Witam, nie będę tutaj zbyt bardzo się przedstawiał jeśli chodzi o moja osobę, ale opisze Wam pewną historie i chciałbym byście drogie panie mogły mi doradzić. Otóż nazywam się XXX mam 25+ lat (blizej do 30). Z tego co pamiętam zawsze pakowałem się w związki z nudów czy tez innych powodów. Miałem ich dosyć sporo kiedy byłem młodszy, ale z czasem odechciało mi się w to bawić więc zaprzestałem na jakiś czas. Kiedy miałem 23 lata poznałem wg mnie ciekawa osobę, ale nie byłem zbytnio uważny i kierowałem się bardzo emocjami co poskutowało wieloma negatywnymi reperkusjami w postaci braku finansów etc. W ubiegłbym roku po moich wszystkich przejściach poznałem pewną dziewczyne poprzez aplikacje. Ona miała tylko 19 latek, ale była bardzo poważna i przyjaźnie nastawiona. Musze się wam przyznać z ręką na sercu, że byłem w bardzo złym stanie psychicznym, samotny itd przez właśnie ostatni pokręcony związek pełen wzlotów i upadków (kryptowaluty) nie chce już się w to wgłębiać więc kontynuując poznałem tą dziewczyne. Pracowałem wtedy jako handlowiec w firmie z kosmetykami, ale mimo niezłych zarobków większość szło na poczet zobowiązań finansowych. Nie wiem dlaczego, ale uznałem, że jeśli ta dziewczyna faktycznie chcą mnie poznać to wypadałoby być szczerym i też byłem. Przedstawiłem jej cała moja sytuacje by być uczciwym i ku mojemu zaskoczeniu wszystko zaakceptowała. Nasze poczatkowe spotkania jak to bywa na początku były bardzo piękne i urokliwe. Poznałem cała jej rodzine i zostałem tam bardzo gorąco przyjęty. Nie chciałem tak naprawdę zbytnio się angażować, ale niestety z czasem zacząłem zbytnio skupiać się na tej relacji. Mieliśmy tak wspaniałe przygody, że zapomniałem o bożym świecie. Straciłem prace i od tamtej pory zaczeło się wszystko zmieniać. Postanowiłem, ze zrobie sobie pare miesiecy przerwy by odpoczac od wszystkiego i chwile poczuc się sobą po tych wszystkich przejsciach które miałem. Nie długo później ona zaczeła pracowac i nasze spotkania ukróciły się tylko do weekendow. Cała relacja zaczłea się psuć, a obydwoje zaczelismy tracic do siebie szacunek, a wulgaryzmy były już na porzadku dziennym. Bawiliśmy się w kotka i myszkę jak dzieciaki (jej przystoi, mi NIE wiem to) i cała relacja zakończyła się w grudniu. Od tamtej pory mamy z sobą kontakt, ale głównie ja go inicjuje mimo tego, ze ona jest świecie przekonana, że to juz koniec i nigdy nie bedziemy razem jakoś trudno jest mi to wszystko pojąć. Co mam robić ? Odpuścić sobie kogoś kto był dla mnie tak dobry, czuły i miły ? Ah zapomniałbym dodać, że każdy związek w który się wpakowałem zniszczyłem sam przez swoją głupotę (mam problem z nerwami i często kogoś obrażam) Chciałbym spróbować tego jeszcze raz i jakoś inaczej to rozplanować.. mimo tego, że każda nowa miłość jest tą pierwszą to jakoś nie chce jej tracić, bo wiem, że na swój sposób jest wyjątkowa i już kogoś takiego nie poznam. Mógłbym wchodzić bardziej w szczegoły by bardziej Wam to wyklarować co było nie tak, ale to zbyt dużo pisania. Pytam więc czy warto się starać czy sobie odpuścić ? Tęsknie za nią i kocham ją. Pozdrawiam
Autorze, po raz kolejny nie rozumiem mężczyzn.
Skoro poznałeś wyjątkową dziewczynę, zaakceptowała Cię mimo Twojej szczerości dotyczącej Twoich wad, było Ci z nią dobrze, to dlaczego tego nie uszanowałeś? Dlaczego nie starałeś się wtedy wziąć za siebie, aby pokazać jej, że istotnie zasługuje na Ciebie? Zawiodłeś ją.
Dlaczego teraz chcesz do niej wrócić?
Droga koleżanko, mam problem z emocjami i bardzo wiele rzeczy mnie przytłoczyło podczas związku. Moje nerwy i obawy przeszły na nią, a tak naprawdę nie chciałem jej nigdy urazić. Dlaczego chce wrócić ? Dlatego, ze spędzało mi sie z nia dobrze czas, lubiłem z nią rozmawiać, podoba mi się, jest wyrozumiała, ciepła i wydaje mi się naprawdę już takiej nie poznam. Myślałem, że jakoś lżej to przejdę, bo nie mam problemu z powodzeniem, ale jednak myliłem sie i często budze się w nocy czy też rano mysląc, ze dalej jestesmy razem, a jednak to już przeszłosć. Porobiłem bardzo wiele głupot których się wstydze i chyba pora się z tym pogodzić... zachowywałem się przez jakiś czas jak 15 latek. Nie wiem czy jej wiek nie pomieszał mi w głowie.. wstyd
Co więc zrobiłeś ze sobą od tamtego czasu?
Prócz tego, że o niej myślałeś?
Czym różnisz się od tamtego Ciebie?
5 2020-01-07 13:29:23 Ostatnio edytowany przez HurtFeels (2020-01-07 13:31:22)
Teraz mam pare rozmów o prace i jak najszybciej chce wrócić do branży, rozwoju osobistego. Co zmienić ? Nie skupiać się aż tak na samej relacji ,a na sobie, a czas wolny który mielibyśmy do dyspozycji spędzić w jak najlepszy sposób się da. Dopiero zacząłem wszystko doceniać kiedy ją straciłem. Otworzyłem oczy i doszło do mnie to, że ona wcale nie musiała wszystkiego akceptować i być dla mnie tak kochana tak samo jak jej rodzina.. Jej rodzina wie, że wyzwałem ją od kurew i szmat miałem pare powodów, ale szczerze wstyd mi, ze w ogóle kiedykolwiek jakąkolwiek dziewczyne obraziłem w taki sposób. Tak jest mi bardzo głupio...... nie wiem czy poziom żenady nie został przekroczony, ale czuję, że naprawdę zrobiłem z siebie idiotę.. Staram się teraz gryźć w język i wiesz co? Zawsze tak jest i było, że względem bliskich po jakimś czasie stawałem sie nie do wytrzymania i okropny.. Ja wiem dlaczego tak jest, ale nikogo to nie obchodzi, bo po co ? Wiesz o co chodzi to takjakby ktoś pokrzywdzony przez los wylewał frustracje na bogu winnych ludzi.. Zrobiłem olbrzymią głupotę.. Zawsze zamiast chwilę coś przemyśleć, poczekać to robie wszystko pod wpływem emocji i lecę z tematem...
6 2020-01-07 13:38:35 Ostatnio edytowany przez słaba kobietka (2020-01-07 13:41:16)
Czyli jednak jeszcze nic nie zrobiłeś ze sobą. Proponuję terapię.
Odnośnie tej dziewczyny - w moich oczach jesteś zdyskwalifikowany na zawsze. Jak by mnie ktoś, kogo uszanowałam i komu dałam ciepło, potraktował takimi słowami, nawet nie spojrzałabym już nigdy na tego człowieka, bo mnie podeptał.
Może po terapii, z kimś innym. Może. Ale jeśli wykonasz morderczą pracę nad sobą.
Wiem i rozumiem dlaczego wylewasz swoją frustrację na bliskie osoby. Bo są dostępne. Czujesz się na tyle bezpiecznie, że możesz im to robić. Temat do przepracowania na terapii.
Jestesmy umówieni z mojej inicjatywy w przyszły weekend. Nie wiem czy przyjdzie czy tego nie zleje. Jeśli zleje to po prostu trzeba się pogodzić i nigdy więcej już takich błędów nie popełniać, a jeśli coś zaiskrzy, zmieni się to jestem gotowy by poprowadzić to wszystko w należyty sposób. Nie wiem czuje z jednej strony się źle, a z drugiej dobrze, bo w końcu dotarło do mnie coś dzięki tej rocznej znajomości... Może kiedyś pokocham jeszcze jakąś kobietę, ale już inaczej, dojrzalej i z głową, a każdy zły dzień, frustracje zachowam dla siebie by tylko nie psuć jej humoru, bo miłośc ma budować i podnosić na duchu.
8 2020-01-07 13:43:29 Ostatnio edytowany przez HurtFeels (2020-01-07 13:55:20)
Wiele razy ją w jakimś amoku obrażałem, a tak naprawde wcale tego nie chciałem, ale nie miałem gdzie się zbyć tego gniewu więc poszło na nią. Wydaje mi się, ze i tak dużo zniosła i trwała przy mnie po tym wszystkim.. Naprawdę było jej przykro, bo przy każdym naszym spotkaniu zalewała się łzami i ja tez widząc i czujac, że może to byc ten ostatni raz i cała ta piękna znajomośc poszła na marne.. Serio te poczatki i wszystko to był jak najlepszy film
Zastanawiam się coraz bardziej czy ja po prostu nie choruję na borderline.. Tak, ale pomyśl kolezanko logicznie co to jest za sens ranić bliskie osoby? Bo ktoś mnie krzywdził kiedyś ? Boże lata temu byłem normalny chociaż pod tym względem
Drogi autorze, przede wszystkim teraz jest czas na zabranie się za siebie. Ciężko stworzyć związek jeżeli ma się duze problemy z wyrażaniem emocji, tylko zniszczy się druga osobę. Wydaje mi się że szczera rozmowa z tą dziewczyną i prośba o wsparcie w "naprawianiu" siebie bylaby dobrym krokiem. Jeżeli odmówi, uszanuj to. Przede wszystkim dobrze ze zdajesz sobie sprawę że swojego problemu ale nie jestem przekonana czy sam zdołasz to udźwignąć, terapia to dobry pomysł.
Sama mam problemy z nerwami. Od 6 lat ostro się za siebie wzięłam, coprawda na terapię nie chodziłam, (dopiero po zdradzie męża trafiliśmy razem do terapeutki) ale miałam ogromne wsparcie w mężu. Niestety mój wybuchowy temperament doprowadził do tego że mąż mi przestał się "stawic" i wynikło z tego wiele nieprzyjemności. Nie raz padały ostre słowa, krzywdzące których później bardzo zalowalam. Z czasem nauczyłam się przepraszać, później gryzlam się w język ale nie jest to rozwiązanie problemu, w tym momencie jak się wkurze poprostu o tym mówię wprost ale bez krzykow i obrażania.
Też wyrzucalam swoją flustracje w bliskich czasem dalej mi się to zdarza ale doszłam z bliskimi do momentu w którym dają mi "liścia" slownego jak zaczynam przeginac. Życzę Ci żebyś znalazł osobę która będzie cię wspierac w walce, powodzenia.
Więc chyba tak zrobię, ze jeśli będzie chciała się spotkać w ten weekend za moją namową to jej po prostu o tym powiem, a jak nie to trudno bedzie trzeba iść dalej
Daj spokój tej biednej dziewczynie, nie zasługujesz na nią - a sam idź na terapię, bo masz poważne problemy z sobą, i zdaje się z hazardem. Jak się już naprostujesz możesz próbować z kolejną kobietą, ale na razie przystopuj i zajmij się sobą. To może zająć Ci lata. Powodzenia.
Autorze, mając problemy ze sobą pierwszą sprawą jest je rozwiązać. Szkoda samemu się męczyć i męczyć innych.
Czy ja wiem czy do końca takiej biednej. Na samym początku wcale nie tryskała radością z życia, a przy mnie bardzo odżyła i się tym ładnie odpłaciła. Problemy z jej strony również wynikły, bo parę razy wyjeżdżała do przyjacieli kiedy sie powadzilismy i to było powodem owych kłótni. Nie jestem na tyle głupi by wierzyć w przyjaźni damsko-męskie, nikt nic nie robi bezinteresownie, a sam takich przyjaciółek miałem sporo kiedyś. Wiem, nie powinienem mierzyć własną miarą, ale wyobraźnia zrobiła swoje. Dlaczego się tak tym przejmuje ? Bo mam swiadomosc, ze lata leca i wkrótce moge skończyc sam albo z kimś z kim z przymusu. Jakbym miał machine czasu to cofnałbym sie w czasie i byłbym o wiele bardziej ostrozny w znajomosciach...
Autor wątku to typowe dziecko naszych czasów. Ma problemy z ortografia ? Zamiast się przyłożyć i nauczyć porządnie woli dostać papierek.
Sam fakt posiadania problemu ze sobą nie oznacza, że z automatu każdy ma ten problem akceptować. To jedynie oznacza, że Ty masz pracować nad tym problemem, zwalczyć go.
Z tego co piszesz to ataki agresji to tylko wierzchołek góry lodowej. Przede wszystkim jesteś niedojrzały. Brak Ci jakiejkolwiek odpowiedzialności. Ty to nazwiesz pewnie romantyzmem ale utrata pracy "przez zbytnie skupienie się na związku" słabo wygląda. Dziewczyna lat 19 a bardziej poukładane w główce od Ciebie.
A skończ gościu i przyczepiać się o ortografie, bo Ty też jakimś specem od tego nie jesteś. Nie mam zamiaru tu już więcej się rozpisywać, bo nie warto sobie tyłka zawracać takim pierdoleniem. Nie nazywam tego romantyzmem, nazywam to redukcją etatów, bo na tym terenie było bardzo słabo o klientów. Tak, jak ktoś wchodzi dopiero na rynek pracy to zdecydowanie jej łatwiej + każdy ma inna sytuacje ekonomiczna, a ja takiej samowolki tj okresu gdzie miałem wolne nie miałem bardzo długo, a przeżyłem koszmar którego nie zamierzam tutaj opisywać. Ja tez wolałbym mieć spokój, dobra atmosferę w bliskim gronie, a nie ciągłe zadymy i wieczne życie w stresie. Nie ma co się porównywać, ale bananowe dziecko ma się zdecydowanie lepiej
16 2020-01-07 23:26:30 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-01-07 23:26:52)
A skończ gościu i przyczepiać się o ortografie, bo Ty też jakimś specem od tego nie jesteś. Nie mam zamiaru tu już więcej się rozpisywać, bo nie warto sobie tyłka zawracać takim pierdoleniem. Nie nazywam tego romantyzmem, nazywam to redukcją etatów, bo na tym terenie było bardzo słabo o klientów.
No i to jest chyba jedną z rzeczy nad którą powinieneś popracować. Asertywność.
Po co tu przyszedłeś ? Po to aby pogłaskać Cię po główce? Tego tu nie dostaniesz.
Po poradę ? To zacznij ich słuchać.
Warto się starać, ale o to aby wyleczyć się i być normalna osoba, wówczas można myśleć o związkach. Ale nie takich z nudów.
Patrząc na Twoja reakcje jestem zdania, ze najpierw powinieneś nauczyć się panowania nad sobą i własnym językiem, a dopiero później szukać sobie kogoś do związku. Dziewczynie daj spokój, jest młoda, a Ty tylko głowę jej poryjesz swoimi huśtawkami nastrojów i wybuchowym charakterem.
Ja uważam, że jeśli szacunek działa w obydwie strony i partnerzy się szanują to wtedy takie sytuacje nie mają miejsca. Zgadzam się, że moja wybuchowość z całą pewnością pogrążyła tą cała relacje, ale mam cichą nadzieje, że może się to da w jakiś sposób jeszcze odratować, a jak nie to zapominam po prostu chociaż z całą pewnością będzie ciężko po tylu miłych chwilach spędzonych u jej boku, rodziny. Nie mam problemu z tym by poznać kogoś innego i nigdy nie mialem problemu z powodzeniem, ale i tak często brnę w relacje które maja wiele sygnałów alarmowych, że nie będzie warto. Myślałem, że ta z początku szalona relacja przerodzi się w coś dojrzalszego i oboje będziemy starać się to pielęgnować. Wiem jaka jest różnica pomiędzy zauorczeniem, a miłościa, a toksyczna relacja. Te które zaczynają się szybko i jest w nich duzo emocji często skazane są na porażke, a szkoda, bo zawsze ma się nadzieje, że jednak nie i może to ta ... śmieszne jest to, że mialem opcje u wielu innych pieknych dziewczyn tak samo w poprzedniej relacji, ale mimo to i tak tkwiłem w nich, bo byłem lojalny i chciałem po prostu raz coś doprowadzić do końca. Ta dziewczyna o której mowa to tak szczerze nie była nawet w 100% w moim typie jeśli chodzi o sferę wizualna więc jednak można potwierdzić to,że można zakochać się w bylekim..
Wiesz wszystko, wszystko robisz dobrze, masz super powodzenie, w ogóle oh i ah. Czego więc chcesz tutaj?
Niestety dla Ciebie pomimo twej zajebistosci ta dziewczyna nie chce być z Tobą przez Twój charakter. Zostaw ją w spokoju. Nie lecz już jej
Ja uważam, że jeśli szacunek działa w obydwie strony i partnerzy się szanują to wtedy takie sytuacje nie mają miejsca. Zgadzam się, że moja wybuchowość z całą pewnością pogrążyła tą cała relacje, ale mam cichą nadzieje, że może się to da w jakiś sposób jeszcze odratować, a jak nie to zapominam po prostu chociaż z całą pewnością będzie ciężko po tylu miłych chwilach spędzonych u jej boku, rodziny. Nie mam problemu z tym by poznać kogoś innego i nigdy nie mialem problemu z powodzeniem, ale i tak często brnę w relacje które maja wiele sygnałów alarmowych, że nie będzie warto. Myślałem, że ta z początku szalona relacja przerodzi się w coś dojrzalszego i oboje będziemy starać się to pielęgnować. Wiem jaka jest różnica pomiędzy zauorczeniem, a miłościa, a toksyczna relacja. Te które zaczynają się szybko i jest w nich duzo emocji często skazane są na porażke, a szkoda, bo zawsze ma się nadzieje, że jednak nie i może to ta
... śmieszne jest to, że mialem opcje u wielu innych pieknych dziewczyn tak samo w poprzedniej relacji, ale mimo to i tak tkwiłem w nich, bo byłem lojalny i chciałem po prostu raz coś doprowadzić do końca. Ta dziewczyna o której mowa to tak szczerze nie była nawet w 100% w moim typie jeśli chodzi o sferę wizualna więc jednak można potwierdzić to,że można zakochać się w bylekim..
Jestem zszokowana tym komentarzem.. Czego oczekujesz? poklasku że byłeś wierny, serio? Piszesz ze można zakochać się w byle kim bo dziewczyna nie była pieknascia z twoich marzeń? Gdyby mój mąż tak powiedziel to kopa w dupe i po zawodach.. W życiu nie chciałabym niczego budować z osobą która ma takie podejście do miłości.
Przepraszam ale nie zasługujesz na jakikolwiek związek dopóki nie nabierzesz pokory, szacunku do siebie i innych.
Wez się w garść, zacznij terapię i prace nad sobą bo swoimi wypowiedziami nie prezentujesz niczego godnego uwagi.
A jakie konkretne kroki Pan chce podjąć w ramach zmiany siebie?
Jaki ma Pan plan tej zmiany, co już Pan zrobił w tym kierunku?
A dajże tej dziewczynie spokój, bo miała szczęście się zorientować, że chociaż masz metrykalnie pod trzydziestkę, to mentalnie chyba jeszcze tkwisz w gimbazie.
Jesteś nieodpowiedzialny, porywczy, nie potrafisz przyjąć na klatę żadnej krytyki i tak właściwie to strasznie ciężko w Twoich wypowiedziach doszukać się czegokolwiek atrakcyjnego- rozbuchane ego i chęć do zwalania własnych zachowań na innych ludzi, ot co.
Polecam terapię pozwalającą na rozwinięcie jakiegoś wglądu w siebie.
Jedynie czego tutaj możecie doradzić to terapii ? Mam się wyleczyć z cholerycznego temperamentu ? Różnie bywa niektórzy głupieja z miłości, a inni nie i trzymają nerwy na wodzy. Tak miałem terapie kiedyś a skończyło się romansem lol.. my life always fucked up
Jeżeli człowiek jest chory to się leczy
Jezeli jest coś nie tak to należy to naprawić.
Ty nigdy nie zbudujesz normalnego związku. Może trafisz na jakąś szara myszkę, która tak zastraszysz, że będzie się ciebie trzymała do końca. Zgotujesz jej jednak piekło z życia. Ty może i szczęśliwy będziesz. Tylko Ty.
Jak jednak będziesz trafiał na nieco kumate i w miarę inteligentne to zawsze będziesz kończył z ręką w nocniku.
Apropo ostatniego akapitu - ktoś ci kazał/zmuszał do romansu ? Nie life is fucked ul lecz Ty. Tak po ludzku po prostu. Skoro jestes rzekomo w okolicach 30 tonie wkładasz do każdej napotkanej na drodze dziurki
Witam, nie będę tutaj zbyt bardzo się przedstawiał jeśli chodzi o moja osobę, ale opisze Wam pewną historie i chciałbym byście drogie panie mogły mi doradzić. Otóż nazywam się XXX mam 25+ lat (blizej do 30). Z tego co pamiętam zawsze pakowałem się w związki z nudów czy tez innych powodów. Miałem ich dosyć sporo kiedy byłem młodszy, ale z czasem odechciało mi się w to bawić więc zaprzestałem na jakiś czas. Kiedy miałem 23 lata poznałem wg mnie ciekawa osobę, ale nie byłem zbytnio uważny i kierowałem się bardzo emocjami co poskutowało wieloma negatywnymi reperkusjami w postaci braku finansów etc. W ubiegłbym roku po moich wszystkich przejściach poznałem pewną dziewczyne poprzez aplikacje. Ona miała tylko 19 latek, ale była bardzo poważna i przyjaźnie nastawiona. Musze się wam przyznać z ręką na sercu, że byłem w bardzo złym stanie psychicznym, samotny itd przez właśnie ostatni pokręcony związek pełen wzlotów i upadków (kryptowaluty) nie chce już się w to wgłębiać więc kontynuując poznałem tą dziewczyne. Pracowałem wtedy jako handlowiec w firmie z kosmetykami, ale mimo niezłych zarobków większość szło na poczet zobowiązań finansowych. Nie wiem dlaczego, ale uznałem, że jeśli ta dziewczyna faktycznie chcą mnie poznać to wypadałoby być szczerym i też byłem. Przedstawiłem jej cała moja sytuacje by być uczciwym i ku mojemu zaskoczeniu wszystko zaakceptowała. Nasze poczatkowe spotkania jak to bywa na początku były bardzo piękne i urokliwe. Poznałem cała jej rodzine i zostałem tam bardzo gorąco przyjęty. Nie chciałem tak naprawdę zbytnio się angażować, ale niestety z czasem zacząłem zbytnio skupiać się na tej relacji. Mieliśmy tak wspaniałe przygody, że zapomniałem o bożym świecie. Straciłem prace i od tamtej pory zaczeło się wszystko zmieniać. Postanowiłem, ze zrobie sobie pare miesiecy przerwy by odpoczac od wszystkiego i chwile poczuc się sobą po tych wszystkich przejsciach które miałem. Nie długo później ona zaczeła pracowac i nasze spotkania ukróciły się tylko do weekendow. Cała relacja zaczłea się psuć, a obydwoje zaczelismy tracic do siebie szacunek, a wulgaryzmy były już na porzadku dziennym. Bawiliśmy się w kotka i myszkę jak dzieciaki (jej przystoi, mi NIE wiem to) i cała relacja zakończyła się w grudniu. Od tamtej pory mamy z sobą kontakt, ale głównie ja go inicjuje mimo tego, ze ona jest świecie przekonana, że to juz koniec i nigdy nie bedziemy razem jakoś trudno jest mi to wszystko pojąć. Co mam robić ? Odpuścić sobie kogoś kto był dla mnie tak dobry, czuły i miły ? Ah zapomniałbym dodać, że każdy związek w który się wpakowałem zniszczyłem sam przez swoją głupotę (mam problem z nerwami i często kogoś obrażam) Chciałbym spróbować tego jeszcze raz i jakoś inaczej to rozplanować.. mimo tego, że każda nowa miłość jest tą pierwszą to jakoś nie chce jej tracić, bo wiem, że na swój sposób jest wyjątkowa i już kogoś takiego nie poznam. Mógłbym wchodzić bardziej w szczegoły by bardziej Wam to wyklarować co było nie tak, ale to zbyt dużo pisania. Pytam więc czy warto się starać czy sobie odpuścić ? Tęsknie za nią i kocham ją. Pozdrawiam
Po co masz znów próbować? Tym razem będzie inaczej? Najpierw uporządkuj swoją głowę, popracuj nad sobą.
27 2020-01-10 07:09:24 Ostatnio edytowany przez Marata (2020-01-10 07:22:43)
Wszyscy polecają Ci tu terapię, żebyś zaczął panować nad agresją.
Temperament nie tłumaczy Twojego zachowania. Nic go nie tłumaczy. Masz z tym problem i możesz go opanować. Z pomocą terapeuty, on pokaże Ci jak sobie radzić i nie ranić wszystkich dokoła, a szczególnie bliskich Ci osób.
Poza tym masz jakieś ogromne kompleksy i problemy z dostaniem, i utrzymaniem pracy. Pakujesz się w jakieś niepewne robótki, a potem popadasz w długi.
To jest brak dojrzałości. I tłumaczenie, że " Mieliśmy tak wspaniałe przygody, że zapomniałem o bożym świecie. Straciłem prace i od tamtej pory zaczeło się wszystko zmieniać." nie zmienia faktu, że jesteś nieodpowiedzialny.
Co Ty chcesz dać swojej partnerce? Oprócz jazd emocjonalnych?
Edit: już wiem. Ty zachowujesz się jak przestraszony szczeniak na tym forum. Gdy uważasz, że ktoś Cię atakuje, to gryziesz. Tylko że nie odróżniasz zagrożenia od pomocnej krytyki, więc w razie czego już tak się zachowujesz dziwacznie.
No dobra szczeniaku - trafiłeś do stada ludzi, którzy przeszli dużo i widzieli sporo. Jeśli ktoś Cie trzepnie łapą, to nie dla własnej przyjemności, a po to, żebyś się zastanowił. Żebyś wyszedł na prostą, jeśli chcesz. Ponieważ sam jesteś dorosły, to pokazujemy Ci, co możesz w swojej sprawie zrobić. Gdzie są błędy.
Idź do terapeuty. Znajdź normalną pracę.
Jakby to nie tak, że jestem niewdzięczny względem Was za poradę zwiazana z terapia, ale uwazam, że moge sobie z tym samemu poradzić. Jak sobie wszystko wyklaruje to po prostu nie będę miał już dużo powodów by się złościć. Pustynie zamieniłyby się w oazy gdyby jedną rzecz można było wziąć dwa razy.. Myślę, że każdy w różnym wieku popełnia błędy, a gdy ktoś naprawdę czuł się na swój sposób jakoś samotnie to taka relacja z kimś naprawdę dużo dała. Nie uważam tego wszystkiego za zmarnowany czas, bo zawsze były dobre chwilę, ale szkoda że nie mogły trwać więcej. Myślę, ze gdyby taka osoba albo ktokolwiek inny byłby w stanie to wszystko wytrzymać to z całą pewnością byłbym oddany do końca. Czy to powód do dumy ? Tak.. w tych czasach bardzo wielu osobom zdarzają się skoki w bok i gdzie w tym miłość ? W miłosci prawdziwej o ile taka istnieje takie sytuacje nie maja miejsca..
Wiem może to również głupie, ze strasznie lubię młodsze, ale to z tego względu, że w miare relatywnie młodo wyglądam i takim się podobam, jestem up to date anyways słabo, ale szanuje was za wasze przejścia. Wiem, ze nie jestem tutaj na tym forum jedyny... jestem ciekaw czy znalazłby się tutaj ktoś kto równiez popełnia ten sam błąd co ja.. pamiętam jak któraś z byłych powiedziala mi, ze potrafie rozkochac kobiete do szaleństwa, a potem te uczucie skutecznie zabić.. im not rly proud of it ;p
HurtFeels, nie pisz, proszę, posta pod postem. Jeśli chcesz coś dopisać do swojej wypowiedzi, użyj opcji „edytuj”.
31 2020-01-10 14:03:31 Ostatnio edytowany przez Marata (2020-01-10 14:04:17)
Wiem może to również głupie, ze strasznie lubię młodsze, ale to z tego względu, że w miare relatywnie młodo wyglądam i takim się podobam, jestem up to date anyways słabo, ale szanuje was za wasze przejścia. Wiem, ze nie jestem tutaj na tym forum jedyny... jestem ciekaw czy znalazłby się tutaj ktoś kto równiez popełnia ten sam błąd co ja.. pamiętam jak któraś z byłych powiedziala mi, ze potrafie rozkochac kobiete do szaleństwa, a potem te uczucie skutecznie zabić.. im not rly proud of it ;p
Nie wiem jak innych użytkowników tego forum, ale mnie nie obchodzi to, komu się podobasz. Dla mnie jesteś literkami w kompie, za którymi kryje się ktoś pełen kompleksów, i starający się pokazać jakiekolwiek swoje sukcesy, chociażby tak dziwne.
Starszym się nie podobasz, bo pewnie widzą to, co ja. Mają już doświadczenie i byle czym im nie zaimponujesz.
Nie, nie radzisz sobie ze sobą. Gdybyś sobie radził, nie zgrywał byś chojraka na anonimowym forum. Bo po co?
Uzależniasz swoje postępowanie od postępowania innych. Swoje samopoczucie także. Nie masz wewnętrznej siły, brakuje Ci samokontroli i przekonania o własnej wartości.
Naprawdę mierzysz swoją wartość tym, że podobasz się niedoświadczonym podfruwajkom?
Dlaczego akurat to jest dla Ciebie ważne?
Jak chcesz sobie z tym sam poradzisz? Sam?
To nie chodzi o to, żeby ktoś był na tyle twardy, żeby wytrzymać Twoją agresję- to jest myślenie od d**y strony. Chodzi o to, żebyś sam, najlepiej z pomocą dobrego terapeuty, nauczył się opanowywać i nie dawać takiej siary, bo każda Twoja relacja będzie kończyć się albo katastrofą albo totalnym zglebieniem kobiety. Chcesz takiego scenariusza?
Sama potrafię się nakręcić i zrobić z igły widły. Moim sposobem na to jest wyjście z domu i wskoczenie na rower czy pójście na siłownię. Jak czuję, że jestem mega wkurzona i mogłabym coś durnego chlapnąć, przepraszam i się zmywam by ochłonąć i nabrać dystansu.
33 2020-01-10 15:23:30 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-01-10 15:57:22)
Beyondblackie - zgadzam się z Tobą, szkoda, że wcześniej o tym nie myślałem, a od razu reagowałem. Często tak jest gdy się właśnie ma taki temperament, szybciej działasz niż myślisz.. na nieszczęście to nie odbija się tylko na relacjach z kobietami, a również w pracy. Pora siebie w jakiś sposób utemperować by móc iść dalej. Nie trzeba mieć wielkiej wiedzy by móc wywnioskować, że takie zachowania często mają podłoże w tym czego się doświadczyło kiedyś.. nikt nie ma tego wypisanego na twarzy, a mnie spotkało bardzo wiele złego i chyba to jedyna furtka ujścia tych wszystkich złych emocji. Jakie są reperkusje takich zachowań ? wstyd zdecydowanie, bo czasu nie cofniesz, a słowa jak karabin zabiły uczucia i resztę względem drugiej osoby. Moja poprzednia praca nie skończyła się z powodu braku klientów itd tylko w szale zacząłem wyzywać dyrektorkę od wulgaryzm .. namieszała mi trochę w papierach stąd też tak długa stagnacja w pracy i rozwoju. Kiedyś byłem bardzo spokojną osobą, ale jak spotkało mnie tyle nieprzyjemności, niesprawiedliwości ze strony innych to coś pękło i od tamtej pory kiedy ktoś mnie denerwuje albo mówi cokolwiek na mój temat negatywnego to po jakimś czasie wybucham... naprawde rozumiem Was, ze każdego z nas spotyakja jakieś nieszczescią tylko jedni potrafia sobie z nimi radzić ,a inni gorzej.. jednych zgwałcą i idą dalej i nie rozpamiętują, a inni tkwią w tym kur**dołku. Na pewno do wielu rzeczy doszedłem ostatnimi czasy przez wewnętrzą introspekcję i pora to zmienić w przeciwnym razie widze ciemność przede mną.. pora wybaczyć wszystkim i sobie również.. pozdrawiam was
Autorze. Ty dalej nie rozumiesz podstawowych rzeczy.
TY PILNIE POTRZEBUJESZ DLUGIEJ TERAPII.
W jaki sposób chcesz sobie "poradzić" że swoim problemem ? Wyjaśnić pewne kwestie aby nie powodowały one więcej wybuchów (!) Czy Ty widzisz co piszesz ? Ponoć taki wspaniały jesteś.
Poradzenie sobie z problemem to brak pojawiania się negatywnej cechy poprzez jej ZLIKWIDOWANIE a nie tłumienie. Pojawia się inne sytuację a Ty dalej będziesz reagował jak reagujesz.
Kwestia agresji to tylko wierzchołek. Jeszcze musisz walczyć z narcystyczną osobowościa. Przestań zwalać winę na innych, zwłaszcza kiedy to ewidentnie Ty dajesz ciała.
Nie rozumiem sensu terapii.. one działają w formie katharais, ale samemu również można sobie coś rozjaśnić.. w końcu człowiek uczy się na błędach...
Nie rozumiem sensu terapii.. one działają w formie katharais, ale samemu również można sobie coś rozjaśnić.. w końcu człowiek uczy się na błędach...
Jeżeli ma się pokorę i zdolność do analizowania swojego zachowania to terapia może zdziałać cuda. Człowiek oczywiście uczy się na błędach ale nie do końca jest w stanie znaleźć ich przyczynę sam.
37 2020-01-12 17:01:10 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-01-12 19:32:35)
Najgorsze jest to, że teraz stopniowo do mnie dochodzi to wszystko. Staram się jakoś tego nie przeżywać, ale i tak wraca nostalgia gdzie jest bardzo ciężko. Żałuje teraz, ze taka relacje potrafiłem wulgaryzm, wątpie by było mnie stać na szczerość taką z drugą osoba jeszcze w życiu. Myślę, że ona też tego nie zapomni i może kiedyś jak już wszystko będzie grało to się spotkamy ? kto wie, życie pisze różne scenariusze, ale na ta chwile przestaje żyć nadzieją i skupiam się na sobie.. Dlaczego tak jest, że w życiu te piękne chwile trwają tak krótko ? To był jeden z lepszych roków w ostatnich latach.... miłego dnia
Takie jazdy jej zrobiłeś, że z pewnością nie zapomni jeszcze jakiś czas.
Moja piękna chwila z żoną trwa już 3 lata.
No pewnie tak, ale tych dobrych chwil chyba również nie zapomni.. nie wiem no, będzie co ma być, ale raczej żyje z faktem, że nie będę zapisany w jej pamięci dobrze....
No to gratulacje, 3 lata to już nawet sporo
Prosze administratora o usunięcie wątku, tematu oraz usunięcie mojego konta.