Czy powiedzieć jego dziewczynie o zdradzie? - Netkobiety.pl

Jasne, ta druga dziewczyna ma prawo wiedzieć że  jest oszukiwana w tak perfidny sposób. Macie wspólnych znajomych, więc możliwe że dziewczyna już coś wie, albo się czegoś domyśla. Skoro ty się dowiedziałas "jakimś cudem" to i może ona podobnego cudu doznała. Po prostu z facetem zerwij kontakt jak najszybciej, a znajomym delikatnie wytlumacz dlaczego to zrobiłaś. Zalożę się, że szybko doniosą tamtej dziewczynie, a ona zrobi z tą wiedzą co uzna za stosowne.

A tobie za co? Przecież z nim zerwałaś, jak tylko się dowiedziałas że gra na dwa fronty.

Witaj, sprawa z całą pewnością nie należy do łatwych i przyjemnych. O ile całe szczęście, że poznałaś prawdę o dupku i kopnęłaś go w 4 litery, o tyle z mówieniem jego dziewczynie to już wielka niewiadoma.

Jakiś czas temu tu na forum brałam udział w zażartej dyskusji, z której ku mojemu zdumieniu wyłonił się wniosek, że spory odsetek (jak nie większość) kobiet, które dowiadują się o zdradzie partnera nie wini za to zdradzacza, za to natychmiast wydzwania do tej drugiej i gnoi ją po całości. Dla mnie to niepojęte, o czym tam wspominałam, ponieważ sama byłam kiedyś zdradzana i po prostu wywaliłam dupka na zbity pysk a niszczenie życia kobiecie za którą ganiał nawet mi nie przyszło do głowy. Nie znasz jej, nie wiesz, czy jest rozsądna i nie wiesz, czy już w tak długim związku nie było podobnych historii i też nie rozgrzeszała misia bo ta zua baba na pewno go gwałciła i zmuszała do zdradzania swej jedynej miłości. Niezliczona ilość zdradzanych kobiet chowa głowę w piasek i udaje, że nic nie widzi, a nawet jak dostaną dowody to dalej chcą być z takim palantem. Wtedy ta druga jest idealnym workiem do bicia i zwalania na nią winy, co śmieszne taki zdradzacz sam jak sprawa się rypnie robi z niej największe zło i łatwe ujście dla frustracji partnerki.

Kiedyś doradziłabym Ci podzielenie się wiedzą ze zdradzaną, myśląc, że ma prawo do tej wiedzy i wywalenia z życia nie wartego jej dupka. Ale po lekturze tego właśnie forum na Twoim miejscu bym tego już nie zrobiła. Najbezpieczniej wydaje mi się po prostu całkowicie i kategorycznie odciąć wszelkie możliwości kontaktu od zdradzacza i nie wracać do tematu. A jeśli dziewczyna się dowie sama i będzie szukała z Tobą kontaktu najwyżej wtedy błysnąć szczerością.

Dla mnie jest olbrzymia różnica jeśli ktoś ma romans i wiesz o jego związku czy żonie, i wielokrotnie pisałam na forum dlaczego jestem przeciw informowaniu tej drugiej, a sytuacją w której Ty byłaś.
No chyba że to były spotkania na kawie i coś sobie uroilas.
Jeśli byłaś z nim w Związku to bez oporów poinformowałam jego dziewczynę, bo to zwykły oszust. A wy obie byłyście nieświadome sytuacji.
Poczucie niesprawiedliwości potrafi być silniejsze niż cokolwiek innego,
No chyba że nie był to związek. To już Ty wiesz.

O ile same intencje mogą być szlachetne, to skutki już cięższe do przewidzenia. Zawsze może być niestety tak, że winny da radę się sprytnie wywinąć z "kłopotu", wmawiając swojej lubej, że osoba taka jak Autorka wszystko sobie zmyśliła. Tym bardziej, jeśli on się znają długo: przychodzi jakaś obca kobieta, na dzień dobry serwuje takie wiadomości, to co można sobie pomyśleć? Zdradzający zacznie wyjeżdżać o nadszarpniętym poczuciu zaufania i jeszcze sytuacja może się obrócić w złą stronę. Najlepiej byłoby mieć jakieś twarde dowody na niewierność takiego gagatka.

Autorko, a jego poinformowałas z jakiego powodu z nim zrywasz? Powiedziałas, że sie dowiedziałas 'pocztą pantoflową", że ma kogoś innego od 7 lat? Jesli tak, to co on na to?

Też trochę nie rozumiem obaw Autorki, chyba że nie do końca było tak jak to nam tu zostało przedstawione.
W sytuacji kiedy obie nie wiedziały o sobie i były oszukiwane to wydaje mi się, że istnieją przesłanki by tamtą kobietę powiadomić.
Zgadzam się jednak z przedmówcami, że tylko i wyłącznie w przypadku posiadania niepodważalnych dowodów na po pierwsze, że do zdrady doszło, a po drugie że facet ukrył fakt, że ma dziewczynę. Bez tego nawet niech nie myśli o tym bo zostanie posądzona o pomówienia itd.

Tu nie chodzi o zdradzanie: tylko o oszustwo. I nie robi tego dla kogoś, ale dla swojego poczucia sprawiedliwości. Które możecie się zgadzać albo nie- stoi jeszcze wyżej nad moralnością związaną z wchodzeniem jako 3 osoba w związek. Kochanek czy kochanka którzy wiedzą że są na 3 oszukani się nie poczują w istocie sprawy, no może w jakichś szczegółach.
Tu autorka jest wypchnięta niejako do zadziałania w sprawie i jak nic z tym nie zrobi, będzie ją to dręczyć. To coś innego niż donoszenie o zdradzie.
To nie gniew czy potrzeba odegrania się, która się wygasi.

Skoro dziewczyny nie wiedziały o sobie a facet leciał na dwa fronty to która z nich była zdradzoną a która kochanką?
Niby można powiedzieć, że ta z którą był dłużej, ale jakie to ma w tej chwili znaczenie? Autorka też myślała, że jest z nim w związku.
Jakby jednak miała to zrobić to powinna od razu kiedy się o tym dowiedziała, a nie teraz kiedy pewnie już zerwała z tym facetem i on miał czas by przygotować swoją kobietę na ewentualną bombę.
Sens by to miało gdyby to ten facet dowiedział się ostatni.

Takich rzeczy nie robi się w jakimś celu, tylko dla nakarmienia swojego poczucia sprawiedliwości.

To niczego nie zmieni. Nawet gdyby wysłała anonimowy list. Tamta powtórzy jemu no i... wiadomo że on domyśli się kto to.