Siostra mojego partnera mieszka razem z nami, jest pelnoletnia a gorsza niz male dziecko. Nie pomaga mi w niczym, calymi dniami siedzi na telefonie i nic wiecej. Zwraca mi uwage jak ja np podniose glos na dzieci. Zadaje mi durne pytania np czy zmienilam pieluche dla mojego dziecka. Tak mnie cos ostatnio podkusilo zeby pogrzebac u niej w szafie i co sie okazalo ze rzeczy ktore mi zginely byly u niej, bez mojej zgody i wiedzy. Moj3 dziecko sie wygadalo ze tam zagladalam to ona powiiedziala ze mam ja za to przeprosic. Za co bo nie rozumiem? To moj dom i mam prawo grzebac gdzie chce. Nawet glupie przekaski potrafi wziac z mojej szafki i udaje ze ona nic nie wie. Tak samo bierze moje kosmetyki i rzeczy bez zgody i psuje po czym odklada i udaje ze to nie ona. Nie mam takiego charakteru ze jej wygarne w oczy, na sama mysl boje sie (nie wiem czego ). Moj partner ma to w dupie.. nie wwiem co mam zrobic w takiej sytuacji.
2 2020-04-25 12:10:38 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-25 14:48:23)
Siostra partnera mieszka za frioko ?
Rozumiem że mieszkanie jest Twoje lub na Ciebie ? Czy to duże mieszkanie ? Czy siostra deklarowała pomoc przy dziecku sama z siebie czy proponowałaś, sugerowałaś jej to i wymagasz tego co być może obiecała, a nie dotrzymuje umowy.Są bardzo niedomyślni ludzie Nie ma co się krepować w uzgadnianiu takich rzeczy.
Nie bądź absolutnie uległa tylko po to żeby było miło, ewidentnie dziewczyna przegina łamie jakieś Twoje granice,ale czy ustalaliście jakieś zasady czy to wszystko odbyło się na zasadzie jakoś to będzie .Tolerancja ma granice,wolność i cierpliwość również siostra partnera nie szanuje sama z siebie Twoich zasad i życzeń jeżeli o nich wiedziała, jeżeli nie wie to ją uświadom.Może być rozpuszczona i rozwydrzona "księżniczkuje" i bada na co może jeszcze sobie pozwolić ,jak niektóre nastolatki w pewnym okresie, możliwe że jej to zostało i jeszcze nie wyrosła, partner i Ty nie musicie jej wychowywać. Zwykłe dostosowanie się do istniejących warunków, nie jest po za zasięgiem w miarę dorosłej osoby.
Czy nie zwracasz jej uwagi ze względu na partnera, który podejrzewasz że ma wszystko w d..pie?Może obawiasz się jednak, że nie ma i będzie mieć pretensje.Twój dom Twoje zasady a jak nie to pozwalaj im obojgu włazić na głowę jak mają taki zwyczaj to nie przestaną i nie domyślą się zwłaszcza młoda.
Usiądź i pogadaj na spokojnie, zasady są do uzgodnienia i renegocjacji, a jak jej się nie podoba to niech poszuka miejsca gdzie może robić to to jej się podoba i nikomu nie przeszkadza .To jej zwracanie Tobie uwagi,krytyka ocenianie, szarogęszenie się, to próba dominowania ma cel żebyś czuła się gorsza,ulegała z grzeczności i zgadzała się wbrew sobie na jej zachowania, brak dyscypliny wykorzystywanie i nadużywanie Twojej gościnności i uprzejmości, siostra partnera wyczuwa jego asekuracyjną postawą, niby neutralne i tam jakby ma ciche jego poparcie.Dlatego taka pewna siebie i bezczelna, obrażalska, roszczeniowa jest.Brakiem szacunku wali po oczach.
Może być jednak za późno na rozmowy licz się z tym że konflikt nie wygaśnie.
Mnie zastanawia gdzie w tym wszystkim jest partner autorki?
Mnie zastanawia gdzie w tym wszystkim jest partner autorki?
Partner Autorki to prawdopodobnie przyjął strategię "świętego spokoju" i nie wtrącania się nieingerowania, czyli nie chce się narazić żadnej z nich, tak mu niby wygodnie, bo pewnie sam wtedy może robić co chce,kiedy siostra i partnerka walczą ze sobą o prymat w domu.
Ja bym jasno postawiłą granice, że albo mnie siostra partnera szanuje albo niech spada. Nie wnikam już z jakiego powodu z nimi mieszka, ale zapewne ma jakieś kłopoty więc autorka jej w tej chwili bardzo pomaga. Wg mnie autorka powinna wziąć na rozmowe wspólną i partnera i siostrę i po ich reakcji będzie wiedziała na czym stoi. Bo tu wg mnie ani jej parner jej nie szanuje ani jego siostra.
Siostra mojego partnera mieszka razem z nami, jest pelnoletnia a gorsza niz male dziecko. Nie pomaga mi w niczym, calymi dniami siedzi na telefonie i nic wiecej. Zwraca mi uwage jak ja np podniose glos na dzieci. Zadaje mi durne pytania np czy zmienilam pieluche dla mojego dziecka. Tak mnie cos ostatnio podkusilo zeby pogrzebac u niej w szafie i co sie okazalo ze rzeczy ktore mi zginely byly u niej, bez mojej zgody i wiedzy. Moj3 dziecko sie wygadalo ze tam zagladalam to ona powiiedziala ze mam ja za to przeprosic. Za co bo nie rozumiem? To moj dom i mam prawo grzebac gdzie chce. Nawet glupie przekaski potrafi wziac z mojej szafki i udaje ze ona nic nie wie. Tak samo bierze moje kosmetyki i rzeczy bez zgody i psuje po czym odklada i udaje ze to nie ona. Nie mam takiego charakteru ze jej wygarne w oczy, na sama mysl boje sie (nie wiem czego ). Moj partner ma to w dupie.. nie wwiem co mam zrobic w takiej sytuacji.
A ja bym popatrzyła na to od trochę innej strony.
Nakręcacie siebie wzajemnie. Nie macie ustalonego podziału obowiązków w domu, więc ona nie poczuwa się do pomocy, a Ciebie wkurza to, że nie pomaga. To w czym problem, żeby obowiązki rozdzielić i żeby ją z tych obowiązków rozliczać?
Druga sprawa, dlaczego pełnoletnia dziewczyna mieszka z Wami? Ile ona ma dokładnie lat? Co robi w życiu?
Trzecia sprawa, podkusiło Cię, żeby grzebać w jej szafie. To, że to Twój dom nie usprawiedliwia grzebania w jej rzeczach. Żeby nie było, nie usprawiedliwiam jej i tego, że Ci podbiera rzeczy, o tym musicie porozmawiać, ale Ty i Twoje grzebanie też nie macie usprawiedliwienia. Czy Tobie rodzice grzebali w rzeczach, jak byłaś młodsza? I serio puściłabyś to luzem gdyby Ci grzebali w imię tego, że to jest ich dom?
W moich rzeczach nawet mój partner nie grzebie - najpierw pyta. Tak samo ja w jego. Nie wyobrażam sobie mieszkać u kogoś i żeby ten ktoś przekopywał się przez moją szafę. Więc zastanawiałabym się na ile ona Ci te rzeczy podbiera ze zwykłej przekory i prób udowodnienia Tobie, że nie masz nad nią władzy.
Czwarta rzecz, czemu właściwie nie możecie się kosmetykami dzielić? Wiadomo, że nie wszystkimi, ale to młoda dziewczyna, mogłabyś być dla niej wzorem, mogłabyś jej pomóc, nauczyć ją czegoś na temat tych kosmetyków, pokazać jej, jak niektórych rzeczy się używa zamiast ją ochrzaniać, że zepsuła.
Wyjścia masz tutaj dwa.
Albo robisz rozpierdziel rozmową i w sumie nie masz szans na to, że będziesz miała z jej strony cokolwiek więcej niż niechęć i obojętność, albo próbujesz nawiązać z nią kontakt, złapać relacje i spróbować ją czegoś nauczyć i w ten sposób pozbyć się szkodliwych nawyków, a przy okazji zyskać w domu sojusznika, który pieluchy Twoim dzieciom może zmieniać za Ciebie.
Zyskiwanie sojusznika i uczenie czegoś jest okej, jeśli chodzi o relację rodzic - córka. W sytuacji, której autorka pozwala zamieszkać u siebie dorosłej siostrze partnera, a ta nie poczuwa się do żadnych obowiązków, do tego odpłaca się podkradaniem rzeczy, uważam, że autorka nie jest zobowiązana do czegokolwiek. Bo to nie są zachowania typu "nie dogadałyśmy się", dorosła osoba wie, że dom sam się nie ogarnie, a cudzego się nie rusza. Więc co ma dać tłumaczenie, skoro siostra jest tego świadoma, a mimo to tak postępuje? To nie pięciolatka, której takie rzeczy trzeba wyjaśnić. Ja bym się z czystym sumieniem ograniczyła do przedstawienia warunków wspólnego mieszkania; jeżeli autorka chce, to jasne, może łagodzić, ale moim zdaniem nie do niej to należy.
Dlaczego właściwie ta siostra z wami mieszka?