Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25 ]

Temat: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

Śmieszne pytanie, ale pozwól mi wyjaśnić.

Moja mama zastanawiała się, co ja, osoba z głęboką depresją, bym zrobił, gdybym był w sytuacji, w której musiałbym opiekować się zwierzakiem i nie mógłbym po prostu oddać go do schroniska. A co, gdybym musiał uprawiać żywność, polować lub łupić? W jaki sposób upewnię się, że ja i moje zwierzę jesteśmy karmieni i względnie bezpieczni? Moja początkowa odpowiedź brzmiała: „Cóż, gdybym miał raka, co bym zrobił w takiej sytuacji? Dla porównania, ledwo mam motywację, by się wyżywić, nie mówiąc już o wielu ludziach.

Żeby było jasne, podnoszę moją własną depresję tylko po to, aby wyjaśnić kontekst mojego prawdziwego pytania, a nie po to, aby poprosić o poradę medyczną. Ale hipoteza jest interesująca i to nie pierwszy raz, kiedy moja mama o tym wspomina. Jak mówi, ludzie prawie na pewno cierpieli na rodzaj depresji, z którą mam do czynienia od tysiącleci, i przynajmniej dla niej musieli być w stanie coś z tym zrobić, zanim osiągnęli wiek antydepresantów. W końcu wciąż muszą wstawać i dbać o siebie i swoje rodziny, prawda?

Kiedy zadaję pytanie, które jest tytułem tego wpisu, myślę, że staram się zrozumieć szerszą ideę. Oczywiście, ktoś, kto ma do czynienia z rakiem, będzie miał trudności z przetrwaniem w postapokaliptycznej sytuacji, a na pewno miałby trudności z przetrwaniem przed erą nowoczesnej medycyny opartej na faktach. Ale co z kimś, kto ma duże zaburzenie depresyjne, chorobę afektywną dwubiegunową lub schizofrenię? Jak ktoś taki zajmowałby się rodzinną farmą, zarabiał pieniądze itp.? Jeśli istnieje proste / naukowe słowo lub termin na określenie tego hipotetycznego, to go nie znam. Ale „apokalipsa” to skrajna wersja tego, co uważam za sytuację, w której działanie lub brak działania osoby jest decyzją o życiu lub śmierci.

Czy są jakieś badania, które próbują ustalić, jak osoba cierpiąca na depresję lub w inny sposób chora psychicznie radziłaby sobie w takim środowisku? Czy to prawda, że chorzy psychicznie byli w stanie przetrwać w epoce przednowoczesnej, czy po prostu mamy tylko zapisy osób chorych psychicznie, które przeżyły? Wszystkie odpowiedzi oparte na dowodach są mile widziane i chętnie udzielę wyjaśnień w razie potrzeby.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
minakpori84 napisał/a:

Śmieszne pytanie, ale pozwól mi wyjaśnić.

Moja mama zastanawiała się, co ja, osoba z głęboką depresją, bym zrobił, gdybym był w sytuacji, w której musiałbym opiekować się zwierzakiem i nie mógłbym po prostu oddać go do schroniska. A co, gdybym musiał uprawiać żywność, polować lub łupić? W jaki sposób upewnię się, że ja i moje zwierzę jesteśmy karmieni i względnie bezpieczni? Moja początkowa odpowiedź brzmiała: „Cóż, gdybym miał raka, co bym zrobił w takiej sytuacji? Dla porównania, ledwo mam motywację, by się wyżywić, nie mówiąc już o wielu ludziach.

Żeby było jasne, podnoszę moją własną depresję tylko po to, aby wyjaśnić kontekst mojego prawdziwego pytania, a nie po to, aby poprosić o poradę medyczną. Ale hipoteza jest interesująca i to nie pierwszy raz, kiedy moja mama o tym wspomina. Jak mówi, ludzie prawie na pewno cierpieli na rodzaj depresji, z którą mam do czynienia od tysiącleci, i przynajmniej dla niej musieli być w stanie coś z tym zrobić, zanim osiągnęli wiek antydepresantów. W końcu wciąż muszą wstawać i dbać o siebie i swoje rodziny, prawda?

Kiedy zadaję pytanie, które jest tytułem tego wpisu, myślę, że staram się zrozumieć szerszą ideę. Oczywiście, ktoś, kto ma do czynienia z rakiem, będzie miał trudności z przetrwaniem w postapokaliptycznej sytuacji, a na pewno miałby trudności z przetrwaniem przed erą nowoczesnej medycyny opartej na faktach. Ale co z kimś, kto ma duże zaburzenie depresyjne, chorobę afektywną dwubiegunową lub schizofrenię? Jak ktoś taki zajmowałby się rodzinną farmą, zarabiał pieniądze itp.? Jeśli istnieje proste / naukowe słowo lub termin na określenie tego hipotetycznego, to go nie znam. Ale „apokalipsa” to skrajna wersja tego, co uważam za sytuację, w której działanie lub brak działania osoby jest decyzją o życiu lub śmierci.

Czy są jakieś badania, które próbują ustalić, jak osoba cierpiąca na depresję lub w inny sposób chora psychicznie radziłaby sobie w takim środowisku? Czy to prawda, że chorzy psychicznie byli w stanie przetrwać w epoce przednowoczesnej, czy po prostu mamy tylko zapisy osób chorych psychicznie, które przeżyły? Wszystkie odpowiedzi oparte na dowodach są mile widziane i chętnie udzielę wyjaśnień w razie potrzeby.

Nie bardzo rozumiem sensu takich rozważań. To kompletna abstracja. Jak ktoś taki zajmowałby się rodzinną farmą, zarabiał pieniądze itp.? A kto powiedział, że w ogóle byłaby jakaś farma ? Jakie pieniądze ? Skoro apokalipsa to jaka ? Nuklearna, klimatyczna, kosmiczna ? To są kompletnie bezsensowne rozważania, bo nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie jak zareagowałby w tak skrajnej sytuacji. Nawet człowiek całkowicie zdrowy psychicznie.

3

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

Ja bym tak brutalnie powiedziala, ze w przypadku apokalipsy albo taka osoba wezmie sie w garsc, schowa depresje do kieszeni i bedzie walczyc o przetrwanie, albo nie wezmie sie w garsc i tej apokalipsy nie przezyje.
Jak zreszta cala reszta swiata.

4

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
Lady Loka napisał/a:

Ja bym tak brutalnie powiedziala, ze w przypadku apokalipsy albo taka osoba wezmie sie w garsc, schowa depresje do kieszeni i bedzie walczyc o przetrwanie, albo nie wezmie sie w garsc i tej apokalipsy nie przezyje.
Jak zreszta cala reszta swiata.

A da się depresję schować do kieszeni ? big_smile

5

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
Misinx napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ja bym tak brutalnie powiedziala, ze w przypadku apokalipsy albo taka osoba wezmie sie w garsc, schowa depresje do kieszeni i bedzie walczyc o przetrwanie, albo nie wezmie sie w garsc i tej apokalipsy nie przezyje.
Jak zreszta cala reszta swiata.

A da się depresję schować do kieszeni ? big_smile

Moj tata wychodzi z zalozenia, ze ludzie tearz sporo problemow sobie wymyslaja, bo nie maja co robic big_smile
I ja tu nie bagatelizuje depresji i nie mowie, ze ludzie sobie wymyslaja, tylko sytuacja zagrozenia zycia dziala na innej zasadzie, wiec albo czlowiek bedzie w stanie stanac ponad swoja depresja i przezyc, albo ta depresja go pochlonie.
Paradoksalnie moze taka apokalipsa bylaby niezla metoda na wyleczenie big_smile

Zalezy tez czy taka osoba sie leczy, czy chodzi na terapie, czy pracowala nad soba przed apokalipsa.
Autorze, jak chcesz, to ja mam piwnice, wiec mozemy zrobic jakis eksperyment w warunkach kontrolowanych. Wiesz, zamkne Cie tam, dostaniesz troche ziemi, jakiegos jednego ziemniaka, zeby wychodowac nowe, wode sobie moze z wilgoci z okien sciagniesz, a ja raz na czas wpuszcze tam jakiegos dzikiego psa albo jakies opary rteci czy cos big_smile

6

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
Lady Loka napisał/a:
Misinx napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ja bym tak brutalnie powiedziala, ze w przypadku apokalipsy albo taka osoba wezmie sie w garsc, schowa depresje do kieszeni i bedzie walczyc o przetrwanie, albo nie wezmie sie w garsc i tej apokalipsy nie przezyje.
Jak zreszta cala reszta swiata.

A da się depresję schować do kieszeni ? big_smile

Moj tata wychodzi z zalozenia, ze ludzie tearz sporo problemow sobie wymyslaja, bo nie maja co robic big_smile
I ja tu nie bagatelizuje depresji i nie mowie, ze ludzie sobie wymyslaja, tylko sytuacja zagrozenia zycia dziala na innej zasadzie, wiec albo czlowiek bedzie w stanie stanac ponad swoja depresja i przezyc, albo ta depresja go pochlonie.
Paradoksalnie moze taka apokalipsa bylaby niezla metoda na wyleczenie big_smile

Zalezy tez czy taka osoba sie leczy, czy chodzi na terapie, czy pracowala nad soba przed apokalipsa.
Autorze, jak chcesz, to ja mam piwnice, wiec mozemy zrobic jakis eksperyment w warunkach kontrolowanych. Wiesz, zamkne Cie tam, dostaniesz troche ziemi, jakiegos jednego ziemniaka, zeby wychodowac nowe, wode sobie moze z wilgoci z okien sciagniesz, a ja raz na czas wpuszcze tam jakiegos dzikiego psa albo jakies opary rteci czy cos big_smile

Idąc tokiem rozumowania Twojego taty to po takiej apokalipsie to ludzie dopiero zaczną sobie wymyślać problemy. No bo co będą robić jak już nie trzeba będzie chodzić do roboty, nie będzie internetu, telewizji, Pudelków, fitness klubów itd. itd. big_smile Normalnie nuda. Dopiero wtedy im zacznie odwalać big_smile

7 Ostatnio edytowany przez Averyl (2020-12-08 14:08:06)

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
Lady Loka napisał/a:

Ja bym tak brutalnie powiedziala, ze w przypadku apokalipsy albo taka osoba wezmie sie w garsc, schowa depresje do kieszeni i bedzie walczyc o przetrwanie, albo nie wezmie sie w garsc i tej apokalipsy nie przezyje.
Jak zreszta cala reszta swiata.

Fajne określenie smile schować deprechę do kieszeni
Ale zgadzam się z Tobą - depresja to specyficzny stan na tu i teraz, a mega katastrofa to coś zupełnie innego, być może takiego, czego nie doświadczyliśmy nigdy w życiu.
Do czego zmierzam, każdy kto latał, zapewne słyszał tysiące razy wstępne instrukcje ratunkowe na wypadek katastrofy lotniczej, albo brał udział w ćwiczeniach ewakuacji pożarowej w biurowcu... i co z tego wynika? że mimo tej wiedzy, gdy pojawia się zagrożenie, część osób traci rozum, a inne nagle mobilizują w sobie nadzwyczajne siły.
Depresja dla wielu to choroba związana z bezradnością, z brakiem wpływu na swoje życie. Czytałam o doświadczeniu, gdzie w jakimś domu spokojnej starości, część staruszków dostała za zadanie opiekowanie się roślinką oraz miała możliwość wyboru jedzenia z menu na następny dzień, a reszta - nic nie musiała robić, wszystko dostawała, na nic nie miała wpływu. Ci co czymś się zajmowali byli w lepszym zdrowi, w tym również mniej cierpieli na depresję.
Sytuacja autora - opieka nad psem, być może wyzwoliłaby w nim takie pokłady siły, by przetrwać i zadbać o psa, (zwłaszcza, że zwierzaka mają specyficzną moc wyzwalania bezinteresowności).

Minakpori84 - nie badałam historii depresji, więc wypowiadam się jako laik, często można spotkać się z opinią, że jest to choroba cywilizacyjna. Na pewno i dawniej się zdarzały przypadki "melancholii", "rozpaczy", czy innych stanów, które dziś zostałyby zakwalifikowane jako ta choroba, ale też ci ludzie żyli trochę w innych warunkach, wykonywali ciężką pracę, byli znacznie bliżej jeden drugiego (potrzebowali się nawzajem, bo jeden miał cukier, którego właśnie teraz brakuje, a sklep zamknięty, a drugi np. telefon - z którego "pół bloku" dzwoniła w ważnych sprawach). Dzisiaj mamy inny świat - dziś możesz sobie pomóc lekami, terapia, uważnością, sportem... szukaj być może inna metoda będzie pomocniejsza dla ciebie niż piguły, mama, czy insze katastrofy wink Zdrówka życzę!

8 Ostatnio edytowany przez Cichaiskromna (2020-12-08 17:35:14)

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

Polecam film "Melancholia" Larsa von Triera z Kristen Dunst. Chorowałam na głęboką depresję i byłam zaszokowana jak bardzo jest to film o mnie. Wątek apokaliptyczny stanowi oś fabuły.

9 Ostatnio edytowany przez adiafora (2020-12-08 17:50:08)

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
Lady Loka napisał/a:

Moj tata wychodzi z zalozenia, ze ludzie tearz sporo problemow sobie wymyslaja, bo nie maja co robic big_smile
I ja tu nie bagatelizuje depresji i nie mowie, ze ludzie sobie wymyslaja, tylko sytuacja zagrozenia zycia dziala na innej zasadzie, wiec albo czlowiek bedzie w stanie stanac ponad swoja depresja i przezyc, albo ta depresja go pochlonie.
Paradoksalnie moze taka apokalipsa bylaby niezla metoda na wyleczenie big_smile

trochę prawdy w tym, co mówi tata jest :-)

Dzisiaj chyba w ogole ludzie są psychicznie słabsi stąd może i większa podatność na te wszelkie melancholie i depresje. Byle niepowodzenia, trudności czy brak spełnienia  jakichś planów, marzeń powoduje stany depresyjne. Ale też brak głębszych celów, łatwe i powierzchowne życie, prowadzi do degeneracji, że człowiek odczuwa pustkę i bezsens. Też bezstresowe wychowanie, gdzie dzieci są nieprzystosowane do życia, nie umieją sobie radzić z trudnościami, brak im cierpliwości, systematyczności, wszystko chciałyby już i teraz. Mają tony zabawek a zupełnie brak im wyobraźni. Nudzi ich wszystko. Potem z takich dzieci wyrastają znudzeni dorośli, którzy nie potrafią cieszyć się życiem, ułożyć sobie życia i tak naprawdę nie widzą w nim większej wartości.

Zapytajcie swoje babcie/prababcie/dziadków czy miały depresje. Nie miały czasu na takie "fanaberie", jak powiedziała mi kiedyś moja.  Musiały skupić się na prawdziwym życiu, które nie było łatwe, ale było proste - ludzie mieli jasny cel.  Mieć rodzinę, wychować dzieci i oby zdrowie dopisywało... Świat był bardziej uporządkowany. Role społeczne jasne i konkretne a więzi rodzinne mocne. Nie zawsze może byli szczęśliwi, w dzisiejszym rozumieniu - że trzeba skupić się na sobie, bo życie ma się jedno.  Nie zawracali sobie głowy duperelami. Nie wypruwali sobe flaków dla luksusu  jak dzisiaj. Byli biedniejsi, mieli mniej, ale byli bardziej zadowoleni z codzienności.

Nie było fejsbuków i instagramów jak dzisiaj, gdzie ludzie mają setki znajomych a w realu często żadnego przyjaciela.  Kiedyś ludzie byli bardziej prawdziwi. Dzisiaj króluje sztuczność i pozerstwo.
Dodajmy do tego jeszcze brak norm i zasad, degradację autorytetów, wartości i wiary (jednym slowem dekadencja), gdzie każdy dla siebie jest autorytetem, nawet, jak o niczym nie ma pojęcia, to jest jak jest.
Co z tego, że żyjemy dłużej, jak nie potrafimy się tym życiem cieszyć...

Takie mam niestety smutne refleksje w temacie, bo też odczuwam jakiś bezsens ostatnio a może i mam depresje ;-)


A jeśli chodzi o apokalipsę to pewnie panęłabym sobie w łeb, gdyby ta apokalipsa miała wyglądać tak, jak w filmie Droga z Viggo Mortensenem.  Lepiej umrzeć niż walczyć o przetrwanie w świecie niczym z najgorszych koszmarów. Ja po seansie miałam już niemal depresje, tak byłam zdołowana...

10

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
Cichaiskromna napisał/a:

Polecam film "Melancholia" Larsa von Triera z Kristen Dunst. Chorowałam na głęboką depresję i byłam zaszokowana jak bardzo jest to film o mnie. Wątek apokaliptyczny stanowi oś fabuły.

Bardzo dobry film. Jak wiele innych Von Triera.

Co do tematu poradzenia sobie w post apokaliptycznym świecie z depresją:
rozwiązania są dwa: albo obudziłby się silny instynkt przetrwania itd. więc mózg pracowałby inaczej,  albo po prostu taka osoba by raz dwa "odpadła" i zginęła.
Ja osobiście nie zamierzałabym próbować w takiej rzeczywistości funkcjonować i chyba sama bym się odstrzeliła. Nie wiem po co walczyć o taki byt w takim świecie.

11

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

Myślę, że to pytanie Twojej mamy wynika z niezrozumenia, czym jest depresja.
Depresja nie jest "słabością" umysłu. Nie jest chwilowym smutkiem, tygodniowym spadkiem nastroju. Nie jest zmęczeniem i frustracją na pracę. Nie jest przeżywaniem jakiegoś strasznego filmu. Nie jest fanaberią.
Nie da się nierównowagi hormonalnej schować do kieszeni, tak samo jak nie da się nowotworu schować do kieszeni. Można zmobilizować resztki sił, bo wiadomo, że w sytuacji kryzysowej uruchamiają się instynkty, działamy podświadomie, nieświadomie itd.

Żeby wyobrazić sobie, jak działają ludzie w depresji i jak radzą sobie z utrzymaniem rodziny, wyżywieniem, opieką itd., nie trzeba wymyślać scenariuszy apokaliptycznych. Wystarczy zajrzeć po sąsiadach i sąsiadkach. Ogrom ludzi z  depresją właśnie NIE RADZI sobie z codziennymi czynnościami. Stąd mamy nieszczęśliwe dzieci, dzieci w ośrodkach, z zaburzeniami, które np. musiały opiekować się chorym rodzicem. Mamy ludzi, którzy tracją pracę, ludzi w długach, bezdomnych... Ludzi, którzy popełniają samobóstwa.

12 Ostatnio edytowany przez adiafora (2020-12-08 21:18:26)

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

czytam, że wg WHO depresja stanowi obecnie czwarty najpoważniejszy problem zdrowotny na świecie.
To jest choroba cywilizacyjna i jak najbardziej może być stanem umysłu. Nie ma wirusa depresji.
Pomijając ciężkie przypadki kliniczne, do reszty mam wątpliwości.  Depresja jest nadużywana dzisiaj na wszystko. Każdy może mieć depresję, wystarczy iść do lekarza i ponarzekać.
Są chorzy, bo zawsze byli, ale są tacy, co po prostu są słabi psychicznie i nie radzą sobie z życiem, bo już taka ich uroda.  Czy to jest choroba? Nie sądzę. Ale my musimy wszystko klasyfikować jako jednostki chorobowe czy inne przypadki medyczne, dlatego z roku na rok lista chorób, fobii i wszystkiego jest coraz dluższa.
Btw, ostatnio właśnie czytałam listę fobii. Czeski kabaret to mało powiedziane. Fobia przed fobią brzmi przy tym normalnie ;-)
Reasumując, wg dzisiejszych standardów, wszyscy jesteśmy na coś chorzy lub mamy jakieś zaburzenia...
Tak jak z dysortografią, dysgrafią, dysleksją i całą listą dys coś tam... Za moich czasów trzeba było wziąć słownik i zakuwać do skutku. Dzisiaj po co się męczyć jak można iść po papierek... Dlatego mamy plagę dys... bo połowa z nich to zwykłe nieuki.

13

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

Adiafora - nie szłabym tak daleko w "archeologię" OK, dawniej ludzie żyli inaczej, tak jak napisałaś, nasze babcie, prababcie "nie miały czasu" na depresję, bo zasuwały przy dzieciach, w gospodarstwie, itp.... ale nie da się wskoczyć do dawnych czasów, nawet ci, co odrzucają cywilizację, przenoszą się z dużego miasta, z pracy w korpo, na kompletną dzicz, gdzie własnymi łapkami zasuwają na ekologicznym gospodarstwie... jednak  korzystają z osiągnięć cywilizacyjnych, często korzystają z internetu, mediów społecznościowych, z samolotu by zwiedzić koniec świata. To wybór a nie konieczność życiowa.

Można spojrzeć się na to z drugiej strony - dawniej ludzie umierali nawet na przeziębienie, z którego rozwijało się groźne zapalnie płuc, czy przy porodzie, a dziś większość ma możliwość odwiedzić psychiatrę i leczyć deprechę. Fakt, dzisiaj wyszukuje się ładniejsze nazwy np. w szkole już nie "leń", tylko "dyslektyk" czy "z zaburzeniem ADHD".

Myślę, że każdy ma jakąś, swoją "odporność" na świat, jednego załamie cudza, negatywna opinia o nim, a kto inny przetrwa rozwód, utratę pracy, czy inne osobiste porażki. Myślę również, że tak było też i dawniej, tylko może problemy nieco inne, adekwatne do tamtej rzeczywistości.

14

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
Averyl napisał/a:

Adiafora - nie szłabym tak daleko w "archeologię" OK, dawniej ludzie żyli inaczej, tak jak napisałaś, nasze babcie, prababcie "nie miały czasu" na depresję, bo zasuwały przy dzieciach, w gospodarstwie, itp.... ale nie da się wskoczyć do dawnych czasów, nawet ci, co odrzucają cywilizację, przenoszą się z dużego miasta, z pracy w korpo, na kompletną dzicz, gdzie własnymi łapkami zasuwają na ekologicznym gospodarstwie... jednak  korzystają z osiągnięć cywilizacyjnych, często korzystają z internetu, mediów społecznościowych, z samolotu by zwiedzić koniec świata. To wybór a nie konieczność życiowa.

Można spojrzeć się na to z drugiej strony - dawniej ludzie umierali nawet na przeziębienie, z którego rozwijało się groźne zapalnie płuc, czy przy porodzie, a dziś większość ma możliwość odwiedzić psychiatrę i leczyć deprechę. Fakt, dzisiaj wyszukuje się ładniejsze nazwy np. w szkole już nie "leń", tylko "dyslektyk" czy "z zaburzeniem ADHD".

Myślę, że każdy ma jakąś, swoją "odporność" na świat, jednego załamie cudza, negatywna opinia o nim, a kto inny przetrwa rozwód, utratę pracy, czy inne osobiste porażki. Myślę również, że tak było też i dawniej, tylko może problemy nieco inne, adekwatne do tamtej rzeczywistości.

Gadanie o tym, że dawniej ludzie nie mieli tak depresji przypomina mi gadanie np. że dawniej ludzie się tak nie mordowali i że w ogóle "dawniej to trawa była bardziej zielona". Po prostu dawniej nikt tego nie badał. W ogóle nie było określenia "depresja". Mówiło się co najwyżej o "melancholii" i to tylko w wyższych sferach. A nikt się nie interesował tym co się działo w "plebsie". Depresja była zawsze. W jakim stopniu w porównaniu z dzisiejszymi czasami ? Nie wiadomo. Ludzie mieli wtedy do czynienia z innymi problemami. Była zdecydowanie większa śmiertelność. Matki często traciły swoje dzieci. Ludzie krócej żyli. Częściej były wojny i generalnie ludzie byli bardziej na łasce innych. Czy to nie generowało w jakimś stopniu depresji ? Wątpię.

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

A może właśnie depresja jest takim mechanizmem biologicznym który dba o to by organizm utrzymać przy życiu za wszelką cenę? Można to tłumaczyć spadkiem motoryki, "lenistwa" które minimalizuję ryzyko zgonu z powodu nieprzewidzianych zdarzeń losowych, pewien rodzaj blokady która nas "chroni" (izolacja, brak ekspozycji ect). Depresję można rozumieć jako mechanizm który pokazuje że z własnym życiem idziemy w złym kierunku i nie mówię tu o depresji endogennej. Myślę że z ewolucyjnego punktu widzenia, niedźwiedź który poluję na ryby w górskim potoku bez efektów, jeżeli nie odczuwałby obniżonego nastroju z tego powodu z czasem zwyczajnie umarłby z głodu. Obecny czasy, kult szczęścia oraz hedonistycznego podejścia do życia potęgują negatywne wewnętrzne odczucia w wyniku porównywania się do "ludzi sukcesu". Zaryzykuję stwierdzenie że ludzie w depresji często widzą otaczający ich świat jako apokalipsę w związku z czym następuję m.in wycofanie które pozornie gwarantuje przetrwanie, bo tak działał ten mechanizm dawno temu żeby uchronić się np. przed drapieżnikami ale czasy mocno się zmieniły i drapieżniki nie są zagrożeniem. Swoją drogą bardzo ciekawy i wielowątkowy temat.

16 Ostatnio edytowany przez adiafora (2020-12-09 14:18:19)

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
Averyl napisał/a:

Adiafora - nie szłabym tak daleko w "archeologię" OK, dawniej ludzie żyli inaczej, tak jak napisałaś, nasze babcie, prababcie "nie miały czasu" na depresję, bo zasuwały przy dzieciach, w gospodarstwie, itp.... ale nie da się wskoczyć do dawnych czasów, nawet ci, co odrzucają cywilizację, przenoszą się z dużego miasta, z pracy w korpo, na kompletną dzicz, gdzie własnymi łapkami zasuwają na ekologicznym gospodarstwie... jednak  korzystają z osiągnięć cywilizacyjnych, często korzystają z internetu, mediów społecznościowych, z samolotu by zwiedzić koniec świata. To wybór a nie konieczność życiowa.

Można spojrzeć się na to z drugiej strony - dawniej ludzie umierali nawet na przeziębienie, z którego rozwijało się groźne zapalnie płuc, czy przy porodzie, a dziś większość ma możliwość odwiedzić psychiatrę i leczyć deprechę. Fakt, dzisiaj wyszukuje się ładniejsze nazwy np. w szkole już nie "leń", tylko "dyslektyk" czy "z zaburzeniem ADHD".

Myślę, że każdy ma jakąś, swoją "odporność" na świat, jednego załamie cudza, negatywna opinia o nim, a kto inny przetrwa rozwód, utratę pracy, czy inne osobiste porażki. Myślę również, że tak było też i dawniej, tylko może problemy nieco inne, adekwatne do tamtej rzeczywistości.

bez przesady, nie cofamy się przecież przed tysiąclecia. Ludzie przed wojną to nie był jakiś calkiem obcy gatunek niż my teraz. A osiągnięcia cywilizacyjne to w tym jest szczegół. Chodziło mi raczej o podejście do problemów. Kiedyś ludzie po prostu radzili sobie lepiej a dzisiaj dużo życiowych cipeuszy, ktorych zalamuje byle problem. Moja babcia straciła trojkę dzieci. To jest dramat. Nie wyobrażam sobie stracić jednego. Czy miała z tego powodu depresję? Może jakąś i miała, ale niedługo, bo miała jeszcze piątkę, którą trzeba było się zająć i żyć dalej. Ludzie mieli priorytety i przyjmowali ciosy od losu z jakimś większym zrozumieniem - że takie jest życie. U teściowej było podobnie, gdy mi opowiadała. A jako dziecko przeżyła wojnę i widzieli wiele tragedii. Ludzie potrafili się podnieść. Dlatego zakładam, że byli silni psychicznie bardziej niż dzisiaj. Dzisiaj to takie mimozy chowane pod kloszem,  ktore żyją w lepszych czasach a problemy gną ich do ziemi niczym wiatr słabe gałęzie.
Czytam czasem na forum o tych problemach i już nawet pisać mi się nie chce, bo niektóre  to bzdety takie... Gdyby przenieść ich w tamte czasy to strzeliliby sobie w łeb po miesiącu chyba.
Ja się mądrzę, jakbym była jakimś życiowym herosem, ale przeciwnie, też jestem takim cipeuszem, nieodpornym na, skrótkowo pisząc - życie. Ten świat mi się nie podoba. Te czasy mi się nie podobają. Żadne mi się nie podobają. Bo w każdych jest tyle bezsensownego zła i cierpienia, ktorego nie mogę zrozumieć i z którym nie mogę się pogodzić.  Oczywiście biorę się w garść, bo inaczej skończyłabym na kanapie z tępym wzrokiem wbitym w sufit.
Czasem jednak mam nadzieję, że jakaś wielka asteroida walnie w ziemię i nie zostanie nic. :-)

17 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2020-12-09 14:23:08)

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

Adiafora, piszesz o depresji i "słabości" czy sile psychicznej, jakby była wyborem. To bardzo krzywdzące podejście dla tych, którzy rzeczywiście cierpią na depresję, bo to nie jest wybór, czy sobie posiedzę i ponarzekam, czy wezmę się w garść. To skomplikowana choroba, a nie lenistwo. I nie da się wziąć w garść, jeśli Twój organizm działa przeciwko Tobie.

Ludzie "nie radzą sobie z życiem" bo kulturowo dążymy do zagłady. Jesteśmy kompletnie wynaturzeni, stawiamy sobie nierealistyczne cele, odrzucamy to, co ważne, dla wygody, nieszczmy naturę, nie dbamy o ciało, nie dbamy o dietę, kultywujemy escapizm a nie sensowne podłączenie do życia. Karmiące doświadczenia, rytuały, tradycje, znikają i nie są niczym zastępowane. Dzieci wychowywane przez matkę albo przez matkę i ojca, bez rodzeństwa nie uczą się zdrowego życia w społeczności, nie mają też koniecznych do przetrwania i dobrego samopoczucia więzi. To jest dramat naszych czasów, który sami sobie zgotowaliśmy i fundujemy dalszym pokoleniom, udając, że nie jesteśmy zwierzętami stadnymi. Odsuwamy się od natury, myśląc że bez niej możemy zachować równowagę psychiczną. Nie słuchamy ciała, nie dbamy o równowagę pracy i odpoczynku, nasze prace nie mają widzialnych efektów, a się zażynamy, przez co nasz mózg nie potrafi czerpać radości.
Mogłabym wymieniać w nieskończoność.

To nie słabość. Często depresja to naturalna reakcja organizmu na NIENORMALNOŚĆ świata, który sobie tworzymy.

18 Ostatnio edytowany przez adiafora (2020-12-09 18:18:41)

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

ok, ale nie popadajmy w drugą stronę, że nie mamy wpływu na swoje emocje i uczucia. To, jak myślisz, ma wpływ na to, jak się czujesz. Podejście i interpretacja danego zdarzenia ma wpływ na samopoczucie. Tak, jak pesymista będzie widzieć szklankę w połowie pustą, tak optymista w połowie pełną. Dwa różne punkty widzenia na to samo i dwa różne skutki takiego postrzegania. Komu będzie żyło się lepiej?
Pomijając depresję endogenną, na ktorą nie masz zupelnie wpływu, bo - w skrocie -  masz jakiś defekt mózgu, depresja reaktywna czyli ta wynikająca z czynników zewnętrznych, jest do ogarnięcia. Bo to nie jest cegła, która  spada nagle na głowę, to nie jest coś, że budzisz się i masz. Człowiek sam ją sobie hoduje swoim podejściem do problemów i w ogole do życia. A jak doprowadzi się do takiego stanu, gdzie już mu się nie chce wstawać z łóżka to inna sprawa. Wtedy już sam może sobie nie poradzić. Ćwicz zmianę sposobu myślenia - to często piszą na stronach poświęconych depresji reaktywnej.  Czyli można. Ale ludzie są leniwi i idą na łatwiznę. Łatwiej jest brnąć w defetyzm, nic nie robić i usprawiedliwiać się depresją. Sama codziennie staram się świadomie kierować myśli na pozytywne tory, patrzeć na rzeczy inaczej, zmieniać percepcję widzenia... bo mam skłonności do popadania w przygnębienie, melancholię i tym podobne stany.   
Z resztą się zgadzam. I w sumie o tym wcześniej też wspomniałam. O uporządkowanym świecie i wartościach, więziach rodzinnych i w ogole międzyludzkich...o tym, że było bardziej normalnie, mimo życiowych dramatów, że ludzie mieli mniej i potrafili sie z tego cieszyć.  Dlatego byli zdrowsi i odporniejsi psychicznie.

19

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
adiafora napisał/a:

ok, ale nie popadajmy w druga stronę, że nie mamy wplywu na swoje emocje i uczucia. To, jak myślisz, ma wpływ na to, jak się czujesz. Podejście i interpretacja danego zdarzenia ma wpływ na samopoczucie. Tak, jak pesymista będzie widzieć szklankę do polowy pustą, tak optymista do połowy pełną. Dwa różne punkty widzenia na to samo i dwa różne skutki takiego postrzegania. Komu będzie żyło się lepiej?
Pomijając depresję endogenną, na ktorą nie masz zupelnie wpływu, bo, w skrocie,  masz jakiś defekt mózgu, depresja reaktywna czyli ta wynikająca z czynników zewnętrznych, jest do ogarnięcia. Bo to nie jest cegła, która  spada nagle na głowę, to nie jest coś, że budzisz się i masz. Człowiek sam ją sobie hoduje swoim podejściem do problemów i w ogole życia. A jak doprowadzi się do takiego stanu, gdzie już mu się nie chce wstawać z łóżka to inna sprawa. Wtedy już sam może sobie nie poradzić. Ćwicz zmianę sposobu myślenia - to często piszą na stronach poświęconych depresji reaktywnej.  Czyli można. Ale ludzie są leniwi i idą na łatwiznę. Łatwiej jest brnąć w defetyzm, nic nie robić i usprawiedliwiać się depresją.
Z resztą się zgadzam. I w sumie o tym wczesniej też wspomniałam. O uporządkowanym świecie i wartościach, więziach rodzinnych i w ogole międzyludzkich...o tym, że było bardziej normalnie, mimo życiowych dramatów, że ludzie mieli mniej i potrafili sie z tego cieszyć.  Dlatego byli zdrowsi i odporniejsi psychicznie.

Depresja nie bierze się z samego podejścia. Ja nie mówie, że nie można jej leczyć czy zapobiegać. Ale przedstawianie jej - nawet tej powstającej w odpowiedzi na jakieś trudne wydarzenie/wydarzenia - jako czegoś, nad czym się ma całkowitą kontrolę i "wystarczy zmienić myślenie" nie jest pomocne.

Zmiana schematów myślenia wymaga terapii. Nie wystarczy postanowienie "od teraz myślę inaczej". Wymaga podjęcia decyzji, samozaparcia, obserwowania siebie, ćwiczenia, zmieniania schematów. A to, czy ktoś jest w stanie podjąć decyzję, zaprzeć się, czy ma umiejętność autorefleksji, ma energię do tego, żeby zmieniać schematy - to też wypadkowa wielu rzeczy. Osobowości, temperamentu, stylu wychowania rodziców, wielu różnych doświadczeń na drodze życiowej itd.
Powiedzieć komuś, kto ma 20-25 lat, że sam sobie wychodował depresję swoim podejściem do problemów dla mnie jest nieporozumieniem. Człowiek dopiero wtedy zaczyna osiągać jakąś kontrolę nad swoim życiem, zaczyna widzieć wpływ rodziców, wychowania, środowiska na siebie i może go moderować. Ale bagaż już dostał, schematy i poglądy i sposoby na radzenie sobie z problemami, optymizm czy pesymizm - to jest mu narzucone.
To nie jest tak, że "nie chce mu się wstawać z łóżka i sam się do tego doprowadził". Doprowadziły go do tego takie wzorce, przekonania, zachowania, oraz BRAK odpowiedniej profilaktyki, wiedzy, wsparcia.

Nie lubię upraszczania depresji, sprowadzania jej do "jak ktoś chce mieć depresję, to niech ma, a jak nie chce - niech się weźmie za siebie". Depresja jest właśnie brakiem możliwości wzięcia się za siebie. Nie znam ludzi, którzy są chorzy na depresję, bo im jest tak wygodnie.

20

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
Monoceros napisał/a:

Nie lubię upraszczania depresji, sprowadzania jej do "jak ktoś chce mieć depresję, to niech ma, a jak nie chce - niech się weźmie za siebie". Depresja jest właśnie brakiem możliwości wzięcia się za siebie. Nie znam ludzi, którzy są chorzy na depresję, bo im jest tak wygodnie.

a ja nie lubię robienia z depresji świętej krowy i usprawiedliwiania nią wszystkiego, bo tak też się często dzieje.
Moja siostra od lat ma "depresję" i tak, uważam, że tak jej wygodnie. Nie musi się wysilać. Chcialaby od życia jak najwięcej, ale uważa, że wysiłek jest za duży. Ciągle stawia się w roli ofiary i uważa, że zasługuje na lepsze życie. Ale nie robi nic, aby to życie polepszyć. Jak jej mówię - zrob to czy tamto to odpowiada - inni nie muszą robić i mają. Czeka na bogatego męża, ale nawet ten biedny nie chce z nią być :-)  Od lat buja się po psychologach i bez efektu. Ona ma po prostu taki charakter.  Straszna malkontentka. Codziennie sobie wmawia jaka jest biedna bo ma depresję. I wszyscy powinni jej pomagać... i w ogole, że życie jest niesprawiedliwe a ludzie głupi...

21 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2020-12-09 18:38:06)

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

Teraz rozumiem. Wyjaśniania wszystkich niepowodzeń, trudności, ciężkich momentów i każdego smutku depresją też nie lubię. Niestety, większość ludzi rzuca tym hasłem "mam depresję" nie mając pojęcia czym ona jest, ze szkodą dla tych, którzy realnie na depresję cierpią. Mam w szkole kilka zdiagnozowanych osób. Moja matka, która lubi powiedzieć czasem, że "ma depresję" nie potrafiłaby nawet zrozumieć ogromu cierpienia tych dzieciaków...

22

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
Monoceros napisał/a:

Nie znam ludzi, którzy są chorzy na depresję, bo im jest tak wygodnie.

Ja za to znam dwie, którym jest bardzo wygodnie chować się za tym nazewnictwem i ją... może nie tyle symulować, co pielęgnować pewne stany i dołki, wyolbrzymiać a psychiatryczne sugestie jedynie pewnych zaburzeń czy tam stanów (czasem udawanych przed specjalistą!)  traktować jako usprawiedliwianie przed sobą własnego lenistwa i braku chęci do zmian i pracy nad sobą jak i zasłony  przed bliskimi, którzy przecież nie kopną w tyłek "chorego". I nie uważam, aby moja ocena była wobec tych osób krzywdząca bo jedna z nich wprost to przyznała.

Nie mówiąc o sytuacji mojego kuzyna, który żył dwa lata w przekonaniu, że jego narzeczona jest w złym stanie psychicznym bo borderline, że przecież się leczy i bierze leki więc walczy o siebie i on jej nie zostawi, a wystarczyło przekopać facebooka by się dowiedzieć, że obśmiewa go z przyjaciółką, że on na nią za...suwa i wszystko robi w domu a ona udaje konkretne stany i tak się z nim bawi.

Według mnie teraz to nawet pewnie strach przed zakładaniem skarpet ładnie by nazwano i potraktowano jako fobię, a nie kazano się ogarnąć i je na te stopy wciągnąć.

Poza tym zgadzam się z Adiaforą w podejściu do klasyfikacji chorób i wyolbrzymiania pewnych kwestii ale i z Tobą dlaczego ludzie sobie z życiem nie radzą.

23 Ostatnio edytowany przez Cichaiskromna (2020-12-10 02:12:42)

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

Chorowałam na depresję. To jest choroba mózgu polegająca na złym działaniu neuroprzekaźników. Wymaga wielomiesięcznej farmakoterapii. Ktoś, kto nie chorował na tę chorobę, nie wie, jak ciężko jest funkcjonować w takim stanie. Ile wysiłku kosztuje ubranie się,   zrobienie makijażu czy śniadania. To jest koszmar. Człowiek marzy, by umrzeć, by ta męka się wreszcie skończyła. Usypia z nadzieją, że się więcej nie obudzi, a rano wpada w rozpacz, bo ma do przeżycia kolejny dzień. Przestaje jeść, myć się, poruszać się, leży i czeka na śmierć jak na wybawienie. Najprostsza czynność jest niewykonalna.
Pół roku zabrało mi jakie takie dojście do siebie, po dwóch latach czuję się świetnie. W dwie godziny ogarniam pracę, która kiedyś zabierała mi cały dzień. Miałam szczęście, bo trafiłam do dobrego lekarza, zanim nieprawidłowa praca mózgu utrwaliła się. Są tacy, którzy nigdy nie wrócą do dobrej formy i nie będą w stanie funkcjonować bez lekarstw, bo zmiany w mózgu są nieodwracalne.

Wszystkim doradzam, by szukali pomocy jeśli tylko zauważą u siebie kilkutygodniowe obniżenie nastroju. Lepiej dmuchać na zimne...

24

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

Od czego zacząć pomoc? Lekarz pierwszej pomocy mówi, że koleżanka wymyśla. Ktoś coś w Białymstoku poleca?

25

Odp: Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?
minakpori84 napisał/a:

Śmieszne pytanie, ale pozwól mi wyjaśnić.

Moja mama zastanawiała się, co ja, osoba z głęboką depresją, bym zrobił, gdybym był w sytuacji, w której musiałbym opiekować się zwierzakiem i nie mógłbym po prostu oddać go do schroniska. A co, gdybym musiał uprawiać żywność, polować lub łupić? W jaki sposób upewnię się, że ja i moje zwierzę jesteśmy karmieni i względnie bezpieczni? Moja początkowa odpowiedź brzmiała: „Cóż, gdybym miał raka, co bym zrobił w takiej sytuacji? Dla porównania, ledwo mam motywację, by się wyżywić, nie mówiąc już o wielu ludziach.

Żeby było jasne, podnoszę moją własną depresję tylko po to, aby wyjaśnić kontekst mojego prawdziwego pytania, a nie po to, aby poprosić o poradę medyczną. Ale hipoteza jest interesująca i to nie pierwszy raz, kiedy moja mama o tym wspomina. Jak mówi, ludzie prawie na pewno cierpieli na rodzaj depresji, z którą mam do czynienia od tysiącleci, i przynajmniej dla niej musieli być w stanie coś z tym zrobić, zanim osiągnęli wiek antydepresantów. W końcu wciąż muszą wstawać i dbać o siebie i swoje rodziny, prawda?

Kiedy zadaję pytanie, które jest tytułem tego wpisu, myślę, że staram się zrozumieć szerszą ideę. Oczywiście, ktoś, kto ma do czynienia z rakiem, będzie miał trudności z przetrwaniem w postapokaliptycznej sytuacji, a na pewno miałby trudności z przetrwaniem przed erą nowoczesnej medycyny opartej na faktach. Ale co z kimś, kto ma duże zaburzenie depresyjne, chorobę afektywną dwubiegunową lub schizofrenię? Jak ktoś taki zajmowałby się rodzinną farmą, zarabiał pieniądze itp.? Jeśli istnieje proste / naukowe słowo lub termin na określenie tego hipotetycznego, to go nie znam. Ale „apokalipsa” to skrajna wersja tego, co uważam za sytuację, w której działanie lub brak działania osoby jest decyzją o życiu lub śmierci.

Czy są jakieś badania, które próbują ustalić, jak osoba cierpiąca na depresję lub w inny sposób chora psychicznie radziłaby sobie w takim środowisku? Czy to prawda, że chorzy psychicznie byli w stanie przetrwać w epoce przednowoczesnej, czy po prostu mamy tylko zapisy osób chorych psychicznie, które przeżyły? Wszystkie odpowiedzi oparte na dowodach są mile widziane i chętnie udzielę wyjaśnień w razie potrzeby.

Victor Frankl wspominal, piszac o doswiadczeniach w obozie koncentracyjnym, ze osoby z zaburzeniem snu spaly jak zabite i mozna bylo krzyczec im do ucha. Mowil tez, ze wszystko szlo na bok i rozum wchodzil w ekstremalne przetrwanie u wiekszosci osob. Byly jednak takie osoby co mozna bylo poznac od razu, ze umra szybko po ich podejsciu.

Na niektorych lepiej dziala jak musza sie martwic przetrwaniem, a niektorzy rozumieja, ze nie chca przetrwac.

Posty [ 25 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jak ludzie z depresją kliniczną poradziliby sobie z apokalipsą?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024