Witajcie.
Za jakieś 3 miesiące zbliża się chrzest siostrzeńca. Zostałem wybrany na "ojca chrzestnego" i bardzo cieszę się z tego powodu jednak nie jestem pewien czy będzie to możliwe.
Sam jestem wychowany w rodzinie chrześcijańskiej, przyjąłem chrzest, komunię oraz bierzmowanie.
Jednak z wiekiem moje przekonania do kościoła oraz nastawienie do wiary chrześcijańskiej mocno się zmieniło.
Zmieniło się do tego stopnia, że nie uznaję "kościoła". Mam alergię na księży (nie znoszę ich) oraz na wszelkie ich "nauki".
Chodzi o to, że aby zostać chrzestnym wg. Kościoła muszę przystąpić do sakramentu spowiedzi, czego nie zrobię. Powiedziałem sobie 9 lat temu, że nigdy już tego nie zrobię. Powodu raczej nie ma, zwyczajnie mam takie przekonanie, którego jestem świadom, I którego mam zamiar się trzymać.
Co do wiary. Oddzielam wiarę od kościoła.
Nie mam problemu by uczestniczyć we mszy świętej, by się pomodlić, by wyspowiadać się oraz zrobić rachunek sumienia w myślach będąc w kościele.
Zwyczajnie nie toleruję księży i wmawiania, że są połączeni duchowo z Bogiem. Dla mnie to obcy I zwykli ludzie.
Wyznanie moich grzechów obcemu facetowi nie sprawi, że zostaną odpuszczone, a wg. Nauk Bóg widzi wszystko I wszędzie. Tylko szczery żal może sprawić, że grzechy zostaną mi odpuszczone.
(Wyjaśniłem to by uprzedzić, że zdania nie zmienię)
Nie mam zamiaru tego zmieniać aby osiągnąć jakiś cel. Byłoby to oszustwo w dwie strony.
Czy jest jakaś możliwość, że jednak nie jest to coś niezbędnego?
Wiem, że w kościele ewangelickim odbywa się to na nieco innym poziomie.
Byłbym wdzięczny za wszelkie rady
Mój post nie ma na celu nikogo obrażać ani przekonywać do zmiany nastawienia!