Piszę tego posta by po prostu się wyżalić.
Nie lubię siebie. Wręcz czasem nienawidzę. Kiedyś tak nie było. Byłam szczęśliwa, pomimo trudności, teraz jest inaczej.
Zle mi ze sobą, bo od zawsze miałam pod górkę z relacjami z innymi. Byłam i jestem nieśmiała, łatwo pozwalam sobą manipulować, przejmuję się tym co inni olewają, nie obronię się. Kilka razy usłyszałam że jestem,, za grzeczna,,,... Dużo wysiłku kosztuje mnie kontakt z innymi. Ludzie zadaja się ze mną,lubią jak jestem do czegoś potrzebna, tak to odchodzą, przestają mnie lubić. Nikt nie chce mojego towarzystwa...Jak pytam czy coś zrobiłam źle podobno nic.
Tak było od zawsze. Teraz sobie to uświadomiłam.
Nie mam ani jednego przyjaciela, nawet znajomych. Jak ja nie zadzwonię to nikt sam się nie odezwie.
Kiedyś miałam sporo, ale korzystali z mojej pomocy, dobroci, czasu... Kiedy chodziło o mnie samą to byłam nikim : (
Nie chce mi się żyć.
Jestem odpychajaca.
Musze się z tym pogodzić...
Nie pokazuję na zewnątrz że to mnie boli. Uśmiecham się, wykonuję swoje obowiązki. Ale w środku boli.
Zawsze tak sama...