Hej, jestem nowa na tym forum, pisze, bo po prostu muszę się wyżalić i zasięgnąć porady. Od kilku lat randkuje, wyszedł z tego tylko jeden, kilkumiesięczny związek. Poznaje facetow głównie przez aplikacje randkowe, gdyż mam małe grono znajomych i nie jestem typem imprezowiczki, domówek żadnych się tez nie organizuje. Miesiąc temu na portalu poznałam świetnego chłopaka. Identyczne poglądy, niesamowita chemia, byłam już naprawdę przeszczęśliwa. Oboje chcieliśmy związku. Jednak nagle z dnia na dzień on przestał się odzywać. Tak po prostu. Widywaliśmy się średnio co dwa dni, myślałam, ze patrzy na mnie tak, jak ja na niego... Dzień po ostatnim spotkaniu przestał się odzywać... Ja napisałam, on zignorował. Napisałam z prośba o wyjaśnienie, on zignorował. To była normalna znajomość, rozwijająca się w normalnym tempie, nie byłam zbyt wylewna i nie naciskałam na nic, po prostu się poznawaliśmy.To już kolejna taka sytuacja w moim życiu. Mam tego serdecznie dosc, mam już 22 lata, chce być po prostu szczęśliwa, marzy mi się normalna rodzina. Ten chłopak niesamowicie mi się podobał, a teraz od kilku dni leżę, płacze i naprawdę nie mogę się pozbierać! Nie jestem idealna pięknością, mam do tego nadwagę, która bardzo ciężko mi zrzucić, ze względu na cukrzyce... Czasem myśle, ze mam dosc tego świata, ze widocznie szczęście nie jest mi pisane. Mam dosc wiecznych propozycji „zostańmy przyjaciółmi do seksu” albo urywania kontaktu. Marze o normalnym związku, czy ja wymagam tak wiele? Czy naprawdę na portalach randkowych nie można nikogo poznać? Czy jak schudnę sytuacja się zmieni i będę miała większe powodzenie? Jest mi niesamowicie ciężko, chodzę na terapie, lecz to dopiero początki. Doradźcie mi proszę, jak ogarnąć się po kolejnej porażce. Dodam tylko, ze mam swoje pasje, nie wieszam się na facecie, zostawiam mu przestrzeń i nie jestem typem osoby, dla której facet jest celem życia. Chce żeby facet mnie szanował i kochał, facet owszem, nie jest celem życia, ale chciałabym kiedys dostać od kogoś kwiaty i usłyszeć, ze mnie kocha....Mam wrażenie, ze w tych czasach ciężko stworzyć normalny związek, ze ludzie chętniej wchodzą w fwb. Ja chciałabym dać coś od siebie, chciałabym kochać i być kochana, mam poukładane priorytety i uwazam, ze również dobre serce(i możliwe, ze to mnie gubi). Nigdy nie miałam w życiu łatwo, także proszę, nie dziwcie się, ze takie sytuacje tez mnie podłamują. Z pewnością powiecie mi „naucz się żyć bez faceta”-ja właśnie umiem żyć bez faceta, całe życie byłam samotna oprócz tego jednego epizodu. Całe życie radziłam sobie sama i nie oczekuje od faceta, ze gdy go znajdę, to magicznie wszystko się ułoży. Po prostu chce być szczęśliwa.
1 2019-10-11 18:35:01 Ostatnio edytowany przez Magna1 (2019-10-11 18:47:35)
a biuro matrymonialne? roznica jest taka ze do biura matrymonialnego zglaszaja sie ludzie zdecydowani na staly zwiazek, na portalach randkowych wiecej szukajacych seksu za darmo
Hej, jestem nowa na tym forum, pisze, bo po prostu muszę się wyżalić i zasięgnąć porady. Od kilku lat randkuje, wyszedł z tego tylko jeden, kilkumiesięczny związek. Poznaje facetow głównie przez aplikacje randkowe, gdyż mam małe grono znajomych i nie jestem typem imprezowiczki, domówek żadnych się tez nie organizuje. Miesiąc temu na portalu poznałam świetnego chłopaka. Identyczne poglądy, niesamowita chemia, byłam już naprawdę przeszczęśliwa. Oboje chcieliśmy związku. Jednak nagle z dnia na dzień on przestał się odzywać. Tak po prostu. Widywaliśmy się średnio co dwa dni, myślałam, ze patrzy na mnie tak, jak ja na niego... Dzień po ostatnim spotkaniu przestał się odzywać... Ja napisałam, on zignorował. Napisałam z prośba o wyjaśnienie, on zignorował. To była normalna znajomość, rozwijająca się w normalnym tempie, nie byłam zbyt wylewna i nie naciskałam na nic, po prostu się poznawaliśmy.To już kolejna taka sytuacja w moim życiu. Mam tego serdecznie dosc, mam już 22 lata, chce być po prostu szczęśliwa, marzy mi się normalna rodzina. Ten chłopak niesamowicie mi się podobał, a teraz od kilku dni leżę, płacze i naprawdę nie mogę się pozbierać! Nie jestem idealna pięknością, mam do tego nadwagę, która bardzo ciężko mi zrzucić, ze względu na cukrzyce... Czasem myśle, ze mam dosc tego świata, ze widocznie szczęście nie jest mi pisane. Mam dosc wiecznych propozycji „zostańmy przyjaciółmi do seksu” albo urywania kontaktu. Marze o normalnym związku, czy ja wymagam tak wiele? Czy naprawdę na portalach randkowych nie można nikogo poznać? Czy jak schudnę sytuacja się zmieni i będę miała większe powodzenie? Jest mi niesamowicie ciężko, chodzę na terapie, lecz to dopiero początki. Doradźcie mi proszę, jak ogarnąć się po kolejnej porażce. Dodam tylko, ze mam swoje pasje, nie wieszam się na facecie, zostawiam mu przestrzeń i nie jestem typem osoby, dla której facet jest celem życia. Chce żeby facet mnie szanował i kochał, facet owszem, nie jest celem życia, ale chciałabym kiedys dostać od kogoś kwiaty i usłyszeć, ze mnie kocha....Mam wrażenie, ze w tych czasach ciężko stworzyć normalny związek, ze ludzie chętniej wchodzą w fwb. Ja chciałabym dać coś od siebie, chciałabym kochać i być kochana, mam poukładane priorytety i uwazam, ze również dobre serce(i możliwe, ze to mnie gubi). Nigdy nie miałam w życiu łatwo, także proszę, nie dziwcie się, ze takie sytuacje tez mnie podłamują. Z pewnością powiecie mi „naucz się żyć bez faceta”-ja właśnie umiem żyć bez faceta, całe życie byłam samotna oprócz tego jednego epizodu. Całe życie radziłam sobie sama i nie oczekuje od faceta, ze gdy go znajdę, to magicznie wszystko się ułoży. Po prostu chce być szczęśliwa.
Jeśli schudniesz to wzrośnie zainteresowanie twoją osobą u młodych mężczyzn, ale ci nie są zainteresowani trwałym związkiem tylko raczej fwb. W ogóle bycie szczupłym jest zdrowe więc polecam. Musisz poczekać na swój czas. Faceci na poważnie interesują się kobietami dopiero około 30 a wcześniej interesuje ich głównie bzykanie czyli jeśli usilnie szukasz poważnego faceta w twoim wieku to nie dziw się rezultatów. Na twoim miejscu schudłbym jeśli to możliwe i szukał faceta około 26-30 lat a nie 22-24, bo prawdopodobieństwo znalezienia normalnego jest znacznie większe. Co więcej, szukałbym kogoś kto najlepiej nie był w związku, bo to znaczy, że niczego jeszcze nie zawalił. Nie szukałbym również przystojniaka, bo to droga z wybojami.
Dzień po ostatnim spotkaniu przestał się odzywać... Ja napisałam, on zignorował. Napisałam z prośba o wyjaśnienie, on zignorował. To była normalna znajomość, rozwijająca się w normalnym tempie, nie byłam zbyt wylewna i nie naciskałam na nic, po prostu się poznawaliśmy.To już kolejna taka sytuacja w moim życiu. Mam tego serdecznie dosc, mam już 22 lata, chce być po prostu szczęśliwa, marzy mi się normalna rodzina.
Z pewnością powiecie mi „naucz się żyć bez faceta”-ja właśnie umiem żyć bez faceta, całe życie byłam samotna oprócz tego jednego epizodu. Całe życie radziłam sobie sama i nie oczekuje od faceta, ze gdy go znajdę, to magicznie wszystko się ułoży. Po prostu chce być szczęśliwa.
Może wyczuł z twojej strony desperację i parcie do zakładania rodziny.
Uciekł to uciekł. Trudno. Next - się mówi.
Masz dopiero 22 lata, a o potencjalnym partnerze już myślisz jak o mężu z którym chcesz zakładać rodzinę. I jednocześnie twierdzisz, że nie jesteś zdesperowana i nie wieszasz się na drugiej osobie. Przecież to się wyklucza. Wrzuć na luz, poznawaj ludzi. Nie jesteś szczęśliwa sama. Gdybyś była i gdybyś potrafiła przebywać sama ze sobą, to aż tak by Cię to nie ruszało.
Uciekł to uciekł. Trudno. Next - się mówi.
Dokładnie tak się mówi. Nie ten, to inny, mało tego chodzi luzem?
Powody nagłego zamilknięcia można wymieniać przez trzy kolejne strony do białego rana i każdy będzie równie prawdopodobny,
a niekiedy, wiem to z własnego doświadczenia, żadnego konkretnego powodu nie ma, po prostu za którymś razem wracam do domu
i wiem, że już nigdy więcej tej dziewczyny nie zobaczę, bo... bo na przykład w kinie położyła swoją rękę na moim udzie. Dobry powód?
No widzisz, a mi taki wystarczył, żeby w jednej chwili skasować miesięczną znajomość i to z laską, która naprawdę była bardzo fajna
i tak samo jak Ty dopytywała przez kolejny miesiąc czy jeszcze się spotkamy, o co chodzi, dlaczego tak... a skąd ja mam wiedzieć?
Czegoś widocznie zabrakło, może czegoś było za dużo, a może... no ale ja to ja, mam swoje odpały, za którymi sam nie nadążam.
W twoim przypadku, gdybym miał obstawiać w ciemno, to pewnie klasyczna sytuacja, poznał kogoś innego, pykło i sajonara.
Jesteś jeszcze młodziutka, spokojnie. Nie istotne, dlaczego przestał się odzywać- nie dopytuj, olej. Na wszystko przyjdzie czas.
W Twoim wieku to jeszcze nie interesowałam się relacjami z chłopakami. Oni mnie nie chcieli, a ja ich. I też nie przepadam za imprezami. Ale jak zaczęłam pierwszą pracę na stałe, nagle w cudowny sposób zrobiło się zamieszanie (a też piękna to napewno nie jestem, ale jak widać są gusta i guściki). Mialam pasje, hobby, swoje zajęcia w głownie się na tym skupiałam.
Portale randkowe? Nie jestem do nich przekonana. Jasne, można niby tam kogoś konkretnego poznać, ale patrząc na moją była współpracownicę- niezłe aparaty tam siedzą. Stawiam na real.
Masz pasję- świetnie. Chcesz schudnąć? Też dobrze, ale nie rób tego, aby wzbudzać większe zainteresowanie u płci przeciwnej. Dla siebie, dla zdrowia- tak. Dla kogoś- nie, nie i jeszcze raz nie.
Masz dopiero 22 lata, a o potencjalnym partnerze już myślisz jak o mężu z którym chcesz zakładać rodzinę. I jednocześnie twierdzisz, że nie jesteś zdesperowana i nie wieszasz się na drugiej osobie. Przecież to się wyklucza. Wrzuć na luz, poznawaj ludzi. Nie jesteś szczęśliwa sama. Gdybyś była i gdybyś potrafiła przebywać sama ze sobą, to aż tak by Cię to nie ruszało.
Natura wytworzyła mechanizmy, które powodują przyciąganie do siebie odmiennych płci. Faceci potrzebują kogoś kto by spełniał ich potrzeby :1.seksualne 2.emocjonalne a kobiety mają odwrócone priorytety i nasilenie występuje gdzieś około 15-18 roku życia więc nie jest za młoda. To z kim zakłada się rodzinę a to z kim powinno się zakładać to dwie diametralnie(sic!) różne rzeczy.
Całe życie radziłam sobie sama i nie oczekuje od faceta, ze gdy go znajdę, to magicznie wszystko się ułoży. Po prostu chce być szczęśliwa.
Po prostu chcesz być szczęśliwa - to po prostu bądź. Tak jak teraz stoisz.
Nikt nie zapewni tobie szczęścia, a takie myślenie jest zwodnicze.
Musisz żyć dla siebie samej, z tymi pasjami i całą resztą. Bo może się facet jakiś trafi, a może nie.
I pytałaś, czy jeśli schudniesz, to będzie inaczej. Wg mnie może, ale nie musi. Dużo siedzi w psychice.
Przecież są kobiety z nadwagą mające partnerów. I one, bywa, że są całościowo tak fajne, przy tym zadbane, że niejedna szczupła przy nich wysiada. Kwestia podejścia do siebie samej i do życia oraz własnie kwestia psychiki.
Lady Loka napisał/a:Masz dopiero 22 lata, a o potencjalnym partnerze już myślisz jak o mężu z którym chcesz zakładać rodzinę. I jednocześnie twierdzisz, że nie jesteś zdesperowana i nie wieszasz się na drugiej osobie. Przecież to się wyklucza. Wrzuć na luz, poznawaj ludzi. Nie jesteś szczęśliwa sama. Gdybyś była i gdybyś potrafiła przebywać sama ze sobą, to aż tak by Cię to nie ruszało.
Natura wytworzyła mechanizmy, które powodują przyciąganie do siebie odmiennych płci. Faceci potrzebują kogoś kto by spełniał ich potrzeby :1.seksualne 2.emocjonalne a kobiety mają odwrócone priorytety i nasilenie występuje gdzieś około 15-18 roku życia więc nie jest za młoda. To z kim zakłada się rodzinę a to z kim powinno się zakładać to dwie diametralnie(sic!) różne rzeczy.
Co nie zmienia faktu, że jojczenie w wieku 22 lat, że się nie ma faceta i to już tyyyyyle czasu minęło i ona już zawsze zostanie sama, przecież to prawie 1/4 życia i tak dalej jest bez sensu.
Z tych 22 lat tak naprawdę może z 2-3 lata można było poświęcić na szukanie kogoś, ale po co, skoro i tak większość związków zawartych przez 20latków nie wytrzyma 5 lat.
Spokojnie mając nawet 26-27 lat można znaleźć sobie partnera, a przynajmniej jest dojrzalej i przynajmniej są jakiekolwiek perspektywy na to, że to przetrwa dłużej niż miesiąc.
Magno1,
z mężczyzną, którego znałaś ledwie miesiąc w myślach już układałaś sobie życie, zakładałaś rodzinę. Błyskawiczne tempo, nie każdy człowiek, jeśli w ogóle jakikolwiek, decyduje się wziąć udział w takim szaleńczym biegu. Nie dziwi mnie więc, że zorientowawszy się w Twych marzeniach, zrezygnował z jakiejkolwiek kontaktu z Tobą.
Twierdzisz, że nie jesteś bluszczem, ale kolejne Twe zdania (o czym napisali już wcześniej inni użytkownicy) przeczą tej opinii.
Ostatnie zaś zdanie (o tym, że chcesz być szczęśliwą), z pozoru niewinne, brzmi złowrogo. Bycie odpowiedzialnym za szczęście drugiej osoby jest wielkim ciężarem, którego wiele osób nie decyduje się wziąć na swe barki.
Chcesz schudnąć, schudnij. Nie przywiązuj się jednak do myśli, iż to nadwaga jest przyczyną Twych niepowodzeń związkowych. Poza tym masz dopiero 22 lata, dla sporej grupy osób to zbyt wcześnie na tworzenie związku, na zakładanie rodziny.
Co do poznawania starszych facetow-próbowałam spotykac się z takimi i nawet 10 lat starszymi, ale który ułożony facet zechciałby studentkę? Mogą myśleć, ze lecę tylko na kasę, poza tym sytuacja jest głupia, bo np taki facet już ma auto a ja jeszcze nie. Każdemu by to przeszkdzalo
13 2019-10-13 13:59:41 Ostatnio edytowany przez Magna1 (2019-10-13 14:00:08)
Poza tym ja nie wierze w poznanie kogoś gdy ma się te 27 lat-większość moich znajomych jest w udanych związkach jeszcze z gimnazjum/liceum, cześć już planuje śluby za rok, dwa..
Poza tym ja nie wierze w poznanie kogoś gdy ma się te 27 lat-większość moich znajomych jest w udanych związkach jeszcze z gimnazjum/liceum, cześć już planuje śluby za rok, dwa..
Sama siebie ograniczasz. Związki z gimnazjum rzadko kiedy wytrzymują. Takich licealnych znam kilka, na palcach jednej ręki można policzyć.
Spokojnie można kogoś poznać i nawet mając 30 lat.
Ty jesteś zdesperowana i to faceci czują i widzą. Nie dziw się, że żaden nie chce zostać.