mieszkam z teściami od 10 lat... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » mieszkam z teściami od 10 lat...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

Temat: mieszkam z teściami od 10 lat...

Powiedzcie mi proszę, czy to ja jestem przewrażliwiona, czy mąż jest uparty jak osioł.
Poznaliśmy się z mężem jeszcze w średniej szkole, po 8 latach wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy z jego rodzicami na wsi. Ja pochodzę z dużego miasta. Najpierw byłam zafascynowana wsią, wszystko było takie fajne, nowe, ale dość szybko mi przeszło. To nie jest taka wieś, gdzie wszyscy mają gospodarstwa. Teściowie mają ogródek z kwiatami, huśtawką, namiot z pomidorami na własne potrzeby, a ze zwierząt tylko kota. Oboje jeżdżą do pracy do miasteczka oddalonego o 10 km. My z mężem codziennie dojeżdżamy do pracy do miasta oddalonego o 40 km, czyli tego z którego ja pochodzę i w którym mieszkają moi rodzice.
Generalnie nie jest mi źle, teściów mam spoko, nie wtrącają mi się do niczego, traktują jak córkę, ale... No właśnie. Ale nie czuję się u siebie, nie czuję się swobodnie, brak mi prywatności, mam dość życia życiem innych. Trwa to już 10 lat. Wiem, niesamowite. Na początku była mowa, że zbieramy pieniądze i jak najszybciej się da, budujemy dom i wyprowadzamy się na swoje. Uzbieraliśmy nawet ładną kwotę, ale trzeba było wymienić samochody, bo jak się tak mieszka, to nie da się bez auta, więc sporą częśc wydaliśmy na auta. Mąż założył firmę, więc musiał trochę zainwestować i tak zostało nam nadal sporo, ale już nie na tyle, żeby zaczynać budowę. No więc składamy dalej.
Jak pytam męża o kwestie wyprowadzki, to zaczyna się denerwować, że przecież mamy ustalone, że odkładamy. Tylko ja nie wiem ile jeszcze mamy odkładać, czy 5 lat, czy 20... On nie chce kredytu, nie chce mieszkania, nie chce mieszkać w mieście, nawet tym oddalonym o 10 km... On chce tylko i wyłącznie dom na wsi. A mnie ta wieś już dobija, wszędzie daleko, na spacer sama nie pójdę, bo lasu się boję. I tak siedzę w domu teściów.
Co prawda mamy dla siebie mieszkanie (2 pokoje, kuchnia, łazienka) na górze, więc gospodarujemy się sami, ale ja i tak nie czuję się swobodnie. Każdy może sobie na górę przyjść kiedy chce. Teść przychodzi wieczorami w weekendy posiedzieć i pogadać, kiedy ja chciałabym z mężem spędzić czas. Często przyjeżdżają niezapowiedziani goście, np. rodzeństwo teścia, bo to ich dom rodzinny. Kiedy teściów nie ma, to ja muszę ich gościć. A to są tacy ludzie, którzy jak przyjadą (daleko nie mają) i nikogo w domu nie ma, to do skutku będą dzwonić, żeby się dowiedzieć gdzie jesteśmy, bo oni przyjechali. A najbardziej "lubię" te wizyty w porze obiadowej w weekendy. Gotujemy z teściową w niedzielę na zmianę. Kiedy wiem, że na obiedzie mają być 4 osoby, to robię dla 4 osób. A tu nagle 3 wpadają bez zapowiedzi akurat jak nakrywam do stołu.
Mąż ma dwie siostry, ale obie mają już własne mieszkania.
Już się nawet zastanawiam czy by nie pogadać z teściową, żeby może jakoś z synem pogadała, że w wieku 35 lat to już wypadałoby się wyprowadzić od rodziców. Ona akurat mnie rozumie. Ale mówi, że oni się cieszą, że my z nimi mieszkamy.
Nie wiem co robić, moje dwa marzenia, to własne mieszkanie i dziecko. Poroniłam trzy razy, a mąż nie chce mieszkania, więc nie wiem czy w ogóle kiedykolwiek którekolwiek z moich marzeń się spełni...
Jak z mężem rozmawiać? Ja już nawet wytrwam na wsi, byle na swoim. Ale jak mam go przekonać do kredytu? Jak mam go przekonać, żeby zacząć coś z tym domem działać?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...
Mangowa napisał/a:

Powiedzcie mi proszę, czy to ja jestem przewrażliwiona, czy mąż jest uparty jak osioł.
Poznaliśmy się z mężem jeszcze w średniej szkole, po 8 latach wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy z jego rodzicami na wsi. Ja pochodzę z dużego miasta. Najpierw byłam zafascynowana wsią, wszystko było takie fajne, nowe, ale dość szybko mi przeszło. To nie jest taka wieś, gdzie wszyscy mają gospodarstwa. Teściowie mają ogródek z kwiatami, huśtawką, namiot z pomidorami na własne potrzeby, a ze zwierząt tylko kota. Oboje jeżdżą do pracy do miasteczka oddalonego o 10 km. My z mężem codziennie dojeżdżamy do pracy do miasta oddalonego o 40 km, czyli tego z którego ja pochodzę i w którym mieszkają moi rodzice.
Generalnie nie jest mi źle, teściów mam spoko, nie wtrącają mi się do niczego, traktują jak córkę, ale... No właśnie. Ale nie czuję się u siebie, nie czuję się swobodnie, brak mi prywatności, mam dość życia życiem innych. Trwa to już 10 lat. Wiem, niesamowite. Na początku była mowa, że zbieramy pieniądze i jak najszybciej się da, budujemy dom i wyprowadzamy się na swoje. Uzbieraliśmy nawet ładną kwotę, ale trzeba było wymienić samochody, bo jak się tak mieszka, to nie da się bez auta, więc sporą częśc wydaliśmy na auta. Mąż założył firmę, więc musiał trochę zainwestować i tak zostało nam nadal sporo, ale już nie na tyle, żeby zaczynać budowę. No więc składamy dalej.
Jak pytam męża o kwestie wyprowadzki, to zaczyna się denerwować, że przecież mamy ustalone, że odkładamy. Tylko ja nie wiem ile jeszcze mamy odkładać, czy 5 lat, czy 20... On nie chce kredytu, nie chce mieszkania, nie chce mieszkać w mieście, nawet tym oddalonym o 10 km... On chce tylko i wyłącznie dom na wsi. A mnie ta wieś już dobija, wszędzie daleko, na spacer sama nie pójdę, bo lasu się boję. I tak siedzę w domu teściów.
Co prawda mamy dla siebie mieszkanie (2 pokoje, kuchnia, łazienka) na górze, więc gospodarujemy się sami, ale ja i tak nie czuję się swobodnie. Każdy może sobie na górę przyjść kiedy chce. Teść przychodzi wieczorami w weekendy posiedzieć i pogadać, kiedy ja chciałabym z mężem spędzić czas. Często przyjeżdżają niezapowiedziani goście, np. rodzeństwo teścia, bo to ich dom rodzinny. Kiedy teściów nie ma, to ja muszę ich gościć. A to są tacy ludzie, którzy jak przyjadą (daleko nie mają) i nikogo w domu nie ma, to do skutku będą dzwonić, żeby się dowiedzieć gdzie jesteśmy, bo oni przyjechali. A najbardziej "lubię" te wizyty w porze obiadowej w weekendy. Gotujemy z teściową w niedzielę na zmianę. Kiedy wiem, że na obiedzie mają być 4 osoby, to robię dla 4 osób. A tu nagle 3 wpadają bez zapowiedzi akurat jak nakrywam do stołu.
Mąż ma dwie siostry, ale obie mają już własne mieszkania.
Już się nawet zastanawiam czy by nie pogadać z teściową, żeby może jakoś z synem pogadała, że w wieku 35 lat to już wypadałoby się wyprowadzić od rodziców. Ona akurat mnie rozumie. Ale mówi, że oni się cieszą, że my z nimi mieszkamy.
Nie wiem co robić, moje dwa marzenia, to własne mieszkanie i dziecko. Poroniłam trzy razy, a mąż nie chce mieszkania, więc nie wiem czy w ogóle kiedykolwiek którekolwiek z moich marzeń się spełni...
Jak z mężem rozmawiać? Ja już nawet wytrwam na wsi, byle na swoim. Ale jak mam go przekonać do kredytu? Jak mam go przekonać, żeby zacząć coś z tym domem działać?

Kropla drąży skałę smile Idź do dobrego doradcy w banku, niech ci zrobi dobrą kalkulacje kredytu,  niech uwzględni wszystkie plusy oraz możliwości, jakie będziecie mieli po wybudowaniu swojego domu, np. szybki wzrost wartości nieruchomości na dzisiejszym rynku w porównaniu z realną wartością kredytu itp.itd. to może z czasem męża przekonasz.

Poza tym nie naciskaj zbyt mocno ale podkreslaj, że ci na tym zależy, że to twoje marzenie, że chciałabyś mieć poczucie bezpieczeństwa i bycia "na swoim".

3

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...
Salomonka napisał/a:

Kropla drąży skałę smile Idź do dobrego doradcy w banku, niech ci zrobi dobrą kalkulacje kredytu,  niech uwzględni wszystkie plusy oraz możliwości, jakie będziecie mieli po wybudowaniu swojego domu, np. szybki wzrost wartości nieruchomości na dzisiejszym rynku w porównaniu z realną wartością kredytu itp.itd. to może z czasem męża przekonasz.

Poza tym nie naciskaj zbyt mocno ale podkreslaj, że ci na tym zależy, że to twoje marzenie, że chciałabyś mieć poczucie bezpieczeństwa i bycia "na swoim".

U doradcy już kiedyś byliśmy. Okazało się, że zdolność kredytową mamy dużo większą niż myśleliśmy. Mąż wyszedł wtedy od doradcy taki zadowolony, rozmawialiśmy o tej wyprowadzce na zasadzie, że i tak kredyt byłby na wykończenie, że wzięlibyśmy dużo mniejszy kredyt, niż możemy, nie "na styk", że raty by nas nie dobiły wtedy itd... Ale szczerze mówiąc nie wiem co się stało, że temat umarł. Ja się ciskam, męczę, a on się pyta czy jakaś krzywda mi się dzieje i tak to już trwa.

4

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...
Mangowa napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Kropla drąży skałę smile Idź do dobrego doradcy w banku, niech ci zrobi dobrą kalkulacje kredytu,  niech uwzględni wszystkie plusy oraz możliwości, jakie będziecie mieli po wybudowaniu swojego domu, np. szybki wzrost wartości nieruchomości na dzisiejszym rynku w porównaniu z realną wartością kredytu itp.itd. to może z czasem męża przekonasz.

Poza tym nie naciskaj zbyt mocno ale podkreslaj, że ci na tym zależy, że to twoje marzenie, że chciałabyś mieć poczucie bezpieczeństwa i bycia "na swoim".

U doradcy już kiedyś byliśmy. Okazało się, że zdolność kredytową mamy dużo większą niż myśleliśmy. Mąż wyszedł wtedy od doradcy taki zadowolony, rozmawialiśmy o tej wyprowadzce na zasadzie, że i tak kredyt byłby na wykończenie, że wzięlibyśmy dużo mniejszy kredyt, niż możemy, nie "na styk", że raty by nas nie dobiły wtedy itd... Ale szczerze mówiąc nie wiem co się stało, że temat umarł. Ja się ciskam, męczę, a on się pyta czy jakaś krzywda mi się dzieje i tak to już trwa.

Wyjaśnij mężowi o co chodzi, że nie dzieje ci się krzywda, ale wciąż nie czujesz się jak u siebie. Gdy gdzieś wyjeżdzacie razem i np. możecie w sobotę oglądać filmy do nocy, a potem spać do południa i nie wstawać nawet po to, aby ugotować obiad, nie wydaje mu się fajne?
Piszesz, że temat kredytu umarł, może trzeba zrobić reanimację? Najpierw wybierz się do doradcy sama, potem przedstaw propozycję mężowi i próbuj smile

5

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...
Salomonka napisał/a:

Wyjaśnij mężowi o co chodzi, że nie dzieje ci się krzywda, ale wciąż nie czujesz się jak u siebie. Gdy gdzieś wyjeżdzacie razem i np. możecie w sobotę oglądać filmy do nocy, a potem spać do południa i nie wstawać nawet po to, aby ugotować obiad, nie wydaje mu się fajne?
Piszesz, że temat kredytu umarł, może trzeba zrobić reanimację? Najpierw wybierz się do doradcy sama, potem przedstaw propozycję mężowi i próbuj smile

Wiesz, teraz też możemy spać do południa. Mamy osobne mieszkanie w domu teściów, tylko że wejście jest jedno. Wygląda to tak, że z ich przedpokoju są schody na górę, do nas. Najgorsze jest to, że nie mam na co ponarzekać. Bo przecież możemy siedzieć do nocy, spać do południa, goście do nas przychodzą i siedzą co nocy. Najgorsze, że nie mam się do czego przyczepić. Gorzej to już było, ale nie chcę o tym pisać. Wtedy byliśmy gotowi kupić choćby kawalerkę, ale nie było nas stać. A teraz stać nas, ale skoro nie jest źle, to on nie widzi powodu dopóki nie zbierzemy... no właśnie ile? Bo on nie jest w stanie tego określić. Ale jak pytam, czy w ogóle chce się wyprowadzić, czy chce na zawsze zostać u rodziców, to mówi, że chce się wyprowadzić.

6

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...

Napisałaś;

Mangowa napisał/a:

Ale nie czuję się u siebie, nie czuję się swobodnie, brak mi prywatności, mam dość życia życiem innych. Trwa to już 10 lat. Wiem, niesamowite. Na początku była mowa, że zbieramy pieniądze i jak najszybciej się da, budujemy dom i wyprowadzamy się na swoje. Uzbieraliśmy nawet ładną kwotę, ale trzeba było wymienić samochody, bo jak się tak mieszka, to nie da się bez auta, więc sporą częśc wydaliśmy na auta. Mąż założył firmę, więc musiał trochę zainwestować i tak zostało nam nadal sporo, ale już nie na tyle, żeby zaczynać budowę. No więc składamy dalej.

Mangowa napisał/a:

...
my dla siebie mieszkanie (2 pokoje, kuchnia, łazienka) na górze, więc gospodarujemy się sami, ale ja i tak nie czuję się swobodnie. Każdy może sobie na górę przyjść kiedy chce. Teść przychodzi wieczorami w weekendy posiedzieć i pogadać, kiedy ja chciałabym z mężem spędzić czas. Często przyjeżdżają niezapowiedziani goście, np. rodzeństwo teścia, bo to ich dom rodzinny. Kiedy teściów nie ma, to ja muszę ich gościć. A to są tacy ludzie, którzy jak przyjadą (daleko nie mają) i nikogo w domu nie ma, to do skutku będą dzwonić, żeby się dowiedzieć gdzie jesteśmy, bo oni przyjechali. A najbardziej "lubię" te wizyty w porze obiadowej w weekendy. Gotujemy z teściową w niedzielę na zmianę. Kiedy wiem, że na obiedzie mają być 4 osoby, to robię dla 4 osób. A tu nagle 3 wpadają bez zapowiedzi akurat jak nakrywam do stołu.

oraz

Mangowa napisał/a:

Wiesz, teraz też możemy spać do południa. Mamy osobne mieszkanie w domu teściów, tylko że wejście jest jedno. Wygląda to tak, że z ich przedpokoju są schody na górę, do nas. Najgorsze jest to, że nie mam na co ponarzekać. Bo przecież możemy siedzieć do nocy, spać do południa, goście do nas przychodzą i siedzą co nocy. Najgorsze, że nie mam się do czego przyczepić.

Więc dlaczego konkretnie chcesz się wyprowadzić? Musisz mieć jakieś argumenty dla męża, a ja widzę że ty sama nie jesteś w pełni przekonana?

7

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...
Salomonka napisał/a:

Napisałaś;

Mangowa napisał/a:

Ale nie czuję się u siebie, nie czuję się swobodnie, brak mi prywatności, mam dość życia życiem innych. Trwa to już 10 lat. Wiem, niesamowite. Na początku była mowa, że zbieramy pieniądze i jak najszybciej się da, budujemy dom i wyprowadzamy się na swoje. Uzbieraliśmy nawet ładną kwotę, ale trzeba było wymienić samochody, bo jak się tak mieszka, to nie da się bez auta, więc sporą częśc wydaliśmy na auta. Mąż założył firmę, więc musiał trochę zainwestować i tak zostało nam nadal sporo, ale już nie na tyle, żeby zaczynać budowę. No więc składamy dalej.

Mangowa napisał/a:

...
my dla siebie mieszkanie (2 pokoje, kuchnia, łazienka) na górze, więc gospodarujemy się sami, ale ja i tak nie czuję się swobodnie. Każdy może sobie na górę przyjść kiedy chce. Teść przychodzi wieczorami w weekendy posiedzieć i pogadać, kiedy ja chciałabym z mężem spędzić czas. Często przyjeżdżają niezapowiedziani goście, np. rodzeństwo teścia, bo to ich dom rodzinny. Kiedy teściów nie ma, to ja muszę ich gościć. A to są tacy ludzie, którzy jak przyjadą (daleko nie mają) i nikogo w domu nie ma, to do skutku będą dzwonić, żeby się dowiedzieć gdzie jesteśmy, bo oni przyjechali. A najbardziej "lubię" te wizyty w porze obiadowej w weekendy. Gotujemy z teściową w niedzielę na zmianę. Kiedy wiem, że na obiedzie mają być 4 osoby, to robię dla 4 osób. A tu nagle 3 wpadają bez zapowiedzi akurat jak nakrywam do stołu.

oraz

Mangowa napisał/a:

Wiesz, teraz też możemy spać do południa. Mamy osobne mieszkanie w domu teściów, tylko że wejście jest jedno. Wygląda to tak, że z ich przedpokoju są schody na górę, do nas. Najgorsze jest to, że nie mam na co ponarzekać. Bo przecież możemy siedzieć do nocy, spać do południa, goście do nas przychodzą i siedzą co nocy. Najgorsze, że nie mam się do czego przyczepić.

Więc dlaczego konkretnie chcesz się wyprowadzić? Musisz mieć jakieś argumenty dla męża, a ja widzę że ty sama nie jesteś w pełni przekonana?



Teraz mieszkam u kogoś, a chce mieszkać u siebie. Nie wyobrażam sobie tego, że całe życie mam tak spędzić, z gośćmi wpadającymi bez zapowiedzi, z teściem wpadającym wieczorami, na wsi, z dala od wszystkiego.
Ok, teściowie są ogólnie spoko, nie wtrącają nam się w nic, ale mam wrażenie, że teść czasem chce nas zagłaskać na śmierć. A mąż też nie widzi jakby potrzeby życia tylko ze mną, naszym życiem. Znaczy kiedy teściowa wyjeżdża do swojej mamy, to kiedy mieliśmy w planach wycieczkę, to bierzemy ze sobą teścia, żeby nie siedział sam. Jakbym wtedy powiedziała, ze chciałam jechać tylko z mężem, więc jak chce jechać z tatą, to niech jedzie, a ja sobie zostanę w domu, to byłby foch na całego. Oczywiście nie zostałabym w tym domu sama, bo się go boje. Dom z dala od sąsiadów, stary, stropy trzeszczą... Wsiadłabym w auto i pojechała do rodziców. Mąż tego nie rozumie, bo z kolei jego zdaniem sąsiadów mamy za blisko, ogród jest za mały... On najchętniej zamieszkałby w lesie, 20 km od najbliższego sąsiada, na ogromnej działce... Kurde, jakbym mogła cofnąć czas, to najpierw Kupiłabym własne mieszkanie, a dopiero potem rozmawiała o jakimkolwiek małżeństwie, a już na pewno nie zgodziłabym się na mieszkanie z kimś. Kimkolwiek, czy to moimi rodzicami, czy jego.

8

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...

Jezeli nie chcesz mieszkac na wsi to sie zastanow.
Zbudujecie tam dom za moze 10 lat i bedziesz tylko starsza i nadal na tej wsi.
W koncu umrzesz. Wiesz o tym?
Nastepnego zycia nie bedzie.
Napewno chcesz jedyne zycie przezyc w miejscu, ktore nie jest dla Ciebie idealne?

9

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...
Winter.Kween napisał/a:

Jezeli nie chcesz mieszkac na wsi to sie zastanow.
Zbudujecie tam dom za moze 10 lat i bedziesz tylko starsza i nadal na tej wsi.
W koncu umrzesz. Wiesz o tym?
Nastepnego zycia nie bedzie.
Napewno chcesz jedyne zycie przezyc w miejscu, ktore nie jest dla Ciebie idealne?


No właśnie o to chodzi, że nie chce. Ale z drugiej strony mąż nie chce mieszkać w mieście, bloku, mieszkaniu...
Wieś jest fajna latem, jak można z kawką posiedzieć w ogrodzie, pojechać na rower, iść na spacer, znajomi wpadną na grila. A jesień, zimna i wczesna wiosna to deprecha...

10

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...

Twój mąż wcale nie chce się wyprowadzić.
Właściwie czemu skoro ma wszystko pod ręką.
Żonę, rodziców, krewnych- wygodę, obiady gotowane przez matkę i żonę.
To ty musisz podjąć decyzję! Jeśli oczywiście chcesz zmiany.

11

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...

Polska nie dzieli się tylko na miejsca, gdzie jest wieś i miejsca, gdzie jest miasto i bloki.
Można mieszkać w mieście, a mieć duży dom z ogrodem i dobry dojazd wszędzie.

12

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...

Ja Cię doskonale rozumiem,bo mam podobnie.Też mam niby wszystko ,ale mieszkam u rodziców.Też byle kiedy ktoś przychodzi bez zapowiedzi,nie mam prywatności i poczucia,że jestem na swoim,a na swoje mnie narazie nie stać.Ale jak bardzo chcesz się wyprowadzić porozmawiaj szczerze z mężem.Może coś uda Wam się zrobić,żeby było lepiej

13 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-12-28 20:23:42)

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...
Lady Loka napisał/a:

Polska nie dzieli się tylko na miejsca, gdzie jest wieś i miejsca, gdzie jest miasto i bloki.
Można mieszkać w mieście, a mieć duży dom z ogrodem i dobry dojazd wszędzie.


Owszem, ale... no właśnie, bo zawsze musi być jakieś ale. W mieście, ba obrzeżach, ale żeby było wszędzie blisko, to sprzedają działki po 500 metrów. A na tym zmieści się tylko dom i ewentualnie miejsce na auto. A mąż chciałby mieć sad, namiot z pomidorami o daleko sąsiadów. Poza tym za taką działkę trzeba dać tyle, że nas na to nie stać.

MarlenaWi napisał/a:

Ja Cię doskonale rozumiem,bo mam podobnie.Też mam niby wszystko ,ale mieszkam u rodziców.Też byle kiedy ktoś przychodzi bez zapowiedzi,nie mam prywatności i poczucia,że jestem na swoim,a na swoje mnie narazie nie stać.Ale jak bardzo chcesz się wyprowadzić porozmawiaj szczerze z mężem.Może coś uda Wam się zrobić,żeby było lepiej

To też nie jest tak, że mi wszystko przeszkadza. Bo tak nie jest. I gdybym miała złych teściów, to już wolałabym wrócić do rodziców. A tymczasem moi teściowie są naprawdę spoko. Teściowa na każdym kroku powtarza, ze ja dla niej jestem jak trzecia córka, a ja to czuję, bo naprawdę mnie tak traktuje

14

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...

Ja też mam dobrych teściów. Normalni ludzie. Też mieszkamy z nimi. I dziś wiem, że to była jedna ze złych decyzji życiowych. Na wtedy ratunkowa ale tak nie powinno być na stałe. Nikt mi się w nic nie wtrąca ale MŁODZI POWINNI MIESZKAĆ SAMI i to jest coś co mnie gniecie od środka a innej opcji mieszkaniowej nie mamy.
Więc czekam sobie na 6tke w lotka

15

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...
Lady Loka napisał/a:

Polska nie dzieli się tylko na miejsca, gdzie jest wieś i miejsca, gdzie jest miasto i bloki.
Można mieszkać w mieście, a mieć duży dom z ogrodem i dobry dojazd wszędzie.

dokładnie tak. w dużych miastach są miejsca gdzie praktycznie w centrum, albo nad morzem stoją domk ( Gdańsk na przykład) i masz idealny dojazd wszędzie. poza tym można też mieć piękne mieszkanko z dużym tarasem gdzie latem wypijesz kawkę i zjesz kolacje ze znajomymi... tak samo trasy rowerowe są praktycznie wszędzie. Można to wszystko połączyć ze sobą trzeba tylko chcieć i włożyć w to troche wysiłku.

16

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...
takaja87 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Polska nie dzieli się tylko na miejsca, gdzie jest wieś i miejsca, gdzie jest miasto i bloki.
Można mieszkać w mieście, a mieć duży dom z ogrodem i dobry dojazd wszędzie.

dokładnie tak. w dużych miastach są miejsca gdzie praktycznie w centrum, albo nad morzem stoją domk ( Gdańsk na przykład) i masz idealny dojazd wszędzie. poza tym można też mieć piękne mieszkanko z dużym tarasem gdzie latem wypijesz kawkę i zjesz kolacje ze znajomymi... tak samo trasy rowerowe są praktycznie wszędzie. Można to wszystko połączyć ze sobą trzeba tylko chcieć i włożyć w to troche wysiłku.

To nie chodzi tylko o wysiłek. Chodzi głównie o pieniądze. Postawienie domu na działce od teścia (3000 m. kw) będzie nas kosztowało jakieś 250 tys - 300 tys do stanu developerskiego. A kupno domu na OBRZEŻACH naszego miasta w którym pracujemy to minimum pół miliona na działce 500 m. Dom w jakiejś rozsądniejszej dzielnicy z której do centrum dojedzie się tramwajem to minimum 700 tys za jakiś stary dom, a minimum milion za jakiś nowszy, który by nam się podobał. A na dom za milion złotych nigdy nie będzie nas stać.

17

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...

Wspolczuje Tobie, bo masz nie lada dylemat. Twoj maz ma podejscie jak ja i Ty tez.
Tutaj jest problem. Jak czegos nie chce calkowicie to zawsze jestem niezadowolona. Ty sie zaczynasz meczyc juz i maz tez ma swoje wizje.
Ciezko tutaj cos rozwiazac. Jest duzy konflikt interesow.
Teraz mam taka opcje, ze bede u tesciowej przez kilka miesiecy. Taka propozycja jest od tesciowej, bo jak wyjedziemy to prawdopodobnie juz nigdy sie nie zobaczymy.
Tesciowa mnie kocha, podobnie jak Twoja.
Ale na sama mysl o tych kilku miesiacach mi juz slabo. Wiec nie wiem czy sie zgodze na to. Kilka razy juz odmowilam.
Co dopiero tyle lat. Ty to musisz miec cierpliwosc.

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...

Postawienie domu na wsi czy w mieście to ten sam koszt. Różnicę robi koszt działki.

P.S. Kompromis - to jest podstawą działania, nie można mieć wszystkiego na raz. Dużej działki w mieście w dobrej lokalizacji. Działkę 500 m2 też można tak zaaranżować by mieć tam cichy oddzielny kącik. Ale z sadu i dużego warzywniaka trzeba zrezygnować. W zamian jesteś na swoim.
Weź kartkę, wpisz swoje priorytety i swoje możliwości. Podejmij decyzję i konsekwentnie realizuj. Oczywiście w uzgodnieniu z mężem.

19 Ostatnio edytowany przez yessa (2019-12-31 10:48:07)

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...

Mangowa mamy dużo wspólnego tylko że ja wytrzymałam 4 lata w domu u tesciow i chyba dłużej nie dałabym rady. Zaczęliśmy budowę za zaoszczędzone pieniądze Plus mąż sprzedał 1 auto, drugie wymienił na tańsze, trochę rodzice dołożyli, na bieżąco się odkladało z wypłat, zapomnieliśmy o wakacjach i postawiliśmy dom w stanie surowym zamkniętym. Mąż nadal był anty kredyt, ale wiedziałam że na wykończenie będziemy odkładać i wegetowac jeszcze kilka lat a ja dłużej nie wytrzymam u teściowej, bez prywatnosci, bez wczasów i słuchając ciągle komentarzy że tu jadę a już noc, tak dziecko ubieram itp. Co nerwów zjadłam to moje. Musiało dojść do tego że mąż poklucil się z rodzicami (nie z mojej winy bo ja i tak byłam oazą spokoju i przemilczalam wiele spraw) wtedy dał mi się namówić na kredyt na wykończenie domu, wzięliśmy i mieszkamy już w swoim niewielkim prawie bezobsługowym domku na wsi (ja mam 5km do pracy do miasta, mąż 20 do duzego miasta) wszystko mamy na prąd, droga zawsze odsniezona, w ogrodzie nic nie sadzę to i nie mam roboty i jest o niebo lepiej, nie żałuję że nie mieszkam już w bloku pomimo, że miasto też ma swoje uroki i brakuje mi spontanicznych wyjść na nogach na piwko na rynek i to jedyne czego mi brak po mieście hehe, uwielbiam mój domek, teściowa nie wie gdzie jadę, o której wracam, jak corke i siebie ubieram, co jemy, kto do nas przychodzi, czy robimy imprezę itp. Itd. Więc polecam i Tobie jeśli mąż nie da się namówić na mieszkanie to chociaż mały domek

20

Odp: mieszkam z teściami od 10 lat...

No, ale Wy przecież nie mieszkacie na swoim, tylko tak jak by w mieszkanku. Dom nie jest wasz, działka nie jest wasza, możecie z niej tyko korzystać, ewentualnie coś tam pomóc przy niej, ale to nie jest wasze. Wy tylko z tego korzystacie.
To jest małe dwupokojowe mieszkanko w bardzo złej lokalizacji (40 km od pracy). Jeśli pojawi się dziecko, to gdzie żłobek, przedszkole i szkoła, lekarz i szpital? I dalej będziecie się tam gnieździć, w tym maleńkim mieszkanku.
W mieście tak samo możecie mieszkać w klitce i od czasu do czasu wyjść na podwórko, na spacer do parku. Tyle, że cała infrastruktura bliżej.
Marzenia Twojego męża są w ogóle nierealne jeśli chodzi o ewentualne wychowywanie dzieci. Miałam kiedyś podobne jak on smile A teraz, gdy mąż wspomina coś o domku, to dostaję nerwowych tików. Ja do pracy, on do pracy, dzieci do szkoły, a na takim pustkowiu to trzeba mieć bardzo dobrze logistycznie opanowane. Poza tym sprzątanie całej chałupy to jakaś syzyfowa praca. Wiem, jak to wygląda - moi rodzice mieszkają w Bieszczadach. Jeździ autobus szkolny i niby jest to dobrze zorganizowane, ale... do autobusu trzeba zaiwaniać pół kilometra (w śniegu po kostki np). Do szkoły jedzie się godzinę, a do najbliższego miasta jest 60 km. Gdy przyszła śnieżyca to jechałam dwie godziny w jedną stronę na badania do lekarza, bo prędkość maks. to 30 km (przy 35 jechało się bokiem z łańcuchami na kołach).
Także proszę - masz argumenty na realizację swoich planów.

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » mieszkam z teściami od 10 lat...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024