Wakacje chylą się ku końcowi. Moje były w sumie udane, ale chyba dość naiwnie, liczyłem na jakiś wakacyjny romans, a przynajmniej na poznanie jakiejś samotnej kobiety. Niestety, spotykałem tylko facetów, pary, albo rodziny. Jak spędziłyście te wakacje, jak je generalnie spędzacie, jak chciałybyście spędzić i czy robicie coś by się na tych wakacjach dać komuś odnaleźć?
Ja spędziłem wakacje w pracy
Wakacje chylą się ku końcowi. Moje były w sumie udane, ale chyba dość naiwnie, liczyłem na jakiś wakacyjny romans, a przynajmniej na poznanie jakiejś samotnej kobiety. Niestety, spotykałem tylko facetów, pary, albo rodziny. Jak spędziłyście te wakacje, jak je generalnie spędzacie, jak chciałybyście spędzić i czy robicie coś by się na tych wakacjach dać komuś odnaleźć?
A więc Tycho. Powiem Ci co ja robię
Nie myślałam ani o romansach, ani o przelotnych znajomościach, nie zastanawiałam się nad tym w ogóle, nie mniej jednak, nie dalej niż tydzień temu w (tu subiektywna opinia) jednym z najpiękniejszych miejsc na Ziemi, w promieniach przedpołudniowego słońca, w sprzyjającej aurze i wśród dobrodziejstw Matki Natury, przemiłym głosem dobywającym się z roześmianuch ust zagadnęło mnie coś... na kształt mojego ideału faceta (co zdziwiło mnie że w ogóle posiadam takowy?) a przynajmniej tyle podpowiedziały mi moje uwarunkowania ewolucyjno-biologiczne w tych nanosekundach, w których przyswajałam naprędce stojące przede mną treści wzrokowe wraz z ich rozbrajającym uśmiechem. Wśród dobrodziejstw Matki Natury.
W rezultacie treści dźwiękowych z kolei i padających w nich pytań wywiązała się przemiła wymiana zdań, której towarzyszyła przemiła wymiana uśmiechów, a której ciągu dalszego przytoczyć... nie mogę, albowiem zupełnie znienacka i nieoczekiwanie obudziło się we mnie niezwykle silne przekonanie, że 'ja już muszę iść' i co gorsza, za tym przekonaniem, w ułamku sekundy, bez przyjrzenia się temu przekonaniu, bez zastanowienia się nad zasadnością jego istnienia moje usta powiedziały temu rozanielonemu panu (niemniej rozanielone) zupełnie serdeczne i jak najbardziej szczere 'miłego dnia' po czym poszłam w cholerę.
I tyle było z mojej strony odnajdywania się u schyłku sezonu letniego 2019
Ja spędziłem wakacje w pracy
![]()
![]()
![]()
Ja też. Miałam całe 9 dni urlopu.
A więc Tycho. Powiem Ci co ja robię
Nie myślałam ani o romansach, ani o przelotnych znajomościach, nie zastanawiałam się nad tym w ogóle, nie mniej jednak, nie dalej niż tydzień temu w (tu subiektywna opinia) jednym z najpiękniejszych miejsc na Ziemi, w promieniach przedpołudniowego słońca, w sprzyjającej aurze i wśród dobrodziejstw Matki Natury, przemiłym głosem dobywającym się z roześmianuch ust zagadnęło mnie coś... na kształt mojego ideału faceta (co zdziwiło mnie że w ogóle posiadam takowy?) a przynajmniej tyle podpowiedziały mi moje uwarunkowania ewolucyjno-biologiczne w tych nanosekundach, w których przyswajałam naprędce stojące przede mną treści wzrokowe wraz z ich rozbrajającym uśmiechem. Wśród dobrodziejstw Matki Natury.
W rezultacie treści dźwiękowych z kolei i padających w nich pytań wywiązała się przemiła wymiana zdań, której towarzyszyła przemiła wymiana uśmiechów, a której ciągu dalszego przytoczyć... nie mogę, albowiem zupełnie znienacka i nieoczekiwanie obudziło się we mnie niezwykle silne przekonanie, że 'ja już muszę iść' i co gorsza, za tym przekonaniem, w ułamku sekundy, bez przyjrzenia się temu przekonaniu, bez zastanowienia się nad zasadnością jego istnienia moje usta powiedziały temu rozanielonemu panu (niemniej rozanielone) zupełnie serdeczne i jak najbardziej szczere 'miłego dnia' po czym poszłam w cholerę.
Dostrzegam u Ciebie podobny talent do sabotowania własnego życia uczuciowego co u siebie Co było tam gdzie musiałaś iść? Kolacja? Autobus? Kolejny odcinek "Korony królów"?
Takich ludzi jak my powinno się wyłapywać już w szkole podstawowej, w sposób podobny do tego jak wyłapuje się dzieci z wadą postawy, krzywym zgryzem czy wadą wymowy, i kierować do specjalistów w celu korekty ich interakcji społecznych, bo takie zachowania przynoszą nam większą szkodę niż seplenienie.
Powiedz chociaż co to za jedno z najpiękniejszych miejsc na Ziemi, kim był ten cud Natury i o czym rozmawialiście.
6 2019-08-24 07:06:59 Ostatnio edytowany przez trx (2019-08-24 07:14:49)
Takich ludzi jak my powinno się wyłapywać już w szkole podstawowej, w sposób podobny do tego jak wyłapuje się dzieci z wadą postawy, krzywym zgryzem czy wadą wymowy, i kierować do specjalistów w celu korekty ich interakcji społecznych, bo takie zachowania przynoszą nam większą szkodę niż seplenienie.
cudowne, po prostu cudowne
Niestety, ale zważywszy na szybką dezercję oraz gapowatość niczego nie dowiedziałam się o panu, nawet imienia, nawet pochodzenia. Odnotowałam jedynie jego dość niecodzienne umiejętności, polegające na rozmiękczaniu kolan. Jak kretynka pierwszej klasy głupio uśmiechałam się odpowiadając na pytania, nie zadając własnych, nasza - jak celowo napisałam - zwięzła wymiana zdań mogła stanowić dopiero preludium do rozmowy. Po ustaleniu skąd jestem, co tu robię, gdzie idę, dlaczego pieszo, co w ogóle porabiam, że tu ładnie, że tu miło, poddałam się impulsowi ucieczki ku mocno istotnemu wprawdzie dla mnie miejscu, ale ponieważ szłam tam po prostu pocykać zdjęcia, w dodatku ponownie, nic by się nie stało gdybym nie urywała w pół słowa i pogawędziła choć pięć minut dłużej A nuż dowiedziała bym się czegoś ciekawego. Miejsce akcji to Prowansja.
Tak, niezdarność społeczna mam na drugie
A gdzie Ty spędziłeś swoje "dziewięć dni" ?
Odnotowałam jedynie jego dość niecodzienne umiejętności, polegające na rozmiękczaniu kolan.
Znaczy się fizjoterapeuta . Może nawet bio-, skoro bez fizycznego kontaktu.
Po ustaleniu skąd jestem, co tu robię, gdzie idę, dlaczego pieszo, co w ogóle porabiam, że tu ładnie, że tu miło, poddałam się impulsowi ucieczki ku mocno istotnemu wprawdzie dla mnie miejscu, ale ponieważ szłam tam po prostu pocykać zdjęcia, w dodatku ponownie, nic by się nie stało gdybym nie urywała w pół słowa i pogawędziła choć pięć minut dłużej
A nuż dowiedziała bym się czegoś ciekawego.
Niestety i mnie zdarzały się podobne sytuacje. Raz wtargnęły mi na polu namiotowym 2 dziewczyny do namiotu w celu wyciągnięcia mnie na tańce, a ja uciekłem w sen. Innym razem, w rzęsistym deszczu pomogłem jednej ładnej pani wymienić koło w samochodzie, a potem bez słowa odjechałem w tym deszczu na rowerze. Z czasem chyba nauczyłem się odważniej reagować na takie sytuacje, tyle że coraz mniej ich doświadczam. Jako kobieta masz chyba większą szansę na to, że coś podobnego się kiedyś powtórzy, więc po prostu bądź gotowa
Z drugiej strony, doświadczałem również podobnych reakcji jako facet, gdy próbowałem się odezwać do kobiety i dostawałem jakieś zdawkowe odpowiedzi, po których następowała ucieczka. Zawsze odbierałem je jako dyplomatyczną formę powiedzenia mi "spadaj", a może właśnie rozmiękczałem kolana? No cóż, już się nie dowiem...
Miejmy nadzieję, że chociaż zdjęcia Ci ładne wyszły. Mnie ostatnio zdarza się wybierać na robienie zdjęć, a potem nawet ich nie wyjmuję z aparatu.
A gdzie Ty spędziłeś swoje "dziewięć dni" ?
U mnie dni było nawet więcej, bo trzy tygodnie. Urlop podzielony: najpierw Sardynia, a potem Karkonosze. Ciekawe za ile lat dopiero obejrzę sobie zdjęcia, które zrobiłem...?
Moje wakacje były do bólu banalne - i dobrze mi z tym Nie miałam siły (emocjonalnie), pieniędzy ani ochoty, by wymyślać specjalne atrakcje, a i tak było o.k. Mieszkam od roku w warunkach, które bardzo kojarzą mi się z letniskiem. Przed domem mam podwórko i zawsze kręcą się jacyś sąsiedzi, z którymi można pogadać. Wypiłam wiele kawek przed domem z pewnym sympatycznym, choć nieco trunkowym 28-latkiem. Całkiem jak na wakacjach.
Raz udało mi się wyskoczyć na jednodniową wycieczkę połączoną ze spływem kajakowym - ale supersprawa!
U mnie dni było nawet więcej, bo trzy tygodnie. Urlop podzielony: najpierw Sardynia, a potem Karkonosze. Ciekawe za ile lat dopiero obejrzę sobie zdjęcia, które zrobiłem...?
Wzięłam wypowiedź Niepodobnej za Twoją. Wyrazy skruchy z mojej strony ;] No to zdjęcia muszą być super, szkoda żeby leżały (moje generalnie też zawsze "dojrzewają"
)
Niestety i mnie zdarzały się podobne sytuacje. Raz wtargnęły mi na polu namiotowym 2 dziewczyny do namiotu w celu wyciągnięcia mnie na tańce, a ja uciekłem w sen
Ech znam to z autopsji. Dziś najbardziej wstydzę się tego, że w licznych sytuacjach, gdy unikałam interakcji społecznej stosując metodę ewakuacji "na sen" pewnie było widać, że udaję.
Innym razem, w rzęsistym deszczu pomogłem jednej ładnej pani wymienić koło w samochodzie, a potem bez słowa odjechałem w tym deszczu na rowerze.
Ona też pewnie była przeszczęśliwa wówczas Na bank pomyślała, że miałeś ją za niezły pasztet, skoro byłeś dość miły by dla niej zmoknąć, dość miły by zmienić koło, ale od jej towarzystwa lepsza była nawet ulewa
Z czasem chyba nauczyłem się odważniej reagować na takie sytuacje, tyle że coraz mniej ich doświadczam. Jako kobieta masz chyba większą szansę na to, że coś podobnego się kiedyś powtórzy, więc po prostu bądź gotowa
Jak dotąd na przestrzeni lat wiele się u mnie nie zmienia, może gafy odrobinę mniej toporne
Masz tę przewagę, że jako mężczyzna wiele możesz wziąć w swoje ręce i jest to mile widziane. Ja jako kobieta też mogę, ale musiałabym po kobiecemu, a brak mi kobiecego sprytu
Moje wakacje były do bólu banalne - i dobrze mi z tym smile Nie miałam siły (emocjonalnie), pieniędzy ani ochoty, by wymyślać specjalne atrakcje, a i tak było o.k. Mieszkam od roku w warunkach, które bardzo kojarzą mi się z letniskiem. Przed domem mam podwórko i zawsze kręcą się jacyś sąsiedzi, z którymi można pogadać. Wypiłam wiele kawek przed domem z pewnym sympatycznym, choć nieco trunkowym 28-latkiem.
I super Jestem domatorką i bardzo lubię wziąć sobie urlop, żeby posiedzieć w spokoju w domu
Choć mojemu miejscu na Ziemi w przeciwieństwie do Twojego daleko do charakteru letniska
W tym roku też znaczną część urlopu spędziłam na "domowaniu", niestety nie tak jak sobie to wcześniej zakładałam.
Masa pracy, stresów, dwa załamania, pogrzeb. Do rzyci z takimi wakacjami.
Lucyfer, co Cię tak załamało?
Kurde, ja pogrzebów tego roku miałam więcej niż przez całe dotychczasowe życie Doszłam do wniosku, że trzeba się przyzwyczajać
Trx, ja domatorką jestem i nie jestem Chyba wszystko lubię, podróże, wyjścia i wyjazdy kocham, ale tego roku jakoś mniej energii - nie wiem, czy to kwestia wieku, przeżyć czy zdrowia. Pewnie wszystkiego po trochu. Doceniam urok zwykłego siedzenia na d...
Ona też pewnie była przeszczęśliwa wówczas
Na bank pomyślała, że miałeś ją za niezły pasztet, skoro byłeś dość miły by dla niej zmoknąć, dość miły by zmienić koło, ale od jej towarzystwa lepsza była nawet ulewa
Nie... po pierwsze niczego mi nie zaproponowała, po drugie - była chyba z matką .
Masz tę przewagę, że jako mężczyzna wiele możesz wziąć w swoje ręce i jest to mile widziane. Ja jako kobieta też mogę, ale musiałabym po kobiecemu, a brak mi kobiecego sprytu
Nie jest to takie proste jak się wydaje. Ilekroć próbuję "brać sprawy w swoje ręce", kobiety prezentują uprzejmą obojętność. Ja w zasadzie odpuszczam od razu, bo nie wierzę w "wypracowanie" sobie zainteresowania. Dodatkowo, zostaje się z kacem porażki i ze świadomością "braku sprawczości" w swoim życiu.
Dodatkowo, zostaje się z kacem porażki i ze świadomością "braku sprawczości" w swoim życiu.
Wiem o czym mówisz. To niefajnie jest uczucie. Potrafi zostawać na długo.