Otóż mam pewien problem i może zostanę za to wyśmiany ale potrzebuję rady. Jestem ponad rok w związku ze swoją partnerką ale nie mieszkamy jeszcze razem, głównie ze względu na młody wiek. Dopiero co skończyliśmy 18 lat. Jak można zauważyć, na świecie panuje pandemia i nasze spotkania ograniczyły się do zera. Gdy kwarantanna się zaczęła uznaliśmy że pewnie długo to nie potrwa i niedługo się spotkamy. I tak zaczęły mijać tygodnie bez żadnego spotkania. Ostatnio po długich przemyśleniach uznaliśmy, że nieoficjalnie zakończymy ten związek do czasu aż się pandemia zakończy i wtedy zadecydujemy co z nim zrobimy, czy będziemy go kontynuować czy nie, bo nie wiemy ile to może jeszcze potrwać. Powiedzieliśmy sobie że nie będziemy przez ten czas nikogo nowego szukać tylko będziemy mieć nadzieję że szybko to minie i dalej będziemy razem. Ale ostatnio mimo sporej ilości wolnego czasu, nasze rozmowy ograniczyły się do max 15/20 minut dziennie gdzie wcześniej mogliśmy rozmawiać godzinami każdego dnia. Nie rozmawiamy już w ten sam sposób co wcześniej. Jest... A dokładniej to nie jest już to co kiedyś. Rozmawiamy ze sobą jakbyśmy byli zwykłymi znajomymi którzy nigdy nie byli razem, nie licząc momentów w których się niestety kłócimy. I ostatnio po prostu czuję że jednak zle postąpiliśmy, zostawiając ten związek na "a może się uda". Mimo iż bardzo mi zależy na tym związku, zaczynam uważać że powinniśmy go po prostu na dobre zakończyć, tylko jestem palantem bo muszę jej to powiedzieć a nie wiem jak. Po prostu nie chcę jej skrzywdzić bo nadal mi na niej zależy. Ale już tak dłużej nie mogę. I dlatego proszę o radę co zrobić w tej sytuacji.
Otóż mam pewien problem i może zostanę za to wyśmiany ale potrzebuję rady. Jestem ponad rok w związku ze swoją partnerką ale nie mieszkamy jeszcze razem, głównie ze względu na młody wiek. Dopiero co skończyliśmy 18 lat. Jak można zauważyć, na świecie panuje pandemia i nasze spotkania ograniczyły się do zera. Gdy kwarantanna się zaczęła uznaliśmy że pewnie długo to nie potrwa i niedługo się spotkamy. I tak zaczęły mijać tygodnie bez żadnego spotkania. Ostatnio po długich przemyśleniach uznaliśmy, że nieoficjalnie zakończymy ten związek do czasu aż się pandemia zakończy i wtedy zadecydujemy co z nim zrobimy, czy będziemy go kontynuować czy nie, bo nie wiemy ile to może jeszcze potrwać. Powiedzieliśmy sobie że nie będziemy przez ten czas nikogo nowego szukać tylko będziemy mieć nadzieję że szybko to minie i dalej będziemy razem. Ale ostatnio mimo sporej ilości wolnego czasu, nasze rozmowy ograniczyły się do max 15/20 minut dziennie gdzie wcześniej mogliśmy rozmawiać godzinami każdego dnia. Nie rozmawiamy już w ten sam sposób co wcześniej. Jest... A dokładniej to nie jest już to co kiedyś. Rozmawiamy ze sobą jakbyśmy byli zwykłymi znajomymi którzy nigdy nie byli razem, nie licząc momentów w których się niestety kłócimy. I ostatnio po prostu czuję że jednak zle postąpiliśmy, zostawiając ten związek na "a może się uda". Mimo iż bardzo mi zależy na tym związku, zaczynam uważać że powinniśmy go po prostu na dobre zakończyć, tylko jestem palantem bo muszę jej to powiedzieć a nie wiem jak. Po prostu nie chcę jej skrzywdzić bo nadal mi na niej zależy. Ale już tak dłużej nie mogę. I dlatego proszę o radę co zrobić w tej sytuacji.
Obecny czas, czyli okres izolacji, jest bardzo dobrym sprawdzianem dla związków - zarówno tych, w których z powodu okoliczności partnerzy nie mogą swobodnie się widywać, jak i tych, gdzie muszą pod jednym dachem przebywać wspólnie przez 24 godziny na dobę. Jesteście razem rok, moim zdaniem to wystarczająco długo, by zdążyć się poznać i przekonać czy chcecie być ze sobą, a mimo to ten jeden miesiąc spowodował, że wszystko gdzieś się ulotniło i pojawił nieznośny dystans, choć wydawać by się mogło, że właśnie teraz powinniście za sobą wyjątkowo tęsknić. Dla mnie jest to jasny sygnał, że nie zdaliście tego egzaminu.
Jesteście bardzo młodzi (to nie jest przytyk, ale stwierdzenie faktu), w tym wieku wszystko przeżywa się bardzo intensywnie, ale też trudno o stałość w uczuciach, dlatego specjalnie mnie nie dziwi, że nie widując się ze swoją dziewczyną, zacząłeś zastanawiać się czy ma to sens. Jeśli będziesz już pewien, bo chyba nie jesteś, że chcesz tę relację zwaną związkiem zakończyć, to jej o tym po prostu powiedz - spokojnie, taktownie, bez robienia wyrzutów czy zrzucania na nią winy za cokolwiek. Najgorsze co możesz zrobić, to zacząć jej unikać, zwodzić, być coraz bardziej szorstkim, czepliwym, nieprzyjemnym - wspominam, bo wbrew pozorom wiele osób wybiera taką opcję.
Kto był inicjatorem pomysłu 'rozstańmy się do zakończenia pandemii'?
3 2020-04-15 07:25:51 Ostatnio edytowany przez Anma (2020-04-15 07:28:30)
Dla mnie to co napisał Autor jest dziwne. Zależy Ci na dziewczynie. Spotykacie się rok. Że względu na sytuację przestajecie się czasowo spotykać.
I co? I mówisz o rozstaniu bo rozmawiacie inaczej? Albo mniej? Przecież to normalne, że w pewnym momencie tematy zaczynają być normalne, nie tylko związkowe. I że emocje są inne niż było kiedyś.
Chcesz się pośmiać? Od miesiąca nie widziałam się z Mężem. Nie dzwonimy do siebie codziennie. Czy mam się rozwieść? Bo jest czasowo inaczej? Gdybym poszła za Twoją logiką, to tak, powinnam już składać papiery rozwodowe.
Ale przecież to niedorzeczne. Jak związek ma przetrwać, to przetrwa i to, i inne rzeczy, będzie jeszcze nie raz i nie dwa trudno albo bardzo trudno. Tylko jeśli Wy macie przetrwać to po co to czasowe zawieszenie? Porozmawiajcie szczerze ale najpierw sami przemyślcie o co każdemu z Was chodzi w tej relacji.
Co to za idiotyczny pomysł by rozstać się na czas epidemii?
A jeśli już taką głupia decyzję podjęliście, to czemu teraz się dziwisz, że nie rozmawiacie? W końcu nie jesteście parą.
W tej dziecinnej sytuacji można to zakończyć poprzez zwykle elo nara pasuje jak ulał haha
Otóż mam pewien problem i może zostanę za to wyśmiany ale potrzebuję rady. Jestem ponad rok w związku ze swoją partnerką ale nie mieszkamy jeszcze razem, głównie ze względu na młody wiek. Dopiero co skończyliśmy 18 lat. Jak można zauważyć, na świecie panuje pandemia i nasze spotkania ograniczyły się do zera. Gdy kwarantanna się zaczęła uznaliśmy że pewnie długo to nie potrwa i niedługo się spotkamy. I tak zaczęły mijać tygodnie bez żadnego spotkania. Ostatnio po długich przemyśleniach uznaliśmy, że nieoficjalnie zakończymy ten związek do czasu aż się pandemia zakończy i wtedy zadecydujemy co z nim zrobimy, czy będziemy go kontynuować czy nie, bo nie wiemy ile to może jeszcze potrwać. Powiedzieliśmy sobie że nie będziemy przez ten czas nikogo nowego szukać tylko będziemy mieć nadzieję że szybko to minie i dalej będziemy razem. Ale ostatnio mimo sporej ilości wolnego czasu, nasze rozmowy ograniczyły się do max 15/20 minut dziennie gdzie wcześniej mogliśmy rozmawiać godzinami każdego dnia. Nie rozmawiamy już w ten sam sposób co wcześniej. Jest... A dokładniej to nie jest już to co kiedyś. Rozmawiamy ze sobą jakbyśmy byli zwykłymi znajomymi którzy nigdy nie byli razem, nie licząc momentów w których się niestety kłócimy. I ostatnio po prostu czuję że jednak zle postąpiliśmy, zostawiając ten związek na "a może się uda". Mimo iż bardzo mi zależy na tym związku, zaczynam uważać że powinniśmy go po prostu na dobre zakończyć, tylko jestem palantem bo muszę jej to powiedzieć a nie wiem jak. Po prostu nie chcę jej skrzywdzić bo nadal mi na niej zależy. Ale już tak dłużej nie mogę. I dlatego proszę o radę co zrobić w tej sytuacji.
W tej sytuacji na początek proponowałbym, żebyś zdjął spodnie, kucnął nad lustrem i dobrze się przyjrzał temu co tam masz,
a następnie albo kończysz tę farsę zwaną "związkiem" jak mężczyzna skoro laska już ci się znudziła i szukasz wykrętów, żeby jej się teraz pozbyć,
albo przestajesz robić dramy bez sensu, wsiadasz w auto i do niej jedziesz spędzić miło długi łykęd, zamiast farmazonić i wyszukiwać problemy z tyłka.
Mam nadzieję, że pomogłem. Nie ma za co.