Witajcie,
mam 36 lat i nigdy nie poderwałem dziewczyny. Byłem w jednym związku dwuletnim ale nie podrywałem tamtej dziewczyny.
Poznaliśmy się na weselu, a ona dała mi jakieś sygnały i zaczęsliśmy się widywać i po jakimś tam czasie zostaliśmy parą.
Niestety roztsaliśmy się w poprzednim roku. Wróciłem na portal randkowy gdzie miałem już kiedyś konto. Tam napisała do mnie jedna dziewczyna ale
ponieważ pisałem z innym dziewczynami jej odpisywałem tylko grzecznościowo utrzymujac kontakt. Kiedy jednak tamte dziewczyny nie okazały się ciekawe na żywo postanowiłem spotkać sie z nią i to była pierwsza sytuacja w moim życiu kiedy dziewczyna na żywo okazała się fajniejsza niż się oczekiwałem.
Od razu na drugi dzień zaproponowałem kino na drugie spotkanie. Spotkaliśmy się po tygodniu bo ona była zajeta ale pisaliśmy ze sobą w między czasie. Potem byliśmy w kinie i na drinku - było miło. Zagadałem następnie po dwóch dniach i dalej utrzymywaliśmy kontakt - czasem pisałem, ja czasem ona. Zasugerowałem
spotkanie ale ona była chora ale potem sama zaproponowała żeby spotkać się jeszcze przed śiętami i spotkaliśmy się. Spotkanie trwało prawie 4 godziny ale tylko rozmawialiśmy. Na koniec dałem jej buziaka. Na drugi dzień pojechałem na święta do swojego domu rodzinnego na 2 tygodnie. Odezwałem się po dwóch dniach od spotkania ale jakoś tak w święta ten kontakt był słabszy i skończyło sie na tym, że na życzenia noworoczne już nie dostałem odpowiedzi. Po paru dniach kiedy napisałem co się stało i dlaczego nam się tak kontakt popsuł też nie dostałem odpowiedzi.
Cóż, chyba rozczarowałem tą dziewczynę bo na początku była bardzo zainteresowana. I teraz pytanie co zrobiłem źle, jak powinno wyglądać randkowanie, podrywanie ?
W ciagu trzech tygodni widzieliśmy sie 3 razy i nie mieliśmy kontaktu dwa razy po dwa dni ale ten kontakt był czysto koleżeński jedynie poza tym, że płaciłem za te spotkania. Dla mnie to było ciągle za wcześnie żeby określić się na coś więcej. Oswajałem się po prostu z tą dziewczyną i zaczynała mi się co raz bardzie podobać ale ponieważ nie byłem jeszcze pewien więc nawet nie myślałem o niczym więcej - zresztą pewnie i tak bym nie wiedział jak się za to zabrać. Niestety próbuję się edukować w temacie ale swoja wiedzę czerpie z poradników gości typu Marchel czy Tomicki i trochę mnie przeraża to uwodzenie, flirtowanie, eskalacja dotyku - wydaje się to zbyt trudne.
Nawet czytając tutaj na forum widzę, że znajomości rozwijają się szybko.
I teraz pytanie jak to powinno wyglądać ?
Np. w temacie pt. "Czy facet który nie miał wcześniej nikogo będzie dobrym partnerem?" znalazłem taki post:
Raczej nie polecam. Zazwyczaj faceci traktują takie dziewczyny jako trening.
Wiem po sobie.
Spotykałam się kilka miesięcy z chłopakiem, który nigdy nie miał dziewczyny a zawsze chciał mieć.
Nie znał się na zachowaniach, co mówić, jak z kobietą itp.
Ja już trochę po przejściach w pewnym sensie go nauczyłam tego wszystkiego.Kiedy zdążyłam się zakochać na maksa porzucił mnie i oczernił bo w rzeczywistości nawet mnie nie lubił!!!!Co za świnia!
I wiecie co? Teraz to szaleje z kobietami, przeze mnie jego ego wzrosło że hej, ma powodzenie, nabrał pewności siebie, podrywa kobiety a te na niego lecą, no jak inna osoba.
Nie polecam.oczywiscie znam wyjątki ale to rzadkość, zresztą nawet moi koledzy mi to mówili - facet lubi mieć kilka opcji, a pierwszą nie za poważnie się traktuje.
W twoim przypadku facet jest zdecydowanie starszy nie jakiś 20 latek tylko ma 27 lat, może teraz doceni że wogóle już kogoś ma?
Przydałaby mi się właśnie taka wiedza ale nie chcę się tego uczyć wykorzystując kogoś.
Z tego co czytam mam dużo cech, które jednak kobiety niby poszukują: jestem ogarnięty życiowo. mam dobry zawód, żyję powyżej średniej krajowej,
prowadzą aktywny styl życia (sport, wycieczki, podróże, różne wydarzenia), od ponad 10 lat mieszkam sam więc orgarniam wszystkie obowiązki domowe.
No i mam też jednak jakieś doświadczenie związkowe, z które wyciągnąłem wnioski bo tam wiem co zawaliłem.
Nie potrafię jednak tych rzeczy zupełnie sprzedać - mimo, że jestem lubiany nie czuję się w ogóle atrakcyjny dla kobiet. Chyba nie dostarczam im żadnych emocji...
Ta dziewczyna, z którą znajomość tutaj opisałem ma 33 lata więc też teoretycznie jest w tym wieku kiedy powinna te moje zalety doceniać aczkolwiek byłem dla niej pierwszą osobą spotkaną z portalu randkowego - miałem ciekawy profil więc pewnie spodziewała się konkretnego faceta, który wie co i jak z kobietami.