Jak w temacie. Mam 21 lat, studiuję, a mimo to nie mam i nigdy nie miałem znajomych, o dziewczynie nie mówiąc. Mimo że cały czas próbuję zagadywać, inicjować kontakt, nic to nie daje. Co zrobić?
Opowiedz coś o tych swoich próbach zagadywania. Gdzie zagadujesz, jak to wygląda, w jakich sytuacjach? Ciężko powiedzieć co możesz robić dobrze, a co możesz robić źle...
W sumie nie zastanawiałem się nigdy nad tym. Zawsze jak pojawiałem się w jakimś większym gronie osób (nowa szkoła, studia itd.) to po prostu normalnie się przedstawiałem i zagadywałem, np. pytając o coś.
Ale niestety dla ludzi jestem ostatnim wyborem. Do mnie zwracają się tylko, jeśli czegoś chcą albo kiedy w pobliżu nie ma nikogo innego. Wszyscy gdzieś wychodzą, spotykają się, a ze mną nikt nie chce...
Mam zainteresowania, poczucie humoru, jestem otwarty na ludzi, przyjaźnie nastawiony do każdego, kulturalny, miły, ale to nic nie daje.
Do obcych dziewczyn na ulicy nigdy nie zagadywałem, raczej próbowałem do koleżanek z klasy czy osób, które choć trochę znałem, ale żadna nie była zainteresowana bliższym poznaniem mnie...
skoro studiujesz, to na pewno są jakieś imprezy studenckie, w akademikach itp. Idź na taką imprezę, na pewno kogoś poznasz. Może przynieś jakiś alkohol, to szybciej wkradniesz się w towarzystwo
No, tylko najpierw musiałby mnie ktoś na taką imprezę zaprosić Nie mieszkam w akademiku, bo mam niedaleko z domu i po prostu dojeżdżam. A za alkoholem nie przepadam, choć w towarzystwie się napiję (oczywiście w niewielkich ilościach
)
jejku to nie takie trudne, imprezy też są w pubach, juwenalia, koncerty itp
Do pubów i na koncerty nie chcę chodzić sam, a juwenalia są raz na rok.
Do pubów i na koncerty nie chcę chodzić sam,
Weź mamę za rączkę pięknie podprowadzi. Dacie radę.
rakastankielia napisał/a:Do pubów i na koncerty nie chcę chodzić sam,
Weź mamę za rączkę pięknie podprowadzi. Dacie radę.
Nie no, nie róbcie ze mnie maminsynka Puby służą do tego, by się tam spotykać ze znajomymi, a nie, by ich poznawać. A na koncertach też lepiej się bawi w towarzystwie.
Poza tym, bardziej chodzi mi o to, jak poznawać ludzi i ich do siebie przekonać niż o to, gdzie ich szukać.
Jesteś na studiach. Najlepszym rozwiązaniem żeby poznać bliżej koleżanki z grupy są jakieś projekty realizowane we 2 czy 3 osoby. Pamiętam że takich trochę było. Najlepiej taki projekt robić z dziewczynami. Po pewnym czasie one Ciebie zaproszą do akademika, bliżej się poznacie. Tylko jak już będziesz z nimi rozmawiał to nie cały czas o nauce i projekcie. Jakiś żart od czasu do czasu, po ciężkliej pracy można zaproponować małe piwo, nawet te przyniesione ze sklepu, nawet szachy jak już nie będziesz miał pomysłu. Pamiętam że z jedną koleżanką lubiłem od czasu do czasu zagrać partyjkę przy piwku
Jak już dobrze kogo poznasz to będą Ciebie zapraszali na imprezy i nie będziesz miał problemu żeby zaprosić jakąś dziewczynę na randkę czy na imprezę którą organizują Twoi znajomi. Możliwości jest dużo.
11 2019-08-07 15:59:11 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2019-08-07 16:15:40)
Jesteś na studiach. Najlepszym rozwiązaniem żeby poznać bliżej koleżanki z grupy są jakieś projekty realizowane we 2 czy 3 osoby. Pamiętam że takich trochę było. Najlepiej taki projekt robić z dziewczynami. Po pewnym czasie one Ciebie zaproszą do akademika, bliżej się poznacie. Tylko jak już będziesz z nimi rozmawiał to nie cały czas o nauce i projekcie. Jakiś żart od czasu do czasu, po ciężkliej pracy można zaproponować małe piwo, nawet te przyniesione ze sklepu, nawet szachy jak już nie będziesz miał pomysłu. Pamiętam że z jedną koleżanką lubiłem od czasu do czasu zagrać partyjkę przy piwku
Jak już dobrze kogo poznasz to będą Ciebie zapraszali na imprezy i nie będziesz miał problemu żeby zaprosić jakąś dziewczynę na randkę czy na imprezę którą organizują Twoi znajomi. Możliwości jest dużo.
Nie robiliśmy do tej pory żadnych projektów grupowych. Wszystkie osoby z mojej grupy podzieliły się na jakieś grupki znajomych albo mają choć jedną osobę, z którą się zaprzyjaźniły, tylko ja nie. Oczywiście, że nie rozmawiałbym tylko o nauce, jeślibym już się z nimi spotkał, wręcz przeciwnie, w ogóle bym tego tematu nie poruszał (zakładając, że nie mówimy teraz o projekcie, tylko wyjściu grupowym).
Cześć wszystkim, to mój pierwszy post na forum
Do autora: studiujesz, masz 21 lat. Gdybym ja miała 21 lat...
To Twój najlepszy czas, wykorzystaj go maksymalnie. Studiujesz, więc pewnie mieszkasz w jakimś większym mieście. Możliwości jest wiele.
Polecam wolontariat, zwłaszcza że spotkasz tam wiele dziewczyn. Oczywiście wolontariat to nie tylko praca w schroniskach dla zwierząt/w hospicjach/w domach dziecka. Wybierz coś co Cię interesuje, z czym się utożsamiasz, dziedzinę w której chcesz się rozwijać.
Po drugie - większe i mniejsze eventy, spotkania tematyczne, np. dotyczące samorozwoju. Organizują je biura karier, organizacje studenckie, organizacje non-profit, a także firmy (czasem organizują bezpłatne wydarzenia, taki zabieg marketingowy).
Możesz też pójść na jakieś praktyki, staże - tam też jest szansa by poznać nowych ludzi w podobnym wieku.
Poznasz ludzi, nauczysz się czegoś, będzie fajnie
Korzystaj póki możesz, nawet się nie zorientujesz jak studia szybko miną i trudniej będzie poznawać nowych ludzi w większych ilościach
Cześć wszystkim, to mój pierwszy post na forum
Do autora: studiujesz, masz 21 lat. Gdybym ja miała 21 lat...
To Twój najlepszy czas, wykorzystaj go maksymalnie. Studiujesz, więc pewnie mieszkasz w jakimś większym mieście. Możliwości jest wiele.
Polecam wolontariat, zwłaszcza że spotkasz tam wiele dziewczyn. Oczywiście wolontariat to nie tylko praca w schroniskach dla zwierząt/w hospicjach/w domach dziecka. Wybierz coś co Cię interesuje, z czym się utożsamiasz, dziedzinę w której chcesz się rozwijać.
Po drugie - większe i mniejsze eventy, spotkania tematyczne, np. dotyczące samorozwoju. Organizują je biura karier, organizacje studenckie, organizacje non-profit, a także firmy (czasem organizują bezpłatne wydarzenia, taki zabieg marketingowy).
Możesz też pójść na jakieś praktyki, staże - tam też jest szansa by poznać nowych ludzi w podobnym wieku.Poznasz ludzi, nauczysz się czegoś, będzie fajnie
Korzystaj póki możesz, nawet się nie zorientujesz jak studia szybko miną i trudniej będzie poznawać nowych ludzi w większych ilościach
Dla mnie ten wątek również jest pierwszy
Zdaję sobie sprawę, że to "mój najlepszy czas" i chcę go maksymalnie wykorzystać, tylko nie wiem jak...
Do wolontariatów nigdy mnie szczególnie nie ciągnęło. Praktyki i staże - miałem w technikum, ale nic to nie dało.
Wiem, że studia szybko miną i potem będzie trudniej, tylko że mi już jest trudno...
Podbijam temat.
Minął niecały rok i niewiele się zmieniło. Mam wprawdzie dwie koleżanki z grupy, ale niczego to nie zmieniło. Rozmawiamy tylko na uczelni, a poza nią się nie spotykamy...
Byłem też niedawno na koncercie, ale nie jest to miejsce, które sprzyjałoby nawiązywaniu znajomości.
A próbowałeś proponować wyjścia tym koleżankom poza uczelnią? Tak w grupie?
Ogólnie kluby i koncerty to raczej ciężkie miejsce do poznania kogoś. Bardziej celowałabym w koła zainteresowań. Próbowałeś na forach? W ten sposób poznałam jedną z moich najlepszych koleżanek, bodajże wizaż. Szukaj jakiegoś bardziej męskiego odpowiednika. Dodatkowo, grupy na fb.
W pewnym wieku nawiązywanie nowych relacji nie jest już tak łatwe jak w poprzednich latach. Większość osób ma na kontakty trochę mniej czasu, pielęgnuje znajomości co już posiada.
I tak obiektywnie, przyjrzyj się swojemu zachowaniu. Czy nie jesteś przesadnie absorbujący? Zwyczajnie przeanalizuj swoje zachowania w stosunku do innych.
I tak obiektywnie, przyjrzyj się swojemu zachowaniu. Czy nie jesteś przesadnie absorbujący? Zwyczajnie przeanalizuj swoje zachowania w stosunku do innych.
Pamiętam jak lata temu próbowałem zapoznawać się z "koleżankami" z okolicy. Rozmowy albo ucinały się w pewnym momencie, albo na niektóre odpowiedzi dotyczące wyjścia gdziekolwiek - czekam do dzisiaj. Z tego co wiem, od zawsze miałem jakąś dziwną opinię wśród ludzi z okolicy i to u ludzi, z którymi nawet nigdy nie miałem do czynienia. Od dawna się tym nie przejmuję, bo raz, że już tam nie mieszkam, a dwa, stwierdziłem, że nie warto tracić swojego czasu i zdrowia na takie osoby.
U mnie to, że jestem "przesadnie absorbujący" oznaczałoby chyba, że w ogóle podejmowałem próbę kontaktu ;D. Może kolega ma podobnie. Ludzie na studiach już mu przyczepili łatkę dziwaka czy cokolwiek i teraz jest dla reszty niewidzialny.
A próbowałeś proponować wyjścia tym koleżankom poza uczelnią? Tak w grupie?
One mają chłopaków, więc raczej nie sądzę, by to coś dało.
Mam trochę znajomych poza uczelnią, ale wszyscy mieszkają daleko ode mnie.
Ogólnie kluby i koncerty to raczej ciężkie miejsce do poznania kogoś. Bardziej celowałabym w koła zainteresowań. Próbowałeś na forach? W ten sposób poznałam jedną z moich najlepszych koleżanek, bodajże wizaż. Szukaj jakiegoś bardziej męskiego odpowiednika. Dodatkowo, grupy na fb.
Do klubów raczej nie chodzę, zresztą samemu głupio...
Próbowałem zapisywać się na różne treningi i kursy, ale to nic nie dało.
Zawsze dobrze się dogadywałem z osobami starszymi od siebie. W pracy mam praktycznie same osoby z pokolenia moich rodziców i mam z nimi lepszy kontakt niż z rówieśnikami...
Fora czy grupy na fb to też jakiś pomysł, ale jak tak obserwuję, to też nie widzę tam osób w moim wieku i z moich okolic... Chyba że poszukałbym jakiegoś forum lokalnego
W pewnym wieku nawiązywanie nowych relacji nie jest już tak łatwe jak w poprzednich latach. Większość osób ma na kontakty trochę mniej czasu, pielęgnuje znajomości co już posiada.
I tak obiektywnie, przyjrzyj się swojemu zachowaniu. Czy nie jesteś przesadnie absorbujący? Zwyczajnie przeanalizuj swoje zachowania w stosunku do innych.
Piszesz, że w pewnym wieku jest trudniej. Problem w tym, że ja nigdy nie miałem znajomych, więc już trudniej się nie da.
Nie sądzę, by ludzie mieli mniej czasu. Gdy zaczynałem studia, to jakoś ludzie się zaprzyjaźniali, połączyli w te grupki i spędzają razem czas, spotykają się po zajęciach itd., więc to nie o to chodzi.
Absorbujący? W jakim sensie? Zwyczajnie podchodzę, zagaduję, próbuję zainicjować kontakt, no ale nic to nie daje... Jak widzę, że ktoś nie jest zainteresowany, to odpuszczam, nic na siłę. Ale nie wiem, dlaczego jestem z góry odrzucany.
Te dziewczyny mają chłopaków, ale co z tego? Przecież można wyjść z koleżankami, w grupie na piwo. Co w tym złego?
Ja Ciebie nie znam, więc ja nie wiem, zwyczajnie uważam, że jeśli ktoś NIGDY nie miał znajomych to coś jest stanowczo nie tak. Co, to już pytanie nie do nas, a do rodziny.
Te dziewczyny mają chłopaków, ale co z tego? Przecież można wyjść z koleżankami, w grupie na piwo. Co w tym złego?
No niby można, ale i tak raczej nie sądzę.
Ja Ciebie nie znam, więc ja nie wiem, zwyczajnie uważam, że jeśli ktoś NIGDY nie miał znajomych to coś jest stanowczo nie tak. Co, to już pytanie nie do nas, a do rodziny.
Rzecz w tym, że rodzina czy osoby z pracy uważają, że wszystko jest ok i sami nie wiedzą, z czego może to wynikać.
Przy bliższym poznaniu zyskuję, tylko problem w tym, że ludzie nie chcą poznawać mnie bliżej.
Znajomych paru mam, ale nie w mojej okolicy, więc trudno o regularne spotkania.
Grasz w niebezpieczną, dla siebie, grę. Gra znana jest pod nazwą "Tak, ale... ."
Grasz w niebezpieczną, dla siebie, grę. Gra znana jest pod nazwą "Tak, ale... ."
Co masz na myśli?
A nie możesz zorganizować jakiegoś wyjścia? Nawet z tymi dziewczynami i ich chłopakami. Na zasadzie fajnie by było pójść razem na imprezę, zrobić grilla w weekend, wyskoczyć na piwo. Fajnie by było spotkać się w większym gronie.
Był wcześniej jeden wątek, w którym poruszane były kwestie trudności w znalezieniu znajomych, nawet nie partnera( bo to może z czasem łatwiej przyjdzie), ale jakiejś paczki przyjaciół. Ciężko w dzisiejszych czasach nie mieć NIKOGO znajomego, choćby to by było kilka osób, z którymi się widujesz rzadko, ale regularnie. Praca, studia, szkoła, zajęcia, sąsiedzi, znajomi rodziny itp. Nie wiem, z jakiej racji nie można wychodzić grupą, gdzie część to pary a ktoś jest sam..Sam nieraz w takich uczestniczyłem
Był wcześniej jeden wątek, w którym poruszane były kwestie trudności w znalezieniu znajomych, nawet nie partnera( bo to może z czasem łatwiej przyjdzie), ale jakiejś paczki przyjaciół.
Gdzie mogę znaleźć ten wątek? Chętnie poczytam.
Ciężko w dzisiejszych czasach nie mieć NIKOGO znajomego, choćby to by było kilka osób, z którymi się widujesz rzadko, ale regularnie. Praca, studia, szkoła, zajęcia, sąsiedzi, znajomi rodziny itp.
W pracy mam parę osób z pokolenia moich rodziców. Na studiach większość osób ze mną nie rozmawia. Wśród sąsiadów też nie ma nikogo w moim wieku, zresztą te relacje sąsiedzkie nie są wcale jakieś dobre, raczej tylko na "dzień dobry" i tyle... Znajomi rodziny - tu też ciężko. Rodzice spotykają się czasem ze znajomymi, ale rzadko, no i w sumie, jeśli ci znajomi już mają dzieci w moim wieku, to też raczej ich nie ma na tych spotkaniach... (kiedyś byli, ale też rozmawiało się z nimi tylko wtedy i nic więcej z tego nie wynikło). Jakieś zajęcia dodatkowe - próbowałem, nic.
Nie wiem, z jakiej racji nie można wychodzić grupą, gdzie część to pary a ktoś jest sam..Sam nieraz w takich uczestniczyłem
No można, tylko że nie wiem, czy oni w ogóle mają na coś takiego czas i chęć.
Wprawdzie ten wątek na początku dotyczył nieco innego problemu, ale na końcu bardziej przybiera charakter poszukiwania odpowiedzi na Twoje pytania:
https://www.netkobiety.pl/t120972.html
Tutaj już nieco bardziej do rzeczy:
Wprawdzie ten wątek na początku dotyczył nieco innego problemu, ale na końcu bardziej przybiera charakter poszukiwania odpowiedzi na Twoje pytania:
https://www.netkobiety.pl/t120972.html
Tutaj już nieco bardziej do rzeczy:
Dzięki. A przy okazji, jak tu ustawić płeć?
W sensie u siebie pod nickiem? To napisz może tutaj, w tym wątku:
https://www.netkobiety.pl/t65885.html
W sensie u siebie pod nickiem? To napisz może tutaj, w tym wątku:
https://www.netkobiety.pl/t65885.html
Dziękuję, sprawa załatwiona
Podbijam wątek. Mija kolejny rok, a w moim życiu nic się nie zmienia. Dalej nie mam żadnych znajomych i jestem totalnie ignorowany przez ludzi.
Próbuję też z portalami randkowymi, nawet spotkałem się z jedną dziewczyną, ale nie wyszło.
A czemu jesteś ignorowany? Masz jakieś obserwacje? Skoro jest to zasada, to są jakieś przyczyny. Czasem ludzie dają znać o nich wprost lub między wierszami.
Jest pandemia więc o kontakty ogolnie jest trudniej.
Co myslisz o osobach z twojego otoczenia (ktore Cię ignorują)? Chodzi o grono ze studiów tak? Może to nie jest po prostu środowisko w którym dobrze się czujesz?
Podbijam wątek. Mija kolejny rok, a w moim życiu nic się nie zmienia. Dalej nie mam żadnych znajomych i jestem totalnie ignorowany przez ludzi.
Próbuję też z portalami randkowymi, nawet spotkałem się z jedną dziewczyną, ale nie wyszło.
Cóż ostatni rok na nowe znajomości był tragisłaby, jak mam być szczery.
Podbijam wątek. Mija kolejny rok, a w moim życiu nic się nie zmienia. Dalej nie mam żadnych znajomych i jestem totalnie ignorowany przez ludzi.
Próbuję też z portalami randkowymi, nawet spotkałem się z jedną dziewczyną, ale nie wyszło.
A co zmieniłeś w swoim życiu przez poprzedni rok, jakie rzeczy zrobiłeś, czego jest więcej, czego mniej?
33 2021-04-11 00:55:27 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2021-04-11 00:57:11)
A czemu jesteś ignorowany? Masz jakieś obserwacje? Skoro jest to zasada, to są jakieś przyczyny. Czasem ludzie dają znać o nich wprost lub między wierszami.
Jest pandemia więc o kontakty ogolnie jest trudniej.
Co myslisz o osobach z twojego otoczenia (ktore Cię ignorują)? Chodzi o grono ze studiów tak? Może to nie jest po prostu środowisko w którym dobrze się czujesz?
Jakbym wiedział, czemu jestem ignorowany, to dążyłbym do tego, by to zmienić. Nikt nie dał mi żadnych wskazówek, co jest nie tak.
Jasne, rozumiem, że czasy są, jakie są, ale ja nigdy nie miałem znajomych... W sumie jedynym wyjątkiem był czas, kiedy pracowałem za granicą, ale wszystkie kontakty też się urwały.
Co myślę o osobach z mojego otoczenia? Nic, bo nic o nich nie wiem. Nie tylko ze studiów, bo gdziekolwiek bym się nie pojawił, to wszędzie jest tak samo.
rakastankielia napisał/a:Podbijam wątek. Mija kolejny rok, a w moim życiu nic się nie zmienia. Dalej nie mam żadnych znajomych i jestem totalnie ignorowany przez ludzi.
Próbuję też z portalami randkowymi, nawet spotkałem się z jedną dziewczyną, ale nie wyszło.
Cóż ostatni rok na nowe znajomości był tragisłaby, jak mam być szczery.
Ostatni rok tak, ale w tej kwestii akurat ostatni rok nie różnił się niczym od wcześniejszych.
rakastankielia napisał/a:Podbijam wątek. Mija kolejny rok, a w moim życiu nic się nie zmienia. Dalej nie mam żadnych znajomych i jestem totalnie ignorowany przez ludzi.
Próbuję też z portalami randkowymi, nawet spotkałem się z jedną dziewczyną, ale nie wyszło.
A co zmieniłeś w swoim życiu przez poprzedni rok, jakie rzeczy zrobiłeś, czego jest więcej, czego mniej?
Co zmieniłem? No w sumie niewiele, bo czasy temu nie sprzyjają, skoro wszystko pozamykane... ale starałem się zrobić jak najwięcej, bardziej poświęciłem się swoim pasjom. W tym roku kończę studia, być może pójdę na magisterkę, ale nie widzę niestety żadnych szans na zmianę sytuacji.
nie widzę niestety żadnych szans na zmianę sytuacji.
Nic się nie zmieni, jeśli nie widzisz szans.
Widzę, że szukasz usprawiedliwienia, a nie rozwiązania. Piszesz, że nikt nie daje Ci wskazówek, no to proszę, wskazówka. Brzmisz na osobę, która szuka winy wszędzie dookoła i czeka aż "coś się zmieni". W międzyczasie stajesz się coraz bardziej zły, bo się nic nie zmienia, a tego oczekujesz. Ludzie niekoniecznie lubią zajmować się innymi i rozwiązywać za nich problemy i pracować za nich na znajomości.
Trochę więcej inicjatywy, ludzkiego podejścia, otwartości. Napisałeś krótkie zdania, z których nic się nie da wywnioskować.
Co to znaczy: ludzie mnie ignorują? Opisz trzy różnie historie, gdy się coś takiego zdarzyło.
Z dziewczyną Ci nie wyszło - co to znaczy? Co zrobiłeś Ty, co zrobiła ona?
nie widzę niestety żadnych szans na zmianę sytuacji.
Nic się nie zmieni, jeśli nie widzisz szans.Widzę, że szukasz usprawiedliwienia, a nie rozwiązania. Piszesz, że nikt nie daje Ci wskazówek, no to proszę, wskazówka. Brzmisz na osobę, która szuka winy wszędzie dookoła i czeka aż "coś się zmieni". W międzyczasie stajesz się coraz bardziej zły, bo się nic nie zmienia, a tego oczekujesz. Ludzie niekoniecznie lubią zajmować się innymi i rozwiązywać za nich problemy i pracować za nich na znajomości.
Trochę więcej inicjatywy, ludzkiego podejścia, otwartości. Napisałeś krótkie zdania, z których nic się nie da wywnioskować.
Co to znaczy: ludzie mnie ignorują? Opisz trzy różnie historie, gdy się coś takiego zdarzyło.
Z dziewczyną Ci nie wyszło - co to znaczy? Co zrobiłeś Ty, co zrobiła ona?
Nie szukam usprawiedliwienia. Od dawna szukam rozwiązania swoich problemów, ale nie mogę ich znaleźć. Nie szukam winy dookoła. Nie oczekuję, by ktokolwiek rozwiązywał za mnie problemy. To ja zawsze inicjuję kontakt i "pracuję nad znajomością", jestem bardzo otwarty na ludzi, niestety bez wzajemności. Mam ludzkie podejście.
Jeśli chodzi o dziewczynę, no to po prostu było tak, że jak się spotkaliśmy, to ja ciągle próbowałem znaleźć jakiś temat, natomiast ona odpowiadała zdawkowo i sama nie podejmowała inicjatywy, mimo że pisało nam się świetnie i wtedy wyglądało to zupełnie inaczej – mieliśmy wiele wspólnych tematów, raz ja inicjowałem temat, raz ona, odpowiadała zawsze długo i na temat, była bardzo rozmowna.
Widzisz tutaj ludzie na pewno powiedzieli by ci wprost, ale na podstawie tego co piszesz to na prawdę trudno cokolwiek powiedzieć.
Widać inni Ciebie czy to co robi postrzegają inaczej niż Ty.
Widzisz tutaj ludzie na pewno powiedzieli by ci wprost, ale na podstawie tego co piszesz to na prawdę trudno cokolwiek powiedzieć.
Widać inni Ciebie czy to co robi postrzegają inaczej niż Ty.
No chętnie napisałbym coś więcej, ale nie wiem co. Tak wygląda moja sytuacja, ludzie nie chcą ze mną rozmawiać, ale nie wiem dlaczego.
Nie wiem, jak postrzegają mnie inni i na jakiej podstawie, skoro mnie nie znają i nie chcą poznać.
W sumie nie zastanawiałem się nigdy nad tym. Zawsze jak pojawiałem się w jakimś większym gronie osób (nowa szkoła, studia itd.) to po prostu normalnie się przedstawiałem i zagadywałem, np. pytając o coś.
Ale niestety dla ludzi jestem ostatnim wyborem. Do mnie zwracają się tylko, jeśli czegoś chcą albo kiedy w pobliżu nie ma nikogo innego. Wszyscy gdzieś wychodzą, spotykają się, a ze mną nikt nie chce...
Mam zainteresowania, poczucie humoru, jestem otwarty na ludzi, przyjaźnie nastawiony do każdego, kulturalny, miły, ale to nic nie daje.
Trudno to zrozumieć. Może zapytaj kogoś jak szczerze odbiera twoją osobę. Nie masz na prawdę żadnych podejrzeń o co może chodzić? Czy od początku ludzie mają takie nastawienie czy im się zmienia kiedy Cię poznają?
Może powinieneś dać się poznać, wykazać większą inicjatywą?
A jakbyś zaczął rozmowę i zaprosił kilka osób do siebie żeby spędzić trochę czasu i się poznać? Możesz to robić cyklicznie. A jakbyś dołączył do jakiejś grupy zainteresowań, która ma integracje? A jakbyś znalazł w swoim środowisku inną samotną osobę czy taką trzymającą się na uboczu która też potrzebuje towarzystwa?
rakastankielia napisał/a:W sumie nie zastanawiałem się nigdy nad tym. Zawsze jak pojawiałem się w jakimś większym gronie osób (nowa szkoła, studia itd.) to po prostu normalnie się przedstawiałem i zagadywałem, np. pytając o coś.
Ale niestety dla ludzi jestem ostatnim wyborem. Do mnie zwracają się tylko, jeśli czegoś chcą albo kiedy w pobliżu nie ma nikogo innego. Wszyscy gdzieś wychodzą, spotykają się, a ze mną nikt nie chce...
Mam zainteresowania, poczucie humoru, jestem otwarty na ludzi, przyjaźnie nastawiony do każdego, kulturalny, miły, ale to nic nie daje.
Trudno to zrozumieć. Może zapytaj kogoś jak szczerze odbiera twoją osobę. Nie masz na prawdę żadnych podejrzeń o co może chodzić? Czy od początku ludzie mają takie nastawienie czy im się zmienia kiedy Cię poznają?
Może powinieneś dać się poznać, wykazać większą inicjatywą?
A jakbyś zaczął rozmowę i zaprosił kilka osób do siebie żeby spędzić trochę czasu i się poznać? Możesz to robić cyklicznie. A jakbyś dołączył do jakiejś grupy zainteresowań, która ma integracje? A jakbyś znalazł w swoim środowisku inną samotną osobę czy taką trzymającą się na uboczu która też potrzebuje towarzystwa?
Jakbym miał podejrzenia, to starałbym się zmienić to, co jest przyczyną. No właśnie od początku, nawet nie mam okazji poznać tych ludzi (jak już kogoś poznam, to właśnie wtedy zyskuję, w ten sposób poznałem kilka osób, część kontaktów się urwała, a reszta mieszka na tyle daleko, że regularne spotkania nie są możliwe).
Ja zawsze daję się poznać i wychodzę z inicjatywą, tylko nikt nie chce mnie poznać. Zaproszenie kogoś do siebie raczej nie wchodzi w grę, bo kto by chciał przyjść do kogoś, z kim w ogóle nie rozmawia, jeśli może iść do swoich znajomych?
41 2021-04-11 16:32:29 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-04-11 16:32:53)
Zaproszenie kogoś do siebie raczej nie wchodzi w grę, bo kto by chciał przyjść do kogoś, z kim w ogóle nie rozmawia, jeśli może iść do swoich znajomych?
Czy to znaczy, że z nikim nie rozmawiasz?
Rzucasz konkretną propozycję spotkania i ludzie się znajdują. Nie zawsze znasz ich dobrze wcześniej. Może wystarczy, że ich chcesz poznać?
Tobie brakuje znajomych. Na pewno nie jesteś jedyny w takiej sytuacji. No i czemu ktoś kto ma znajomych nie miałby chcieć spotkać się z Tobą?
Zaproszenie kogoś do siebie raczej nie wchodzi w grę, bo kto by chciał przyjść do kogoś, z kim w ogóle nie rozmawia, jeśli może iść do swoich znajomych?
Czy to znaczy, że z nikim nie rozmawiasz?
Rzucasz konkretną propozycję spotkania i ludzie się znajdują. Nie zawsze znasz ich dobrze wcześniej. Może wystarczy, że ich chcesz poznać?
Tobie brakuje znajomych. Na pewno nie jesteś jedyny w takiej sytuacji. No i czemu ktoś kto ma znajomych nie miałby chcieć spotkać się z Tobą?
Jak mieliśmy jeszcze zajęcia normalnie, to rozmawiałem z kilkoma osobami i teraz też koresponduję, jednak nigdy się nie spotkaliśmy po zajęciach i raczej nie spotkamy.
Ja chcę ich poznać, oni mnie nie. To, o czym piszesz, mogłoby się sprawdzić na pierwszym roku, gdy nikt nikogo nie zna, ale nie teraz, gdy już kończymy studia. Skoro oni, mimo mojej inicjatywy, nie byli zainteresowani tym, by mnie poznać, to czemu nagle mieliby przyjść na takie spotkanie? To nie jest kwestia tego, czy mają znajomych, źle mnie chyba zrozumiałaś.
Strasznie ogólnikowo odpowiadasz.
Pierwsza sprawa jest taka, że nie wszyscy na studiach chcą zawierać jakieś głębsze nowe znajomości. Ja miałam na roku ponad 100 osób, a kontakt mi się utrzymał z pięcioma. Przy czym to z licencjatu, bo na magisterce poza zdawkowym cześć i pogadaniem na korytarzu, to nie miałam kontaktu z ludźmi.
Mam wrażenie, że trochę idealizujesz te studenckie grupki znajomych. Może to kwestia seriali amerykańskich, gdzie takie grupki się tworzą? Ale moim zdaniem to tak po prostu nie działa. Najwięcej zyskują ludzie, którzy po prostu są otwarci na innych, zagadają na korytarzu, nie mają problemów ze small talkiem.
Ale nie liczyłabym tutaj na znajomości, które skończą się wyjściami poza uczelnią. Takie to w większości przypadków są dla ludzi, którzy albo znali się skądś wcześniej, albo mega sobie podpasowali i mieli ku temu okazję, np. robili razem jakiś projekt na zajęcia i potem jakoś dobrze im się ze sobą gadało.
Więc wydaje mi się, że po prostu za bardzo to analizujesz. Mnie po studiach została masa osób na fb, ale jakbhm ich spotkała na ulicy, to nie wiem czy byśmy ze sobą rozmawiali. Prawdopodobnie części z nich bym nawet nie rozpoznała.
Na Twoim miejscu bym się nie zamartwiała, może po prostu nie masz na roku nikogo, z kim kontakt by się złapał. Teraz w pandemii to jest jeszcze bardziej utrudnione.
Strasznie ogólnikowo odpowiadasz.
Pierwsza sprawa jest taka, że nie wszyscy na studiach chcą zawierać jakieś głębsze nowe znajomości. Ja miałam na roku ponad 100 osób, a kontakt mi się utrzymał z pięcioma. Przy czym to z licencjatu, bo na magisterce poza zdawkowym cześć i pogadaniem na korytarzu, to nie miałam kontaktu z ludźmi.
Mam wrażenie, że trochę idealizujesz te studenckie grupki znajomych. Może to kwestia seriali amerykańskich, gdzie takie grupki się tworzą? Ale moim zdaniem to tak po prostu nie działa. Najwięcej zyskują ludzie, którzy po prostu są otwarci na innych, zagadają na korytarzu, nie mają problemów ze small talkiem.
Ale nie liczyłabym tutaj na znajomości, które skończą się wyjściami poza uczelnią. Takie to w większości przypadków są dla ludzi, którzy albo znali się skądś wcześniej, albo mega sobie podpasowali i mieli ku temu okazję, np. robili razem jakiś projekt na zajęcia i potem jakoś dobrze im się ze sobą gadało.Więc wydaje mi się, że po prostu za bardzo to analizujesz. Mnie po studiach została masa osób na fb, ale jakbhm ich spotkała na ulicy, to nie wiem czy byśmy ze sobą rozmawiali. Prawdopodobnie części z nich bym nawet nie rozpoznała.
Na Twoim miejscu bym się nie zamartwiała, może po prostu nie masz na roku nikogo, z kim kontakt by się złapał. Teraz w pandemii to jest jeszcze bardziej utrudnione.
Nie do końca się zgodzę. Wiem, że ludzie z mojej grupy normalnie nawiązywali znajomości i umawiali się na piwo jak jeszcze było normalnie. Gdyby nie chcieli w ogóle poznawać nowych ludzi, to ok, ale oni chcieli, tylko nie mnie. Zresztą studia zawsze były najlepszym miejscem do imprez i nawiązywania kontaktów. Poza tym, znowu, ja jestem otwarty na ludzi i nigdy nie miałem problemu, by zagadać na korytarzu do kogoś.
Zresztą to już nawet nie o studia chodzi, ja tych znajomych nie mam nigdzie – ani wcześniej w szkole ani w żadnym innym miejscu. W pracy dobrze się dogaduję z ludźmi, ale to osoby z pokolenia moich rodziców, a mi są potrzebni znajomi rówieśnicy.
Widocznie z Tobą im nie zagrało, że Cię na to piwo nie zapraszali.
A skoro znajomych nie masz nigdzie, to może pora pomyśleć, co im w Tobie nie gra?
Co do studiow, to tak jak mówię, ja studia skończyłam i zdecydowanie te studenckie relacje są przereklamowane.
Widocznie z Tobą im nie zagrało, że Cię na to piwo nie zapraszali.
A skoro znajomych nie masz nigdzie, to może pora pomyśleć, co im w Tobie nie gra?Co do studiow, to tak jak mówię, ja studia skończyłam i zdecydowanie te studenckie relacje są przereklamowane.
Nie miało prawa zagrać, bo nie dostałem nawet szansy. Zagadywałem i byłem od razu odrzucany.
Mam parę osób, z którymi jestem w dobrych relacjach, ale jedna mieszka za granicą, a pozostałe na drugim końcu Polski, więc nie mam możliwości spotykać się z nimi regularnie.
Omg. To masz tych znajomych czy nie masz?
Wiesz, tak jak mowię, skoro odrzucają Cię wszyscy to może pora to przeanalizować?
Może weź problem na klatę i zapytaj wprost kogoś z tej piwnej grupy na studiach? Zapytaj, czemu nie zagrało i że chcesz to zmienić, ale nie wiesz nad czym pracować. Niech Ci powiedzą, bo może to nieświadomie robisz.
48 2021-04-11 19:59:47 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-04-11 20:06:13)
aniuu1 napisał/a:Zaproszenie kogoś do siebie raczej nie wchodzi w grę, bo kto by chciał przyjść do kogoś, z kim w ogóle nie rozmawia, jeśli może iść do swoich znajomych?
Czy to znaczy, że z nikim nie rozmawiasz?
Rzucasz konkretną propozycję spotkania i ludzie się znajdują. Nie zawsze znasz ich dobrze wcześniej. Może wystarczy, że ich chcesz poznać?
Tobie brakuje znajomych. Na pewno nie jesteś jedyny w takiej sytuacji. No i czemu ktoś kto ma znajomych nie miałby chcieć spotkać się z Tobą?Jak mieliśmy jeszcze zajęcia normalnie, to rozmawiałem z kilkoma osobami i teraz też koresponduję, jednak nigdy się nie spotkaliśmy po zajęciach i raczej nie spotkamy.
Ja chcę ich poznać, oni mnie nie. To, o czym piszesz, mogłoby się sprawdzić na pierwszym roku, gdy nikt nikogo nie zna, ale nie teraz, gdy już kończymy studia. Skoro oni, mimo mojej inicjatywy, nie byli zainteresowani tym, by mnie poznać, to czemu nagle mieliby przyjść na takie spotkanie? To nie jest kwestia tego, czy mają znajomych, źle mnie chyba zrozumiałaś.
Ja dostrzegam przekonanie, które może bardzo przeszkadzać w poznawaniu ludzi: "nikt nie chce mnie poznać". Za łatwo coś ci przychodzi to stwierdzenie. Proponuję zrobić coś by wyrzucić to z głowy, zakwestionować, dowieść, że to bzdura. Nigdy nie zakładaj z góry, że ludzie nie chcą Cię poznać. Jeśli wychodzisz z tego założenia, to może to się urzeczywistnić. Zmień to szkodliwe przekonanie.
Możesz też poszukać innych sposobów na poznawanie ludzi. Ja wypróbowałam ich trochę, sporo osób poznałam z różnym skutkiem. Możesz sam wymyślić gdzie chcesz poznać ludzi, wybrać to co ci odpowiada.
Zresztą to już nawet nie o studia chodzi, ja tych znajomych nie mam nigdzie – ani wcześniej w szkole ani w żadnym innym miejscu.
Tak się domyślałam, że ten problem ma źródło w przeszłości. Jak się raz nauczyć zagadywać do ludzi, znajdywać znajomych, przekonasz się, że jesteś akceptowany, to później z tego korzystasz. Sam znasz swoją przeszłość i możesz najlepiej zrozumieć skąd się ten problem wziął i czego dotyczy.
49 2021-04-11 22:15:24 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2021-04-11 22:15:52)
(jak już kogoś poznam, to właśnie wtedy zyskuję, w ten sposób poznałem kilka osób, część kontaktów się urwała, a reszta mieszka na tyle daleko, że regularne spotkania nie są możliwe
vs
Zresztą to już nawet nie o studia chodzi, ja tych znajomych nie mam nigdzie – ani wcześniej w szkole ani w żadnym innym miejscu.
Wyjaśnij?
No to jednak masz zdolność zawierania znajomości, nie?
(jak już kogoś poznam, to właśnie wtedy zyskuję, w ten sposób poznałem kilka osób, część kontaktów się urwała, a reszta mieszka na tyle daleko, że regularne spotkania nie są możliwe
vs
Zresztą to już nawet nie o studia chodzi, ja tych znajomych nie mam nigdzie – ani wcześniej w szkole ani w żadnym innym miejscu.
Wyjaśnij?
No to jednak masz zdolność zawierania znajomości, nie?
Mam znajomych, ale nie w swojej okolicy, dlatego nie mam możliwości regularnie się z nimi spotykać (oraz parę koleżanek na uczelni, z którymi rozmawiam, ale nigdy się nie spotkaliśmy po zajęciach)
Omg. To masz tych znajomych czy nie masz?
Wiesz, tak jak mowię, skoro odrzucają Cię wszyscy to może pora to przeanalizować?
Może weź problem na klatę i zapytaj wprost kogoś z tej piwnej grupy na studiach? Zapytaj, czemu nie zagrało i że chcesz to zmienić, ale nie wiesz nad czym pracować. Niech Ci powiedzą, bo może to nieświadomie robisz.
Dlaczego niby mieliby mi odpowiedzieć? Analizowałem wszystkie możliwości, ale skoro osoba, która da się poznać, zazwyczaj potem ze mną rozmawia i jakieś tam relacje nawiązuje, to widocznie problem jest w tym, że tych szans nie dostaję, tylko pytanie dlaczego.
rakastankielia napisał/a:aniuu1 napisał/a:Czy to znaczy, że z nikim nie rozmawiasz?
Rzucasz konkretną propozycję spotkania i ludzie się znajdują. Nie zawsze znasz ich dobrze wcześniej. Może wystarczy, że ich chcesz poznać?
Tobie brakuje znajomych. Na pewno nie jesteś jedyny w takiej sytuacji. No i czemu ktoś kto ma znajomych nie miałby chcieć spotkać się z Tobą?Jak mieliśmy jeszcze zajęcia normalnie, to rozmawiałem z kilkoma osobami i teraz też koresponduję, jednak nigdy się nie spotkaliśmy po zajęciach i raczej nie spotkamy.
Ja chcę ich poznać, oni mnie nie. To, o czym piszesz, mogłoby się sprawdzić na pierwszym roku, gdy nikt nikogo nie zna, ale nie teraz, gdy już kończymy studia. Skoro oni, mimo mojej inicjatywy, nie byli zainteresowani tym, by mnie poznać, to czemu nagle mieliby przyjść na takie spotkanie? To nie jest kwestia tego, czy mają znajomych, źle mnie chyba zrozumiałaś.
Ja dostrzegam przekonanie, które może bardzo przeszkadzać w poznawaniu ludzi: "nikt nie chce mnie poznać". Za łatwo coś ci przychodzi to stwierdzenie. Proponuję zrobić coś by wyrzucić to z głowy, zakwestionować, dowieść, że to bzdura. Nigdy nie zakładaj z góry, że ludzie nie chcą Cię poznać. Jeśli wychodzisz z tego założenia, to może to się urzeczywistnić. Zmień to szkodliwe przekonanie.
Możesz też poszukać innych sposobów na poznawanie ludzi. Ja wypróbowałam ich trochę, sporo osób poznałam z różnym skutkiem. Możesz sam wymyślić gdzie chcesz poznać ludzi, wybrać to co ci odpowiada.Zresztą to już nawet nie o studia chodzi, ja tych znajomych nie mam nigdzie – ani wcześniej w szkole ani w żadnym innym miejscu.
Tak się domyślałam, że ten problem ma źródło w przeszłości. Jak się raz nauczyć zagadywać do ludzi, znajdywać znajomych, przekonasz się, że jesteś akceptowany, to później z tego korzystasz. Sam znasz swoją przeszłość i możesz najlepiej zrozumieć skąd się ten problem wziął i czego dotyczy.
Ja nie mam przekonania, że nikt nie chce. To jest stwierdzenie faktu. Jak poznaję nową osobę, to nie zakładam z góry, że mnie odrzuci
Umiem też zagadywać do ludzi, tylko rozmówców brak.
Brzmisz, jakby naprawdę Ci zależało na odpowiedzi, to więc czemu nie zapytasz tych znajomych, co ich nie widujesz, bo mieszkają daleko, czy oni mają coś do powiedzenia na temat Twojej osoby, sposobu, w jaki zawierasz znajomość - co zaplusowało, czy jest coś, co ich irytuje?
Rozumiem, że jest to jakieś wystawienie się, a to wymaga odwagi. Ale może to jest odpowiedź, co tak bez poznania Cię na żywo trudno powiedzieć...
Pomysłów, co robisz nie tak, może być mnóóóóstwo. Np. zagadujesz do ludzi w niewłaściwym momencie, nie widzisz, że się spieszą albo mają podły nastrój. Albo masz dziwny strój. Może kwestia higieny? Może masz jakieś gesty, które odstraszają, może stajesz za blisko. Może wchodzisz na intymne tematy, mówisz bez taktu. Może masz irytujący głos, albo kończysz każde zdanie "no nie?" Może zaczynasz znajomości udając kogoś, kim nie jesteś, wkładasz maskę radosnego, i ludzie to czują. A może na odwrót, jesteś ponury, a neurony lustrzane działają tak, że patrząc na smutnych ludzi czujemy smutek. Może używasz dużo trudnych słów i ludzie czują się przy tobie głupio.
Widzisz - my tu możemy sobie strzelać i w sumie nie wiadomo, czy coś będzie prawdą czy nie, bo Ty wciąż zapewniasz, że "analizowałeś możliwości". Dlatego najlepiej zapytać kogoś, kto Cię poznał na żywo.
Brzmisz, jakby naprawdę Ci zależało na odpowiedzi, to więc czemu nie zapytasz tych znajomych, co ich nie widujesz, bo mieszkają daleko, czy oni mają coś do powiedzenia na temat Twojej osoby, sposobu, w jaki zawierasz znajomość - co zaplusowało, czy jest coś, co ich irytuje?
Jedną koleżankę pytałem, ale w sumie nie potrafiła udzielić odpowiedzi. Zresztą w sumie przypadkiem zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, bo na początku też nie miałem z nią kontaktu.
zagadujesz do ludzi w niewłaściwym momencie, nie widzisz, że się spieszą albo mają podły nastrój. Albo masz dziwny strój. Może kwestia higieny? Może masz jakieś gesty, które odstraszają, może stajesz za blisko. Może wchodzisz na intymne tematy, mówisz bez taktu. Może masz irytujący głos, albo kończysz każde zdanie "no nie?" Może zaczynasz znajomości udając kogoś, kim nie jesteś, wkładasz maskę radosnego, i ludzie to czują. A może na odwrót, jesteś ponury, a neurony lustrzane działają tak, że patrząc na smutnych ludzi czujemy smutek. Może używasz dużo trudnych słów i ludzie czują się przy tobie głupio.
Jak widzę, że ktoś się spieszy, to nie zagaduję. Ubieram się normalnie, w kwestii higieny też ok. Nie wchodzę na intymne tematy, nie używam zbyt trudnych słów. Irytujący głos, raczej wątpię. Nie udaję kogoś, kim nie jestem. Zawsze staram się uśmiechać i podchodzę optymistycznie do każdego.
53 2021-04-12 06:01:28 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-04-12 06:02:55)
No a dlaczego miałbyś ich nie zapytać? Możr akurat odpowiedzą. Jaki w tym problem?
Na początku pisałeś, że zupełnie nie masz znajomych, teraz wychodzi na to, że jednak masz, tylko nie tak dużo, jakbyś chciał? Pogubiłam się.
Nie wszyscy muszą być otwarci na Ciebie i dawać Ci szansę. Skoro masz innych znajomych to może rozwijaj z tamtymi relacje?
"Analizowałem wszystkie możliwości, ale skoro osoba, która da się poznać, zazwyczaj potem ze mną rozmawia i jakieś tam relacje nawiązuje, to widocznie problem jest w tym, że tych szans nie dostaję, tylko pytanie dlaczego."
Nie rozumiem co tu chcesz powiedzieć.
Jak się chcesz dowiedzieć to zapytaj jeszcze kilkoro znajomych jak Cię odbierają. Tutaj ludzie mogą ci powiedzieć coś odnosząc się do informacji które sam dasz.
No a dlaczego miałbyś ich nie zapytać? Możr akurat odpowiedzą. Jaki w tym problem?
Na początku pisałeś, że zupełnie nie masz znajomych, teraz wychodzi na to, że jednak masz, tylko nie tak dużo, jakbyś chciał? Pogubiłam się.
Nie wszyscy muszą być otwarci na Ciebie i dawać Ci szansę. Skoro masz innych znajomych to może rozwijaj z tamtymi relacje?
Znam tych ludzi i nie sądzę, by mi odpowiedzieli, zresztą jaki mieliby w tym interes?
Nie traktuję tego jako "znajomych". To są ludzie, z którymi od czasu do czasu rozmawiam, wymieniam się notatkami itd. (w przypadku osób z grupy) lub ludzie mieszkający zbyt daleko, by regularnie się widywać, natomiast nie mam nikogo w swojej okolicy, z kim mógłbym się regularnie spotykać, realizować pasje itd., a właśnie na tym mi zależy. Oczywiście, że nie każdy musi być otwarty czy dawać mi szansę, ale większość.
"Analizowałem wszystkie możliwości, ale skoro osoba, która da się poznać, zazwyczaj potem ze mną rozmawia i jakieś tam relacje nawiązuje, to widocznie problem jest w tym, że tych szans nie dostaję, tylko pytanie dlaczego."
Nie rozumiem co tu chcesz powiedzieć.Jak się chcesz dowiedzieć to zapytaj jeszcze kilkoro znajomych jak Cię odbierają. Tutaj ludzie mogą ci powiedzieć coś odnosząc się do informacji które sam dasz.
Chcę powiedzeć, że od dawna zastanawiam się nad przyczyną i jedynym możliwym rozwiązaniem jest to, że jestem z góry odrzucany (z nieznanych przyczyn), bo jeśli ktoś mnie nie odrzuci z góry (lub przypadkiem będę miał okazję poznać daną osobę bliżej), to zazwyczaj jakieś tam relacje z tymi ludźmi nawiązuję.
Znajomi odbierają mnie normalnie, co więcej mają mi powiedzieć?
Lady Loka napisał/a:No a dlaczego miałbyś ich nie zapytać? Możr akurat odpowiedzą. Jaki w tym problem?
Na początku pisałeś, że zupełnie nie masz znajomych, teraz wychodzi na to, że jednak masz, tylko nie tak dużo, jakbyś chciał? Pogubiłam się.
Nie wszyscy muszą być otwarci na Ciebie i dawać Ci szansę. Skoro masz innych znajomych to może rozwijaj z tamtymi relacje?Znam tych ludzi i nie sądzę, by mi odpowiedzieli, zresztą jaki mieliby w tym interes?
Nie traktuję tego jako "znajomych". To są ludzie, z którymi od czasu do czasu rozmawiam, wymieniam się notatkami itd. (w przypadku osób z grupy) lub ludzie mieszkający zbyt daleko, by regularnie się widywać, natomiast nie mam nikogo w swojej okolicy, z kim mógłbym się regularnie spotykać, realizować pasje itd., a właśnie na tym mi zależy. Oczywiście, że nie każdy musi być otwarty czy dawać mi szansę, ale większość.
A dlaczego mieliby Ci nie powiedzieć? W sensie jaki mieliby w tym interes? Generalnie jak nie zapytasz kogoś, to się nie dowiesz, bo i skąd?
Znajomi to właśnie ci ludzie, z którymi od czasu do czasu się rozmawia, wymienia notatkami itd.
Dalej mam wrażenie, że oczekujesz nie wiadomo czego od tych relacji, a tak w gruncie rzeczy to je masz, tylko ich zupełnie nie doceniasz.
rakastankielia napisał/a:Lady Loka napisał/a:No a dlaczego miałbyś ich nie zapytać? Możr akurat odpowiedzą. Jaki w tym problem?
Na początku pisałeś, że zupełnie nie masz znajomych, teraz wychodzi na to, że jednak masz, tylko nie tak dużo, jakbyś chciał? Pogubiłam się.
Nie wszyscy muszą być otwarci na Ciebie i dawać Ci szansę. Skoro masz innych znajomych to może rozwijaj z tamtymi relacje?Znam tych ludzi i nie sądzę, by mi odpowiedzieli, zresztą jaki mieliby w tym interes?
Nie traktuję tego jako "znajomych". To są ludzie, z którymi od czasu do czasu rozmawiam, wymieniam się notatkami itd. (w przypadku osób z grupy) lub ludzie mieszkający zbyt daleko, by regularnie się widywać, natomiast nie mam nikogo w swojej okolicy, z kim mógłbym się regularnie spotykać, realizować pasje itd., a właśnie na tym mi zależy. Oczywiście, że nie każdy musi być otwarty czy dawać mi szansę, ale większość.
A dlaczego mieliby Ci nie powiedzieć? W sensie jaki mieliby w tym interes? Generalnie jak nie zapytasz kogoś, to się nie dowiesz, bo i skąd?
Znajomi to właśnie ci ludzie, z którymi od czasu do czasu się rozmawia, wymienia notatkami itd.
Dalej mam wrażenie, że oczekujesz nie wiadomo czego od tych relacji, a tak w gruncie rzeczy to je masz, tylko ich zupełnie nie doceniasz.
Doceniam, ale szukam też znajomych, z którymi mógłbym gdzieś wyjść.
A po co mieliby mówić komuś, z kim nie rozmawiają?
Lady Loka napisał/a:rakastankielia napisał/a:Znam tych ludzi i nie sądzę, by mi odpowiedzieli, zresztą jaki mieliby w tym interes?
Nie traktuję tego jako "znajomych". To są ludzie, z którymi od czasu do czasu rozmawiam, wymieniam się notatkami itd. (w przypadku osób z grupy) lub ludzie mieszkający zbyt daleko, by regularnie się widywać, natomiast nie mam nikogo w swojej okolicy, z kim mógłbym się regularnie spotykać, realizować pasje itd., a właśnie na tym mi zależy. Oczywiście, że nie każdy musi być otwarty czy dawać mi szansę, ale większość.
A dlaczego mieliby Ci nie powiedzieć? W sensie jaki mieliby w tym interes? Generalnie jak nie zapytasz kogoś, to się nie dowiesz, bo i skąd?
Znajomi to właśnie ci ludzie, z którymi od czasu do czasu się rozmawia, wymienia notatkami itd.
Dalej mam wrażenie, że oczekujesz nie wiadomo czego od tych relacji, a tak w gruncie rzeczy to je masz, tylko ich zupełnie nie doceniasz.Doceniam, ale szukam też znajomych, z którymi mógłbym gdzieś wyjść.
A po co mieliby mówić komuś, z kim nie rozmawiają?
Jak nie zapytasz, to sie nie dowiesz, prawda?
Czego sie boisz, ze sie tak strasznie przed tym bronisz? Przeciez ludzie, ktorym nie podpasowalismy to kopalnia wiedzy na temat tego, czemu im nie podpasowalismy.
Nie doceniasz. Gdybys docenial, to nie pisalbys na poczatku, ze zupelnie nie masz zadnych znajomych i nigdy nie miales. Dopiero w trakcie wyszlo, ze jednak jakichs tam masz.
Jak nie zapytasz, to sie nie dowiesz, prawda?
Czego sie boisz, ze sie tak strasznie przed tym bronisz? Przeciez ludzie, ktorym nie podpasowalismy to kopalnia wiedzy na temat tego, czemu im nie podpasowalismy.Nie doceniasz. Gdybys docenial, to nie pisalbys na poczatku, ze zupelnie nie masz zadnych znajomych i nigdy nie miales. Dopiero w trakcie wyszlo, ze jednak jakichs tam masz.
Znam ich na tyle, że wiem, że odpowiedzi nie otrzymam.
Bo nie mam żadnych znajomych. Dla mnie znajomy, to ktoś, z kim mogę gdzieś wyjść albo zorganizować jakiś wakacyjny wypad, a nie osoba, z którą wymieniam się notatkami. Skoro nikt mnie nie zaprasza na żadną imprezę czy piwo, to znaczy, że nie mam znajomych. Gdybym miał, to miałbym możliwość poznać ich znajomych i tak ten krąg znajomości by się powiększał aż w końcu poznałbym jakąś dziewczynę. Zresztą nawet jeśli przyjmiemy Twoją definicję znajomości, to pytanie o dziewczynę pozostaje aktualne.
Lady Loka napisał/a:Jak nie zapytasz, to sie nie dowiesz, prawda?
Czego sie boisz, ze sie tak strasznie przed tym bronisz? Przeciez ludzie, ktorym nie podpasowalismy to kopalnia wiedzy na temat tego, czemu im nie podpasowalismy.Nie doceniasz. Gdybys docenial, to nie pisalbys na poczatku, ze zupelnie nie masz zadnych znajomych i nigdy nie miales. Dopiero w trakcie wyszlo, ze jednak jakichs tam masz.
Znam ich na tyle, że wiem, że odpowiedzi nie otrzymam.
Bo nie mam żadnych znajomych. Dla mnie znajomy, to ktoś, z kim mogę gdzieś wyjść albo zorganizować jakiś wakacyjny wypad, a nie osoba, z którą wymieniam się notatkami. Skoro nikt mnie nie zaprasza na żadną imprezę czy piwo, to znaczy, że nie mam znajomych. Gdybym miał, to miałbym możliwość poznać ich znajomych i tak ten krąg znajomości by się powiększał aż w końcu poznałbym jakąś dziewczynę. Zresztą nawet jeśli przyjmiemy Twoją definicję znajomości, to pytanie o dziewczynę pozostaje aktualne.
To znasz ich czy nie znasz ich?
Ty chcesz znajomych czy przyjaciół? Bo to z przyjaciółmi się jeździ na wakacje, a nie ze znajomymi. Znajomi to są od pogadania na korytarzu czy pożyczenia notatek właśnie.
A i tak nawet przyjaciele nie mają w obowiązku poznawania Cię z innymi ludźmi, żebyś Ty mógł sobie znaleźć dziewczynę.
rakastankielia napisał/a:Lady Loka napisał/a:Jak nie zapytasz, to sie nie dowiesz, prawda?
Czego sie boisz, ze sie tak strasznie przed tym bronisz? Przeciez ludzie, ktorym nie podpasowalismy to kopalnia wiedzy na temat tego, czemu im nie podpasowalismy.Nie doceniasz. Gdybys docenial, to nie pisalbys na poczatku, ze zupelnie nie masz zadnych znajomych i nigdy nie miales. Dopiero w trakcie wyszlo, ze jednak jakichs tam masz.
Znam ich na tyle, że wiem, że odpowiedzi nie otrzymam.
Bo nie mam żadnych znajomych. Dla mnie znajomy, to ktoś, z kim mogę gdzieś wyjść albo zorganizować jakiś wakacyjny wypad, a nie osoba, z którą wymieniam się notatkami. Skoro nikt mnie nie zaprasza na żadną imprezę czy piwo, to znaczy, że nie mam znajomych. Gdybym miał, to miałbym możliwość poznać ich znajomych i tak ten krąg znajomości by się powiększał aż w końcu poznałbym jakąś dziewczynę. Zresztą nawet jeśli przyjmiemy Twoją definicję znajomości, to pytanie o dziewczynę pozostaje aktualne.
To znasz ich czy nie znasz ich?
Ty chcesz znajomych czy przyjaciół? Bo to z przyjaciółmi się jeździ na wakacje, a nie ze znajomymi. Znajomi to są od pogadania na korytarzu czy pożyczenia notatek właśnie.
A i tak nawet przyjaciele nie mają w obowiązku poznawania Cię z innymi ludźmi, żebyś Ty mógł sobie znaleźć dziewczynę.
Nie znam, ale wiem, że nie chcą ze mną rozmawiać ani nie są skłonni, by udzielać mi porad.
Pogadać na korytarzu można z każdym, nawet z obcą osobą. Mi zależy na głębszych znajomościach, a nie na wymienianiu się notatkami. Zresztą takie sporadyczne rozmowy z pojedynczymi osobami, nawet trudno nazwać posiadaniem znajomych.
Obowiązku nie mają, ale jak się z nimi spotyka, to zawsze gdzieś tam się tych ludzi naturalnie poznaje, to chyba logiczne.
Glebsze znajomosci to juz nie znajomi.
Niekoniecznie sie poznaje. Ja mam dwie przyjaciolki ze studiow, trzymamy sie razem, wlasnie jezdzimy na wakacje razem, ale to zdecydowanie wiecej niz bycie znajomymi.
I nie znam ich znajomych. Znam ich partnerow i tyle. Wiec to wcale nie jest takie oczywiste. Wresz wiekszosc ludzi wychodzi z zalozenia, ze grup znajomych sie nie miesza.
Tak czy inaczej, ja odpadam. Moze to, ze mam dosc tej rozmowy troche Ci tez uswiadomi, czemu ludzie nie chca nawiazywac z Toba relacji.
63 2021-04-12 10:25:11 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2021-04-12 10:45:14)
Glebsze znajomosci to juz nie znajomi.
Niekoniecznie sie poznaje. Ja mam dwie przyjaciolki ze studiow, trzymamy sie razem, wlasnie jezdzimy na wakacje razem, ale to zdecydowanie wiecej niz bycie znajomymi.
I nie znam ich znajomych. Znam ich partnerow i tyle. Wiec to wcale nie jest takie oczywiste. Wresz wiekszosc ludzi wychodzi z zalozenia, ze grup znajomych sie nie miesza.Tak czy inaczej, ja odpadam. Moze to, ze mam dosc tej rozmowy troche Ci tez uswiadomi, czemu ludzie nie chca nawiazywac z Toba relacji.
Jeżeli spędzacie czas tylko we własnym gronie, to tak, ale jeśli jest się gdzieś zapraszanym do towarzystwa, to jednak tych ludzi poznaje się więcej.
Ludzie nie nawiązują ze mną relacji, bo odrzucają mnie zanim cokolwiek powiem czy zrobię. A jak już ktoś pozna, to ma o mnie dobre zdanie. Przy bliższym poznaniu zyskuję.
Mam dość samotności. Nie mam z kim dzielić pasji, nie mam z kim o nich rozmawiać, nie mam z kim spędzać czasu. I tak od zawsze.
64 2021-04-12 11:12:31 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-04-12 11:12:56)
Ale marudzisz. I rzeczywiście ma się wrażenie, że nie doceniasz tego co masz i dużo oczekujesz.
Tak większość ludzi nie miesza znajomych nie poznaje ich z innymi a jak już to przy okazji. To, że nie szukają Ci dziewczyny, nie znaczy, że znajomych nie masz.
Ma się wrażenie, że ciągle jesteś na nie.
Sam wykombinuj jak znaleźć ludzi, którzy mają te same zainteresowania by o nich rozmawiać. W dobie internetu to jest bardzo proste :-). Jak nie masz takich osób to niewystarczająco się wysiliłeś
Ale marudzisz. I rzeczywiście ma się wrażenie, że nie doceniasz tego co masz i dużo oczekujesz.
Tak większość ludzi nie miesza znajomych nie poznaje ich z innymi a jak już to przy okazji. To, że nie szukają Ci dziewczyny, nie znaczy, że znajomych nie masz.
Ma się wrażenie, że ciągle jesteś na nie.
Sam wykombinuj jak znaleźć ludzi, którzy mają te same zainteresowania by o nich rozmawiać. W dobie internetu to jest bardzo proste :-). Jak nie masz takich osób to niewystarczająco się wysiliłeś
Nie marudzę, tylko mam dość samotności. Chcę żyć normalnie, tak jak moi rówieśnicy, czy to naprawdę takie duże oczekiwania?
Nie oczekuję, że ktokolwiek będzie "szukał mi dziewczyny", nie wiem, skąd ten pomysł.
Szukałem ludzi o podobnych zainteresowaniach, ale nic z tego.