Mieszkam z chłopakiem od trzech miesięcy.
Pokłóciliśmy się wczoraj pierwszy raz tak naprawdę porządnie. Nie gadaliśmy będąc razem z dwie godziny (ja strasznie zawsze nalegałam żebyśmy rozmawiali o problemach, on nie umiał odpowiedzieć i odpowiadał pół słówkami i przez to problem się pogłębiał bo obydwoje byliśmy jeszcze bardziej źli).
W sumie wyszło z tego wszystkiego, ze najgorsze było to, że nie wyjaśniliśmy sobie tego na początku jak zawsze wcześniej. Każdy był już mega zmęczony i zły. Przeprosił mnie i powiedział, że postara się to zmienić i ze mną zawsze rozmawiać o problemach.
Cały czas który w tym dniu spędziliśmy razem był do dupy, bo byliśmy na siebie źli, nie gadaliśmy.
Następnego dnia, miałam jechać po pracy (po 17) do mamy na imieniny, on umówił się o 22 na rower z Kolegą dzień wcześniej (ja bym wróciła chwilę przed jego wyjściem). Gdy mi o tym powiedział zrobiłam słabą minę, jakbym była zła ale byłam rozczarowana, że nie będzie czasu tego naprawić więc tak naprawdę moglibyśmy o tym porozmawiać dopiero za dwa dni. Powiedziałam, że słabo tak wyszło, że przez głupotę straciliśmy całe popołudnie i jutro tak naprawdę nie zobaczymy się wcale. Powiedziałam, że rozumiem i żeby jechał (on twierdzi, że byłam zła).
On ogólnie teraz nie pracuje (miał swoją firmę i ma zapas pieniędzy) i na rower może jechać zawsze. Po tym jak zrobiłam słabą minę, powiedział mi, że może przełożyć na inny dzień. Wkurzyłam się bardziej. No bo wiecie, sam nie pomyślał, żeby to przełożyć. I to żaden problem a nawet nie było 30 minut już żeby po tej całej kłótni wrócić do normalności. I wtedy on się bardzo wkurzył. Bo kolejną afera i znowu zrobił to czego nienawidzę. Przestał się odzywać a ja znowu musiałam dopytywać. Kąpaliśmy się razem bez słowa, chłopak poszedł spać a ja w nocy płakałam. Ja już nie wiem sama kto miał racje.
1 2019-07-25 11:38:01 Ostatnio edytowany przez ang (2019-07-25 11:39:31)
Nie wiem gdzie jest ten poważny problem przez który płakałaś w nocy. Chciał iść na rower z kolegą, może kolega pracuje i nie może wcześniej? Z resztą jutro też jest dzień przecież nie wyjechał na miesiąc bez pogodzenia się w złości.
Mnie jakoś najbardziej zaniepokoiło to Twoje poszukiwanie winnego zamiast szukania rozwiązania. Poza tym chłopak chciał iść na rower - źle, bo Ty uważasz, że powinniście porozmawiać. Chciał przełożyć - też źle, bo uważasz, że powinien sam wcześniej na to wpaść. Skoro sama ograniczyłaś możliwość rozmowy wyjściem na imieniny, to ja się chłopakowi nie dziwię. Co on, miał grzecznie siedzieć i czekać, aż wrócisz? Bez prawa do zorganizowania sobie czasu? A do tego strasznie mnie razi to, że wychodzisz z założenia, że skoro on nie pracuje, to on ma się dostosować. Zrozumiałam, że może sobie na to pozwolić, bo wcześniej odłożył wystarczająco, więc nie widzę powodu, dla którego miałoby to teraz oznaczać dla niego, że ma - znowu! - mniej praw niż Ty, skoro taka sytuacja jest poniekąd nagrodą za czas, kiedy pracował. Daj mu żyć, bo jeszcze trochę, a on nie będzie mógł nic zrobić.
4 2019-07-25 14:26:35 Ostatnio edytowany przez balin (2019-07-25 14:32:24)
Bluszczem tu zalatuje. Ktoś kto narzeka na złą komunikację, komunikuje się "złą miną". Oplączesz tego nieszczęśnika i zrobisz z niego fujarę. Z resztą jesteś już tego bardzo bliska. Po czym przyjdziesz na forum i będziesz pytać, gdzie Ci prawdziwi mężczyźni. Mój bojąc się mojej złej miny, ucieka na paluszkach w kąt.