Witam Was wszystkie. Długo zastanawiałam się czy to napisać bo mam mieszane odczucia. Byłam z facetem, rozchodziliśmy się, potem schodziliśmy, to był bardzo toksyczny związek...ale nie o to tutaj chodzi. Oglądałam ostatnio film i przypomniała mi się pewna sytuacja sprzed około półtora roku... Wyparłam tą sytuację i chyba próbowałam udawać że się nic nie stało. Ale jak dłużej się nad tym zastanawiam to myślę że coś było nie tak...
Otóż sytuacja wyglądała tak: mój facet miał ochotę na seks, ja akurat tego dnia nie za bardzo. Miałam chyba wtedy nawet okres. On bardzo nalegał. Odmówiłam wymawiając się właśnie miesiączką. Na co on zaproponował seks analny. Nie jestem tego zwolenniczką bo poprostu zawsze sprawiało mi to ból. Miałam też w przeszłości problemy z hemoroidami... Ale on nalegał. Zgodziłam się pod warunkiem że spróbujemy ale jeśli będzie mnie bolało to on przestanie... No i się zaczęło. Niestety zaczęło bardzo mnie boleć. I powiedziałam że boli mnie i nie chcę już. Prosiłam żeby przestał. A on to zignorował. Robił swoje dalej i tylko mówił że jeszcze trochę jeszcze trochę. Mnie kompletnie sparaliżowało... Byłam w szoku że zignorował moje prośby by przestał. Ja jednak noc nie zrobiłam. Leżała tylko i czekałam aż to się skończy. On oczywiście wiadomo skończył i wszystko było super. Ja natomiast byłam w takim szoku ze do mnie chyba nie do końca docierało co się wydarzyło. Byłam roztrzęsiona, zaczęłam płakać. Nie pozwoliłam się dotknąć, czułam wstręt. Płakałam chyba z godzinę... Jak poszłam do toalety na papierze toaletowym była krew.on przepraszał mówił że nie mógł przestać... Ja po czasie chyba chciałam to wymazać z pamięci. Ale wraca to do mnie. Nie jesteśmy już razem ale ja cały czas zastanawiam się co wtedy zaszło. W sumie to Zgodziłam się. Nie broniłam się. Wychodzi na to że sama chciałam. Ale jak przypominam sobie tamten moment... Byłam kompletnie sparaliżowana, poniżona i czułam że nie mam żadnej kontroli. Płakałam po tym i nie wiem co myśleć o tamtej sytuacji. Gdyby to nie było nic ważnego chyba nie czułabym się z tym tak źle... Bez hejtów proszę...
Witam Was wszystkie. Długo zastanawiałam się czy to napisać bo mam mieszane odczucia. Byłam z facetem, rozchodziliśmy się, potem schodziliśmy, to był bardzo toksyczny związek...ale nie o to tutaj chodzi. Oglądałam ostatnio film i przypomniała mi się pewna sytuacja sprzed około półtora roku... Wyparłam tą sytuację i chyba próbowałam udawać że się nic nie stało. Ale jak dłużej się nad tym zastanawiam to myślę że coś było nie tak...
Otóż sytuacja wyglądała tak: mój facet miał ochotę na seks, ja akurat tego dnia nie za bardzo. Miałam chyba wtedy nawet okres. On bardzo nalegał. Odmówiłam wymawiając się właśnie miesiączką. Na co on zaproponował seks analny. Nie jestem tego zwolenniczką bo poprostu zawsze sprawiało mi to ból. Miałam też w przeszłości problemy z hemoroidami... Ale on nalegał. Zgodziłam się pod warunkiem że spróbujemy ale jeśli będzie mnie bolało to on przestanie... No i się zaczęło. Niestety zaczęło bardzo mnie boleć. I powiedziałam że boli mnie i nie chcę już. Prosiłam żeby przestał. A on to zignorował. Robił swoje dalej i tylko mówił że jeszcze trochę jeszcze trochę. Mnie kompletnie sparaliżowało... Byłam w szoku że zignorował moje prośby by przestał. Ja jednak noc nie zrobiłam. Leżała tylko i czekałam aż to się skończy. On oczywiście wiadomo skończył i wszystko było super. Ja natomiast byłam w takim szoku ze do mnie chyba nie do końca docierało co się wydarzyło. Byłam roztrzęsiona, zaczęłam płakać. Nie pozwoliłam się dotknąć, czułam wstręt. Płakałam chyba z godzinę... Jak poszłam do toalety na papierze toaletowym była krew.on przepraszał mówił że nie mógł przestać... Ja po czasie chyba chciałam to wymazać z pamięci. Ale wraca to do mnie. Nie jesteśmy już razem ale ja cały czas zastanawiam się co wtedy zaszło. W sumie to Zgodziłam się. Nie broniłam się. Wychodzi na to że sama chciałam. Ale jak przypominam sobie tamten moment... Byłam kompletnie sparaliżowana, poniżona i czułam że nie mam żadnej kontroli. Płakałam po tym i nie wiem co myśleć o tamtej sytuacji. Gdyby to nie było nic ważnego chyba nie czułabym się z tym tak źle... Bez hejtów proszę...
Opisana przez Ciebie sytuacja wygląda na gwałt analny. Bardzo mi przykro, że musiałaś przeżyć coś takiego. Dobrze, że już nie jesteś z tym człowiekiem.
Rozumiem, że nie zamierzasz tego zgłosić odpowiednim organom?
Warto jednak, byś z kimś o tym porozmawiała, dla własnego komfortu i spokoju ducha.
Co wtedy zaszło ? Zaszedł gwałt. Niestety. Aktywność seksualna wbrew akceptacji drugiej strony jest po prostu gwałtem. Nie ma znaczenia, czy w stosunku analnym, czy oralnym, czy standardowym.
Bardzo współczuję i zachęcam do rozmowy z psychologiem.
4 2019-10-01 09:11:17 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-10-01 10:51:06)
Dziękuję Wam. Czasem wraca do mnie tamta sytuacja, próbowałam to wyprzeć i udawać że w sumie nic się takiego nie stało i że to była przecież moja wina.
Wolałabym chyba nigdzie tego nie zgłaszać, skończyłam z tym człowiekiem, to była trudna relacja, on byl alkoholikiem i znęcał się nade mną psychicznie kiedy był po alkoholu... Ja tak bardzo bałam się bycia samej, że chciałam mieć kogokolwiek... Cierpię na depresję i nerwicę, on poprostu to wykorzystywał. Ale najważniejsze że nie mam już z nim kontaktu. Chcę poprostu zacząć normalnie żyć...
Dziękuję Wam. Czasem wraca do mnie tamta sytuacja, próbowałam to wyprzeć i udawać że w sumie nic się takiego nie stało i że to była przecież moja wina.
To NIE BYŁA Twoja wina.
Prosiłaś, by przestał. Zrobił Ci krzywdę. Wina jest tylko i wyłącznie jego.
Wolałabym chyba nigdzie tego nie zgłaszać, skończyłam z tym człowiekiem, to była trudna relacja, on byl alkoholikiem i znęcał się nade mną psychicznie kiedy był po alkoholu... Ja tak bardzo bałam się bycia samej, że chciałam mieć kogokolwiek... Cierpię na depresję i nerwicę, on poprostu to wykorzystywał. Ale najważniejsze że nie mam już z nim kontaktu. Chcę poprostu zacząć normalnie żyć...
W tym co się stało nie było Twojej winy. Ty określiłaś swoją granicę jasno, a on ją przekroczył. Zarzuty mogą Ci stawiać jedynie ludzie bez wyobraźni, którzy nigdy czegoś takiego nie przeżyli i sami nie wiedzą jak zareagowaliby w podobnej sytuacji.
Po półtorej roku zgłaszanie tego na policję to raczej walka z "z wiatrakami" i bolesne psychicznie zmaganie się z systemem. Ciężko liczyć na pozytywny efekt w postaci skazania sprawcy. To nie poprawi Twojego samopoczucia. Ważne, że ten facet zniknął z Twojego życia. I to co się zdarzyło też powinnaś "zakopać głęboko w głowie i przyłożyć ciężkim kamieniem", żeby nie wylazło Zadbaj o swoją równowagę psychiczną i skorzystaj z wszelkiej pomocy jeśli jej potrzebujesz.