Ślamazarny facet - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 122 ]

Temat: Ślamazarny facet

Drogie forumowiczki

Potrzebuję pomocy, bo nie wiem czy ze mną jest coś nie tak, czy może z moja drugą połową.

Otóż od jakiegoś czasu mój facet jest bardzo ślamazarny, przepraszam za to kolokwialnie określenie, ale zdecydowanie jest najlepsze.

Najlepiej na przykładzie.

Wstaje rano myje się ubieram, robię makijaż (ogólnie wszystko, to aby wyglądać jak człowiek tongue ), robię córce kakao albo herbatę budze ją ubieram i jedziemy do przedszkola. To wszystko przy założeniu że powinnam o 8 rano być w pracy, co nie jest wyczynem.

Dziś rano był szanony dzień z winy pani z przedszkola która pomyliła posiłki, więc rano musiałam się upewnić czy śniadanie będzie czy nie, ok kwestia 5 minut. Córka zapomniała swoich prac, stojąc pod samochodem dzwonię do niego i mówię znieść je na dół, a co słysze, że jest w piżamie i nie moze. Normalnie we mnie się zagotowało, bo ja rozumiem idź do sklepu, ale zejść na dół z bloku w którym mieszka 6 rodzin?!

I tak jest prawie zawsze, prosisz weź coś zrób to zanim się podniesie to już 3 razy szybciej ja to zrobie.

Jednak jeśli np kasjerka w sklepie jest powolna zwyczajnie ma gorszy dzień jest zmęczona bez znaczenia co, to fuczy niemiłosiernie, że powolna.

I co z nim dalej zrobić, jak na każde słowo obudź się reaguje "fochem"?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Ślamazarny facet

Jak dla mnie to przedstawiona tu sytuacja nijak nie świadczy o ślamazarność faceta, raczej o tym, że rano potrzebuje więcej czasu niż Ty, żeby wejść na wyższy poziom energii. Niektórzy tak mają. Albo facet ma jakieś początki depresji, która w ten sposób może się objawiać. Może porozmawiaj z nim o tym.

3

Odp: Ślamazarny facet

A on jest ojcem Twojej córki?

4

Odp: Ślamazarny facet

Twój facet nie przesiaduje przypadkiem długo po nocy ?
Może zbyt późno kładzie się spać i trudno mu się rano rozruszać.
Czy później w dzień ma więcej energii?

5

Odp: Ślamazarny facet

A rozmawiałaś z nim czy tylko się w Tobie "gotuje" i rzucasz w jego kierunku komendy "obudź się" ?

Odp: Ślamazarny facet

Flegmatyk.....ten typ tak ma smile
Charakteru człowieka nie zmienisz.

7 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-17 15:50:11)

Odp: Ślamazarny facet

Miałem do czynienia naprawdę z niewieloma osobami, które mogły uchodzić za flegmatyków. Choćby z uwagi na wykonywanie codziennych czynności przeciętnie tak z 3 razy wolniej ode mnie, dla ścisłości w srodku dnia.
Po sobie mogę powiedzieć, że kwestia szybkości wstawania i "ogarniania się" zależy jednak w dużej mierze od okoliczności. Bo dopóki człowiek wstawał regularnie i to czasami baardzo, ale to bardzo wcześnie smile , to nie było wyjścia i trwało to błyskawicznie. Po pewnym czasie nawet weszło w krew smile , zaczynając od budzenia się na pierwszy, pojedynczy sygnał budzika. Jak można z kolei przez dłuższy czas pospać do późna, to wiadomo, nie schodzi to wszystko tak szybko smile Niektórzy tak mają, że muszą się przeciągnąć parę razy, zanim wstaną z łóżka smile

8

Odp: Ślamazarny facet

Zawsze tak było, czy dopiero od jakiegoś czasu?
Jeśli zawsze, to taki typ po prostu, flegmatyczny. Prędzej osiwiejesz, niż go zmienisz.
Jeśli od jakiegoś czasu, niech zrobi komplet badań. Cukier, krew, mocz, żelazo i te sprawy. Może się jakaś anemia przyplątała.

9

Odp: Ślamazarny facet

Odpowiadając na pytania, tak jest ojcem mojej córki.

Nie zawsze tak było sad

Obecnie ma pracę zdalną, wystarczy że otworzy o 9 komputer, aby zapaliło się im, że jest aktywny.

Jak nie musi nigdzie jechać to siedzi w piżamie do 12.

Raczej jest typowym cholerykiem, oczekuje wszystkiego na już, jak mu zwrócisz uwagę to od razu krzyczy i się denerwuje. Oczywiście nikt inny nie może mu powiedzieć pospiesz się bo wpada w szał.
Czasem mam wrażenie, że on chciałby, aby nikt od niego nic nie chciał. ;/

10

Odp: Ślamazarny facet
Cyngli napisał/a:

Zawsze tak było, czy dopiero od jakiegoś czasu?
Jeśli zawsze, to taki typ po prostu, flegmatyczny. Prędzej osiwiejesz, niż go zmienisz.
Jeśli od jakiegoś czasu, niech zrobi komplet badań. Cukier, krew, mocz, żelazo i te sprawy. Może się jakaś anemia przyplątała.

Dokładnie to samo miałam pisać.

I przytoczona przez Ciebie historia nijak nie świadczy o tym, że Twój facet jest ślamazarny. Flegmatyczny, niepozbierany z rana - tak. Opowiedz coś więcej o Waszym życiu codziennym.

11

Odp: Ślamazarny facet

W takim razie może to po prostu zmęczenie materiału?
Też miałam taki etap w życiu..

12

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:

Odpowiadając na pytania, tak jest ojcem mojej córki.

Nie zawsze tak było sad

Obecnie ma pracę zdalną, wystarczy że otworzy o 9 komputer, aby zapaliło się im, że jest aktywny.

Jak nie musi nigdzie jechać to siedzi w piżamie do 12.

Raczej jest typowym cholerykiem, oczekuje wszystkiego na już, jak mu zwrócisz uwagę to od razu krzyczy i się denerwuje. Oczywiście nikt inny nie może mu powiedzieć pospiesz się bo wpada w szał.
Czasem mam wrażenie, że on chciałby, aby nikt od niego nic nie chciał. ;/

To ten tryb pracy i życia nie bardzo służy Twojemu mężowi - problem z dobrowolną samodyscypliną.

13

Odp: Ślamazarny facet
paslawek napisał/a:

To ten tryb pracy i życia nie bardzo służy Twojemu mężowi - problem z dobrowolną samodyscypliną.

Pewnie masz rację, ogólnie od kiedy w pracy mają większe przyzwolenie na dowolość ma trudność, aby rano się ogranąć.

Ja idę spać ok 24 czasem (zawsze między 23 a 1) wstaję o 6:30, żeby się ze wszystkim ogarnąć. Dla porównania on idzie spać ok 23 i o 7:30 jest nieprzytomny.

A podobno kobiety potrzebują więcej snu sad

14 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-18 13:22:15)

Odp: Ślamazarny facet

Jak widać, trafił Ci się facet wyjątkowy, przynajmniej pod względem czasu spędzanego na spaniu smile Tak to jest, kiedy nie pracuje się w stałych wymiarach godzinowych, i organizm sam się przyzwyczaja do pewnej rutyny, tworząc sobie samemu cykl snu i aktywności. Ja np. do tej pory mimo różnych godzin aktywności, czy w pracy czy na studiach nigdy nie przysypiam drzemiąc w ciągu dnia, co zdarza się wielu moim znajomym.
Teraz godzinę kładzenia się spać i wstawania mam ściśle określoną i mój organizm sam mi to komunikuje. Jakbym tylko zaczął pracować w nieregularnych godzinach to tez bym pewnie chodził przymulony.. smile

15

Odp: Ślamazarny facet

Moze tez trzeba spojrzec na siebie, tak jak w moim przypadku. Mój maz zachowuje sie podobnie i jesli wiem, ze zrobie cos szybciej od niego to nawet nie probuje go zaczepiac, zeby nie strzępić języka. A jesli zauwazy to raz czy dwa, pozniej się rozleniwia i mysli, ze po co ma sie przemeczac, skoro zrobisz to za niego smile) kwestia charakteru, trzeba znalezc zloty srodek

16

Odp: Ślamazarny facet

Każde z was ma inną wagę dla wydarzeń, dla ciebie prace córki czy piżama ważniejsze jest to pierwsze, dla niego dokładanie odwrotnie. W tej kwestii - musisz nauczyć się akceptacji,
ale oczywiście może być tak, że jemu jest wygodnie, wydaje mi się, że powinniście przedyskutować i wprowadzić wyraźny podział obowiązków. Jeśli twoim zadaniem jest ogarnięcie dzieciaka do przedszkola, to kompletnie - skoro nie dopilnowałaś jej prac, to biegniecie razem na górę, ponosisz konsekwencję spóźnienia do pracy, itd. Natomiast nikt nie powiedział, że odwożenie waszego dziecka do przedszkola to musi być Twój obowiązek, skoro on ma zdalną pracę i 5 min wcześniej/później nie robi mu różnicy, to może on powinien to robić?
Nie chcę wchodzić w podział waszych obowiązków, bardziej chcę napisać, że jeżeli coś leży po twojej stronie - to kompletnie.

17

Odp: Ślamazarny facet

Pamiętam Cię z Twojego wątku o dziecku i ogólnie. Już wtedy lubiłaś marudzić i demonizować,  więc myślę, że przesadzasz.

A mąż niech zrobi badania.

18

Odp: Ślamazarny facet

Hej,

Napiszę może przykład z dziś.

Córka jest chora, zawiało ją. Wczoraj byłam z nią ja, dziś miałbyć on. Ja nie mam umowy o prace, zatem nie mogę sobie pozwolić na opiekę zbytnio. Nie chcodzi o to ze mi potrącą, ale zwyczajnie się nikt na to nie zgdza sad, ale ad rem.

Korzystam z diety pudełkowej mimo że jest okropna, ale mojemu patrnerowi gotowanie w domu śmierdzi i przeszkadza, bo on pracuje. (on pracuje zawsze i o każdej godzinie, przy czym przeglądanie twittera to też praca)

On z racji luźniejszych godzin woli wyjść  na obiad, bo odgrzewane źle smakuje.

Rano wstałam poszłam do sklepu po bułki dla córki i mleko dla niego, ok kupiłam.

Mówię do niego "słuchaj, tu masz zupę dla niej, jest jeszcze to i to" na co słyszę że ze mna nie da się żyć bo ja stale coś chce. Godzina 7:50 a on jest tak nieprzytomny jak normali ludzie o 4 rano !

Jak nie śpi min 8 h a najlepiej 9 to jest niewyspany. Oczywiście w każde popołudnie on pracuje, w każdy weekend sad

19

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:

Hej,

Napiszę może przykład z dziś.

Córka jest chora, zawiało ją. Wczoraj byłam z nią ja, dziś miałbyć on. Ja nie mam umowy o prace, zatem nie mogę sobie pozwolić na opiekę zbytnio. Nie chcodzi o to ze mi potrącą, ale zwyczajnie się nikt na to nie zgdza sad, ale ad rem.

Korzystam z diety pudełkowej mimo że jest okropna, ale mojemu patrnerowi gotowanie w domu śmierdzi i przeszkadza, bo on pracuje. (on pracuje zawsze i o każdej godzinie, przy czym przeglądanie twittera to też praca)

On z racji luźniejszych godzin woli wyjść  na obiad, bo odgrzewane źle smakuje.

Rano wstałam poszłam do sklepu po bułki dla córki i mleko dla niego, ok kupiłam.

Mówię do niego "słuchaj, tu masz zupę dla niej, jest jeszcze to i to" na co słyszę że ze mna nie da się żyć bo ja stale coś chce. Godzina 7:50 a on jest tak nieprzytomny jak normali ludzie o 4 rano !

Jak nei śpi min 8 h a najlepiej 9 to jest niewyspany. Oczywiście w każde popołudnie on pracuje, w każdy weekend sad

Martyno, 8 godzin właśnie powinien spać człowiek, żeby się wyspać.

Po drugie, ja nieprzytomności nie widzę, a raczej widzę zmęczonego Tobą człowieka.
Nie wiem, czy to wynika z Twojej postawy, czy z ogólnej niechęci do życia, czy charakteru Twojego partnera.

Ogólnie uważam, że trochę przesadzasz.

20

Odp: Ślamazarny facet

Martyno, czemu tak dyrygujesz swoim mężem?
Jakby był przynajmniej niepełnosprawny umysłowo, albo z połową rozumu dorosłych ludzi.
Dajże mu kilka dni spokoju i zobacz, czy to przyniosło jakąś poprawę wink
Nie musisz mu przecież palcem pokazywać każdej rzeczy, gwarantuję, że jak pójdziesz do pracy, a dziecko zgłodnieje - to on sam dojdzie do tego gdzie jest Wasza lodówka i co w niej trzymacie. Czy naprawdę musisz mu tłumaczyć jak półgłówkowi - to zupa, to to, to tamto? Przecież on ma oczy i widzi gdzie co jest.
Przyznam bez bicia, że gdyby mnie ktoś tak ciągle sztorcował, ponaglał i traktował jak durną, to też wzbudzałoby to moją irytację.
Przecież dorosły mąż i ojciec potrafi się zająć przeziębionym dzieckiem i bez szczegółowej listy czynności od Ciebie.
On wcale nie jest ani ślamazarny, ani nieprzytomny. Jest po prostu zły i poirytowany ciągłą musztrą.
Macie różne temperamenty, to wszystko. A dodatkowo Ty, traktujesz go jak nierozgarniętego głąba smile

21

Odp: Ślamazarny facet

Dzięki za wszystkie wpisy.
Nie myślałam o tym, że ja się zachowuje jak dyktator.

Jestem przeciwieństwem Skandynawów ja wszytko robię szybko, w ciągłym pośpiechu nietety tego tez oczekuje ode mnie moja praca, że wszystko ma być na już. sad

On współpracujący z korporacją gdzie jest pytany jakie ma uwagi i potrzeby do swojego stanowiska pracy powoli przyzwyczaj się do tego, że ok możesz odpowiedzieć za 2 dni, nie spieszy się, bo po co. Ja natomiast gotuję w soboty i sprzątam jednocześnie sad

22

Odp: Ślamazarny facet

Tak, domyślam się, że Twoja "wielofunkcyjność" to wymóg trybu życia i pracy, a nie Twoje widzimisię.
Często jest tak, że kobieta jest jak wieloręka bogini Kali, która i tak ma tych rąk za mało. Daj sobie trochę luzu w wychowywaniu męża, nie męcz siebie samej pokazywaniem mu palcem gdzie co ma i jak ma do tego trafić, nie trzymaj w głowie listy przydatnych dla niego rzeczy. Gwarantuję Ci, że z prostymi rzeczami poradzi sobie sam.
Czy myślałaś o tym, że Twoja złość na męża może być wynikiem tego, że różnice w Waszej pracy - w trybie i w skali pośpiechu - odczuwasz jako krzywdzące dla siebie? Czy jest to możliwe?

Dla przykładu - mój mąż również ma zupełnie odmienny temperament niż ja. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jest własnie powolny i ślamazarny. Jednak to są tylko pozory. Spokój, opanowanie i rozsądek mojego męża pozwoliły wyjść cało z niejednej opresji, z której ja - natychmiastowo/zadaniowa kobieta - nie widziałam wyjścia.

23

Odp: Ślamazarny facet

sorrki, ale jednak gdyby mąż mi powiedział, ze on nie zejdzie, gdzie robie wszystko żeby ogarnąć wszystko na czas to bym chyba go wyśmiała. raz, drugi, siódmy można powtarzać a tak to bym kurde nastawiła mu budziki żeby raz to ON wszystko zrobił a ty mu powiesz, że nie możesz tego zrobić, bo nie jesteś ubrana... no hit.

24

Odp: Ślamazarny facet
jaśminka napisał/a:

sorrki, ale jednak gdyby mąż mi powiedział, ze on nie zejdzie, gdzie robie wszystko żeby ogarnąć wszystko na czas to bym chyba go wyśmiała. raz, drugi, siódmy można powtarzać a tak to bym kurde nastawiła mu budziki żeby raz to ON wszystko zrobił a ty mu powiesz, że nie możesz tego zrobić, bo nie jesteś ubrana... no hit.


Dokładnie, w tym jest problem, że ja ogarniam jak wielofunkcyjny robot, a on mówi że nie może bo jest w piżamie. Oczywiście wszyscy sąsiedzi marzą o tym, zeby go zobaczyć w tej piżamie i codzinnie wypatrują.

IsaBella77 napisał/a:

Tak, domyślam się, że Twoja "wielofunkcyjność" to wymóg trybu życia i pracy, a nie Twoje widzimisię.

Dokładnie smile


IsaBella77 napisał/a:

Często jest tak, że kobieta jest jak wieloręka bogini Kali, która i tak ma tych rąk za mało.

Często mówię do córki mam 2 ręce, że nie dam rady, a ona jak to przecież mogłabyś mieć 4.

IsaBella77 napisał/a:

Czy myślałaś o tym, że Twoja złość na męża może być wynikiem tego, że różnice w Waszej pracy - w trybie i w skali pośpiechu - odczuwasz jako krzywdzące dla siebie? Czy jest to możliwe?

Tak oczywiście moja praca która jest wymagająca, ale sama ją sobie wybrałam, bardziej lub mniej świadomie, nie uważam tego za krzywdzące, kazdy jest Panem swojego losu, a charakter pracy w XXI wieku wykonywanej przez 30 latków może się obrócić o 180 stopni.

25

Odp: Ślamazarny facet
IsaBella77 napisał/a:

Przyznam bez bicia, że gdyby mnie ktoś tak ciągle sztorcował, ponaglał i traktował jak durną, to też wzbudzałoby to moją irytację.

Irytację i opór.
Martyno, patrzysz na swojego męża przez pryzmat własnej osoby, a on jest po prostu inny, ma inny temperament i inny rytm dnia. Usiądź z nim kiedyś, porozmawiaj, wyklaruj jak to wygląda z Twojego punktu widzenia i znajdźcie jakiś kompromis. To jest możliwe do wypracowania, ale pod warunkiem, że potraktujesz go jak dorosłego, odpowiedzialnego człowieka, a nie kogoś, kto musi mieć nad sobą opiekunkę, bo inaczej z niczym samodzielnie sobie nie poradzi. Jest nawet takie określenie, które uznałabym w Waszym przypadku za bardzo trafne - Ty swojego męża po prostu kastrujesz.

26

Odp: Ślamazarny facet
Olinka napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Przyznam bez bicia, że gdyby mnie ktoś tak ciągle sztorcował, ponaglał i traktował jak durną, to też wzbudzałoby to moją irytację.

Irytację i opór.
Martyno, patrzysz na swojego męża przez pryzmat własnej osoby, a on jest po prostu inny, ma inny temperament i inny rytm dnia. Usiądź z nim kiedyś, porozmawiaj, wyklaruj jak to wygląda z Twojego punktu widzenia i znajdźcie jakiś kompromis. To jest możliwe do wypracowania, ale pod warunkiem, że potraktujesz go jak dorosłego, odpowiedzialnego człowieka, a nie kogoś, kto musi mieć nad sobą opiekunkę, bo inaczej z niczym samodzielnie sobie nie poradzi. Jest nawet takie określenie, które uznałabym w Waszym przypadku za bardzo trafne - Ty swojego męża po prostu kastrujesz.

Raczej daleka jestem od stwierdzenia, że ja go kastruję. Raczej jego działenie polega na tym, żeby nikt nic od niego nie chciał.
Szczerze możemy sobie powiedzieć nie sprząta, maksymalnie raz na kwrtał odkurzy, sporadycznie wyciągnie naczynia ze zmywarki.

Zakupy sa dla niego wielkim problemem, tu cięzko o jednoznaczna odpowiedź czy problemem jest to że trzeba tam iść czy że trzeba zapłacić.  sad

Dziecko zawożę ja odbierać obdbiram głównie ja, czasem on jednak tylko wtedy kiedy jak jest obok przedszkola ok 16, dla porównania, ja jadę specjalnie w przeciwnym kierunku, jednak nie jest to dla mnie wielkim problemem.

27

Odp: Ślamazarny facet

Na mój gust, to on jest zmęczony ciągłym sztorcowaniem.
Usiądź z nim kiedyś, najlepiej, jak dziecka nie będzie, albo jak będzie spało - i SPOKOJNIE powiedz, co Cię denerwuje w jego zachowaniu i czego oczekujesz.

Chcesz, by odbierał dziecko z przedszkola lub robił inne rzeczy - powiedz mu to.
Rozmowa, rozmowa, rozmowa.

Bo na razie to wygląda trochę tak, że Tobie przeszkadza to, że on nie jest energiczny o 7 rano. Sama chyba przyznasz, że to wygląda trochę komicznie.

28

Odp: Ślamazarny facet

Cieżko jest nam porozmawiać, gdyż dziecko idzie spać bardzo późno lub późno. Jak zaśnie to ja "ogarniam dom" .
Najczęściej pórby sprowadzają się do tego, że on nie ma czasu, nie ma ochoty, nie chce mu się, nie będzie marnował czasu. Możemy porozmawiać w środę rano, czyli jak ja jestem w pracy big_smile

Wyśle do mnie wiadomość oczywiście, że ja nie odpisze w ciagu minuty, gdyż ja w pracy pracuję, fakt że przy komputerze i z tych 10 min mnie nikt nie rozlicza, jednak czasem jest różnie.

Większość partnerek jego kolegów nie pracuje, zatem oni nie robią nic w domu i on też uważa że to jest ok.

29

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:

Cieżko jest nam porozmawiać, gdyż dziecko idzie spać bardzo późno lub późno. Jak zaśnie to ja "ogarniam dom" .

Martyno, co jest dla Ciebie ważniejsze, porozmawianie z mężem i rozwiązanie problemu, czy ''ogarnięty'' dom?

30

Odp: Ślamazarny facet
Cyngli napisał/a:
Martyna777 napisał/a:

Cieżko jest nam porozmawiać, gdyż dziecko idzie spać bardzo późno lub późno. Jak zaśnie to ja "ogarniam dom" .

Martyno, co jest dla Ciebie ważniejsze, porozmawianie z mężem i rozwiązanie problemu, czy ''ogarnięty'' dom?

Dla mnie oczywiście, że porozmawianie z partnerem, ale dla nigo odwrotnie, bo porzadek musi być smile Oczywiście sam go nie zrobi smile

Poza tematem kiedyś mu powiedziałam, że zachowuje się jak w restauracji siada, ma podane i odchodzi z tym że w restauracji zostawia chociaż kelnerce napiwek.

31

Odp: Ślamazarny facet

Martyno, a co się takiego stanie, jeśli trochę odpuścisz? Samej sobie odpuścisz. Zajmij się sobą i dzieckiem, a mąż jest dorosły, jeśli nabrudzi, to niech posprząta, a jak zabraknie mu w lodówce tego, co potrzebuje, to niech po to idzie.
Swoją stroną chyba sama trochę się gubisz, nie wiedząc co stanowi u Was główny problem, a tych wyraźnie nawarstwiło się już całkiem sporo. Postawa męża to jedno, ale to braki w komunikacji są źródłem Twoich frustracji i powstających konfliktów. Pamiętaj też, że masz prawo stawiać granice.

32

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Martyna777 napisał/a:

Cieżko jest nam porozmawiać, gdyż dziecko idzie spać bardzo późno lub późno. Jak zaśnie to ja "ogarniam dom" .

Martyno, co jest dla Ciebie ważniejsze, porozmawianie z mężem i rozwiązanie problemu, czy ''ogarnięty'' dom?

Dla mnie oczywiście, że porozmawianie z partnerem, ale dla nigo odwrotnie, bo porzadek musi być smile Oczywiście sam go nie zrobi smile

Poza tematem kiedyś mu powiedziałam, że zachowuje się jak w restauracji siada, ma podane i odchodzi z tym że w restauracji zostawia chociaż kelnerce napiwek.

Zawsze możesz powiedzieć, że skoro tak mu zależy na porządku, to może sam posprzątać. Przecież to Wasze wspólne miejsce zamieszkania.

Żeby rozmowa była udana, nie może opierać się na złośliwych przytykach. Warto unikać wyrzutów typu ''bo Ty zawsze.../bo Ty nigdy...''.
Dobrze jest zdania formułować w ten sposób: ''boli mnie gdy Ty.../nie lubię, gdy Ty.../nie podoba mi się, gdy Ty...''.

33

Odp: Ślamazarny facet
Olinka napisał/a:

Martyno, a co się takiego stanie, jeśli trochę odpuścisz? Samej sobie odpuścisz. Zajmij się sobą i dzieckiem, a mąż jest dorosły, jeśli nabrudzi, to niech posprząta, a jak zabraknie mu w lodówce tego, co potrzebuje, to niech po to idzie.
Swoją stroną chyba sama trochę się gubisz, nie wiedząc co stanowi u Was główny problem, a tych wyraźnie nawarstwiło się już całkiem sporo. Postawa męża to jedno, ale to braki w komunikacji są źródłem Twoich frustracji i powstających konfliktów. Pamiętaj też, że masz prawo stawiać granice.

Masz rację, nie postawiłam granic sad

W efekcie wszystko, co złe, jest moją winą.
I wszystko jest moim obowiązkiem, od zakupu bułek po zakup ubrań dla dziecka.
Od pozbierania naczyń do zmywarki, do posprzątania łazienki.

To wszystko jest dla mnie frustrujące i pewnie dlatego irytuje mnie, że ja na tych pełnych obrotach muszę szaleć od rana, a on zwyczajnie przed 8 rano jest nieprzytomny.

34

Odp: Ślamazarny facet

Im więcej piszesz Martyno, tym bardziej wyłania się z tego obraz jednoosobowego związku ... zupełnie jakbyś była sama i miała dwójkę małych dzieci, z których jedno jest w wieku przedszkolnym, a drugie po 30.
Jesteś matką ich obojga i widzę, że musisz dbać o oboje w równym stopniu.
A przecież jedynej rzeczy, której mężczyzna nie jest w stanie zrobić, to urodzenie dziecka.
Jakim cudem przerasta go opróżnienie zmywarki, czy posprzątanie łazienki?
Może Twój mąż - powiedzmy sobie to szczerze - nie jest wcale ślamazarny, tylko zwyczajnie leniwy?

35

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:

To wszystko jest dla mnie frustrujące i pewnie dlatego irytuje mnie, że ja na tych pełnych obrotach muszę szaleć od rana, a on zwyczajnie przed 8 rano jest nieprzytomny.

No widzisz, po nitce do kłębka sama doszłaś do słusznego wniosku. Irytacja na męża, że rano jest nieprzytomny, to tylko emocje wtórne, bo problem leży gdzieś znacznie głębiej.
Wewnętrznie złości Cię, że za dużo masz na głowie, ale mimo wszystko w poczuciu bezradności starasz się wszystkiemu podołać i sprostać wszelkim oczekiwaniom. Rzecz w tym, że to odbywa się Twoim kosztem.
Tak więc zamiast szukać tematów zastępczych, poproś męża o rozmowę i powiedz, proszę, jak się z tym wszystkim czujesz i że jesteś zwyczajnie zmęczona swoją rolą, tym bardziej, że przecież masz obok kogoś, kto jest za to wszystko tak samo odpowiedzialny. Oczywiście, że on może się buntować, ale jeśli nie poczuje się zaatakowany, być może temat przemyśli i coś do niego w końcu dotrze. Może nie dziś, nie jutro, ale choćby to było za tydzień czy miesiąc, to uwierz, że naprawdę warto. Tylko głośne wyrażenie swoich oczekiwań da Ci szansę na zmianę.

P.S.
Jeżeli mąż unika rozmów, to powiedz mu, że potrzebujesz z nim porozmawiać i jeśli poczuje się na to gotowy, niech do Ciebie przyjdzie, ale liczysz, że to nie będzie w przyszłym dziesięcioleciu wink.

36

Odp: Ślamazarny facet

Serdecznie dziękuję Wam za wsparcie smile

Problem jest w tym, że mój partener taki schemat wyniósł z domu, że to kobieta robi wszystko, co uzasadniał tym, że zarabia mniej big_smile, to musi "nadrabiać".

37

Odp: Ślamazarny facet

Wybacz, ale to jest idiotyczne podejście.
Trudno mi zrozumieć, że możesz się na to wszystko godzić.

38

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:

Serdecznie dziękuję Wam za wsparcie smile

Problem jest w tym, że mój partener taki schemat wyniósł z domu, że to kobieta robi wszystko, co uzasadniał tym, że zarabia mniej big_smile, to musi "nadrabiać".

Schematy tego typu można zwalczać, wpływać na zmianę rozumowania dobrą argumentacją i pewną dawką uczuć ;-)
Chyba, że druga osoba zapiera się rękami i nogami przed zmianą, wtedy nic się nie da zrobić.

39

Odp: Ślamazarny facet

Być może niektórzy mnie zjedzą, a choć podejście tego mężczyzny dalekie jest od podejścia Twojego, Martyno, męża, to moim zdaniem tak to powinno funkcjonować w zdrowej relacji.
Tekst krąży po sieci, przypuszczam, że jest fikcyjny, za to przesłanie bardzo właściwe:

Ja nie pomagam żonie!

Po południu wpadł do nas przyjaciel. Przy kawie gadaliśmy o życiu, codziennych sprawach. W pewnej chwili powiedziałem: "Poczekaj chwilkę, pozmywam tylko i zaraz wracam." Popatrzył na mnie jakbym co najmniej oznajmił, że idę budować rakietę kosmiczną. Odpowiedział z mieszanką zaskoczenia i podziwu: „To fajnie, że pomagasz żonie. Ja swojej nie pomagam, bo jak to robię, to ona nie wykazuje żadnej wdzięczności, np. w zeszłym tygodniu umyłem podłogę i nawet nie usłyszałem dziękuję."

Usiadłem z powrotem i wyjaśniłem mu, że ja nie „pomagam” żonie, bo moja żona nie potrzebuje pomocnika – potrzebuje partnera. To nie jest kwestia pomagania, bo mamy podział obowiązków. Mieszkamy razem w domu, więc to oczywiste, że sprzątam ten dom, bo też go brudzę.

Ja nie pomagam mojej żonie w kuchni, bo ja również muszę jeść, więc muszę też gotować.

Ja nie pomagam mojej żonie zmywać naczyń – robię to, bo ja też używam talerzy, szklanek i widelców.

Nie pomagam żonie przy dzieciach, bo to też moje dzieci i to mój ojcowski obowiązek.

Nie pomagam żonie w praniu, wieszaniu czy składaniu ubrań – robię to, bo to także ubrania moje i moich dzieci.
Ja nie jestem „pomocą” w domu, jestem jego częścią. A jeśli chodzi o wdzięczność i podziękowania, to zapytałem przyjaciela, kiedy ostatni raz podziękował swojej żonie, kiedy skończyła sprzątać dom, zajmować się praniem, zmieniać pościel, kąpać dzieci, gotować, zajmować się całą resztą…

Czy ty jej podziękowałeś tak naprawdę, coś w stylu: „Super, Kochanie! Jesteś fantastyczna!”?

Ta historia wydaje Ci się absurdalna? Dziwna? Czemu oczekujesz nagród i pochwał, kiedy raz w życiu zdarzy Ci się umyć podłogę? Zastanawiałeś się nad tym, przyjacielu? Może dlatego, że nasza kultura jest nadal maczystowska i wierzymy w to, że zajmowanie się domem jest obowiązkiem kobiety, a facet nie musi kiwać palcem. Podziękuj swojej żonie, tak jak byś chciał, żeby Tobie podziękowano. Rusz się, zachowuj jak prawdziwy partner, a nie jak gość, który przychodzi tylko zjeść, spać, wykąpać się i zaspokoić potrzeby seksualne… Poczuj się u siebie, jak w domu. W swoim domu!

Prawdziwa zmiana w naszym społeczeństwie zaczyna się w naszych domach, gdzie uczymy nasze córki i synów poczucia wspólnoty.

- Stowarzyszenie Kongres Kobiet

40

Odp: Ślamazarny facet

Kochane jesteście, że tak dzielnie odpisujecie smile

Cieżko jest walczyć z facetem który ma 32 lata i w jego ocenie wszystko jest ok.
Jednak ja nie chce mu mówić, wez posprzątaj, rozwieś pranie tylko po ludzku, żeby to sam zrobił.

Bardzo mnie boli to, e taki przykład daje córce, która też uwaza, że nie musi sprzątać, bo ja to zrobię. Jak jej zwrócę uwagę to zawsze słyszę, że czemu ją denerwuję, powoduję że płacze i on nie ma spkoju, kiedy mogłabym sama posprzątać. Jak wiadomo dziecko nie powinno wydawać dzwięków, bo jemu to przeszkadza.

41

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:

Cieżko jest walczyć z facetem który ma 32 lata i w jego ocenie wszystko jest ok.
Jednak ja nie chce mu mówić, wez posprzątaj, rozwieś pranie tylko po ludzku, żeby to sam zrobił.

W mniej lub bardziej formalny sposób ustaliliście podział obowiązków i tak funkcjonujecie. Macie córkę w wieku przedszkolnym to stawiam że tak jest od conajmniej kilku lat. Dlaczego miałby uważać że coś nie jest w porządku ? On swoje robi on swoje obowiązki na które się zgodził wykonuje. Ciągle patrzy w monitor a one emitują niebieskie światło które zaburza system czuwania i snu i potem ciągle jest zmęczony. To Tobie nagle przestało się podobać robienie wszystkiego i chcesz zmian. Do tego najwyraźniej to Tobie bałagan przeszkadza bardziej niż pozostałym domownikom.
To co możesz próbować zrobić to negocjować. Porozmawiać z mężem i mu powiedzieć że nie dajesz rady że jest Ci za ciężko i chcesz aby wziął na swoje barki jakiś dodatkowy obowiazek domowy. Nie możesz mu kazać że ma robić to czy tamto to on ma wybrać i Ci powiedzieć że od dziś będzie np robił zakupy. I jak to ustalicie i on będzie to robił z początku bardzo ślamazarnie nie tak dobrze jak Ty byś to zrobiła a być może całkiem źle to Ty (i to jest najtrudniejsze) masz być zadowolona i dać mu ten święty spokój i cieszyć się że robi to co chciałaś.
No chyba że już na dobre weszłaś w rolę cierpientnicy która musi wszystkim dyrygować bo ma tak silną potrzebę kontroli a nieposprzątane rzeczy w domu traktuje jako okazję do mówienia innym co mają robić.

42

Odp: Ślamazarny facet
uleshe napisał/a:

To co możesz próbować zrobić to negocjować. Porozmawiać z mężem i mu powiedzieć że nie dajesz rady że jest Ci za ciężko i chcesz aby wziął na swoje barki jakiś dodatkowy obowiazek domowy. Nie możesz mu kazać że ma robić to czy tamto to on ma wybrać i Ci powiedzieć że od dziś będzie np robił zakupy.

Byłoby świetnie, gdyby podział obowiązków ustalony został w sposób naturalny, jeśli jednak nie jest to możliwe, to bardzo dobrze - na wyobraźnię, ale i organizacyjnie - działa zrobienie listy rutynowych czynności i zajęć, które ktoś musi wykonać, by dom sprawnie funkcjonował i było w nim czysto. Warto pokazać, że dom to nie tylko pełna lodówka i czyste skarpetki, ale też milion czynności, z których każda z osobna niekoniecznie zajmuje dużo czasu, ale jak już zbierze się je wszystkie do kupy, to jest to niezły hardcore, jeśli całość zrzucona zostaje na barki jednej osoby, a w domu żyją trzy. Potem bierze się taką listę i każdy sam deklaruje czym się zajmie, a to co zostanie na końcu, bo wszyscy podchodzą do tego jak do jeża, trzeba jakoś mądrze podzielić.
Przy podziale oczywiście warto wziąć pod uwagę szereg czynników, jak choćby to ile czasu w związku z pracą zawodową i innymi stałymi obowiązkami każdy ma możliwość przeznaczyć na domowe zajęcia.

W tym miejscu pojawiło mi się pytanie: czy córka ma w domu jakieś stałe obowiązki? Na przykład dba o porządek w swoim pokoju, myje po sobie kubek i talerzyk, podlewa kwiatki?

43

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:

Drogie forumowiczki


Wstaje rano myje się ubieram, robię makijaż (ogólnie wszystko, to aby wyglądać jak człowiek tongue ), robię córce kakao albo herbatę budze ją ubieram i jedziemy do przedszkola. To wszystko przy założeniu że powinnam o 8 rano być w pracy, co nie jest wyczynem.

Dziś rano był szanony dzień z winy pani z przedszkola która pomyliła posiłki, więc rano musiałam się upewnić czy śniadnie będzie czy nie, ok kwestia 5 minut. Córka zapomniała swoich prac, stojąc pod samochodem dzownię do niego i mówię znieść je na dół, a co słysze, że jest w piżamie i nie moze. Normalnie we mnie się zagotowało, bo ja rozumiem idź do sklepu, ale zejść na dół z bloku w którym mieszka 6 rodzin?!

I tak jest prawie zawsze, prosisz weź coś zrób to zanim się podniesie to już 3 razy szybciej ja to zrobie.

Jednak jeśli np kasjerka w sklepie jest powolna zwyczajnie ma gorszy dzień jest zmęczona bez znaczenia co, to fuczy niemiłosiernie, że powolna.

I co z nim dalej zrobić, jak na każde słowo obudź się reaguje "fochem"?

Może późno kładzie się spać i po prostu wolno się z rana rozkręca.
To podzielcie się obowiązkami - ty ranne, on wieczorne.
I jeśli on za często fuczy, to też mu pofukaj na wszystko dookoła. Tylko może nie z rana. smile

44

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:

Serdecznie dziękuję Wam za wsparcie smile

Problem jest w tym, że mój partener taki schemat wyniósł z domu, że to kobieta robi wszystko, co uzasadniał tym, że zarabia mniej big_smile, to musi "nadrabiać".

IsaBella77 napisał/a:

Wybacz, ale to jest idiotyczne podejście.
Trudno mi zrozumieć, że możesz się na to wszystko godzić.

To pewnie będzie bardzo niepopularna opinia, ale co mi tam... big_smile Ja bym się z tym do pewnego stopnia zgodziła. Nie z tym, że kobieta i wszystko, ale z tym, że ten, co mniej zarabia, mógłby nadrobić właśnie pracami domowymi, oczywiście pod warunkiem, że finanse w związku są wspólne.
Zarabiam nieźle, do tego sama decyduję, ile pracuję = mam wpływ na wysokość swoich zarobków. Załóżmy, że mój partner zarabia sporo gorzej. Dla mnie naturalnym by było, że skoro jesteśmy razem, to - jako że mam taką możliwość - albo pracuję trochę więcej, albo ograniczam nieco swoje wydatki, pracując tyle, co wcześniej, żebyśmy razem mieli na wszystko. Znaczy, nie wyobrażam sobie jakiegoś rozliczania się czy zastanawiania, na jaki wyjazd na weekend będzie stać mojego partnera, kiedy sama chowałabym pieniądze do skarpety. Może głupie by było z mojej strony to, że pewnie nie zapytałabym go wprost, co on na to, ale to by pewnie wyszło w praniu, a jak mówiłam, naturalnym by było dla mnie traktowanie zarobków jako naszego wspólnego dobra, najlepiej na tyle delikatnie, żeby nie miał z tym problemu (podobno faceci czasem takie problemy miewają, na punkcie wysokości zarobków tongue). No ale, co za tym idzie, chyba jednocześnie uznałabym, że on może w takim razie więcej zrobić ze swojej strony, też bym to uznała za naturalne i nie poświęcała temu żadnej uwagi i dyskusji - prawdopodobnie dopóki nie zażądałby właśnie idealnie równego podziału obowiązków domowych. No bo, halo, skoro nagle mamy liczyć, że on robi A, B, C i D, a ja tylko X i Y, to ja w zasadzie też bym mogła policzyć, ile godzin spędzam na pracy tylko i wyłącznie na jego rzecz. Czy nie wypadałoby w takim razie pomyć za mnie te naczynia czy poodkurzać?

Błąd w swoim podejściu widzę jeden: dopiero ten wątek uświadomił mi, że tu mogą być różne zdania i że pewne rzeczy w związku ktoś będzie chciał dokładnie rozliczać. Dotąd, jak napisałam, dla mnie dzielenie się tym, co zarobię, byłoby naturalne - ot, bo mogę, i za tak samo naturalne uznałabym, że ta druga strona będzie chciała pomóc w takim razie w inny sposób. Nie przyszło mi do głowy pytać, bo i jak? Słuchaj, skarbie, ja nam zarobię na ten telewizor, co to go ostatnio chciałeś, a Ty szorujesz podłogi przez miesiąc? Ja tego naprawdę wcześniej nie rozpatrywałam w kategoriach coś za coś, raczej jako robienie dla związku tego, co komu lepiej/szybciej wyjdzie. Dopiero ten wątek jakoś obudził we mnie diablątko - jak wyobraziłam sobie, że usłyszałabym coś o dyskusji o idealnie równym podziale obowiązków, to cóż... Pracę zarobkową też da się przeliczyć na godziny.

45

Odp: Ślamazarny facet
SaraS napisał/a:

Pracę zarobkową też da się przeliczyć na godziny.

Problem w tym, że nie wszystko w związku da się przeliczyć na roboczo-godziny.
Małżeństwo, związek - winno być partnerstwem, a nie formą kary dla tego ze współmałżonków, który ośmiela się zarabiać mniej.
Jeżeli obowiązki nie są podzielone współmiernie równo, to nie da się uniknąć sytuacji, w której jeden z partnerów czuje się nadmiernie obciążony i wykorzystywany, niezależnie od tego jakie generuje przychody.
Dodatkowo w sytuacji Autorki mamy również do czynienia z opieką nad dzieckiem, i przejęciem na siebie wszelkich obowiązków związanych z logistyką przedszkola, opieki w razie choroby dziecka, czy wszystkich innych rzeczy związanych z dzieckiem. Począwszy od zakupów majtek dla córki, a skończywszy na codziennym organizowaniu małej czasu popołudniami i wieczorami.

46

Odp: Ślamazarny facet

Weźmy też pod uwagę, że to mogłoby się sprawdzić, gdyby w każdej pracy zarobki zależne były od tego ile czasu się na nią poświęca, czyli rosły wprost proporcjonalnie, a tak przecież nie jest. Może się więc zdarzyć, że strona zarabiająca mniej, będzie angażować większą część dnia od zarabiającej więcej. Praca jest po prostu różnie wyceniania i w wielu sytuacjach trudno mieć do partnera o to pretensje, a przy okazji rościć sobie prawo do ograniczenia z tego tytułu własnych obowiązków w domu. Pomijam przy tym, na co już zwróciłaś, IsaBello, uwagę, że nie na tym przecież polega partnerstwo, żeby się w ten sposób wyceniać i targować.

47

Odp: Ślamazarny facet

Tak, mi jest łatwiej patrzeć na to w ten sposób, bo moja praca właśnie tak wygląda - ile sobie popracuję, tyle będę miała. I chciałabym zaznaczyć, że specjalnie nie odnosiłam się do wątku autorki, to raczej była dygresja. Bo ja bym się chyba źle poczuła w takiej sytuacji, trudno powiedzieć, czy smutna, czy niedoceniana, czy jeszcze inaczej, gdybym w odpowiedzi na poświęcanie czasu na pracę na nas oboje, otrzymała wykaz obowiązków domowych, które zawalam. Bardzo możliwe, że bym się dostosowała inaczej, niż by oczekiwano - jasne, poświęcę dodatkowe 10 h tygodniowo na dom, ale kosztem pracy, tej części pracy, z której pieniądze szły na "wyrównywanie poziomu życia". No bo czemu obowiązki po połowie, ale zarobić mam na siebie i częściowo na drugą połówkę?

48

Odp: Ślamazarny facet

Obowiązki nigdy nie są po połowie, jeśli chodzi o wkład w rodzinne życie Saro.
W jaki niby sposób mąż Autorki tego wątku mógłby wyrównać "swój przydział" w byciu w ciąży i w wydaniu na świat dziecka?
Przecież to jest dla niego niedostępne.
Jak to więc wycenić, do czego przyrównać, żeby nosiło znamiona sprawiedliwego podziału, o którym piszesz?

We wspólnym życiu chodzi o szacunek i wzajemność w o wiele większym stopniu, niż o kasę, czy zmywanie.
Nie da się podzielić wszystkiego na dwie idealnie równe połowy. Ale okazywana sobie troska i miłość, sprawia, że śmieci wynoszą się same.
Dodatkowo jeszcze jedna kwestia przyszła mi do głowy ... a jeśli któryś z partnerów jest niepełnosprawny? Lub też chory, w leżącym stadium?
Wtedy ani nie przysporzy kasy, ani czystych podłóg.
Przestaje więc być partnerem? W jaki sposób taki małżonek ma się wywdzięczać drugiemu?
Jak wtedy będzie wyglądało zarabianie na siebie i na jakąś tam połówkę ?
A jeśli są dzieci? Czy rodzice mają zarabiać i uiszczać składki w równej wysokości na wspólne dzieci?

49

Odp: Ślamazarny facet

Zgadzam się, że nie będzie idealnie po równo. Właściwie to chodziło mi właśnie o coś w rodzaju wzajemności. Spotykam się z koleżanką, powiedzmy, jest układ, że ja przynoszę wino, ona ciastka. Koleżanka przywozi mi coś, o co prosiłam - ja wyciągam i wino, i ciastka. To tak w dużym uproszczeniu, ale takie rzeczy wychodzą jakby bez gadania.
Przykład z ciążą niezły. Oczywiście, że facet nie będzie w ciąży. Równie oczywiste by dla mnie było, że jak kobieta jest w ciąży, ciąża się daje we znaki, to facet wokół tej kobiety robi więcej niż normalnie (czy też za nią). A nie wyskakuje, na przykład, z podziałem obowiązków. tongue
W sumie, jak tak sobie myślę, to mi nawet nie chodziło o to, że ten, co zarabia więcej, ma w domu nic nie robić - absolutnie. Uważam jednak, że dobrze byłoby to uwzględnić, jeśli się da. Wciąż patrzę po sobie - jeśli ja poświęciłabym X godzin czasu na pracę więcej, żeby mojemu partnerowi było lepiej, to, uważam, dobrze by było, gdyby on to dostrzegał i robił więcej czegoś tam innego dla/za mnie. Tylko powtórzę - ja tak godzinowo kalkulować zaczęłam dopiero tutaj. Dotąd było to tylko jakieś instynktowne przekonanie, że gdyby było trzeba, to ja mogę pracować więcej, jednocześnie zrzucając z siebie coś innego. No i w drugą stronę byłoby podobnie - gdyby facet intensywnie partycypował w kosztach mojego utrzymania, sama z siebie przejęłabym więcej obowiązków.

Niepełnosprawność czy choroba to dla mnie coś zupełnie innego. I akurat tutaj, niestety, to nawet nie hipoteza, bo mój partner jest nieuleczalnie chory, więc jestem świadoma tego, że będą okresy, w których wszystkim będę zajmować się ja. Ale co innego nie mieć możliwości mi pomóc, a co innego - nie, bo nie, bo ma być po równo (chociaż to akurat nie ma zastosowania, bo finansowo radzi sobie świetnie, ja tam wyżej sobie tylko teoretyzowałam).

50

Odp: Ślamazarny facet

Przeniesione z kolejnego wątku Autorki:

Martyna777 napisał/a:

Witam,

Prosze o pomoc, bo nie wiem czy problem tkwi we mnie czy w moim partnerze.

Przechodząc do konkretów, mój facet ciągle narzeka, ale ciągle.

Problem, źle posprzątane, nie dokładnie, za mało posprzątane.
Obiad źle ugotowane, pytam czy nie doprawiony, nie, poprostu zły.
W szafie niepoukładne, nierówno.
Dziecko wydaje dzwięki, co mu przeszkadza, dziecko mówi i coś chce.
Czemu wyszłam na siłownię, problem, czemu źle wyglądam.
Byłam zbyt długo w pracy. Za mało zarabiam.

Oczywiście są jeszcze smaczki w stylu źle pokrojona bułka.

Dla jasności on nie sprząta zawsze to robię ja. Jednakże co ja nie robię to jest źle, nie sprzatam źle, sprzatam źle bo nie odpowiednio, bo hałas, bo problem że nie zajmuję się dzieckiem, problem że po pracy rozmawiam z kimś o pracy. Mam wrażenie, że nie ważne co robię i tak jest źle. Nawet nasze życie intymne jest źle, bo się nei staram i nie urozmaicam, on oczywiście tego też nie robi, bo wszystko jest z mojej inicjatywy.

51

Odp: Ślamazarny facet

Autorko - masz gotowe rozwiązanie Twoich problemów smile
Skoro źle coś robisz - mąż na pewno zrobi to lepiej. Zupa za słona - jutro czekasz na obiad w jego wykonaniu.
Źle poskładane skarpetki - jutro sam je sobie zdejmie z suszarki i poskłada.
Jego krytyka - Ty spokojnie przestań to robić.
Za mało zarabiasz - jesli usłyszysz taki tekst spokojnie z nim porozmawiaj, że możesz znaleźć drugą pracę, albo dłużej zostawać w tej.
I nie przejmuj się - Twój facet to malkontent. Wymaga tresury.
Mój gdy narzekał, że obiad zły - zabrałam mu talerze sprzed nosa i wywaliłam wszystko do śmieci smile Teraz gotuję pyszne obiadki.

52

Odp: Ślamazarny facet

Najbardziej mnie boli, że im bardziej ja się staram tym jemu bardziej źle. 

Z tej różnicy w zarobkach zobił sobie usprawiedliwienie na wszystko.
Skoro on pracuje i zarabia więcej to ja powinnam już robić wszystko. Utwierdza go w tym jego mama, która zawsze mówi, że ja bez niego umrę z głodu. Kiedy się to czyta można mieć wrażenie że ja zarabiam minimalną a tak nie jest.
Trochę kilka rzeczy mi sie w życiu źle ułożyło, trochę nie wyszło, trochę postawiłam na złą kartę, jednak czy to jest aż taka zyciowa tragedia?!
Nikt nie wie co będzie za 5 lat, tego co jest teraz też nikt nie przewidział.

Fakt, jestem trochę niezorganizowana i łatwe rzeczy mnie przerastają bo je bagatelizuję.

53

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:

Fakt, jestem trochę niezorganizowana i łatwe rzeczy mnie przerastają bo je bagatelizuję.

Dopiero co narzekałaś, że on jest niezorganizowany...

54

Odp: Ślamazarny facet
Cyngli napisał/a:
Martyna777 napisał/a:

Fakt, jestem trochę niezorganizowana i łatwe rzeczy mnie przerastają bo je bagatelizuję.

Dopiero co narzekałaś, że on jest niezorganizowany...

Raczej powolny jest, nie spieszy się z niczym.

55

Odp: Ślamazarny facet

Przestań się tak starać - psujesz go.
A i tak nie będziesz mieć z jego strony żadnej wdzięczności.

Zwal sprytnie część obowiązków na niego - wykorzystując jego marudzenie.
Zarobki nie mają tu nic do rzeczy. On jest zwyczajny leniuch.

56

Odp: Ślamazarny facet
Marata napisał/a:

Przestań się tak starać - psujesz go.
A i tak nie będziesz mieć z jego strony żadnej wdzięczności.

Zwal sprytnie część obowiązków na niego - wykorzystując jego marudzenie.
Zarobki nie mają tu nic do rzeczy. On jest zwyczajny leniuch.

W jego ocenie to ja jestem leniem, bo mało sprzątam, bo źle gotuje, bo nie układam mu ładnie w szafie i wiele wiele innych tego typu podobnych. sad

57

Odp: Ślamazarny facet

Ale nie jesteś leniem prawda? Uwaga teraz napiszę coś co wstrząśnie światem. Nie jest ważne co on sobie myśli i co mówi. Ważne jest co Ty myślisz i jak się czujesz. Nie daj się zapedzic w myślenie że to twoje obowiązki i masz zapierniczac w domu i w pracy. Uswiadom mu że razem zalozyliscie rodzinę. I po kobiecemu sprytem przekaż mu część obowiązków. Powodzenia smile

58

Odp: Ślamazarny facet

Kochane forumowiczki,

Otóż moj ukochany, który rano jest nieprzytomny oświadczył mi wczoraj wieczorem, iż jutro, czyli dziś wychodzi na stand up. Poczułam się dziwnie, bo zawsze wychodziliśmy razem, a taraz?
Dla porówanania ja nie wychodze nigdzie, rano przed praca zawożę dziecko po pracy odbieram potem się nią zajmuje, nawet jak chce iść na siłownię to musze sobie ogranąć taką żeby była tam opiekunka do dzieci. Poczuła się dzwnie zwłaszcza, że ja nie mam dnia wolnego, on zwyczajnie w każdy weekend pracuje najczęściej po 12 godzin a poniedziałek jest jego wolnym dniem. Kiedyś przypadkiem dowiedziałam się że był w kinie, teraz wieczorem kolejne wyjście i tak ... no jest dziwnie. Raz powiedziałam mu że żyje jak singiel dlatego, że jak idzie do sklepu to kupi jedną bułkę dla siebie, a o reszcie nie pomyśli. Nie chce mu robić wyrzutów, bo to w sumie ma prawo do swojego życia, ale czuję się z tym dziwnie, niezręcznie. Poznaliśmy się jako dość młodzi ludzie, więc siłą rzeczy nie zbudowaliśmy ogromnego osobnego życia i tu nagle po 30 mamy je budowac?

59

Odp: Ślamazarny facet

Witajcie

Po raz kolejny przychodzę do Was po pomoc.

Moj partner chce się rozstać, to już definitywne, pozostało ustalić warunki. Dziecko opieka wspólna czy walczyć, wyciągając mu wszystko co złe byle jej nie dostał.

Jedst dobrym ojcem, jednak może jako skrzywdzona, opuszczona kobieta powinnam mu robić na złość.

Jak mają wyglądać święta? Jak ja mam dalej żyć?
Mam ochotę się schować I nigdy z tego miejsca nie wychodzić.

Jak żyć po takiej tragedii? Co powiedzieć dziecko? Co powienieć innym?

60

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:

Witajcie

Po raz kolejny przychodzę do Was po pomoc.

Moj partner chce się rozstać, to już definitywne, pozostało ustalić warunki. Dziecko opieka wspólna czy walczyć, wyciągając mu wszystko co złe byle jej nie dostał.

Jedst dobrym ojcem, jednak może jako skrzywdzona, opuszczona kobieta powinnam mu robić na złość.

Jak mają wyglądać święta? Jak ja mam dalej żyć?
Mam ochotę się schować I nigdy z tego miejsca nie wychodzić.

Jak żyć po takiej tragedii? Co powiedzieć dziecko? Co powienieć innym?

Nie powinnaś mu robić na złość, bo to głupie i niedojrzałe. Co mówić dziecku? Prawdę. Że rodzice już nie chcą być razem, ale, że tata bardzo ją kocha i to się nigdy nie zmieni. Ponadto pozwalaj na kontakty ojca z córką, nie ograniczaj ich z powodu urażonej dumy, bo dziecko na tym ucierpi.

Jak będą wyglądać Święta? Córka będzie trochę u Ciebie, a trochę u niego. Ustalicie to Wy, albo sąd.

Teraz cierpisz, to zrozumiałe. Ale to z czasem minie.

61

Odp: Ślamazarny facet
Martyna777 napisał/a:

Witajcie

Po raz kolejny przychodzę do Was po pomoc.

Moj partner chce się rozstać, to już definitywne, pozostało ustalić warunki. Dziecko opieka wspólna czy walczyć, wyciągając mu wszystko co złe byle jej nie dostał.

Jedst dobrym ojcem, jednak może jako skrzywdzona, opuszczona kobieta powinnam mu robić na złość.

Żadna zemsta, która odbije się negatywnie na dziecku, nie jest warta tego, żeby o niej myśleć.
Nie musisz karać partnera za rozstanie. Nie musisz karać córki za rozstanie, ani siebie też nie.

Martyna777 napisał/a:

Jak mają wyglądać święta? Jak ja mam dalej żyć?
Mam ochotę się schować I nigdy z tego miejsca nie wychodzić.

Święta, to teraz najmniejszy problem.

Martyna777 napisał/a:

Jak żyć po takiej tragedii? Co powiedzieć dziecko? Co powienieć innym?

Powiedzieć prawdę oczywiście. Że się rozstaliście - o ile do tego dojdzie.
A żyć powoli. Najpierw z dnia na dzień, spokojnie.

62

Odp: Ślamazarny facet

Nie potrafię być spokojna. Mam uczucie jakby mi ktoś zepsuł życie i jeszcze próbował na mnie zwalić winę.
Na domiar złego co godzinę słyszę, że widzisz jakim złym człowiekiem jesteś, nawet nie umiesz sie z tym pogodzić, jak rozumiem mam sie cieszyć.

W jego ocenie, on ma jeszcze szanse ułożyć sobie życie, a mnie życzy żebym sie związała z oszustem, bo tylko na to zasługuję. Ciężko po takich słwach stwierdzić kto jest złym człowiekiem.

63

Odp: Ślamazarny facet

Mówi do Ciebie tak, jakby miał o coś wielki żal.
Stało się coś w te Święta? Skąd ta nagła decyzja o rozstaniu?

64

Odp: Ślamazarny facet

Od dawna mówił o rozstaniu. To już nie są miesiace a lata.
Nigdy nie byłam wystarczająco dobra, za mało sprzątałam, za słabo gotowałam, nie sprzątałam nawet jego rzeczy.
Wszystko co robiłam było złe, nie wazne jak się starałam zawsze było złe. Nawet to jaka jest moja mama która mieszka 800 km od nas mu nie odpowiada, że niby będę taka sama.

Zawsze brałam winę na siebie, że za mało posprzątane, że podłoga nie jest lustrem, że zupa nie smakuje tak jak w restauracji z gwiązdką Michelin, brałam to na siebie i przepraszałam. Nawet jak mnie obrażał to tez przepraszałam, ale już nie mam siły przeprosić za to że żyję. Nawet dziś mi powiedział, że moja wina, że zaszłam w ciąże.

W jego ocenie ja jestem zbyt nerwowa, może i jestem, mam stresującą pracę, stres w domu, że stale coś źle i już nie mam siły

65

Odp: Ślamazarny facet

W nocy nie spałam, cały dzień siedzę przybita i nie mogę poradzić sobie z mętlikiem w głowie.

W mojej ocenie moj luby zrobił ze mnie popychadło, cokowilek by się nie działo było moją winą. Ekstremalne oczekiwania, permanetmne niezadowolenie.  Nieustanne poczucie wyższości tego, że jest się lepszym, tego że ja jestem zerem, że nic nie mam.

Kiedy się poznaliśmy ja byłam studentką on miał świetna pracę perspektywy, zawsze to ja byłam tą gorszą połową. Mnięły lata, ale tak zostało, że to ja jestem ta zła, że nic nie umiem, że nie potrafię, że jestem zerem. Jego poczucia wyższości nie zmienię bo tak został wychowany, w poczuciu lepszości od innych.

Posty [ 1 do 65 z 122 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024