Cześć,
Chciałabym porady, po ludzku bo nie mam siły rozmawiać z ludźmi z mojego otoczenia. Ok, mniejsza z tym.
O mnie. Jestem Wera i mam 25 lat, pracuje sobie, mieszkam za granicą. Nie byłam w związku od 3 lat, ten poprzedni skończył się wizytami u terapeuty i lekami antydepresyjnymi, Jest już ok i dziękuje Bogu, że wyszłam z tego.
Teraz zaczęłam być szczęśliwa, to znaczy tak myślałam. Poznałam tutaj faceta w moim wieku - ideał. Przystojny, ogarnięty, miły itp. Spotkaliśmy się spontanicznie, był seks. Poźniej na każdym spotkaniu też, nie potrafiłam odmówić. Rozmawiało nam się super, byliśmy jak kumple. I on nagle przestał się odzywać. Na ostanim spotkaniu było ok. Mówił, że chce się ze mną spotykać nie tylko ze względu na seks, że chce iść ze mną na randkę... Czuje się bardzo źle, mam dól. Nie piszę do niego, nie dzwonię - czekam. I powoli już nie mam siły, bo dlaczego on mówił mi te wszystkie rzeczy skoro jego zachowanie jest inne ? Po co on kłamał ? Żebym robiła sobie nadzieje i cierpiała. Serio tego nie rozumiem, zawsze staram się być szczera z ludźmi, nie spotykam się drugi - trzeci raz z kimś z kim nie widzę przyszłości bo po co ? Szkoda mojego i tej osoby czasu. Dlatego jest mi tak źle bo wydawało mi się że mamy dobry czas, że jest ok.
Chcę z kimś pogadać, potrzebuje troszkę wsparcia.
Dzięki,
W.