Witam wszystkich
Chciałbym przedstawić Wam swoją historię i zapytać o radę.
Spotykam sie od pewnego czasu z dziewczyną. Ona ma 29 lat, ja 28.
Pierwsze spotkanie spokojne przy kawie, nic szczególnego, zwykła rozmowa. Na drugie zabrałem ją na łyżwy, a później na czekoladę. Po tym spędziliśmy jeszcze 2h w moim samochodzie rozmawiając o naszych poprzednich związkach. Mam wrażenie, że taka szczera rozmowa trochę nas do siebie zbliżyła. Na koniec odwiozłem ją pod dom. Ogólnie bardzo fajnie nam sie ze sobą rozmawia,mamy wspólne tematy, jest wesoło i czas szybko ucieka.
Na następne spotkanie wybraliśmy się na koncert.I zaczęły dziać się dziwne rzeczy.
Gdy szliśmy na koncert zapytałem, czy ona zawsze wszędzie tak szybko chodzi. Gadka szmatka i stwierdziła, że jeśli mamy iść wolno to muszę wsiąść ją pod rękę. Tak też zrobiłem. Nadszedł moment koncertu. Z racji tego, że siedzieliśmy ona miała torebkę na kolanach co uniemożliwiło mi wzięcie ją za rękę. W pewnym momencie zdjęła te torebkę i postawiła na ziemi. Więc za chwilę trzymałem już ją za rękę. Później, w czasie koncertu ona sama inicjowała już dotyk i wsuwała rękę pod moją.
Po koncercie zabrałem ja jeszcze na kawę i potem odwiozłem do domu. Na każdym spotkaniu starałem sie skracać powoli dystans ,stosować lekki dotyk podczas rozmowy czy zdejmowaniu jej kurtki itp. Ogólnie starałem pokazywać swą pewność siebie i dobre maniery.
Gdy już ją odwiozłem trochę pogadaliśmy i powiedziałem jej, że może tym razem ona wyjdzie z jakąś inicjatywą spotkania. Powiedziała, że coś pomyśli i da mi znać. Gdy już zbierała się do wyjścia stwierdziłem, że to ten moment żeby ją pocałować. Skończyło się... tylko na buziaku w usta. Po czym ona się odsunęła, uśmiechnęła i powiedziała, że... jestem bardzo nieśmiały. Dobrze widziała, że patrzyłem na jej torebkę na koncercie, chciałem "coś działać" i ona postanowiła mi to ułatwić kładąc ją na ziemię. Przyznałem jej rację, że jestem trochę nieśmiały i kiedyś miałem z tym problem. Ale też powiedziałem, że staram sie rozwijać relację damsko-męskie małymi krokami. Później opowiadała mi o typach osobowości i stwierdziła, że jestem introwertykiem, a ona ekstrawertykiem. Przyznam, że trochę na to wszystko osłupiałem i siedziałem jak wryty zaskoczony tą sytuacją. Na koniec dała mi buziaka w usta, pożegnała sie i poszła do domu.
Zgodnie z umową zaproponowała wyjście na kolację i do kina. Tak też się stało. Oczywiście na filmie od początku torebka była już na ziemi. Trochę trzymaliśmy się za recę, poprzytulała sie itd. Po seansie znów trochę rozmawialiśmy na rożne tematy. Nie sztywna rozmowa, tylko już taka głębsza na trudniejsze tematy. Sama nawet zaznaczyła, że teraz moja kolej z następnym spotkaniem. Na koniec znów chciałem ją pocałować, ale nie wyszło to tak jakbym tego chciał... Dłuższy buziak to nie romantyczny pocałunek...
Wstępnie jesteśmy umówieni na bilard w czwartek.
Czuję, że zaczyna mi bardzo na Niej zależeć i chcę Jej pokazać.
Teraz pytanie do Was drogie Panie. Grono "męskich znajomych" radzi żebym jak najszybciej sie z nią przespał bo zaraz wylecę z gry. Myślicie, że to dobre podejście? Jak widać to z perspektywy kobiet?Nie zależy mi na szybkim seksie. Może wystarczy Jej powiedzieć, że lubię z nią spędzać czas i wybadać jak Ona widzi dalej tę relację?
Sama przyznała, że szybko wyczuwa czy chce kontynuować relacje z mężczyznami i jak wie jak nic z tego nie będzie to nie chce tracić czasu. A 4 spotkania i 5 na dniach to już trochę jest.
Jakieś rady jak rozwijać tę relację?