieś szczegóły.
Jesteśmy z żoną, przepracowałem swoją zdradę, żona również. Nie zna szczegółów. Po prostu wie, że ktoś był. Życie toczy się dalej. Oczekujemy dziecka.
Moja zdrada była spowodowana moją niedojrzałością i błędnym pojmowaniem miłości – pomylenia jej z zakochaniem i motylkami. Po prostu w wieku „po 30-stce” dorosłem. Po wielu godzinach pracy i terapii nad sobą. Żona wybaczyła. Nie chciała wnikać w szczegóły. Zaczęliśmy od kreski na nowo.
Jednak jest problem… ponad 2 lata temu wtedy z wielkim jeszcze bólem powiedziałem kochance, że skoro wybrała męża to czas to zakończyć. Przez ten czas ograniczałem kontakty z większym lub mniejszym skutkiem. Nie odzywałem się już nigdy pierwszy. Ograniczyłem kontakty służbowe do minimum. Oczywiście jak człowiek był owładnięty chemią to ograniczanie kontaktu przychodziło ciężko i byłem podatny na sygnały z jej strony.
Czas mijał, ja się leczyłem, terapeutyzowałem utwierdzałem się, że podjąłem słuszne decyzje. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego, Jednak ona zawsze znajdzie jakiś pretekst, napisze ostatnio dzwoniła z innego nr, którego nie znałem i odebrałem. Potrafi nie odzywać się cały miesiąc bo siedzi w domu z dzieciakami zdalna nauka, ale tylko pojawia się w firmie to próbuje zburzyć mój spokój.
Już nieoficjalnie rozmawiałem z jej przełożoną, ale ona sobie z tego nic nie robi. Myślę czy nie skontaktować się z jej mężem skoro ona nie rozumie NIE. Ale pewnie wtedy pójdzie na całość i nie będzie mieć hamulców. W końcu tak bardzo mnie pokochała jak to powtarza to pewnie potraktuje to jako okazję do zniszczenia mi małżeństwa.
Więc jestem w kropce. Mam cały czas zaciskać zęby, olewać, nie rozmawiać, nie odzywać się nie odpisywać? Ile można się tak wzbraniać to trwa już ze 2 lata. Czy ona się dobrze bawi moim kosztem?
Macie jakieś porady?
Oczywiście po wylewaniu pomyj i że sam sobie jestem winny.
Dzięki