Z matką od lat się nie widziałam. Przesyłam jej jedynie zdawkowe życzenia na święta i urodziny. Dużo by gadać, ale jest osobą wysoce toksyczną i zrobiła mi niezłe piekło kiedy byłam dzieckiem.
Niestety, ponieważ zdecydowała się teraz sprzedać dom rodzinny, którego jestem współwłaścicielką, to jestem zmuszona odnowić z nią, choć tylko formalne, ale jakby nie było, relacje. No i zaczęło się. Zamiast rozmawiać normalnie o sprawie urzędowej i po prostu to załatwić, a zaznaczam, że niczego nie staram się utrudniać, moja matka od pierwszego zdania przywitała mnie złośliwością, poniżaniem, przytykami i kompletnym nie liczeniem się z tym co mówię. Również za wszelką cenę starała się nie dzielić ze mną żadnymi dokumentami (choć to spaliło na panewce, bo Misiu jest prawnikiem i od razu wyczaił jej knowania).
Jestem w kropce i nie wiem jak z nią postępować. Z jednej strony należy mi się część wartości domu, a pieniądze, wiadomo, piechotą nie chodzą, z drugiej jednak, jakiekolwiek kontakty z nią są tak nieprzyjemne, że aż mi się żołądek wywraca. Ma ktoś radę jak to najlepiej rozegrać?