Witam wszystkich i z góry przepraszam jeśli wypowiedź będzie haotyczna, ale tłumacze się od razu późną godzina na zegarku
Zwracam się do was z problemem miłosnym dotyczącym koleżanki z pracy. Znamy się od dwóch lat i wpadła mi w oko już pierwszego dnia pracy, gdy się poznaliśmy. Z dnia na dzień moje zainteresowanie przybierało na sile, zwłaszcza, że mieliśmy kilka wspólnych zadań co sprzyjało rozmowie. Później zostałem przydzielony do innego działu i spotykaliśmy się tylko w korytarzu, lub widywalismy "z daleka". Od początku zauważyłem iż kobieta ta obserwuje mnie często, patrząc prosto w oczy, będąc przy tym spięta. Jako, że nie miałem już powiązań zawodowych z nią i możliwości rozmowy, po czterech miesiącach znajomości zaproponowałem kawę, dała mi swój nr po czym dostałem kosza dowiadując się iż ma faceta. Dwa miesiące totalnie mnie unikala, zero spojrzeń i buwania w moich sektorach pracy. Po tym czasie zaczęła podchody, znowu spojrzenia, uśmiechy, mile powitania, a czasami kontakt służbowy przez telefon, gdzie nie było to w jej obowiązkach. Nie zdecydowałem się proponować czegokolwiek ponownie. Kobieta na przemian była właśnie miła, często bywała tam gdzie ja, a po jakimś czasie (może mojej bierności, nie wiem) sytuacja odwracała się o 180 stopni. Unikala, już nie mogłem na nią popatrzeć, nie mówiła pierwsza cześć. Rozmów w tym czasie było niewiele, bo nie było kiedy, jak, dookoła tłumy, a dodatkowo ja czułem się skrepowana całą sytuacją, ona niekiedy robiła się czerwona, zdenerwowana. Itp.. Ta sytuacja ciągnie się do dziś. Ostatnio mieliśmy okazję pogadać, z jakiś miesiąc temu, to drżąła, przejęzyczyła się i spoglądała z ruzmieńcem na twarzy w moją stronę, gdy ją zaczepiłem słownie, łagodnie mi wszystko tłumaczyła. Następne kilka dni znowu było kolorowo, przechodziła często obok mnie, spoglądała. Dzień przed walentynkami już było inaczej miała grobową minę i była smutna.. Po walentynkach dwa tygodnie mnie unikala jakbym jej coś zrobił, totalnie 0. Jakby celowo chciała mi odebrać możliwość podejścia, bo wolała przejść gdzieś naokoło niż obok mojego stanowiska pracy. Później sytuacja znowu się unormowala, spojrzenia lecz już nie takie śmiałe i częste bywanie tam gdzie ja. Zbity z tropu nie podszedłem i nie zaproponowałem spotkania a bardzo chciałem bo kolejna okazja to dzień kobiet, gdzie również nie wysłałem jej zyczen, bo nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Pytanie czy zachowałem się źle, co powinienem zrobić i jak ją zrozumieć? Będę wdzięczny za jakiekolwiek wskazówki
Jest tyle fajnych lasek, a Ty od kilku miesięcy robisz podchody do jakiejś zajętej typiary na korytarzu w pracy? Wez się chłopie w garść
Jest tyle fajnych lasek, a Ty od kilku miesięcy robisz podchody do jakiejś zajętej typiary na korytarzu w pracy? Wez się chłopie w garść
Owszem, bo uważam ją za wyjątkową, nie dość, że jej uroda mi bardzo odpowiada, naturalna, kobieca, śliczne oczy, super cialo, to w dodatku jest ambitna, inteligentna a mimo wszystko skromna, przyjaźnie nastawiona, dobrze wychowana. Ciężko mi znaleźć w niej wady. Może to częste obrażanie i "domysl się" są potężnymi usterkami, ale to można naprawić. Jestem w niej zauroczony i nie myślę trzeźwo. Jest ta"chemia" która uzależnia. A w pracy przebywam dużo, i chcąc nie chcąc napotyka ją i inne kobiety całkowicie mnie nie obchodzą.
Przecież nic a nic jej nie znasz. Wiesz za to,że mając chłopaka szuka wrażeń i z zachowania jest wyjątkowo niezrównoważona/humorzasta.
Może i ładna ale poszukaj normalnej i wolnej.
5 2020-03-09 04:35:48 Ostatnio edytowany przez Kolegaznikąd (2020-03-09 04:39:01)
Przecież nic a nic jej nie znasz. Wiesz za to,że mając chłopaka szuka wrażeń i z zachowania jest wyjątkowo niezrównoważona/humorzasta.
Może i ładna ale poszukaj normalnej i wolnej.
Chce się z nią umówić właśnie żeby lepiej poznać. Wiem, że podobam jej się, a ona nie jest mężatką chociaż ma 30 lat, o czymś to świadczy.
Owszem, bo uważam ją za wyjątkową, nie dość, że jej uroda mi bardzo odpowiada, naturalna, kobieca, śliczne oczy, super cialo, to w dodatku jest ambitna, inteligentna a mimo wszystko skromna, przyjaźnie nastawiona, dobrze wychowana. Ciężko mi znaleźć w niej wady. Może to częste obrażanie i "domysl się" są potężnymi usterkami, ale to można naprawić. Jestem w niej zauroczony i nie myślę trzeźwo. Jest ta"chemia" która uzależnia. A w pracy przebywam dużo, i chcąc nie chcąc napotyka ją i inne kobiety całkowicie mnie nie obchodzą.
Nie przeszkadza Ci, że jest nieuczciwa, nieszczera i wyjątkowo rozchwiana emocjonalnie?
Nie przeszkadza Ci nawet fakt, że ona jest w związku?
A gdyby to była Twoja dziewczyna i Ty byłbyś w takiej sytuacji, w jakiej jest teraz jej chłopak? Niczego nieświadomego .. jelenia?
Chłopie, naprawdę kręcą Cię takie kobiety? Po pierwsze ona jest ZAJĘTA i już samo to powinno Cię skutecznie do niej zniechęcić. Po drugie chce CI się uganiać za kimś, kto jest tak niezdecydowany i rozchwiany emocjonalnie? Ja naprawdę nie wiem, co ludzie widzą w takich osobach..? Może raczej dlaczego pozostałe atrybuty wydaja się tak atrakcyjne, podczas gdy inne ewidentnie zniechęcają do zawarcia bliższej znajomości..
Jak zwykle gdy człowiek szuka porady w zamian uzyskuje odpowiedzi umoralniające. Przemyślałem sobie wszystko, fakt, że jest zajęta jest przeszkodą, jest czymś co powodowało początkowo wyrzuty sumienia. Natomiast doszedłem do wniosku, że nie każdy związek jest pełnym miłości, świętym - być może coś tam nie gra. Naprawdę w jej zachowaniu i oczach widzę uczucia do mojej osoby. Rozchwianie to potwierdza, gdy na czymś nam zależy to się emocjonujemy. Jest to również osoba nad wyraz wrażliwa. Przyznam szczerze, że w duchu liczyłem na rade w stylu "pogadaj z nią i wyjaśnij" niż to co otrzymałem.
Trudno pogadać z kimś, kto tego nie chce, bo omija cię szerokim łukiem. Ona przecież wie do czego będziesz dążył. Wg mnie to takie dość dziwaczne trzymanie Ciebie na orbicie.
To po pierwsze - trzeba było od razu napisać, jakie rady Cię interesują. Tylko zgodne z Twoimi oczekiwaniami.
Sprawa byłaby jasna.
Poza tym, żadnego umoralniania tu nie było.
Użytkownicy wypowiedzieli się zgodnie ze swoim poziomem uczciwości, nie ma w tym nic złego.
I nie zgadzam się z bredzeniem, że jest to osoba wrażliwa.
Wrażliwych ludzi cechuje empatia, której w jej przypadku zupełnie nie widać.
To jest manipulantka, która zakręciła Cię do tego stopnia, że na poważnie przejmujesz się fochami i dziecinnym zachowaniem obcej kobiety, która jest w związku. To zupełnie tak, jakbyś nagle zaczął się przejmować np. moimi fochami!
O czym tu gadać i co wyjaśniać, skoro jej zachowanie pokazuje, że to nie jest dojrzały partner, z którym można prowadzić rozmowę na oczekiwanym poziomie dorosłości.
Chcesz gadać i wyjaśniać? Proszę bardzo - pogadaj z jej facetem.
Nie ma lepszego wyjścia na rozwiązanie tej sytuacji. Zobaczysz jak wtedy wszystko szybko pójdzie.
Natychmiast się dowiesz, że jesteś stalkującym ją wariatem, a poza tym toś się jej uczepił jak rzep psiego ogona i ona nie ma pojęcia o co Ci chodzi, a poza tym nawet Cię nie zna.
Zrobiłeś w tej sytuacji wszystko co mogłeś. Okazałeś jej daleko idące zainteresowanie i sympatię. Dałeś do zrozumienia, że Ci się podoba. Tylko głupia by się nie domyśliła Twoich intencji. Co tu jest do wyjaśniania?
Jeśli po dwóch latach nie masz jasnego położenia takiego, że ona rozstała się ze swoim facetem, i że budujecie wspólnie jakąkolwiek relację, to uwierz - NIGDY już do tego nie dojdzie.
Jedyne co Cię czeka, to bycie orbiterem zajętej koleżanki z pracy.
Jak zwykle gdy człowiek szuka porady w zamian uzyskuje odpowiedzi umoralniające. Przemyślałem sobie wszystko, fakt, że jest zajęta jest przeszkodą, jest czymś co powodowało początkowo wyrzuty sumienia. Natomiast doszedłem do wniosku, że nie każdy związek jest pełnym miłości, świętym - być może coś tam nie gra. Naprawdę w jej zachowaniu i oczach widzę uczucia do mojej osoby. Rozchwianie to potwierdza, gdy na czymś nam zależy to się emocjonujemy. Jest to również osoba nad wyraz wrażliwa. Przyznam szczerze, że w duchu liczyłem na rade w stylu "pogadaj z nią i wyjaśnij" niż to co otrzymałem.
Jeżeli mają jakieś problemy i coś im w związku nie gra, to powinni nad tym razem popracować bez osoby trzeciej, która się im wtrynia. Zresztą, Ty nie wiesz jak jest w ich związku.
A co do wyjaśniania, to Wy niespecjalnie macie sobie co wyjaśniać. Mieliście się umówić, nie pykło. Cała reszta to Twoje domysły. Bo ciężko mierzyć zaangażowanie tym, ile razy ona przejdzie koło Twojego biurka. To trochę śmieszne. Tak to przeliczają zainteresowanie dzieciaki w podstawówce, a nie dorośli ludzie. Gdyby ona chciała mieć z Tobą do czynienia, to by z Tobą normalnie rozmawiała, a ona ewidentnie i wyraźnie tego nie robi. Więc może po prostu nie chce Ci wprost zakomunikować, żebyś dał jej spokój tylko liczy, że w końcu się domyślisz?
To po pierwsze - trzeba było od razu napisać, jakie rady Cię interesują. Tylko zgodne z Twoimi oczekiwaniami.
Sprawa byłaby jasna.
Poza tym, żadnego umoralniania tu nie było.
Użytkownicy wypowiedzieli się zgodnie ze swoim poziomem uczciwości, nie ma w tym nic złego.I nie zgadzam się z bredzeniem, że jest to osoba wrażliwa.
Wrażliwych ludzi cechuje empatia, której w jej przypadku zupełnie nie widać.
To jest manipulantka, która zakręciła Cię do tego stopnia, że na poważnie przejmujesz się fochami i dziecinnym zachowaniem obcej kobiety, która jest w związku. To zupełnie tak, jakbyś nagle zaczął się przejmować np. moimi fochami!
O czym tu gadać i co wyjaśniać, skoro jej zachowanie pokazuje, że to nie jest dojrzały partner, z którym można prowadzić rozmowę na oczekiwanym poziomie dorosłości.
Chcesz gadać i wyjaśniać? Proszę bardzo - pogadaj z jej facetem.
Nie ma lepszego wyjścia na rozwiązanie tej sytuacji. Zobaczysz jak wtedy wszystko szybko pójdzie.
Natychmiast się dowiesz, że jesteś stalkującym ją wariatem, a poza tym toś się jej uczepił jak rzep psiego ogona i ona nie ma pojęcia o co Ci chodzi, a poza tym nawet Cię nie zna.Zrobiłeś w tej sytuacji wszystko co mogłeś. Okazałeś jej daleko idące zainteresowanie i sympatię. Dałeś do zrozumienia, że Ci się podoba. Tylko głupia by się nie domyśliła Twoich intencji. Co tu jest do wyjaśniania?
Jeśli po dwóch latach nie masz jasnego położenia takiego, że ona rozstała się ze swoim facetem, i że budujecie wspólnie jakąkolwiek relację, to uwierz - NIGDY już do tego nie dojdzie.
Jedyne co Cię czeka, to bycie orbiterem zajętej koleżanki z pracy.
Lepiej tego bym nie ujął
Po pierwsze sam fakt, że ktoś jest zajęty powinno skutecznie powstrzymać od jakichkolwiek zapędów w jej stronę. Jeśli jest jej źle, to niech sama najpierw rozwiąże swoje problemy a potem angażuje się w kolejne związki.
Po drugie zadawanie się z kimś tak niedojrzałym i mało dojrzałym, kto cały czas kręci i manipuluje, to raczej nie jest materiał na partnera.
Kolegaznikąd - chcesz to zagadaj do niej po prostu na necie, w sms jak masz możliwość. Jeśli nie to będąc razem w pracy zaproś na kawę. Od razu będziesz wiedział czy ona chcę cię poznać czy też nie.
14 2020-03-09 20:40:55 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-03-09 20:58:56)
Trudno pogadać z kimś, kto tego nie chce, bo omija cię szerokim łukiem. Ona przecież wie do czego będziesz dążył. Wg mnie to takie dość dziwaczne trzymanie Ciebie na orbicie.
Nie zgadzam się z tym. Kiedy przechodzi obok mnie po kilkanaście razy dziennie, po to tylko żeby przejść (sprawdziłem, nie ma innego powodu), a ja tego nie robię, to kobiecie się kończy cierpliwość. Ona jest tak nieśmiała przy mnie i zakłopotana jak już pisałem, że nie zrobi tego, zwłaszcza że obok mnie zawsze ktoś jest. W firmie pracuje wielu facetów i nigdy z żadnym się bliżej nie zadawał. Tylko mi poświęca więcej uwagi.
To po pierwsze - trzeba było od razu napisać, jakie rady Cię interesują. Tylko zgodne z Twoimi oczekiwaniami.
Sprawa byłaby jasna.
Poza tym, żadnego umoralniania tu nie było.
Użytkownicy wypowiedzieli się zgodnie ze swoim poziomem uczciwości, nie ma w tym nic złego.I nie zgadzam się z bredzeniem, że jest to osoba wrażliwa.
Wrażliwych ludzi cechuje empatia, której w jej przypadku zupełnie nie widać.
To jest manipulantka, która zakręciła Cię do tego stopnia, że na poważnie przejmujesz się fochami i dziecinnym zachowaniem obcej kobiety, która jest w związku. To zupełnie tak, jakbyś nagle zaczął się przejmować np. moimi fochami!
O czym tu gadać i co wyjaśniać, skoro jej zachowanie pokazuje, że to nie jest dojrzały partner, z którym można prowadzić rozmowę na oczekiwanym poziomie dorosłości.
Chcesz gadać i wyjaśniać? Proszę bardzo - pogadaj z jej facetem.
Nie ma lepszego wyjścia na rozwiązanie tej sytuacji. Zobaczysz jak wtedy wszystko szybko pójdzie.
Natychmiast się dowiesz, że jesteś stalkującym ją wariatem, a poza tym toś się jej uczepił jak rzep psiego ogona i ona nie ma pojęcia o co Ci chodzi, a poza tym nawet Cię nie zna.Zrobiłeś w tej sytuacji wszystko co mogłeś. Okazałeś jej daleko idące zainteresowanie i sympatię. Dałeś do zrozumienia, że Ci się podoba. Tylko głupia by się nie domyśliła Twoich intencji. Co tu jest do wyjaśniania?
Jeśli po dwóch latach nie masz jasnego położenia takiego, że ona rozstała się ze swoim facetem, i że budujecie wspólnie jakąkolwiek relację, to uwierz - NIGDY już do tego nie dojdzie.
Jedyne co Cię czeka, to bycie orbiterem zajętej koleżanki z pracy.
Dlaczego piszesz, że się nie znamy? Rozmawialiśmy wiele, razy, był kontakt inny niż same spojrzenia, to zdaje się wyparłaś w swojej wypowiedzi.
Nie jestem zdziwiony, że tkwi dalej w związku, kobieta 31 lat, dziwne by nie była. Ja póki co nie dałem jej powodu by się rozstawała. Uważam, że moje starania są zbyt małe, tj. jedno zaproszenie, kosz, wycofanie. Ty byś z takiego powodu zostawiła kogoś nie będąc nawet na 1 randce z nowym, który Ci się podoba? Ba, zaraz napiszesz, że u Ciebie by do tego nie doszło.
Przejmuje się jej fochami, bo się zauroczyłem i do tego nie trzeba kogoś znać na wylot. Czasami czuje się to od razu.
Nie znam jej faceta, widziałem go jedynie na portalu społecznościowym, co też szczętnie ukryła, z tego co wiem na 99 % nie mieszkają ze sobą.
Chciałbym się umówić, pogadać i zobaczyć.
Nie oceniam jej negatywnie, piszesz ze nie ma empatii, otóż ma, bo na tyle ją poznałem, wiem że to dobra dziewczyna, może trochę pogubiona, ale nie jest z tych które sie bawią kimś dla własnej satysfakcji.
Dodam jeszcze dla zobrazowania sytuacji, że gdy ją poznałem była osobą radosna, uśmiechnięta, wszędzie jej było pełno i jej głos słyszałem z oddali. W chwili obecnej siedzi gdzieś sama, w ciszy, jest smutna jak pisałem i całkowicie inna.
Jakiś czas temu wychodziliśmy z pracy, widziałem jak stoi na parkingu i zapomniałem się pożegnać, następne kilka dni miała minę jakby ktoś jej umarł, takiego smutku to w życiu nie widziałem.
Widzę, że sytuacja ją męczy tak jak i mnie stąd te próby odcięcia się i unikanie mnie czasami, ale długo tego nie wytrzymuje. To nie jest rlzchwianie emocjonalne bo to osoba spokojna i wyważona.
Dlaczego swój wątek umieściłeś w dziale: "miłość, związki, partnerstwo"? Niczego takiego nie zaobserwowałem w twoim przypadku. Bardziej bym proponował: "Tania psychologia, wróżenie z fusów, urojenia", ale takiego działu nie ma... Masz bardzo duże problemy, żeby odróżnić to co jest w rzeczywistości, a tym co jest w twojej głowie. Ładnie to wszystko opisujesz, te wahania nastrojów, spojrzenia, pąs na policzku, ukradkowe uśmiechy. Tak można o każdym napisać! Nawet jeżeli (zaznaczam: jeżeli!) ona coś w twoim kierunku, to i tak z uwagi na to jak się do tego zabierasz, pewnie ma cię za pizdeusza. Daj sobie spokój z nią.
Dlaczego swój wątek umieściłeś w dziale: "miłość, związki, partnerstwo"? Niczego takiego nie zaobserwowałem w twoim przypadku. Bardziej bym proponował: "Tania psychologia, wróżenie z fusów, urojenia", ale takiego działu nie ma... Masz bardzo duże problemy, żeby odróżnić to co jest w rzeczywistości, a tym co jest w twojej głowie. Ładnie to wszystko opisujesz, te wahania nastrojów, spojrzenia, pąs na policzku, ukradkowe uśmiechy. Tak można o każdym napisać! Nawet jeżeli (zaznaczam: jeżeli!) ona coś w twoim kierunku, to i tak z uwagi na to jak się do tego zabierasz, pewnie ma cię za pizdeusza. Daj sobie spokój z nią.
Na pewno nie dam sobie spokoju bo ktoś na forum tak powiedział. Pewnie Ty byś tak zrobił Zdaje sobie sprawę, że wiele z tych zachowań mogę nadinterpretować, ale nie wszystko. Myślę, że gdyby mnie miała za takiego to by mnie miała głęboko w d..
Chociaż przyznaje, że powinienem to dawno wyjaśnić i zamierzam sprawę przedstawić jasno gdy się zobaczymy.
Dlaczego piszesz, że się nie znamy? Rozmawialiśmy wiele, razy, był kontakt inny niż same spojrzenia, to zdaje się wyparłaś w swojej wypowiedzi.
Po pierwsze, nigdzie nie napisałam, że się nie znacie. Przeczytaj ze zrozumieniem moją wypowiedź.
I po drugie - jeśli już o tym mowa - to oczywiste, że się nie znacie. Nic o sobie nie wiecie, bo kilka okazjonalnych rozmów w pracy nie oznacza, że tak naprawdę udało Ci się ją poznać.
Ty poruszasz się w sferze swoich wyobrażeń i imaginacji, to o czym piszesz, to Twoje interpretacje, a nie realia. Tak naprawdę nie wiesz nic o tej kobiecie.
Nie jestem zdziwiony, że tkwi dalej w związku, kobieta 31 lat, dziwne by nie była. Ja póki co nie dałem jej powodu by się rozstawała.
Uważasz, że powód do rozstania musi pochodzić z zewnątrz?
W mojej opinii takim impulsem jest wyłącznie własna uczciwość i moralność.
Podchodzisz do tego na takiej zasadzie, że koleżanka musi być jak małpa? Nie powinna puszczać jednej gałęzi, dopóki porządnie nie złapie się drugiej?
Szczerze mówiąc, ja jestem bardzo zdziwiona, że ona nadal "tkwi" w związku. Skoro jest tak zakochana w Tobie i tak mocno Tobą zainteresowana jak to opisujesz, to dawno już powinna być wolna. I to nie ze względu na powody jakich Ty powinieneś jej dostarczyć. Ze względu na jej własne uczucia, emocje i uczciwość.
Uważam, że moje starania są zbyt małe, tj. jedno zaproszenie, kosz, wycofanie. Ty byś z takiego powodu zostawiła kogoś nie będąc nawet na 1 randce z nowym, który Ci się podoba? Ba, zaraz napiszesz, że u Ciebie by do tego nie doszło.
To jest właśnie to, o czym pisałam wyżej.
Mnie stać na to, żeby powiedzieć - zakochałam się/ zauroczyłam, nie chcę Cię oszukiwać i zdradzać, rozstańmy się. Natomiast nie stać mnie na to, żeby będąc w związku chodzić z innym facetem na randki, umizgiwać się do niego, prowokować i tym podobne. Przecież to jest świństwo i nieuczciwość.
Każde z nas w każdej chwili może być w takiej sytuacji. Chciałbyś żyć w nieświadomości tak długo, aż Twoja ukochana przygotuje sobie pewny grunt u innego mężczyzny i kopnie Cię w de?
Przejmuje się jej fochami, bo się zauroczyłem i do tego nie trzeba kogoś znać na wylot. Czasami czuje się to od razu.
Nie znam jej faceta, widziałem go jedynie na portalu społecznościowym, co też szczętnie ukryła, z tego co wiem na 99 % nie mieszkają ze sobą.
Napisz do niego i zobaczysz co się stanie. Stawiam dolary przeciwko żołędziom, że będzie dokładnie tak, jak napisałam w swoim poprzednim poście.
Chciałbym się umówić, pogadać i zobaczyć.
Ja tam bym nie chciała się umawiać z zajętymi facetami. Ze względu (przede wszystkim) na siebie. Uważam, że jestem warta czegoś więcej, niż zainteresowanie zajętego mężczyzny. Ale również i ze względu na jego ewentualną partnerkę. Nie chcę krzywdzić innych ludzi i potrafię powściągnąć swoje instynkty na tyle, aby tego świadomie nie robić. A na końcu, również ze względu na samego pana zajętego. Sory, ale zajęty gościu to najgorszy materiał na partnera.
Nie oceniam jej negatywnie, piszesz ze nie ma empatii, otóż ma, bo na tyle ją poznałem, wiem że to dobra dziewczyna, może trochę pogubiona, ale nie jest z tych które sie bawią kimś dla własnej satysfakcji.
Nie ma. Nie ma empatii za grosz. Ani ona, ani Ty.
IsaBella77, odpiszę w ten sposób, bo nie chcę robić obszernych cytatów. A pisze z telefonu i inaczej jest niewygodnie.
"Chciałbyś żyć w nieświadomości tak długo, aż Twoja ukochana przygotuje sobie pewny grunt u innego mężczyzny i kopnie Cię w de?"
Nie, nie chciałbym, wiem, że to nie fair, ale jak już z drugiej strony pisałem między nami nic się nie wydarzyło, co więcej uważam, że po moich miesiącach mówiąc wprost olewaniu jej może mieć wątpliwości, czy w dalszym ciągu jestem zainteresowany. To, że kiedyś tam zaproponowałem spotkanie nie było przecież wyznaniem miłości.
Nie lubię takiej postawy, "nie puszczę jednej gałęzi póki nie złapię druugiej", i powiem szczerze, że łudziłem się, iż może zerwała z nim, ale okazało się że nie, co wiem też nie na 100% ale opieram się na pewnej sugestii słownej, której ostatnią od niej usłyszałem.
Tak samo, musiała mieć wyrzuty po walentynkach w stosunku do niego, bo nagle mnie zaczęła traktować jak powietrze i wroga, co przyznaje wzburzyło moją mega frustrację i już chciałem dać sobie spokój.
Wygląda na to, że tkwie w jakimś trójkącie, który może być również wyimaginowany.
"Tak naprawdę nie wiesz nic o tej kobiecie."
Zgadzam się, nigdzie nie napisałem, że jest inaczej, że znamy się od podszewki, i na 100% zakończy się to ślubem. Stąpam twardo po ziemii.
"Napisz do niego i zobaczysz co się stanie. Stawiam dolary przeciwko żołędziom, że będzie dokładnie tak, jak napisałam w swoim poprzednim poście."
Tego też nie zrobię, bo co bym miał napisać. Słuchaj Twoja laska gapi się na mnie i uśmiecha? Przecież to śmieszne. Pomijając fakt, że gość którego znalazłem na fb nie musi być na 100% tym facetem, ale wszystko na to wskazuje. Jednakowoż nigdzie nie ma jakiegoś statusu związku, czegokolwiek co dało by pewność na 100%, wspólnych zdjęć.
Poza tym na tym etapie znajomosci, mogło by się to spotkać ze wzburzeniem z jej strony. Bo skoro się nie umawiam a pisze do jej faceta to coś ze mną nie tak (tak bym pomyślał).
"Nie ma. Nie ma empatii za grosz. Ani ona, ani Ty."
Empatia przegrywa gdy pojawiają się uczucia. Bardziej martwię się swoim szczęściem i osoby na której mi zależy niż obcego random, który nawet nie jest mężem. Niczego sobie nie przysięgli.
Patrząc na całą sprawę od jej strony, to czy ona zasługuje na zaufanie, skoro spotyka się z obcym facetem, za plecami męża? Jaką ma się gwarancję, że potem nie dojdzie do podobnej sytuacji? Skoro tak bardzo jest Tobą zafascynowana, to dlaczego tkwi dalej w związku z tamtym facetem? Dlaczego tak trudno się przyznać przed kimś, że już się uczucie wypaliło i nie ma sensu dalej takiego związku ciągnąć? Dodatkowo nie irytuje Cię to, że ona miewa takie fochy i często zmienia się jej podejście do Waszej relacji. Te zmienne reakcje i zmiana nastrojów już na samym początku kontaktu, bo związku tu póki co nie ma - nie wkurza Cię takie zachowanie? W moim odczuciu jest strasznie zniechęcające u osoby wolnej a co dopiero u kogoś, kto lawiruje miedzy swoim niby stałym partnerem a kimś, kto mu się nagle nawinie..
Kolegoznikąd, ile ty masz lat? Może nie doczytałem, ale pewnie ponad 30-ci. Jest pewne, że ta kobieta Cię fascynuje. Skoro chodzi czasami smutna i jest w rozterce, to może coś się nie układa z tym "Jej" facetem, albo w ogóle go już nie ma... . Wiesz coś o tym? Węzeł gordyjski przecina się mieczem, zrób to! Podejdź do Niej i po prostu zapytaj przy ludziach czy bez nich, czy chciałaby z Tobą porozmawiać na przykład w sprawie aktualnego projektu czy póki co wymyślonego problemu. Od Jej reakcji na to będzie uzależnione co możesz robić dalej. Jeśli się zgodzi na rozmowę, zapytasz Ją o to, o co będziesz chciał... . Powodzenia
21 2020-03-10 02:25:12 Ostatnio edytowany przez Kolegaznikąd (2020-03-10 02:27:13)
Patrząc na całą sprawę od jej strony, to czy ona zasługuje na zaufanie, skoro spotyka się z obcym facetem, za plecami męża?
Nie ma męża, przeczytałeś temat? Chyba nawet nie jest narzeczonym, bo pierścionka nie widziałem.
Denerwuje mnie to zachowanie i kilka razy odpłaciłem jej tym samym, szybko się uspokajała i widać było strach, że ją olałem, probowala się wtedy podlizywać zagadujac na swój nieudolny sposób.
Oryx, Mam 27 lat, jestem 4 lata młodszy. Chyba Ciebie posłucham, bo nie wyobrażam sobie zostawić tego bez żadnej rozmowy i ciągle o tym myśleć co by było gdyby i czy w ogóle coś było...
To jest tylko/aż manipulacja. Ona podnosi sobie samoocenę.
Dała Ci kosza; teraz jej ruch, nie Twój. Jeśli tego nie robi, to patrz wers wyżej.
To jest tylko/aż manipulacja. Ona podnosi sobie samoocenę.
Dała Ci kosza; teraz jej ruch, nie Twój. Jeśli tego nie robi, to patrz wers wyżej.
Uważasz, że dla kobiety podejście do faceta, zaproszenie go gdzieś, będąc w związku z innym jest proste?
Kobiety boją się kompromitacji podwójnie, a tutaj jeszcze dochodzi niepewność jej względem moich zamiarów, strach przed zemstą z mojej strony jak i również obawa przed kompromitacja.
A jak już nie mamy okazji pogadać na osobnosci, to musiała by podejść przy innych i poprosić mnie na stronę co wzbudzi zainteresowanie innych.
Patrzysz po męsku i dla Ciebie to proste, ale pomyśl co czuje kobieta w takiej sytuacji.
Nie dowartosciowuje się mną bo miała do tego lepszych kandydatów. Jeden latał za nią jak pies ale go zlała ciepłym moczem
24 2020-03-10 09:54:04 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-03-10 09:55:16)
Nie rozumiem jaki masz problem zaprosić ją na koleżeńską kawę.?
Wtedy ją zapytasz o związki i Ci się sprawa wyjaśni. Bo na razie to więcej w Twojej głowie może być, skoro nie rozmawiacie. Jak zaprószenia nie przyjmie, to też jasny znak.
Wtedy ją zapytasz o związki i Ci się sprawa wyjaśni.
Żeby życie było takie proste.
Jest proste. Jeśli chodzi o kolegów z pracy, to pytanie jesteś wolna czy zajęta zwykłe padało zanim zamieszkaliśmy cukier w kawie.:) I nie widzę w tym nic niewłaściwego.
Tak samo jak oczywiste powinno być, że jak Cudo kolegi z wątku będzie coś kręcić, to trzeba sobie odpuścić.
perydot napisał/a:To jest tylko/aż manipulacja. Ona podnosi sobie samoocenę.
Dała Ci kosza; teraz jej ruch, nie Twój. Jeśli tego nie robi, to patrz wers wyżej.Uważasz, że dla kobiety podejście do faceta, zaproszenie go gdzieś, będąc w związku z innym jest proste?
Kobiety boją się kompromitacji podwójnie, a tutaj jeszcze dochodzi niepewność jej względem moich zamiarów, strach przed zemstą z mojej strony jak i również obawa przed kompromitacja.
A jak już nie mamy okazji pogadać na osobnosci, to musiała by podejść przy innych i poprosić mnie na stronę co wzbudzi zainteresowanie innych.
Patrzysz po męsku i dla Ciebie to proste, ale pomyśl co czuje kobieta w takiej sytuacji.
Nie dowartosciowuje się mną bo miała do tego lepszych kandydatów. Jeden latał za nią jak pies ale go zlała ciepłym moczem
I pomyśleć, że masz tak szczegółowy obraz życia wewnętrznego osoby, od samego oglądania z jaką miną koło Ciebie przechodzi...
No ale, abstrahując od tych wizji a la Jackowski...w ogóle nie widzę problemu, skoro tak bardzo chcesz z nią porozmawiać i nie zniechęca Cię to, że raz Cię już posłała na drzewo to zaproponuj kawę, raz już odmówiła, bo jest w związku, więc w najgorszym przypadku będzie tak samo.
Nie rozumiem jaki masz problem zaprosić ją na koleżeńską kawę.?
Wtedy ją zapytasz o związki i Ci się sprawa wyjaśni. Bo na razie to więcej w Twojej głowie może być, skoro nie rozmawiacie. Jak zaprószenia nie przyjmie, to też jasny znak.
Bo jak już pisałem, dała mi kosza. Było to 1,5 roku temu co prawda, i wiele się zmieniło. Wtedy była nastawiona anty, ale jednak nie chciałbym powtórki.
Bo jak już pisałem, dała mi kosza. Było to 1,5 roku temu co prawda, i wiele się zmieniło. Wtedy była nastawiona anty, ale jednak nie chciałbym powtórki.
Ale w takim wypadku, to przed Tobą spokojnie kolejne 2 lata gdybania, wymysłów i własnych interpretacji.
I pomyśleć, że masz tak szczegółowy obraz życia wewnętrznego osoby, od samego oglądania z jaką miną koło Ciebie przechodzi...
No ale, abstrahując od tych wizji a la Jackowski...w ogóle nie widzę problemu, skoro tak bardzo chcesz z nią porozmawiać i nie zniechęca Cię to, że raz Cię już posłała na drzewo to zaproponuj kawę, raz już odmówiła, bo jest w związku, więc w najgorszym przypadku będzie tak samo.
To żadne wizję a zwykła logika i zdolność empatii. Mnie jest trudno zaproponować, więc podejrzewam że jej wcale nie mniej.
Chyba jest jasne, że powoduje u niej zakłopotanie, skoro np rozmawia z koleżanką gdzie wchodzę ja i nagle milknie, na co uwagę zwraca również jej koleżanka.
Lub inna sytuacja gdy mówi o czymś i nagle przeinaczaj słowa, podczas gdy jest osobą elokwentną i nigdy z tym problemu nie miała.
Ludzie tutaj mają problemy z rozumieniem mowy ciała niewerbalnej.
I pomyśleć, że masz tak szczegółowy obraz życia wewnętrznego osoby, od samego oglądania z jaką miną koło Ciebie przechodzi...
No ale, abstrahując od tych wizji a la Jackowski...w ogóle nie widzę problemu, skoro tak bardzo chcesz z nią porozmawiać i nie zniechęca Cię to, że raz Cię już posłała na drzewo to zaproponuj kawę, raz już odmówiła, bo jest w związku, więc w najgorszym przypadku będzie tak samo.
To żadne wizję a zwykła logika i zdolność empatii. Mnie jest trudno zaproponować, więc podejrzewam że jej wcale nie mniej.
Chyba jest jasne, że powoduje u niej zakłopotanie, skoro np rozmawia z koleżanką gdzie wchodzę ja i nagle milknie, na co uwagę zwraca również jej koleżanka.
Lub inna sytuacja gdy mówi o czymś i nagle przeinaczaj słowa, podczas gdy jest osobą elokwentną i nigdy z tym problemu nie miała.
Ludzie tutaj mają problemy z rozumieniem mowy ciała niewerbalnej.
Ludzie tutaj nie mają możliwości obserwowania sygnałów niewerbalnych i w swoich wypowiedziach kierują się Twoimi opisami.
Wiesz autorze, patrząc z boku na to, co opisujesz, trudno nie oprzeć się wrażeniu, jak wiele rozgrywa się w Twojej głowie. W sumie, to zupełnie normalne, wszyscy tak robimy, ale w Twoim przypadku tak łatwo byłoby zweryfikować Twoje wyobrażenia. Ale z jakiegoś powodu wolisz pielęgnować w sobie własne wizje, albo nawet opisywać je tu na forum i przez to rozwijać jeszcze bardziej.
MagdaLena1111
Nie chcę ich pielęgnować, sytuacja do bólu męcząca, chciałbym to wyjaśnić chce od dawna. Już niekiedy przychodziły myśli żeby zmienić pracę.
Niestety te jej fochy ostudzały moje zapędy i wróciliśmy do punktu wyjścia.
Chyba jej odrzucenie silnie na mnie wpłynęło, zmasakrowało mnie choć nie powinno i tak zakładam taki scenariusz, że będzie to samo i nie mogę się przełamać.
Nie jestem nieśmiały na codzień
Kolegaznikąd napisał/a:Bo jak już pisałem, dała mi kosza. Było to 1,5 roku temu co prawda, i wiele się zmieniło. Wtedy była nastawiona anty, ale jednak nie chciałbym powtórki.
Ale w takim wypadku, to przed Tobą spokojnie kolejne 2 lata gdybania, wymysłów i własnych interpretacji.
A przez te 1,5 roku Pani mogła 3 razy chłopaka zmienić.
34 2020-03-10 11:10:17 Ostatnio edytowany przez trx (2020-03-10 11:11:04)
Zatem skoro jesteś tak pewien bogatych wniosków, dotyczących mowy jej ciała możesz też spokojnie szacować jakiej udzieli Ci odpowiedzi na ewentualną propozycję.
Cóż na ten temat może wiedzieć jakiś forumowicz, który nie widzi jej przekazów niewerbalnych? W związku z czym, cóż może znaczyć czyjekolwiek tutaj zdanie?
Co do problemów ludzi tutaj z odczytywaniem mowy ciała mam poważne podejrzenia, że Ty je masz, bowiem nie jesteś obiektywny.
Osoba zauroczona i w dodatku bezkrytyczna względem własnego zauroczenia będzie interpretować na własną korzyść każdy rumieniec, każdy uśmiech, które mogą być kompletnie bez znaczenia.
To żadne wizję a zwykła logika i zdolność empatii. Mnie jest trudno zaproponować, więc podejrzewam że jej wcale nie mniej
To jest właśnie bardzo nielogiczne Zakładasz, że ktoś ma pewne określone trudności tylko dlatego, że Ty sam je masz
MagdaLena1111
Nie chcę ich pielęgnować, sytuacja do bólu męcząca, chciałbym to wyjaśnić chce od dawna. Już niekiedy przychodziły myśli żeby zmienić pracę.
Niestety te jej fochy ostudzały moje zapędy i wróciliśmy do punktu wyjścia.
Chyba jej odrzucenie silnie na mnie wpłynęło, zmasakrowało mnie choć nie powinno i tak zakładam taki scenariusz, że będzie to samo i nie mogę się przełamać.
Nie jestem nieśmiały na codzień
OK. Odrzucenie jest bardzo nieprzyjemnym doświadczeniem. Szczególnie, gdy otwiera ono jakieś dawne rany, bo reakcja staje się wówczas nieadekwatna do sytuacji, gdyż dawny ból łączy się z nowym. Masz coś takiego w swoich wspomnieniach, nawet z bardzo wczesnego okresu życia?
A ja jestem ciekawa, jak wyglądało to zaproszenie 1,5 roku temu?
Bo jeśli mało albo nawet w ogóle nie rozmawiacie, to ona mogła by być zaskoczona i powiedzieć Nie z automatu. A potem faktycznie o Tobie myśleć i dawać jakieś niewerbalne znaki.
I czekać na kolejne zaproszenie, które nie nastąpiło,bo nie wszystkie kobiety wykazują inicjatywę.
Zastanawiam się też, czemu nie ulatwisz sobie sprawy, poznając ja bliżej jako koleżankę, rozmawiając z nią w tej pracy?
37 2020-03-10 11:31:13 Ostatnio edytowany przez Kolegaznikąd (2020-03-10 11:32:25)
OK. Odrzucenie jest bardzo nieprzyjemnym doświadczeniem. Szczególnie, gdy otwiera ono jakieś dawne rany, bo reakcja staje się wówczas nieadekwatna do sytuacji, gdyż dawny ból łączy się z nowym. Masz coś takiego w swoich wspomnieniach, nawet z bardzo wczesnego okresu życia?
Kiedyś, jakieś 6 lat temu przeżyłem bardzo bolesne odrzucenie, byłem młody i głupi i po czasie się zorientowałem, że babka bawiła się mną i ją to rajcowało. Miałem problemy i nagle mnie sprowadziła do parteru, zasugerowała że lepiej gdy przestaniemy się widywać.
Tylko, że tamta była zupełnie inna, lazila z dekoltem i niemal podsuwala je mi pod nos, macała mnie, gadala jakieś dziwne rzeczy, a ja sobie zrobiłem jakieś nadzieję.
Dlatego też mam porównanie jak wygląda zabawa kobiety facetem.
Nie wiem czy ma to związek z całą sytuacją. Chyba nie, ale samo to, że fajnie się przy niej czułem (teraz piszę o tej obecnej) od początku była chemia, sama zaczęła te gierki w spojrzenia a na moje zaproszenie wyparła się, że co i że ma faceta. Poczułem się jak idiota znowu.
38 2020-03-10 11:38:34 Ostatnio edytowany przez trx (2020-03-10 11:42:08)
Chyba jej odrzucenie silnie na mnie wpłynęło, zmasakrowało mnie choć nie powinno i tak zakładam taki scenariusz, że będzie to samo i nie mogę się przełamać.
Nie jestem nieśmiały na codzień
Może spróbuj spojrzeć na to tak, że już w końcu raz Ci odmówiła i przecież nic się strasznego nie stało z tego powodu.
A nuż urzekniesz ja tym, że mimo wcześniejszej odmowy nadal masz ochotę próbować
Tymczasem ten gorszy scenariusz, który z góry zakładasz to nie jakies przesadne czarnowidztwo - to po prostu jedna z dwóch możliwych opcji.
Może potraktuj to jako możliwość lekcji - jeżeli Twoja "wybranka" odmówi spotkania to chociaż będziesz miał szansę nauczyć się nie brać do siebie czyjejś odmowy aż tak bardzo.
Życie obfituje w sytuacje gdy jesteśmy odrzucani, niestety. To jest i będzie przykre, ale niedobrze jeżeli czujesz, jak piszesz, że Cię to "zmasakrowało" .
A ja jestem ciekawa, jak wyglądało to zaproszenie 1,5 roku temu?
Myślę że zrobiłem to w złym momencie, bo ewidentnie w tamtym czasie chciała ochłodzić relacje. Nie spoglądał, oschle i z poirytowaniem odpowiadała na moje "cześć" a ja sobie ubzdurałem, że to dlatego iż nie działam w jej kierunku, co było nonsensem, bo znaliśmy się jakieś 5 miesięcy.
Pewnego dnia poszedłem za nią i zapytałem czy podała by mi swój nr bo chciałbym z nią pogadać. Nie chciałem tego robić w pracy bo była obawa, że za chwilę ktoś wejdzie.
Podała mi bez problemu, potem zadzwoniłem a jako że zbliżał się weekend zapytałem czy by się że mną nie spotkała pogadać. Na co ona zareagowała zdziwniem, że po co i dlaczego. Więc szczerze odpowiedziałem że mi się spodobała, na co ona ze ma faceta etc..
W pracy było potem niezręcznie.
Dalszą historie znasz.
40 2020-03-10 12:08:18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-03-10 12:09:37)
To nie jest dobre sformułowanie, spotkajmy się pogadać.. automatyczna odpowiedź o czym? Radzilabym Ci nawiązać kontakt koleżeński w pracy, może tę kawę przynieść na przerwę,znaleźć jakiś powód by wspólnie przebywać i Rozmawiać!
I wtedy się zorientować jak jest z jej życiem prywatnym.
Czyli znajomość urealnić
To nie jest dobre sformułowanie, spotkajmy się pogadać.. automatyczna odpowiedź o czym? Radzilabym Ci nawiązać kontakt koleżeński w pracy, może tę kawę przynieść na przerwę,znaleźć jakiś powód by wspólnie przebywać i Rozmawiać!
I wtedy się zorientować jak jest z jej życiem prywatnym.
Czyli znajomość urealnić
Na przerwie w kuchni zawsze tłumy, a ona zazwyczaj ze swoją przyjaciółką, albo innymi koleżankami stąd za bardzo nie mam możliwości. W dodatku przerwy w innych godzinach i praktycznie na siebie nie trafiamy.
Praca z daleka od siebie co nie sprzyja rozmowie.
W teorii mógłbym do niej chodzić i prosić o pomoc bo dłużej pracuje, ale tutaj też że dwa metry obok będzie kolega lub koleżanka z działu. Jednym słowem lipa.
bagienni_k napisał/a:Patrząc na całą sprawę od jej strony, to czy ona zasługuje na zaufanie, skoro spotyka się z obcym facetem, za plecami męża?
Nie ma męża, przeczytałeś temat? Chyba nawet nie jest narzeczonym, bo pierścionka nie widziałem.
Denerwuje mnie to zachowanie i kilka razy odpłaciłem jej tym samym, szybko się uspokajała i widać było strach, że ją olałem, probowala się wtedy podlizywać zagadujac na swój nieudolny sposób.
Oryx, Mam 27 lat, jestem 4 lata młodszy. Chyba Ciebie posłucham, bo nie wyobrażam sobie zostawić tego bez żadnej rozmowy i ciągle o tym myśleć co by było gdyby i czy w ogóle coś było...
Ok, przejęzyczyłem się. Ale czy coś to tak naprawdę zmienia? Kurcze, czy to takie ważne czy to małżeństwo czy tylko "zwykły" związek? Jeśli coraz częściej widzę, jak osoby zajęte zaczynają tak łatwo mówić o flircie z innymi, to pytanie po co w ogóle się wiązać? Dla wielu osób sprawa jest prosta:póki jest ktoś zajęty, to nie ma mowy o żadnych staraniach czy zabieganiu o uwagę tej osoby. Wiadomo, że można się zakochać czy zauroczyć, ale czy warto się poświęcać dla kogoś, kto ostatecznie nie zamknął poprzedniego etapu swojego życia? Poza tym akurat ona wydaje się strasznie roztrzepana i niezdecydowana. Sam fakt, że jeszcze pozostaje w tym swoim związku sprawia, że targają nią sprzeczne emocje. Może warto poczekać aż sobie ułoży własne sprawy, jeśli rzeczywiście jej na Tobie tak zależy...
Bagienniku - ale z tego co Autor pisze wynika, że ta sytuacja ma miejsce już od 2 lat.
Śmiem twierdzić, że gdyby koleżanka była w nim tak zakochana, jak to się jemu wydaje, to dawno byłaby już po rozstaniu ze swoim partnerem ... Moim zdaniem, jeśli ona nadal jest w związku, to tylko dlatego, że zwyczajnie chce w tym związku być.
44 2020-03-10 13:50:29 Ostatnio edytowany przez trx (2020-03-10 13:51:45)
Poza tym akurat ona wydaje się strasznie roztrzepana i niezdecydowana. Sam fakt, że jeszcze pozostaje w tym swoim związku sprawia, że targają nią sprzeczne emocje. Może warto poczekać aż sobie ułoży własne sprawy, jeśli rzeczywiście jej na Tobie tak zależy...
Ale.. Jak... ? Przecież nic nie było zadeklarowane Autorowi, jej chęć nawiązania z nim znajomości to jego interpretacja tego, czego ona nie wypowiada i nie robi. To jest niezweryfikowane.
Może ona nie ma co układać. Półtora roku temu była w związku i nie chciała się spotkać na pogaduchy. Może już nie jest w związku a może jest w związku, który ma się świetnie. Od półtora roku nie ma update'u
To Autor się uwikłał w rozplątywanie zagadki znaczenia jej (być może dwuznacznych) niewerbalnych komunikatów, dlatego najlepsze wyjście dla niego, moim zdaniem, to konfrontacja własnych spostrzeżeń z jej postawą wobec rzeczywistej propozycji.
Najbardziej mnie dobija ta lekkość, z jaką ludzie zakładają tutaj wątki, w których opisują swoje "podbijanie" do zajętych osób czy tez okazywane im, nawet nieznaczne, zainteresowanie ze strony tych zajętych osób, poza zwykłym koleżeństwem. Dlaczego tak trudno jest ludziom powstrzymywać swoje zapędy przed uczuciami do zajętych osób, czy to ich aż tak kręci? Nie wiem, może w moim otoczeniu nie ma aż tak często podobnych przypadków, dlatego mnie to tak dziwi..
Macie rację, czasu minęło sporo i gdyby ona rzeczywiście coś poważniejszego czuła do Autora, to musiałaby się na coś zdecydować. Może po prostu lubi trzymać kogoś w zapasie albo/i związek daje jej jakieś inne korzyści..
Macie rację, czasu minęło sporo i gdyby ona rzeczywiście coś poważniejszego czuła do Autora, to musiałaby się na coś zdecydować. Może po prostu lubi trzymać kogoś w zapasie albo/i związek daje jej jakieś inne korzyści..
W dalszym ciągu nie rozumiem pochylania się na tym, co ona powinna/czego nie powinna/co robi/dlaczego robi/czego nie robi
Na 100 %wiemy tylko, że zdarza jej się w pracy rozmawiać w obecności Kolegaznikąd i mylić słowa lub przechodzić koło niego raz z uśmiechem raz nadąsana. Reszta to tylko niezweryfikowana interpretacja.
47 2020-03-10 16:10:02 Ostatnio edytowany przez Kolegaznikąd (2020-03-10 16:10:20)
trx, tak masz zdrowe podejście.
Jakiś czas temu podczas rozmowy zawodowej wplotła takie pytanie trochę wyrwane z kontekstu "podajesz sie?" zapytała. To również może nic nie znaczyć. To, że mówi do mnie w sposób łagodniejsze, spokojniejszy niż do innych również może nic nie znaczyć.
Wszystko co ona robi może nie znaczyć nic, a może wiele.
Może uznała, że skoro kiedyś coś pomyślałem na podstawie spojrzeń to i teraz się domyśle.
Jedno jest pewne, gra zachowawczo i żeby nic nie było gwarancją.
Uważasz, że dla kobiety podejście do faceta, zaproszenie go gdzieś, będąc w związku z innym jest proste?
Kobiety boją się kompromitacji podwójnie, a tutaj jeszcze dochodzi niepewność jej względem moich zamiarów, strach przed zemstą z mojej strony jak i również obawa przed kompromitacja.
A jak już nie mamy okazji pogadać na osobnosci, to musiała by podejść przy innych i poprosić mnie na stronę co wzbudzi zainteresowanie innych.
Patrzysz po męsku i dla Ciebie to proste, ale pomyśl co czuje kobieta w takiej sytuacji.
Może nie tyle proste, co nieuczciwe.
Poza tym: dlaczego ona ma oczekiwać, wręcz wymuszać zachowaniem, że TY masz znowu ją zaprosić? Zrobiłeś to raz, zbyła Cię i teraz ona jakby chciała, to musi wyjść poza strefę komfortu i zaproponować wyjście. I jeszcze coś, zakładasz, że taka wrażliwa kobieta, ocenia Cię jako mściwego? To się nie godzi.
Zabawne...Mój mąż też kiedyś twierdził, że mam męskie myślenie.
Zabawne...Mój mąż też kiedyś twierdził, że mam męskie myślenie.
Czasami to dobrze
Tak długi czas czekałem aż mnie zaprosi, albo chociaż porozmawia o tym, że wyjaśni - ale się nie doczekałem.
Nie pisze, że jestem święty bo niejednokrotnie miałem dość i też nie byłem zbyt miły. Np. kilka razy się z nią nie przywitałem, nie przytrzymałem drzwi gdy za mną szła, przez co wyszedłem na chama i inne takie drobnostki, które mogły ją utwierdzic w przekonaniu, że mi nie zależy.
Myślę, że się boi i dlatego tego nie zrobi a czeka aż ja zrobię.
Chyba nie potrafi wczuć się w moje położenie, tylko właśnie wymusza, złości się. I po co, zamiast porozmawiać.
Ja staram się być stabilny i nie odwalać fochow, bo nie mam do niej żadnych praw itp.
Wybaczyłem jej to odrzucenie, chociaż długo mi zajęło, jednak wyciągnęła rękę, bo równie dobrze mogła by się w życiu już nie odezwać. W naszej pracy nie jest to wymagane, nie mamy jako takich powiązań.
Jest za wcześnie ale poruszyła moje serce i boli mnie jej każdy smutny grymas twarzy.
Niee boję się do tego przyznać.
Piszesz, że ona nie potrafi wczuć się w położenie i powinna porozmawiać... Przecież sam od kilkunastu miesięcy bujasz w obłokach i nie wiesz jak zagadać. Dzisiaj mija kolejny dzień twoich zagwozdek rodem z pamiętnika babuni. "Wybaczyłem jej odrzucenie..." - przecież to jakaś parodia. Co ona takiego zrobiła, że miałbyś jej wybaczyc?! Nie byliście razem, ona zajęta i po prostu dała ci kosza. Teraz biedna nawet nie wie, że jak biegnie rano po kawie z grymasem twarzy do ubikacji, ty zastanawiasz sie czy aby nie ma takiego zbolałego lica, bo cię kocha, a ten "random" jak go nazwałeś stoi jej na drodze do pełni szczęścia. Lodu na głowę autorze - laska ma cię za przydupasa.
51 2020-03-10 18:26:50 Ostatnio edytowany przez Kolegaznikąd (2020-03-10 18:30:18)
Bekaśmiechu, typowy hejterski post, gdzie autor nie znając sytuacji opisuje wszystko jakby był samą bohaterką tematu. Nie chcę mi się takich rzeczy komentować.
Istnieją faceci, którzy nie doświadczyli zainteresowania płci przeciwnej i w ten sposób chyba sobie odbijają.
Piszesz, że tworzę w swojej głowie bajeczki, a robisz to samo. "Jest tak jak ja napisałem i wiem najlepiej, basta".
Bynajmniej nie jest to hejterski post. Gdzie widzisz w nim hejt?
Znasz definicję tego słowa?
Beka bardzo trafnie oddał obraz sytuacji, tylko zrobił to w ironiczny sposób.
99% tej wielkiej miłości dzieje się przecież wyłącznie w Twojej głowie.
Beka bardzo trafnie oddał obraz sytuacji, tylko zrobił to w ironiczny sposób.
99% tej wielkiej miłości dzieje się przecież wyłącznie w Twojej głowie.
Pisałem dziesiątki razy, że mam do tego dystans, ale widzę że oboje lubicie wpychać swoje słowa w cudze usta.
Nie nie masz żadnego dystansu. Świadczy o tym temat na tym forum i forma jego przekazu.
Nie nie masz żadnego dystansu. Świadczy o tym temat na tym forum i forma jego przekazu.
Gdybym był pewien jakiejś miłości o której piszecie już dawno bym z nią pogadal. A tak trzyma mnie w ryzach to przeświadczenie, że może coś mi się wydaje.
Bo nie masz żadnego dystansu. Gdybyś miał to byś już dawno się zorientował o co chodzi
Pewnie jutro ją spotkam i sie zorientuje. Wolę upaść na pysk, ale mieć z tym spokój
Bekaśmiechu, typowy hejterski post, gdzie autor nie znając sytuacji opisuje wszystko jakby był samą bohaterką tematu. Nie chcę mi się takich rzeczy komentować.
Istnieją faceci, którzy nie doświadczyli zainteresowania płci przeciwnej i w ten sposób chyba sobie odbijają.Piszesz, że tworzę w swojej głowie bajeczki, a robisz to samo. "Jest tak jak ja napisałem i wiem najlepiej, basta".
Drogi autorze, gdybym miał takie "zainteresowanie płcią przeciwną" jak ty, pewnie bym się załamał. Z drugiej strony, gdybym miał takie podejście jak ty, pewnie bym myślał, że wszystkie laski na mnie lecą. A tu jedna spojrzy, druga pociągnie nosem, trzecia muśnie usta, czwarta poprawi włosy... szaleństwo!:) Jedyna rada dla ciebie - idź do niej i powiedz co ci leży na sercu.
W dalszym ciągu nie rozumiem pochylania się na tym, co ona powinna/czego nie powinna/co robi/dlaczego robi/czego nie robi
![]()
Na 100 %wiemy tylko, że zdarza jej się w pracy rozmawiać w obecności Kolegaznikąd i mylić słowa lub przechodzić koło niego raz z uśmiechem raz nadąsana. Reszta to tylko niezweryfikowana interpretacja.
Może i tak Może i Autorowi się coś uroiło i tak naprawdę z jej strony nie ma niczego więcej, poza koleżeńskim kontaktem. Ale gdyby jednak coś tam czuła do niego a nadal pozostawała uparcie w tym swoim związku, który daje jej nie wiadomo co, to czy warto w ogóle się wiązać swoją przyszłość z kimś, komu ciężko podjąć tak ważną decyzję, dotyczącą wspólnego życia? Jeśli opis jej zachowań jest prawdziwy, to wyłania się z tego mocno niezdecydowana osoba, lubiąca podnieść swoje ego pobocznymi adoratorami, mająca ciągle jakieś wahania nastrojów i jazdy emocjonalne.Czy ktoś taki rokuje poważnie?
Kolegaznikąd napisał/a:Bekaśmiechu, typowy hejterski post, gdzie autor nie znając sytuacji opisuje wszystko jakby był samą bohaterką tematu. Nie chcę mi się takich rzeczy komentować.
Istnieją faceci, którzy nie doświadczyli zainteresowania płci przeciwnej i w ten sposób chyba sobie odbijają.Piszesz, że tworzę w swojej głowie bajeczki, a robisz to samo. "Jest tak jak ja napisałem i wiem najlepiej, basta".
Drogi autorze, gdybym miał takie "zainteresowanie płcią przeciwną" jak ty, pewnie bym się załamał. Z drugiej strony, gdybym miał takie podejście jak ty, pewnie bym myślał, że wszystkie laski na mnie lecą. A tu jedna spojrzy, druga pociągnie nosem, trzecia muśnie usta, czwarta poprawi włosy... szaleństwo!:) Jedyna rada dla ciebie - idź do niej i powiedz co ci leży na sercu.
Dziękuję bardzo za radę. Akurat na powodzenie nie narzekam, należę do tych co ryjem nie straszą. Z tym, że jestem dosyć wybredny.
Na Twoim miejscu zbliżyłabym się jednak do niej tradycyjnie, poznała bliżej.
Przecież nic o niej nie wiesz! Co jej powiesz, że zachwycił Cię jej tyłek?
Przeploszysz lub wkurzysz.
Codziennie ją widujesz i nie znajdziesz okazji??
62 2020-03-10 21:08:03 Ostatnio edytowany przez Kolegaznikąd (2020-03-10 21:10:14)
Na Twoim miejscu zbliżyłabym się jednak do niej tradycyjnie, poznała bliżej.
Przecież nic o niej nie wiesz! Co jej powiesz, że zachwycił Cię jej tyłek?
Przeploszysz lub wkurzysz.
Codziennie ją widujesz i nie znajdziesz okazji??
A co miałbym wiedzieć, jest fajna i miło mi się z nią gadało. Dlaczego by nie porozmawiać gdy nikt nie będzie nam przeszkadzał?
Okazja może być za rok, za pół. A tu już nie ma na co czekać. Albo się umawiamy albo nara i powodzenia.