Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

1 Ostatnio edytowany przez wiktoria1999 (2020-12-07 02:33:14)

Temat: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość

Cześć Dziewczyny smile

Chyba pierwszy raz w życiu piszę cokolwiek na forum - to już oznaka desperacji - może któraś z Was zna podobny przypadek i może mi coś doradzi. Bardzo proszę o pomoc.

Tak „w skrócie”:
Mam 21 lat, mój chłopak 24, jesteśmy razem od dwóch lat. W kwietniu 2019 roku zdiagnozowano u mnie depresję, od 15 roku życia cierpię również na coś co potocznie się nazywa nerwicą. Jestem w trakcie terapii psychologicznej i farmakologicznej. Jak zauważyłam u siebie objawy depresji, od razu poszłam do lekarza bo chciałam walczyć o siebie - dla siebie i dla chłopaka. Zaczęłam się czuć lepiej, dobrze mi idzie na studiach, mam pracę która lubię - zaczęłam cieszyć się życiem na nowo.
A kilka miesięcy temu zauważyłam o mojego chłopaka znaczny spadek nastroju, narzeka niemalże na wszystko, dopatruje w swoim życiu problemów które (wg mnie) to nie są problemami, które powinny martwić dorosłe osoby. Często mnie dołuje, kiedy ja się śmieję i wygłupiam on jest smutny, jest smutny kiedy siedzę z koleżankami, praktycznie za każdym razem kiedy mam dobry humor (co w moim położeniu jest wyjątkowo zbawienny) on mi go skutecznie psuje. Od kilku tygodni proszę go żeby porozmawiał albo z kumplem, albo z psychologiem bo kiedy ja próbuje iść do górę, mój chłopak ściąga mnie w dół. Mój chłopak nie chce z nikim rozmawiać, powiedział mi pare razy ze ma dosyć życia, ze nie wyobraża sobie swojej przyszlosci. Jest mi strasznie ciężko, podejrzewam co czuje i wiem co by mu pomogło ale on nie chce pomocy a mnie już brakuje sił, i tak się kręcimy w kółko. Nawet dosłownie dwie godziny temu mu powiedziałam żeby się umówił do psychologa, ze mu zapłacę za to nawet - nie chciał o tym słyszeć.
Przez to znowu zaczęłam mieć silniejsze stany depresyjne, nawet już nie chcę z nim sypiać, bo mój nastroj jest tragiczny. I trzy dni temu powiedział ze nie wie co będzie z nami, z naszym związkiem.
Myśle o tym, żeby mu postawić ultimatum - albo się umówi do psychologa, albo przestaniemy się spotykać na jakiś czas. Myślicie ze to dobry pomysł?
Wiem ze dużo napisałam, ale to chyba największy skrót który mógłby nakreślić sytuację.
Jeżeli ktoś to chociaż przeczytał, jestem bardzo wdzięczna, jeżeli chcecie - proszę, doradźcie mi coś, bo ja już naprawdę nie wiem co robić.

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę każdej z osobna dużo zdrówka smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość

Hejka myślę że to dobry pomysł. Jeśli Cię kocha i zależy mu na tobie zgodzi się na taki układ

3

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość
wiktoria1999 napisał/a:

A kilka miesięcy temu zauważyłam o mojego chłopaka znaczny spadek nastroju, narzeka niemalże na wszystko, dopatruje w swoim życiu problemów które (wg mnie) to nie są problemami, które powinny martwić dorosłe osoby. Często mnie dołuje, kiedy ja się śmieję i wygłupiam on jest smutny, jest smutny kiedy siedzę z koleżankami, praktycznie za każdym razem kiedy mam dobry humor (co w moim położeniu jest wyjątkowo zbawienny) on mi go skutecznie psuje. Od kilku tygodni proszę go żeby porozmawiał albo z kumplem, albo z psychologiem bo kiedy ja próbuje iść do górę, mój chłopak ściąga mnie w dół. Mój chłopak nie chce z nikim rozmawiać, powiedział mi pare razy ze ma dosyć życia, ze nie wyobraża sobie swojej przyszlosci. Jest mi strasznie ciężko, podejrzewam co czuje i wiem co by mu pomogło ale on nie chce pomocy a mnie już brakuje sił, i tak się kręcimy w kółko. Nawet dosłownie dwie godziny temu mu powiedziałam żeby się umówił do psychologa, ze mu zapłacę za to nawet - nie chciał o tym słyszeć.
Przez to znowu zaczęłam mieć silniejsze stany depresyjne, nawet już nie chcę z nim sypiać, bo mój nastroj jest tragiczny. I trzy dni temu powiedział ze nie wie co będzie z nami, z naszym związkiem.

Ja nie jestem pewna, czy stawianie mu ultimatum będzie tutaj dobrym rozwiązaniem.

Polecę od początku, co mnie niepokoi:
- to, że Ty oceniasz jakie są jego problemy. Tak się nie powinno robić. To, że w Twojej opinii coś problemem nie jest nie oznacza, że dla niego będzie tak samo. Ludzie mają naprawdę różne problemy i takie bagatelizowanie najczęściej właśnie sprawia, że nie chcą o tych problemach rozmawiać. Do tej pory pamiętam pierwszą panią psycholog do której poszłam z nerwicą, a która popatrzyła na mnie i stwierdziła, że moje problemy to głupota i że jak uważam, że to problem, to mam sobie wyobrazić że mi ktoś z bliskich osób umiera.
No tak nie wygląda pomoc psychologiczna. I Ty robisz dokładnie ten sam błąd. Zamiast go wspierać i pozwolić mu przeżywać swoje problemy tak, żeby on sam sobie z nimi poradził, to Ty stwierdzasz, że to nie są problemy dla dorosłych i sayonara.
- Patrząc na to, że on Cię dołuje kiedy Ty masz dobry humor, to znowu zastanawiam się czy tu nie występuje punkt pierwszy. Jesteś skupiona na sobie i na tym, co Ty uważasz, a nie zauważasz tego, że po prostu dla niego to nie działa. On potrzebuje innych technik. Czy w takim momencie, kiedy on ma doła, a Ty chcesz się śmiać, zapytałaś go kiedykolwiek o co mu chodzi, dałaś mu się wygadać i realnie poszukaliście jakiegoś rozwiązania tych problemów

Moja wypowiedź jest jednostronna, bo patrzę na Ciebie, nie na niego. Wiadomo, że myśli samobójcze są podstawą nawet do pobytu w szpitalu i do rozmowy z terapeutą, więc tu bym kontrolowała i w razie faktycznego niebezpieczeństwa dzwoniła po karetkę, ale może jemu po prostu brakuje Twojego wsparcia?

Mamy trudne czasy, bardzo trudne. Konia z rzędem temu, na kogo izolacja, lockdown i ogólny pesymizm teraz obecny w żaden sposób nie wpłynął.
Więc ja bym się skupiła póki co na własnym podwórku i zamiast wysyłać gościa na terapię zastanowiłabym się, czy sama przypadkiem trochę nie bagatelizujesz tego, co on przeżywa. Ja bym normalnie zapytała, czego on w takiej sytuacji oczekuje ode mnie i od związku i właśnie tym się kierowała w życiu.

4

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość

Moim zdaniem masz prawo oczekiwać, że on uda się po pomoc, zrobi coś ze swoim problemem. Naturalne, że na pierwszym miejscu musi być twój dobrostan. Nie jesteś terapeutą, a obecnie sama przeżywasz problemy z którymi próbujesz sobie poradzić.

5

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość
wiktoria1999 napisał/a:

Jak zauważyłam u siebie objawy depresji, od razu poszłam do lekarza bo chciałam walczyć o siebie - dla siebie i dla chłopaka. Zaczęłam się czuć lepiej, dobrze mi idzie na studiach, mam pracę która lubię - zaczęłam cieszyć się życiem na nowo.
A kilka miesięcy temu zauważyłam o mojego chłopaka znaczny spadek nastroju, narzeka niemalże na wszystko, dopatruje w swoim życiu problemów które (wg mnie) to nie są problemami, które powinny martwić dorosłe osoby.

A ja tak od innej strony i może na wyrost, ale potraktuj to jako luźną myśl, bo ja po prostu znam taki przypadek z życia.

W jakim konkretnie stanie psychicznym wchodziłaś w związek?
Bo jeśli raczej głównie ponura, smutna, wycofana, niedowartościowana, znerwicowana a nagle jesteś pełna życia, budujesz własną świadomość i sięgasz po to życie i chcesz się nim cieszyć... to ty już nie jesteś tą osobą, z którą on się wiązał. Może sam ma depresyjną i marudną naturę a ty tego wcześniej nie dostrzegałaś i chce się kisić w takim depresyjnym nastroju, a może to typ który ma kompleksy i szukał konkretnego typu dziewczyny by czuć się bezpiecznie i być spokojnym o twoje oddanie, a ty tu nagle pełna życia i zadowolona z siebie... i może czuć się zagrożony. Śmieszne, ale przecież często się zdarza, że partner ciągnie drugiego w dół z takich motywów.

Piszesz, że:

wiktoria1999 napisał/a:

  praktycznie za każdym razem kiedy mam dobry humor (co w moim położeniu jest wyjątkowo zbawienny) on mi go skutecznie psuje.

To nie jest normalne więc masz prawo oczekiwać pracy nad sobą i zmian w tym zakresie. Nie wiem czy od razu ultimatum to dobry pomysł, choć z drugiej strony jeśli on nie chce pomocy a jeszcze teraz nie wie co z wami będzie, to nie wiem czy coś poza ultimatum Ci zostało.

6

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość
R_ita napisał/a:
wiktoria1999 napisał/a:

  praktycznie za każdym razem kiedy mam dobry humor (co w moim położeniu jest wyjątkowo zbawienny) on mi go skutecznie psuje.

To nie jest normalne więc masz prawo oczekiwać pracy nad sobą i zmian w tym zakresie. Nie wiem czy od razu ultimatum to dobry pomysł, choć z drugiej strony jeśli on nie chce pomocy a jeszcze teraz nie wie co z wami będzie, to nie wiem czy coś poza ultimatum Ci zostało.

Nie jest, ale ja potrafie wczuc sie w myslenie tego chlopaka: "zawsze jak mam dola, to ona to bagatelizuje i sie smieje, a potem mi mowi, ze to ja psuje jej humor".
Kij ma dwa konce.

7 Ostatnio edytowany przez R_ita (2020-12-07 09:53:39)

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość

Ale ona nie jest jeszcze w odpowiednio stabilnym stanie psychicznym po leczeniu z depresji by identyfikować się z jego problemami i pozwalać na niszczenie wyników pracy które wkładała w walce z depresją. Więc tak, każdy kij ma dwa końce.

Przy okazji pisze, że "Często mnie dołuje, kiedy ja się śmieję i wygłupiam on jest smutny, jest smutny kiedy siedzę z koleżankami". Więc ciągnie ją w dół a autorka pisze, ŻE GO PROSI i podsuwa rozwiązania- rozmowa z kolegą, psychologiem, oferta zapłaty. A on nie chce sobie pomóc więc czemu ona ma z nim przesadnie empatyzować i szkodzić sobie? Ona już mu wykazywała zrozumienie i alarmowała problem i z opisu nie wynika by robiła to z wyrzutami więc?

Ja dalej podtrzymuje pierwszą część mojego pierwszego postu.

8

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość
wiktoria1999 napisał/a:

Zaczęłam się czuć lepiej, dobrze mi idzie na studiach, mam pracę która lubię - zaczęłam cieszyć się życiem na nowo.

Wiktoria wspina się po drabinie. W depresji panuje ciemność, ale wychodzi na światło.


A kilka miesięcy temu zauważyłam o mojego chłopaka znaczny spadek nastroju, narzeka niemalże na wszystko, dopatruje w swoim życiu problemów które (wg mnie) to nie są problemami, które powinny martwić dorosłe osoby.

Wiktoria się martwi chłopakiem. Bierze problemy częściowo na siebie, czyli pozwala ściągać się w ciemność.
Wiktoria źle robi. Zamiast być ostoją, która może pomóc, jest kimś, z kim można się razem utopić.


Często mnie dołuje, kiedy ja się śmieję i wygłupiam on jest smutny, jest smutny kiedy siedzę z koleżankami, praktycznie za każdym razem kiedy mam dobry humor (co w moim położeniu jest wyjątkowo zbawienny) on mi go skutecznie psuje.

Wiktoria pozwala, aby Chłopak ją ściągał w dół. Ma wyrzuty sumienia jak siedzi z koleżankami. NIe może być przy chłopaku wesoła. Powoli przestanie być sobą.


Od kilku tygodni proszę go żeby porozmawiał albo z kumplem, albo z psychologiem bo kiedy ja próbuje iść do górę, mój chłopak ściąga mnie w dół. Mój chłopak nie chce z nikim rozmawiać, powiedział mi pare razy ze ma dosyć życia, ze nie wyobraża sobie swojej przyszlosci. Jest mi strasznie ciężko,

Wiktoria powinna porozmawiać, ale nie dać się ściągać w dół. Nie współczuć. Chłopak musi sobie sam pomóc.
Wiktoria powina ratować swoją osobę, aby mogłą być przy tym Chłopaku gdy mu będize ciężko.
Nie chodzi o to aby razem cierpieć. Można podać rękę gdy ktoś upada, ale samemu trzeba być silnym.
Wiktoria wyszła z depresji i może być silna.


podejrzewam co czuje i wiem co by mu pomogło ale on nie chce pomocy |||||||||||||||||||||||||| a mnie już brakuje sił, i tak się kręcimy w kółko.

Pierwsza część zdania jest dobra. Możesz do niego móœić.
Druga część zdania to poświęcenie, które jest złe. Czynisz źle poświęcając się.


Nawet dosłownie dwie godziny temu mu powiedziałam żeby się umówił do psychologa, ze mu zapłacę za to nawet - nie chciał o tym słyszeć.
Przez to znowu zaczęłam mieć silniejsze stany depresyjne, nawet już nie chcę z nim sypiać, bo mój nastroj jest tragiczny. I trzy dni temu powiedział ze nie wie co będzie z nami, z naszym związkiem.

Jeśli chcesz to ratować, to sama bądź silna. Bo inaczej razem utoniecie.


Myśle o tym, żeby mu postawić ultimatum - albo się umówi do psychologa, albo przestaniemy się spotykać na jakiś czas. Myślicie ze to dobry pomysł?

Myślę, że to zły pomysł.

Dobrym pomysłem byłoby powtarzanie mantry "Umów się do psychologa bo źle między nami..." i oddalanie się minimalnie... powtarzanie mantry "Umów się do psychologa bo źle między nami..." i oddalanie się minimalnie...
powtarzanie mantry "Umów się do psychologa bo źle między nami..." i oddalanie się minimalnie...
powtarzanie mantry "Umów się do psychologa bo źle między nami..." i oddalanie się minimalnie...
powtarzanie mantry "Umów się do psychologa bo źle między nami..." i oddalanie się minimalnie...
powtarzanie mantry "Umów się do psychologa bo źle między nami..." i oddalanie się minimalnie...
powtarzanie mantry "Umów się do psychologa bo źle między nami..." i oddalanie się minimalnie...

Łatwo jest się poświęcać.
Trudno jest być silnym i pomagać.

9

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość

Jejku strasznie Wam dziękuję!
To nie jest tak że ja bagatelizuję Jego problemy, tak jak mówię - sama dopiero „wychodzę” z depresji i wiem jakie ja miewam myśli. Mówiąc o problemach dorosłych miałam na myśli to, ze chłopak ma 25 lat i niestety jeszcze wiele złego może się w życiu wydarzyć a on już sobie nie radzi na takim etapie na jakim jest teraz...
Jak wchodziłam w związek byłam przed depresją, radosna, towarzyska, ze swoimi problemami jak każdy człowiek ale radziłam sobie.
Moja frustracja wynika z tego że mam świadomość co on może czuć i wiem, co trzeba zrobić w takiej sytuacji a on uważa ze nikt mu nie jest w stanie pomoc. Ja żyje cały czas jego problemami co zaczyna mnie przerastać bo jak słusznie zauważyłyście - ja wciąż nie jestem „stabilna” psychicznie i na tyle silna żeby to znosić.
Moja psycholog stwierdziła że on się nadaje na terapię, ja naprawdę go proszę nieustannie żeby coś z tym zrobił.
Staram się nie wywierać na Nim presji, chociaż niechcący mogę to robić - jestem tylko człowiekiem.
A gdy widzę że on nie robi KOMPLETNIE NIC żeby było lepiej, to mam dosyć...
Nie chce Go zostawiać w potrzebie, chcę Mu pomóc.

10 Ostatnio edytowany przez Gary (2020-12-07 12:00:52)

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość

Gdy Ty będziesz odpowiednio silna i nie chwiejna to będziesz mogła pomagać.
Zatem jeśli chcesz mu pomóc, to musisz się umocnić, czyli pomóc sobie.
Pomaganie sobie jest dobre, bo nie musisz nikogo do tego przekonywać...

11

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość
wiktoria1999 napisał/a:

Jejku strasznie Wam dziękuję!
To nie jest tak że ja bagatelizuję Jego problemy, tak jak mówię - sama dopiero „wychodzę” z depresji i wiem jakie ja miewam myśli. Mówiąc o problemach dorosłych miałam na myśli to, ze chłopak ma 25 lat i niestety jeszcze wiele złego może się w życiu wydarzyć a on już sobie nie radzi na takim etapie na jakim jest teraz...
Jak wchodziłam w związek byłam przed depresją, radosna, towarzyska, ze swoimi problemami jak każdy człowiek ale radziłam sobie.
Moja frustracja wynika z tego że mam świadomość co on może czuć i wiem, co trzeba zrobić w takiej sytuacji a on uważa ze nikt mu nie jest w stanie pomoc. Ja żyje cały czas jego problemami co zaczyna mnie przerastać bo jak słusznie zauważyłyście - ja wciąż nie jestem „stabilna” psychicznie i na tyle silna żeby to znosić.
Moja psycholog stwierdziła że on się nadaje na terapię, ja naprawdę go proszę nieustannie żeby coś z tym zrobił.
Staram się nie wywierać na Nim presji, chociaż niechcący mogę to robić - jestem tylko człowiekiem.
A gdy widzę że on nie robi KOMPLETNIE NIC żeby było lepiej, to mam dosyć...
Nie chce Go zostawiać w potrzebie, chcę Mu pomóc.

Nie możesz mu pomóc, dopóki on sam nie chce sobie pomóc.
Daj znać jak się sprawy rozwiną i co postanowisz smile

12 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-12-07 19:51:32)

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość

Przede wszystkim Wiktorio to przeczytaj wątek Rity jak już się pojawiła i odezwała  u Ciebie w Twoim wątku.
Wiele zasad przy postępowaniu z kimś kto ma potencjalnie nerwicę czy depresje jest bardzo ale to bardzo podobna jak przy postępowaniu z osoba mającą problem z uzależnieniem .Analogii jest całe mnóstwo .

Jeżeli chcesz mu pomóc to nie przestawaj pomagać sobie i dla siebie i daj mu wolność wyboru, bo to on wybierze na swój rachunek pomiędzy zdrowieniem a chorowaniem,decyzja należy głównie do niego i w tym może się chłopak niestety pomylić ,popełnić błąd, jest bliski pasożytowaniu na Tobie i traktowaniu Ciebie jak lekarstwo ,a Ty nie jesteś ani siostrą morfiną,ani heroiną masz swoje do przerobienia.Ty jesteś bliska oderwaniu od leczenia na rzecz litości i jakichś własnych korzyści psychicznych - wydaje się że nieświadomych do końca.
Wygląda to niby okrutnie taka twarda miłość i zdrowy egoizm ,ale takim nie jest bo stwarzanie pozorów i złudzeń jest bardzo szkodliwe i niszczące dla każdej relacji ,istnieje duże prawdopodobieństwo toksycznej symbiozy w takich związkach w konsekwencji kiedy Ty przerzucisz motywacje i zaangażowanie w swoje leczenie w leczenie czy wymuszanie lecenia na chłopaku.Jeżeli on nie chce się leczyć dla siebie to marna szansa na udany związek ,a leczenie się dla kogoś bywa pozorem,unikiem i na pokaz skutki takiego leczenia bywają opłakane jak pokazuje życie ,choć idea leczenia się dla kogoś wydaje się romantyczna i szczytna - jest bardzo błędne takie myślenie i nie ma się czym zachwycać .

13

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość
R_ita napisał/a:

(...) Przy okazji pisze, że "Często mnie dołuje, kiedy ja się śmieję i wygłupiam on jest smutny, jest smutny kiedy siedzę z koleżankami". Więc ciągnie ją w dół a autorka pisze, ŻE GO PROSI i podsuwa rozwiązania- rozmowa z kolegą, psychologiem, oferta zapłaty. (...)

Prośba zakłada usłyszenie jednej z dwóch odpowiedzi: "tak", "nie". Jeżeli ktoś wymaga odpowiedzi twierdzącej, albo złości się, że usłyszał "nie", wydał rozkaz.


Bardzo niebezpieczne i kiepsko rokujące zdanie

wiktoria1999 napisał/a:

(...) Ja żyje cały czas jego problemami (...)


(...) ja naprawdę go proszę nieustannie żeby coś z tym zrobił. (...)

To jest wywieranie presji. Bycie człowiekiem nie ma nic tu do rzeczy, nie jest też żadnym usprawiedliwieniem.

14

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość

Na tym chyba polega trudność bycia w związku - jak partner wywinie orła, nie upaść razem z nim, ale pomóc mu wstać i samemu ustać na nogach.

Padło tutaj kilka istotnych podpowiedzi - po pierwsze w jakim momencie życia zbudowałaś swój związek? Czy byłaś wtedy w depresji? Czy Twój partner zawsze tak się zachowywał? Jeśli nie, to jaka zmiana w Twoim zachowaniu mogła tak na niego wpłynąć? Może, tak jak ktoś zasugerował, nie jesteś już tą dziewczyną, którą on się związał.

Myślę, że to, że ta sytuacja Cię męczy jest całkowicie normalne, natomiast to, że bierzesz na siebie jego problemy nie jest ok. Nie jest zdrowe. Jako partner nie masz obowiązku nikogo zbawiać, zwłaszcza na siłę. Wiem, że robisz to z miłości, ale w tej sytuacji trochę mu matkujesz "idź na terapię, pogadaj z kolegą" - z całym szacunkiem, nie siedzisz w jego głowie i nie wiesz co może mu pomóc, to wcale nie musi być to co pomaga Tobie.

Uważam, że ultimatum to koszmarna opcja w tej sytuacji. On sam musi podjąć decyzję, że chce sobie pomóc. Dla siebie. Ty jeśli czujesz się na siłach możesz przy nim trwać albo udzielić rady jeśli o taką poprosi. Myślę, że czasem jest najlepiej na spokojnie porozmawiać, zapytać co on czuje, dać mu się wygadać, nie bagatelizować jego problemów, dać mu poczuć, że choć nie podzielasz jego perspektywy, to nie podważasz też jej istoty. Jego problemy są tak samo realne i ważne dla niego, jak Twoje dla Ciebie i on ma prawo przepracować je w swoim czasie. A jeśli chcesz mu pomóc, to możesz go spytać jak mu możesz pomóc. Możesz też delikatnie dać mu znać, że ta sytuacja jest dla Ciebie trudna, że przykro Ci patrzeć jak on cierpi, ale nie w znaczeniu oskarżania go, tylko bardziej w sensie wyrażenia współczucia, empatii. Na pewno nie będzie się czuł wtedy zmuszony do podjęcia formy pomocy, na którą może w danym momencie nie jest gotów, a może poczuje się wspierany i to będzie pierwszy krok do pozbierania się.

Jeśli zaś chodzi o Ciebie - myślę, że jeśli zdecydujesz się kontynuować i wspierać partnera, to będzie dobra okazja do nauczenia się dystansowania się od tego co dzieje się z Twoim partnerem i zachowania trzeźwości osądu w trudnych sytuacjach. Emocje partnera nie są Twoimi. Trzeba o tym pamiętać. I niezależnie od tego jak nie byłoby mu źle są granice, jakich mu nie wolno przekroczyć - manipulacja, przemoc, itd.

Powodzenia!

15

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość
Shoggies napisał/a:

(...) Możesz też delikatnie dać mu znać, że ta sytuacja jest dla Ciebie trudna, że przykro Ci patrzeć jak on cierpi, ale nie w znaczeniu oskarżania go, tylko bardziej w sensie wyrażenia współczucia, empatii. (...)

Tekst "Jest mi przykro patrzeć, jak cierpisz" nie jest wyrazem empatii czy współczucia, ale egocentryzmu.
Jeśli chłopak ma depresję (to samo, gdy ma 'tylko' zniżkę formy), to komunikat o tym, że jego sposób bycia/życia jest trudną sytuacją dla dziewczyny, która kocha jest bardzo kiepskim pomysłem, bo dokłada mu problemów. Myślenie o sobie, że jest się źródłem dodatkowych kłopotów nie jest pomocne.

Gdy ktoś komuś faktycznie współczuje wystarczy prosty tekst "Współczuję Ci."

16 Ostatnio edytowany przez Shoggies (2020-12-07 23:02:30)

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość
Wielokropek napisał/a:
Shoggies napisał/a:

(...) Możesz też delikatnie dać mu znać, że ta sytuacja jest dla Ciebie trudna, że przykro Ci patrzeć jak on cierpi, ale nie w znaczeniu oskarżania go, tylko bardziej w sensie wyrażenia współczucia, empatii. (...)

Tekst "Jest mi przykro patrzeć, jak cierpisz" nie jest wyrazem empatii czy współczucia, ale egocentryzmu.
Jeśli chłopak ma depresję (to samo, gdy ma 'tylko' zniżkę formy), to komunikat o tym, że jego sposób bycia/życia jest trudną sytuacją dla dziewczyny, która kocha jest bardzo kiepskim pomysłem, bo dokłada mu problemów. Myślenie o sobie, że jest się źródłem dodatkowych kłopotów nie jest pomocne.

Gdy ktoś komuś faktycznie współczuje wystarczy prosty tekst "Współczuję Ci."

A ja uważam, że nie ma nic egocentrycznego w wyrażaniu swoich uczuć. To, że jemu jest ciężko nie znaczy, że ona nie ma do tego prawa. Jego depresja nie może oznaczać, że ona nie ma prawa mu powiedzieć, że ta sytuacja jest dla niej trudna. Jak najbardziej dzielenie się własnymi uczuciami jest ważne, ale tak jak napisałam nie na zasadzie oskarżania, ani dawania komuś do zrozumienia, że jest ciężarem - rozróżniajmy, sytuacja to nie to samo co człowiek. Jak będzie zaciskała tylko zęby, to w końcu nie wytrzyma i go zostawi, bo ile można na palcach koło kogoś chodzić i zapominać o sobie.

17

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość

Pozostanę przy swoim zdaniu.

Między "Współczuję Ci" a "Jest mi przykro patrzeć, jak cierpisz." różnica jest olbrzymia, na niekorzyść (dla adresata tekstu) tej drugiej. I nie ma to nic wspólnego z zakazywaniem komukolwiek wyrażania swych uczuć. Inaczej rozumiem wsparcie/pomoc.


Nie chciałabym nigdy, będąc w 'dołku' czy chorując, usłyszeć od bliskiej osoby, że moje cierpienie jest źródłem jej przykrości. Inaczej mówiąc, będąc 'w dołku' mam zająć się nią? Absurd!

18

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość
Wielokropek napisał/a:

Pozostanę przy swoim zdaniu.

Między "Współczuję Ci" a "Jest mi przykro patrzeć, jak cierpisz." różnica jest olbrzymia, na niekorzyść (dla adresata tekstu) tej drugiej. I nie ma to nic wspólnego z zakazywaniem komukolwiek wyrażania swych uczuć. Inaczej rozumiem wsparcie/pomoc.


Nie chciałabym nigdy, będąc w 'dołku' czy chorując, usłyszeć od bliskiej osoby, że moje cierpienie jest źródłem jej przykrości. Inaczej mówiąc, będąc 'w dołku' mam zająć się nią? Absurd!

I masz do tego prawo smile

Nie wiem w jaki sposób, to że komuś jest przykro, że cierpisz ma być wezwaniem do zajęcia się tą osobą. Miałam depresję i nigdy nie odebrałam tego, że moim znajomym było przykro, że cierpię jako wyraz ich egocentryzmu, uznałam, że ten stan wynika z ich miłości do mnie. Nie chciałabym, żeby przy mnie udawali, że to ich nie rusza, żeby mnie "chronić", to by dopiero był absurd i do tego nieszczerość.

Poza tym to nie jest sytuacja chwilowa, że przez dwa dni chłopak ma doła i jest w porządku. Dziewczyna jest wyczerpana, skoro został napisany ten post. Więc to stwierdzenie, że ta sytuacja jest też dla niej trudna i jest jej przykro nie ma być formą wsparcia dla niego, ale formą wyrażenia, że jej też jest źle, ale mimo tego zależy jej na nim i go nadal wspiera.  Moim zdaniem ta postawa jest uczciwa, szczera i nie robi z niej bohaterki sezonu, która tak naprawdę jedzie na oparach.

19

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość
Wielokropek napisał/a:

Między "Współczuję Ci" a "Jest mi przykro patrzeć, jak cierpisz." różnica jest olbrzymia, na niekorzyść (dla adresata tekstu) tej drugiej. I nie ma to nic wspólnego z zakazywaniem komukolwiek wyrażania swych uczuć. Inaczej rozumiem wsparcie/pomoc.
Nie chciałabym nigdy, będąc w 'dołku' czy chorując, usłyszeć od bliskiej osoby, że moje cierpienie jest źródłem jej przykrości. Inaczej mówiąc, będąc 'w dołku' mam zająć się nią? Absurd!

Rozważałem kiedyś współczucie... i doszedłem do wniosku że ja chyba nie współczuję. Raczej czuję smutek, że jakaś osoba musi cierpieć.

Nie rozumiem różnicy "Współczuję Ci" a "jest mi przykro patrzeć jak cierpisz"...

Wg mnie "jest mi przykro patrzeć jak cierpisz" znaczy    "To smutne, że cierpisz, bo mi na Tobie zależy, więc twoje cierpienie nie jest mi obojętne, i bardzo bym chciał(a), abyś nie musiał tak cierpieć. "

"Współczuję Ci" -- interpretuję jako "Częściowo cierpię razem z Tobą, czyli jakby trochę czuję to samo co Ty, czyli biorę trochę twojego bólu na siebie".

"Współczuję Ci" jest wg mnie trochę fałszywe.

Najlepsze może byłoby "Staram się zrozumieć twoje cierpienie i Ci pomóc, bo mi na Tobie zależy, więc chciałabym być z Tobą w tych trudnych chwilach. Wg mnie dobrze byłoby gdyś zrobił to-tamto-owamto... ale oczywiście Ty decydujesz o najlepszym rozwiązaniu... ja służę pomocą i wsparciem".

20 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2020-12-08 00:23:28)

Odp: Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość
wiktoria1999 napisał/a:

Jejku strasznie Wam dziękuję!
To nie jest tak że ja bagatelizuję Jego problemy, tak jak mówię - sama dopiero „wychodzę” z depresji i wiem jakie ja miewam myśli. Mówiąc o problemach dorosłych miałam na myśli to, ze chłopak ma 25 lat i niestety jeszcze wiele złego może się w życiu wydarzyć a on już sobie nie radzi na takim etapie na jakim jest teraz...
Jak wchodziłam w związek byłam przed depresją, radosna, towarzyska, ze swoimi problemami jak każdy człowiek ale radziłam sobie.
Moja frustracja wynika z tego że mam świadomość co on może czuć i wiem, co trzeba zrobić w takiej sytuacji a on uważa ze nikt mu nie jest w stanie pomoc. Ja żyje cały czas jego problemami co zaczyna mnie przerastać bo jak słusznie zauważyłyście - ja wciąż nie jestem „stabilna” psychicznie i na tyle silna żeby to znosić.
Moja psycholog stwierdziła że on się nadaje na terapię, ja naprawdę go proszę nieustannie żeby coś z tym zrobił.
Staram się nie wywierać na Nim presji, chociaż niechcący mogę to robić - jestem tylko człowiekiem.
A gdy widzę że on nie robi KOMPLETNIE NIC żeby było lepiej, to mam dosyć...
Nie chce Go zostawiać w potrzebie, chcę Mu pomóc.

Moim zdaniem piszesz jedno, robisz drugie. Niby nie bagatelizujesz jego problemów, ale osądzasz go bardzo mocno: "on już sobie nie radzi na takim etapie" - to jest mocna krytyka. Mam poczucie, że brakuje Ci empatii dla jego położenia, może nie pamiętasz, jak Tobie było trudno, albo nie potrafisz zrozumieć, że on inaczej przeżywa swój spadek formy niż  Ty. Ty miałaś tak, on ma inaczej. Porównywanie i krytyka, presja i życie jego problemami to nie są dobre sposoby na radzenie sobie z tą sytuacją.

Masz świadomość tego, co on może czuć? A pytałaś go? Czy raczej zrobiłaś kalkę, przekleiłaś swoje odczucia na to, co on przeżywa, bez pytania, co jemu jest, i teraz dajesz mu rozwiązania, które tobie pomogły? Dziwny też terapeuta diagnozujący na odległość...

Jeśli nie jesteś w stanie "znosić" tego, że ktoś ma zły humor, to ja niewiele rozumiem z tego związku. Nie trzeba być nie wiadomo jak mocnym, żeby żyć swoim życiem, zajmować się swoimi problemami, i być radosnym, kiedy się jest radosnym, smutnym kiedy jest się smutnym... Daj sobie prawo żyć swoim życiem. Po co żyjesz jego? To nie jest empatia. Empatia byłaby wtedy, kiedy - mając jakieś wyobrażenie, jak on się czuje - życzysz mu dobrze, okazujesz mu życzliwość, nie dokładasz problemów swoimi pretensjami, jesteś blisko, ciepła i przyjazna, bez oceny, słuchająca...
A nie wtedy, kiedy go chcesz wspierać nakazując mu terapię, bo Ty nie radzisz sobie z JEGO smutkiem i złoszcząc się, że on jej nie podejmuje.

Czy on naprawdę nie robi NIC? Bo jednak jak znam ludzi, to każdy robi WSZYSTKO, i ze wszystkich sił, żeby lepiej się poczuć... może go o to zapytaj. Bo to, że on według Ciebie nie robi nic, nie oznacza, że to jest prawda o tej sytuacji. Może on ma sposoby, tylko nie takie, które się Tobie podobają?

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kocham mojego chłopaka, ale mam go dość

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024