Zakochać się po 40-stce - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zakochać się po 40-stce

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 61 ]

Temat: Zakochać się po 40-stce

Hej, czy są tu dziewczyny, które po latach samotności ponownie zakochały się po 40-stce?
Byłam sobie sama i nawet było mi dobrze. W każdym razie nie sądziłam, że jeszcze kiedyś zakocham się. Zaczęłam mieć wysokie oczekiwania, których nikt nie miał przecież spełniać.
Az tu bach... Kurcze, jest.

I mimo, że ja tak delikatnie i subtelnie; z niedowierzaniem; że to niby niemożliwe; że na pewno zaraz się zniechęcę itd. No i już tęsknię, kiedy go nie widzę dłużej. Boję się zakochać. A właściwie odrzucenia. Jest fajny.
Co mi doradzacie?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Hej, czy są tu dziewczyny, które po latach samotności ponownie zakochały się po 40-stce?
Byłam sobie sama i nawet było mi dobrze. W każdym razie nie sądziłam, że jeszcze kiedyś zakocham się. Zaczęłam mieć wysokie oczekiwania, których nikt nie miał przecież spełniać.
Az tu bach... Kurcze, jest.

I mimo, że ja tak delikatnie i subtelnie; z niedowierzaniem; że to niby niemożliwe; że na pewno zaraz się zniechęcę itd. No i już tęsknię, kiedy go nie widzę dłużej. Boję się zakochać. A właściwie odrzucenia. Jest fajny.
Co mi doradzacie?

Idź na całość, ryzykuj. Raz się żyje, później już tylko straszy.

3

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Hej, czy są tu dziewczyny, które po latach samotności ponownie zakochały się po 40-stce?
Byłam sobie sama i nawet było mi dobrze. W każdym razie nie sądziłam, że jeszcze kiedyś zakocham się. Zaczęłam mieć wysokie oczekiwania, których nikt nie miał przecież spełniać.
Az tu bach... Kurcze, jest.

I mimo, że ja tak delikatnie i subtelnie; z niedowierzaniem; że to niby niemożliwe; że na pewno zaraz się zniechęcę itd. No i już tęsknię, kiedy go nie widzę dłużej. Boję się zakochać. A właściwie odrzucenia. Jest fajny.
Co mi doradzacie?

Jeśli jest facetem wartym poświęcenia i uważasz, że nie zawiedzie twoich oczekiwań to ryzyko jest warte. Nie patrz na ten potencjalny związek przez pryzmat swojego zakochania(?) tylko spójrz na to logicznie. Czy byłby dobrym ojcem, partnerem, czy szanuje innych? Jaki ma stosunek do obcych taki będzie miał szacunek dla ciebie. Co to znaczy jest fajny?

4

Odp: Zakochać się po 40-stce

Mnie niestety jak dotąd nie udało się zakochać (mam 45 lat i jestem sama już 5-ty rok) i już nie oczekuję tego wcale. Dobrze mi samej pod wieloma względami.
Co do Ciebie, to jeśli tylko facet ów jest wolny i Ci pasuje, to warto spróbować. smile

5

Odp: Zakochać się po 40-stce

Może Ty się zniechęcisz, może on... Ale co przeżyjesz to Twoje smile

Odp: Zakochać się po 40-stce

Dziękuję Wam za odpowiedzi smile

Cyngli, raczej nie mam problemów z pójściem na całość i z owym raz się żyje smile

SM, Twoje uwagi ukierunkowały moje myślenie na nowo. Niestety nie wiem, czy nie zawiedzie moich oczekiwań. Tego nigdy się nie wie. Obawiam się odrzucenia/porzucenia, jeśli ja nie spełnię Jego oczekiwań. Boję się, że ja się zakocham po uszy, a On zniknie. I tego bólu który potem nastąpi. Jest fajny w takim sensie, że spełnia wiele moich oczekiwań. Czuję się swobodnie z Nim. Pracujemy razem, więc widzę Go w wielu sytuacjach. Widzę co robi w silnym stresie. Jest dla mnie serdeczny, dobry. Widzę tez Jego wady. Kocha ludzi, swoje dzieci. Złożył wniosek o rozwód.

szeptem, miałam tak jak Ty. I liczyłam, że zawsze tak już będzie. Aż poznałam Jego. I teraz nie wiem, czy uciekać? Czy zawalczyć o swoje szczęście?

Autoamatorka, masz rację. Co przeżyję to moje. Strasznie boję się jedynie odrzucenia. I to mnie blokuje.

7

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Dziękuję Wam za odpowiedzi smile

Cyngli, raczej nie mam problemów z pójściem na całość i z owym raz się żyje smile

SM, Twoje uwagi ukierunkowały moje myślenie na nowo. Niestety nie wiem, czy nie zawiedzie moich oczekiwań. Tego nigdy się nie wie. Obawiam się odrzucenia/porzucenia, jeśli ja nie spełnię Jego oczekiwań. Boję się, że ja się zakocham po uszy, a On zniknie. I tego bólu który potem nastąpi. Jest fajny w takim sensie, że spełnia wiele moich oczekiwań. Czuję się swobodnie z Nim. Pracujemy razem, więc widzę Go w wielu sytuacjach. Widzę co robi w silnym stresie. Jest dla mnie serdeczny, dobry. Widzę tez Jego wady. Kocha ludzi, swoje dzieci. Złożył wniosek o rozwód.

szeptem, miałam tak jak Ty. I liczyłam, że zawsze tak już będzie. Aż poznałam Jego. I teraz nie wiem, czy uciekać? Czy zawalczyć o swoje szczęście?

Autoamatorka, masz rację. Co przeżyję to moje. Strasznie boję się jedynie odrzucenia. I to mnie blokuje.

W takim razie rozważ sytuację z takiego punktu widzenia jakby zawiódł cię w jakiś sposób i czy wtedy przeżyjesz tą sytuację bez uszczerbku emocjonalnego. Jeśliby potraktował cię jako kobietę do romansu to czy będziesz w stanie to zcierpieć? Boisz się odrzucenia? Czy on coś wie o twoich zamiarach?

Odp: Zakochać się po 40-stce

On robi tez krok do przodu i dwa do tyłu. Zachowawczo. Wysyła sygnały niewerbalne i mówi do mnie tak, jak gdyby mu zależało najbardziej na świecie. A potem ucieka i chce być sam.

9

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

. Jest dla mnie serdeczny, dobry. Widzę tez Jego wady. Kocha ludzi, swoje dzieci. Złożył wniosek o rozwód.

szeptem, miałam tak jak Ty. I liczyłam, że zawsze tak już będzie. Aż poznałam Jego. I teraz nie wiem, czy uciekać? Czy zawalczyć o swoje szczęście?

Autoamatorka, masz rację. Co przeżyję to moje. Strasznie boję się jedynie odrzucenia. I to mnie blokuje.

Mięliście romans w pracy ?To jest powód rozwodu bywa kiepsko później jak euforie ulecą w siną dal.
Kocha ludzi i dzieci wszystkich oprócz żony ? Jakie wady widzisz w nim?
Chcesz być plastrem po rozwodzie jeżeli nie mieliście romansu wcześniej .
Zawalczyć o szczęście sprzeczność sama w sobie moim zdaniem.Z kim będziesz walczyć ?
Już się zakochałaś lęki zniszczą wszystko jeżeli je zatrzymasz przy sobie.
Jeżeli już to nie próbuj tylko idź od początku do końca .Co przeżyjesz to Twoje - prawda.

10

Odp: Zakochać się po 40-stce

Nie mieliśmy romansu. Nie spotykamy się. Najwłaściwszym określeniem będzie, że po kilku miesiącach przebywania ze mną w pracy, słuchania moich słów odszedł od żony. Uwierzył w swoją siłę, że może jeszcze być szczęśliwy. Kilka lat wcześniej mieli już sprawę rozwodową, ale wycofali się. Zdradziła Go kiedyś.
Wady: naiwność i zbytnia ufność w stosunku do ludzi; niskie poczucie własnej wartości.

Walczyć sama z sobą. Ze swoimi lękami.

11 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-10-12 21:10:11)

Odp: Zakochać się po 40-stce

Rozumiem.
Nie bądź swoim wrogiem.Nie walcz z lękami walcząc wzmocnisz je tylko walka to odruchowe uciekanie zagłuszanie i różne takie akrobacje. Oswój je  jak niespokojną istotę z łagodnością  najlepiej dokładnie je poznaj, dobrze że ich nie wypierasz potem w nie wejdź w te lęki zrób pierwszy krok powiedz co czujesz - wydajesz się w porządku Słaba Kobietko.
Pozdrowienia i powodzenia .

12

Odp: Zakochać się po 40-stce

Czuję się w porządku paslawek smile
Jednak na chwilą obecną zdecydowanie zachowuję się fatalnie i doskonale zdaję sobie sprawę z tego. Bo albo chwilowo wieje ode mnie desperacją, albo wydłużam dystans na maxa.

Żaden facet nie wytrzyma z taką kobietą sad
Jestem bardzo daleka w swoich postępkach od swojego "ja idealnego", czyli od tego jaka powinnam być w tej relacji.

13

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Czuję się w porządku paslawek smile
Jednak na chwilą obecną zdecydowanie zachowuję się fatalnie i doskonale zdaję sobie sprawę z tego. Bo albo chwilowo wieje ode mnie desperacją, albo wydłużam dystans na maxa.

Żaden facet nie wytrzyma z taką kobietą sad
Jestem bardzo daleka w swoich postępkach od swojego "ja idealnego", czyli od tego jaka powinnam być w tej relacji.

Eee tam zaraz nie wytrzyma .
Daj sobie spokój z tym jaka powinnaś być po prostu sobie bądź.Tak wiem trzeba to tamto owamto żeby być jakimś i jak te warunki się spełni to wtedy zasłuży człowiek na szczęście - nieprawda ono jest w zasięgu bez takich zwodów jesteś warta ,zasługujesz jeżeli go nie żądasz od czegoś i kogoś.
Bardziej niebezpieczna i szkodliwa jest skrywana desperacja  tak jak zdajesz sobie sprawę z niej masz wybór.
Nie pędź w myślach tak szybko - powoli spokojniej facet dopiero się rozwodzi macie czas mnóstwo czasu .

14

Odp: Zakochać się po 40-stce

Mówisz podobnie jak On smile
Spokojnie, po woli.

Jestem wyrozumiała. Ale czasem czuję, że robię o jeden krok do przodu za szybko. W sensie, że wyrwie mi się jakieś słowo, słowa, wyznanie itd.
Widzę, że dla Niego to za wiele. I uciekam.

15

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Mówisz podobnie jak On smile
Spokojnie, po woli.

Jestem wyrozumiała. Ale czasem czuję, że robię o jeden krok do przodu za szybko. W sensie, że wyrwie mi się jakieś słowo, słowa, wyznanie itd.
Widzę, że dla Niego to za wiele. I uciekam.

Słaba Kobietko puchu marny smile Ty natomiast mówisz jak moja żona ,wtedy kiedy jeszcze nie była moją żoną miała takie "napady"momentami bała się uczuć i mówienia o nich, ale jej przeszło po dwóch miesiącach może trzech nie pamiętam dokładnie bo to dawno temu było smile Dla mnie nie było wcale za wiele możesz się mylić w ocenie przez lęki i projekcje ich na niego.

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Nie mieliśmy romansu. Nie spotykamy się. Najwłaściwszym określeniem będzie, że po kilku miesiącach przebywania ze mną w pracy, słuchania moich słów odszedł od żony. Uwierzył w swoją siłę, że może jeszcze być szczęśliwy.


słaba kobietka napisał/a:

On robi tez krok do przodu i dwa do tyłu. Zachowawczo. Wysyła sygnały niewerbalne i mówi do mnie tak, jak gdyby mu zależało najbardziej na świecie. A potem ucieka i chce być sam.

Może on jeszcze nie jest gotowy na nowy związek? Kiedy nastąpił rozwód?
Jakie to są sygnały, że odbierasz je w taki sposób?

Szczerze mówiąc, nie dziwię się, że chce być sam, po takich przeżyciach, ludzie potrzebują czasu. Pakowanie się w nową relację, nie daje nam czasu dla samych siebie.


ps. Czytając tytuł "zakochać się po 40" odniosłam wrażenie, że traktujesz siebie jako kobietę, która nie ma przed sobą żadnych przygód, życia, jakby już wszystko co miało się wydarzyć, się wydarzyło. Jesteś w kwiecie wieku! Głowa do góry smile

17

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Najwłaściwszym określeniem będzie, że po kilku miesiącach przebywania ze mną w pracy, słuchania moich słów odszedł od żony. Uwierzył w swoją siłę, że może jeszcze być szczęśliwy.

.

No gratulacje. Kolejna wybawicielka nieszczęsliwych żonatych mężczyzn

18

Odp: Zakochać się po 40-stce

Jak odszedł od żony po słuchaniu Twoich słów, to równie dobrze może machnąć ręką na Ciebie po słuchaniu Kaśki z księgowości.
Że też kobiety chcą takich chwiejnych Misiów..

19

Odp: Zakochać się po 40-stce

Na dziś powiem Wam tylko tyle, że zwiększyłam dystans. Zawładnął bardzo moimi myślami, emocjami. A ja przecież świadoma tego wszystkiego co mi tu Kochani piszecie, nie chce cierpieć.

Wkurzył się na mnie.

20

Odp: Zakochać się po 40-stce
paslawek napisał/a:
słaba kobietka napisał/a:

Mówisz podobnie jak On smile
Spokojnie, po woli.

Jestem wyrozumiała. Ale czasem czuję, że robię o jeden krok do przodu za szybko. W sensie, że wyrwie mi się jakieś słowo, słowa, wyznanie itd.
Widzę, że dla Niego to za wiele. I uciekam.

Słaba Kobietko puchu marny smile Ty natomiast mówisz jak moja żona ,wtedy kiedy jeszcze nie była moją żoną miała takie "napady"momentami bała się uczuć i mówienia o nich, ale jej przeszło po dwóch miesiącach może trzech nie pamiętam dokładnie bo to dawno temu było smile Dla mnie nie było wcale za wiele możesz się mylić w ocenie przez lęki i projekcje ich na niego.

Zwiększyłam dystans. Wkurzył się. Prowokował tak długo, aż po raz kolejny dostał moje wyznania uczuć. I tego co przeżywam w związku z Nim.
Dostałam feedback, że nie potrafi otworzyć się tak jak ja. Oraz że jak dystansuje się ode mnie, to nie z powodu, że nie chce, lecz że nie ma siły. Ten rozwód kosztuje go wiele. O miłości do żony nie ma już mowy.

I znowu zobaczymy się w pracy.

21

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Zwiększyłam dystans. Wkurzył się. Prowokował tak długo, aż po raz kolejny dostał moje wyznania uczuć. I tego co przeżywam w związku z Nim.
Dostałam feedback, że nie potrafi otworzyć się tak jak ja. Oraz że jak dystansuje się ode mnie, to nie z powodu, że nie chce, lecz że nie ma siły. Ten rozwód kosztuje go wiele. O miłości do żony nie ma już mowy.

To mi trochę wygląda na to jakby on w zapewnieniach o Twoich uczuciach do niego szukał siły by tym razem doprowadzić rozwód do końca, jednak z wiadomych względów nie jest gotów na nową relację. Na pewno nie przed rozwodem, bo ona może tylko dodatkowo wszystko skomplikować. Poza tym raz już został zraniony przez kobietę i to żonę, matkę dzieci. Po takich przeżyciach poczucie wartości spada. Przez to też pewnie potrzebuje od Ciebie tych zapewnień podczas gdy sam nie czuje (jeszcze) na siłach by wejść emocjonalnie w kolejną relację.
Może to zabrzmi kuriozalnie, ale z Was dwojga, on ma większe czy też bardziej uzasadnione obawy przed nowym związkiem i ewentualnym (kolejnym) odrzuceniem.
Dajcie sobie czas... a właściwie Ty daj jemu czas by spokojnie przez ten rozwód przeszedł. Niech facet na spokojnie zamknie jeden rozdział a wtedy zobaczycie.

22

Odp: Zakochać się po 40-stce
Roxann napisał/a:
słaba kobietka napisał/a:

Zwiększyłam dystans. Wkurzył się. Prowokował tak długo, aż po raz kolejny dostał moje wyznania uczuć. I tego co przeżywam w związku z Nim.
Dostałam feedback, że nie potrafi otworzyć się tak jak ja. Oraz że jak dystansuje się ode mnie, to nie z powodu, że nie chce, lecz że nie ma siły. Ten rozwód kosztuje go wiele. O miłości do żony nie ma już mowy.

To mi trochę wygląda na to jakby on w zapewnieniach o Twoich uczuciach do niego szukał siły by tym razem doprowadzić rozwód do końca, jednak z wiadomych względów nie jest gotów na nową relację. Na pewno nie przed rozwodem, bo ona może tylko dodatkowo wszystko skomplikować. Poza tym raz już został zraniony przez kobietę i to żonę, matkę dzieci. Po takich przeżyciach poczucie wartości spada. Przez to też pewnie potrzebuje od Ciebie tych zapewnień podczas gdy sam nie czuje (jeszcze) na siłach by wejść emocjonalnie w kolejną relację.
Może to zabrzmi kuriozalnie, ale z Was dwojga, on ma większe czy też bardziej uzasadnione obawy przed nowym związkiem i ewentualnym (kolejnym) odrzuceniem.
Dajcie sobie czas... a właściwie Ty daj jemu czas by spokojnie przez ten rozwód przeszedł. Niech facet na spokojnie zamknie jeden rozdział a wtedy zobaczycie.

Jesteśmy po rozmowie. Cóż, on potrzebuje wsparcia, uczucia, siły. Nie ufa kobietom, nie wierzy w miłość. Ale szuka bliskości ze mną. Rozpaczliwie. Kwestia jest taka: czy ja potrafię czuć się dobrze dając i biorąc na ten czas właśnie tyle? A może tak właśnie rodzą się najlepsze związki?

23

Odp: Zakochać się po 40-stce

Nie ufa swojej jeszcze żonie - kobiecie.
Możliwe że intuicyjnie nie chce obawia się"plastrowego" związku,ucieczki, leku na rozwód, zdradę, utratę uczuć,a jednocześnie  brak mu bliskości w naturalny, ale też nieco wykoślawiony rozstaniem, rozwodem sposób, utracił równowagę zanim ją odzyska minie trochę czasu - oprzytomnieje z rozpaczy tej ukrytej zahukanej,nie przeżytej wypartej zakopanej.Od zdrady do teraz minęło pewnie trochę czasu nie wiadomo co zrobił z uczuciami . 
Wszystko zależy jak się nastawia i co widzi że ma w sobie lub czego nie ma i nie widzi .
Czy się uwiesi na Tobie czy potrafi stawić czoło emocjom samodzielnie .

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Jesteśmy po rozmowie. Cóż, on potrzebuje wsparcia, uczucia, siły. Nie ufa kobietom, nie wierzy w miłość. Ale szuka bliskości ze mną. Rozpaczliwie. Kwestia jest taka: czy ja potrafię czuć się dobrze dając i biorąc na ten czas właśnie tyle? A może tak właśnie rodzą się najlepsze związki?

Jednym słowem, chce Cię wykorzystać. Tak to widzę, bo on nie ma ochoty na nowy związek, ale do łóżka to by chętnie poszedł.
Nie bądź plastrem, tak nie rodzą się najlepsze związki. Tak się rodzą sex relacje bez zobowiązań.
Gdybyś była dla niego ważna, dążyłby do związku, a nie gadał, że nie ufa kobietom. Zatem i Tobie nie ufa. Chcesz miec obok takiego faceta?

25

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Jesteśmy po rozmowie. Cóż, on potrzebuje wsparcia, uczucia, siły. Nie ufa kobietom, nie wierzy w miłość. Ale szuka bliskości ze mną. Rozpaczliwie. Kwestia jest taka: czy ja potrafię czuć się dobrze dając i biorąc na ten czas właśnie tyle? A może tak właśnie rodzą się najlepsze związki?

On nie ufa kobietom. Jesteś kobietą.
On potrzebuje wsparcia, uczucia, siły. Nie jesteś ani jego terapeutą, ani matką.
On nie wierzy w miłość. Czego więc chce od Ciebie i dlaczego jego teksty śmierdzą manipulacją?

Zastanawiasz się nad tym, czy będziesz dobrze się czuła tyle biorąc od niego. Tyle, to znaczy ile? Z Twych tekstów wynika, że to on jest jedynym biorcą. Dla Ciebie pozostaje satysfakcja z bycia dawcą. Też mogą to niezłe profity, ale czy na pewno na takich Ci zależy?

26

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Jesteśmy po rozmowie. Cóż, on potrzebuje wsparcia, uczucia, siły. Nie ufa kobietom, nie wierzy w miłość. Ale szuka bliskości ze mną. Rozpaczliwie. Kwestia jest taka: czy ja potrafię czuć się dobrze dając i biorąc na ten czas właśnie tyle? A może tak właśnie rodzą się najlepsze związki?

Czyli jest tak, jak podejrzewałam. Zdrada, rozwód to bardzo silne i emocjonalnie wyniszczające uczucia doświadczenia. On od Ciebie potrzebuje wsparcia, uczucia by mieć siłę przez to przejść, podnieść się i uwierzyć, że wcale nie jest nic nie wart. Co będzie potem, trudno powiedzieć. Może uda się Wam stworzyć w przyszłości udany związek, ale gwarancji nikt tu nie da. Ryzyko jest takie, że on Cię potrzebuje tylko do pocieszenia w trudnych dla niego chwilach... i kiedy się z tego otrząśnie i stanie na nogi, Ty przestaniesz być już mu potrzebna.
Ty sama musisz podjąć decyzję, czy chcesz podjąć ryzyko, wspierać go w tym trudnym czasie jednocześnie uzbrajając się w cierpliwość , zadowalając tym co Ci może w tym czasie zaoferować. Jak długo zniesiesz tą nierównowagę by ostatecznie nie czuć się wykorzyst(yw)aną?
Jeśli Ci na nim zależy, poczekaj na rozwód, do tego nie naciskaj, spróbuj złapać dystans, a wtedy zobaczycie.

27

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Jesteśmy po rozmowie. Cóż, on potrzebuje wsparcia, uczucia, siły. Nie ufa kobietom, nie wierzy w miłość. Ale szuka bliskości ze mną. Rozpaczliwie. Kwestia jest taka: czy ja potrafię czuć się dobrze dając i biorąc na ten czas właśnie tyle? A może tak właśnie rodzą się najlepsze związki?

Popieram zdanie przedmówców. Brzydko to pachnie niestety.

28

Odp: Zakochać się po 40-stce

Dziękuję Wam pięknie za wszystkie komentarze i sugestie. Cenię sobie to co piszecie. Wszyscy macie rację, z wieloma przemyśleniami utożsamiam się od pewnego czasu.
Jeśli chodzi o nierównowagę dawania i brania, tez o tym mówiłam. Zobaczymy co przyszłość przyniesie. Jestem już na innym etapie życia i chciałabym więcej. I liczę się z tym, że być może nigdy od Niego więcej nie dostanę. Oczywiście, że to wiem. Najważniejszy profit dla mnie to tyle, że w pracy szanuje mnie bardziej niż bym mogła sobie wymarzyć. Daje mi zawsze poczucie, że jestem potrzebna. Liczy się ze mną. To tez ważne w życiu. Czuję się w mniejszym stopniu egoistką, kiedy jestem w tej relacji i dobrze mi z tym.
Pytanie tylko, na ile mi to wystarczy? On jest pragmatykiem, ja emocjonalną bombą tykającą. Wspomniałam, że potrafię w jednej minucie odejść z pracy pod wpływem emocji i nie wiem, czy tego nie zrobię. Był przerażony. On planuje, realizuje, systematycznie robi krok po kroku porządkując swoje życie. Po kolei, z premedytacją, z pewnością że to się opłaci. Jest moim przeciwieństwem, ale podoba mi się to w Nim. Chciałabym mieć kilka Jego cech.

29

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Jeśli chodzi o nierównowagę dawania i brania, tez o tym mówiłam. Zobaczymy co przyszłość przyniesie. Jestem już na innym etapie życia i chciałabym więcej. I liczę się z tym, że być może nigdy od Niego więcej nie dostanę. Oczywiście, że to wiem. Najważniejszy profit dla mnie to tyle, że w pracy szanuje mnie bardziej niż bym mogła sobie wymarzyć. Daje mi zawsze poczucie, że jestem potrzebna. Liczy się ze mną. To tez ważne w życiu. Czuję się w mniejszym stopniu egoistką, kiedy jestem w tej relacji i dobrze mi z tym.
Pytanie tylko, na ile mi to wystarczy? On jest pragmatykiem, ja emocjonalną bombą tykającą. Wspomniałam, że potrafię w jednej minucie odejść z pracy pod wpływem emocji i nie wiem, czy tego nie zrobię. Był przerażony. On planuje, realizuje, systematycznie robi krok po kroku porządkując swoje życie. Po kolei, z premedytacją, z pewnością że to się opłaci. Jest moim przeciwieństwem, ale podoba mi się to w Nim. Chciałabym mieć kilka Jego cech.

Facet został zdradzony, teraz przed nim rozwód - bardzo trudny okres w życiu. To nawet dobrze, że uważa, że na wszystko przyjdzie czas, że nie ma potrzeby się spieszyć tym bardziej z jakiś wielkimi wyznaniami czy deklaracjami. Po tych wszystkich turbulencjach zapewne uczucie innej kobiety (Twoje?) byłoby dla niego jak nagroda. Tutaj jednak problemem może być Twój temperament.
Ostudź emocje na ile to możliwe chociaż na ten czas rozwodu. Problemów on ma i tak aż nadto. Niech on najpierw zamknie jeden rozdział. Wtedy możecie na poważnie myśleć, rozmawiać na temat waszej relacji, jej przyszłości. Może wtedy i Ty będziesz spokojniejsza.
Pytasz na ile Ci to wystarczy. Nie wiem ale moja rada jest taka byś spokojnie poczekała na jego rozwód i zobaczyła potem jak między Wami będzie. A teraz postaraj się bądź dla niego wsparciem a nie kolejnym "problemem". Dawaj jednak od siebie tylko tyle byś nie czuła, że jesteś w jakikolwiek sposób wykorzystywana. Jeśli on zacznie naciskać, odpowiedz mu jego słowami: "na wszystko przyjdzie czas", zachowajmy kolejność. Pośpiech to zawsze zły doradca.
On teraz twierdzi, że  już nie ufa kobietom i nie wierzy w miłość, ale trudno się dziwić słysząc to z ust osoby która została zdradzona. Chyba każdy po czymś takim ma chwile zwątpienia. Nie znaczy to jednak, że ten stan się z czasem nie zmieni. Jeśli Ci na nim zależy, musisz uzbroić w cierpliwość. Jeśli nie opanujesz w sobie tej tykającej bomby to wielce prawdopodobne, że Wam się nie uda. I sorry, że to powiem, ale sama sobie będziesz trochę winna bo nikt, szczególnie w pewnym wieku, nie zaakceptuje takich "jazd". Jeżeli oboje zachowacie zdrowy rozsądek i poważnie podejdziecie do Waszej relacji, to takie przeciwieństwa mogą się świetnie uzupełniać.
Ja tu widzę szansę, ryzykowną, ale jednak. Inaczej gdybyś to Ty/wasza znajomość była powodem rozwodu albo gdyby ten rozwód był konsekwencją jego wcześniejszych zdrad.

30

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Dziękuję Wam pięknie za wszystkie komentarze i sugestie. Cenię sobie to co piszecie. Wszyscy macie rację, z wieloma przemyśleniami utożsamiam się od pewnego czasu.
Jeśli chodzi o nierównowagę dawania i brania, tez o tym mówiłam. Zobaczymy co przyszłość przyniesie. Jestem już na innym etapie życia i chciałabym więcej. I liczę się z tym, że być może nigdy od Niego więcej nie dostanę. Oczywiście, że to wiem. Najważniejszy profit dla mnie to tyle, że w pracy szanuje mnie bardziej niż bym mogła sobie wymarzyć. Daje mi zawsze poczucie, że jestem potrzebna. Liczy się ze mną. To tez ważne w życiu. Czuję się w mniejszym stopniu egoistką, kiedy jestem w tej relacji i dobrze mi z tym.
Pytanie tylko, na ile mi to wystarczy? On jest pragmatykiem, ja emocjonalną bombą tykającą. Wspomniałam, że potrafię w jednej minucie odejść z pracy pod wpływem emocji i nie wiem, czy tego nie zrobię. Był przerażony. On planuje, realizuje, systematycznie robi krok po kroku porządkując swoje życie. Po kolei, z premedytacją, z pewnością że to się opłaci. Jest moim przeciwieństwem, ale podoba mi się to w Nim. Chciałabym mieć kilka Jego cech.

Poruszyłaś bardzo ważny aspekt interakcji. On jest twoim przeciwieństwem i właśnie te cechy, których nie masz przyciągają cię do niego. To nie jest zbieg okoliczności, że to ci się podoba. Np ty pewnie jesteś niecierpliwa a on ma cierpliwości za dwoje. Mi u kobiet podoba się emocjonalność oby tylko w pewnych granicach, wyjście poza które często jest nie do zniesienia dla wielu facetów.

31

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Dziękuję Wam pięknie za wszystkie komentarze i sugestie. Cenię sobie to co piszecie. Wszyscy macie rację, z wieloma przemyśleniami utożsamiam się od pewnego czasu.
Jeśli chodzi o nierównowagę dawania i brania, tez o tym mówiłam. Zobaczymy co przyszłość przyniesie. Jestem już na innym etapie życia i chciałabym więcej. I liczę się z tym, że być może nigdy od Niego więcej nie dostanę. Oczywiście, że to wiem. Najważniejszy profit dla mnie to tyle, że w pracy szanuje mnie bardziej niż bym mogła sobie wymarzyć. Daje mi zawsze poczucie, że jestem potrzebna. Liczy się ze mną. To tez ważne w życiu. Czuję się w mniejszym stopniu egoistką, kiedy jestem w tej relacji i dobrze mi z tym.
Pytanie tylko, na ile mi to wystarczy? On jest pragmatykiem, ja emocjonalną bombą tykającą. Wspomniałam, że potrafię w jednej minucie odejść z pracy pod wpływem emocji i nie wiem, czy tego nie zrobię. Był przerażony. On planuje, realizuje, systematycznie robi krok po kroku porządkując swoje życie. Po kolei, z premedytacją, z pewnością że to się opłaci. Jest moim przeciwieństwem, ale podoba mi się to w Nim. Chciałabym mieć kilka Jego cech.

Carl Gustav Jung napisał/a:

Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie.

Z tą "chemią" to nie takie znowu nowe smile

32

Odp: Zakochać się po 40-stce

Kochani, dałam sobie czas. Zwiększyłam dystans. Zablokowałam. Mówiąc dlaczego - bo powoduje emocjonalne spustoszenie i wieczną tęsknotę.
Był nerwowy, zdruzgotany. Codziennie widziałam go w pracy.
A jak pomyślałam, że poradziłam sobie z tym i mogę przejść z nim do normalnych stosunków, czyli kiedy zaczęłam traktować go przyzwoicie i tak jak wszystkich, natychmiast zaczął być wobec mnie inny. Teraz jest taki, jak gdyby chciał dać mi gwiazdkę z nieba. Zaczął brać pod uwagę wszystkie moje wcześniejsze uwagi, prośby, oczekiwania. Zaprosił na kawę. Odmówiłam.Jest cudownie ciepły. Dużo pisze po pracy, chce ciągłego kontaktu.
A ja? Ja myślę, że ma kogoś innego. Nie wierzę, że mógłby zakochać się we mnie sad

33

Odp: Zakochać się po 40-stce

Mój znajomy powiedziałby ,że jesteś zimna jak kamien. Czy Ty nigdy nie powiedziałaś komuś ''  kocham Cię'' .  Przecież to powinno łatwo przechodzić przez gardło jak kogoś bardziej lubimy. Tak normalnie np. cześć , pa , kocham Cię''. Mamy jedno życie , ale skoro Ty wolisz dumać i tworzyć w glowie historie to proszę. Nic nie jest jednoznaczne i pewne . Nikt Ci nie zagwarantuje , ze będzie super, bo to tez zależy od Ciebie. Na pewno może być fajnie i miło. Ja chociaż swój wiek już mam moglabym zakochiwać się , bo nic przyjemniejszego nie ma. Przecież nie musisz iść do ołtarza natychmiast, zresztą po co; nie wiem czego oczekujesz po przyjacielu.

34

Odp: Zakochać się po 40-stce

Dlaczego odbierasz sobie szansę na miłość, Autorko? sad

35

Odp: Zakochać się po 40-stce

Dziękuję Wam za odpowiedzi.
Nie mam najmniejszych problemów z wyrażaniem uczuć, łatwo przychodzi mi powiedzieć "Kocham cię". Nawet wczoraj, kiedy nie widzieliśmy się, a był ze mną blisko emocjonalnie w rozmowach na Messengerze, zrobiłam się tak miękka, że napisałam iż mam ochotę powiedzieć jemu tylko dwa słowa, ale nie zrobię tego wbrew samej sobie. Odpisał: "Nie mów, wiem".
On zna moje myśli i uczucia wobec Niego. Ale sam ma problemy z wyrażaniem siebie. Wciąż prosi o czas. Wciąż nie potrafi się otworzyć.
W efekcie tworzę dystans i uciekam od Niego sad

36

Odp: Zakochać się po 40-stce

Łatwiej ślepo zakochać się jako nastolatka, ale z bagażem doświadczeń po 40stce możesz jeszcze to uczucie kontrolować.

37

Odp: Zakochać się po 40-stce

Jesli chodzi o faceta to szukasz wymyslonego przez lata sam9tnosci idealu, znajdujac kogos z wadami ppanujesz jao go zmienic i ulepic pod siebie.

Ty natomiast nie dosc, ze jak sama twierdzisz pelna wad (bez deklaracji poprawy) to dodatkowo ewidentnie nie jestes jeszcze/juz gotowa na jakikolwiek zwiazek.

Zachowujesz sie jak pelna kompleksow nastoletnia dziewica  a nie doswiadczona 40 latka

38

Odp: Zakochać się po 40-stce

ja86, wiem jakie On ma wady.
Wiem jakie mam ja.
Zaakceptowałam Go takim, jaki jest. Otworzyłam się przed Nim i dałam dużo z siebie. On wciąż potrzebuje czasu.
Cóż więc mogłabym zrobić inaczej?
elizka11, czy mogłabyś rozwinąć swoją myśl?

39

Odp: Zakochać się po 40-stce

ja mam takie doświadczenie z seksem po 40-tce do 40 brałam pigułki później różne problemy zdrowotne mi to przerwały i musiałam poszukać sobie innej alternatywy i znalazłam diafragmę ginekologiczną, teraz widzę jak seks może być nawilżony- zawsze jak można chcieć go uprawiać a nie ciągle się zmuszać bo libido 0, jest super

40

Odp: Zakochać się po 40-stce

Autorko, przepraszam Cię za swoją wypowiedź wcześniej w takim razie. Ja to zrozumiałam tak, jakby on teraz nieustannie Cię zagadywał, uśmiechał się, zaczepiał, szukał i chciał tego kontaktu - upewniony, że chce z Tobą być i chce czegoś więcej, już bardziej otwarty. A po Twojej ostatniej wypowiedzi widzę, że wciąż jest taki impas: on by chciał z Tobą kontaktu, ale tak jakby... na dystans? Bo przecież Ty jesteś otwarta, chętna na stworzenie związku i gotowa, tak to rozumiem. Tylko kiedy zaczynasz wyznawać uczucia, on ucieka, bo potrzebuje czasu?

Ech, pogubiłam się. Skomplikowane to jest...

Zastanawiam się, co bym zrobiła na Twoim miejscu. I nie wiem... Wiem tylko, że czekanie potrafi wyniszczyć. A i nie daje gwarancji na jakiekolwiek sukcesy.

Trudna sprawa. Ciekawa jestem, co poradzą forumowicze.

41

Odp: Zakochać się po 40-stce
zosienka napisał/a:

Autorko, przepraszam Cię za swoją wypowiedź wcześniej w takim razie. Ja to zrozumiałam tak, jakby on teraz nieustannie Cię zagadywał, uśmiechał się, zaczepiał, szukał i chciał tego kontaktu - upewniony, że chce z Tobą być i chce czegoś więcej, już bardziej otwarty. A po Twojej ostatniej wypowiedzi widzę, że wciąż jest taki impas: on by chciał z Tobą kontaktu, ale tak jakby... na dystans? Bo przecież Ty jesteś otwarta, chętna na stworzenie związku i gotowa, tak to rozumiem. Tylko kiedy zaczynasz wyznawać uczucia, on ucieka, bo potrzebuje czasu?

Ech, pogubiłam się. Skomplikowane to jest...

Zastanawiam się, co bym zrobiła na Twoim miejscu. I nie wiem... Wiem tylko, że czekanie potrafi wyniszczyć. A i nie daje gwarancji na jakiekolwiek sukcesy.

Trudna sprawa. Ciekawa jestem, co poradzą forumowicze.

Wiesz, ostatnie dni przyniosły ogromne zmiany na plus. Zmniejszył dystans, stał się znacznie bardziej otwarty, przyznał się do wielu rzeczy, ale... wielu nie chce, nie umie powiedzieć. Zabiega abym była z Nim w ciągłym kontakcie, wspiera mnie. A jednocześnie bardzo intensywnie zajmuje się załatwianiem swoich spraw związanych z rozwodem, nowym mieszkaniem. Zatrudnił prawników, gdyż sprawa rozwodowa jest skomplikowana(wychowywał nie swoje dziecko). Prostuje, jak sam mówi, swoje mega zawikłane życie.
Pragnie, abym pokazywała, mówiła, że jest dla mnie ważny i wyjątkowy. Pragnie docenienia, dobrych słów. Dziś na przerwie usiadł przede mną i patrzył mi tak głęboko w oczy, jak nigdy żaden mężczyzna. Opowiadając o wczorajszym swoim popołudniu. Objął mnie, przytulił na chwilkę. Uwielbia to robić smile Kolejna osoba powiedziała mi, że widać Jego zainteresowanie mną. Tylko wciąż każe czekać. Az sobie na mnie zasłuży. To Jego słowa.

42

Odp: Zakochać się po 40-stce

Przepraszam, że pisze post pod postem.
Wyznał, że emocjonalnie tak mocno wpływam na Niego, że nie może funkcjonować. A sam zbliżał się do mnie przecież.
Potrzebuje odciąć się i pozałatwiać swoje sprawy.
I się odciął.
Jestem sama.

43

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Przepraszam, że pisze post pod postem.
Wyznał, że emocjonalnie tak mocno wpływam na Niego, że nie może funkcjonować. A sam zbliżał się do mnie przecież.
Potrzebuje odciąć się i pozałatwiać swoje sprawy.
I się odciął.
Jestem sama.

Rozwod jest drugim zaraz po smierci wspolmalzonka najbardxiej stresogennym wydazeniem w zyciu. Daj mu zamknac swoją przeszłość, dojsc do siebie. Widocznie traktuje poważnie związek z Tobą, nie chce bys musiała stresowac sie wraz z nim. Każdy inaczej zachowuje sie w takich sytuacjach, inaczej reaguje. Wspieraj i czekaj.

44

Odp: Zakochać się po 40-stce
foggy napisał/a:
słaba kobietka napisał/a:

Przepraszam, że pisze post pod postem.
Wyznał, że emocjonalnie tak mocno wpływam na Niego, że nie może funkcjonować. A sam zbliżał się do mnie przecież.
Potrzebuje odciąć się i pozałatwiać swoje sprawy.
I się odciął.
Jestem sama.

Rozwod jest drugim zaraz po smierci wspolmalzonka najbardxiej stresogennym wydazeniem w zyciu. Daj mu zamknac swoją przeszłość, dojsc do siebie. Widocznie traktuje poważnie związek z Tobą, nie chce bys musiała stresowac sie wraz z nim. Każdy inaczej zachowuje sie w takich sytuacjach, inaczej reaguje. Wspieraj i czekaj.

Tak, oczywiście doskonale wiem, że rozwód jest tak wysoko stresogenny. U Niego jest jeszcze kilka innych skomplikowanych spraw do załatwienia. Z tego względu daję wsparcie, jak każdemu człowiekowi który tego potrzebuje. Rozumiem Go.
Dodatkowo podchodzę emocjonalnie, bo mi się podoba.
Wystarczyło dosłownie kilka dni w których On zmniejszył dystans, zbliżył się, otworzył. I musiał uciekać.
Zabolało mnie to. A nie chciałam cierpieć.

45

Odp: Zakochać się po 40-stce

Jeśli ktoś śledzi jeszcze ten wątek, no cóż, wszystko skończone. Na chwilę poszedł do innej, wrócił z podkulonym ogonem. Koniec.
Ale... opowiadając o tym pewnemu człowiekowi, zaprzyjaźniłam się z Nim smile O niebo fajniejszy smile
Cieszę się, że tak to się potoczyło smile

46

Odp: Zakochać się po 40-stce

Czyli jak mówią - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - coś się skończyło a coś się zaczyna smile

47

Odp: Zakochać się po 40-stce

Zaczynam się cieszyć życiem, jak dawniej smile

48

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

(...) Ale... opowiadając o tym pewnemu człowiekowi, zaprzyjaźniłam się z Nim smile O niebo fajniejszy smile (...)

Czyżby?

49

Odp: Zakochać się po 40-stce

Tak Wielokropku.
Wiem o czym myślisz smile
Spokojnie...

50

Odp: Zakochać się po 40-stce

Jestem spokojna. smile
Nie moje życie, nie mój garnek.

51

Odp: Zakochać się po 40-stce
Wielokropek napisał/a:

Jestem spokojna. smile
Nie moje życie, nie mój garnek.

Czytam Twoje posty od lat. Podziwiam i dziękuję smile
Przecież gdybym była gotowa na związek, wybrałabym faceta dostępnego.
Jest dobrze, widać nie jestem gotowa.

52

Odp: Zakochać się po 40-stce

Obecną miłość poznałam, kiedy miałam 49 lat i czułam się już wypalona uczuciowo. W ogóle się tego nie spodziewałam, a to trwa już czwarty rok smile

53

Odp: Zakochać się po 40-stce
67Eve napisał/a:

Obecną miłość poznałam, kiedy miałam 49 lat i czułam się już wypalona uczuciowo. W ogóle się tego nie spodziewałam, a to trwa już czwarty rok smile

Wiesz, ja jakoś tak czuję, że jeszcze najlepsze przede mną. Im jestem starsza, trafiam na coraz ciekawszych mężczyzn. Bliższych mojego ideału. Tylko zapewne we mnie jest coś  nieprzepracowanego i nie umiem utrzymać tych relacji. Bo na brak zainteresowania płci przeciwnej nie narzekam.
Gratuluję Tobie i życzę szczęścia. Budujące to co napisałaś o sobie.

54

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:
67Eve napisał/a:

Obecną miłość poznałam, kiedy miałam 49 lat i czułam się już wypalona uczuciowo. W ogóle się tego nie spodziewałam, a to trwa już czwarty rok smile

Wiesz, ja jakoś tak czuję, że jeszcze najlepsze przede mną. Im jestem starsza, trafiam na coraz ciekawszych mężczyzn. Bliższych mojego ideału. Tylko zapewne we mnie jest coś  nieprzepracowanego i nie umiem utrzymać tych relacji. Bo na brak zainteresowania płci przeciwnej nie narzekam.
Gratuluję Tobie i życzę szczęścia. Budujące to co napisałaś o sobie.

No to przyłączę się.. dziś mam 52 lata i jestem z partnerem,  od 4 lat. Po drodze..11 lat małżeństwa ( koniec - alkohol, więc musiałam tak zadecydować; 7 lat partnerstwa - koniec, musiałam tak zadecydować, bo czułam sie jak w klatce, chwile świadomej samotności, związek 10 miesięcy - ja porzucona i ON...) no i właśnie mam wrażenie ,że  to jest ON ( nie nie motylki w brzuszku, choć tez w etapie poznawania się pojawiły i KURCZE SĄ ), ale dziś mam wrażenie jakbym na takiego faceta czekała. Czuje się spełniona. Jak się zepsuje ( OBY NIEEEEE) , będę znowu singielką, która z tym GOŚCIEM przeżyła 4 lata super życia

55

Odp: Zakochać się po 40-stce

Życzę Ci szczęścia.
Dajesz mi nadzieję.
I wiesz co, trzeba żyć teraźniejszością, a nie przeszłością i zamartwianiem się o przyszłość. Tylko wtedy można prawdziwie cieszyć się tym co jest.
A najlepsze na pewno przed nami.

56

Odp: Zakochać się po 40-stce
słaba kobietka napisał/a:

Życzę Ci szczęścia.
Dajesz mi nadzieję.
I wiesz co, trzeba żyć teraźniejszością, a nie przeszłością i zamartwianiem się o przyszłość. Tylko wtedy można prawdziwie cieszyć się tym co jest.
A najlepsze na pewno przed nami.

wiesz, to nie tak do końca, bo przeszłość !! nas tworzy takimi,  jacy dziś jesteśmy. Po drodze "przerabiałam" wiele dołów, ale gdy byłam gotowa szukać czegoś/kogoś nowego ( a  szukałam, jednak bez nastawienia że MUSZĘ  kogoś znaleźć; czasem miałam nawet tzw 2 randki dziennie ) zawsze wiedziałam, że DZIŚ to co mam w pojedynkę jest OK. Nawet mój aktualny MEN  z lekka zdziwił się, gdy na ok 2-3 spotkaniu wyartykułowałam mu ,że.. facet potrzebny mi jest tylko po to, aby był jako partner" z lekka nie wiedział początkowo co mam na myśli.." wniosek - jak nie będziesz się DOBRZE sama czuła w swoim towarzystwie, to jesteś narażona na potencjonalane porażki

57

Odp: Zakochać się po 40-stce

A ja wcale nie szukam. Jak się sam znajdzie, to będzie fajnie.
Natomiast skupiam się na sprzątaniu starego życia. I cieszę się ze poznaję czasem nowych ludzi - od każdego uczę się czegoś.

58

Odp: Zakochać się po 40-stce

Nie możesz żyć dwa razy, więc rób to, co cię uszczęśliwia. Jeśli się boisz, to dlatego, że jest to dla ciebie nowe doświadczenie. Nie mam innej rady niż życzyć ci szczęścia, każdy wybór, którego dokonasz, ma wpływ na twoją przyszłość. Dlaczego nie uczynić tego niezapomnianym przeżyciem swojego życia?

59 Ostatnio edytowany przez jendy (2022-11-28 04:28:19)

Odp: Zakochać się po 40-stce

How the heck do you write  such fantastic essays? It will undoubtedly be the most popular comment currently on social media.

60

Odp: Zakochać się po 40-stce

The posts on the site are great. today is my first time on this site, I am very impressed with your post. Thank you for sharing so much useful information.

61

Odp: Zakochać się po 40-stce
Autoamatorka napisał/a:

Może Ty się zniechęcisz, może on... Ale co przeżyjesz to Twoje smile

Nie ograniczaj się z góry, narzucając sobie wysokie oczekiwania. Daj sobie szansę na poznanie drugiej osoby taką, jaka jest, z jej zaletami i wadami

Posty [ 61 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zakochać się po 40-stce

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024