poznałam 4 miesiące temu przez internet chłopaka. Od razu między nami zaiskrzyło i spotkaliśmy się po 2h rozmowy. Póżniej w tym samym tygodniu spotkaliśmy się jeszcze 2 razy i przesiedzieliśmy spontanicznie całą noc pijąc drinki na mieście. On pracuje za granicą. Od tamtej pory przyjechał jeszcze dwa razy na kilka dni i spędził ze mną praktycznie cały czas, olewając rodzinę i kolegów. Rozmawialiśmy, przytulaliśmy się, spaliśmy przytuleni głaszcząc się nawzajem. Do niczego więcej nie doszło. Trudno całą tę historię spisać, ale generalnie na początku powiedział, że nie chce się angażować w relację na odległość bo już to przeżywał i wie jakie to trudne. mówił mi, że jestem jedyna w swoim rodzaju, że chciał mnie pocałować, mnóstwo miłych rzeczy, ale że na razie między nami może być tylko przyjaźń, bo i tak nie będziemy się widzieć nie wiadomo ile.
no i tak to trwa od tej pory, nie widzieliśmy się prawie 3 miesiące (przez wirusa) ale nie było dnia, żebyśmy nie rozmawiali. często gęsto ponad 5h jednego dnia. słyszymy się rano i wieczorem. "towarzyszę mu wszędzie", jak sam powiedział. mówi, że tęskni, że myśli o mnie. dużo rozmawiamy na poważne tematy, wypytuje mnie o moje wartości, wiarę, czy chcę mieć dzieci i jak je wychowywać, itd. nie brakuje też rozmów o seksie i podtekstów. ale z drugiej strony mówi rzeczy typu "jak będę szukał dziewczyny to ...", tak jakby mnie nie brał w tym pod uwagę. czasem też mam wrażenie, że trochę się oddala ode mnie, np. wycofuje się nagle, gdy ja zaczynam flirtować "za mocno". Często mam wrażenie, że zachowujemy się jak para...
z jednej strony czuję, że jesteśmy sobie bardzo bliscy, ale czy to nie jest przypadkiem tylko przyjaźń? wiem, że to trudno ocenić, ale... czy to możliwe, że nie pociągam go i serio jestem dla niego tylko przyjaciółką? dodam, że nie jestem raczej w jego typie i jestem dość dużą dziewczyną, a on ma konkretne wymagania co do swojej ewentualnej żony. mocno to pogmatwane. będę wdzięczna za podzielenie się Waszą opinią i doświadczeniami.
ps. dodam, że od ponad roku chodzę na terapię i moja terapeutka wie wszystko o tej relacji. ona twierdzi, że on "zaprasza mnie do bliskości" i że to nie wygląda jak przyjaźń. ale szczerze mówiąc mi coś nie gra do końca....