Mam pytanie odnośnie mojego chłopaka, który ma dwadzieścia parę lat. Jest to mój pierwszy chłopak. Nie kochamy się często, bo mamy sporo obowiązków, dlatego czasami jak się widzimy, mam ochotę kochać się drugi raz tego samego wieczoru. Kiedy się go pytam jakoś po 2 godzinach czy ma ochotę, on odpowiada, że jego penis jest już wymęczony i chyba nie da rady drugi raz. Czy to normalne? Tak młody facet musi się tak długo regenerować nawet jak nie robimy tego często? Dodam jeszcze, że nasz pierwszy seks to nie jest maraton, powiedziałabym nawet, że jest dość krótki.
Wg jakiś tam badań kobieta potrzebuje 15 min na orgazm, a mężczyzna 5 min.
A drugi raz? Hmm... nie jest to nadzwyczajne jak w ciągu godziny mężczyzna będzie miał dwa razy orgazm, przy czym ten drugi jest trudny do osiągnięcia ("problem drugiego razu"... ). Albo kilka orgazmów w ciągu doby.
Ty i chłopak powinniście się postarać, abyś Ty miała orgazm. Książkę Ian Kerner "Jej orgazm najpierw" niech przeczyta.
Nie kazdy facet lubi i nie kazdy facet moze powtarzac stosunek.
To nie hydraulika w aucie tylko delikatny mechanizm....
Nie kazdy facet to seksualny maratonczyk, sa tez krotkodystansowcy.
Mozesz to zaakceptowac albo...zostwic chlopa i poszukac kogos, kto bedzie odpowiadal twoim potrzebom.
Jeśli już to po 15 minutach próbować, póki "ciepły". Jeśli mowa o wieczornych atrakcjach.
Jeśli w ciągu dnia, to nie powinno być problemu. Chyba, że wcześniej sam go zmęczył.
Troche slabo jak na mlodego faceta. Mi by nie odpowiadalo to.
Nie wydaje mi się to jakoś bardzo dziwne. Każdy ma swój temperament seksualny i najwyraźniej wy nie dobraliście się do końca pod tym względem.
7 2020-09-13 08:12:06 Ostatnio edytowany przez Madmax90 (2020-09-13 08:12:41)
Jestem kilka lat po ślubie i nigdy mi się nie zdarzyło drugie podejście w ciągu tej samej nocy. Mamy z żoną około 30 lat
To nie jest dziwne. Nie wszyscy ludzie lubią to samo i mają takie same możliwości.
Są faceci, którzy chcą i mogą tylko jeden raz w ciągu nocy, a inni nawet kilka razy i niekoniecznie zależy to od wieku.
Z tym orgazmem u facetów też bywa różnie. Gary wspomniał o tym, że drugi jest trudniej facetowi osiągnąć, podczas gdy pierwszy przychodzi bardzo szybko i ogólnie priorytetem, powinien być orgazm kobiety. Ja nie do końca to mogę potwierdzić (z doświadczenia). Nie jestem facetem ale z tego co zauważyłam, to jeśli facet za pierwszym razem skupi na partnerce i po dłuuugim czasie sam nie dojdzie, to potem rzeczywiście jest tak wymęczony, że nie ma sił na drugi raz i regeneracja trwa dłużej. Zdecydowanie wolę, jak pierwszy raz, kiedy napięcie jest największe, trwa krótko. Wtedy facet nie wymęczy, szybko się regeneruje, nawet po kilkunastu minutach, i ten drugi raz może być znacznie dłuższy i bardziej skupiony na partnerce, która jednak więcej czasu potrzebuje by dojść. Wtedy oboje są zadowoleni - facet nie stresuje by nie skończyć za szybko, a partnerka nie irytuje bo wie, że za chwilę i tak będzie powtórka i to jaka .
Czekając na regenerację faceta (kobieta raczej nie potrzebuje ) można przecież wymieniać pieszczoty, masować.. także ani temperatura nie spada, a i odprężenie większe... wtedy 'poprawka' to istny kosmos.
Ja za pierwszym razem, szczególnie krótkim, mało kiedy osiągam orgazm i/lub czuję po nim zaspokojona, natomiast za 2, 3... właściwie zawsze. Także jeżeli nie ma szans na drugi raz, możecie przecież się zaspokoić Cię w inny sposób. Ważne by mówić o swoich potrzebach i próbować różnych rzeczy.
Każdy jest inny i tu nie ma jednej recepty ani reguły.
Akurat 2 razy nie jest problemem, ale rekordy to na kacu mogę bić:) podstawą jest chyba to, że partnerka ma ochotę - jak widzę, że jest napalona, to ja też jestem napalony.
To zapytam, ile Wasz seks trwa i jak jest intensywny, ze potraficie tyle razy w ciągu jednej nocy?
i ile to krótko?
12 2020-09-13 14:13:39 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-09-13 14:15:23)
To zapytam, ile Wasz seks trwa i jak jest intensywny, ze potraficie tyle razy w ciągu jednej nocy?
i ile to krótko?
Nie ma chyba reguły. To zależy od wielu czynników, w tym też zmian pozycji. Ja osobiście nie patrzę na zegarek ale te kilka razy to najczęściej zamykają się w powiedzmy 2 godzinach. No i też nie co dnia. Często te 15 min w zupełności wystarcza. Nie liczy się w końcu ilość tylko jakość
Nie wiem czy inni Panowie potwierdzą ale ja, jak wspomniałam wyżej, zauważyłam, że im pierwszy raz jest dłuższy i intensywniejszy, tym mniejsza szansa na kolejny czy kolejne. Inna sprawa to, że przy pozycjach, w których to kobieta dominuje, zwykle facet może i więcej i dłużej. Nie wiem czy wynika to z faktu, że nie wymaga to od niego takiego wysiłku fizycznego (właściwie prawie żadnego ), czy też działają dodatkowe bodźce, poczucie bycia zdominowanym itd.
Także jak chce mieć się kolejny raz w ciągu wieczora, to może warto przejąć inicjatywę?
Przeniesione z kolejnego wątku autorki:
Mojego pierwszego chłopaka poznałam, gdyby mieszkaliśmy w różnych miastach. Widywaliśmy się raz w tygodniu i wszystko było takie wyczekane, nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Później mój chłopak przeprowadził się dla mnie i zdecydowaliśmy się trochę przed tym na współżycie. Niestety mam wrażenie, że jego zainteresowanie opadło. Nigdy nie czułam jakiegoś ognia namiętności, ale teraz jest strasznie. Mam wrażenie, że muszę go do wszystkiego namawiać. Daje mi często subtelnie do zrozumienia, że mogłabym się bardziej wyzywająco ubierać, kusić. Co mnie bardzo denerwuje, bo to nie leży w mojej naturze. Jego zachowanie wywołało dużo kłótni, ja chodzę ciągle rozdrażniona, bo czuję jakbym wymuszała bliskość. On twierdzi, że przesadzam i główną przyczyną tego jest, że jestem egoistką i się nie staram. Ja twierdzę, że się staram, ale nie tak jak wcześniej, bo brakuje mi bliskości. Czy to normalne? Jesteśmy razem tylko rok, a on już czasami mi odmawia, bo się pokłóciliśmy? Myślałam, że to kobiety podchodzą do wszystkiego emocjonalnie, a nie faceci.
Roxann, mogę potwierdzić, że tak mniej więcej jest. Z tym, że ten dłuższy seks wynika... z nie wiem czego To nie jest kwestia treningu, tylko chyba komfortu psychicznego, warunków i samego ciała, bo bywały noce, gdzie ponad 40 minut byłem w partnerce i za Chiny ludowe nie mogłem dojść.
Osobiście też wolę szybko dojść i poprawić, tylko to też różnie bywa kiedy to jest "szybko" i najczęściej zależy od partnerki. Czasem wystarcza Wam 5 minut, czasem 15. Nie ma reguły. Najważniejsze to dać sygnał partnerowi, że ma się jeszcze ochotę, żeby facet się z lekka przygotowywał do drugiej rundy, bo inaczej może się nastawić, że robota zrobiona i zacznie przysypiać Tego problemu nie ma przy porannym seksie, bo zazwyczaj jest się wypoczętym, że zdarza się nawet, że po pierwszym razie nadal jest dobrze napompowany i może kontynuować.
Jak się mężczyzna powstrzymuje to potem nie może dojść do orgazmu -- wiem to ze swojego doświadczenia i od prostytutek. Wolę dochodzić szybko, niż nie mieć orgazmu w ogóle. Są nawet mężczyźni, co się pytają na forum "a Wy zawsze dochodzicie w seksie"? Pewnie dla niektórych to poważny problem.
Słyszałem również taką opowieść, że kochanek po orgazmie nie wychodził z cipki, tylko czekał aż pojawiła się kolejna erekcja -- nie próbowałem, lekcja do nadrobienia.
Roxann, mogę potwierdzić, że tak mniej więcej jest. Z tym, że ten dłuższy seks wynika... z nie wiem czego
To nie jest kwestia treningu, tylko chyba komfortu psychicznego, warunków i samego ciała, bo bywały noce, gdzie ponad 40 minut byłem w partnerce i za Chiny ludowe nie mogłem dojść. Osobiście też wolę szybko dojść i poprawić, tylko to też różnie bywa kiedy to jest "szybko" i najczęściej zależy od partnerki. Czasem wystarcza Wam 5 minut, czasem 15. Nie ma reguły. Najważniejsze to dać sygnał partnerowi, że ma się jeszcze ochotę, żeby facet się z lekka przygotowywał do drugiej rundy, bo inaczej może się nastawić, że robota zrobiona i zacznie przysypiać
Dlatego nieco obaliłam teorię, że zawsze kobieta na pierwszym miejscu, potem facet. Ja też czasem, wiadomo nie zawsze, wolę jak facet za pierwszym razem szybciej dojdzie, szczególnie jak widzę jaki jest napalony więc dla niego na pewno próby wydłużania (by mnie najpierw zaspokoić) byłyby stresujące i ogólnie po co się katować? On też ma komfort... Potem sobie trochę odpoczywamy przytuleni i wyczuwam kiedy mogę kontynuować albo on daje mi znak. Czasem niemal od razu czasem trochę trzeba poczekać...
Trzeba się po prostu poznać
Tego problemu nie ma przy porannym seksie, bo zazwyczaj jest się wypoczętym, że zdarza się nawet, że po pierwszym razie nadal jest dobrze napompowany i może kontynuować.
Akurat z rana chyba nigdy nie mieliśmy kontynuacji z braku czasu ale chyba ogólnie takie maratony lepiej wychodzą wieczorem... lepszy klimat, czas... z rana to się u nas zazwyczaj sprowadza do budzika nastawionego ok pół h przed tym jak mamy wstać