Hej dziewczyny, chciałam przedstawić taka sytuacje że jestem w ciąży 4 miesiąc, a mój chłopak to mamisynek. Jak dla mnie. Jesteśmy 4 lata że sobą.
Ogólnie wszystko było super między nami, nasza relacja i nasz związek dopóki jego mama nie zaczęła się wtrącać we wszystko. Jak zaczęła się wtrącać od roku to jest masakra. Popsuła nam cała relacje, a on jej na to przyzwolił. Ale cóż, ignorowalam to.
Jest teraz taka sytuacja, że kiedy dowiedział się mój chłopak o ciąży to był szczęśliwy, jego mama i cała rodzina też szczęśliwi. Ale szybko to poszło w zapomnienie u mojego faceta.
Nagle jego mama zaczęła planować wszystko od a do z jak ma być, co ma być itp itd
Ogólnie mieliśmy mieszkać u mnie i mój partner się zgodził bo u niego niestety nie ma warunków. I u mnie byłoby najlepiej bo mam całe mieszkanie.
Kilka dni później on rozmawiał z mamą i jak dla mnie wyglądało to tak że nagadala mu coś i on zmienił zdanie, i powoedzial mi że on nie będzie mieszkał u mnie.
I wtedy jego mama wzięła nas niby na poważna rozmowę. I ona mi postawiła warunki że mam mieszkać u nich, bo mój facet nie będzie u mnie mieszkał, i poradzimy sobie jakoś u niego, dobuduje się pokój nowy jeden dla nas, wezmą kredyt wybudują górę 3 pokoje. Wezmą mnie na ubezpieczenie żeby dawali mi 1000zl mies zasiłku. I byłam w kropce. Zgodziłam się. Bo niestety ubezpieczenie i pieniądze są potrzebne.
Ale teraz wszystko się zmieniło. Mój facet ogólnie był super. Od roku czasu kiedy zaczęło się psuć, nie potrafił mnie nigdzie nawet zabrać, na głupi spacer, zawsze mówił że go coś boli, albo nie chce mu się, albo że jest zmęczony i zawsze miał wymówke. Nawet nie potrafił że mną rozmawiać. Zawsze gadał z mamą. Moje zdanie się nie liczylo. Nie raz rozmawialiśmy on ją mama. To on nigdy nie patrzył na mnie i moje zdanie. Wszystko robił tak jak mama jego chciała. Żałował na mnie pieniędzy. Ostatnio na urodziny nawet kwiatka mi nie dał. Nic a nic. I ogólnie jak dla mnie wygląda to tak że od roku odkąd jego mama się wtrąca w nasze życie to on odpuścił sobie nas. A relacja się pogorszyła. Były szansę na poprawę ale on ją wciąż słuchal i słucha. Okazało się że jestem w ciąży i benc. Byłam w szoku, planowałam zerwanie a tu dziecko.
Teraz chce właśnie z nim porozmawiać sam na sam bez jego mamy i proboje go ściągnąć do mnie żeby zobaczyć co naprawdę sam uważa, a nie ze jego mama będzie mówić za niego. I postawić mu ultimatum żeby się ogarnął i wybrał Ja i dziecko i mieszkamy u mnie albo ona? Wiem nie powinno tak być. Ale mama to jednak mama. Uważam że nigdy matka nie zostawi dziecka. Więc nie wiem czego on się boi. Jak straci mnie z dzieckiem to nie wybaczy sobie tego do końca życia jak przejrzy na oczy. A jak przejrzy na oczy to będzie za późno. A wtedy już nie będzie powrotu do związku. Ani budowanie relacji. A doszłam do wniosku że dziecko jest najważniejsze i żeby ono miało jak najlepiej. A u mnie warunki są najlepsze.
Wiem, że jak mu powiem że nie idę na ubezpieczenie, ani nie będę tam mieszkać to będzie zły i ciekaw czemu i będzie afera ale ja nie wiedząc Zgodziłam się ale teraz wiem ze od państwa będę miała 1500 miesięcznie więc dam jakoś radę. Chcieli mnie do siebie wziąć i mną sterować ale nie. Ja jeśli wiem że od państwa będę miała pieniążki na dziecko to po co mi specjalnie u ezoieczenie i zasiłek? Mam lepsze warunki niż tam bo tam będziemy się cisnąć w 3 osoby w jednym pokoju a bezsensu robić remont i tracić pieniądze na remonty. Skoro mamy całe mieszkanie u mnie. Do tego jakbyśmy mieszkali u niego to by była masakra mówiłam mu o tym a on to olewal. Bo mówiłam mu ze będą afery z jego mama, bo się będzie wtrącać i jeszcze zabierze mi rolę matki.
Dla mnie wygląda to tak że moja wersja jest najlepsza. Mam całe mieszkanie i u mnie najlepiej jest mieszkać a w między czasie można odkładać zbierac kasę na remont nowego.
A nie tam przeprowadzać się w jeden pokój w 3 osoby. Szybko robić remonty. A wyprawka i utrzymanie co miesiąc też kosztuje.
Jak myślicie czy dobrze myślę?