Dokładnie takie hasło wpisałem w gugla, ale wyskoczyły mi głównie jakieś dziwne stronki pt. jak ją zdobyć, żadne ci nie ulegnie itd. itp. Stąd tez trafiłem na Wasze forum.
Historia jest taka:
Koleżanka z pracy, z innego działu, od kilku miesięcy tak się złożyło, że zaczęliśmy razem wyjeżdżać w teren (na jeden dzień). A na wyjazdach oprócz pracy, okazało się, że jest fajna, jeszcze ładniejsza, podobne poglądy, wrażliwość, tematy, poczucie humoru itd.
Po jakimś czasie zaproponowałem jej spacer popracowy. No i się okazało, że jest jeszcze fajniejsza. Przez 2 miesiące chodziliśmy po prostu na spacery, coraz bardziej się wkręcałem w relacje, mniej więcej po równo proponowała ona, jak i ja.
A mi zaczęło zależeć, spodobała mi się taka nowa dla mnie forma poznawania się - powoli. I cały czas w głowie, że to koleżanka z pracy. W końcu jej powiedziałem wprost, że mi się podoba, uśmiechnęła się i stwierdziła że to miłe.
Odebrałem to jako odrzucenie (choć niejednoznaczne do końca), ale nie jakoś mocno, stwierdziłem - ok, jesteśmy we wspólnym projekcie, rozumiem. I dalej się spotykaliśmy po pracy, w klimatach nierandkowych. Coraz bardziej intymne tematy, o związkach, relacjach, świecie itp, z lekkim flirtem z obydwu stron. Wielokrotnie przy mnie komentowała swój wygląd, że coś z nim jest nie tak, albo że dziś okropnie wygląda, więc żebym się nie przeraził, czy cos w tym stylu.
Myślałem, że da się emocje jakoś oddzielić, no ale się nie dało jednak. Ostatecznie jej powiedziałem, że to co było 2 miesiące wcześniej jest jeszcze silniejsze. A ona, ze rozumie, ale traktowała mnie tylko i wyłącznie jako kolegę z tendencją do przyjaźni, i to, że mi się podoba nie odebrała jako deklarację czegokolwiek, bo jej się wiele osób podoba i nic z tego nie wynika. Zaproponowałem, że skoro łączy nas projekt i w tym momencie nie da się tego zmienić - żeby uciąć te spotkania po pracy i komunikację nie służbową, bo muszę odpocząć. Powiedziała że ok, ze strasznie smutno jest, bo mnie bardzo lubi. Ale że z czasem mi przejdzie i za jakiś czas znowu się będziemy mogli spotykać na luzie. I tak się to skończyło, akurat dobrze się złożyło, bo pandemia i wysłali nas na HO.
Tym razem przeżyłem to mocniej. Na tyle w końcu mocno, ze postanowiłem coś z tym zrobić i idę niedługo na konsultację do terapeuty, bo to jest dla mnie sytuacja powtarzającą się w jakimś stopniu (zauraczam się kobietami emocjonalnie niedostępnymi dla mnie)
A pytam, bo próbuje to jakoś psychologicznie ogarnąć, tym bardziej że z jej deklaracji wynika, że bardzo zależy jej na kontakcie ze mną jako przyjacielem. Tylko zakładając nawet mityczną przyjaźń - trochę jednak nie mogę pojąć, jak "przyjaciółka" może nie widzieć czegoś takiego, nie słyszeć deklaracji wprost? Zastanawiam się też, jaki ona może mieć typ osobowości, bo chce sobie ją z matką zestawić.