Toksyczna relacja. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 10 ]

Temat: Toksyczna relacja.

Hej!
Znalazłam to forum szukając w internecie historii o toksycznych związkach i czuję wewnętrzną potrzebe wyrzucenia z siebie wszystkiego co we mnie siedzi.

Jestem w toksycznym “związku”- bo w sumie, to już nie jest związek, a znowu wpływa to na mnie destrukcyjnie.

4 lata temu zaczęłam spotykać sie z K., który jest starszy ode mnie o 8 lat, jest już po przejsciach i rozwodzie. 3,5 roku były emocjonalną chuśtawką, były kłótnie, przerwy i zgoda. I tak w kółko, regularnie. Po każdej kłotni obiecywałam sobie koniec, cały czas myśląc o nim, mieszkamy blisko siebie więc też go widywałam i gdy on po 2-3 tyg. nagle się odzywał ja miękłam.

Po koniec stycznia po kolejnej jakieś tam kłotni odcięłam się całkiem, zablokowałam  go i przez pół roku dochodziłam do siebie. W tym czasie dostawalam raz na miesiac, dwa jakies wiadomosci od niego z innych jego numerow ale już wtedy nie miękłam.

Miesiąc temu spotkałam go, pogadaliśmy i niby ok, po czasie znowu go spotkałam, znowu pogadalismy  i tak pare razy i doszliśmy do wniosku, że możemy żyć w koleżeństwie. Wiem- głupota. Zaćmienie jakieś. Myślałam, że jestem silna.

Niestety nasze spotkania raz na jakiś czas spowodowały, że coś we mnie zaczęło pękać.

Desperacko ratując siebie napisłam wczoraj, że nie umiem żyć w takiej znajomości i powoduje to, że jestem nieszczęśliwa.

I wiecie co- czekam aż odpisze. Co jest ze mną nie tak, czemu się tak katuje, czemu nie umiem bardziej krytycznie na niego spojrzeć, a ciągle krytycznie patrzę na siebie.

Chyba liczę na jakiegoś kopa od was, albo może miałyście podobne historie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Toksyczna relacja.

Tutaj historii o toksycznych partnerach jest bardzo dużo- sama namiętnie je studiuję i zadaję dokładnie takie pytania jak Ty.
Poczytaj temat Kalejdoskopki - Starość z narcyzem. Bardzo mądre komentarze.

3

Odp: Toksyczna relacja.
wrobelkarolina napisał/a:

Tutaj historii o toksycznych partnerach jest bardzo dużo- sama namiętnie je studiuję i zadaję dokładnie takie pytania jak Ty.
Poczytaj temat Kalejdoskopki - Starość z narcyzem. Bardzo mądre komentarze.

Dzięki

4

Odp: Toksyczna relacja.

Ja caly czas jestem w takim zwiazku. Nie potrafie zrobic z tym porzadku. Wszystko komplikuje to ze mamy 1,5 coreczke. Niby wiem ze widzi to wszystko i dla jej dobra powinnam to jak najszybciej zakonczyc, ale nie potrafie. Coraz gorzej ze mna caly czas placze albo sie trzese. Najgorsze jest to ze cale zycie uwazalam sie za babke z jajami a teraz czuje sie jak ostatnia sierota. Ktora nie potrafi ogarnac samej siebie. Tak naprawde czuje sie najgorsza mama na swiecie. Bo zamiast byc wzorem dla swojego dziecka to ja niszcze. Z Twojego postu wynika, ze takie poczucie zagubienia w tej sytuacji jest nieodzowne smile

5

Odp: Toksyczna relacja.
Korcia25 napisał/a:

Hej!
Znalazłam to forum szukając w internecie historii o toksycznych związkach i czuję wewnętrzną potrzebe wyrzucenia z siebie wszystkiego co we mnie siedzi.

Jestem w toksycznym “związku”- bo w sumie, to już nie jest związek, a znowu wpływa to na mnie destrukcyjnie.

4 lata temu zaczęłam spotykać sie z K., który jest starszy ode mnie o 8 lat, jest już po przejsciach i rozwodzie. 3,5 roku były emocjonalną chuśtawką, były kłótnie, przerwy i zgoda. I tak w kółko, regularnie. Po każdej kłotni obiecywałam sobie koniec, cały czas myśląc o nim, mieszkamy blisko siebie więc też go widywałam i gdy on po 2-3 tyg. nagle się odzywał ja miękłam.

Po koniec stycznia po kolejnej jakieś tam kłotni odcięłam się całkiem, zablokowałam  go i przez pół roku dochodziłam do siebie. W tym czasie dostawalam raz na miesiac, dwa jakies wiadomosci od niego z innych jego numerow ale już wtedy nie miękłam.

Miesiąc temu spotkałam go, pogadaliśmy i niby ok, po czasie znowu go spotkałam, znowu pogadalismy  i tak pare razy i doszliśmy do wniosku, że możemy żyć w koleżeństwie. Wiem- głupota. Zaćmienie jakieś. Myślałam, że jestem silna.

Niestety nasze spotkania raz na jakiś czas spowodowały, że coś we mnie zaczęło pękać.

Desperacko ratując siebie napisłam wczoraj, że nie umiem żyć w takiej znajomości i powoduje to, że jestem nieszczęśliwa.

I wiecie co- czekam aż odpisze. Co jest ze mną nie tak, czemu się tak katuje, czemu nie umiem bardziej krytycznie na niego spojrzeć, a ciągle krytycznie patrzę na siebie.

Chyba liczę na jakiegoś kopa od was, albo może miałyście podobne historie.


Jestes na dobrej drodze bo zadajesz pytanie 'dlaczego'. Musisz znalezc w sobie dokladnie problem, ktory sprawia, ze to Ciebie przyciaga i musisz byc ze soba absolutnie szczera.
Problemy tego typu sa jak ruska baba. Zewnetrzna czesc jest wielka i kazde 'dlaczego?' otwiera kolejna warstwe ktora jest mniejsza. W koncu dojdziesz do zrodla problemu i wtedy zobaczysz, ze problem nie jest tak wielki.
Wiem, ze to brzmi troche abstrakcyjnie wiec postaram sie dac swoj przyklad.


No wiec ja mialam toksyczne relacje i te relacje byly z charakterystycznym typem faceta. Wiec no tak spojrzalam na to i pomyslalam 'czemu ten typ'? No wiec jedna rzecz, ktora zauwazylam, ze te osoby sa podobne bardzo do mojej matki.
Z moja matka mialam relacje toksyczna zdecydowanie i moja matka napewno uzywa przemocy wobec mnie.
I tutaj juz widac jakas oczywista we mnie chec do powtarzania relacji z matka, ale z pozycji doroslej kobiety. Dominujacej nad tymi facetami, ktorzy sa tak podobni do niej. Ale tez jakas potrzeba zeby ich ranic i karac w ten sposob i nie czuc sie tak bez sil jak w dziecinstwie.
Na to skladalo sie wiecej rzeczy, moja natura do zajmowania sie jakimis sierotami zyciowymi. Moja potrzeba tych wszystkich dram jako ucieczki od innych moich problemow. Moja niezdolnosc do porzucania rzeczy w polowie, ale wrecz reanimowania trupa do konca.


Moja relacja z moim mezem napewno nie byla latwa na poczatku i on rzeczywiscie mial wiele podobnych cech do mojej matki.
On byl zazdrosny, wiszacy na mnie, stosujacy jakies dziwne metody. Ja zimna, odpychajaca, wewnetrznie sie gotujaca. Mielismy awantury z demolka.
On rozbil lampe nad moja glowa, ja kopnelam w jego strone krzeslo. Ja zamknelam sie w lazience, on kopem otwieral drzwi.
On plakal ja sie smialam.
Koniec koncow wlasnie w tej relacji zauwazylam co sie dzieje i dzieki temu uwolnilam sie z tego kregu i tez z relacji z moja matka.
Cala relacja sie zmienila po tym jak poszlam w podroz w glab samej siebie i swoich motywacji.
Nie polecam Ci jednak bys pozostala w tej relacji bo to zbyt ryzykowne i nie wchodz w zadna inna zanim nie dowiesz sie co robisz i nie przelamiesz tych w sobie pomyslow i problemow.

6

Odp: Toksyczna relacja.
nataliahh napisał/a:

Ja caly czas jestem w takim zwiazku. Nie potrafie zrobic z tym porzadku. Wszystko komplikuje to ze mamy 1,5 coreczke. Niby wiem ze widzi to wszystko i dla jej dobra powinnam to jak najszybciej zakonczyc, ale nie potrafie. Coraz gorzej ze mna caly czas placze albo sie trzese. Najgorsze jest to ze cale zycie uwazalam sie za babke z jajami a teraz czuje sie jak ostatnia sierota. Ktora nie potrafi ogarnac samej siebie. Tak naprawde czuje sie najgorsza mama na swiecie. Bo zamiast byc wzorem dla swojego dziecka to ja niszcze. Z Twojego postu wynika, ze takie poczucie zagubienia w tej sytuacji jest nieodzowne smile


Oj rzeczywiscie zupełnie inaczej to wygląda jak jest dziecko. Mieszkacie razem?

7

Odp: Toksyczna relacja.
Winter.Kween napisał/a:
Korcia25 napisał/a:

Hej!
Znalazłam to forum szukając w internecie historii o toksycznych związkach i czuję wewnętrzną potrzebe wyrzucenia z siebie wszystkiego co we mnie siedzi.

Jestem w toksycznym “związku”- bo w sumie, to już nie jest związek, a znowu wpływa to na mnie destrukcyjnie.

4 lata temu zaczęłam spotykać sie z K., który jest starszy ode mnie o 8 lat, jest już po przejsciach i rozwodzie. 3,5 roku były emocjonalną chuśtawką, były kłótnie, przerwy i zgoda. I tak w kółko, regularnie. Po każdej kłotni obiecywałam sobie koniec, cały czas myśląc o nim, mieszkamy blisko siebie więc też go widywałam i gdy on po 2-3 tyg. nagle się odzywał ja miękłam.

Po koniec stycznia po kolejnej jakieś tam kłotni odcięłam się całkiem, zablokowałam  go i przez pół roku dochodziłam do siebie. W tym czasie dostawalam raz na miesiac, dwa jakies wiadomosci od niego z innych jego numerow ale już wtedy nie miękłam.

Miesiąc temu spotkałam go, pogadaliśmy i niby ok, po czasie znowu go spotkałam, znowu pogadalismy  i tak pare razy i doszliśmy do wniosku, że możemy żyć w koleżeństwie. Wiem- głupota. Zaćmienie jakieś. Myślałam, że jestem silna.

Niestety nasze spotkania raz na jakiś czas spowodowały, że coś we mnie zaczęło pękać.

Desperacko ratując siebie napisłam wczoraj, że nie umiem żyć w takiej znajomości i powoduje to, że jestem nieszczęśliwa.

I wiecie co- czekam aż odpisze. Co jest ze mną nie tak, czemu się tak katuje, czemu nie umiem bardziej krytycznie na niego spojrzeć, a ciągle krytycznie patrzę na siebie.

Chyba liczę na jakiegoś kopa od was, albo może miałyście podobne historie.


Jestes na dobrej drodze bo zadajesz pytanie 'dlaczego'. Musisz znalezc w sobie dokladnie problem, ktory sprawia, ze to Ciebie przyciaga i musisz byc ze soba absolutnie szczera.
Problemy tego typu sa jak ruska baba. Zewnetrzna czesc jest wielka i kazde 'dlaczego?' otwiera kolejna warstwe ktora jest mniejsza. W koncu dojdziesz do zrodla problemu i wtedy zobaczysz, ze problem nie jest tak wielki.
Wiem, ze to brzmi troche abstrakcyjnie wiec postaram sie dac swoj przyklad.


No wiec ja mialam toksyczne relacje i te relacje byly z charakterystycznym typem faceta. Wiec no tak spojrzalam na to i pomyslalam 'czemu ten typ'? No wiec jedna rzecz, ktora zauwazylam, ze te osoby sa podobne bardzo do mojej matki.
Z moja matka mialam relacje toksyczna zdecydowanie i moja matka napewno uzywa przemocy wobec mnie.
I tutaj juz widac jakas oczywista we mnie chec do powtarzania relacji z matka, ale z pozycji doroslej kobiety. Dominujacej nad tymi facetami, ktorzy sa tak podobni do niej. Ale tez jakas potrzeba zeby ich ranic i karac w ten sposob i nie czuc sie tak bez sil jak w dziecinstwie.
Na to skladalo sie wiecej rzeczy, moja natura do zajmowania sie jakimis sierotami zyciowymi. Moja potrzeba tych wszystkich dram jako ucieczki od innych moich problemow. Moja niezdolnosc do porzucania rzeczy w polowie, ale wrecz reanimowania trupa do konca.


Moja relacja z moim mezem napewno nie byla latwa na poczatku i on rzeczywiscie mial wiele podobnych cech do mojej matki.
On byl zazdrosny, wiszacy na mnie, stosujacy jakies dziwne metody. Ja zimna, odpychajaca, wewnetrznie sie gotujaca. Mielismy awantury z demolka.
On rozbil lampe nad moja glowa, ja kopnelam w jego strone krzeslo. Ja zamknelam sie w lazience, on kopem otwieral drzwi.
On plakal ja sie smialam.
Koniec koncow wlasnie w tej relacji zauwazylam co sie dzieje i dzieki temu uwolnilam sie z tego kregu i tez z relacji z moja matka.
Cala relacja sie zmienila po tym jak poszlam w podroz w glab samej siebie i swoich motywacji.
Nie polecam Ci jednak bys pozostala w tej relacji bo to zbyt ryzykowne i nie wchodz w zadna inna zanim nie dowiesz sie co robisz i nie przelamiesz tych w sobie pomyslow i problemow.


Dziekuje za odpowiedz. Własnie czytalam dzisiaj, ze kobiety tkwiące w takich relacjach czesto maja jakaś przeszłość. Zaczęłam się poważnie zastanawiać i jak narazie nie doszłam do tego.
Moje poprzednie związki były normalne, to pierwszy związek w którym zgubiłam siebie i pozwoliłam na takie coś.
Z rodzicami też mam bardzo dobre relacje.

8

Odp: Toksyczna relacja.

Tak mieszkamy. Jestesmy w trakcie kupna domu, a ja zamiast sie cieszyc to mysle caly czas, ze moze niech on sam sie do niego wprowadzi, a ja i mala zostaniemy na moim malym mieszkanku. Generalnie caly czas mysle jak to jest ze nie zauwazylam z kim mam do czynienia. Widzialam jak tak takie zwiazki niszcza ludzi. A mimo wszystko weszlam w taki zwiazek i jeszcze zalozylam rodzine z taka osoba.

9

Odp: Toksyczna relacja.
Korcia25 napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:
Korcia25 napisał/a:

Hej!
Znalazłam to forum szukając w internecie historii o toksycznych związkach i czuję wewnętrzną potrzebe wyrzucenia z siebie wszystkiego co we mnie siedzi.

Jestem w toksycznym “związku”- bo w sumie, to już nie jest związek, a znowu wpływa to na mnie destrukcyjnie.

4 lata temu zaczęłam spotykać sie z K., który jest starszy ode mnie o 8 lat, jest już po przejsciach i rozwodzie. 3,5 roku były emocjonalną chuśtawką, były kłótnie, przerwy i zgoda. I tak w kółko, regularnie. Po każdej kłotni obiecywałam sobie koniec, cały czas myśląc o nim, mieszkamy blisko siebie więc też go widywałam i gdy on po 2-3 tyg. nagle się odzywał ja miękłam.

Po koniec stycznia po kolejnej jakieś tam kłotni odcięłam się całkiem, zablokowałam  go i przez pół roku dochodziłam do siebie. W tym czasie dostawalam raz na miesiac, dwa jakies wiadomosci od niego z innych jego numerow ale już wtedy nie miękłam.

Miesiąc temu spotkałam go, pogadaliśmy i niby ok, po czasie znowu go spotkałam, znowu pogadalismy  i tak pare razy i doszliśmy do wniosku, że możemy żyć w koleżeństwie. Wiem- głupota. Zaćmienie jakieś. Myślałam, że jestem silna.

Niestety nasze spotkania raz na jakiś czas spowodowały, że coś we mnie zaczęło pękać.

Desperacko ratując siebie napisłam wczoraj, że nie umiem żyć w takiej znajomości i powoduje to, że jestem nieszczęśliwa.

I wiecie co- czekam aż odpisze. Co jest ze mną nie tak, czemu się tak katuje, czemu nie umiem bardziej krytycznie na niego spojrzeć, a ciągle krytycznie patrzę na siebie.

Chyba liczę na jakiegoś kopa od was, albo może miałyście podobne historie.


Jestes na dobrej drodze bo zadajesz pytanie 'dlaczego'. Musisz znalezc w sobie dokladnie problem, ktory sprawia, ze to Ciebie przyciaga i musisz byc ze soba absolutnie szczera.
Problemy tego typu sa jak ruska baba. Zewnetrzna czesc jest wielka i kazde 'dlaczego?' otwiera kolejna warstwe ktora jest mniejsza. W koncu dojdziesz do zrodla problemu i wtedy zobaczysz, ze problem nie jest tak wielki.
Wiem, ze to brzmi troche abstrakcyjnie wiec postaram sie dac swoj przyklad.


No wiec ja mialam toksyczne relacje i te relacje byly z charakterystycznym typem faceta. Wiec no tak spojrzalam na to i pomyslalam 'czemu ten typ'? No wiec jedna rzecz, ktora zauwazylam, ze te osoby sa podobne bardzo do mojej matki.
Z moja matka mialam relacje toksyczna zdecydowanie i moja matka napewno uzywa przemocy wobec mnie.
I tutaj juz widac jakas oczywista we mnie chec do powtarzania relacji z matka, ale z pozycji doroslej kobiety. Dominujacej nad tymi facetami, ktorzy sa tak podobni do niej. Ale tez jakas potrzeba zeby ich ranic i karac w ten sposob i nie czuc sie tak bez sil jak w dziecinstwie.
Na to skladalo sie wiecej rzeczy, moja natura do zajmowania sie jakimis sierotami zyciowymi. Moja potrzeba tych wszystkich dram jako ucieczki od innych moich problemow. Moja niezdolnosc do porzucania rzeczy w polowie, ale wrecz reanimowania trupa do konca.


Moja relacja z moim mezem napewno nie byla latwa na poczatku i on rzeczywiscie mial wiele podobnych cech do mojej matki.
On byl zazdrosny, wiszacy na mnie, stosujacy jakies dziwne metody. Ja zimna, odpychajaca, wewnetrznie sie gotujaca. Mielismy awantury z demolka.
On rozbil lampe nad moja glowa, ja kopnelam w jego strone krzeslo. Ja zamknelam sie w lazience, on kopem otwieral drzwi.
On plakal ja sie smialam.
Koniec koncow wlasnie w tej relacji zauwazylam co sie dzieje i dzieki temu uwolnilam sie z tego kregu i tez z relacji z moja matka.
Cala relacja sie zmienila po tym jak poszlam w podroz w glab samej siebie i swoich motywacji.
Nie polecam Ci jednak bys pozostala w tej relacji bo to zbyt ryzykowne i nie wchodz w zadna inna zanim nie dowiesz sie co robisz i nie przelamiesz tych w sobie pomyslow i problemow.


Dziekuje za odpowiedz. Własnie czytalam dzisiaj, ze kobiety tkwiące w takich relacjach czesto maja jakaś przeszłość. Zaczęłam się poważnie zastanawiać i jak narazie nie doszłam do tego.
Moje poprzednie związki były normalne, to pierwszy związek w którym zgubiłam siebie i pozwoliłam na takie coś.
Z rodzicami też mam bardzo dobre relacje.


Dojdziesz do tego w koncu. I tak  u  mnie tez nagle nastapila zmiana. Najpierw mialam idealnego partnera, a po nim dopiero takie jakies dziwne problemy wyszly. Tez dlatego, ze bylam coraz starsza i nie przepracowane rzeczy wyszly.

Swoja droga, wlasciwie bylam zdania, ze mialam swietna relacje z rodzicami. Bo nie chcialam widziec prawdy.

10 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2019-08-11 11:15:43)

Odp: Toksyczna relacja.

Nie ma tutaj wielkiej filozofii. Emocje do drugiej osoby, niekoniecznie muszą iść w parze z dobrym traktowaniem Ciebie przez nią. Jest to pewna forma uzależnienia, z którą musisz się uporać i najlepiej zerwij kontakt. Po czasie wrócisz do porządku. Na te chwilę będziesz jedynie się męczyć.

Posty [ 10 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024