Cześć. Jestem nowa na tym forum, to moja historia.
Jestem z mężem 3 lata, w tym 1.5 w małżeństwie. Nagle, zupełnie ni stąd ni zowąd, on oświadczył, że chce rozwodu i się wyprowadza(wgl do innego miasta). Wyniósł się kilka dni później. Niby ustaliliśmy, że to przerwa, ale on wgl nie chciał rozmawiać, nie odbierał telefonów. Kiedy odbierał krzyczał. Często mówił dwie zupełnie sprzeczne rzeczy w jednej rozmowie. Oskarżał mnie o zupełnie absurdalne rzeczy. Ja byłam w kompletnym dole.
W końcu po 2 miesiącach zebrałam siły i miałam dość. Spytałam, czy jest w 100% pewny, że chce rozwodu. Powiedział, że tak. Ja na to: dobrze, zróbmy to jak najszybciej. A on zupełnie zmienił zachowanie. Powiedział, żebyśmy poczekali. Że może można to naprawić. I znów przestał się odzywać. W końcu chyba miesiąc póżniej spotkaliśmy się (on zainicjował spotkanie!). Mówił, że możemy powoli zacząć od nowa. Że znalazł pracę w mieście, w którym ja byłam, ale weźmie ją tylko, jeśli spróbujemy uratować nasz związek. Dosłownie 30min później zupełnie nagle zaczął mówić, że już mnie nie chce i nic do mnie nie czuje, a chwilę później zaczął oskarżać mnie, że chcę go zgłosić na policję!! (W życiu nawet o czymś takim nie pomyslalam, zresztą za co?). Potem dosłownie ode mnie uciekł.
Poinformował swoją rodzinę, że ja nie chcę oddać mu jego rzeczy (przenigdy tak nawet nie zasugerowałam). Mąż jest zza granicy. Natychmiast po naszym spotkaniu kupił sb bilet do domu twierdząc, że boi się, że przeze mnie aresztuje go policja!! Jego rodzina jest bardzo daleko. Zawsze bardzo ich kochałam. Ale on opowiadał im o mnie historie, przez które oni mnie juz nie chcą. To mnie rozbiło od nowa.
Czuję, że z moim mężem jest coś nie tak. Bardzo go kocham, wciąż. Nie chcę rozwodu. Jak to widzicie? Czy on w ogóle wie co mówi? Daje mi zupełnie sprzeczne komunikaty. Nigdy tak się nie zachowywał. Nigdy. Widzę, że nie jest sobą i po prostu się o niego martwię. Co mogę zrobić?