Lady Loka napisał/a:Artur@1 napisał/a:Kolejny problem ze machina katolicka narzuca co raz więcej formalności, a to czekanie a to kurs przedmałżeński, a to jakieś zaświadczenia kościelne z parafii wszystko oczywiście płatne , a na koniec cena za ślub.
A cywilny? 100 zł i po 30 dniach przyrzeczenie nawet w jeansach przy seuadkkach z ulicy . To naprawdę wygodne.
Kościół za duziy nacisk kładzie na sprawy kościelne i formalności niż na najważniejsze, sprawy ducha, czy para naprawdę jest wierząca , czy chodzi do kościoła i najważniejsze czy stosuje się do zasad wiary swojej religii. Ile dziewic bierze ślub? 10 procent? Przecież to pośmiewisko dla kościoła i samych wiernych
Artur, Ty to podobno wierzący jesteś
a negujesz jak leci.
Ślub kościelny też można wziąć w dżinsach. Nie ma nakazu ubrania garnituru i sukni ślubnej. Nie ma nakazu posiadania kwartetu smyczkowego i wielkiego torta na weselu. Ba, nie ma nawet nakazu zrobienia wesela. Można wziąć ślub bez dekorowania kościoła. To też jest wygodne. I oczywiście, że trzeba mieć zaświadczenia. Jak sobie to inaczej wyobrażasz? Idziesz do jakiejś parafii z drugiego końca miasta, oni tam nie mają zielonego pojęcia czy choćby jesteś ochrzczony. Po to im te zaświadczenia.
Nauki przedmałżenskie? Powinny być zrobione porządnie, nie na odpiernicz. Ale to na naukach Ci mówią o różnych ciekawych nawykach, sposobach rozwiązywania konfliktów w małżeństwie, o tym, co robić jeżeli będzie się sypać, o tym, jak stosować NPR itd. To są bardzo ciekawe rzeczy, które rzadko kiedy można faktycznie spotkać w szkole czy na studiach. Nie ma przedmiotu o rozwiązywaniu konfliktów i w efekcie, sporo ludzi tego nie potrafi. Tak samo jak nie potrafią wypracowywać wspólnych rozwiązań i wszystko się sypie.
Ślub Kościelny można sobie spokojnie ogarnąć w pół roku max. Więc to też nie jest nie wiadomo ile czekania. Kursy przedmałżeńskie można zrobić w każdym momencie. Ja znam ludzi, którzy je sobie robili w liceum czy na studiach, mają zaświadczenie i nie będą musieli już ich robić kolejny raz.
A co do spraw duchowych, to właśnie o to chodzi, żeby wyeliminować branie ślubu kościelnego, bo jest ładny albo dlatego, że babci będzie smutno. Wierzący i tak sobie tych formalności dopełnią, bo dla nich to nie są wielkie wyrzeczenia, a może niewierzacych to powstrzyma przed wchodzeniem w to, czego tak naprawdę nie chcą robić.
Jestem wierzący i chyba dlatego całe te formalności mnie trochę przerażające, papierologia papierki , zaświadczenia, nawet podpis księdza że przed ślubem było się u spowiedzi 
Dla prawdziwie wierzących raczej to wszystko niepotrzebne bo:
Aby przyjąć komunię nie świętokradzko- jasnością dla mnie jest że wcześniej muszę pójść do spowiedzi, aby spowiedź była ważna muszę wyznać wszystkie grzechy, jak ewentualne ksiądz dopytać nie mogę skłamać, ale mam nie liczyć na dopytania, ksiądz przyjmuje założenie, że jeśli nie wymienia się jakiegos grzechu to go nie ma.
Aby pójść do spowiedzi w tym kosciele-religii-wyznaniu, muszę przynależeć do niego poprzez chrzest.
I tak wierzącym prawdziwie raczej nie przyjdzie do głowy iść do komunii bez spowiedzi , na spowiedzi kłamać czy mówić tylko wygodne dla siebie grzechy, czy brać ślub w kościele gdzie nie jest się ochrzczonym. Dla wierzących to świętokradztwo, i papierki nic nie zmienia.
A nie wierzący? Chyba tylko brak papierka z chrztu jest przeszkodą, bo do komunii mogliby iść bez spowiedzi.
Pewnie niektórzy szli skoro ksiądz przed ślubem wymaga podpisu, że u spowiedzi się było. Tylko co to zmieni jak niewierzący pójdzie do tej spowiedzi aby mieć podpis i na klamie:)
Z jednej strony same utrudnienia wierzącym, z drugiej chyba rzeczywiście kościół chce zniechęcić niewierzących aby im się nie chciało tego wszystkiego załatwiać.

Sądzę że problem z x lat sam się rozwiąże, bo niewierzący rodzice nie chrzczą, nie posyłają do komunii bierzmowania, ogólnie na religię, i dorosłemu już dziecko nie że chce się już tego nadrabiać jeśli będzie samo niewierzące, i dodatkowo utrudnienia nie będą potrzebne w postaci formalności. Samym utrudnienuem będzie brak chrztu, komunii i bierzmowania.
Na koniec fajny paradoks, z jednej strony niewierzący narzekają że mają utrudnienia życia w państwie świeckim np podejście do aborcji bo wpływ kościoła na polityków etc z drugiej wierzący musza się gimnastykować i załatwiać formalności i udowadniać swoją wiarę aby wziąć choćby ślub.
Jak to ludzie jedni drugim utrudnieniaja sobie życie. Hehe
I jeszcze mi się coś przypomniało, pamietsm, że jakiś czas temu na ty forum pisała chyba Lady Loka w dobrej wierze oczywiście, aby wyzbyć się hipokryzji, czyli jak ktoś nie stosuje się do wszystkich zasad religii to nie chodzić do kościoła czy przynajmniej do spowiedzi i komunii, to może kościół zauważy spadek wiernych i cis się w kościele zmieni. Chyba miała na myśli, że stanie się bardziej liberalny, i ci wierzący w Boga ale po swojemu i nie stosujący się do wszystkich zasad w końcu kościół dostosuje się do nich. Głównie chodziło o antykoncepcje i seks przed ślubem, i masz tu babo placek, absolutnie nie bazwalel Lady Loka baba 
Z tego co widzę idzie w drugą stronę, coraz bardziej wymagający. Nawet na YT ksiądz Glass mówił że o spowiedź coraz trudniej na zachodzie a jak już spowiadają to np można wymienić tylko jeden grzech i on tak musiał. To tylko potwierdza że raczej obowiązkiem chrześcijanina będzie trzymanie się zasad kościoła na codzienne a nie tylko przy spowiedzi swiatecznej.