O co tu chodzi? Co mam robic? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » O co tu chodzi? Co mam robic?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 45 ]

1 Ostatnio edytowany przez Wposzukiwaniuzycia (2019-12-22 02:30:41)

Temat: O co tu chodzi? Co mam robic?

Witajcie, nie pisałam nigdy na forum tego typu ale chyba nie mam wyboru. Postaram się opisać mój problem najkrócej jak potrafię. Jestem w rozsypce emocjonalnej więc mam nadzieję że mnie każdy zrozumie.

Mam 28 lat, od 5 lat jestem mężatką mam też 3 dzieci. Z mezem od dawna nam się nie układało od ponad 1 roku nasze małżeństwo istnieje tylko z jego strony. Nie kocham męża o czym on wie. Nie żyjemy w Polsce wiec trochę sprawa jest skomplikowana. Mąż nie jest Polakiem. Ten... Drugi też nie.

6 miesiący temu poznałam faceta w mojej pracy. Siedząc na schodach przed i palac papierosa podszedł, zagadal... Od tamtej pory nie widzieliśmy się. 3 miesiące temu spotkaliśmy się znowu w pracy i tak się zaczęło. Kawa, pisanie... Często i częściej aż w końcu codziennie.
On ma 30 lat nie ma żony ani dzieci (chciałby mieć).. Zaczęliśmy się spotykać. Regularnie w pracy po pracy... Aż doszło w końcu do bardzo szczerej rozmowy w której okreslilismy swoje oczekiwania...mial być to luźny związek, coś miłego. Było nam dobrze razem. Do łóżka nie poszliśmy od razu, nie chciałam a on mnie nie zmuszał. Czekał aż będę gotowa. Wiedział że się sparzylam w życiu i wiedziałam że chce dobrze poznać tego człowieka. Naprawdę było super. W każdej minucie naszej rozmowy się smialismy, nie mogliśmy się rozstać. Non stop rozmawialiśmy przez telefon po całe godziny, wiadomości wymienialismy non stop. Po 2 miesiącach powiedział mi że "on się zakochał, że chce ze mną być ze mnie kocha" uwierzyłam. Wiedziałam że się stara. Wierzyłam. Starał się jak nigdy żaden facet tego nie robił.

4 tygodnie temu przyjechała tu jego mama. Poznalysmy się. Wychodzilismy razem na miasto. Wszystko było jak w bajce.

3 tygodnie temu pojechał do swojego kraju, gdzie nie był 2 lata. Pierwszy tydzień odzywał się ale słabiej. Myślałam że spotyka się że swoją była, która kazałam mu zostawić jeśli chce być ze mną . Ale nie. Pisala do mnie. Tłumaczył że ma internet tylko w domu a wychodzi dużo więc nie może napisać jak chce . Zrozumiałam. Zawsze mi napisał jak wróci do domu nawet gdy już spałam. W drugim tygodniu już było ok. Gadaliśmy non stop. Poklocilismy się raz. Chciałam żeby jechał że mną do Polski w styczniu na 4 dni, nie chciał i tłumaczeń szukał. Do dziś nie znam odpowiedzi ale zaakceptowałam to niechcenie . I dobrze było. Do samego powrotu
w drodze 2000 km wiedziałam która granice przekracza. I  Umówiliśmy się wieczoremw dzień kiedy wróci że przyjadę do niego i Przyjechałam. Tak się bardzo cieszyłam że go zobaczę. I widziałam w oczach że bardzo za mną tęsknil.
Zjedliśmy kolacje i poprosił mnie żebym go mocno przytuliła i obiecała że nie będę się złościć.. Powiedział że poznał druga dziewczynę, nic z nią nie ma i z nią pisze przez messernger ale chciał żebym wiedziała. - obiecal mi to zawsze że będziemy szczerzy ze sobą. Wybuchłam. Wylecialam jak poparzona. Wybiegł za mną. Blagal, prosił. Płakał on. Płakałam ja. Gdy odjechalam dzwonił po ludziach. Szukał mnie.
Dałam mu szansę następnego dnia na rozmowę gdy opadna emocje.. Powiedział że on gdy mnie zobaczyl po tym czasie, wrócily mu wszystkie uczucia do mnie,że dotarło do niego jak bardzo mnie kocha, że zaczal myśleć co dalej, że chce wiedzieć dokąd idziemy razem, że chce żebym mu dala jakiś plan dla nas na przylosc. Problem w tym że on nie może zaakceptować siebie w domu z 3 dzieci,, cudzych dzieci... Nie mając swojego. Nie jestem pewna czy to obawy o dzieci czy o to co ludzie powiedza. On pochodzi z kraju trochę zacofanego...i jest z małego miasta. Od razu będzie gadanie i podejrzewam że to jest dla niego problem. Ale mówi że nie jest. Powiedziałam że za szybko żeby mieć jakiś plan, że lepiej zaczekamy. Zapytałam czy chce rozstania. Mówi że nie chce.. I nie może ode mnie odejść. Ale boji się że jeśli nadejdzie koniec za 2 3 4 albo 5 lat będzie bardziej bolało. Nie rozstalismy się. Ale jestem od kilku dni w takich nerwach. I mam straszny niespokoj na duszy. Chyba straciłam zaufanie do niego... Wczoraj spałam u niego. Byliśmy w mieście w barze..pogadalismy, posmialsimy się... Rano wstałam.. Zrobił mi kawę jak zawsze.. Pojechałam do domu. Napisałam tradycjonalnie że odjechalam do domu. Odpisał mi że "ok mala. Dziś cały dzień się dziwnie zachowuje. Dopisuje zawsze od razu. Ale sam od siebie nie napisał. Co jest dziwne bo, zawsze się nie pokoi gdy ja się nie odzywam. Boję się że człowiek którego pokochałam całym sercem oddała się ode mnie. Nie chcę oszalec.. Od 3 dni nie mogę spać i nie mogę jeść. Nie chcę go stracić... Co robić? Nie wiem co się stało z nim po wyjeździe tam? Wrócił inny. Nie wiem jak ja powinnam zachować się w tej sytuacji.. Nie chcę szaleć i gadać mu tego wszystkiego co tu. Powiedziałam dosyć ale niby, jest ok między nami a czuje ze nie jest. Może powinnam sama odejść od niego? Może powinnam za niego zdecydować co dalej...

Wybaczcie mi beldy i, literówki, ale jest późno w nocy, a strona ma jakieś błędy i nie chce dodawać postów. Ten musiałam pisać 3 raz. smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Wposzukiwaniuzycia, z uwagi na zgłoszony problem, bardzo proszę, abyś pełną treść posta, który usiłujesz umieścić na forum, przesłała na mój adres mailowy: olina_netkobiety@wp.pl
Zerknę w czym może tkwić przyczyna i spróbuję w całości wkleić go w powyższe okno.
Przedtem możesz jednak samodzielnie przeanalizować czy przypadkiem nie znajduje się w nim jakiś ponadstandardowy znak, który być może ucina tekst, dlatego na forum pojawia się tylko jego część - tak się niestety czasem zdarza. 
Z pozdrowieniami, Olinka

Edit:
Udało Ci się edytować swoją wypowiedź, dopisując koniec, rozumiem zatem, że problem ustąpił?

3 Ostatnio edytowany przez SzczęśćBożę (2019-12-22 06:58:23)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

"love story better than twilight". Odpowiem jednym zdaniem. Żaden rozsądny facet nie myśli o poważnym związku z kobieta z trójką nieswoich małych dzieci. Podkreślam słowo "rozsądny". Kropka

4

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
SzczęśćBożę napisał/a:

"love story better than twilight". Odpowiem jednym zdaniem. Żaden rozsądny facet nie myśli o poważnym związku z kobieta z trójką nieswoich małych dzieci. Podkreślam słowo "rozsądny". Kropka

No i tu się bardzo mylisz smile

********************
Autorko postu?
Czego nie rozumiesz?
Facet jasno mówi Ci, że z kimś tam zaczął pisać, że nie zaakceptuje Twoich dzieci.
Co Twój mąż na te nocne eskapady? Co w tym czasie dzieje się z dziećmi?

5 Ostatnio edytowany przez balin (2019-12-22 10:17:53)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Jesteś wielką niewiadomą z ogromnym bagażem. Masz nierozwiązane sprawy małżeńskie i ta 3 dzieci. Facet zapewne wyjechał ochłonęła mu głowa i ciężar go przygniótł. Ty teraz masz łatwiej, bo chcesz uciec od tego co masz. Ale od tego uciec się nie da. Problemy małżeńskie (prawdopodobny rozwód, decyzja co z dziećmi i ojciec dzieci) i tak Cię dopadną. To nie są problemy tego faceta, a związanie się z Tobą wsadzą go w środek tej burzy.

6 Ostatnio edytowany przez Wposzukiwaniuzycia (2019-12-22 11:14:11)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Zielony_Domek napisał/a:
SzczęśćBożę napisał/a:

"love story better than twilight". Odpowiem jednym zdaniem. Żaden rozsądny facet nie myśli o poważnym związku z kobieta z trójką nieswoich małych dzieci. Podkreślam słowo "rozsądny". Kropka

No i tu się bardzo mylisz smile

********************
Autorko postu?
Czego nie rozumiesz?
Facet jasno mówi Ci, że z kimś tam zaczął pisać, że nie zaakceptuje Twoich dzieci.
Co Twój mąż na te nocne eskapady? Co w tym czasie dzieje się z dziećmi?

Nie rozumiem dlaczego nie chce odejść sam, nie podejmie tej decyzji? Dlaczego poprostu nie powie że to koniec. Pytałam. Nie wiem jaki plan mam przygotować dla niego. Co chce ode mnie usłyszeć.
Może powinnam sama z nim porozmawiać? Skończyć? Tylko on sobie końca nie wyobraża takiego jak wszystkie. Chcę się spotykać że mną pisać rozmawiać... Tak mi powiedział. Nie wiem jak będę mogła pracować z nim dalej w jednym miejscu pomimo rozstania, gdy wszystkie przerwy byliśmy razem przez ostatnie 3 miesiące.

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
balin napisał/a:

Jesteś wielką niewiadomą z ogromnym bagażem. Masz nierozwiązane sprawy małżeńskie i ta 3 dzieci. Facet zapewne wyjechał ochłonęła mu głowa i ciężar go przygniótł. Ty teraz masz łatwiej, bo chcesz uciec od tego co masz. Ale od tego uciec się nie da. Problemy małżeńskie (prawdopodobny rozwód, decyzja co z dziećmi i ojciec dzieci) i tak Cię dopadną. To nie są problemy tego faceta, a związanie się z Tobą wsadzą go w środek tej burzy.

Tak, rozumiem że jestem kobietą z bagażem. Widział to od początku. Ja też będąc kobieta z trójka dzieci nie czuje się gorszym gatunkiem człowieka bo nie wezmę i nie wpuszcze do życia byle czego. Jak się poznaliśmy miał 2 dziewczyny. Zostawił obie. Zostałam sama. Wiedział że nie pozwolę sobie na kłamstwa. Chciałam grać w otwarte karty.
Po 3 Msc związku ciężko tu o jakiś plan na życie. To się dopiero zaczęło...
Moje problemy małżeńskie nie są dla niego ciężarem. powiedział że ma w tyłku mojego męża i cała reszte tego co się dzieje. Ze chce wiedzieć co się u mnie dzieje. Tylko dlaczego sam nie odejdzie i zachowuje się tak jakby u mnie szukał odpowiedzi co robić.
W barze zapytałam go czy my nadal jesteśmy razem..? Powiedział że jesteśmy razem i nic się nie zmieniło.

8 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2019-12-22 11:17:36)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Wrócił inny. Nie wiem jak ja powinnam zachować się w tej sytuacji.. Nie chcę szaleć i gadać mu tego wszystkiego co tu. Powiedziałam dosyć ale niby, jest ok między nami a czuje ze nie jest. Może powinnam sama odejść od niego? Może powinnam za niego zdecydować co dalej...

Nie bardzo rozumiem, jak może być okay między wami, gdy ty wciąż masz męża? Rozumiem, że się zakochałaś, bo męża nie kochasz, ale on przecież nie zniknął jak poranna mgła, wciąż jest w twoim zyciu? Twój nowy partner z pewnością jest zaangazowany w związek z tobą, ale z pewnością też włącza mu się myślenie czasami. Poza tym, był w swoim rodzinnym mieście, spotkał się z kumplami, pogadali przy piwie o jego "osiągnięciach" za granicą.. Jak myślisz, czy fajnie mu było tłumaczyć im, że jest kochankiem mężatki z trójką dzieci?

Sorry, że tak prosto z mostu, ale jak to inaczej napisać?
Jesteś męzatką 5 lat, od roku wasze małżeństwo praktycznie nie istnieje (tak napisalaś), ale troje dzieci się pojawiło? Co na to twój mąż? Wie, że go nie kochasz, ale czy wie o twoim kochanku? Co w ogóle zamierzasz zrobić, gdy twój związek z kochankiem nie wypali, zostaniesz z mężem?

Szkoda mi ciebie i wiem, że będziesz cierpieć, ale czy nie lepiej pozałatwiać najpierw swoje sprawy?
Ja zostałam sama z dzieckiem, gdy byłam bardzo młoda, dużo młodsza od ciebie i przez kilka nastepnych lat nawet nie spojrzałam na nikogo, bo zależało mi tylko na dziecku, chciałam stworzyć córce choć namiastkę spokojnego, normalnego domu. Tak to sobie wtedy wyobrażałam, zbyt wiele stresu, nerwów i łeż kosztowało mnie uwolnienie się od jej ojca. Dlatego podziwiam cię, że potrafisz w tym wszystkim w ogole nie mysleć o dzieciach.

Zrób coś dla siebie i jesli nie kochasz męża, rozwiedź się z nim. Od tego powinnaś chyba zacząć zmiany w twoim życiu, jesli ich w ogóle chcesz.

9 Ostatnio edytowany przez Wposzukiwaniuzycia (2019-12-22 11:34:27)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Salomonka napisał/a:
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Wrócił inny. Nie wiem jak ja powinnam zachować się w tej sytuacji.. Nie chcę szaleć i gadać mu tego wszystkiego co tu. Powiedziałam dosyć ale niby, jest ok między nami a czuje ze nie jest. Może powinnam sama odejść od niego? Może powinnam za niego zdecydować co dalej...

Nie bardzo rozumiem, jak może być okay między wami, gdy ty wciąż masz męża? Rozumiem, że się zakochałaś, bo męża nie kochasz, ale on przecież nie zniknął jak poranna mgła, wciąż jest w twoim zyciu? Twój nowy partner z pewnością jest zaangazowany w związek z tobą, ale z pewnością też włącza mu się myślenie czasami. Poza tym, był w swoim rodzinnym mieście, spotkał się z kumplami, pogadali przy piwie o jego "osiągnięciach" za granicą.. Jak myślisz, czy fajnie mu było tłumaczyć im, że jest kochankiem mężatki z trójką dzieci?

Sorry, że tak prosto z mostu, ale jak to inaczej napisać?
Jesteś męzatką 5 lat, od roku wasze małżeństwo praktycznie nie istnieje (tak napisalaś), ale troje dzieci się pojawiło? Co na to twój mąż? Wie, że go nie kochasz, ale czy wie o twoim kochanku? Co w ogóle zamierzasz zrobić, gdy twój związek z kochankiem nie wypali, zostaniesz z mężem?

Szkoda mi ciebie i wiem, że będziesz cierpieć, ale czy nie lepiej pozałatwiać najpierw swoje sprawy?
Ja zostałam sama z dzieckiem, gdy byłam bardzo młoda, dużo młodsza od ciebie i przez kilka nastepnych lat nawet nie spojrzałam na nikogo, bo zależało mi tylko na dziecku, chciałam stworzyć córce choć namiastkę spokojnego, normalnego domu. Tak to sobie wtedy wyobrażałam, zbyt wiele stresu, nerwów i łeż kosztowało mnie uwolnienie się od jej ojca. Dlatego podziwiam cię, że potrafisz w tym wszystkim w ogole nie mysleć o dzieciach.

Zrób coś dla siebie i jesli nie kochasz męża, rozwiedź się z nim. Od tego powinnaś chyba zacząć zmiany w twoim życiu, jesli ich w ogóle chcesz.

Sama jestem w kropce. Nie wiem co mam robic. Pojechał do swojego kraju, gdzie poznaje ludzi z jego miasta i tam również ludzie wiedzą że on jest ze mną. Nie sądzę żeby ktoś mu dogadywal coś na ten temat. Ja mam wrażenie że to wszystko poszło w złym kierunku. Żałuję że dopuściłam do siebie myśli o wielkiej miłości. Ze się zaangażowałam w związek który szczerze mówiąc nie ma przyszłości... Albo się mylę. Co z mezem? Mąż twierdzi że mnie bardzo kocha. Wie, że kogoś mam wie kim on jest... Powiedziałam o rozstaniu o rozwodzie. Ale gdyby nie ten drugi, nie spieszylabym się z tą decyzja. Nie chcę żyć i funkcjonować w takiej emocjonalnej burzy. Nie wiem czy samej to skończyc i dać mu ułożyć sobie życie.. Przecież nawet jak się kogoś kocha to trzeba dać mu odejść. On nie chce mnie zranić, chociaż wie że mówiąc o tej drugiej i pisaniu wie że już to zrobił. Chłopak płakał jak dziecko, wiedząc że wszystko to co było między nami poprostu się skruszylo. Tylko że ja 2 miesiące temu zapytałam go czy w związku z tym jakie jest moje życie, małżeństwo się mi rozpada czy układając je powinnam planować go w moim życiu. Powiedział że tak. Ze powinnam go planować w moim życiu. Uwierz ze dawno mi nie było tak ciężko podjąć jakąś decyzję. Nie wiem czy
się do niego odzywać i zachowywać jak dawniej udawać że nic nie widze czy dać mu się odsuwac ode mnie i milczeć... Kompletnie nie wiem czy walczyć czy dać temu spokój. Bo wydaje mi się że mimo wszystko jest to coś wyjątkowego

10

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Wg mnie Twój związek z kochankiem nie ma żadnych szans póki nie pozałatwiasz swoich małżeńskich spraw. Jeśli jesteś pewna że nie kochasz męża i nie chcesz z nim być to zakończ to małżeństwo i nie unieszczęśliwiaj najbliższych. Niestety dla kochanka jesteś kobietą którą "może" kocha ale tą która zdradza i mało myśli o dzieciach. Myślisz ż eto idealna kandydatka na partnerkę? Załatw swoje sprawy rodzinne i zobaczysz czy coś z tej miłości zostało.

11 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2019-12-22 12:19:33)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

  Kompletnie nie wiem czy walczyć czy dać temu spokój. Bo wydaje mi się że mimo wszystko jest to coś wyjątkowego

Podobno ktoś, kto chce połączyć rozwagę z miłością, nic nie wie o miłości. Jednak czasem trzeba umieć odejść od źle ułożonych planów. Twój kochanek nie jest pewny, czy zaakceptuje twoje dzieci.. Ba! Jasno ci to powiedział;

Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Problem w tym że on nie może zaakceptować siebie w domu z 3 dzieci,, cudzych dzieci... Nie mając swojego.

Rozumiesz co to znaczy? Czy łudzisz się, że nie będziesz postawiona przed faktem pogodzenia się z tym, gdy nie będzie żadnych przeszkód i twój wybrany nie zwiąże się z tobą?

Edit; Nie myślisz chyba rodzić mu dziecka, aby go tylko przy sobie zatrzymać? hmm

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Rozumiesz co to znaczy? Czy łudzisz się, że nie będziesz postawiona przed faktem pogodzenia się z tym, gdy nie będzie żadnych przeszkód i twój wybrany nie zwiąże się z tobą?

Edit; Nie myślisz chyba rodzić mu dziecka, aby go tylko przy sobie zatrzymać?

Rozmawialiśmy o tym i nie spodobało mu się że tych dzieci więcej nie planowałam. Ta relacja trwa z krótko i oboje stwierdziliśmy że pospieszylismy się lecz nie planowaliśmy tego że w luźny związek wezmą gore i wejdą emocje. Uczucie. Cieszę się że nie postąpił że mną jak z tą ostatnią dziewczyna... Ze trzyma się umowy ze jest szczery że mną. Ale w konsekwencji czuje ze musze być silna i przeczekać. Gdzieś kiedyś przeczytałam że jak się nie wie co się ma robić, to się nie robi nic. Ja powtarzam że czas pokaże wszystko. Gdyby jednak urodzenie dziecka było jednym warunkiem z jego strony zeby wszystko było jak do wczoraj... Urodziłabym mu dziecko. Nawet od razu.

13

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Proszę, nie możesz być chyba aż tak naiwna ... najpóźniej w momencie urodzenia mu dziecka zostałabyś sama z 4 dzieci.

14

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Wiesz trochę to zabrzmiało jakbyś była zdesperowana i chciala" przekupić"go dzieckiem tylko po to żeby zatrzymać go przy sobie a chyba  dziecko jest owocem wspólnego uczucia które łączy dwoje ludzi a nie towarem którym przekupuje się drugą osobę

15 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-12-22 15:08:47)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
IsaBella77 napisał/a:

Proszę, nie możesz być chyba aż tak naiwna ... najpóźniej w momencie urodzenia mu dziecka zostałabyś sama z 4 dzieci.

Zdaje sobie sprawę ale już moja głowa jest tak sprawna że sama nie wiem gdzie jestem i co myślę. Dlatego jestem z moim problemem na forum. Z odpowiedzi powinnam wywnioskować że powinnam to zakończyć bo to nie ma prawa bytu. Problem w tym że nikt tego nie napisał w prost co by mi dużo pomogło. Chciałam dwa razy odejść. Prosil blagal płakał żebym została. Zostałam. Po co to mi robi...? Nie mam od niego jednoznacznej odpowiedzi. Boję się że cokolwiek nie zrobię będę żałować. I nie do mnie powinna należeć ta odpowiedź. Boję się bolu i tego że będę tęsknić. W pracy będziemy się widywać... Wszystko się zmieni... Co mam konkretnie zrobić?

Dzisiaj się nawet do mnie jeszcze nie odezwał. Zawsze było dzień dobry, dobranoc. Każdego dnia. Dziś już nie ma.
powinnam zapytać?

16

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Hm. Konkretnie to
- wyprowadzka od męża
- separacja i rozwód
- uporządkowanie swoich spraw finansowych, alimenty
- uporządkowanie swoich emocji i stanu uczuciowego, tak abyś mogła osiągnąć stabilizację psychiczną
- i wreszcie - ewentualny nowy związek z nowym partnerem
Przy czym nawet w tle tych wszystkich działań, nie ma miejsca na kochanka z wątpliwościami co do Twojego statusy i liczby Twoich dzieci.
O ile drobne rzeczy w sobie można dla kochanka zmienić - nie wiem, kolor włosów, schudnąć, przytyć, rzucić palenie ... o tyle nie zmienisz fundamentalnych podstaw swojego życia.
Bo przecież masz trójkę dzieci, a właśnie to jemu najbardziej przeszkadza i jest dla niego najtrudniejsze do zaakceptowania.
Więc co niby możesz zrobić? Do adopcji je oddasz? Do domu dziecka?
Jesteś tym, kim jesteś. Matką trójki dzieci.
Jeśli więc kochanek mówi Ci, że Twoje dzieci są dla niego największym problemem i że ich nie akceptuje - to nie ma innego wyjścia niż rozstanie z nim i to definitywne.

O co chcesz pytać?
Przecież rozstaliście się. Z jego strony Wasz romans został zakończony.
Dlaczego więc miałby do Ciebie pisać i o co chciałabyś go pytać?

17

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Proszę, nie możesz być chyba aż tak naiwna ... najpóźniej w momencie urodzenia mu dziecka zostałabyś sama z 4 dzieci.

Zdaje sobie sprawę ale już moja głowa jest tak sprawna że sama nie wiem gdzie jestem i co myślę. Dlatego jestem z moim problemem na forum. Z odpowiedzi powinnam wywnioskować że powinnam to zakończyć bo to nie ma prawa bytu. Problem w tym że nikt tego nie napisał w prost co by mi dużo pomogło. Chciałam dwa razy odejść. Prosil blagal płakał żebym została. Zostałam. Po co to mi robi...? Nie mam od niego jednoznacznej odpowiedzi. Boję się że cokolwiek nie zrobię będę żałować. I nie do mnie powinna należeć ta odpowiedź. Boję się bolu i tego że będę tęsknić. W pracy będziemy się widywać... Wszystko się zmieni... Co mam konkretnie zrobić?

Konkretnie nikt ci nie powie co masz zrobić, bo to twoje życie i twoje wybory, oraz ty będziesz ponosić konsekwencje tychże wyborów. Możemy ci tylko uzmyslowić, jak sytuacja wygląda dla nas, osób z tobą niezwiązanych, patrzących na wszystko z boku. Wiele wskazowek jednak otrzymałaś, przeczytaj dokładnie odpowiedzi.

Zapytałam cię, co zrobisz gdy ci z kochankiem nie wyjdzie? Zostaniesz z mężem?

18 Ostatnio edytowany przez Wposzukiwaniuzycia (2019-12-22 15:43:06)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
IsaBella77 napisał/a:

O co chcesz pytać?
Przecież rozstaliście się. Z jego strony Wasz romans został zakończony.
Dlaczego więc miałby do Ciebie pisać i o co chciałabyś go pytać?

Nie rozstalismy się. Napisałam że on nie odpowiedział czy się rozstalismy. Ja chcę odpowiedzi bezpośredniej. Tak lub nie. Napisałam że chciałam odejść od niego już 2 razy i mi na to nie pozwalał. Dzwonił po ludziach gdy wylaczalam tel...
Czyli nie powinnam się odzywać? Oczekiwać wyjaśnien.?
W piątek wieczorem zapytałam czy jesteśmy razem czy nie jesteśmy...

To się zirytowal... Nieee, nie jesteśmy... A co ja tu z tobą robię jeśli nie jesteśmy? Tak mi powiedział... Dobrze nam  było razem.

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Salomonka napisał/a:
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Proszę, nie możesz być chyba aż tak naiwna ... najpóźniej w momencie urodzenia mu dziecka zostałabyś sama z 4 dzieci.

Zdaje sobie sprawę ale już moja głowa jest tak sprawna że sama nie wiem gdzie jestem i co myślę. Dlatego jestem z moim problemem na forum. Z odpowiedzi powinnam wywnioskować że powinnam to zakończyć bo to nie ma prawa bytu. Problem w tym że nikt tego nie napisał w prost co by mi dużo pomogło. Chciałam dwa razy odejść. Prosil blagal płakał żebym została. Zostałam. Po co to mi robi...? Nie mam od niego jednoznacznej odpowiedzi. Boję się że cokolwiek nie zrobię będę żałować. I nie do mnie powinna należeć ta odpowiedź. Boję się bolu i tego że będę tęsknić. W pracy będziemy się widywać... Wszystko się zmieni... Co mam konkretnie zrobić?

Konkretnie nikt ci nie powie co masz zrobić, bo to twoje życie i twoje wybory, oraz ty będziesz ponosić konsekwencje tychże wyborów. Możemy ci tylko uzmyslowić, jak sytuacja wygląda dla nas, osób z tobą niezwiązanych, patrzących na wszystko z boku. Wiele wskazowek jednak otrzymałaś, przeczytaj dokładnie odpowiedzi.

Zapytałam cię, co zrobisz gdy ci z kochankiem nie wyjdzie? Zostaniesz z mężem?

Maz cały czas mnie kocha. Powtarza to każdego dnia. Jest obok mnie gdy płaczę przez to co się dzieje. Blaga żebym wróciła. Ale ja nie potrafię kochać dwóch facetów na raz. W konsekwencji zostałabym z mezem. Nie było tak strasznie dopóki nie pojawił się ten drugi.

20

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Nie rozstalismy się. Napisałam że on nie odpowiedział czy się rozstalismy. Ja chcę odpowiedzi bezpośredniej. Tak lub nie. Napisałam że chciałam odejść od niego już 2 razy i mi na to nie pozwalał. Dzwonił po ludziach gdy wylaczalam tel...
Czyli nie powinnam się odzywać? Oczekiwać wyjaśnien.?

Nie chodzi o to, co on powiedział, czy czego nie powiedział. Nie chodzi o to, co on miał na myśli, czy czego nie miał.
Chodzi o FAKTY.
A faktem jest, że usłyszałaś od niego wprost, że nie jest w stanie zaakceptować Twoich dzieci.
Na co więc to wskazuje? Że to oświadczyny? Wstęp do "i żyli razem długo i szczęśliwie"?
Zadałam Ci konkretne pytania nie dlatego, że jestem ciekawska, ale żeby naprowadzić Ciebie na interpretację jego słów.
Faktem jest, że Ty masz 3 dzieci, i faktem jest, że on ich nie akceptuje.
Jakie widzisz więc inne rozwiązanie, niż odpuszczenie sobie tego faceta?
Co tutaj jest jeszcze do wyjaśniania i do pisania dzień dobry i dobranoc, skoro tak postawiona sprawa kończy w praktyce Waszą relację.

I dodatkowo, jeśli nie chcesz rozstać się z mężem dlatego, że go nie kochasz, i dlatego że nie chcesz z nim być, a jesteś skłonna zostać z nim o ile nie uda Ci się związek z kochankiem ... to uważam, że jest to naprawdę bezduszne i świadczy wyłącznie o tym, że jesteś bardzo zaślepiona swoim kochankiem.
Zupełnie tego nie rozumiem.
Masz kochanka i Twój mąż jest BE.
Nie masz kochanka, to nagle mąż jest CACY?

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
IsaBella77 napisał/a:
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Nie rozstalismy się. Napisałam że on nie odpowiedział czy się rozstalismy. Ja chcę odpowiedzi bezpośredniej. Tak lub nie. Napisałam że chciałam odejść od niego już 2 razy i mi na to nie pozwalał. Dzwonił po ludziach gdy wylaczalam tel...
Czyli nie powinnam się odzywać? Oczekiwać wyjaśnien.?

Nie chodzi o to, co on powiedział, czy czego nie powiedział. Nie chodzi o to, co on miał na myśli, czy czego nie miał.
Chodzi o FAKTY.
A faktem jest, że usłyszałaś od niego wprost, że nie jest w stanie zaakceptować Twoich dzieci.
Na co więc to wskazuje? Że to oświadczyny? Wstęp do "i żyli razem długo i szczęśliwie"?
Zadałam Ci konkretne pytania nie dlatego, że jestem ciekawska, ale żeby naprowadzić Ciebie na interpretację jego słów.
Faktem jest, że Ty masz 3 dzieci, i faktem jest, że on ich nie akceptuje.
Jakie widzisz więc inne rozwiązanie, niż odpuszczenie sobie tego faceta?
Co tutaj jest jeszcze do wyjaśniania i do pisania dzień dobry i dobranoc, skoro tak postawiona sprawa kończy w praktyce Waszą relację.

I dodatkowo, jeśli nie chcesz rozstać się z mężem dlatego, że go nie kochasz, i dlatego że nie chcesz z nim być, a jesteś skłonna zostać z nim o ile nie uda Ci się związek z kochankiem ... to uważam, że jest to naprawdę bezduszne i świadczy wyłącznie o tym, że jesteś bardzo zaślepiona swoim kochankiem.
Zupełnie tego nie rozumiem.
Masz kochanka i Twój mąż jest BE.
Nie masz kochanka, to nagle mąż jest CACY?

W piątek zapytałam go w prost, czy jesteśmy razem czy nie... Zobacz edytowalam komentarz... Ok. Zrozumiałam. Znaczy powinnam zostawić to tak jak jest bez słowa? Bez ostatniego cześć? Narazie milczę chociaż korci mnie napisać to co myślę... Nie daje się emocjom. Ale to że on nie pisze jest dla mnie cholernie niejednoznaczne. Jutro spotkamy się w pracy. U niego w domu są moje rzeczy. Powinnam się zachowywać jakbyśmy nigdy nic nie mieli ze sobą? Nie wiem czy tak potrafię?

22 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2019-12-22 15:57:44)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Maz cały czas mnie kocha. Powtarza to każdego dnia. Jest obok mnie gdy płaczę przez to co się dzieje. Blaga żebym wróciła. Ale ja nie potrafię kochać dwóch facetów na raz. W konsekwencji zostałabym z mezem. Nie było tak strasznie dopóki nie pojawił się ten drugi.

Piszesz, że męza nie kochasz, ale możesz określić od kiedy? Co takiego się stało, że w 4 lata poczęliście troje dzieci i nagle bęc; ty męża nie kochasz?
Zastanów się dobrze nad tym, co ty własciwie czujesz, bo mam wrażenie że ty sama nie wiesz.

Chcesz zostać przy mężu gdy twój plan ułożenia sobie życia z kims innym nie wypali, więc jesteś albo niesamowicie wyrachowana, albo wlaśnie strasznie zagubiona. Stawiam na to drugie, bo ja gdybym faceta nie kochała, to po pierwsze nie rodzilabym mu dzieci, a po drugie wialabym od niego gdzie pieprz rośnie, bez względu na to, czy mam jakiegoś innego faceta czy nie.

Masz męża który cię kocha naprawdę, bo nie każdy wybaczyłby zdradę swojej żonie i jeszcze prosił o jej uczucie. Pewnie gdy jesteś z kochankiem, to wlasnie mąż zajmuje się dziećmi.. Zastanów się, co zrobisz jemu i swoim dzieciom.

23

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Nie mogę Ci powiedzieć, jak masz się zachować, co masz zrobić i jak postąpić.
Mogę Ci powiedzieć, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji.
Sam fakt, że dla jakiegoś mężczyzny moje dzieci byłyby przeszkodą do wejścia ze mną w związek - automatycznie oznaczałby dla mnie natychmiastowo koniec naszej relacji, i nie potrzebowałabym żadnych dodatkowych wyjaśnień.
Ty jednak domagając się - otrzymałaś potwierdzenie, że tak, że to koniec i że nie jesteście już razem.
Nie bardzo rozumiem, jakich tłumaczeń jeszcze Ci potrzeba?

Nie ma również nic niejednoznacznego w tym, że on do Ciebie nie pisze.
Jeśli ktoś nie pisze, to znaczy że nie chce się z nami kontaktować. Trudno to chyba zinterpretować inaczej.

24 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-12-23 17:45:13)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
IsaBella77 napisał/a:

Nie mogę Ci powiedzieć, jak masz się zachować, co masz zrobić i jak postąpić.
Mogę Ci powiedzieć, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji.
Sam fakt, że dla jakiegoś mężczyzny moje dzieci byłyby przeszkodą do wejścia ze mną w związek - automatycznie oznaczałby dla mnie natychmiastowo koniec naszej relacji, i nie potrzebowałabym żadnych dodatkowych wyjaśnień.
Ty jednak domagając się - otrzymałaś potwierdzenie, że tak, że to koniec i że nie jesteście już razem.
Nie bardzo rozumiem, jakich tłumaczeń jeszcze Ci potrzeba?

Nie ma również nic niejednoznacznego w tym, że on do Ciebie nie pisze.
Jeśli ktoś nie pisze, to znaczy że nie chce się z nami kontaktować. Trudno to chyba zinterpretować inaczej.


Co byś ty zrobiła?

Salomonka napisał/a:
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Maz cały czas mnie kocha. Powtarza to każdego dnia. Jest obok mnie gdy płaczę przez to co się dzieje. Blaga żebym wróciła. Ale ja nie potrafię kochać dwóch facetów na raz. W konsekwencji zostałabym z mezem. Nie było tak strasznie dopóki nie pojawił się ten drugi.

Piszesz, że męza nie kochasz, ale możesz określić od kiedy? Co takiego się stało, że w 4 lata poczęliście troje dzieci i nagle bęc; ty męża nie kochasz?
Zastanów się dobrze nad tym, co ty własciwie czujesz, bo mam wrażenie że ty sama nie wiesz.

Chcesz zostać przy mężu gdy twój plan ułożenia sobie życia z kims innym nie wypali, więc jesteś albo niesamowicie wyrachowana, albo wlaśnie strasznie zagubiona. Stawiam na to drugie, bo ja gdybym faceta nie kochała, to po pierwsze nie rodzilabym mu dzieci, a po drugie wialabym od niego gdzie pieprz rośnie, bez względu na to, czy mam jakiegoś innego faceta czy nie.

Masz męża który cię kocha naprawdę, bo nie każdy wybaczyłby zdradę swojej żonie i jeszcze prosił o jej uczucie. Pewnie gdy jesteś z kochankiem, to wlasnie mąż zajmuje się dziećmi.. Zastanów się, co zrobisz jemu i swoim dzieciom.

Mojego męża kochałam bardzo. Ale mój jest z innego kraju, odmiennego kultura. I zaczęły się pojawiać problemy mentalne. Przytyl 30 kg. Nie słuchał mnie gdy mówiłam że się psuje.. Uderzył mnie kilka razy w trakcie kłótni. I któregoś dnia płacząc że nic się nie zmienia w naszym małżeństwie prosiłam Boga by jednego dnia przestać go kochać żeby stało mi się wszystko jedno. Żeby nie bolało.
Nazbierało się mu dużo przez te lata. Z drugiej strony jemu zawsze mogłam bezgranicznie ufac i ufam do dziś dzień. Byliśmy przyjaciółmi jednocześnie. Problem w tym że zostaliśmy już tylko przyjaciółmi... A raczej on jest moim.

Chce jasno wiedzieć. Prosto. Nie odpowiedzi między wierszami. Tak się dzieci zachowują. Nie akceptuje dzieci. Ok. W takim razie się odchodzi a nie zostawia rozbabrane problemy i ciągnie... Niby odchodzi i nie odchodzi... Ja muszę wiedzieć gdzie jestem.

25

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Co byś ty zrobiła?

Napisałabym krótką wiadomość, że proszę aby przyniósł do pracy wszystkie moje rzeczy, które są u niego w domu.
Odebrałabym od niego w pracy te rzeczy i to byłby mój ostatni kontakt z nim.
Nie jestem wielbłądem i nie trzeba mi powtarzać po wielokroć, że koniec to koniec, że nie jesteśmy razem.
Nie oczekiwałabym niczego więcej, niż zwrotu moich rzeczy.
Nie biegałabym za nim, nie prosiła, nie jęczała, ani nie udawała, że czegoś nie rozumiem.

26 Ostatnio edytowany przez Wposzukiwaniuzycia (2019-12-22 16:48:25)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
IsaBella77 napisał/a:
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Co byś ty zrobiła?

Napisałabym krótką wiadomość, że proszę aby przyniósł do pracy wszystkie moje rzeczy, które są u niego w domu.
Odebrałabym od niego w pracy te rzeczy i to byłby mój ostatni kontakt z nim.
Nie jestem wielbłądem i nie trzeba mi powtarzać po wielokroć, że koniec to koniec, że nie jesteśmy razem.
Nie oczekiwałabym niczego więcej, niż zwrotu moich rzeczy.
Nie biegałabym za nim, nie prosiła, nie jęczała, ani nie udawała, że czegoś nie rozumiem.

Dziękuję. Bardzo mi pomogł twój komentarz. Najwyzej sam z czasem pozaluje co się stało. Wiem że na początku będzie mi strasznie ciężko. Ale chyba muszę to zrobić z szacunku do siebie. Nie dam się ranic więcej. Sam postawił tak sprawę. A myślisz że o tych rzeczach to napisać od razu czy jeszcze poczekać aż się sam odezwie i dopiero wtedy napisać mu jak sprawa stoi.?

27

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Jeszcze poczekaj smile Bo wyraźnie szukasz tylko usprawiedliwienia, aby do niego napisać. Wciąż masz nadzieję, że będzie tak jak wcześniej i facet znów zacznie o ciebie zabiegać, gdy zaczniesz się od niego odsuwać.

Nie możesz po prostu zająć się sobą? Masz u niego tak potrzebne rzeczy, bez których nie możesz się obejść? Szukasz tylko wymówek, by wciąż z nim utrzymywac kontakt, nie ważne jak, ważne aby był. Trudna sprawa z tobą...

28

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Chce jasno wiedzieć. Prosto. Nie odpowiedzi między wierszami. Tak się dzieci zachowują. Nie akceptuje dzieci. Ok. W takim razie się odchodzi a nie zostawia rozbabrane problemy i ciągnie... Niby odchodzi i nie odchodzi... Ja muszę wiedzieć gdzie jestem.

Jasnowidzem nie jestem i wolałabym uniknąć zbyt daleko idących wniosków. Ale najprawdopodobniesza wersja wygląda tak, że jak do tej pory nie nawinęła się temu panu lepsza opcja w najbliższym otoczeniu. To brzmi może okrutnie, ale zobacz: kiedy zmienił otoczenie, to błyskawicznie nawinął się ktoś nowy i poszłaś w odstawkę, a on wtedy o mało co nie popłynął. Ale że musiał wrócić, a na miejscu byłaś stęskniona Ty - to grzech nie skorzystać.

Moje przeczucie jest takie, że jemu wybitnie pasuje obecna sytuacje, bo ma przy boku zakochaną kobietę, ale ani o nią, ani o jej dzieci nie musi się troszczyć, nie musi odpowiadać finansowo, ponieważ formalnie za Was nie odpowiada. Gdyby mu na Tobie zależało, nalegałby na rozwód, wspólne zamieszkanie.

Moim zdaniem on się zwyczajnie zasiedział: lepszy rydz niż nic. Lepsza mężatka z trójką dzieci niż "kanarek na dachu". Ale jak się znajdzie odpowiednia kandydatka, z którą i będzie mógł się pokazać w rodzinnej wiosce, wziąć ślub i spłodzić potomstwo... to stawiam na to, że bardzo prędko pan Ci podziękuje.

29 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-12-23 17:43:29)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

No i znów. Przyszła wiadomość od niego.... Heyy mala moja, jak u Ciebie?... Ja nie wiem co ja mam robic. Odpisywać? Nie odpisywać. Dla mnie to nie jest zabawa więcej. Boli mnie serce.

Salomonka napisał/a:

Jeszcze poczekaj smile Bo wyraźnie szukasz tylko usprawiedliwienia, aby do niego napisać. Wciąż masz nadzieję, że będzie tak jak wcześniej i facet znów zacznie o ciebie zabiegać, gdy zaczniesz się od niego odsuwać.

Nie możesz po prostu zająć się sobą? Masz u niego tak potrzebne rzeczy, bez których nie możesz się obejść? Szukasz tylko wymówek, by wciąż z nim utrzymywac kontakt, nie ważne jak, ważne aby był. Trudna sprawa z tobą...

Dobrze mam głowę na miejscu w całej tej sytuacji. Bo boleć i tak bóli a sama siebie nie poniżac. Staram panować nad pisaniem. Więc nie pisze do niego Ale myśle o tym cały dzień. Niby człowiek odszedł ode mnie. Ale właśnie dostałam wiadomość..
Nie rozumiem.. Co robić. Zachowywać się jak dawniej? Być zimna? Nie wiem czy mogę udawać i jak długo że nie widzę tego oddalania ode mnie. Odpisać, nie odpisywać. Z jednej strony chce żeby pozalowal tego co miał a już nie ma, ale z drugiej strony chce go dobrze pamiętać bo przeżyłam z nim wspaniałe chwile. Z pracy rezygnować nie chce, a wiem, że będziemy się spotykać. Ciężko mi będzie. Zwłaszcza że ludzie w pracy (ogromną firma) wiedzieli że jesteśmy razem. Osobno nikt nas nie spotykał... Oszalałam

30

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Lovelynn napisał/a:

Moje przeczucie jest takie, że jemu wybitnie pasuje obecna sytuacje, bo ma przy boku zakochaną kobietę, ale ani o nią, ani o jej dzieci nie musi się troszczyć, nie musi odpowiadać finansowo, ponieważ formalnie za Was nie odpowiada. Gdyby mu na Tobie zależało, nalegałby na rozwód, wspólne zamieszkanie.

Przepraszam ale wiek 19 się skończył dawno. Dziś mamy równouprawnienie. Co to za jakieś szowinistyczne teksty o opiekowaniu się kobietą i nieswoimi dziećmi? Nikt normalny nie będzie brał w opiekę kogoś, kto jest w życiowym dołku, do tego jeszcze utrzymywał nieswoje dzieci. Dla niepoznaki nazywając to związkiem.

31 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2019-12-22 17:37:56)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
balin napisał/a:
Lovelynn napisał/a:

Moje przeczucie jest takie, że jemu wybitnie pasuje obecna sytuacje, bo ma przy boku zakochaną kobietę, ale ani o nią, ani o jej dzieci nie musi się troszczyć, nie musi odpowiadać finansowo, ponieważ formalnie za Was nie odpowiada. Gdyby mu na Tobie zależało, nalegałby na rozwód, wspólne zamieszkanie.

Przepraszam ale wiek 19 się skończył dawno. Dziś mamy równouprawnienie. Co to za jakieś szowinistyczne teksty o opiekowaniu się kobietą i nieswoimi dziećmi? Nikt normalny nie będzie brał w opiekę kogoś, kto jest w życiowym dołku, do tego jeszcze utrzymywał nieswoje dzieci. Dla niepoznaki nazywając to związkiem.

Przepraszam, ale nie napisałam, że on cokolwiek musi, tylko że jest mu w takiej niezobowiązującej sytuacji wygodnie. Równouprawnienie nie uprawnia nikogo do wykorzystywania innych dla własnej, doraźnej przyjemności, do manipulowania sytuacją tak, żeby mieć tylko korzyści, a żadnych zobowiązań.

Jeśli istotnie chciałby związku z autorką, to chąc niechcąc weźmie odpowiedzialność za nią i jej dzieci. Nie ma w mojej wypowiedzi niczego szowinistycznego dlatego, że w analogicznej sytuacji również kobieta wchodząc w związek z mężczyzną z trójką dzieci, będzie musiała się opiekować i mężczyzną i jego potomstwem. Wiek 19 skończył się dawno, a nadal trzeba takie sprawy tłumaczyć.

32

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Odpowiedzialność za dzieci spoczywa na ojcu i matce. Zwłaszcza, że jeszcze tworzą związek małżeński i rodzinę.

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

powtarzam to co pisałem, nikt "ROZSĄDNY" nie bedzie bral na siebie 3 nie swoich dzieci. On ci daje mieszane znaki bo dotarło do niego że żarty i zabawa z mężatką się skończyła, pora na jakieś konkrety no i mu sie zrobiło ciepło na tyłku. Prosta sprawa.

34

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Nie rozumiem Cię.
Mogłabyś być z kimś, kto nie akceptuje Twoich dzieci? Nie musi ich kochać, nie musi ich wychowywać, nie musi na nie łożyć, ale MUSI je chociaż akceptować, żeby cokolwiek mogło wyjść z tej relacji. Jak cokolwiek może być między Wami, skoro on mówi wprost, że NIE ZAAKCEPTUJE Twoich dzieci?

Pomijam już fakt, że dalej jesteś żoną innego mężczyzny, bo napisałaś, że to żadna tajemnica i mąż wie o wszystkim...

wposzukiwaniuzycia napisał/a:

No i znów. Przyszła wiadomość od niego.... Heyy mala moja, jak u Ciebie?... Ja nie wiem co ja mam robic. Odpisywać? Nie odpisywać. Dla mnie to nie jest zabawa więcej. Boli mnie serce.

A serce Cię nie boli, że nie dość, że Twoje dzieci stracą pełną rodzinę, to jeszcze zyskają wujka, który ich z góry nie chce?
Co masz zrobić? Nie wiem.
Co ja bym zrobiła na Twoim miejscu? Powiedziałabym koledze, że skoro nie zamierza pogodzić się z tym, że mam dzieci, to może o mnie zapomnieć, bo dla mnie moje dzieci są priorytetem i dbam o ich dobro. Nie zostawię ich dla kochanka.

35

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Masz meża, którego nie kochasz, kochanka, który nie wiąże z Tobą żadnych planów i 3 dzieci dla których powinnaś być przykładem. A nie jesteś sypiając z obcym facetem. Ogarnij się i zrób z tym porządek. Rozwiedź się i dopiero szukaj szczęścia.

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

No dobra, 27 grudnia poprosiłam go o spotkanie. Przyjechał. Poszliśmy na spacer. Powiedział mi że mnie kocha, na to ja mu odpowiedziałam że ja też go kocham ale musimy się rozstać. Był płacz, były łzy.. Zegnalismy się jakbyśmy nie misli się zobaczyć nigdy więcej. Powiedziałam mu ze chce żeby był szczęśliwy. Kazał mi być silna i zakończyliśmy to wszystko polubownie. Następnego dnia pojechałam do pracy zawieźć zwolnienie lekarskie. Widział moje auto, przejechałam obok niego, pokiwalam i pojechałam dalej... Zadzwonił... Powiedział że chciał zapalić wspólnie papierosa. Wróciłam...
Calowal mnie na powitanie. Przyszli kumple jego którzy wiedzieli że jesteśmy razem, przy nich mnie Calowal... Na pożegnanie przed całą firma pocałował mnie w czoło... Nie widzieliśmy się od tamtego czasu. Jestem na chorobowym. Wczoraj dodałam jakąś relacje na profilu, napisał z zapytaniem o tłumaczenie bo polskiego nie zna. Nie odpisałam od razu, zaczął dopytywac. Odpowiedziałam dopiero rano... Nie rozumiem jego zachowania. Sama nie wiem jak mam się zachować w tej sytuacji po rozstaniu. Nie chcę się kłócić, pracujemy razem ale z drugiej strony chce żeby mu było troszkę żal że tak się to skończyło, bo dobrze wie że mogliśmy być szczęśliwi a jednak realnośc jest inna i musimy się z nią pogodzić... Tęsknię za nim.

37 Ostatnio edytowany przez Wzl (2020-01-04 07:31:01)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Strasznie niedojrzałe emocjonalnie jest to co piszesz. Do tego stopnia, że chciałoby się wierzyć, że to trolling.
Kobieta pod trzydziestkę, z trójką dzieci powinna mieć jakąś hierarchię wartości. U ciebie ciężko zgadnąć co jest dla ciebie ważne.
Skupianie się na 6 miesięcznym związku, bo tak fajnie nam razem, byłoby ok dla 16 latki.
Dojrzała kobieta widzi przede wszystkim rodzinę, dzieci albo chociaż same dzieci gdy rodzina się rozpada.
U ciebie wszystko jakby od du.y strony.
Nie kończysz małżeństwa z mężczyzną, którego nie kochasz. Ba, ty bierzesz pod uwagę, że z nim będziesz jak nie wyjdzie z kochankiem! Klasyczna "małpka" sprawdzająca nową gałąź zanim puści starą.
Nie piszesz nic o swoich dzieciach. Jakby były tylko cyfrą, która się zwiększa po kolejnym porodzie.
Chcesz rodzić dziecko nowemu, gdyby to miało go przy tobie zatrzymać. To jest tak beznadziejnie infantylne, że ciężko ocenić bez przeklinania.
Chcesz żeby poczuł co traci.... Znowu tekst na poziomie gimnazjum. Gdyby nie ta 3 dzieci pomyślałbym, że się pomyliłaś pisząc swój wiek. 2 na klawiaturze jest koło 1 więc mogło się zdarzyć. Naprawdę myślisz, że mężatka z 3 dzieci to taki skarb, że faceci rzucają się z mostów po zakończeniu 6-cio miesięcznego romansu? Ten skarb jaki od ciebie dostaje ma każda kobieta. Poważnie mówię.

Posprzątaj najpierw w swojej głowie. Zastanów się czego chcesz w życiu. Rodziny? Chyba nie. Być kochaną? Też nie, bo mąż cię kocha a jednak szukasz dalej. Chcesz motyli w brzuchu? To działa na krótką metę. Jak narkotyk. Później jest dół, zwłaszcza gdy człowiek wraca do nieposprzątanych spraw rodzinnych.
Ciężko coś doradzić. Życzę Ci żeby twoja dojrzałość emocjonalna szybko dogoniła metrykę, bo ewidentnie została gdzieś z tyłu.

38

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

. Sama nie wiem jak mam się zachować w tej sytuacji po rozstaniu. Nie chcę się kłócić, pracujemy razem ale z drugiej strony chce żeby mu było troszkę żal że tak się to skończyło, bo dobrze wie że mogliśmy być szczęśliwi a jednak realnośc jest inna i musimy się z nią pogodzić... Tęsknię za nim.

To ja trochę o tych emocjach metaforycznie.
W naszym życiu łatwo utknąć w trudnościach, bólu. Łatwo pielęgnować myśl: "ale mi trudno". Łatwo zapominamy, że po "piątku jest sobota" , że życie toczy się dalej.  Ale  żeby pójść dalej, musimy zrobić miejsce na nowe doświadczanie, na nowy początek.  Autorko, tak już to wygląda że nasze życie to ciągły cykl umierania i rodzenia, upadania i wstawania, kończenia i zaczynania.  Natomiast, żeby cokolwiek zmienić trzeba wykonać bardzo ciężką pracę nad sobą , dla siebie.
Jak masz się zachować ? Jeśli chcesz zacząć na nowo układać życie, z poczuciem bezpieczeństwa i troski o dzieci to zamknij tą sprawę raz na zawsze. Nie, że słownie tylko mentalnie. Bo tak już jest, że  nie da się czuć radości bez smutku, nie da się narodzić bez śmierci, nie ma dnia bez nocy i nie da się witać bez pożegnania.

39 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-01-04 15:26:03)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
KGB napisał/a:
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

. Sama nie wiem jak mam się zachować w tej sytuacji po rozstaniu. Nie chcę się kłócić, pracujemy razem ale z drugiej strony chce żeby mu było troszkę żal że tak się to skończyło, bo dobrze wie że mogliśmy być szczęśliwi a jednak realnośc jest inna i musimy się z nią pogodzić... Tęsknię za nim.

To ja trochę o tych emocjach metaforycznie.
W naszym życiu łatwo utknąć w trudnościach, bólu. Łatwo pielęgnować myśl: "ale mi trudno". Łatwo zapominamy, że po "piątku jest sobota" , że życie toczy się dalej.  Ale  żeby pójść dalej, musimy zrobić miejsce na nowe doświadczanie, na nowy początek.  Autorko, tak już to wygląda że nasze życie to ciągły cykl umierania i rodzenia, upadania i wstawania, kończenia i zaczynania.  Natomiast, żeby cokolwiek zmienić trzeba wykonać bardzo ciężką pracę nad sobą , dla siebie.
Jak masz się zachować ? Jeśli chcesz zacząć na nowo układać życie, z poczuciem bezpieczeństwa i troski o dzieci to zamknij tą sprawę raz na zawsze. Nie, że słownie tylko mentalnie. Bo tak już jest, że  nie da się czuć radości bez smutku, nie da się narodzić bez śmierci, nie ma dnia bez nocy i nie da się witać bez pożegnania.


No dobrze, ja akurat wiem czego chce od życia. Mam wszystko czego normalny człowiek może sobie zamarzyc, ale może to za dużo? Nie wiem. Nie rozumiem jego zachowania a żeby zakończyć to mentalnie i pogodzić się z rzeczywistością chciałabym zrozumieć. Ja nie mam żalu do niego, bardzo się szanowalismy przez ten cały czas... I cenie to że był ze mną szczery tak jak obiecał to na początku. Pogodzilam się z rostaniem. Wykupiłam wczasy z mezem żebyśmy mogli znów się do siebie zblizyc.. Dałam nam ta ostatnia szansę.
Ale ja pracuje z tym człowiekiem i chcąc nie chcąc muszę się z nim widywać w pracy. Nie jestem dzieckiem. Nie chcę przed nim uciekać ani zadzierac nosa i zgrywac obrazonej damy, nie jestem taka. Dlatego się zastanawiam jak mam przeciąć ta nic? Mentalnie... Kiedy człowiek jednego dnia płaczę mi w ramię mówi że mnie kocha, zgadza się na rozstanie chociaż go nie chce, a następnego dnia zachowuje się jak byłyśmy dalej byli razem. Co chce tym pokazać?

Wypraszam sobie tu ocenę mnie, nie o tym jest ten post.
Nie jestem jedyną pogubiona kobieta w życiu i ktoś kto nie zna historii mojego życia i nie przeszedł nawet obok mnie, nie ma prawa mnie oceniać. Takkk, jestem matka. Jestem mężatką. Ale w to miejsce gdzie jestem teraz w zyciu zaprowadziły mnie różne zdarzenia i stworzyły mnie taka jaka jestem. I nie twierdzę że jestem idealna, zapewne nie jestem, jestem wiedźma. Mam dzieci i kochającego męża, a go, zdradzam. A ktoś wie lub zapytał dlaczego? Dlaczego przestałam kochać męża? Bo słowa że się kogoś kocha to są tylko słowa. Trzeba to jeszcze pokazać.

Wzl napisał/a:

Strasznie niedojrzałe emocjonalnie jest to co piszesz. Do tego stopnia, że chciałoby się wierzyć, że to trolling.
Kobieta pod trzydziestkę, z trójką dzieci powinna mieć jakąś hierarchię wartości. U ciebie ciężko zgadnąć co jest dla ciebie ważne.
Skupianie się na 6 miesięcznym związku, bo tak fajnie nam razem, byłoby ok dla 16 latki.
Dojrzała kobieta widzi przede wszystkim rodzinę, dzieci albo chociaż same dzieci gdy rodzina się rozpada.
U ciebie wszystko jakby od du.y strony.
Nie kończysz małżeństwa z mężczyzną, którego nie kochasz. Ba, ty bierzesz pod uwagę, że z nim będziesz jak nie wyjdzie z kochankiem! Klasyczna "małpka" sprawdzająca nową gałąź zanim puści starą.
Nie piszesz nic o swoich dzieciach. Jakby były tylko cyfrą, która się zwiększa po kolejnym porodzie.
Chcesz rodzić dziecko nowemu, gdyby to miało go przy tobie zatrzymać. To jest tak beznadziejnie infantylne, że ciężko ocenić bez przeklinania.
Chcesz żeby poczuł co traci.... Znowu tekst na poziomie gimnazjum. Gdyby nie ta 3 dzieci pomyślałbym, że się pomyliłaś pisząc swój wiek. 2 na klawiaturze jest koło 1 więc mogło się zdarzyć. Naprawdę myślisz, że mężatka z 3 dzieci to taki skarb, że faceci rzucają się z mostów po zakończeniu 6-cio miesięcznego romansu? Ten skarb jaki od ciebie dostaje ma każda kobieta. Poważnie mówię.

Posprzątaj najpierw w swojej głowie. Zastanów się czego chcesz w życiu. Rodziny? Chyba nie. Być kochaną? Też nie, bo mąż cię kocha a jednak szukasz dalej. Chcesz motyli w brzuchu? To działa na krótką metę. Jak narkotyk. Później jest dół, zwłaszcza gdy człowiek wraca do nieposprzątanych spraw rodzinnych.
Ciężko coś doradzić. Życzę Ci żeby twoja dojrzałość emocjonalna szybko dogoniła metrykę, bo ewidentnie została gdzieś z tyłu.


To raczej ty widzisz liczbę : 3 dzieci i się boisz. Moim zdaniem nie ma recepty na miłość. Jak się kogoś kocha to może mieć 10 ke dzieci i nie będą one dla niego żadna przeszkodą dlatego nie pisze tu o rodzinie. To są ogólne fakty. Jak chcesz poznać dogłębnie historie mojego życia i dlaczego nie kocham męża, dlaczego moje życie idealne jest dla mnie męka to poprostu zapytaj. Nie oceniaj., człowiek wiedział że mam rodzinę. Obiecał że się nie zakocha. Noo, ostrzegalam go.. I co? Ja się nie zakochałam. On się zakochał w matce 3 dzieci i mezatce z dorobkiem.

40 Ostatnio edytowany przez Wzl (2020-01-04 10:49:20)

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Gdybyś zamiast cyfry widziała 3 istoty które kochasz nad życie (to jest dla mnie naturalne) nie wikłałabyś się w romans z gościem, który nie chce obcych dzieci.
Nie widziałem żeby ktoś oceniał twoją zdradę. Nie ma co się też zastanawiać nad jej powodem. Wbrew temu jak wyjątkowa ci się twoja sytuacja wydaje jesteś bardzo standardowym zdradzaczem: niedojrzała emocjonalnie, nie potrafiąca zakończyć jednego związku a testująca następny, robiąca z siebie ofiarę egoistka. Standard. Inny samiec w celu zaspokojenia popędu odegrał taniec godowy a twoje połechtane ego zaprowadziło cię do jego łóżka.
Dobrze, że dajesz szansę rodzinie. Jak się nie uda najpierw zakończ małżeństwo, później naucz się żyć sama bez faceta a dopiero później szukaj nowych związków. Dokładnie w tej kolejności.

41

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

To raczej ty widzisz liczbę : 3 dzieci i się boisz. Moim zdaniem nie ma recepty na miłość. Jak się kogoś kocha to może mieć 10 ke dzieci i nie będą one dla niego żadna przeszkodą dlatego nie pisze tu o rodzinie. To są ogólne fakty. Jak chcesz poznać dogłębnie historie mojego życia i dlaczego nie kocham męża, dlaczego moje życie idealne jest dla mnie męka to poprostu zapytaj. Nie oceniaj., człowiek wiedział że mam rodzinę. Obiecał że się nie zakocha. Noo, ostrzegalam go.. I co? Ja się nie zakochałam. On się zakochał w matce 3 dzieci i mezatce z dorobkiem.

Jeśli Twoje życie jest dla Ciebie męką, to zrób z tym porządek.
Tak jak już Ci pisałam - rozwiedź się z mężem, uporządkuj swoje sprawy, dojdź do równowagi i po tym wszystkim rozglądaj się za nowym partnerem. Nie odwrotnie.
Przecież nikt Cię nie zmusza do trwania w nieudanym i nieszczęśliwym małżeństwie. Mąż nie trzyma Cię na łańcuchu przykutej do kaloryfera.
Tymczasem Ty użalasz się nad sobą, jak to strasznie jesteś nieszczęśliwa i siedzisz w tym wszystkim po uszy. Wygląda to zupełnie tak, jakby zależało Ci wyłącznie na darmowej niańce do dzieci, podczas kiedy Ty spotykasz się z kochankiem. Taką rolę może pełnić Twój unieszczęśliwiający Cię mąż-potwór?

Masz całkowitą rację - kiedy się kogoś kocha, to i dziesiątka dzieci nie jest przeszkodą. Jednak dla Twojego kochanka Twoje dzieci są przeszkodą.
On ani się w Tobie nie zakochał, ani Cię nie kocha. Byłaś dla niego czasoumilaczem i zeszłaś na dalszy plan po tym, jak zauważył, że zbyt mocno się angażujesz.
Ani jeden jego gest, ani jedno słowo - nie wskazuje na to, że darzy Cię uczuciem.
Przyjrzyj się na spokojnie FAKTOM, a nie swoim marzeniom.

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
IsaBella77 napisał/a:
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

To raczej ty widzisz liczbę : 3 dzieci i się boisz. Moim zdaniem nie ma recepty na miłość. Jak się kogoś kocha to może mieć 10 ke dzieci i nie będą one dla niego żadna przeszkodą dlatego nie pisze tu o rodzinie. To są ogólne fakty. Jak chcesz poznać dogłębnie historie mojego życia i dlaczego nie kocham męża, dlaczego moje życie idealne jest dla mnie męka to poprostu zapytaj. Nie oceniaj., człowiek wiedział że mam rodzinę. Obiecał że się nie zakocha. Noo, ostrzegalam go.. I co? Ja się nie zakochałam. On się zakochał w matce 3 dzieci i mezatce z dorobkiem.

Jeśli Twoje życie jest dla Ciebie męką, to zrób z tym porządek.
Tak jak już Ci pisałam - rozwiedź się z mężem, uporządkuj swoje sprawy, dojdź do równowagi i po tym wszystkim rozglądaj się za nowym partnerem. Nie odwrotnie.
Przecież nikt Cię nie zmusza do trwania w nieudanym i nieszczęśliwym małżeństwie. Mąż nie trzyma Cię na łańcuchu przykutej do kaloryfera.
Tymczasem Ty użalasz się nad sobą, jak to strasznie jesteś nieszczęśliwa i siedzisz w tym wszystkim po uszy. Wygląda to zupełnie tak, jakby zależało Ci wyłącznie na darmowej niańce do dzieci, podczas kiedy Ty spotykasz się z kochankiem. Taką rolę może pełnić Twój unieszczęśliwiający Cię mąż-potwór?

Masz całkowitą rację - kiedy się kogoś kocha, to i dziesiątka dzieci nie jest przeszkodą. Jednak dla Twojego kochanka Twoje dzieci są przeszkodą.
On ani się w Tobie nie zakochał, ani Cię nie kocha. Byłaś dla niego czasoumilaczem i zeszłaś na dalszy plan po tym, jak zauważył, że zbyt mocno się angażujesz.
Ani jeden jego gest, ani jedno słowo - nie wskazuje na to, że darzy Cię uczuciem.
Przyjrzyj się na spokojnie FAKTOM, a nie swoim marzeniom.


Hahaha to się teraz naprawdę rozsplakalam że śmiechu. Ja z moim kochankiem utrzymuje kontakt tylko dlatego że on tego chce. Nie dlatego że ja tego potrzebuje. Co ty wiesz o, jego gestach i o tym co do mnie czuje? Bo słowa kocham cię pewnie nie znaczą nic gdy ma się męża i troje dzieci czy dzwoni do mnie żeby sprawdzić czy się ciepło ubrała gdy wyszłam na spacer z psem? Jemu zależało na tym żebyśmy się rozstali w dobrych stosunkach. Ja już dwa razy miałam powody żeby odejść i tylko dlatego ze nie byłam zdesperwana żeby w tym trwać. To normalne że się tęskni za facetem z którym się było przez 3 miesiące każdego dnia. I słyszało jego głos. O uczuciach nie było mowy z mojej strony. To on powiedział że się zakochał że chce być ze mną... Nie ja. Ja traktowałam ten związek całkiem luźno. I nie angazowalam się w niego dopóki nie zauważyłam zaangażowania z jego strony. Bo mimo to że bal się związku z 3 dzieci to szanujemy się do dnia dzisiejszego i ja nie mam do Noego o to zalu. On chciał iść dalej, widział że jest nam razem dobrze w każdej kwestii, ale realnośc jest inna i z nią trzeba się pogodzić. Dlatego dałam mu się oddalić żeby sama potem odejść bo chce żeby był szczęśliwy ma do tego absolutne prawo. A to co piszesz to zwykła złośliwość. Co wiesz o jego gestach? O jego uczuciach? Gówno.

43

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Hahaha to się teraz naprawdę rozsplakalam że śmiechu. Ja z moim kochankiem utrzymuje kontakt tylko dlatego że on tego chce. Nie dlatego że ja tego potrzebuje. Co ty wiesz o, jego gestach i o tym co do mnie czuje? Bo słowa kocham cię pewnie nie znaczą nic gdy ma się męża i troje dzieci czy dzwoni do mnie żeby sprawdzić czy się ciepło ubrała gdy wyszłam na spacer z psem? Jemu zależało na tym żebyśmy się rozstali w dobrych stosunkach. Ja już dwa razy miałam powody żeby odejść i tylko dlatego ze nie byłam zdesperwana żeby w tym trwać. To normalne że się tęskni za facetem z którym się było przez 3 miesiące każdego dnia. I słyszało jego głos. O uczuciach nie było mowy z mojej strony. To on powiedział że się zakochał że chce być ze mną... Nie ja.

Nie, nie, Ty nie. No skąd:

Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Boję się że człowiek którego pokochałam całym sercem oddała się ode mnie.

Skoro wszystko u Ciebie jest w najlepszym porządku i nie masz z niczym problemu - to po co ten wątek w ogóle?
Rozumiem, że jest Ci bardzo niekomfortowo, kiedy rozmówcy tutaj zauważają Twój brak szczerości, uczciwości, czy zasad moralnych, i jak najbardziej tłumaczy to Twoją agresję.
Mimo wielu bardzo cennych rad jakie padły tutaj w Twoim temacie, Ty nadal nie widzisz podstawowego problemu moralnego, jakim jest trwanie w małżeństwie z trójką dzieci i rozkminy za kochankiem.
Teraz kreujesz siebie na oziębłą heroinę, która odrzuca zakusy uganiającego się za nią kochasia.
Jeśli jest Ci tak obojętny, to klawisz "dodaj do czarnej listy" w telefonie rozwiąże wszystkie Twoje problemy.

Wposzukiwaniuzycia napisał/a:

Bo słowa kocham cię pewnie nie znaczą nic gdy ma się męża i troje dzieci czy dzwoni do mnie żeby sprawdzić czy się ciepło ubrała gdy wyszłam na spacer z psem?

Jest dokładnie tak jak napisałaś.
Słowa NIC nie znaczą. Znaczą coś CZYNY i FAKTY. Nie głupie gadki.

44

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?

Potwierdzam, liczą się tylko czyny. Nigdy słowa.

Może uznał, że kobieta zdradzająca męża i mająca gdzieś swoje dzieci nie jest warta poważnego związku ?

Odp: O co tu chodzi? Co mam robic?
ja86 napisał/a:

Potwierdzam, liczą się tylko czyny. Nigdy słowa.

Może uznał, że kobieta zdradzająca męża i mająca gdzieś swoje dzieci nie jest warta poważnego związku ?

A może poprostu różnicy się diametralnie mentalnościa? Mój mąż nie jest Polakiem tak jak ten drugi też nie... I uwierzcie że wiele różni się ich przekonań od naszych polskich przekonań. Dla naszych facetów seks na pierwszej randce skazuje dziewczynę na porażkę, tak jak mężatką z dziećmi jest wstydem... W ich systemie wartości wygląda to zupełnie inaczej... Ani seks na pierwszej randce ani dzieci ani rozwód ani mężatka nie jest w ich przekonaniu niczym gorszym od wolnej kobiety. To w Polsce ludzie żyją stereotypowo. Sorry. Zapytam na forum w tamtych rejonach- a zapomniałam wspomniec. Żyjemy w Szwajcarii. Ty pieniądz to ważna sprawa ale raczej pod tym pryzmatem nie ogląda się tu nikogo. Więc nie sądzę żeby musiał utrzymywać moich dzieci bo sama pracuje i stać mnie na wszystko co potrzeba moim dzieciom. Nie jestem zależna. Nie zazdroszczę nikomu tych zasad mentalnych którymi się kieruje dlatego tyle jest nieszczęśliwych ludzi. A ten wątek jest poto żeby się wygadac podyskutować o moralach.

Wczoraj rozmawiałam moim Ex. Wiecie co mi powiedział...? Że nie może mnie uszczęśliwić ale w życiu by mnie nie zranił...a co się tyczy jego uczuć one się nie zmienia.. Ze jestem ostatnia osoba która by chciał żeby go nienawidziła.
Ja akceptuje rozstanie. Tak trzeba. Bo stoimy w miejscu bez rozwodu... Jak ma czegoś spróbować nawet żyć z 3 dzieci skoro ja nadal nie mam rozwodu. Zostajemy w kontakcie. Nie dlatego że mamy romans
Szanujemy się i nie mamy zamiaru się kłócić jak większość ludzi w Polsce z zasady.. Bo trzeba się mentalnie odciąć. Nie wystarczy poprostu konsekwencja swoich wyborów?

Posty [ 45 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » O co tu chodzi? Co mam robic?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024