Czy da się to jakoś naprawić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy da się to jakoś naprawić?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 39 ]

Temat: Czy da się to jakoś naprawić?

Witam.
Mam 19 lat i chodzę do ostatniej klasy liceum(maturalnej). W internecie szukałem podobnej sytuacji ale nigdzie nie mogłem takowej znaleźć dlatego postanowiłem tutaj napisać.

Poznałem ją w 2 klasie liceum. Zaczeliśmy rozmawiać przez moje głupie żarty które ją rozśmieszały. Z początku wgl mnie nie interesowała ale z biegiem czasu zacząłem czuć coś dziwnego w sobie.
Z dnia na dzień wyczekiwałem lekcji kiedy miałem łączne z jej klasą zajęcia by móc jak najwięcej spędzać z nią czasu. Później zaczeliśmy wychodzić na spacery zapraszałem ją na spacery gdyż codziennie wychodziłem z moim psiakiem.
Później chodziliśmy na spacery sami. Po jednym z nich zaczeła nieśmiale mi coś mówić po czasie nie pamiętam dokladnie co. Wtedy pocałowałem ją niczym w jakimś pięknym filmie przerywając jej.
Od tamtego momentu zaczęliśmy być razem. Ona przy mnie cały czas skakała mówiła jak bardzo mnie kocha przytulała mnie co 5 minut. Z początku też byłem taki uczuciowy i odwzajemniałem przez całe wakacje było wspaniale.
Problemy pojawiły się w 3 klasie. Od zawsze chciałem być w środku uwagi by każdy mnie lubił i szanował. Z początku nie miała z tym problemu ale z czasem zacząłem przesadzać z żartami które strasznie ją irytowały.
Aż czasami nawet doprowadzały ją do płaczu. Ja nie widziałem w sobie problemu a ona często pisała mi długie wiadomości tłumacząc mi, że przesadzam. Odpisywałem jej na to, że ma się ogarnąć, że nie ma dystansu do siebie.
Było tak cały czas aż do Ferii 2020. Wtedy coś w niej pękło. Przestała przy mnie skakać wyznawać miłość. Była bardzo obojętna w uczuciach. Przez to, też we mnie coś pękło. Kiedy to ja zacząłem jej wyznawać miłość.
To ona nie chętnie odpowiadała, nie chętnie się tuliła, nie chętnie się całowała. Dostałem szoku i zaczalem jej to wypominać. Potem na tydzien Ferii pojechała do rodziców (mieszka u babci niedaleko mnie) tam dalej jej pisalem
że kim ona jest ma mi oddać moją jedyną. Po prostu ona chciala odpocząć ode mnie. Dostać trochę spokoju. Nie dawałem jej go. To był błąd. W przedostatni dzień kiedy miała wrócić do domu poszedłem na pieszo do niej do sąsiedniej wioski (z 7.5km ode mnie)
Jest wielką fanką książek i literatury dlatego też napisałem miłosny wierszyk i jej wręczyłem. Dowiedziałem się, że na zajutrz chciała ze mną zerwać ale nigdy wcześniej nikt dla niej się aż tak nie poświęcił.
Dała mi szanse na zmianę ale jej nie wykorzystałem. Po feriach cały czas wymagałem od niej uczuć. Smuciłem się kiedy na moje wyznania nie reagowała. aż do 28 lutego kiedy będąc u mnie popłakała się po kolejnych moich wyżalaniach.
2 godziny rozmawialiśmy o tym jacy dla siebie oboje byliśmy cudowni ale zerwaliśmy. Odprowadziłem ją i doznałem doła cały czas płakałem nie umiałem o niczym innym myśleć nie mogłem uwierzyć, że naprawdę ją straciłem.
W poniedziałek 2 lutego wziałem ją na spacer i tam zacząłem ją błagać o powrót. Kamienna twarzą odpowiedziała mi, że nie mam sobie robić nadziei bo i tak zdania nie zmieni bo jak to jej motto "Nie wchodzi się 2 razy do tej samej rzeki"
Pomimo tego widziałem łzy w jej oczach powiedziała mi też, że na pewno będzie żałowała tej decyzji bo byłem kimś wspaniałym ale ona zdania nie zmieni. Napisałem również dla niej piosenkę oraz kolejny wiersz pisała mi, że po prostu były spoko
A później dowiadywałem się, że ryczała przy nich w domu. Po prostu definitywnie mówiła, że już nigdy do siebie nie wrócimy. Okazało się również, że moje wredne i często chamskie zachowanie w stosunku do niej nie było jedynym
powodem zerwania. Ona zawsze chciala kogos kto bedzie szedł obok niej a nie kogoś kogo bedzie musiala przez życie ciągnąć, że nie potrafię docenić tego co mam kochających rodziców pieniądzę na wszystko co chce itp.

To tak na szybko a teraz bardziej rozwinę. mam 175 cm wzrostu i lekką nadwagę. Nigdy nie uważałem się za kogoś pięknego ani brzydkiego. Moja nadwaga dość symetrycznie rozlewała się po ciele co powodowało, że wcale źle nie wyglądam
Po prostu brzuszek trochę odstaje od reszty. Ona natomiast miała duże problemy w domu nigdy nie dostawała jakiś super prezentów. Jest bardzo inteligentna i mądra czyta dużo książek i pisze własne wie czego chce. Ja natomiast byłem
rozpieszczonym dzieciakiem który wszystko dostawał pod nosem kiedy ona musiała na to zapracować. Pomimo, że mam 19 lat nigdy nie pracowalem w wakacje zeby na coś zarobić. Nigdy też dużo od rodzicow kasy nie wyciągałem byłem dość skromny
o nowe ciuchy czy sprzęt. Ona nawet musiała pracować w wakacje, żeby mieć na ksiażki do szkoły. Najprościej mówiąc nie umiałem zrozumieć jej sytuacji i zamiast wspierać dobijałem. Znam swoj blad chce się wziąć za siebie pokazać jej
że mogę się zmienić. Chcę się zmienić dla niej ale również dla samego siebie pokazać, że mogę sam brnąć w świat. Widzę w niej często zwątpienie i smutek ale jak sama mówi na 100% do mnie nie wróci. Ale nigdy nie można być czegoś pewny
prawda? Kto wie czy za 3 miesiące znów nie będziemy razem. Chce o to walczyć chce jej pokazać, że nadal mogę być tym którego poznała. Za bardzo chcialem byc w centrum uwagi to mnie zgubiło. Teraz to wiem i z bólem widzę to dopiero
po fakcie. Nie umiem bez niej żyć jest dla mnie wszystkim wiem, że pewnie ktoś powie, pierwsza miłość zawsze taka jest tydzien popłaczesz i przejdzie. Ale naprawdę uwierzcie mi chce być z nią do końca życia.
Widzę nadzieję alen ie potrafię wytrzymać nadal trzymamy kontakt jak sama mówi jestem teraz jej najlepszym przyjacielem nadal mi się zwierza rozmawia nawet naszych słodkich nicków i emotki na facebooku nie zmieniła. Dalej chodzimy razem
do szkoly pozwala mi się witać z nią całusem w policzek. Nawet na spacery chce ze mną wychodzić. Zgaduje, że pewnie muszę dać jej czas dla niej matura to nowe lepsze życie jak jej się nie uda to ona nie ma gdzie iść a ja? Ja mam tak
że mogę żyć u mamy ile tylko bede musial i to jest ten problem zrozumiałem jej sytuację i za bardzo dodawałem jej problemów sobą. Widzę to, chce to zmienić pokazać, że nie jestem ofermą losu. Problem taki, że przez 4 godziny chce dać jej spokój
gadać z nią normalnie a potem przez 2h mam doła i zaczynam ją błagać o powrot. Wczoraj mi napisała, że nie ma serca z kamienia, ale swoim zachowaniem powoli sprawiam, że będzie takowe mieć. Czy to też znaczy, że nadal jest szansa?
Tylko po prostu muszę dać jej czas i na razie się nie narzucać? Kiedyś jak coś do niej napisalem od razu odpisywala a ja potrafilem odpisac po paru godzinach teraz się odwróciło ogólnie czuje się jakby ona była mną kiedy zaczynaly sie
problemy a ja teraz jestem nią kiedy cierpiała.

Proszę o pomoc i rady czy nadal jest szansa ją odzyskać? Jestem jej jedyną osobą z którą trzyma kontakt poza szkołą z którą wychodzi. Nie ma nikogo innego wiem to co też daje mi wiarę, że do mnei wroci. Czy ona po prostu potrzebuje czasu?
czy ja się za bardzo narzucam? Stać się troche tkaim obojętnym? nie odpisywać od razu? Pokazać troche, że mi już nie zależy? Poudawać trochę tego przyjaciela? Poczekać aż ona zachce wrócić? Po prostu być przy niej kiedy potrzebuje
ale się nie narzucać?

Dziękuje za przeczytanie całości. Mam nadzieję, że jest to w miarę czytelne i zrozumiałe przepraszam ale piszę z łzami w oczach przez co mogą się pojawić jakieś błędy. Nie wiem co powinienem robić zacząć od siebie podbić swoją samoocenę
stać się mężczyzną a potem dopiero skupić się na niej dając jej na razie spokój? Błagam doradźcie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Nie. Nie ma szans. Pomijając fakt, że to szczenięca miłość, że oboje, ale przede wszystkim Ty, musicie jeszcze dojrzeć, to w całym tym długim poście nie ma jednej podstawowej rzeczy. Nic a nic nie napisałeś, że czynisz jakiekolwiek kroki aby się zmienić. Nie wiem jak Ci napisać abyś zrozumiał ogrom swoich błędów, a ja zarazem abym bana nie otrzymał. Chciałeś być klasowym czy też szkolnym błaznem, Twoja sprawa, masz do tego prawo. Ale wykorzystywać przy tym osobę, która Cię kocha i która rzeki ko Ty kochasz ? Wykorzystywac w tak chamski sposób ? Wyśmiewać ? Poniżać ? Tylko po to aby ktoś inny zwrócił na Ciebie uwagę. We wszystkim co piszesz jesteś skierowany tylko na siebie, na to co chcesz. Masz strasznie egoistyczne podejście do życia. Zapewne z uwagi na Twoją sytuację rodzinną i syndrom rozpieszczonego jedynaka.

Wpierw popracuj nad sobą, kompleksowo. Inaczej skrzywdzisz jeszcze niejedną dziewczynę.

Tutaj ? Teraz chcesz udawać jej przyjaciela aby samemu osiągnąć profity. Chcesz okłamać osobę, na której rzekomo Ci zależy. Znowu jest tylko ja, dla mnie.

Długa droga przed Tobą

3

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?
ja86 napisał/a:

Nie. Nie ma szans. Pomijając fakt, że to szczenięca miłość, że oboje, ale przede wszystkim Ty, musicie jeszcze dojrzeć, to w całym tym długim poście nie ma jednej podstawowej rzeczy. Nic a nic nie napisałeś, że czynisz jakiekolwiek kroki aby się zmienić. Nie wiem jak Ci napisać abyś zrozumiał ogrom swoich błędów, a ja zarazem abym bana nie otrzymał. Chciałeś być klasowym czy też szkolnym błaznem, Twoja sprawa, masz do tego prawo. Ale wykorzystywać przy tym osobę, która Cię kocha i która rzeki ko Ty kochasz ? Wykorzystywac w tak chamski sposób ? Wyśmiewać ? Poniżać ? Tylko po to aby ktoś inny zwrócił na Ciebie uwagę. We wszystkim co piszesz jesteś skierowany tylko na siebie, na to co chcesz. Masz strasznie egoistyczne podejście do życia. Zapewne z uwagi na Twoją sytuację rodzinną i syndrom rozpieszczonego jedynaka.

Wpierw popracuj nad sobą, kompleksowo. Inaczej skrzywdzisz jeszcze niejedną dziewczynę.

Tutaj ? Teraz chcesz udawać jej przyjaciela aby samemu osiągnąć profity. Chcesz okłamać osobę, na której rzekomo Ci zależy. Znowu jest tylko ja, dla mnie.

Długa droga przed Tobą

Niestety chcą czy nie chcą muszę się z tobą zgodzić. Pomimo, że nie jestem jedynakiem. Starsza siostra o 8 lat wyprowadziła się z domu już jakieś 6 lat temu więc rozpieszczany jak najbardziej byłem. Myślę, że to jeden z większych problemów osób rozpieszczonych gubią się co robić dalej co teraz począć. Masz rację w obecnym stanie rzeczy nie jestem warty o nią walczyć do póki nie zmienię siebie nie mogę próbować. Jakaś porada jak przestać być takim egoistą? może powinienem udać się do psychologa?

A argument, że to szczenięca miłość no okej dla Ciebie może takową być. Końcówka Liceum czy też Studia to podobno najlepszy okres do znalezienia partnerki. Niektórym się udaje ale jak już wspomniałeś to chyba po prostu nie dojrzałem jeszcze na tyle by wchodzić z kimś w poważny związek.

4 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-03-04 21:26:23)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Nie wiem czy masz szansę, ale jeśli masz wgląd w te długie wiadomości to przeczytaj jeszcze raz co ci tam napisała. Bo mówiła ci dokładnie z czym jest jej źle, a ty to miałeś gdzieś. Byłeś dla niej okrutny i nie liczyłeś się z jej uczuciami w ogóle. Moim zdaniem z kobietami jest tak, że póki im zależy będą tłumaczyć, będą próbować się dogadać. Jak już jest taka decyzja i oschłość to moim zdaniem jest po ptokach. Zastanów się czy to co teraz czujesz, czy jest prawdziwe. Bo jeśli wcześniej nie była dla ciebie na tyle ważna by uwzględnić jej prośby, to może tak naprawdę teraz nie działa na ciebie miłość do niej,  tylko sytuacja odrzucenia. Nikt nie lubi być odrzucany, zawsze to bardzo destrukcyjnie działa.

5

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?
Ajko napisał/a:

Nie wiem czy masz szansę, ale jeśli masz wgląd w te długie wiadomości to przeczytaj jeszcze raz co ci tam napisała. Bo mówiła ci dokładnie z czym jest jej źle, a ty to miałeś gdzieś. Byłeś dla niej okrutny i nie liczyłeś się z jej uczuciami w ogóle. Moim zdaniem z kobietami jest tak, że póki im zależy będą tłumaczyć, będą próbować się dogadać. Jak już jest taka decyzja i oschłość to moim zdaniem jest po ptokach. Zastanów się czy to co teraz czujesz, czy jest prawdziwe. Bo jeśli wcześniej nie była dla ciebie na tyle ważna by uwzględnić jej prośby. To może tak naprawdę teraz działa na ciebie miłość do niej,  tylko sytuacja odrzucenia. Nikt nie lubi być odrzucany, zawsze to bardzo destrukcyjnie działa.

Prawdę mówiąc główny post był pisany w dość dużych emocjach. Pominąłem tu totalnie te pozytywne chwile bo tak naprawdę czytając główny post wyszedłem na totalnego CH*.
Wiem, że to co czuje to prawdziwa miłość, a nie efekt odrzucenia. Kiedy doszło do mnie, że coś jest nie tak po prostu nie umiałem tego naprawić zamiast tego odpalił mi się taki stan depresyjny? Irytowało mnie wszystko m.in to, że na przerwach w szkole gdy z kimś rozmawiała wybuchała we mnie ogromna zazdrość. Brakowało mi jej uczuć które sam w olbrzymich ilościach zaczynałem jej oferować.

Tak jak wcześniej, może po prostu jesteśmy za młodzi i w momencie kiedy doszło do niej, że matura już za 3 miesiące, zacznie się dorosłe życie. Będzie musiała sama stawić czoła bo na rodzinę liczyć nie może. U mnie jest po prostu odwrotnie rodzice zawsze będą mnie wspierać mam z nimi bardzo dobry kontakt i po prostu to takie zderzenie dwóch światów.

Muszę zacząć najpierw od siebie. Przestać być takim egoistą chociaż co również pominąłem ona również jest dużą egoistką! Ale to raczej obecnie nie ma już znaczenia.

6

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

No to próbuj chłopaku. Tylko bez wyrzutów, osaczania normalnie jak kiedyś gdy gadaliście ze sobą podczas spacerów. Spróbujecie się poznać na nowo i oswoić ze sobą w tej nowej sytuacji. I rozmawiajcie ze sobą, albo piszcie do siebie listy (by przekazać dokładnie to co chcecie), jeśli emocje są za mocne

7 Ostatnio edytowany przez Tosenevrati (2020-03-04 22:16:34)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Mam czasami wrażenie, że ona liczy na moją zmianę i stawienie czoła dorosłemu życiu. Często nasi rówieśnicy kiedy zrywają kończą totalnie kontakt a ona rozmawia ze mną normalnie jak gdyby nigdy nic. Ma momenty zawahania chociaż i tak cały czas mi mówi, że nie mam na co liczyć. Ale skoro by tak było starałaby się utrzymać ten kontakt?

8

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

No własnie ten kontakt daje może jakąś nadzieję. Nie wiem co masz na myśli pisząc o  stawieniu czoła dorosłemu życiu, co to dla was znaczy. Na pewno warto rozmawiać ze sobą, bo na domyślaniu się nikt jeszcze daleko nie zaszedł. Często jest to dziwna przypadłość  kobiet, że chcą by się wszyscy dookoła domyślali co im po głowie chodzi

9 Ostatnio edytowany przez Tosenevrati (2020-03-05 12:01:40)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Wczoraj wieczorem rozmawiało nam się dobrze. Miałem momentami poczucie, że wraca nam ten miłosny kontakt. Wtedy właśnie wysłała mi piosenkę "Łzy - nie lubię nikogo" dopisując pod tym coś w stylu "o to, też ja xD". Spytałem po co wysyła mi takie coś a ona zaczęła się ze mną kłócić, że po co w takim razie jej piszę, że gdzieś wychodzę. Po co jej pisze co robię. Zamurowało mnie trochę nie wiedziałem co odpowiedzieć. Powiedziała wtedy, że podmiotem lirycznym utworu jest s**a a ona taką nie była bo mnie przecież nigdy nie zdradziła. Więc nie wie co mam za problem, że mi wysłała taką piosenkę.

Nie wiem co robić czasami mam wrażenie, że jest dobrze, że przybliża się do mnie, a czasami, że oddala. Wciąż rozmawiamy normalnie szliśmy dzisiaj nawet wspólne na próbną maturę. Wiem, że się strasznie denerwowała bo jeżeli nie zda na 30% z matematyki ich nauczycielka będzie stawiała im 1 razy 5. Nigdy nie była asem z matmy(uzdolniona z niej polonistka) aktualnie ma same jedynki, a takowa razy 5 na pewno pogorszy jej możliwość poprawy.

Może na razie totalnie jej nie atakować w żaden sposób nawet jeżeli ona to robi w stosunku do mnie?(przykładowo tą piosenką). Po prostu pisać z nią normalnie i ignorować takie zaczepki? Naprawdę chciałbym ją w jakimś stopniu zrozumieć i zajrzeć co jej chodzi po głowie, oraz czego ode mnie oczekuje. Bo sam widzę, że trzymanie relacji przyjaciół sprawia jej problem i czuje się w moim stosunku niewygodnie to i tak usilnie stara się ten kontakt trzymać. Może po prostu czeka na moją zmianę? Bo skoro nie byłem w stanie tego zrozumieć w związku, może do mnie dotrze po zerwaniu? Zdecydowanie już dotarło, wiem, że muszę walczyć w związku o nią codziennie a nie tylko na początku. To był mój błąd który teraz ciężko mi naprawić..

10

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Znowu ja atakujesz? Czy cokolwiek zrozumiałeś z tego co tu zostalo napisane ? Dziewczyna Cię sprawdza, nie dość że dajesz się wciągnąć w jej gierki to jeszcze oblewasz test za testem.

Zamiast analizować czy powinieneś się zmienić, czy jak się zmienisz to cię zechce, kiedy rozpocząć zmianę, po prostu zacznij nad sobą pracować. Nie dla niej. Dla siebie. Bez tego nigdy nie stworzysz stałego związku

11 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-03-05 16:35:04)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Po co ty w ogóle tutaj piszesz? Miło się to odbiera? No własnie musisz zrozumieć, że był czas kiedy mocno zaszedłeś jej za skórę, zadając wiele razy właśnie takie pytania, rzucając takie teksty, które były oznaką zbywania, pokazania, że nie jest interesujące co ma do powiedzenia. Twoje traktowanie ma być otwarte, wyrażać zainteresowanie jej uczuciami, jej osobą. Nie tekstem Po co mi to wysyłasz (nie masz co robić? Nie interesuje mnie to co mi wysłałaś). Zamiast tego można było np. zapytać też się tak czujesz? Czy  też mnie nie lubisz? Czy czujesz się mną zmęczona i jestem dla ciebie kimś takim jak chłopak z piosenki dla dziewczyny? Chociaż z 2 strony nie dziwię się twojej reakcji bo piosenka  jest aluzją do niej i ciebie. Wyzwól w niej wygadanie się, niech ci opowie o tym jak było jej źle w tym czasie o którym opowiadałeś. Przeproś ją za to. Przyznaj, że faktycznie to było niefajne. Jak to będzie po jakimś czasie znowu wracać w jej emocjach, to pozwól jej się za każdym razem wygadać. By w końcu mogła poczuć ulgę, że to co teraz jest nie jest tylko chwilowe i jak tylko znowu się przy tobie otworzy zrobisz powtórkę z rozrywki. Może w pewnym momencie sam stracisz cierpliwość i wszystko samo się zakończy.

Dziwna jest ta wasza sytuacja. Tak się zastanawiam czy ta twoja pani faktycznie taka bidulka, pokrzywdzona, czy manipulantka trzymająca cię w sieci wyrzutów sumienia?

12

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Dałem jej trochę czasu będąc miłym i neutralnym w jej stosunku. Nie było łatwo ale się udało w żaden sposób jej nie atakowałem ani nie denerwowałem. Ostatnio ona ma straszne wahania nastroju raz do mnie pisze normalnie chwali się czymś potem się obraża na mnie, że mam znajomości w szkole wśród nauczycieli (Co prawda dyrektor zna się z moją rodziną, jednakże nie daje mi to żadnych ułatwień. Nawet bym powiedział, że mam gorzej niż inni) chciałem jej to delikatnie wytłumaczyć to oczywiście zaczęła spamić, że to była zwykła refleksja która okaże się prawdą a ja już się oburzam gdzie naprawdę odpisałem bez żadnej agresji. No i nie wiem czy już mówiłem wcześniej ale jak sama ona mówiła (Jest bardzo dużą Egoistką, Kłamczuchą i potrafiącą wymuszać to czego chce. Swoją drogą manipulantka z niej też niezła.)

Wczoraj doszły mnie słuchy, że była u mojego znajomego na chacie przez 4 godziny. Kumplowała się z nim jeszcze jak byliśmy w związku ale nie reagowałem zazdrością. Po prostu ona ma mało znajomych a poznałem ją z nim na początku 3 klasy. Cieszyłem się, że ma przyjaciela a nie tylko i wyłącznie mnie. Później się to rozwinęło. On chodził z nią razem do klasy ja natomiast byłem na innym profilu przez co nie kończyłem lekcji identycznie z nią. A on za każdym razem odprowadzał ją do domu spędzali ze sobą dużo czasu. W momencie kiedy chciałem już na to zareagować był moment tej "Blokady Uczuć" z jej strony przez co odpowiadała mi jedynie "Co nagle teraz jesteś zazdrosny i CI to przeszkadza tak?" "Przestań być zazdrosny to tylko przyjaciel" Pomimo, że kiedyś aż wymagała ode mnie tej zazdrości(No i dodatkowo miała już jednego przyjaciela którego też znałem i wiem, że nigdy z nim nic nie miała przez co wierzyłem, że ten nasz wspólny znajomy który ją odprowadza będzie identyczny jak on. Tylko największą różnicą w nich było, że ten pierwszy przyjaciel którego znała dłużej naprawdę mało czasu z nią spędzał ani jej codziennie przecież nie odprowadzał.. ehh mam wyrzuty sumienia, że chciałem za dobrze dla niej znajomościami i sam sobie teraz mogę pluć w brodę.). Cóż kiedy się o tym dowiedziałem zablokowałem ją wszędzie gdzie się da i poprosiłem o skasowanie wspólnych zdjęć z social-mediów(prosiłem o to pełno razy zawsze odpowiadała, że ma do nich duży sentyment i ich nie skasuje. Tym razem to zrobiła). Mam tego świadomość, że troszkę pochopnie zareagowałem na to bo prawde mówiąc nie wiem co dokładnie tam robili. Wiem jedynie (Po jednym zdjęciu), że leżeli razem na łóżku oglądając jakiś film. Może to zaraz nic nie znaczy ona też nie była typem kobiety skaczącego z kwiatka na kwiatek no i oczywiście na ten moment już ze sobą nie jesteśmy. Ale w mojej głowie odczułem to jako zdradę bo według mnie skoro ledwo po tygodniu jest u niego na chacie a jak my zaczęliśmy kręcić (etap przyjaciół) to, żeby się zgodziła do mnie przyjść musiałem z nią chodzić na spacery przez dobre 3-4 miesiące. Dodatkowo ostatnio strasznie zrobiła się chamska w moim kierunku przez to, że czasami pytałem o tego naszego wspólnego "kolege" usprawiedliwiała to tym, że to po prostu przyjaciel jedyny jakiego teraz ma(tzn z tym pierwszym ma już mały kontakt) i będzie go bronić bo nie chce by niewinny niczego chłopak miał przeze mnie jakiekolwiek problemy.(Oczywiście nic bym mu tak czy siak nie zrobił)

Cóż sam zadaje sobie teraz pytanie czy te wszystkie powody które dałem wcześniej są na pewno właściwe. Czy po prostu szukała, żeby mi coś wypomnieć tylko po to, by mieć pretekst do zerwania i pójścia do niego. Cały czas siebie za to obwiniałem, że ją jakoś mocno skrzywdziłem. A teraz koniec końców sprawa wygląda odrębnie inaczej. Mam świadomość, że ideałem nie byłem miałem swoje za uszami ale zawsze się starałem by była szczęśliwa...

No to podsumowując już chyba po ptokach? Najgorsze jest to, że ona naprawdę przez rok była dla mnie wyjątkową osobą i nawet przypuszczając, że zrobiłaby sobie z nim dziecko i on by ją zostawił byłbym w stanie przyjąć ją z otwartymi ramionami. Uwierzcie mi nie jest to efekt zerwania i mojego doła. Ja po prostu jestem takim człowiekiem są w tym oczywiście plusy i minusy.

Co o tym sądzicie? Każdej nocy mam sny jak wraca do mnie po paru miesiącach zraniona. Są to piękne sny ale po prostu czuje, że cały czas się oszukuje.

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Prawdopodobnie tak ma już innego. Ale nawet jeśli nie i na dodatek uda się się ja przekonać to znając życie po czasie wszystko u ciebie  wróci do "normy".

14

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Jako  maturzysta popełniasz zbyt wiele błędów ortograficznych. Jeśli chodzi o relacje z dziewczyną, przepraszam za określenie ale s.... łeś sprawę od początku do końca, przez swoja głupotę i bufonadę. To się już faktycznie ne vrati..., szkoda Twoich łez. Jako maturzysta powinieneś wiedzieć skąd to pochodzi: "miałeś chamie złoty róg... ".

15

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Proszę o zamknięcie tematu. Liczyłem na jakieś rady co mógłbym poprawić itp a słyszę tylko jaki to zły i niedobry jestem. Mimo wszystko dziękuje za krytykę, przemyślę swoje zachowanie do następnego związku w tym sobie odpuszczam.

16

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Skoro słyszysz jaki to zly i niedobry jesteś tzn, że masz wskazanie co poprawić.

Bardziej prosto i logicznie się nie da.

17 Ostatnio edytowany przez Snajperkaa (2020-03-14 20:00:08)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Pytasz co powinieneś zmienić? Chcesz konkretnych porad i wskazówek? Przede wszystkim zrozum, że w miłości każda strona powinna dawać coś od siebie, starać się i być otwarta na tą drugą osobę. To całkowite przeciwieństwo egoizmu, który Ty cały czas pokazujesz.
Kiedy ona pisała do Ciebie wiadomości, gdzie wyjaśniała jakie widzi problemy, zastanowiłeś się choć przez chwilę co ona czuje? Czego by chciała w waszym związku? Czy może od razu chciałeś po prostu zakończyć temat i jakoś ją zbyć, bo przeszkadzały Ci takie niewygodne rozmowy.
Pisałeś, że żałujesz, że poznałeś ją ze swoim przyjacielem. Naprawdę? Zamiast cieszyć się, że ma nowego kumpla, znów myślisz tylko o sobie i o tym, że teraz jesteś zagrożony. Nawet jeśli ona faktycznie by się nim zainteresowała, to znaczy, że wasz związek i tak by nie przetrwał.
Obudziłeś się, że ją kochasz w momencie, kiedy przestała Ci okazywać uczucia. Zastanów się, czy naprawdę coś do niej czujesz, czy brakuje Ci właśnie JEJ czy może UCZUĆ, które Ci okazywała. Czy nie było Ci po prostu wygodnie z tym, że miałeś kogoś bliskiego, kto biegał cały czas wokół Ciebie, a teraz czujesz po tym pustkę. Czy bardziej niż stracona "miłość" nie boli Cię sam fakt bycia odrzuconym.
Ze swojego doświadczenia wiem, że kiedy rozstałam się z chłopakiem, utrzymywałam z nim kontakt, bo w głębi duszy miałam nadzieję, że on się zmieni i wrócimy do siebie. Czekałam na jakiś znak z jego strony i na to aż mi pokaże, że zaczął się starać. Szybko jednak wyszłam z tych złudzeń. Jest więc szansa, że jeśli zawalczysz, wrócicie do siebie. Ale nie byłby to łatwy związek i nie wiem, czy za jakiś czas wszystko nie wróciłoby do normy. Tak jak ktoś już tutaj pisał, zmieniaj się przede wszystkim dla siebie, nie dla innych.
Edit: Wspominasz jeszcze o swojej lekkiej nadwadze i ogólnie wyglądzie. To nie ma żadnego znaczenia. Jeżeli była z Tobą w związku i od samego początku tak wyglądałeś, to znaczy, że podobałeś jej się takim jakim jesteś.

18 Ostatnio edytowany przez Tosenevrati (2020-03-15 18:26:15)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?
Snajperkaa napisał/a:

Pytasz co powinieneś zmienić? Chcesz konkretnych porad i wskazówek? Przede wszystkim zrozum, że w miłości każda strona powinna dawać coś od siebie, starać się i być otwarta na tą drugą osobę. To całkowite przeciwieństwo egoizmu, który Ty cały czas pokazujesz.
Kiedy ona pisała do Ciebie wiadomości, gdzie wyjaśniała jakie widzi problemy, zastanowiłeś się choć przez chwilę co ona czuje? Czego by chciała w waszym związku? Czy może od razu chciałeś po prostu zakończyć temat i jakoś ją zbyć, bo przeszkadzały Ci takie niewygodne rozmowy.
Pisałeś, że żałujesz, że poznałeś ją ze swoim przyjacielem. Naprawdę? Zamiast cieszyć się, że ma nowego kumpla, znów myślisz tylko o sobie i o tym, że teraz jesteś zagrożony. Nawet jeśli ona faktycznie by się nim zainteresowała, to znaczy, że wasz związek i tak by nie przetrwał.
Obudziłeś się, że ją kochasz w momencie, kiedy przestała Ci okazywać uczucia. Zastanów się, czy naprawdę coś do niej czujesz, czy brakuje Ci właśnie JEJ czy może UCZUĆ, które Ci okazywała. Czy nie było Ci po prostu wygodnie z tym, że miałeś kogoś bliskiego, kto biegał cały czas wokół Ciebie, a teraz czujesz po tym pustkę. Czy bardziej niż stracona "miłość" nie boli Cię sam fakt bycia odrzuconym.
Ze swojego doświadczenia wiem, że kiedy rozstałam się z chłopakiem, utrzymywałam z nim kontakt, bo w głębi duszy miałam nadzieję, że on się zmieni i wrócimy do siebie. Czekałam na jakiś znak z jego strony i na to aż mi pokaże, że zaczął się starać. Szybko jednak wyszłam z tych złudzeń. Jest więc szansa, że jeśli zawalczysz, wrócicie do siebie. Ale nie byłby to łatwy związek i nie wiem, czy za jakiś czas wszystko nie wróciłoby do normy. Tak jak ktoś już tutaj pisał, zmieniaj się przede wszystkim dla siebie, nie dla innych.
Edit: Wspominasz jeszcze o swojej lekkiej nadwadze i ogólnie wyglądzie. To nie ma żadnego znaczenia. Jeżeli była z Tobą w związku i od samego początku tak wyglądałeś, to znaczy, że podobałeś jej się takim jakim jesteś.

teraz już wiem jakie błędy robiłem i moje zachowanie po prostu było karygodne.

"Przede wszystkim zrozum, że w miłości każda strona powinna dawać coś od siebie, starać się i być otwarta na tą drugą osobę. To całkowite przeciwieństwo egoizmu, który Ty cały czas pokazujesz. " - Właśnie jak wcześniej wspomniałem odwzajemniałem te uczucia było cudnie. Sama pisała mi, że lepszego chłopaka nigdy nie miała i na zawsze pozostanę dla niej ważną osobą. W głównym poście skupiłem się tylko na minusach co widać po odpowiedziach było błędem. Co jednak prawdą jest zachowywałem się bardzo dziecinnie i unikałem poważnych rozmów w tym tkwił raczej największy problem. Teraz obecnie pomimo, że pewnie i tak mi nie uwierzycie. Rozumiem swoje błędy i mniej więcej błędne zachowanie. Przede wszystkich dużo szczerze bym z nią rozmawiał. Nie byłoby już tak jak dawniej. Szczerze? Nawet nie chce by tak miało być. Wiem, że jeżeli dałaby mi szanse to nasz związek nie wróciłby do wcześniejszej "normy".

"Kiedy ona pisała do Ciebie wiadomości, gdzie wyjaśniała jakie widzi problemy, zastanowiłeś się choć przez chwilę co ona czuje? Czego by chciała w waszym związku? Czy może od razu chciałeś po prostu zakończyć temat i jakoś ją zbyć, bo przeszkadzały Ci takie niewygodne rozmowy." - Tutaj niestety uważałem, że po prostu przesadza i nie ma dystansu to był olbrzymi błąd. Błąd którego nigdy już nie popełnię.

"Pisałeś, że żałujesz, że poznałeś ją ze swoim przyjacielem. Naprawdę? Zamiast cieszyć się, że ma nowego kumpla, znów myślisz tylko o sobie i o tym, że teraz jesteś zagrożony. Nawet jeśli ona faktycznie by się nim zainteresowała, to znaczy, że wasz związek i tak by nie przetrwał." - Nie do końca tak, ale całkiem możliwe, że źle to opisałem. Chodziło tu o to, że ona nigdy go nie lubiła. Poznałem ją z nim i zaprzyjaźnili się. Nie byłem totalnie zazdrosny ani mi to nie przeszkadzało nawet pozwalałem im się żegnam przytuleniem jak i witać. Od zawsze chciałem by miała znajomych i cieszyłem się, że tak dobrze się dogadują w relacji przyjacielskiej. Problem pojawił się później kiedy czułem, że zaczyna się ode mnie oddalać. Odpaliła mi się straszna zazdrość która też przyczyniła się do upadku związku. Niedługo się z nim widzę i porozmawiam z nim o tym. Przede wszystkim nawet teraz i nawet jak z nim będzie kręciła. Totalnie nie będę już zazdrosny, bo nawet nie mogę już być. W końcu nie chodzimy już ze sobą prawda?

"Obudziłeś się, że ją kochasz w momencie, kiedy przestała Ci okazywać uczucia. Zastanów się, czy naprawdę coś do niej czujesz, czy brakuje Ci właśnie JEJ czy może UCZUĆ, które Ci okazywała. Czy nie było Ci po prostu wygodnie z tym, że miałeś kogoś bliskiego, kto biegał cały czas wokół Ciebie, a teraz czujesz po tym pustkę. Czy bardziej niż stracona "miłość" nie boli Cię sam fakt bycia odrzuconym." - O tym samym mi mówiła. Ale przysięgam na co tylko mogę. Brakuje mi JEJ(bo strasznie się w niej zakochałem i byłbym w stanie zrobić dla niej wszystko) a nie UCZUĆ. Odwzajemniałem jej uczucia tylko wtedy po prostu było to w stosunku 1:5 jeżeli mogę to tak nazwać jedno moje "Kocham Cię" do jej pięciu (nie licząc oczywiście odpowiedzi. Liczę tu od samego siebie wypowiedziane). Mogłem okazywać tych uczuć więcej ale w internecie naczytałem się pełno bzdur o "łobuzach" oraz o tym, że jeżeli chłopak zbyt często okazuje uczucia itp to się po prostu po czasie znudzi. Ona jednak nie chciała łobuza a ja za późno to zauważyłem...

-

Bardzo się Cieszę, że się odezwałaś chciałem poznać spojrzenie osoby która miała (w miarę) podobną sytuacje. Jeżeli mogła byś mi doradzić w jaki sposób ponownie zawalczyć? Nauczyłem się już jej nie błagać, nie płakać jak ledwo ją widzę, klęczeć i prosić o powrót. W wiadomościach (chociaż nie piszemy ze sobą już od od paru dni) nie atakuje ją w żaden sposób i spokojnie neutralnie odpisuje. Teraz w najbliższy wtorek prawdopodobnie będę się z nią widział. Mam trochę obawy, że znów gdy uświadomi mi, że nie wróci dostanę załamki i zacznę błagać o powrót. Ale chyba najlepiej będzie jej się na to nie sprzeciwiać? Zgodzić się z nią, że już do siebie nie wrócimy i po prostu próbować rozmawiać z nią jak przyjaciel?

Co chciałbym tu jeszcze dodać co mogłoby może pomóc określić te szanse. Po 2 dniach od zerwania napisałem do niej, że jeżeli kiedykolwiek znów będzie chciała ze mną być to ma być po prostu szczera bo ja ją przyjmę z otwartymi ramionami. Odpowiedziała mi wtedy: "Dobrze obiecuje, że wtedy CI o tym powiem. Nawet jeżeli byłabym pewna, że odmówisz i tak Cie spytam potem najwyżej sobie popłaczę 2 dni, że się nie zgodziłeś." Tydzień później po paru naszych kłótniach odpowiedź była już inna."Tak jeżeli wróci mi uczucie to Ci powiem, ale nie licz na to. Przestań sobie robić nadzieję."

Mam tego świadomość teraz, że swoją zazdrością i błaganiem o powrót pogorszyłem tylko z nią relacje. Ale cały czas w niej widzę chęć utrzymania kontaktu. dodatkowo chciałbym przepisać teraz niżej wiadomość którą napisała mi kiedy ostatnio ze sobą pisaliśmy (Napisałem jej wtedy, że dam jej już spokój na zawsze i nie będę się odzywał):

"Nie chce nie mieć z tobą kontaktu. Ja lubię z tobą rozmawiać, lubię z tobą przebywać. W sensie rozumiesz tak? Lubie się z tobą przekomarzać albo coś, jesteś ważny. Ale po prostu dajmy sobie trochę czasu i spokoju okej?"

Pare dni później dowiedziałem się, że była u mojego kumpla w domu ( mieszkają w sąsiedniej wiosce obok mojego miasta i przez tego całego śmiesznego wirusa teoretycznie tylko z nim mogłaby się spotykać, jeżeli bierzemy pod uwagę nie opuszczanie swojej wsi ) zdenerwowałem się i ją zablokowałem. Dziś po paru dniach odblokowałem i zaprosiłem na wszystkie social-media. Zaakceptowała wszystkie zaproszenia więc chyba nie jest jakoś mega zła? Z kolegą który ją do siebie zapraszał też będę rozmawiać we wtorek przed wizytą u niej. Umówiłem się z nim na rozmowę o niej i bez problemu się zgodził, także mam wrażenie, że raczej nic nie planuje w jej kierunku ale dokładne jego zamiary poznam we wtorek.

Pokręcona sytuacja mam nadzieję, że wszystko jest w miarę czytelne i zrozumiałe nie umiem niestety podzielić cytowania. Zmienić chcę się przede wszystkim dla siebie. Bo m.in już nie jestem takim leniem jak wcześniej i chętniej spędzam czas poza Komputerem niż przed nim(Dlaczego o tym mówię? to akurat plus bo ona lubiła chodzić na spacery co rzadko niestety jej oferowałem).

19

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Zawsze uważałam, że powroty nie mają sensu, że nie powinno się wchodzić do tej samej rzeki itd. Faktycznie raczej wciąż się tego trzymam, chyba, że obie strony zdają sobie sprawę z błędów, jakie popełniły w związku, wiedzą, że da się je naprawić i naprawdę robią wszystko, żeby nad sobą pracować. W innym wypadku lepiej dać sobie spokój. Widzę, że naprawdę Ci zależy i wiesz, co można zmienić, więc możesz spróbować smile Lepiej teraz zawalczyć niż potem żałować, że się tego nie zrobiło.

Z tego co piszesz, oboje teraz jesteście w dużych emocjach i działacie impulsywnie pod ich wpływem, stąd sprzeczne smsy, kłótnie, usuwanie się z fb i dodawanie z powrotem. Na pewno masz niezły mętlik w głowie. Teraz nie masz z nią chwilowo kontaktu, więc możesz to wykorzystać, by jeszcze raz, na spokojnie, w miarę możliwości na chłodno zastanowić się nad waszym związkiem, nad tym, co chciałbyś jej powiedzieć.
Jeżeli macie się spotkać, ale czujesz, że nie będziesz w stanie przekazać jej swoich myśli, możesz napisać list. Przynajmniej wtedy będziesz mógł wszystko spokojnie poukładać, zastanowić się. A ona również będzie miała czas na zastanowienie się nad odpowiedzią. Musisz się jednak liczyć z tym, że zwyczajnie Cię spławi i nawet list nie zrobi na niej wrażenia, bo podjęła już decyzję, że nie chce z Tobą być. Musisz być na to gotowy i przyjąć to z klasą, nie naciskać na nic.
Życzę Ci powodzenia.

20

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Nie można wejść drugi raz do tej samej rzeki, gdyż przez nurt wody za każdym razem będzie ona inna.

Jestem w 100% pewny, że teraz na pewno się nie zgodzi na związek. Muszę jej jeszcze udowodnić, że mogę się zmienić. Widać po jej zachowaniu, że mi obecnie nie wierzy, że tym razem dam radę być taki jak na początku. Na ten moment traktuje mnie dość chamsko ale domyślam się czemu tak jest. Wynik wiecznego narzucania się i błagania o powrót bo jak sama mówiła (Powoli wykańczam ją już psychicznie) więc uważam, że jeżeli uda mi się odzyskać w miarę jej zaufanie i relacje przyjacielskie (Jak sama mi powiedziała. Jestem jedyną osobą której się żaliła) po których znów zacznie mi się zwierzać i powoli ujrzy we mnie tego człowieka z początku to chyba będzie już z górki. We wtorek się dowiem jakie plany co do niej ma mój znajomy, bo jeżeli się w niej zakochał a ona go odwiedza to nie będę im już wchodził w drogę. Tak jak napisałaś muszę być gotowy na odrzucenie i przyjąć to z klasą nie naciskając, najważniejsze by po prostu była szczęśliwa, a skoro ja nie jestem w stanie tego szczęścia jej dać. To będę się cieszył z boku widząc, że jest szczęśliwa z nim.

Tak czy siak w planach mam zamiar trzymać z nią kontakt. Jestem typem który niezbyt lubi wchodzić w związki i jeżeli w jakiś sposób zakocham się w danej osobie. To ciężko mi się już oderwać. Mimo wszystko wydaje mi się, że zostanie jej przyjacielem to jedyny słuszny ruch. Proponowałem ponownie związek wiele razy kończyło się uświadomieniem mi, że nie mam sobie robić nadziei. Obiecała mi, że kiedyś wróci, jeżeli uczucie do mnie znów w niej zabrzmi. Także moja w tym rola by obecnie powolutku ją na to naprostować, jeżeli nie będzie chciała to po prostu dla jej dobra i świętego spokoju. Odpuszczę...

Ehh przyznam szczerze pomimo mojego szczenięcego wieku ciężko mi się z jej stratą pogodzić była dla mnie wyjątkowa. Wiem.. pewnie ktoś powie, że jest wiele jeszcze takich kobiet a ona najwidoczniej nie była tą jedyną. Ale cóż poradzić. Nie umiem tego uczucia dokładnie wytłumaczyć. Wiem, że niestety szybko mi to nie przejdzie.

21

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Snajperkaa - świetna analiza sytuacji i dobre rady   smile  . Widzę, że znasz życie i coś niecoś w nim przeszłaś /chylę czoła.../. Tosenevrati - po ludzku jest mi Ciebie żal, ale na zbyt wiele nie licz i nie licz na to, że będziesz szczęśliwym widząc Ją w ramionach kogoś innego, to jest po prostu niemożliwe... . Chociaż cuda się zdarzają i módl się o to i o ewentualny powrót ... .

22

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?
Tosenevrati napisał/a:

Nie można wejść drugi raz do tej samej rzeki, gdyż przez nurt wody za każdym razem będzie ona inna.

Jestem w 100% pewny, że teraz na pewno się nie zgodzi na związek. Muszę jej jeszcze udowodnić, że mogę się zmienić. Widać po jej zachowaniu, że mi obecnie nie wierzy, że tym razem dam radę być taki jak na początku. Na ten moment traktuje mnie dość chamsko ale domyślam się czemu tak jest. Wynik wiecznego narzucania się i błagania o powrót bo jak sama mówiła (Powoli wykańczam ją już psychicznie) więc uważam, że jeżeli uda mi się odzyskać w miarę jej zaufanie i relacje przyjacielskie (Jak sama mi powiedziała. Jestem jedyną osobą której się żaliła) po których znów zacznie mi się zwierzać i powoli ujrzy we mnie tego człowieka z początku to chyba będzie już z górki. We wtorek się dowiem jakie plany co do niej ma mój znajomy, bo jeżeli się w niej zakochał a ona go odwiedza to nie będę im już wchodził w drogę. Tak jak napisałaś muszę być gotowy na odrzucenie i przyjąć to z klasą nie naciskając, najważniejsze by po prostu była szczęśliwa, a skoro ja nie jestem w stanie tego szczęścia jej dać. To będę się cieszył z boku widząc, że jest szczęśliwa z nim.

Tak czy siak w planach mam zamiar trzymać z nią kontakt. Jestem typem który niezbyt lubi wchodzić w związki i jeżeli w jakiś sposób zakocham się w danej osobie. To ciężko mi się już oderwać. Mimo wszystko wydaje mi się, że zostanie jej przyjacielem to jedyny słuszny ruch. Proponowałem ponownie związek wiele razy kończyło się uświadomieniem mi, że nie mam sobie robić nadziei. Obiecała mi, że kiedyś wróci, jeżeli uczucie do mnie znów w niej zabrzmi. Także moja w tym rola by obecnie powolutku ją na to naprostować, jeżeli nie będzie chciała to po prostu dla jej dobra i świętego spokoju. Odpuszczę...

Ehh przyznam szczerze pomimo mojego szczenięcego wieku ciężko mi się z jej stratą pogodzić była dla mnie wyjątkowa. Wiem.. pewnie ktoś powie, że jest wiele jeszcze takich kobiet a ona najwidoczniej nie była tą jedyną. Ale cóż poradzić. Nie umiem tego uczucia dokładnie wytłumaczyć. Wiem, że niestety szybko mi to nie przejdzie.

Ty się chłopie nie zastanawiaj juz nad niczym, sprawa jest martwa, dziewczyna odleciała w siną dal. Żadne listy, szczerość, napinanie się, prężenie, sztuczki psychologiczne nie sprawią, że będziecie razem. No może to ostatnie sprawi, że wrócicie do siebie, ale po krótkim okresie pierdyknie jeszcze donioślej. Jesteś jaki jesteś, może popełniasz błędy, może nie byłeś krynicą kultury, ale nie musisz się biczować, czasu nie cofniesz. To było i nie wróci, twój nick odpowiada na twoje dylematy...

23 Ostatnio edytowany przez Tosenevrati (2020-03-16 12:43:11)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Oryx - Wiem, że ciężko w to uwierzyć ale po czasie będę w stanie zaakceptować ją w ramionach kolegi. Będzie to bardzo trudne ale wiem, że kiedyś w końcu mi to przejdzie (Poza tym wraz z końcem liceum nie będę jej już codziennie w takiej sytuacji widywał, co też raczej pomoże w zaakceptowaniu takiego stanu rzeczy). Jak wspomniałem, we wtorek będę się z nim widział, jak i z nią. Także dowiem się czy jest sens jeszcze spróbować.

BEKAśmiechu - Nie mogę się z tobą w 100% zgodzić. Bo dlaczego w takim razie zawsze się ze mną spotyka, kiedy ją o to poproszę? i czeka do końca rozmowy pomimo, że w połowie już ją tak wkurzyłem, że najchętniej to by poszła już do domu?(dodatkowo pod koniec każdej kłótni/rozmowy mówi, że jestem wciąż dla niej ważną osobą jak wspomniałem wcześniej). Co było nie wróci mam tego świadomość. Dlatego chciałbym zacząć i spróbować od nowa. To biczowanie siebie i oskarżanie myślę, że wychodzi z charakteru. Zawsze staram się wszystko zrobić perfekcyjnie, a jak nie wychodzi. Całą winę biorę na siebie.

Podsumowując tak czy siak w miarę się z wami zgadzam. Każda bliska mi osoba w prawdziwym świecie każe mi dać sobie spokój. W końcu ma ciężką sytuacje rodzinną i każdy wątpi, że tak czy siak wytrzymałbym z nią w przyszłości. (chociaż takie rady też mnie trochę irytują. Bo to chyba trochę chamskie skreślać kogoś tylko z powodów rodzinnych? Przecież sama sobie takiej rodziny nie wybrała...) Mimo to, chciałbym jeszcze spróbować ostatni raz, żeby potem nie żałować. Charakter nie pozwala mi się poddać, jeżeli wciąż widzę cień szansy. Kluczowa tu będzie rozmowa nazajutrz zobaczymy co z tego wyjdzie. Przede wszystkim nie będę się już narzucał i błagał na kolanach.

24

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

oryx - dziękuję, bardzo miło mi to słyszeć smile Zgadzam się z Tobą, że niestety są bardzo niewielkie szanse na odbudowanie tego związku, ale widząc upór autora, myślę, że może spróbować. Przynajmniej będzie wiedział, na czym stoi.

Co do przyjaźni, to ciężka sprawa. Niektórzy potrafią przyjaźnić się z byłymi, ale zazwyczaj jednak gdzieś w środku taka relacja rani drugą osobę. Może nawet niezauważalnie wykańczać psychicznie. Taka przyjaźń możliwa jest tylko wtedy, kiedy już nic, absolutnie nic nie czujesz do swojej byłej. A czy to możliwe? Nie wiem...

25 Ostatnio edytowany przez Tosenevrati (2020-03-16 18:15:39)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?
Snajperkaa napisał/a:

Co do przyjaźni, to ciężka sprawa. Niektórzy potrafią przyjaźnić się z byłymi, ale zazwyczaj jednak gdzieś w środku taka relacja rani drugą osobę. Może nawet niezauważalnie wykańczać psychicznie. Taka przyjaźń możliwa jest tylko wtedy, kiedy już nic, absolutnie nic nie czujesz do swojej byłej. A czy to możliwe? Nie wiem...

Bardziej chodziło mi o to, że na razie będę tym przyjacielem licząc, że może w jakimś sposób ją zachęcę znów do siebie. Jeżeli nawet to nie wypali i przypuszczając, że będzie z moim kumplem w związku. Po prostu dam sobie spokój. Jeżeli będzie z nim szczęśliwa nie będę wchodził im w drogę i małymi krokami będę zmierzał ku zakończeniu kontaktu. No chyba, że w jakiś sposób przez ten czas przejdzie mi do niej uczucie(w co wątpię) i relacja przyjacielska nie będzie stanowiła u mnie bólu i tęsknoty. Wszystko jak już wspomniałem okaże się jutro jak i wraz z końcem liceum.

Edit: Taka relacja z nią jak najbardziej będzie mnie ranić. Jednak mimo to, widzę w niej szansę, że po paru tygodniach spokojnej znajomości (bez atakowania jej i błagania o powrót) znów się do mnie otworzy. To co najważniejsze będę zdecydowanie inaczej się do niej odnosił. Związek to nie zabawa i najgorsze jest w tym to, że doszło to do mnie dopiero po fakcie.

26 Ostatnio edytowany przez Tosenevrati (2020-03-17 17:46:22)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Spotkałem się dziś z kolegą jak i z nią. Mój kumpel dość otwarcie i szczerze podkreślił mi, że to totalnie nie jest dziewczyna w jego typie i nie ma co do niej żadnych planów. Tym samym podkreślił, że nie chciałby pogorszyć sobie ze mną kontaktu przez nią.

Z nią z kolei rozmowa była na początku dość trudna. Była na mnie wściekła o to zablokowanie ale rozumiałem ją. Spokojnie porozmawialiśmy i aż byłem w szoku, gdyż pierwszy raz udało mi się zmienić jej ton w naszej rozmowie od bardzo dawna. Z wkurzonej, chamskiej dziewczyny zrobiła się milutka i uśmiechnięta. Po wspominaliśmy sobie nasz związek twierdząc, że było cudownie ale jak sama powiedziała ( Czas zamknąć ten rozdział i napisać nowy ). Pomimo, że mówi mi cały czas, że nie widzi już nas razem. Uważam, że wciąż jest nadzieja. Zagryzłem zęby i się przed nią nie rozbeczałem. Dumnie, szczerze i spokojnie z nią porozmawiałem. Dzięki czemu wrócił nam spokojny, miły, przyjacielski kontakt. Ciężko mi z tym, gdyż korci mnie znów błagać ją o powrót, ale jednocześnie wiem, że jedynym mądrym posunięciem na ten moment, jest danie jej czasu. Zaoferowałem jej za parę dni przejażdżkę samochodem (ostatnio udało mi się zdać prawo-jazdy) i zgodziła się. Dodatkowo również zaoferowałem wspólne obejrzenie jakiegoś filmu u mnie. Odpowiedziała, że chętnie ale mam jej dać trochę czasu, gdyż teraz jest okej a jutro będę jej robił kłótnie i błagał o powrót (niestety robiłem tak poprzednio, więc nie ma się co dziwić, że tak zareagowała). Wszystko jak na razie idzie mam wrażenie ku dobremu po prostu nie mogę okazywać jej tęsknoty za związkiem. Dowiedziałem się również, że nadal ma nasze wspólne zdjęcia i nawet datę moich urodzin jako hasło do telefonu, może to też coś znaczy? Opowiedziała mi również o swoich planach. Pod koniec szkoły ma zamiar znaleźć pracę w dużym mieście obok nas oraz wynająć sobie małe mieszkanie by zarobić na studia. Zaoferowałem jej pomoc, jeżeli będzie potrzebować, żeby coś wnieść albo upichcić (dobry ze mnie kucharz). Żegnaliśmy się dość długo, gdyż każde z nas w momencie rozejścia się nagle chciało coś dopowiedzieć. Widziałem w niej to szczęście, jakby cieszyła się, że znów może ze mną normalnie porozmawiać. Sama mówiła, że nie lubi być osaczana z każdej strony i czuć się jak ptaszek w klatce nawiązując do sytuacji która miała miejsce wcześniej, kiedy skakałem za nią i prosiłem na każdym progu o powrót. Pod koniec wspomniała jeszcze, że jak kiedyś będzie szukała chłopaka to tylko takiego co umie gotować (Sama za tym nie przepada, a ja przyznam, że lubię gotować i umiem przyrządzić większość typowych potraw). Może to jakieś nawiązanie do mnie? Że mam być taki jak teraz i pokazać jej, że taki jestem na co dzień i nie udaje kogoś kim nie jestem? Dodatkowo żegnając się, pożegnaliśmy się przytuleniem które nawet odwzajemniła. Nawet nie potrafię opisać jak bardzo się z tego ucieszyłem. Wcześniej kończyło się tak, że ja ją tylko objąłem a ona nawet nie wyciągnęła do mnie rączek. A teraz normalnie mnie objęła. Sam widok jej szczerego uśmiechu dodał mi otuchy, że czas i moje szczere chęci mogą to odbudować.

Na razie tyle. Liczę, że jakoś sprawa się ułoży. Sama powiedziała, że na razie w nowe związki nie ma ochoty się pchać, a kolega jak sam stwierdził, nie ma co do niej żadnych planów. Także mogę być chyba spokojny. Zależy mi na niej strasznie i chciałbym, żeby dała mi jeszcze tą ostatnią szansę. Muszę powoli odbudować jej zaufanie do mnie bo gdy znów się przede mną otworzy to myślę, że szanse się zwiększą. Myślicie, że jej zachowanie pomimo ciągłego podkreślania, że nie mam sobie robić nadziei wskazuje, że taka nadzieja po prostu jest? Tylko mam jej udowodnić, że naprawdę potrafię być sobą?

27

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?
Tosenevrati napisał/a:

Spotkałem się dziś z kolegą jak i z nią. Mój kumpel dość otwarcie i szczerze podkreślił mi, że to totalnie nie jest dziewczyna w jego typie i nie ma co do niej żadnych planów. Tym samym podkreślił, że nie chciałby pogorszyć sobie ze mną kontaktu przez nią.

Z nią z kolei rozmowa była na początku dość trudna. Była na mnie wściekła o to zablokowanie ale rozumiałem ją. Spokojnie porozmawialiśmy i aż byłem w szoku, gdyż pierwszy raz udało mi się zmienić jej ton w naszej rozmowie od bardzo dawna. Z wkurzonej, chamskiej dziewczyny zrobiła się milutka i uśmiechnięta. Po wspominaliśmy sobie nasz związek twierdząc, że było cudownie ale jak sama powiedziała ( Czas zamknąć ten rozdział i napisać nowy ). Pomimo, że mówi mi cały czas, że nie widzi już nas razem. Uważam, że wciąż jest nadzieja. Zagryzłem zęby i się przed nią nie rozbeczałem. Dumnie, szczerze i spokojnie z nią porozmawiałem. Dzięki czemu wrócił nam spokojny, miły, przyjacielski kontakt. Ciężko mi z tym, gdyż korci mnie znów błagać ją o powrót, ale jednocześnie wiem, że jedynym mądrym posunięciem na ten moment, jest danie jej czasu. Zaoferowałem jej za parę dni przejażdżkę samochodem (ostatnio udało mi się zdać prawo-jazdy) i zgodziła się. Dodatkowo również zaoferowałem wspólne obejrzenie jakiegoś filmu u mnie. Odpowiedziała, że chętnie ale mam jej dać trochę czasu, gdyż teraz jest okej a jutro będę jej robił kłótnie i błagał o powrót (niestety robiłem tak poprzednio, więc nie ma się co dziwić, że tak zareagowała). Wszystko jak na razie idzie mam wrażenie ku dobremu po prostu nie mogę okazywać jej tęsknoty za związkiem. Dowiedziałem się również, że nadal ma nasze wspólne zdjęcia i nawet datę moich urodzin jako hasło do telefonu, może to też coś znaczy? Opowiedziała mi również o swoich planach. Pod koniec szkoły ma zamiar znaleźć pracę w dużym mieście obok nas oraz wynająć sobie małe mieszkanie by zarobić na studia. Zaoferowałem jej pomoc, jeżeli będzie potrzebować, żeby coś wnieść albo upichcić (dobry ze mnie kucharz). Żegnaliśmy się dość długo, gdyż każde z nas w momencie rozejścia się nagle chciało coś dopowiedzieć. Widziałem w niej to szczęście, jakby cieszyła się, że znów może ze mną normalnie porozmawiać. Sama mówiła, że nie lubi być osaczana z każdej strony i czuć się jak ptaszek w klatce nawiązując do sytuacji która miała miejsce wcześniej, kiedy skakałem za nią i prosiłem na każdym progu o powrót. Pod koniec wspomniała jeszcze, że jak kiedyś będzie szukała chłopaka to tylko takiego co umie gotować (Sama za tym nie przepada, a ja przyznam, że lubię gotować i umiem przyrządzić większość typowych potraw). Może to jakieś nawiązanie do mnie? Że mam być taki jak teraz i pokazać jej, że taki jestem na co dzień i nie udaje kogoś kim nie jestem? Dodatkowo żegnając się, pożegnaliśmy się przytuleniem które nawet odwzajemniła. Nawet nie potrafię opisać jak bardzo się z tego ucieszyłem. Wcześniej kończyło się tak, że ja ją tylko objąłem a ona nawet nie wyciągnęła do mnie rączek. A teraz normalnie mnie objęła. Sam widok jej szczerego uśmiechu dodał mi otuchy, że czas i moje szczere chęci mogą to odbudować.

Na razie tyle. Liczę, że jakoś sprawa się ułoży. Sama powiedziała, że na razie w nowe związki nie ma ochoty się pchać, a kolega jak sam stwierdził, nie ma co do niej żadnych planów. Także mogę być chyba spokojny. Zależy mi na niej strasznie i chciałbym, żeby dała mi jeszcze tą ostatnią szansę. Muszę powoli odbudować jej zaufanie do mnie bo gdy znów się przede mną otworzy to myślę, że szanse się zwiększą. Myślicie, że jej zachowanie pomimo ciągłego podkreślania, że nie mam sobie robić nadziei wskazuje, że taka nadzieja po prostu jest? Tylko mam jej udowodnić, że naprawdę potrafię być sobą?

No i prawidłowo - dodałeś sobie otuchy!
A teraz jak to wyglądało z jej strony:
Spotkałam się dziś z nim. Mirek (nie wiem jak ma kolega na imie) dobrze sciemnił, że go nie rajcuję. Prawie mu uwierzyłam! Gdyby tylko Tosenevrati znał prawdę...
Trochę go przycisnęłam, żeby ponownie wzbudzić w nim poczucie winy, po tym miękkie jak czekolada na słońcu. Później byłam miła, ale przypomniałam, że to koniec - wyglądał jak pudel udający amstaffa. W sumie rzuciłam mu trochę kości pod stół, bo nie wiem jak się wyklaruje sytuacja z Mirkiem, a nie chce wylądować z niczym. Może trochę przesadziłam z tym przytuleniem na pożegnanie, ale pier... ł jak potłuczony i nie zanosiło się, że skończy. Na ten moment niech krąży, a ja dzisiaj pobaraszkuję z Mirkiem i pośmiejemy się trochę z tego.

28 Ostatnio edytowany przez Tosenevrati (2020-03-17 19:11:46)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Mogę na 100% zapewnić, że tak nie jest.

Ten kolega jest naprawdę strachliwy i nawet najmniejszy York by go spłoszył. No i dodatkowo mam wrażenie, że się mnie boi. Nie umiem dokładnie wytłumaczyć dlatego uwierz mi na słowo. Z tego co mi opowiedział, uczył ją matematyki, a później oglądali jakiś film kiedy była u niego ( Piszemy w tym roku maturę a ona jest bardzo uzdolnioną polonistką, czego nie można powiedzieć o matematyce. On akurat ma bardzo dobre wyniki z matematyki) Opis sytuacji który mi podał odpowiada opisowi który dostałem od jego brata bliźniaka. ( Bliżej się z jego bratem trzymam i też mnie trochę śmieszy, że jego brat trzyma bardziej moją stronę niż jego). Potrafię czytać z oczu innych, było widać u niego współczucie, strach jak i chęć pomocy. Sam mnie spytał czy ma jakoś z nią pogadać itp. Pod koniec rozmowy powiedział, że trzyma kciuki i w razie co może jakoś pomóc. Po prostu no nie wiem jestem pewny, że był ze mną szczery. Poza tym ogólnie czy to w szkole czy jak ich gdzieś spotykałem widać po nim dość niskie zainteresowanie jej osobą.

Co do pożegnania próbowałem odejść z 5 razy co kończyło się jeszcze jakąś kwestią od niej. Znam ją trochę i uważam, że nie jest typem dziewczyny który opisałeś wyżej. Chociaż każda możliwość jest prawdopodobna i również takowej nie wykluczam.

Jest to dość ciężka sytuacja bo ona zachowuje się bardzo dziwnie. Czasami mam wrażenie, że chce mnie utrzymać jako swoje koło ratunkowe czyt. Jak nie wyjdzie z innym to jest do kogo wrócić.

29

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?
Tosenevrati napisał/a:

Mogę na 100% zapewnić, że tak nie jest.

Ten kolega jest naprawdę strachliwy i nawet najmniejszy York by go spłoszył. No i dodatkowo mam wrażenie, że się mnie boi. Nie umiem dokładnie wytłumaczyć dlatego uwierz mi na słowo. Z tego co mi opowiedział, uczył ją matematyki, a później oglądali jakiś film kiedy była u niego ( Piszemy w tym roku maturę a ona jest bardzo uzdolnioną polonistką, czego nie można powiedzieć o matematyce. On akurat ma bardzo dobre wyniki z matematyki) Opis sytuacji który mi podał odpowiada opisowi który dostałem od jego brata bliźniaka. ( Bliżej się z jego bratem trzymam i też mnie trochę śmieszy, że jego brat trzyma bardziej moją stronę niż jego). Potrafię czytać z oczu innych, było widać u niego współczucie, strach jak i chęć pomocy. Sam mnie spytał czy ma jakoś z nią pogadać itp. Pod koniec rozmowy powiedział, że trzyma kciuki i w razie co może jakoś pomóc. Po prostu no nie wiem jestem pewny, że był ze mną szczery. Poza tym ogólnie czy to w szkole czy jak ich gdzieś spotykałem widać po nim dość niskie zainteresowanie jej osobą.

Co do pożegnania próbowałem odejść z 5 razy co kończyło się jeszcze jakąś kwestią od niej. Znam ją trochę i uważam, że nie jest typem dziewczyny który opisałeś wyżej. Chociaż każda możliwość jest prawdopodobna i również takowej nie wykluczam.

Jest to dość ciężka sytuacja bo ona zachowuje się bardzo dziwnie. Czasami mam wrażenie, że chce mnie utrzymać jako swoje koło ratunkowe czyt. Jak nie wyjdzie z innym to jest do kogo wrócić.

Ja w nic nie muszę wierzyć, wiem tyle co ty, czyli niewiele. Możesz się tylko kierować rozsądkiem - laska odstrzeliła cie i spotyka się z innym kolesiem. Co ty odczytujesz w oczach innych osób, czy znaków dymnych jakie wysyłają nie ma znaczenia.

30 Ostatnio edytowany przez Tosenevrati (2020-03-17 21:20:19)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Nie wiem czy jest sens o tym wspomnieć, ale pewna wiadomość od niej przed chwilą dość mocno mnie zaskoczyła. Mianowicie - Rozmawialiśmy o pisaniu książek jak chyba wcześniej wspominałem lubi pisać książki, wiersze itp. Później wspomniała, że odnowił jej się kontakt ze starą przyjaciółką z gimnazjum która wyjechała do Niemiec. Wspólnie kiedyś pisały jakieś opowiadanie na Wattpadzie i ogólnie, że się cieszy, że wraca jej z nią dobry kontakt. Zaproponowałem wtedy, że może też coś wspólnie kiedyś napiszemy na co zareagowała tak:
"W sumie lubię pisać wspólnie ze znajomymi jakieś opowiadania czy też książkę, to mega zbliża."
Szczerze mówiąc nie wiedziałem co na to odpisać więc po prostu spytałem, na jaki temat chciała by ze mną coś napisać. Odparła, że jeżeli mielibyśmy już coś razem napisać to dopiero po maturach. Chce się mocno przyłożyć do tej matematyki i angielskiego (dość słabo jej idzie ustny angielski) no i dodatkowo aktualnie zaczęła ze swoją starą przyjaciółką z Niemiec nową książkę. Odparłem, że nie ma problemu i jak co to się zgadamy.

Kiedy byliśmy w związku dobrze wiedziałem, że zawsze chciała coś ze mną wspólnie napisać i nawet spróbowaliśmy kiedyś, jednakże po pierwszym moim rozdziale kiedy zaczęła go poprawiać i wypominać mi błędy totalnie się zniechęciłem. (Cóż mimo wszystko bolało mnie to trochę, że ma tak genialne pismo i przy niej czułem się jak przedszkolach który dopiero uczy się pisać literki). Teraz w sumie nie miałbym problemu czegoś z nią napisać. Nawet jakby się to skończyło ponownym poprawianiem. Sam w sumie nie wiem czemu wcześniej aż tak mocno mi to przeszkadzało. Może moja duma nie pozwalała mi, by mnie poprawiała?

Naprawdę powstaje mi duży mętlik w głowie i ogromne niezdecydowanie. Czasami mam wrażenie, że daje mi znaki, że mam się starać być po prostu sobą i pokazać jej, że potrafię. A z drugiej strony mam po prostu dać spokój. Sam już nie wiem jak mam jej niektóre wiadomości interpretować. Może też sam siebie nadal oszukuję i szukam na siłę jakiś znaków?

31

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Tosenevrati, posłuchaj mnie uważnie. Stał się chyba cud...    smile   . Wygląda na to, że znowu masz szansę czego Ci szczerze życzę. Nie możesz teraz popełnić żadnego błędu. Postaraj się nie być namolnym i dokuczliwym. Rozmawiając z Nią zupełnie na luzie powiedz Jej, że masz przyjaciół którzy zauważyli u Ciebie pozytywne zmiany na lepsze i wierzą w Ciebie... / w razie czego mogę Ci to dać na piśmie...  smile  . Rozmawiając dalej mimochodem zapytaj Ją jakie pozytywne cechy widziałaby u swojego chłopaka  / bez wskazywania kto to mógłby być/. Jeśli wymieni Ci czego oczekiwałaby od swojego partnera, będzie to klucz do sukcesu... . Pilnuj tego jak 10 przykazań smile . Co do tego "pisania książek" to mam mieszane uczucia ponieważ to nie jest sprawa prosta. Gdyby tak było wszyscy byliby noblistami. Może jest coś innego co mogłoby Ja wciągnąć i zainteresować. Jeśli robisz błędy i nie masz specjalnie weny twórczej to raczej z tego pomysłu bezpieczniej byłoby się wycofać. I jeszcze jedno: nie reaguj impulsywnie na Jej uwagi bo popsujesz sprawę ostatecznie. Jesteś na tyle "dużym chłopcem" aby zrozumieć co robiłeś źle i co powinieneś bezwzględnie poprawić. Powodzenia

32

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?
oryx napisał/a:

Tosenevrati, posłuchaj mnie uważnie. Stał się chyba cud...    smile   . Wygląda na to, że znowu masz szansę czego Ci szczerze życzę. Nie możesz teraz popełnić żadnego błędu. Postaraj się nie być namolnym i dokuczliwym. Rozmawiając z Nią zupełnie na luzie powiedz Jej, że masz przyjaciół którzy zauważyli u Ciebie pozytywne zmiany na lepsze i wierzą w Ciebie... / w razie czego mogę Ci to dać na piśmie...  smile  . Rozmawiając dalej mimochodem zapytaj Ją jakie pozytywne cechy widziałaby u swojego chłopaka  / bez wskazywania kto to mógłby być/. Jeśli wymieni Ci czego oczekiwałaby od swojego partnera, będzie to klucz do sukcesu... . Pilnuj tego jak 10 przykazań smile . Co do tego "pisania książek" to mam mieszane uczucia ponieważ to nie jest sprawa prosta. Gdyby tak było wszyscy byliby noblistami. Może jest coś innego co mogłoby Ja wciągnąć i zainteresować. Jeśli robisz błędy i nie masz specjalnie weny twórczej to raczej z tego pomysłu bezpieczniej byłoby się wycofać. I jeszcze jedno: nie reaguj impulsywnie na Jej uwagi bo popsujesz sprawę ostatecznie. Jesteś na tyle "dużym chłopcem" aby zrozumieć co robiłeś źle i co powinieneś bezwzględnie poprawić. Powodzenia

Dziękuje za miłe słowa!

"Rozmawiając z Nią zupełnie na luzie powiedz Jej, że masz przyjaciół którzy zauważyli u Ciebie pozytywne zmiany na lepsze i wierzą w Ciebie" - Jak wspominałem wcześniej mamy pewnego wspólnego przyjaciela z którym ma teraz troszkę gorszy kontakt ale nadal jest jej dobrym przyjacielem. Również z nim rozmawiam pomaga mi potajemnie pytając ją o pewne sprawy. Ostatnio napisał jej, że zrobiłem się bardziej poważny i spokojniejszy (takiego mnie zawsze chciała, a nie kretyna skaczącego i pajacującego jak małpa). Było to przed spotkaniem we wtorek i myślę, że przez to, że tak jej napisał. Chętniej zgodziła się ze mną porozmawiać.

"Rozmawiając dalej mimochodem zapytaj Ją jakie pozytywne cechy widziałaby u swojego chłopaka  / bez wskazywania kto to mógłby być/. Jeśli wymieni Ci czego oczekiwałaby od swojego partnera, będzie to klucz do sukcesu... ." - Chodziłem z nią przez dobry rok i mniej więcej wiem już jak sprawa wygląda. Osobiście uważam, że na ten moment to za szybko, by od razu rozpoczynać jakieś tematy związane ze związkiem. Ona nigdy nie miała jakiś dużych wymagań co do chłopaka. To co oczekuje od swojego partnera to głównie to, by podążał obok niej przez życie i ją wspierał. Jak wspominałem wcześniej jest dość ciężką dziewczyną z nieprzyjemną przeszłością, może też dlatego nie ma jakiś wielkich wymagań do spełnienia.

"Co do tego "pisania książek" to mam mieszane uczucia ponieważ to nie jest sprawa prosta. Gdyby tak było wszyscy byliby noblistami. Może jest coś innego co mogłoby Ja wciągnąć i zainteresować. Jeśli robisz błędy i nie masz specjalnie weny twórczej to raczej z tego pomysłu bezpieczniej byłoby się wycofać" - Oczywiście pisząc ze mną książkę, byłaby to książka pisana z przyjemności i tylko dla nas, a nie po podbój świata. Pomysły, wenę jak i wyobraźnię mam dobrą. Poza tym wiem, że to bardzo by ją ucieszyło, jeżeli bym cokolwiek z nią napisał. Robię błędy które ona również z chęcią mi poprawi bo to w końcu okazja by mi trochę "dopiec" w pozytywny sposób oczywiście.

"I jeszcze jedno: nie reaguj impulsywnie na Jej uwagi bo popsujesz sprawę ostatecznie. Jesteś na tyle "dużym chłopcem" aby zrozumieć co robiłeś źle i co powinieneś bezwzględnie poprawić. Powodzenia" - Od paru dni czuję się totalnie inną osobą. Bardziej rozsądną i mądrzejszą. Totalnie jej nie atakuje, nie denerwuje, ani się nie narzucam. Podchodzę do wszystkiego bardzo spokojnie i miło.

Mam duże przeczucie, że na lato wszystko powinno się ułożyć, jeżeli nic się po drodze nie zepsuje. A moja w tym rola, by o to zadbać wink. Najważniejsze na ten moment dla mnie, jest odzyskanie jej zaufania. A wiem, że w momencie kiedy znów zacznie mi się zwierzać o problemach, takowe odzyskam.

33

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Wydaje mi się, że wszystko jest na dobrej drodze.To, że dziewczyna zastrzegała się , że nie powróci już do poprzedniego związku to miała na myśli zapewne Twoją toksyczną postawę. Jeśli zmienisz się radykalnie i to nie na jedną chwilę znowu będziesz mieć szansę, bo w rzeczy samej Ona tego oczekuje /chociaż nie powiedziała Ci tego wprost/. Pisałeś, że lubisz kucharzyć, zapewne wiesz co lubi. Przygotuj jakieś fajne danie i zaproś Ją do siebie /przez żołądek do serca   smile  /, ale pod żadnym pozorem nie rób na Nią jakichkolwiek "innych" nacisków. W tym przypadku inicjatywa musi wyjść od Niej, ale z tym pewnie nie będzie się spieszyć nie dowierzając w "cudowną metamorfozę". Nie wiem czy to kiedykolwiek zrobiłeś, ale kup jej też ładne wiosenne kwiaty. Jeśli zapyta na jaką to okoliczność odpowiedz, że na okoliczność pięknej wiosny i Waszego spotkania... . To z pewnością zrobi wrażenie  smile   . Wyprzedzaj Jej oczekiwania i bądź normalnym, przyzwoitym, dobrym człowiekiem. To zawsze zaprocentuje... .Powodzenia

34 Ostatnio edytowany przez Tosenevrati (2020-03-18 18:17:35)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Co do tego dania jak najbardziej może wyjść, jednakże jest jeszcze za wcześnie. Muszę jej dać czas na jakiekolwiek "bliższe" spotkania.

Co do prezentu nawet w postaci kwiatów. Ona ma bardzo zaskakującą i dziwną logikę do prezentów. Za każdym razem kiedy jej coś kupowałem (kwiaty lub jakiś drobny upominek w postaci czekolady którą uwielbia) niechętnie ode mnie to przyjmowała. (Zazwyczaj pytała po co jej to kupuje skoro ona nie ma nic w zamian lub po co aż tyle) Jak sama mi mówiła, głupio jej jest brać od kogoś coś, jeżeli ona sama dla niego nic nie ma. Podobna sytuacja była w sklepie kiedy zaproponowałem, że coś jej kupię. Dużo marudzenia przy tym było, żeby się zgodziła. (Może to też dlatego, że w sumie ona rzadko miała możliwość coś mi kupić z powodów osobistych i może ją bolało, że non stop ja za wszystko płacę.)

35 Ostatnio edytowany przez Tosenevrati (2020-03-30 13:41:59)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Minęło już troszkę czasu. Utrzymywaliśmy jakiś tam kontakt poza tym doszły lekcje elektroniczne więc chcąc czy nie chcąc widziałem ją również przez kamerkę.

Wczoraj popisaliśmy dobre 4 godziny. Aż sam byłem w szoku gdyż osobiście chciałem tą rozmowę już skończyć po 30 minutach ( totalnie nie chce jej się narzucać ) ale non stop miała mi coś do powiedzenia. Opowiadała co tam u niej co aktualnie pisze (Nie wiem czy jest sens o tym wspomnieć ale jestem jedyną osobą która wie o jej pracach/książkach które pisze) jak tam spędza czas itp. Pisała też mi coś w stylu, że tęskni za moim pieskiem i chciałaby go jeszcze raz zobaczyć przed no (Niestety stary już jest i słabo z moim psiakiem powoli z rodziną przygotowujemy się na najgorsze). Dodatkowo, też wspomniała, że brakuje jej znajomości które dzięki mnie poznała (takich dwóch innych moich kumpli) zawsze ich lubiła i dążyła, żebym miał z nimi jak najlepszy kontakt. Jak sama powiedziała byli dla niej inspiracją na postacie do książki. Powiedziałem jej, że pewnie jeszcze będzie okazja żeby z nimi się spotkała. Odpowiedziała, że raczej zdecydowanie nie.

No i tak czas mijał i mijał pisaliśmy dalej i był tam jakiś żart o ciąży. Zaśmiałem się do niej, że jakby wyszło 9 miesięcy na sierpień to wie o co chodzi ( Prostując po prostu był to dzień w którym pierwszy raz była u mnie na noc. Nie doszło tam do niczego jak można się domyśleć powiedziałem o tym w celu humorystycznym ) O dziwo nie zdenerwowała się, że wspominam czasy z naszego związku i sama się z tego zaśmiała.

Cały czas mam mętlik w głowie. Z jednej strony zachowuje się jakby jej tego związku i wspólnych chwil brakowało, a jak już za dużo zaczyna to drążyć, to nagle się wycofuje zaprzeczając wszystkiego. Dodatkowo zauważyłem, że ogólnie od kiedy zerwaliśmy zaczęła mniej o siebie dbać. Wrócił nałóg do papierosów gdzie przez nasz związek udało mi się ją wyciągnąć i chociaż ograniczyła je przez rok.

Sam już nie wiem co robić.. Z jednej strony rozum mówi, żeby sobie odpuścić bo ona już totalnie ma mnie jedynie za przyjaciela i to się raczej nie zmieni. ( a niestety ja na dłuższą metę nie dam rady być jej przyjacielem ) A z drugiej strony jednak.. mam wizje i przeczucia, że mogę to jeszcze naprawić i pomóc jej wrócić na właściwe tory. Każdy mi mówi, że chyba czas najwyższy sobie odpuścić. Jednakże wciąż gdzieś z tyłu głowy siedzi mi nadzieja, że gdzieś pod koniec szkoły wszystko się ułoży.

Dodatkowo sam zauważyłem jakieś plusy tego, że ze mną zerwała. Dostałem mocnego kopa i zacząłem więcej interesować się sobą i pracą nad sylwetką. Może to i głupie. Ale naprawdę nie pamiętam dnia kiedy ostatnio powiedziałem sobie do lustra, że jestem przystojny. Sam czuje, że moja samoocena czy też pewność siebie zdecydowanie się zwiększyła.

36

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Kurcze, taka smarkata, a już tak umie zrobić kisiel w głowie. Ucz się młody, ucz, przy kolejnych kobietach będziesz mądrzejszy.

37

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Jeśli "gadała"  z Tobą cztery godziny i chce odwiedzić Twojego pieska /nie jednemu psu na imię Burek  smile/, no to nie jest źle. Jej teraz trochę trudno wycofać się ze swoich poprzednich deklaracji, no to się trochę kryguje: i chciała bym i boję się... . Nie naciskaj, ustaw się w pozycji trochę obojętnej /niby nic, ale to zupełnie nic Ci na niczym nie zależy/, ale chętnie rozmawiaj i w czym tylko możesz nawet wirtualnie Jej towarzysz. Przyjdzie taki czas, że pęknie sama. Wszystko jest na dobrej drodze, ale potrzeba trochę czasu. Ja w tej sytuacji nie odpuściłbym na pewno... smile   .

38

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Jak już kiedyś wspomniałem pisałem z nią wspólnie jedno odpowiadanie. Odnalazłem je dzisiaj w zakamarkach mojego PC i z ciekawości zacząłem czytać. Pamiętam, że pisaliśmy te opowiadanie po 2 miesiącach naszego związku i ustaliliśmy, że będziemy co nie co o sobie tam pisać(Jakieś informacje o nas o których wcześniej nie mówiliśmy. Nasze przeżycia z kiedyś itp). Jak wcześniej również wspomniałem o jej powiedzeniu jako, że "dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi" podczas czytania tego opowiadania natknąłem się na ciekawe zdanie które tam napisała:

Dla niej jednak nie istniało pojęcie, jako „dwa razy nie wchodziło się do tej samej rzeki”. "Jej imię" potrafiła wleźć do niej wiele razy, jeżeli wierzyła, że było warto.

Niby dużo czasu minęło i oczywiście mogła zmienić zdanie. Jednakże jest wiele jeszcze jakiś mniejszych nawiązań do niej w tej opowieści, które aktualnie się sprawdzają. Więc czyżby to był znak, że byłaby w stanie znów do mnie wrócić jeżeli uzna, że się zmieniłem?

39 Ostatnio edytowany przez Tosenevrati (2020-04-28 11:44:05)

Odp: Czy da się to jakoś naprawić?

Dziękuje wszystkim za pomoc i rady. Nie udało się. Napisałem dla niej list na 13 stron A4 jednak w żadnym stopniu jej nie poruszył. Powiedziała mi, że mam u niej dużą krechę na jakikolwiek związek. Ehh sam nie wiem może kiedyś z biegiem czasu jej przejdzie. Ciężko mi się żyje ale jakoś trzeba zachować męskość. Sam po prostu żałuję, że dla niej złamałem swoje postanowienie, by nigdy nie plątać się w żaden związek. Nigdy więcej tego błędu nie popełnię.

Dziękuje jeszcze raz za wsparcie/rady jak i krytykę. Wiele się nauczyłem i inaczej patrzę na siebie. Przede wszystkim zmieniłem otoczenie, odzywki oraz sposób traktowania drugiej osoby. No i kto wie, może kiedyś doceni, że był sobie kiedyś taki chłopak który chciał wszystko naprawić, przyznać się do błędu, poświęcić się do zmian, pisania długich listów czy też umożliwienia jej spełnienia marzeń. Chociaż pewnie przez swoją "kobiecą Dumę". Nigdy się już do mnie nie odezwie, ale myślę, że jak zacznie się walić grunt pod nogami, parę chamów kopnie ją w 4 litery. To może jednak dojdzie kiedyś do wniosku, że pomimo moich wad i humorków. Nie byłem najgorszy wyborem.

Edit: To co mnie najbardziej dziwi i czego sam nie potrafię sobie wytłumaczyć. To fakt, że jak spotkaliśmy się by porozmawiać o tym liście. Dowiedziałem się, że nadal ma moje zdjęcie w portfelu, ma mój numer podpisany jako "Misiek". Trzyma pełno wspólnych zdjęć na telefonie. Sam nie wiem co o tym myśleć. Nawet poprosiłem, że ma się tego wszystkiego pozbyć. Na co odpowiedziała, że nie.

Posty [ 39 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy da się to jakoś naprawić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024