Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 50 ]

Temat: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Cześć wszystkim, właśnie dowiedziałem się kilka dni temu, że dziewczyna z którą byłem 6 lat w związku powiedziała mi nagle, że to koniec...
Byłem w szoku i jest to dla mnie straszny cios z którym nie mogę się pogodzić, ostatnie kilka miesięcy niczego nie zwiastowało z jej strony, że chce nasz związek zakończyć. Uważam, że nasz związek był bardziej szczęśliwy, miał więcej plusów i miłości niż negatywnych chwil i kłótni.
Minęło już kilka dni i kilka rozmów (których ja byłem inicjatorem) i dalej nie potrafię sobie odpowiedzieć dlaczego? Nie jest to prosty powód - typu zdrada, bądź mam kogoś innego albo nic już do Ciebie nie czuje... Sytuacja jest bardziej skomplikowana.
Jak ona to stwierdziła - nałożyło się kilka rzeczy.
Powód nie jest jeden.

Jednym z powodów które wymieniła to, że nasz związek był "przechodzony", jesteśmy ze sobą z przyzwyczajenia i nasz związek się nie rozwijał. I tutaj się niestety zgodzę, że tak było i jest to głównie moja wina. Nie doszło do oświadczyn ( często o nich dyskretnie wspominała) oraz wspólnego zamieszkania (oboje mieszkamy u rodziców) - była to moja pierwsza dziewczyna i przyznaje bałem się podjąć odważne kroki. Zawsze mam z tym problem aby podjąć jakieś poważne kroki w swoim życiu i dopiero gdy wydarza się poważna sytuacji w życiu działam. Tak jest w tym przypadku teraz gdybym mógł ją tylko odzyskać od razu jestem gotowy na to żebyśmy razem zamieszkali oraz na to żebym się jej za jakiś czas oświadczył. Wiem, że to głupio teraz brzmi ale zrozumiałem jak bardzo dla mnie jest ważna osobą i chce zrobić wszystko żebyśmy byli dalej razem. I mam ogromny żal do siebie że tego wcześniej nie zrobiłem. Jeżeli chodzi o nasze wspólne zamieszkanie odbyliśmy już wcześniej poważna rozmowę, że zamieszkamy razem tylko gdy ona będzie zarabiać przynajmniej te 2 tys zł (dopiero co otworzyła swoją firme i ma same koszty). Ja aktualnie pracuje na etacie za 2 tys zl i nie byłbym w stanie nas utrzymać...

Drugim powodem był mój stosunek do dzieci, a raczej co by było gdyby była wpadka... i tutaj również zachowywałem się jak idiota i dałem jej odczuć że byłoby wtedy bardzo źle... nie wchodząc w szczegóły... Było to bardzo głupie zachowanie i dzisiaj na pewno bym tak nie postąpił. Nie dałem jej tym zachowaniem poczucia bezpieczeństwa. Kolejnym powodem były moje wahania nastroju, taka jakby depresja związana z karierą zawodową, ale nie będę wchodził w szczegóły po prostu wspomnę, że zameczałem ją tymi moimi stanami i powinienem iść z tym problemem do psychologa. Już to właśnie teraz uczyniłem. Wcześniej przez tyle lat nie mogłem się do tego zebrać. I pewnie jeszcze inne rzeczy się nałożyły. Opisałem akurat te które zrozumiałem i strasznie ich żałuję i dziewczyny / chłopacy nie wieszajcie na mnie psów bo jest mi strasznie za to wstyd. Zmieniam się aktualnie na lepsze. Dużo zrozumiałem i chciałbym to naprawić.

I teraz pytanie czy warto o ten związek jeszcze walczyć? Czy moje starania będą syzyfową pracą? Bardzo mi na niej zależy, kocham ją i chciałbym ją odzyskać.
Spotkałem się z nią kilka razy i na każdym spotkaniu zapewniała mnie że to definitywny koniec. Próbowałem ją przekonywać żebyśmy dali sobie szansę, że zrozumiałem swoje błędy i chce wszystko naprawić.
Były to raczej spotkania błagalne i już wiem że takim zachowaniem nic nie wskóram.

Nie daje mi spokoju natomiast kilka kwestii tej sytuacji - mimo iż wiem, że ona chce definitywnie to zakończyć, to twierdzi że nie chce tracić ze mną kontaktu, chcę się dalej przyjaźnić. Dalej mi odpisuje na wiadomości chociaż już mniej chętnie, odbiera telefony, zgadza się na spotkania ale tylko na chwilę. Sugerowałem jej nawet żebyśmy całkowicie zerwali kontakt bo tak będzie dla nas najlepiej jeżeli rzeczywiście mamy nie być razem. Stwierdziła że może to zrobić tylko pod warunkiem, jeżeli to mi pomoże. Druga kwestia to to, że poszła z tym problemem do psychologa, który również polecił jej całkowite zerwanie kontaktu. Też mnie to troszkę zastanawia, myślałem że jak kogoś chcę się wyrzucić ze swojego życia to raczej powinien poczuć ulgę. Kolejną sprawą jest to że gdy pytałem ją o uczucia odpowiedziała mi że to nie jest tak że już nic do mnie czuje i że mnie kocha ale z przyzwyczajenia/przywiązania cokolwiek to znaczy...I wie, że bardzo mnie zraniła porzucają mnie.

Nie wiem co mam myśleć o tej sytuacji...Proszę powiedzcie mi co jej zachowanie może oznaczać i czy jest szansa żebym ją odzyskał?
Co powinienem zrobić w takiej sytuacji? Wszędzie słyszę i czytam, że lepiej dać sobie spokój po zerwaniu ale czy nie warto spróbować powalczyć?
Jakie ewentualnie powinienem kroki podjąć?
Bardzo ją kocham i zrobię dla niej wszystko.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Zadam jedno pytanie: ile Wy macie lat?

3

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Ile wy macie lat?
Wcale jej się nie dziwię facet pierdoła którego trzeba kopać w żyć żeby coś zaczął robić z własnym życiem. 
Gdzie Ty żyjesz i co robisz że zarabiasz dwa koła na rękę(chyba że brutto)?
Zniechęciłeś ją swoim postępowaniem do siebie, może czas tu pomorze ale zależy jaki ona ma charakter.

4

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Mamy po 20 kilka lat, a co to ma za znaczenie?
Wiem, że łatwo oceniać kogoś - facet pierdoła itd.
Ale każdy popełnia błędy i chyba ważne jest że chce się zmienić na lepsze?
Gdzie dają 2 koła na rękę pytasz? W większości miejsc które odwiedzisz gdzie trzeba mieć sprawne ręce i nogi do pracy (pomijając największe miasta). I żeby nie był jest to moja pierwsza praca NA PEŁEN ETAT i wiadomo że będę dążył do czegoś lepszego.

5 Ostatnio edytowany przez madoja (2020-11-26 02:23:41)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Pytanie: czy ona starała się naprawić Wasza sytuację zanim odeszła? Rozmowami, albo chociaż awanturami, groźbami? Mówiła wprost co jej przeszkadza, co chce żebyś zmienił? Czy to tylko Twoje domysły?
Bo jeśli nic wielkiego nie robiła by o Was walczyć, tylko - jak napisałeś - zrobiła to nagle i nic na to nie wskazywało, to moim zdaniem chodzi o innego faceta. Wiem że pewnie zaprzeczysz ale nawet nie wiesz jak często to właśnie jest przyczyną...

Aha, i nie czepiaj się jak tonący brzytwy że nie ona wciąż ma z Tobą kontakt. Może jej głupio, może chce trzymać Cię w zapasie - kto wie? Fakt jest jeden: ona odeszła i nie chce już z Tobą być.
I już Ci mówię szczerze: walka o nią NIC NIE DA (myslę że sam to wewnątrz wiesz i czujesz).
Myślę że wręcz ją irytują Twoje zabiegi. Może daj jej czas, odpuść, przestań za nią latać, zadbaj o siebie, niech ktoś Cię zobaczy z jakąś inną dziewczyną i doniesie o tym Twojej ex (nie bój się, nie zadziała tak, że w ten sposób stracisz całkowicie szanse, wręcz wzrosną).

6

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Co rozumiesz poprzez to że starała się naprawić naszą sytuację? Właśnie mam największy żal do niej o to, że nie porozmawiala ze mną o tym co powinniśmy zmienić... Jedynie tak jak pisałem wspominała o wspólnym zamieszkaniu oraz zaręczynach ale nigdy nie mówiła że coś jej nie pasuje. Być może w taki sposób chciała mi to przekazać.

Wątpię żeby miała kogoś innego, pytałem też ją o to -zdecydowanie zaprzeczyła i dodała że teraz nie chcę być z nikim.

Nie będę też się ładował z jakieś inne relacje z kobietami ponieważ dalej ją kocham i nie byłbym w stanie tego zrobić.

7

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
kserko3424 napisał/a:

Mamy po 20 kilka lat, a co to ma za znaczenie?
Wiem, że łatwo oceniać kogoś - facet pierdoła itd.
Ale każdy popełnia błędy i chyba ważne jest że chce się zmienić na lepsze?
Gdzie dają 2 koła na rękę pytasz? W większości miejsc które odwiedzisz gdzie trzeba mieć sprawne ręce i nogi do pracy (pomijając największe miasta). I żeby nie był jest to moja pierwsza praca NA PEŁEN ETAT i wiadomo że będę dążył do czegoś lepszego.

Ma znaczenie, bo inaczej podchodzi się do chłopaka w wieku lat 20, inaczej w wieku 25, 30 etc.  Jeśli masz lat 20 a dziewczyna nie potrafi pojąć, że własny kąt wymaga pieniędzy i pewnych przygotowań, to napiszę Ci że panna jest niecierpliwa i roszczeniowa, a jeśli masz 30 lat i nie masz ogarniętego własnego kąta a dziewczyna się go domaga, to ją poprę.

8

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
kserko3424 napisał/a:

Mamy po 20 kilka lat, a co to ma za znaczenie?
Wiem, że łatwo oceniać kogoś - facet pierdoła itd.
Ale każdy popełnia błędy i chyba ważne jest że chce się zmienić na lepsze?
Gdzie dają 2 koła na rękę pytasz? W większości miejsc które odwiedzisz gdzie trzeba mieć sprawne ręce i nogi do pracy (pomijając największe miasta). I żeby nie był jest to moja pierwsza praca NA PEŁEN ETAT i wiadomo że będę dążył do czegoś lepszego.

20 parę to 29 czy 21? Wiek ma wiele tutaj do znaczenia bo wiedzielibyśmy np. ile lat mieliście zaczynając ze sobą "chodzić".
Przeczytaj swojego pierwszego posta i gdybyś się odciął od autorstwa sam byś faceta nazwał(łagodnie) pierdoła.
Byliście ze sobą 6 lat, na zmiany miałeś 6 lat a dlaczego nagle chcesz się zmieniać? bo kobieta kopnęła Ciebie w żyć. Tak jest prawda, przez 6 lat żyłeś we własnej strefie komfortu i gdyby ona Ciebie nie kopnęła to nadal byś tam siedział.
Pierwsza praca? to wiele tłumaczy, życzę szybkich awansów.

kserko3424 napisał/a:

Co rozumiesz poprzez to że starała się naprawić naszą sytuację?

Bo mówiła Tobie czego oczekuje a Ty to ignorowałeś

kserko3424 napisał/a:

Jednym z powodów które wymieniła to, że nasz związek był "przechodzony", jesteśmy ze sobą z przyzwyczajenia i nasz związek się nie rozwijał. I tutaj się niestety zgodzę, że tak było i jest to głównie moja wina. Nie doszło do oświadczyn ( często o nich dyskretnie wspominała) oraz wspólnego zamieszkania (oboje mieszkamy u rodziców) - była to moja pierwsza dziewczyna i przyznaje bałem się podjąć odważne kroki.

kserko3424 napisał/a:

Drugim powodem był mój stosunek do dzieci, a raczej co by było gdyby była wpadka... i tutaj również zachowywałem się jak idiota i dałem jej odczuć że byłoby wtedy bardzo źle... nie wchodząc w szczegóły...

Widzisz to? sam to napisałeś. Ona chciała wiedzieć że nie traci czasu na związek z osobą która nie chce wchodzić w małżeństwo. A Ty zamiast się oświadczyć...żyłeś w strefie komfortu.
I Twoja reakcja na ewentualne dziecko...fenomenalna i to chyba był gwóźdź do trumny waszego związku.
A później standard zaczynasz się wybielać.

kserko3424 napisał/a:

Właśnie mam największy żal do niej o to, że nie porozmawiala ze mną o tym co powinniśmy zmienić...

Mówiła ale nie słuchałeś

kserko3424 napisał/a:

Jedynie tak jak pisałem wspominała o wspólnym zamieszkaniu oraz zaręczynach ale nigdy nie mówiła że coś jej nie pasuje.

To często wspominała o zaręczynach czy tylko raz i to niechętnie?

kserko3424 napisał/a:

Jakie ewentualnie powinienem kroki podjąć?

Nie przerywaj leczenia, pracuj nad sobą, żebyś w przyszłości nie miał problemow z inna kobietą.
A ją jeśli kochasz to daj jej od siebie odetchnąć, może wróci, może nie ale nie zamęczaj ją teraz.

9

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Skoro zarabiasz tak niewiele w pierwszej pracy, to moze szukaj jednoczesnie innej?
Ja w pierwszej pracy mialam niecale 3k i fakt, ze wieksze miasto, ale i koszta zycia wieksze.

A co do zwiazku, to moim zdaniem pozamiatane. Skoro ona nie chce i jednoznacznie mowi Ci, ze nie, to jedyne co Ci zostaje, to jej posluchac i przestac z nia utrzymywac kontakt. Jak Ty sie odetniesz, to ona automatycznie tez sie odetnie i lepiej Wam tak bedzie.
Nie wyobrazam sobie byc w zwiazku 6 lat i nie miec zadnych planow. Wy nawet o tych planach nie rozmawialiscie. Bo co innego miec 20 lat i ustalic, ze zareczyny i slub beda po studiach, a co innego jak Wy nie rozmawialiscie o tym. Ona wspominala, a Ty pomijales.
Poza tym nie wyobrazam sobie 6letniego zwiazku, w ktorym mieszka sie z rodzicami. Jak sie chce razem zamieszkac, to wynajmuje sie pokoj za kilkaset zlotych i sie mieszka razem. Nie musicie przeciez od razu miec 3pokojowego mieszkania.

10

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

A ja cały czas obstawiam, że chodzi o innego faceta.
Gdyby naprawdę chodziło o zaręczyny itd - dałaby jasno znać, rozmowami, awanturami czy nawet ultimatum. A ona dyskretnie wspomniała, poza tym zgodziła się na osobne mieszkanie dopóki nie zaczną zarabiać więcej.

Kobieta jest jak małpka i praktycznie nigdy nie puszcza jednej gałęzi jeśli nie trzyma innej.
Sadze że za jakiś czas się dowiesz że ona z kimś jest. "ona zaprzeczyła" - haha, naprawdę sądzisz że to dowód?

11

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Możliwe, że ma kogoś innego, wiadomo też dopuszczam taką opcje, ale raczej w to wątpię. Dlaczego?
Rozmawiałem ze znajomym, który ma z nią dobry kontakt - i napisał mi dokładnie to samo co ona mi przekazała.
Po drugie jeszcze w czasie gdy ona się zastanawiała na tym aby zerwać ze mną (twierdzi, że zaczęła myśleć nad tym poważnie w okresie w którym była na kwarantannie - czyli jakoś 3 tygodnie temu, a pierwsze przemyślenia podobno zaczęły się od czasu gdy mogliśmy mieć wpadkę z dzieckiem, czyli jakiś rok temu). Podczas tej kwarantanny wysłałem jej kwiaty pocztą. Wstawiła swoją relację z kwiatami na publiczne na instagramie oraz facebooku, więc wątpię żeby chciała pokazać że dostała ode mnie kwiaty będąc z kimś innym (co prawda nie oznaczyła mnie wtedy, już wchodząc tak bardzo w szczegóły...). Chociaż wiadomo nic nie można wykluczyć...

Co by nie było Panowie i Panie proszę was o rady, nie jadam prawie nic, słabo śpię nie mogę się na niczym skupić i brać mi chętni do życia. Byłem wczoraj pogadać u psychologa, zrobiło mi się jedynie lepiej na godzine...
Nie wiem co mam dalej robić. Strasznie mi na niej zależy. Wiem, że jestem raczej na przegranej pozycji i większe jest prawdopodobieństwo, że nie wrócimy do siebie, ale ja chcę o nią walczyć!

Jak mógłbym zwiększyć szanse na to żebyśmy nadal byli razem, nawet jakby to miało być z 1% szansy na 10% że do mnie wróci to chcę spróbować.
Trochę się naczytałem i większość poleca urwać kontakt na miesiąc przynajmniej. Staram się do niej nic nie pisać ani nie dzwonić ale jest to strasznie trudne...

12

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Urwać kontakt z nią możesz, ale nie po to, żeby potem ten kontakt odnawiać tylko po to, żebyście się oboje z siebie wyleczyli.

Bo póki co to z Ciebie pierdoła i dziewczyna po prostu sobie to z całą mocą uświadomiła przy tej potencjalnej wpadce. Nie zdałeś jednego z ważniejszych życiowych egzaminów. Drugie podejście to już z innym egzaminującym wink

Skoro ona powiedziała Ci, że nie chce z Tobą być to może po prostu uszanujesz jej zdanie zamiast uznawać, że wiesz lepiej niż ona?

13 Ostatnio edytowany przez madoja (2020-11-26 18:00:33)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Definitywnie urwać kontakt.

Jest na YT filmik pani psycholog która mówi że jeśli "minus" (osoba porzucona) cały czas przekonuje "plusa" (osoba która porzuciła) do powrotu, to tylko utwierdza plusa w przekonaniu że dobrze zrobił.
Jedyne co może zrobić to zupełnie się odciąć, żeby "plus" ewentualnie mógł zatęsknić.

Jest tez zasada 30-90 dni. Absolutny brak kontaktu przez ten czas, a w terminie 1-3 miesięcy piszesz jakby od niechcenia, lekko powołując się na Wasze wspomnienia, typu: "Jestem właśnie w klubie i grają "In my cabana" (załóżmy że to była Wasza piosenka) i zastanawiam się co u Ciebie".
Gdy odpisze zlewająco - trzeba sobie dac spokój już na zawsze.
Gdy zachęcająco - kuć żelazo.

Spróbuj też tego co pisałam wyżej - świetnie wyglądaj (siłownia, ciuchy, nowy zarost) i pokaż się z jakąś nową dziewczyną. Niech tamta Cie podziwia, zaimponuj jej, jeśli chcesz znów w niej rozpalić ogień.

Ale z doświadczenia Ci powiem, że takie powroty praktycznie nigdy się nie udają.
Przed Tobą trochę miesięcy mieszanych uczuć - od wściekłości, poprzez smutek i tęsknotę aż do iluzji że ona tak naprawdę tęskni i chciałaby wrócić ale się wstydzi/boi.

14 Ostatnio edytowany przez kserko3424 (2021-01-11 10:00:01)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
madoja napisał/a:

A ja cały czas obstawiam, że chodzi o innego faceta.
Gdyby naprawdę chodziło o zaręczyny itd - dałaby jasno znać, rozmowami, awanturami czy nawet ultimatum. A ona dyskretnie wspomniała, poza tym zgodziła się na osobne mieszkanie dopóki nie zaczną zarabiać więcej.

Kobieta jest jak małpka i praktycznie nigdy nie puszcza jednej gałęzi jeśli nie trzyma innej.
Sadze że za jakiś czas się dowiesz że ona z kimś jest. "ona zaprzeczyła" - haha, naprawdę sądzisz że to dowód?


Odświeżę trochę temat, bo trochę się wyjaśniło. Być może komuś dam do myślenia, a sam się wyżalę.

Sprawa wygląda tak, że zastosowałem zasadę min miesiąc urwania całkowitego kontaktu. I wczoraj się z nią spotkałem. Spotkała się ze mną tylko dlatego, jak później się zorientowałem, bo miała nadzieję, że wszystko będzie w luźnej atmosferze, że będziemy super kumplami i że wszystko będzie okej... śmieszne...

Zastosowałem prowokację i powiedziałem jej, że wszyscy mi mówią, że masz kogoś i mi powiedziała, ze poznała kogoś innego i się spotykają i w sumie nie wie czy coś z tego będzie. Rozumiem wszystko byłoby okej, ma prawo kogoś poznać po zerwaniu, ALE! powiedziała mi, że poznała tego kogoś przed naszym zerwaniem i jak ona to stwierdziła, że nie miało to związku na nasze zerwanie. Tak... a mi na czole czołg jedzie. Co prawda zarzekała się, że nie zdradziła mnie nigdy, może i tak było raczej na pewno nie cieleśnie, ale spotykając się już z kimś innym w tym przypadku chłopem z którym teraz coś próbuje to jak to się nazywa? Koleżeństwo? Będąc ze mną w związku już próbowała z kimś innym tworzyć jakąś relacje, nawet jak nie było żadnej interakcji cielesnej i nic poważnego co mogłoby sugerować zdradę, to dla mnie to i tak jest oszustwo i po części zdrada, przynajmniej ja się tak czuje. No bo po co miałaby się z kimś spotykać, z facetem? Żeby pograć w karty może co, albo powymieniać się zabawkami. Rozumiem spotykać się ze znajomymi, z kolegami, bądź przebywać z nowo poznanymi osobami w towarzystwie znajomych, ale sam na sam z nową poznaną osobą? Nie wiem do końca kto to jest, może ktoś nowy, może ktoś kogo już znała.
Powiedziałem jej dosyć dosadnie co o niej myślę, podkreślę DOSADNIE. Może to dziecinne, niedojrzałe w emocjach wypowiedziane. Trochę może żałuję tego, ale niech wie kim jest, ona cały czas twierdziła, że przecież ona jest wspaniałą osobą, wykształconą, panią magister, własna firma, tyle osób ją chwaliło jaką to jest wspaniałą osobą. Ego urosło dosyć niesamowicie. I tutaj taka mała rada ode mnie dla was Panowie- nie wiążcie się z kobietą która jest bardzo ambitna, po czasie przestaniecie być wystarczający dla niej.

Jest jeszcze jedna kwestia, nie wiem czy ją tutaj poruszałem. Mianowicie ona stwierdziła, że już od roku czasu myślała o zerwaniu... Do tego przyczyną zerwania było wypalenie i jak wywnioskowałem z jej słów, bo nie powiedziała mi tego wprost, że mnie KOCHAŁA, czas przeszły.

Czyli wszystko układa się w logiczną i spójną całość. Uczucie się wypaliło, znudziłem się jej, nie wystarczałem jej. Chciała ze mną zerwać ale nie miała alternatywy, innego wyjścia, trwała dalej w tej relacji bo były oczywiście profity. Pojawił się ktoś nowy na horyzoncie z którym zaczęła budować coś tam i stwierdziła, że to jest dobry czas, żeby zerwać bo pojawił się plan B.

Nie mam do niej żalu o to, że zerwała ze mną. Każdy ma prawo do własnych decyzji i jest wolnym człowiekiem, tylko strasznie mnie boli ten inny facet, że spotykała się z nim będąc ze mną w związku, nie wiem ile czasu wstecz się z nim spotykała bo jak ona to stwierdziła - nie istotne... Nie ważne co robili i co robią, nie mam zamiaru już wracać do niej. Mimo iż ją kocham niesamowicie i strasznie cierpię. Nie mógłbym jej spojrzeć w oczy nawet jakby wróciła na kolanach i błagała kiedyś o powrót nie mógłbym znieść tego, że ktoś inny ją dotykał i nie wiadomo co z nią robił.
Śmieszne jest jeszcze to, że gdy pytałem wcześniej czy kogoś nowego poznała, to zarzekała się, że nie, że co ty...Okłamała mnie.

Także 

madoja napisał/a:

A ja cały czas obstawiam, że chodzi o innego faceta.

Miałeś całkowitą rację. Może nie było to w 100% podyktowane nowym facetem, ale na pewno miało to duży wpływ na decyzje.


Jestem w totalnej rozsypce, minęło półtora miesiąca bardzo powoli się zbierałem się po tym wszystkim. Wczoraj się z nią spotkałem i dostałem kolejny strzał, ale są też tego plusy, bo do końca życia byłbym w błędnym przekonaniu, że to tylko moja wina, że to ja zawaliłem, że ona jest wspaniała i może kiedyś do mnie wróci. Teraz już wiem, że nie wrócimy do siebie.
Oczywiście nie uważam, że jestem bez winy, swoje też narobiłem, ale wszystko można naprawić jeżeli się kogoś kocha, tak mi się wydaję...

Strasznie ją kocham, wczoraj przy spotkaniu cały się trząsłem i chciałem się do niej przytulić, pocałować i nigdy jej nie puścić.
Nie wiem co mam ze sobą zrobić, jak to przetrwać? Jak zabić to uczucie?. Zaufałem jej tak bezgranicznie, bardziej niż najbliższej rodzinie. Była zawsze na 1 miejscu, nawet przed rodziną.
Blizna zostanie już na zawsze, nie zaufam już nikomu tak bardzo jak jej. Może komuś kiedyś zaufam, ale nie tak bardzo i tak bezgranicznie. I nie chcę się już z nikim wiązać. Mam 24 lata, była moją jedyną dziewczyną ale chyba na obecną chwilę chcę zostać starym kawalerem, ewentualnie przelotne znajomości.
Czuję, że gdybym miał pistolet dawno strzeliłbym już sobie w głowę.

Chodzę do psychologa, biorę leki od psychiatry ale nie wiele to pomaga.
Ktoś ma jakieś rady jak to przetrwać? Znaliśmy się 7 lat...
Zająć się czymś innym jest bardzo ciężko, gdy człowiek nie ma ochoty wstać z łózka. Dobrze, że chociaż pracuje na etacie bo tak to bym chyba leżał cały czas.

15

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Teraz jeszcze tego nie rozumiesz, ale twoim problemem nie jest odejscie dziewczyny, ale malo perspektywiczne zycie, zarobki, ktore nie pozwalaja ci sie usamodzielnic i budowac swoja przyszlosc. Taka rzeczywistosc moze przygniatac i prowadzic do malo rozwijajacych zachowan. Kwestia do przemyslenia w najblizszych tygodniach.

16

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Ogarnij sie chłopie i wyciągnij wnioski na przyszłość - w kolejnym związku będziesz wiedział, jak się zachować, aby kobiety nie stracić. Tymczasem daj sobie spokój z ex bo z tego już nic nie będzie. Odpocznij od relacji, zajmij się sobą, rozwojem, pracą. Miłość jeszcze przyjdzie.

17

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Dawniej w takiej sytuacji starsi mówili "Tego kwiatu jest pół światu... Znajdziesz sobie inną dziewczynę...".

Ufff... byłem na tych "starszych" zły, bo przecież oni nic nie rozumieją... Jedyna, jedyna... żadna inna.


Dzisiaj jak wiem trochę więcej o życiu, to mogę powiedzieć:

"Tego kwiatu jest pół światu. Nie martw się. Znajdziesz inną dziewczynę. Zacznij szukać może już?".

18 Ostatnio edytowany przez madoja (2021-01-13 12:14:31)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
kserko3424 napisał/a:

Także 

madoja napisał/a:

A ja cały czas obstawiam, że chodzi o innego faceta.

Miałeś całkowitą rację.

(jestem kobietą)

Kurde, nawet nie wiesz jak często mam pod tym względem rację sad
Ostatnio mój kolega się rozwodził, też bez konkretnej przyczyny, po prostu "nie pasowali do siebie" (ona podjęła decyzje). Ja cały czas mu mówiłam, że chodzi o innego faceta. On że nie, bo by zauważył no i ona jest szczera, więc by powiedziała. Szybko dostali rozwód, on po tygodniu od rozwodu do mnie dzwoni i mówi "miałaś rację a ja cię nie słuchałem, a gdybym posłuchał, nie byłoby rozwodu bez orzekania o winie".

Tu na forum tez prawie zawsze się okazuje że chodziło o kogoś innego.
A dlaczego? Bo kobiety przeraźliwie boją się samotności. Dla nich samotność jest gorsza niż kiepski związek. Wyobraź sobie dwie szale na wadze - jedna z kiepskim związkiem gdzie chociaż np. co drugi-trzeci dzień jest fajnie i kobieta ma jakieś profity, a na drugiej szali samotność, gdzie (wg kobiety) nie ma ani jednego fajnego dnia, żadnych profitów. Są więc jak małpki - nie puszczą jednej gałęzi póki nie trzymają następnej.
Jak ja słyszę historię że kobieta opuszcza faceta bez wyraźnego powodu i nie chce dać szansy, a on się jeszcze stara i obwinia siebie, bo nie zna przyczyny - już wiem że za tym stoi inny facet. Zawsze jest ten sam schemat.

Wiesz co? Uznaj to jako wyzwalające. To znaczy - nie chodziło o Ciebie, nie musisz się obwiniać. W końcu masz odpowiedź. Ona po prostu poznała innego. Niekoniecznie też uważała Was za "kiepski związek", tylko - co normalne po tylu latach - odczuwała monotonię, a nowy facet to nowe kolory, nowe plany, nowe obietnice.

19

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Wniosek jest jasny i oczywisty. W życiu trzeba umieć ustawić sobie priorytety. Na pierwszym miejscu, wbrew temu co się w koło trąbi, powinieneś być Ty. Zapomniałeś o tym. Twoim szczęściem była ta dziewczyna, a ona ma prawo do swojego życia i wyborów. Załatwiła sprawę jak umiała. Trudno. Nie miej o to do niej pretensji.

20

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

kserko, będzie dobrze. To żadne pocieszenie w tej chwili, ale nic tak nie leczy bólu jak czas. Ciężko powiedzieć, ile to u Ciebie potrwa, ale odżałujesz i wyjdziesz z tego silniejszy. W kolejnych związkach, nawet jeśli będą się rozpadały, nie będziesz już tak bardzo cierpiał.

Dwie ważne rzeczy:

- nie zaniedbuj pracy, możesz zaniedbać całą resztę, daj sobie ten czas
- nie szukaj plasterków, potrzebujesz przejść żałobę

Pozdrawiam i powodzenia!

21

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Mlody jestes i korzystaj z zycia bo niejedno jeszcze Cie zdziwi. Staraj sie zapomniec o tym co bylo bo tego juz nie przywrocisz.Zajmij sie czyms a czas zrobi swoje.Nie walcz.Nie to nie.

22 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-13 14:34:02)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Co do tej monotonni, to się zawsze zastanawiam, jak czytam takie wątki, gdzie jest tzw ogólnie przyjęta, rozsądna granica traktowania czegoś, jako "nudnego" czy "monotonnego". Odnoszę wrażenie, że zwykle normalne życie z codziennymi troskami i obowiązakmi jest już dla niektórych monotonią..Czy w ogóle posiadanie tego samego partnera, choćby nie wiadomo , jak się starał i co by się dobrego nie działo.
Nie liczy się CO się dzieje, tylko Z KIM to się dzieje, dlatego właśnie

prego napisał/a:

W życiu trzeba umieć ustawić sobie priorytety. Na pierwszym miejscu, wbrew temu co się w koło trąbi, powinieneś być Ty.

Odnoszę też wrażenie, że Paniom przychodzi to znacznie trudniej..

23 Ostatnio edytowany przez merle (2021-01-13 14:28:31)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
bagienni_k napisał/a:

Odnoszę też wrażenie, że Paniom przychodzi to znacznie trudniej..

Takie czasy. Zewsząd trąbia o rozwoju, o tym, że trzeba cały czas nowych wrażeń, że to jedyny sposób na życie.

[EDIT]

A że rutyna w życiu to prawie zawsze jest, to łatwiej jest zmienić "KTO" niż to "CO"...

24

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
merle napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Odnoszę też wrażenie, że Paniom przychodzi to znacznie trudniej..

Takie czasy. Zewsząd trąbia o rozwoju, o tym, że trzeba cały czas nowych wrażeń, że to jedyny sposób na życie.

[EDIT]

A że rutyna w życiu to prawie zawsze jest, to łatwiej jest zmienić "KTO" niż to "CO"...

Bez przesady. Rozumiem rozgoryczenie Autora ale... sam w pierwszym poście przyznał, że mimo 6-letniego związku nie chciał:
- zamieszkać razem
- oświadczyć
- dziecka
do tego słabo płatna praca (2 tys? Minimalna to przecież 2600, a od stycznia 2800, a zwykle też są jakieś dodatki, premie, nadgodziny itd.) i cechy charakteru (wahania nastroju, stany depresyjne itd.).
Skoro Autor pisze, że ma 24 lata, a ta dziewczyna jest już mgr, to też ma co najmniej tyle więc się nie dziwię, że zaczęła myśleć poważnie o przyszłości i z Autorem jej nie widziała. Gwoździem do trumny tego związku była zapewne jego reakcja na ryzyko wpadki rok temu. Oczywiście Autor może teraz narzekać, że zaczęła znajomość z innym i to przesądziło o zerwaniu ale... która kobieta po wtedy 5l związku i podejrzewanej ciąży, chciałaby być z facetem, który mówi "to bardzo źle". Ja osobiście od razu przestałabym mieć ochotę z nim sypiać i ogólnie czuć bezpiecznie, ufać a bez tego dalszy związek nie ma sensu.
Moim skromnym zdaniem jedyna wina (?) tamtej dziewczyny jest taka, że nie zdecydowała na koniec rok temu bo już wtedy było jasne, że związek nie rokuje. Dlaczego tego nie zrobiła? Możliwe, że nie potrafiła (5-6 lat to jednak kupa czasu) i potrzebowała bodźca, tzw "2 gałęzi".
Ale czy serio Autor powinien mieć do niej pretensje? Jak sam się nie ogarnie, to czeka go powtórka. Btw ciekawe, że nagle jak usłyszał, że ona chce się z nim rozstać, to wszystko przemyślał i był skłonny nawet oświadczyć byleby zmieniła zdanie. Ja zawsze powtarzałam i będę powtarzać "jak dbasz, tak masz". A słowa/obietnice można włożyć między bajki.
Argument/ rada:

kserko3424 napisał/a:

I tutaj taka mała rada ode mnie dla was Panowie- nie wiążcie się z kobietą która jest bardzo ambitna, po czasie przestaniecie być wystarczający dla niej.

to totalna bzdura! Zresztą też zaprzeczenie tego co wcześniej pisałeś, że Twoim warunkiem było to by zarabiała co najmniej 2 tys.  więc gdziekolwiek by się nie zatrudniła na etat, miałaby co najmniej tyle ale ona chciała rozkręcić własny biznes. To, że jesteś mniej ambitny i 'boisz' ryzyka/odpowiedzialności, nie znaczy, że z automatu jesteś lepszym partnerem do życia niż ona.
PS. Poczytaj wątek Wtusia, tam niemal analogiczna sytuacja.
Pogódź się chłopie z tym, że nie pasowaliście do siebie. Wasze oczekiwania co do dalszego życia, przyszłości się bardzo rozminęły, uczucie wypaliło (przynajmniej z jej strony)  i związek przestał mieć sens.

25

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
madoja napisał/a:

A dlaczego? Bo kobiety przeraźliwie boją się samotności. Dla nich samotność jest gorsza niż kiepski związek. Wyobraź sobie dwie szale na wadze - jedna z kiepskim związkiem gdzie chociaż np. co drugi-trzeci dzień jest fajnie i kobieta ma jakieś profity, a na drugiej szali samotność, gdzie (wg kobiety) nie ma ani jednego fajnego dnia, żadnych profitów. Są więc jak małpki - nie puszczą jednej gałęzi póki nie trzymają następnej.
Jak ja słyszę historię że kobieta opuszcza faceta bez wyraźnego powodu i nie chce dać szansy, a on się jeszcze stara i obwinia siebie, bo nie zna przyczyny - już wiem że za tym stoi inny facet. Zawsze jest ten sam schemat.

Bardzo duże i błędne uogólnienie. Ja mam wśród koleżanek mnóstwo przykładów kończenia przez nie związków, gdy zupełnie nikogo innego nie było na horyzoncie, a po prostu związek nie dawał satysfakcji, coś się psuło.
Samotności boi się większość osób, niezależnie od płci, tak samo dużo osób niezależnie od płci kończy relację z powodu osób trzecich. Ale no nie róbmy ze wszystkich kobiet istot uzależniających swoje byc albo nie byc od obecności mężczyzny obok.

U Autora widzę dużo rzeczy, które mogły przeszkadzać. A brak zdecydowania po tylu latach, żeby pchnąć związek do przodu jest na pierwszym miejscu. Zaraz obok niechęć do wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny (sytuacja z wpadką).

26 Ostatnio edytowany przez kserko3424 (2021-01-15 23:47:40)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
bagienni_k napisał/a:

Co do tej monotonni, to się zawsze zastanawiam, jak czytam takie wątki, gdzie jest tzw ogólnie przyjęta, rozsądna granica traktowania czegoś, jako "nudnego" czy "monotonnego". Odnoszę wrażenie, że zwykle normalne życie z codziennymi troskami i obowiązakmi jest już dla niektórych monotonią..Czy w ogóle posiadanie tego samego partnera, choćby nie wiadomo , jak się starał i co by się dobrego nie działo.


Dokładnie jestem tego samego zdania. Odnoszę wrażenie, że dla niektórych monotonia i nuda w związku to zwykłe, często poukładane codzienne życie wypełnione zwykłymi obowiązkami. Może niektórzy wierzą, że ciągle będzie tak samo jak na początku, a nie jest to fizycznie możliwe według mnie. Można się starać, stawać na rzęsach a niektórzy pewnie i tak odejdą do innej osoby w poszukiwania czegoś co nie będzie wypełnione nudą i scenariusz i tak się powtórzy po jakimś czasie...
Wystarczy popytać rodziców, starsze osoby co czują do siebie... No jeżeli ktoś ma takie podejście do życia to ja dziękuje...

Co do moich zarobków, bo widzę, że bardzo was poruszył ten temat...Mówiłem o kwocie netto, nie brutto... Chyba w tych czasach nikt nie opisuje swoich zarobków w kwocie brutto, tylko tyle ile dostaje na rękę. Mieszkam w małej miejscowości, dostałem niedawno przedłużenie umowy gdyż są ze mnie zadowolenie i podwyżkę.

Roxann napisał/a:

Skoro Autor pisze, że ma 24 lata, a ta dziewczyna jest już mgr, to też ma co najmniej tyle więc się nie dziwię, że zaczęła myśleć poważnie o przyszłości i z Autorem jej nie widziała.

Przepraszam Cię ale trochę rozbawiło mnie to zdanie, chyba, że źle go zrozumiałem. Przypisujesz tutaj dojrzałość i przyszłościowy sukces życiowy do tytułów naukowych? Ktoś bez tytułu jest beee i nie warto z nim tworzyć przyszłości, jest mało ambitny i bez perspektyw, a ktoś z mgr to już jest poważny ktoś?
Jeżeli już mamy chwalić się tytułami naukowymi to również posiadam wykształcenie wyższe. Jestem inżynierem informatykiem. Na magisterkę nie poszedłem bo nie widziałem sensu. Jeżeli w ogóle jest to istotne...Bo jak dla mnie to nie... Chyba, że naprawdę źle to zrozumiałem.



Roxann napisał/a:

Zresztą też zaprzeczenie tego co wcześniej pisałeś, że Twoim warunkiem było to by zarabiała co najmniej 2 tys.  więc gdziekolwiek by się nie zatrudniła na etat, miałaby co najmniej tyle ale ona chciała rozkręcić własny biznes. To, że jesteś mniej ambitny i 'boisz' ryzyka/odpowiedzialności, nie znaczy, że z automatu jesteś lepszym partnerem do życia niż ona.

Wcale tak nie uważam, że jeżeli jestem osobą która boi się ryzyka i trzyma się na ciepłym etacie jest osobą lepsza do życia.
Bardziej tutaj chciałem nawiązać do tego, że ciężko byłoby nas utrzymać się tylko praktycznie z mojej pensji do czasu rozkręcenia się jej biznesu.

Co do moich ambicji... Uważam, że mam je dosyć spore. Moim celem jest również założenie własnej firmy w przyszłości i na pewno coś więcej niż ciepła posada na etacie gdzieś na magazynie... Ale stwierdziłem, że na początku muszę popracować nad swoją psychiką, w końcu przez to w głównej mierze rozpadł się mój związek i każda teraz decyzja wymagająca sporego ryzyka mogłaby mnie jeszcze bardziej dobić emocjonalnie a nie chcę sobie dokładać. I wcale nie uważam, że jestem bez winy. Uważam, że główną przyczyną rozpadu związku byłem ja i moje zachowania z przeszłości, dopiero po czasie sobie to uświadomiłem.

Mam do niej tylko żal o to, że nie powiedziała mi o tym wszystkim co jej nie odpowiada. Naprawdę byłbym to w stanie zmienić, wielu rzeczy nie widziałem i dopiero dostrzegłem/dowiedziałem się o nich po zerwaniu. Dopiero teraz szczerze opowiedziała mi o tym wszystkim.
Jestem też typem człowieka na którego bardzo silnym bodźcem do działania są negatywne sytuacji bądź jej ewentualne skutki...

Roxann napisał/a:

Btw ciekawe, że nagle jak usłyszał, że ona chce się z nim rozstać, to wszystko przemyślał i był skłonny nawet oświadczyć byleby zmieniła zdanie. Ja zawsze powtarzałam i będę powtarzać "jak dbasz, tak masz". A słowa/obietnice można włożyć między bajki.

Dlatego tak to wyszło...
Ostatnie kilka miesięcy naszego związku to były plany oświadczyć na wakacje tego roku i możliwość zamieszkania razem w momencie stabilności finansowej.

Tak wiem, wiele spraw zawaliłem i jest mi z tego powodu wstyd. Mogę się jedynie teraz bić w pierś.

Boli mnie , że nie dostałem tej szansy na zmianę, na zmianę czegoś czego nie widziałem, a coś co uświadomiłem sobie dopiero po zerwaniu i rozmowie z nią. Chyba się rozmawia w związku i mówi się drugiej osobie coś co jej nie pasuje prawda? Nie zostało mi nic takiego powiedziane niestety... Byłbym naprawdę w stanie to zmienić. Aktualnie walczę o siebie. Wcześniej wszystkie swoje stany depresyjne i wahania nastoju zapijałem alkoholem, aktualnie nie pije od kilku miesięcy. Zapisałem się do psychologa do którego nie miałem odwagi zapisać się od kilku lat. Biorę leki od psychiatry. Zacząłem ćwiczyć, starać się w pracy czego efektem był awans, przedłużenie umowy i podwyżka, kupiłem samochód...

Boli mnie jeszcze jedna sprawa, że ona była w stanie wejść tak szybko z kimś w związek praktycznie od razu po naszym zerwaniu. Po 6 latach wspólnego życia.


Pronome napisał/a:


Teraz jeszcze tego nie rozumiesz, ale twoim problemem nie jest odejscie dziewczyny, ale malo perspektywiczne zycie, zarobki, ktore nie pozwalaja ci sie usamodzielnic i budowac swoja przyszlosc. Taka rzeczywistosc moze przygniatac i prowadzic do malo rozwijajacych zachowan. Kwestia do przemyslenia w najblizszych tygodniach.


I tutaj masz chyba rację, bardzo mnie też przytłacza ta wizja. Mam niskie poczucie wartości przez co nie mogę ruszyć za bardzo do przodu i jeszcze dostaję potwierdzenie, że jestem osobą za małą ambitną dla takiej Pani mgr jak moja była dziewczyna, jak to stwierdziła Roxann, bo przecież aktualnie pracuję za psie pieniądze i mi to bardzo umniejsza, prawda?

Tak wiem trochę się użalam na sobą, nie miejcie mi tego za złe, po prostu trochę się pogubiłem, dobiła mnie ta sytuacja.

27

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
kserko3424 napisał/a:

Trochę może żałuję tego, ale niech wie kim jest, ona cały czas twierdziła, że przecież ona jest wspaniałą osobą, wykształconą, panią magister, własna firma, tyle osób ją chwaliło jaką to jest wspaniałą osobą. Ego urosło dosyć niesamowicie. I tutaj taka mała rada ode mnie dla was Panowie- nie wiążcie się z kobietą która jest bardzo ambitna, po czasie przestaniecie być wystarczający dla niej.

Przeczytałam Twój post o spotkaniu z byłą i widać po nim jasno, że czułeś taką złość, że chciałeś ją ukarać. Miałeś w głowie takie "kim ona jest, żeby mnie tak traktować?". Co do ambitnych kobiet, to może po prostu trzeba szukać kobiety pasującej do siebie?

Nie masz faktycznie żadnej pewności, czy ona Cię zdradziła. Równie dobrze mogło być tak, że od dawna rozważała rozstanie, dawała Ci znać co masz poprawić, a w końcu poznała kogoś, kto był w porządku i uczciwie rozstała się z Tobą zanim dała tamtemu szansę. Ty swoją szansę miałeś przez 6 lat. Teraz to już po ptokach.

28 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-16 13:24:34)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
kserko3424 napisał/a:

Dokładnie jestem tego samego zdania. Odnoszę wrażenie, że dla niektórych monotonia i nuda w związku to zwykłe, często poukładane codzienne życie wypełnione zwykłymi obowiązkami. Może niektórzy wierzą, że ciągle będzie tak samo jak na początku, a nie jest to fizycznie możliwe według mnie. Można się starać, stawać na rzęsach a niektórzy pewnie i tak odejdą do innej osoby w poszukiwania czegoś co nie będzie wypełnione nudą i scenariusz i tak się powtórzy po jakimś czasie...
Wystarczy popytać rodziców, starsze osoby co czują do siebie... No jeżeli ktoś ma takie podejście do życia to ja dziękuje...(...)

Takie wrażenie można odnieść, czytając wiele wątków tutaj, niestety..


Co do wiązania się z ambitnymi osobami, to może nie byłbym aż tak radykalny smile Klucz w tym, żeby się po prostu dobrać..Niestety problem polega na tym, że czasami ludziom za bardzo woda sodowa do głowy uderza. Myślą, że skoro mają tytuły, robią karierę to daje im prawo do osądzania innych czy na siłę pokazywać swoim partnerom, jaka droga życiowa jest właściwa.
Ona ewidentnie nie była w stanie zaakceptowac Ciebie, jako człowieka o odmiennej wizji na życie, bo pewnie oczekiwała, że będziesz stale się "ulepszał". Skoro chciała odejść, to niech to zakomunikkuje, zamiast wypominać Ci to czy tamto.
Poza tym kurde, nie oczekujmy, że zawsze tylko jedna strona ma coś poprawiać..W tym wypadku ona chyba oczekiwała, że zmienisz się pod jej model...

29

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
kserko3424 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Skoro Autor pisze, że ma 24 lata, a ta dziewczyna jest już mgr, to też ma co najmniej tyle więc się nie dziwię, że zaczęła myśleć poważnie o przyszłości i z Autorem jej nie widziała.

Przepraszam Cię ale trochę rozbawiło mnie to zdanie, chyba, że źle go zrozumiałem. Przypisujesz tutaj dojrzałość i przyszłościowy sukces życiowy do tytułów naukowych? Ktoś bez tytułu jest beee i nie warto z nim tworzyć przyszłości, jest mało ambitny i bez perspektyw, a ktoś z mgr to już jest poważny ktoś?
Jeżeli już mamy chwalić się tytułami naukowymi to również posiadam wykształcenie wyższe. Jestem inżynierem informatykiem. Na magisterkę nie poszedłem bo nie widziałem sensu. Jeżeli w ogóle jest to istotne...Bo jak dla mnie to nie... Chyba, że naprawdę źle to zrozumiałem.

Źle zrozumiałeś, mgr było dla mnie wyłącznie odniesieniem do wieku (po studiach czyli też co najmniej 24 lata) i tego, że to jest często moment podsumowań, ważnych decyzji dotyczących przyszłości, dorosłego, samodzielnego życia.

30 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-17 17:29:45)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

PS. Poczytaj wątek Wtusia, tam niemal analogiczna sytuacja.

Nie wiem gdzie w moim wątku mam analogiczną sytuację jak Autor, ale jak się go przeczyta dokładnie to widać jak na dłoni, że nie za bardzo. A chociażby ze względu na diametralną różnicę, że moja była nie wie co chce dalej robić w życiu, boi się dorosłości, jednocześnie czując zegar biologiczny. Ale nie o tym mowa.

Drogi autorze, na wstępie zacznę tym, że bez emocji i na chłodno zawsze się łatwo mówi dlatego wszystko traktuj teraz naprawdę z dystansem i tak żeby przynajmniej na ten trudny okres nie zamęczać się myślami co by było gdyby i co będzie w przyszłości bo tego nigdy nie jesteśmy pewni. A przeszłość to przeszłość, było, minęło.

Jeżeli na tę chwilę lepiej się czujesz z tym, że jeśli zostawiła Cię dla kogoś i łatwiej Ci z tego powodu, pozwól sobie na to. Teraz ciężki okres przed Tobą, ale nie zaniedbuj tego co jest dla Ciebie ważne. Nie ma już was, jesteś tylko Ty i na sobie musisz się skupić w 100%. Życzę przespanych nocy i siły na wstanie z łóżka. I nie zadręczaj się, jesteś jaki jesteś, każdy ma swoje wady, a przede wszystkim zalety i na tym się skup.

Edit.

Boli mnie jeszcze jedna sprawa, że ona była w stanie wejść tak szybko z kimś w związek praktycznie od razu po naszym zerwaniu. Po 6 latach wspólnego życia.

Tym bardziej nie masz czego żałować. Zadaj sobie pytanie, czy Ty byś tak postąpił? To jest po prostu brak szacunku do Ciebie, a to podstawa udanego związku. Bez tego ani rusz, sam z resztą mówisz, że nie byłbyś w stanie spojrzeć jej w oczy nawet gdyby wróciła. I tego się trzymaj, ona już nie istnieje.

31

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
Roxann napisał/a:

Moim skromnym zdaniem jedyna wina (?) tamtej dziewczyny jest taka, że nie zdecydowała na koniec rok temu bo już wtedy było jasne, że związek nie rokuje. Dlaczego tego nie zrobiła? Możliwe, że nie potrafiła (5-6 lat to jednak kupa czasu) i potrzebowała bodźca, tzw "2 gałęzi".
Ale czy serio Autor powinien mieć do niej pretensje? Jak sam się nie ogarnie, to czeka go powtórka. Btw ciekawe, że nagle jak usłyszał, że ona chce się z nim rozstać, to wszystko przemyślał i był skłonny nawet oświadczyć byleby zmieniła zdanie.

Tak, powinien mieć pretensje bo zamiast rozwieść się z nim i poinformować że ma kogoś innego to ciągnęła ten kabarecik a później się zarzekała że nie miała nikogo. Uwielbiam racjonalizacje zdrady. „Skoczyłam w bok i okłamywałam No bo on zarabia tylko 2 tysiące na rękę” tfu, wyrzuciła autora jak niepotrzebnego śmiecia po 6 latach nie umiejąc SZCZERZE i normalnie się z nim rozstać gdy była ku temu okazja. Jasne, autor brakiem perspektyw na przyszłość mógł jej nie pasować ale takie rzeczy się zakańcza normalnie i szczerze a zwłaszcza 6 letni związek.

Autorze, schemat goni schemat. Owa wiarołomna dziewoja spuściła Cię w kiblu bez szacunku po prostu i nie słuchaj racjonalizacji kobiet że byłeś nie wystarczający bo to się aż nóż w kieszeni otwiera czytając to. Powinna była szczerze z Tobą załatwić sprawę a ona załatwiła wszystko po cichu. Nie miała szacunku do waszego związku który notabene jak na młodych ludzi był długi. Polecam uświadamiać sobie ze zostałeś spuszczony w kiblu i zająć się sobą. Pospotykaj się z innymi kobietami a z nią się nie kontaktuj. Gdyby coś pisała bądź chłodny bo tylko na to zasługuje. Nie blokuj, nie ignoruj po prostu traktuj jakby nie była dla Ciebie ważna. Ogarnij sobie jakieś zajęcie typu siłka czy tam jakiś sport. Pamiętaj, to rozstanie da Ci dużego kopa do zmian w swoim życiu i wykorzystaj to do dążenia do polepszenia swojej sytuacji finansowej. I skończ się użalać i jęczeć bo nic Ci to nie da a w jej oczach jesteś bardziej żałosny. Niestety, facet musi umieć się wziąć za siebie i podnieść gdy padnie. Słowa może dosadne i ciężkie ale powinny w Twój męski umysł trafić i dać Ci kopa. Jesteś mężczyzną i tylko Ty decydujesz o swoim szczęściu pamiętaj. Nie uzalezniaj go od kobiety tylko od siebie wink

32

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
Cyniczny napisał/a:

Powinna była szczerze z Tobą załatwić sprawę a ona załatwiła wszystko po cichu. Nie miała szacunku do waszego związku który notabene jak na młodych ludzi był długi.

Ależ ona nic nie załatwiła po cichu. Przecież nie raz mu wspominała o swoich oczekiwaniach.
Nie ma dobrego momentu na zerwanie. Uważasz, że nie miała powodu mimo tych wszystkich rzeczy, które sam Autor w pierwszym poście wypunktował? Ja to bym się w ogóle zastanawiała jakim sposobem ten związek tak długo trwał. A już na pewno przez ostatni rok, od czasu kiedy facet zachował się jak ostatni... reagując tak a nie inaczej na ryzyko wpadki.
Te 2 tys. przy braku odpowiedzialności to naprawdę najmniejszy problem, choć jeden z wielu.

33 Ostatnio edytowany przez Cyniczny (2021-01-18 18:41:51)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
Roxann napisał/a:
Cyniczny napisał/a:

Powinna była szczerze z Tobą załatwić sprawę a ona załatwiła wszystko po cichu. Nie miała szacunku do waszego związku który notabene jak na młodych ludzi był długi.

Ależ ona nic nie załatwiła po cichu. Przecież nie raz mu wspominała o swoich oczekiwaniach.
Nie ma dobrego momentu na zerwanie. Uważasz, że nie miała powodu mimo tych wszystkich rzeczy, które sam Autor w pierwszym poście wypunktował? Ja to bym się w ogóle zastanawiała jakim sposobem ten związek tak długo trwał. A już na pewno przez ostatni rok, od czasu kiedy facet zachował się jak ostatni... reagując tak a nie inaczej na ryzyko wpadki.
Te 2 tys. przy braku odpowiedzialności to naprawdę najmniejszy problem, choć jeden z wielu.

Nie wiem czy przeczytałaś mój post czy po prostu nie zrozumiałaś. Nic mnie nie interesuje jej komunikowanie oczekiwań. Interesuje mnie spotykanie się z innym typem za plecami swojego faceta i brak odwagi na przyznanie się jaki był prawdziwy powód rozstania czyli w tym wypadku nowy bolec z którym zapewne W bierki grali na spotkaniach wink

34

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
Cyniczny napisał/a:

Nie wiem czy przeczytałaś mój post czy po prostu nie zrozumiałaś. Nic mnie nie interesuje jej komunikowanie oczekiwań. Interesuje mnie spotykanie się z innym typem za plecami swojego faceta i brak odwagi na przyznanie się jaki był prawdziwy powód rozstania czyli w tym wypadku nowy bolec z którym nie wiadomo co robiła na spotkaniach. W bierki raczej nie grali wink

To bardzo wygodne tłumaczenie problemu bo pozwala całą winę zwalić na kobietę, bo ta z kimś spotkała czy pisała i bez refleksji pozostawić własne postępowanie i rzeczywiste powody rozstania. Gdyby facet nie miałby nic na sumieniu, to nie jęczałby, że teraz wszystko zrozumiał i się zmieni, nawet oświadczy, WSZYSTKO byleby nie odchodziła.
Przecież ona zerwała bo nie widziała sensu ciągnięcia tego związku bez przyszłości. I Autor ma tego świadomość.
A że kogoś poznała, to i lepiej dla niej. Może trafiła na bardziej odpowiedzialnego i dojrzałego faceta.

35 Ostatnio edytowany przez Cyniczny (2021-01-18 18:53:53)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
Roxann napisał/a:
Cyniczny napisał/a:

Nie wiem czy przeczytałaś mój post czy po prostu nie zrozumiałaś. Nic mnie nie interesuje jej komunikowanie oczekiwań. Interesuje mnie spotykanie się z innym typem za plecami swojego faceta i brak odwagi na przyznanie się jaki był prawdziwy powód rozstania czyli w tym wypadku nowy bolec z którym nie wiadomo co robiła na spotkaniach. W bierki raczej nie grali wink

To bardzo wygodne tłumaczenie problemu bo pozwala całą winę zwalić na kobietę, bo ta z kimś spotkała czy pisała i bez refleksji pozostawić własne postępowanie i rzeczywiste powody rozstania. Gdyby facet nie miałby nic na sumieniu, to nie jęczałby, że teraz wszystko zrozumiał i się zmieni, nawet oświadczy, WSZYSTKO byleby nie odchodziła.
Przecież ona zerwała bo nie widziała sensu ciągnięcia tego związku bez przyszłości. I Autor ma tego świadomość.
A że kogoś poznała, to i lepiej dla niej. Może trafiła na bardziej odpowiedzialnego i dojrzałego faceta.

Poznała kogoś i się z nim umawiała będąc w związku i testując czy nowa gałąź jest stabilniejsza. Czy Ty czytasz co piszesz? Gdyby go zostawiła nie spotykając się z innym podejrzewam że długo przed rozstaniem, gdyż sama autorowi powiedziala „to nieistotne” na pytanie o czas poznania tej osoby to bym powiedział że postąpiła fair. Ona najzwyczajniej w świecie dopuściła się zdrady okłamując autora i NIC jej nie tłumaczy. Tak samo bym twierdził gdyby to facet porzucił uprzednio umawiając się z inną X czasu. Nie umiesz patrzeć obiektywnie na sytuację.

36 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-01-18 18:56:34)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
Cyniczny napisał/a:

Poznała kogoś i się z nim umawiała będąc w związku i testując czy nowa gałąź jest stabilniejsza. Czy Ty czytasz co piszesz? Gdyby go zostawiła nie spotykając się z innym podejrzewam że długo przed rozstaniem, gdyż sama autorowi powiedziala „to nieistotne” na pytanie o czas poznania tej osoby to bym powiedział że postąpiła fair. Ona najzwyczajniej w świecie dopuściła się zdrady okłamując autora i NIC jej nie tłumaczy. Tak samo bym twierdził gdyby to facet porzucił uprzednio umawiając się z inną X czasu. Nie umiesz patrzeć obiektywnie na sytuację.

Patrzę całościowo i nie skupiam tylko na jednej kwestii (nowej znajomości) dlatego też nie znając szczegółów o których Autor pisał w pierwszym poście, przyznałabym Tobie rację. Natomiast w przypadku kiedy sam Autor wymienia powody rozstania, które według mnie skreślają każdego KAŻDEGO faceta jako kandydata na poważnego partnera, to ta jej znajomość naprawdę ma dla mnie drugorzędne znaczenie.
Jedyne co można jej zarzucić, o czym wspominałam, to to, że nie rozstała z nim rok temu, tylko zwlekała czekając nie wiadomo na co i po co. Bo to, że ten związek nie rokuje to już było dawno wiadomo.

37

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
Roxann napisał/a:
Cyniczny napisał/a:

Poznała kogoś i się z nim umawiała będąc w związku i testując czy nowa gałąź jest stabilniejsza. Czy Ty czytasz co piszesz? Gdyby go zostawiła nie spotykając się z innym podejrzewam że długo przed rozstaniem, gdyż sama autorowi powiedziala „to nieistotne” na pytanie o czas poznania tej osoby to bym powiedział że postąpiła fair. Ona najzwyczajniej w świecie dopuściła się zdrady okłamując autora i NIC jej nie tłumaczy. Tak samo bym twierdził gdyby to facet porzucił uprzednio umawiając się z inną X czasu. Nie umiesz patrzeć obiektywnie na sytuację.

Patrzę całościowo i nie skupiam tylko na jednej kwestii (nowej znajomości) dlatego też nie znając szczegółów o których Autor pisał w pierwszym poście, przyznałabym Tobie rację. Natomiast w przypadku kiedy sam Autor wymienia powody rozstania, które według mnie skreślają każdego KAŻDEGO faceta jako kandydata na poważnego partnera, to ta jej znajomość naprawdę ma dla mnie drugorzędne znaczenie.
Jedyne co można jej zarzucić, o czym wspominałam, to to, że nie rozstała z nim rok temu, tylko zwlekała czekając nie wiadomo na co i po co. Bo to, że ten związek nie rokuje to już było dawno wiadomo.

Miała prawo go zostawić powtarzam, a nie okłamywać i zdradzać. Pewnie „była z koleżankami” gdy się z nowym umawiała a autor był spokojny z uwagi na staż związku. Każdy ma prawo wykreślić partnera ze swojego życia, ale jest takie coś jak MORALNOŚĆ i SZACUNEK których owej Pani zabrakło. Choćby przez staż związku powinna być szczera i zakończyć to w odpowiednim czasie bez kłamstw. smile

38

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
Cyniczny napisał/a:

Miała prawo go zostawić powtarzam, a nie okłamywać i zdradzać. Pewnie „była z koleżankami” gdy się z nowym umawiała a autor był spokojny z uwagi na staż związku. Każdy ma prawo wykreślić partnera ze swojego życia, ale jest takie coś jak MORALNOŚĆ i SZACUNEK których owej Pani zabrakło. Choćby przez staż związku powinna być szczera i zakończyć to w odpowiednim czasie bez kłamstw. smile

Ok, powinna. Tyle że szacunek i moralność obowiązuje chyba obie strony. Nie wiem czy Autor się tym wykazał wyrażając brak chęci zalegalizowania związku i niechęcią w momencie pojawienia ryzyka ciąży.
Nie wiem czy rzeczywiście nowa znajomość była tu głównym powodem rozstania, jakoś wątpię. Możliwe jednak, że dała jej siłę i odwagę na ten krok.
Bądźmy szczerzy, ile jest par, które rozstają ot tak w próżnię? Nigdy rozstania nie są łatwe. Wydaje się, że w wątku Witusia mamy do czynienia z taką sytuacją. A mimo to Wituś też nie umie z tym pogodzić i nie przyjmuje argumentów o różnicy charakterów.

39 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-18 22:04:21)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Akurat w kwestii samej zdrady to zgodzę się z Kolegą. Natomiast zastanawia mnie jedno: poza tą dość niezręczną zagrywką(delikatnie mówiąc) ze strony Autora, mówiącą o dziecku i zalegalizowaniu związku, to rzeczywiście dziwne, że związek tak długo przetrwał..Tylko ugryzę to od drugiej strony: Autorowi najwidoczniej niezbyt przeszkadzała ta różnica, za to jego dziewczynie już bardzo. Jaki zatem sens ona widziała ona w próbie "uświadomienia" mu, żeby poprawił coś w swoim życiu, skoro Autor był z niego zadowolony? Raczej chyba widać tutaj kolejny raz próbę usilnej zamiany jednej strony na wzozec drugiej...

40

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
Roxann napisał/a:
Cyniczny napisał/a:

Miała prawo go zostawić powtarzam, a nie okłamywać i zdradzać. Pewnie „była z koleżankami” gdy się z nowym umawiała a autor był spokojny z uwagi na staż związku. Każdy ma prawo wykreślić partnera ze swojego życia, ale jest takie coś jak MORALNOŚĆ i SZACUNEK których owej Pani zabrakło. Choćby przez staż związku powinna być szczera i zakończyć to w odpowiednim czasie bez kłamstw. smile

Ok, powinna. Tyle że szacunek i moralność obowiązuje chyba obie strony. Nie wiem czy Autor się tym wykazał wyrażając brak chęci zalegalizowania związku i niechęcią w momencie pojawienia ryzyka ciąży.
Nie wiem czy rzeczywiście nowa znajomość była tu głównym powodem rozstania, jakoś wątpię. Możliwe jednak, że dała jej siłę i odwagę na ten krok.
Bądźmy szczerzy, ile jest par, które rozstają ot tak w próżnię? Nigdy rozstania nie są łatwe. Wydaje się, że w wątku Witusia mamy do czynienia z taką sytuacją. A mimo to Wituś też nie umie z tym pogodzić i nie przyjmuje argumentów o różnicy charakterów.

Zawsze rozstanie będzie generować cierpienie drugiej strony. To nie zmienia faktu, że zdradzanie partnera to robienia drugiej osobie świństwa i pokazanie, że nie ma się kręgosłupa moralnego.

Nie widzę jak fakt, że osoba zostawiona będzie cierpieć tak czy siak jest tutaj jakimkolwiek usprawiedliwieniem dla zdradzającego?

To, że odchodzący i zdradzający partner będzie to wiedział, że druga osoba by i tak cierpiała gdyby nawet się rozstał bez zdrady nie czyni z niego czy z jej lepszego człowieka. Prędzej to wygląda jak próba szukania sposobu na uśmierzenie wyrzutów sumienia.

41

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Kiedyś w jakimś wątku mądrze powiedziano, że winnym SAMEJ zdrady jest tylko i wyłącznie zdradzający. Natomiast sam kryzys czy problemy to juz można przełożyć na obie strony.

42 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-01-19 13:42:05)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

No nie wiem. Dla mnie w tym wątku nie ma nic co by mogło przemawiać na korzyść Autora, sorry.
Każdy w tym wątku widzi to co chce widzieć, pewnie dlatego, że dla każdego są rzeczy ważne i ważniejsze, tym bardziej na pewnym etapie życia. Jak dla mnie brak odpowiedzialności i reakcja na ewentualną wpadkę (po 5l związku) bezdyskusyjnie skreślają faceta jako kandydata na partnera. Dlaczego ta kobieta wówczas tego nie zrobiła? Nie wiem.
Też nie jest powiedziane, że na pewno Autora zdradzała. Może kogoś poznała ale na to nie mamy większego wpływu a jak zaczęło coś między nimi dziać (niekoniecznie seks od razu, może zwykła sympatia), to zdecydowała definitywnie z Autorem rozstać. Tak jak powinna.

43 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-19 13:53:50)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

W sumie to tego typu sprawy, kiedy padają takie słowa, są poruszane w dość emocjonalnym kontekście. Ile to razy mówimy coś w emocjach a potem czegoś żałujemy...?

Rox, nie dziwię się, że JEDNA rzecz może skreslać faceta całkowicie w oczach kobiet, bo czytajać to forum, wydaje się już to powszechne, jak burze w lecie smile
Co nie zmienia faktu, że zdrady NIC nie usprawiedliwia. Nie wspominając już o oczekiwaniu kobiety, żę Autor jednak podąży tą ściężką życiową, która ONA sobie założyła(dla siebie i jego), głównie w kwestiach zawodowych. To mnie zastanawia, dlaczego to tak długo trwało..

44

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
bagienni_k napisał/a:

Co nie zmienia faktu, że zdrady NIC nie usprawiedliwia. Nie wspominając już o oczekiwaniu ko biety, żę Autor jednak podąży tą ściężką życiową, która ONA sobie założyła, głównie w kwestiach zawodowych. To mnie zastanawia, dlaczego to tak długo trwało..

Ależ to był związek mimo że długi, to bardzo młodych ludzi. Dlaczego najwięcej ślubów i rozstań jest tuż po studiach? Bo wtedy zaczyna się tak naprawdę dorosłe, samodzielne życie. Życie szkolne/studenckie jest zazwyczaj u każdego bardzo podobne, trochę beztroskie. Tyle że też klaruje cechy charakteru, ambicje itd.
Poza tym tu przecież nie wiadomo czy zdrada była, bo to że ona kogoś poznała, jeszcze nie znaczy że zdradziła. Może dopiero zaczęli spotykać na randki po zerwaniu?

45 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-19 14:04:43)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Tak sobie myślę, czy potrzebna jest zdrada( w domyśle chodzi pewnie o zdradę fizyczną), żęby ktoś czuł się oszukiwany, jak wyjdzie na jaw, żę ktoś nawet zaczyna się spotykać z drugą osobą? Jak już zerwali ze sobą to w sumie facet nie powinien mieć z tego powodu pretensji, bo to juz nie jego sprawa..Chociaż i tak pewnie boli..

Natomiast zaczyna mnie osobiście irytować postawa owych młodych ludzi, kiedy w takim potencjalnym związku jedno ma W DANEJ CHWILI niższą pozycję zawodową i materialną a druga, mając wyższą, oczekuje, że tamta musi koniecznie w ekspresowym tempie polepszyć swój status i jej dorównać. Tudzież, dany kandydat musi spełniać ten warunek OD RAZU, jakby nie dopuszczając możliwości, że droga do sukcesu niekoniecznie jest krótka i łatwa.

46

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
bagienni_k napisał/a:

Tak sobie myślę, czy potrzebna jest zdrada( w domyśle chodzi pewnie o zdradę fizyczną), żęby ktoś czuł się oszukiwany, jak wyjdzie na jaw, żę ktoś nawet zaczyna się spotykać z drugą osobą? Jak już zerwali ze sobą to w sumie facet nie powinien mieć z tego powodu pretensji, bo to juz nie jego sprawa..Chociaż i tak pewnie boli..

Ja odniosłam wręcz wrażenie, że Autor przyjął ten fakt a raczej "szczegół", że kogoś poznała paradoksalnie z jakąś ulgą i od razu zwalił wszystko na nią, jej zdradę. Wbrew pozorom to dość wygodne. W końcu na pytanie czemu się rozstaliście jest jedna odpowiedź: bo zdradziła. I nagle to wszystko o czym pisał Autor w pierwszym poście przestaje mieć znaczenie mimo, że moim zdaniem było to kluczowym powodem.

bagienni_k napisał/a:

Natomiast zaczyna mnie osobiście irytować postawa owych młodych ludzi, kiedy w takim potencjalnym związku jedno ma W DANEJ CHWILI niższą pozycję zawodową i materialną a druga, mając wyższą, oczekuje, że tamta musi koniecznie w ekspresowym tempie polepszyć swój status i jej dorównać. Tudzież, dany kandydat musi spełniać ten warunek OD RAZU, jakby nie dopuszczając możliwości, że droga do sukcesu niekoniecznie jest krótka i łatwa.

Chyba przesadzasz. Ja tego aż tak bym nie generalizowała. Wiadomo, że każdy chce mieć obok partnera zaradnego, odpowiedzialnego, dojrzałego emocjonalnie itd. Jak dla mnie nie wykształcenie czy stan konta świadczy o wartości człowieka ale jego cechy charakteru. Jak to mówią: "lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć". Oczywiście to przenośnia ale wiadomo jaki jest jej sens. Jak facet ciapa (nie mówię o Autorze), to i ciągniecie za uszy nie pomoże. Natomiast jak ma łeb na karku, to nawet jak noga powinie, to się podniesie i wyjdzie na prostą.

47

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Zaradność, odpowiedzialność czy dojrzałość ludzie rozumieją niestety różnie i dla wielu z nich oznacza to niekoniecznie CZY jest się takowym, ale raczej jak wysoko się zaszło..Widać zbyt często, zę jedna strona oczekuje rozwiązań GOTOWYCH, nie potrafiąc być z kimś, kto na ta pozycję zawodową dopiero pracuje a woli być z tym, kto już ją ma, słowem jeśli ma to po prostu podane na tacy.
Osobiście ta wypowiedź Autora na temat ewentualnej przyszłości i dziecka wydaje mi się chyba jedynym powodem dla niej, aby to zakończyć..

48 Ostatnio edytowany przez Cyniczny (2021-01-19 14:50:34)

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
Roxann napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Tak sobie myślę, czy potrzebna jest zdrada( w domyśle chodzi pewnie o zdradę fizyczną), żęby ktoś czuł się oszukiwany, jak wyjdzie na jaw, żę ktoś nawet zaczyna się spotykać z drugą osobą? Jak już zerwali ze sobą to w sumie facet nie powinien mieć z tego powodu pretensji, bo to juz nie jego sprawa..Chociaż i tak pewnie boli..

Ja odniosłam wręcz wrażenie, że Autor przyjął ten fakt a raczej "szczegół", że kogoś poznała paradoksalnie z jakąś ulgą i od razu zwalił wszystko na nią, jej zdradę. Wbrew pozorom to dość wygodne. W końcu na pytanie czemu się rozstaliście jest jedna odpowiedź: bo zdradziła. I nagle to wszystko o czym pisał Autor w pierwszym poście przestaje mieć znaczenie mimo, że moim zdaniem było to kluczowym powodem.

Zdumiewające jak można racjonalizować zrobienie komuś rogów. Okłamywanie wieloletniego partnera i latanie w bok to tylko „szczegół” bo przestraszył się ciąży. Zasłużył sobie na kopa w dupę jasne, nie zaś okłamywanie i sprawdzanie innej gałęzi czy stabilna siedząc na starej. Bohaterka wypocin autora sama stwierdziła, że to nie istotne jak długo się spotykali z nowym przed rozstaniem i to od razu daje do myślenia. Powiedz mi gdyby partner miał do Ciebie uraz po czymś poważnym i znalazł kogoś nowego, spotykał się z nią na boku x czasu przed zostawieniem Ciebie mówiłabyś że to „szczegół” bo byłaś taka zła i zasłużyłaś?

49

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Niestety( czy stety) teoria o małpce i gałęzi idealnie tutaj pasuje...

50

Odp: Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?
Cyniczny napisał/a:

Powiedz mi gdyby partner miał do Ciebie uraz po czymś i znalazł kogoś nowego, spotykał się z nią na boku x czasu przed zostawieniem Ciebie mówiłabyś że to „szczegół” bo byłaś taka zła i zasłużyłaś?

Gdyby nam się nie układało, a nasze wyobrażenia na przyszłość się rozmijały, to szczerze? Poczułabym ulgę, że to koniec, że on zrobił ten pierwszy krok bo ja np. nie potrafiłam. Bo nie wierzę, że Autor mimo sygnałów, żył w błogiej nieświadomości, że ich związek jest super extra.
Ja mam wiele rozstań za sobą i wcale nie jest łatwo komuś powiedzieć, że to koniec. Nie ważne ile czasu związek trwał. Może odchodząc mniej się cierpi niż w przypadku kiedy ktoś nas zostawia, ale nie zmienia to faktu, że nawet samo powiedzenie komuś, że to koniec jest mega trudne.
Popatrz, Autor mimo, że zlewał laskę równo, nagle się ocknął i był w stanie zmienić o 180 st., byleby z nim została. Ona wie, że to tak nie działa ale weź to wytłumacz drugiej osobie. Jak ktoś mi mówi, że w ciągu miesiąca się zmienił i przewartościował życie, to mogę tylko pod nosem ironicznie uśmiechnąć bo dyskusja z taką osobą nie ma sensu.
Dlatego popularne tu twierdzenia/rady: źle ci? Odejdź! I dopiero potem szukaj innej/innego, brzmią tylko ładnie i łatwo w teorii. Zwykle wiąże się to z ciągłym nagabywaniem, prośbami o kolejną szansę, różnego rodzaju scenami, a nawet szantażami.
Nie mówię, że lepiej zdradzić, zdrada nigdy nie jest rozwiązaniem. Mówię tylko, że gdyby nawet laska Autora nie zdradziła, on dla chyba lepszego samopoczucia będzie przy tym upierał bo tak łatwiej.
Rozstania w zgodzie bez zdrady w tle może i są... ale bardzo rzadko. Bo nawet jak jej nie ma, to ciężko o porozumienie, a ostatecznie i tak się uzna, że na pewno zdradził/zdradziła bo co to za powód "to nie to", "różnica charakterów", "inne plany na przyszłość" itd.
Tzn. takie jest moje zdanie. Nie musisz z tym zgadzać smile

Posty [ 50 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy warto walczyć o nią? Czy da mi jeszcze szanse?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024