Hej. Czy Wy też tak macie,że podniecają was wsze biusty i innych kobiet? Mnie mój biust kręci na maksa czasem sobie nawet robię zdjęcie cycuszkow moich i się w nie wpatruje i się podniecam.Moj mąż też lubi moje piersi . Lubię gdy je ugniata ssie i przygryza lekko. A jak jest u Was.?
Nie.
A jak widzę słowo "cycuszki" to mam ochotę schować się pod stół, zabunkrować i wyjść jak będzie koniec świata.
Nie robi zdjęć, ale lubi swój biust. Natomiast uwielbia, gdy skupiam się na jej biuście w czasie seksu i gry wstępnej.
Hmm na widok innych w sumie tak, ale nie reaguje jak mężczyzna, raczej bardziej potrafię docenić gdy są ładne, ale bardzo lubię gdy poświęca się uwagę moim.
nie patrzę na cycki przez pryzmat seksualny. Oczywiście przyjemnie popatrzeć na jakieś, ktore są niczym dzieło sztuki, bo czlowiek jest wrażliwy na piękno. Ale nie ma w tym podniety seksualnej. Ta wynika z okoliczności.
Natomiast w seksie piersi są glownie bodźcem podniecajacym dla męzczyzny. Ja nie jaram się swoimi cyckami i nie stawiam ich na piedestale. Taką samą przyjemność sprawiają mi pieszczoty wewnętrznej strony dłoni.
A określenie cycuszki mi się podoba, podobnie jak bimbałki :-) Za to biust brzmi sucho i aseksualnie. Co człowiek, to gust...
Moje piersi mnie nie podniecają, ale mojego męża tak i chyba tak powinno być.
Oczywiście potrafię docenić to, że któraś kobieta ma ładny biust, ale raczej też mnie to nie podnieca.
Mimo że nie jestem les ani bi - trochę tak, tzn. cudze.
Hm, raczej sie nie podniecam cialem, ale lubie ogladac cudze. Czasem potrafie ogladac jakac youtuberke tylko dlatego, ze ladna jest.
Ladny biust mi sie tez podoba i tylek.
Soba sie nie podniecam seksualnie, ale podobam sie sobie.
Moje ciało nie podnieca mnie seksualnie.
Nie mam nic do swoich piersi, lubię je, ale nie ma w tym nic z seksualności. Zachwyca się nimi mój mąż i to dla niego są bodźcem, który wywołuje podniecenie.
Cudze piersi, jeśli są piękne, przyciągają mój wzrok, ale tu znów na zasadzie, że na piękno po prostu przyjemnie się patrzy.
A jak widzę słowo "cycuszki" to mam ochotę schować się pod stół, zabunkrować i wyjść jak będzie koniec świata.
Mam podobnie. Zresztą w ogóle nie lubię zdrobnień w odniesieniu do części ciała, jeśli dotyczą dorosłych ludzi. To akurat działa na mnie aseksualnie i gdybym w trakcie igraszek usłyszała, że mam śliczne cycuszki albo zgrabną pupcię, to nie wiem czy efekt nie byłby odwrotny do zamierzonego. Na szczęście to co słyszę, działa jak powinno .