Mąż, lokatorzy i same problemy... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mąż, lokatorzy i same problemy...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: Mąż, lokatorzy i same problemy...

Jestem rok po ślubie. Taki sam czas wynajmujemy z mężem dom zagranicą, bo tam też pracujemy. Od dwóch miesięcy podnajmujemy dwa pokoje (jeden parze a drugi znajomej). Mąż przez ostatni miesiąc nie pracował, zakładał biznes. Teraz pracuje i długo go nie ma w domu (zaczyna wcześniej, ale wracamy o tej samej porze). Wymaga ode mnie gotowania, sprzątania, prania bo jego długo nie ma i musi się wyspać. Robię także zakupy i jedzenie na drugi dzień do pracy. Czasami jestem padnięta, bo w pracy stoję 8 godzin do tego dźwigam ciężkie kartony a przez wypadek jakiś czas temu mam problem z ręką. Czasami odłożę talerz obok i umyję po pracy albo jak chwilę odpocznę. Ponieważ okropnie chrapię jestem zmuszona spać w salonie bo mężowi to przeszkadza, jest niewyspany i mówi, że w końcu przez moje chrapanie spowoduje wypadek w drodze do pracy. To tak w skrócie. Ja oprócz problemów z ręką czuję, że mam coraz większe problemy emocjonalne, tęsknię za Polską i zwyczajnie co dzień ryczę i nie pamiętam, jak się nazywam. Po prostu mam bardzo zły okres w życiu. Ostatnio zauważyliśmy wszyscy (łącznie z lokatorami), że trzeba więcej wysiłku włożyć w sprzątanie w domu. Wczoraj miała być kolej na mnie ale... lokator mnie ubiegł i wysprzątał salon, mimo iż dzień wcześniej mówiłam, że skoro ja tu śpię to ja sprzątam. On dodał, że skoro się za to nie wzięłam to zrobił to za mnie (zaczął sprzątać o 8, ja chciałam chwilę dłużej pospać). Powiedział też, że posprzątał mi w komodzie w salonie bo miałam tam syf! W mojej prywatnej, gdzie trzymam od słodyczy/kosmetyków po dokumenty!!! Spakował mi wszystko w torbę i zostawił na korytarzu żebym to wzięła na górę (rzeczy moje i męża) Zdenerwowałam się okropnie, a on mi na to, że powinnam mu dziękować. Dzisiaj mi wmawia, że wczoraj była moja kolej i dalej jest syf bo nie posprzątałam a on ogarnął tylko salon (uprzednio zachwalając siebie, że zrobił generalny porządek). Teraz gdzie w tym wszystkim mój mąż. Otóż: mówi, że to moja wina, bo ja śpię w salonie i zrobiłam sobie tam prywatny folwark (nie mogę malować paznokci, psikać perfumami w sypialni bo on nie lubi jak się smrodzi). To gdzie ja mam to trzymać? Lokatorom przeszkadza, że zajmuję salon. Łazienka typu mikro - nie ma miejsca. Mąż mówi, że przesadzam i nie powinnam krzyczeć aż tak na ludzi. Że nic nie robię(!) a to ja w 80% pomogłam otworzyć biznes, to ja chodzę do sklepu, dzwonię do ubezpieczalni, banków, piorę, zawsze zmywam po obiedzie, sprzątam pokój... Jak pytałam czemu on nic nie zrobił przez miesiąc to zapytał :a to ja mam wszystko robić? Nie no, ja czyli żona musi, przecież wstaję o 6tej i w domu jestem o 17tej, mam czas, mam siły. Mąż nie musi. I to nie jest tak, że nie widzę w sobie winy -fakt, czasem wysiadam totalnie. Ale do cholery, ja też potrzebuję chwili wytchnienia! Lokator z dziewczyną najeżdżają na mnie, że wszystko w domu to moja wina, a jestem panią domu więc powinnam dawać przykład. Pogubiłam się... Mąż nie jest za mną i nie chce się wtrącać, bo potrzebuje spokoju "bo praca". Ja lokatorom kazałam się wynosić do przyszłego miesiąca, ale widzę, że mężowi to nie na rękę bo płacą za mieszkanie. Postanowiłam, że rzucam to wszystko i wracam na jakiś czas do Polski. Psychoterapeuta, ortopeda, otolaryngolog żeby wyleczyć chrapanie i spokój psychiczny. Czy dobrze robię? Chcę pokazać mężowi, że jego głupie nawyki wyniesione z domu i pokazywanie palcem co muszę zrobić JUŻ bo on tak chce nie jest dobre. On twierdzi, że sam lepiej da radę. Dojdzie mu papierkowa robota, zakupy, gotowanie, sprzątanie i pranie i ciekawe, jak faktycznie będzie beze mnie. Mam wątpliwości czy wyjechać do Polski i odpocząć czy mimo wszystko zostać... Jestem pogubiona, dwa tygodnie ryczę jak bóbr bo psychicznie nie mam siły nawet żeby odebrać telefon. Nawet nie potrafię podjąć takiej decyzji i muszę o to pytać innych sad

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Bonzo (2019-07-14 18:14:43)

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

Czy masz nadwagę??jesteś otyła????badałaś hormony????Czy masz insulinoodporność???? dziwne pytania, ale mam przeczucie.....

3

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

Mam nadwagę, ciągle mogłabym żreć słodkie i przez to też płaczę bo mogę zjeść kilo obiadu i dalej to samo... Nerwy mam takie, że boję się, że kogoś albo siebie w końcu zabiję. Sama siebie nazywam potworem i monstrum przez to chrapanie i mój wygląd. I to, że niby nic nie robię. Do niczego się nie nadaję, inni mnie w tym utwierdzają. Naprawdę nie mam siły. Kiedyś po 20 km z i do pracy na rowerze miałam siłę iść na siłownie. Dzisiaj prysznic i wstanie z łóżka to dla mnie horror. A wyjść do ludzi? Prędzej się popłaczę i pokłócę z mężem, byleby nie wychodzić. Głupieję.

Bonzo napisał/a:

Czy masz nadwagę??jesteś otyła????badałaś hormony????Czy masz insulinoodporność???? dziwne pytania, ale mam przeczucie.....

4

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

No to sprawa prosta....inuslinoodporność plus na 100% jestes zalana kortyzolem plus bóg wie co jeszcze....jak czytalem twoj pierwszy post od razu mi to przyszlo na mysl i jak widac trafilem w punkt....twoje samopoczucie to tylko rezultat, z reszta chrapanie też. Do lekarza zrobić morfologie, profil lipidowy, najwazniejsze hormony i pora ruszyć tyłek, bo lepiej nie bedzie tylko gorzej...to że nie śpisz z mezem w łóżku podejrzewam, że jest mu tylko na rękę, bo strzelam, że wasze życie seksualne praktycznie nie istnieje.....zmiana odzywiania o 180 %, silownia i zobaczysz jak zmieni ci sie patrzenie na świat. Tylko sie nie baw w żadne statyny i antydepresanty....

5 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-07-14 19:54:23)

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

No, na seks też nie mam za bardzo ochoty.
Drugim problemem jest to, czemu mąż zamiast wulgaryzm kolesia, że grzebie nam w szafkach nic z tym nie robi tylko "on chce mieć spokój". A ja aż tak się zapieniłam, że nie mogłam nic utrzymać w ręce tak się trzęsłam z nerwów. Niech na osobności mnie wulgaryzm ile wlezie, ale przy ludziach ma być za mną -tak to widzę.

Bonzo napisał/a:

No to sprawa prosta....inuslinoodporność plus na 100% jestes zalana kortyzolem plus bóg wie co jeszcze....jak czytalem twoj pierwszy post od razu mi to przyszlo na mysl i jak widac trafilem w punkt....twoje samopoczucie to tylko rezultat, z reszta chrapanie też. Do lekarza zrobić morfologie, profil lipidowy, najwazniejsze hormony i pora ruszyć tyłek, bo lepiej nie bedzie tylko gorzej...to że nie śpisz z mezem w łóżku podejrzewam, że jest mu tylko na rękę, bo strzelam, że wasze życie seksualne praktycznie nie istnieje.....zmiana odzywiania o 180 %, silownia i zobaczysz jak zmieni ci sie patrzenie na świat. Tylko sie nie baw w żadne statyny i antydepresanty....

6

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...
JolaJolaN napisał/a:

No, na seks też nie mam za bardzo ochoty.
Drugim problemem jest to, czemu mąż zamiast wulgaryzm kolesia, że grzebie nam w szafkach nic z tym nie robi tylko "on chce mieć spokój". A ja aż tak się zapieniłam, że nie mogłam nic utrzymać w ręce tak się trzęsłam z nerwów. Niech na osobności mnie wulgaryzm ile wlezie, ale przy ludziach ma być za mną -tak to widzę.

Bonzo napisał/a:

No to sprawa prosta....inuslinoodporność plus na 100% jestes zalana kortyzolem plus bóg wie co jeszcze....jak czytalem twoj pierwszy post od razu mi to przyszlo na mysl i jak widac trafilem w punkt....twoje samopoczucie to tylko rezultat, z reszta chrapanie też. Do lekarza zrobić morfologie, profil lipidowy, najwazniejsze hormony i pora ruszyć tyłek, bo lepiej nie bedzie tylko gorzej...to że nie śpisz z mezem w łóżku podejrzewam, że jest mu tylko na rękę, bo strzelam, że wasze życie seksualne praktycznie nie istnieje.....zmiana odzywiania o 180 %, silownia i zobaczysz jak zmieni ci sie patrzenie na świat. Tylko sie nie baw w żadne statyny i antydepresanty....

Jak dla mnie te wasze klótnie czy nieporozumienia to tylko rezultat. Strzelam, że twój mąż jest całą tą sytuacją z tobą sfrustrowany....po pierwsze zapuszczona żona i co za tym idzie brak seksu ( dla faceta to problem na prawde dużego kalibru), do tego podejrzewam twoje inne wyskoki....gość patrzy na tą całą sytuację i zachodzi w głowę co ja tu wogóle robię....
Możesz teraz nawet stawać na rzęsach, a uwierz mi że i tak bedzie źle...on ma do ciebie dystans, żyjecie jak lokatorzy a nie małżeństwo....Musisz sie za siebie wziąć i potem za męża, albo masz jak w banku, że kto inny sie nim zaopiekuje o ile juz tego nie robi..

7

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

Na pewno tego nie robi... I nie jestem zapuszczona, bo moja waga nie jest tragiczna, noszę rozmiar 40/42 więc nie monstrualnie. Ubieram się ładnie, maluję, biorę prysznic. On z domu wyniósł nawyki, że wszystko ma być na już, teraz, ma być musztra a ja po prostu wolę na spokojnie, jak będę miała chwilę a nie jak ktoś mi każe. A na seks nie mam ochoty, ale nie odmawiam bo to lubię.

8

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...
JolaJolaN napisał/a:

A na seks nie mam ochoty, ale nie odmawiam bo to lubię.

Lekki oksymoron nie sądzisz???wnioskuję, że to on zawsze inicjuje???
Ja swojego zdania nie zmieniam  i całą tą sprawę widzę tak jak opisałem, Twoje zmeczenie i kompulsywne jedzenie slodyczy to 100% objaw insulinoodpornosci...także do lekarza idz na pewno, dla wlasnego dobra...
Jesli chodzi o meża to na twoim miejscu dzis wieczorem odwalilbym sie na bóstwo i go w nocy pomęczył...tak porządnie, kłoda nie wchodzi w gre...na drugi dzień poprawił jeszcze raz....i chętnie zobaczyłbym jak twój mąż sie zachowuje i jaki jest w stosunku do ciebie.

9 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-14 23:32:27)

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

Niepotrzebnie się dałaś wyrzucić do salonu- mąż nich tam idzie, jak mu przeszkadza.. I najwyżej jego szpargały będzie zbierać lokator.
Bo niestety, sama nie jestem pedantką, ale we wspólnych częściach porządek być musi.
I teraz popatrz- obcy gość na forum zainteresował się Twoim zdrowiem, a mąż tylko własną wygodą..
Nie inwestuj więcej czasu w tą jego firmę, bo czuję, ze wdzięczności nie będzie. Inwestuj w swoją samodzielność, idż do pracy, zatrudnij kogoś do sprzątania raz na jakiś czas- kup zmywarkę.
Bonzo- cudowna moc seksu działa tylko na wyposzczonych mężów- napisała że  ona niee z tych, co głowa ją boli smile
chociaż też nie rozumiem tego zdania.. big_smile no chyba że tak, że nie chce się jej gimnastykować przy tym, ale nie wiemy co tam mąż lubi..

10

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

Ela i Bonzo mają rację.
Pora wziąć się za siebie:
- najpierw PL i lekarze + dietetyk i obowiązkowo odpoczynek.
- jeden problem się rozwiąże - spanie w salonie. Wasi lokatorzy się wyprowadzą i będziesz miała jedną sypialnię dla siebie (mniej sprzątania gdy jest mniej ludzi)
- olej ciągłe pranie, sprzątanie, gotowanie i usługiwanie mężowi. Idź na spacer. Jeśli już koniecznie musisz gotować, to można na dwa dni. Podłoga przez jeden dzień nie powinna zmienić się w dżunglę nie do przejścia, a łazienka w bagno.
- fajnie, gdy lokatorzy płacą, ale u Was w domu macie źle ustawione priorytety i dodatkowe osoby mają możliwość mącenia Wam w małżeństwie.

11

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

Autorko, jesteś na maksa wykończona i tak naprawdę nie masz nawet swojego kąta, żeby móc porządnie zresetować się, odpocząć.
Twój mąż też jest bardzo zmęczony i po powrocie do domu chciałby mieć święty spokój, tymczasem bombardowany jest problemami domowymi.
Podejrzewam, że i lokatorzy też są zmęczeni, bo i oni nie przyjechali tam na wczasy, tylko do roboty.
Gniezdzicie się wszyscy na kupie i działacie sobie na nerwy. Ty przeżywasz bardzo tę sytuację, bo widzisz, że i wasze małżeństwo zaczyna się sypać. Za dużo jest tych trzecich, którzy dodają do gara.
Życie, jego proza zaczynają was przerastać i wiele spraw postawionych jest u was na głowie. Za chwilę nie będzie czego zbierać.
Jeśli masz możliwość, to rzeczywiście zrób sobie urlop i przyjedź do Polski. Zadbaj o swoje zdrowie i postaraj się wypocząć po tych wszystkich jazdach.
Jeśli nie masz możliwości, by tu przyjechać, to zacznij robić porządek tam na miejscu. Porozmawiaj z mężem jeszcze raz, ale spokojnie, bez nerwów i postaraj się z nim dogadać. Razem coś ustalcie i zróbcie zebranie lokatorów, by każdy mógł się wypowiedzieć. Ustalcie konkretne granice, których nie będziecie przekraczać. Ustalcie sobie, że odzielacie gruba krecha wszystko, co było do tej pory źle i zaczynacie od nowa. Ustalcie sobie też konsekwencje dla osób, które nie będą trzymały się zasad np wyprowadzka z mieszkania, dodatkowy dyżur, cokolwiek.
Od męża wymagaj wsparcia, bo nie do przyjęcia jest to, że on nie trzyma strony żony. Niech on śpi w salonie, jeśli ma problem z twoim chrapaniem, może niech spróbuje stoperów? Nie bierz na siebie tyle roboty i powiedz o tym otwarcie. Ty też ciężko pracujesz i masz prawo żądać podziału obowiązków.
Postaw granice i trzymaj się ich konsekwentnie, bo jak widać całe to towarzystwo weszło ci na głowę. Pora wyciągnąć z tego wnioski i skończyć z niewolnictwem.
Powodzenia.

12

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

Sprawa prosta jesli chodzi o salon. Takie sprawy okresla sie gdy lokatorzy sie wprowadzaja. Jesli przy przyjmowaniu ludzi oznajmilas, ze salon jest do uzytku wspolnego To nie powinnas go zajmowac. Jezeli podnajelas tylko pokoje to nie powinni wchodzic.
Jezeli kwestia uzytkowania salonie nie byla przrdyskutowana to tylko twoja wina.

13 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-15 11:46:59)

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...
Markotny napisał/a:

Sprawa prosta jesli chodzi o salon. Takie sprawy okresla sie gdy lokatorzy sie wprowadzaja. Jesli przy przyjmowaniu ludzi oznajmilas, ze salon jest do uzytku wspolnego To nie powinnas go zajmowac. Jezeli podnajelas tylko pokoje to nie powinni wchodzic.
Jezeli kwestia uzytkowania salonie nie byla przrdyskutowana to tylko twoja wina.

dokładnie tak myślę. ale jak salon nie jest zamykany, to kto by chciał wynajmować pokój z gospodarzem mieszkającym w salonie?
To chyba wymaga powtórnego ustalenia.
Kuchnia jak jest wspólna, to też musi być jak w hostelu- nikt nie zostawia swoich rzeczy.

edit: dlaczego ma wyjeżdzać do PL? tam nie może zrobić badań?iść do dietetyka?

14

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

Przed wprowadzeniem się lokatorów oznajmiłam, że śpię w salonie.

Dzisiaj z rana, kiedy szykowałam się do pracy szłam od strony ściany z gorącym mlekiem w rękach. Mój lokator szedł prosto na mnie i mnie szturchnął, nie miałam jak uciec, nie zszedł mi z drogi. Zadzwoniłam do męża. I co? Niby się przejął, ale przed chwilą dzwonił ponownie bo on chce mieć spokój, czemu nie możemy zostawić tego, co było za sobą?
Czy ja komuś wchodzę w drogę? Po prostu nie odzywam się do lokatora. Dlaczego mam przejść z tym do porządku dziennego? Dlaczego mam mu dziękować, że grzebał w moich prywatnych rzeczach? I mam zapomnieć o tym, jak się zachowuje wobec mnie? Mąż nie chce, żeby się wyprowadzili, chyba, że "ja zapłacę za nich czynsz". A dlaczego tak mnie lokator traktuje? Bo wie, że mąż ma to w dupie i nic z tym nie zrobi bo najwyraźniej jest miękką fają! Ja się zaczynam bać tutaj mieszkać, tym bardziej, że słyszałam jak wyzywa własną dziewczynę po pijaku.
A dla mojego męża liczą się oszczędności.
Fakt, jesteśmy przed przeprowadzką ale ja chcę spać spokojnie. A dzisiaj nie poszłam do pracy bo byłam roztrzęsiona, że nawet mąż zostawił mnie samej sobie bo on chce mieć spokój i tyle. Na jutro mam busa do Polski, dzisiaj jedziemy oglądać mieszkanie ale po tym jego telefonie i słowami "pogódźcie się, potrzebujemy pieniędzy, nie chcę się kłócić" to mam ochotę wsiąść w busa dzisiaj i wyjechać.

Ps. Sprzątam w domu, mamy grafik sprzątania. Ale jeśli ktoś przed moją kolejką nie posprzątał dokładnie to tak, został syf. A w dniu w którym miałam sprzątać ja wtrącił się lokator, "bo nikt tego lepiej nie zrobi", chociaż zawsze robiła to jego dziewczyna i wykrzyczał mi, że robię syf. Zawsze przestrzenie wspólne są czyste. Dla niego ten syf to były moje lakiery do paznokci, moje perfumy i dokumenty trzymane w komodzie!

15

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

W niektórych krajach UE bardzo ciężko jest dostać skierowanie na jakiekolwiek badania. Boli ucięty palec? Paracetamol. Masz podejrzenie cukrzycy? Paracetamol. Zapalenie oskrzeli? Paracetamol.

Jola, wprowadź się z powrotem do sypialni. Jeśli mężowi to nie odpowiada - niech śpi w salonie. Czy Wasz grafik sprzątania obejmuje męża? Czy sprzątasz za siebie i za niego? Jeśli chce mieć lokatorów, niech on sprząta.
Tu jeszcze jest problem z tym, że on Cię nie szanuje. Lokatorzy także Cię nie szanują. Możecie spokojnie wymówić im mieszkanie i na nowych zasadach przyjąć nowych lokatorów. Tylko dobrze sobie te zasady przemyślcie.

16

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...
Marata napisał/a:

W niektórych krajach UE bardzo ciężko jest dostać skierowanie na jakiekolwiek badania. Boli ucięty palec? Paracetamol. Masz podejrzenie cukrzycy? Paracetamol. Zapalenie oskrzeli? Paracetamol.

Jola, wprowadź się z powrotem do sypialni. Jeśli mężowi to nie odpowiada - niech śpi w salonie. Czy Wasz grafik sprzątania obejmuje męża? Czy sprzątasz za siebie i za niego? Jeśli chce mieć lokatorów, niech on sprząta.
Tu jeszcze jest problem z tym, że on Cię nie szanuje. Lokatorzy także Cię nie szanują. Możecie spokojnie wymówić im mieszkanie i na nowych zasadach przyjąć nowych lokatorów. Tylko dobrze sobie te zasady przemyślcie.

Ale mąż nie chce żeby oni się wyprowadzali, bo na tym mieszkaniu będziemy max do września i szkoda kasy. A mamy oszczędności, no szkoda będzie płacić więcej ale wolę to niż brak spokoju i bezpieczeństwa w domu, w którym mieszkam dwa lata. Ci lokatorzy mieszkają tutaj może 1 i pół miesiąca dopiero. Poprzedni mieszkali 1,5 roku i nigdy nie było żadnych zgrzytów.
I wkurzam mnie też to, jak w zeszłą niedzielę zamiast obejrzeć razem film (akurat on proponował) to poszedł na ogródek do lokatorów, bo tam piwko i grill.
Jak to czytam to widzę, że to moja wina. Jestem jakimś pieprzonym monstrum, chrapię jak stary dziad, jestem nieciekawa i ciągle tylko się żalę. Skoro on się dogaduje z każdym to może faktycznie to ja mam problem...

Ps. Mieszkam w kraju, gdzie na urwaną nogę też najprędzej dadzą paracetamol.

17

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

do września to zostało parę tygodni..zrób jak Marata mówiła.
Lokatora bym olała, a mężowi powiedziała, że jak tak go lubi, to niech z nim wszystko załatwia.

18

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...

Bonzo, jak chcesz wmawiać ludziom choroby to naucz się najpierw ich nazw. Nie ma takiej jednostki jak insulinoodporność. Jest insulinooporność i o dziwo sporo osób żyje z nią bez objawów które opisujesz. Nie jest też ona powodem chrapania wink
Pan Mąż ma żonę w odwłoku i to jest przyczyna. Nie skutek.

19

Odp: Mąż, lokatorzy i same problemy...
JolaJolaN napisał/a:
Marata napisał/a:

W niektórych krajach UE bardzo ciężko jest dostać skierowanie na jakiekolwiek badania. Boli ucięty palec? Paracetamol. Masz podejrzenie cukrzycy? Paracetamol. Zapalenie oskrzeli? Paracetamol.

Jola, wprowadź się z powrotem do sypialni. Jeśli mężowi to nie odpowiada - niech śpi w salonie. Czy Wasz grafik sprzątania obejmuje męża? Czy sprzątasz za siebie i za niego? Jeśli chce mieć lokatorów, niech on sprząta.
Tu jeszcze jest problem z tym, że on Cię nie szanuje. Lokatorzy także Cię nie szanują. Możecie spokojnie wymówić im mieszkanie i na nowych zasadach przyjąć nowych lokatorów. Tylko dobrze sobie te zasady przemyślcie.

Ale mąż nie chce żeby oni się wyprowadzali, bo na tym mieszkaniu będziemy max do września i szkoda kasy. A mamy oszczędności, no szkoda będzie płacić więcej ale wolę to niż brak spokoju i bezpieczeństwa w domu, w którym mieszkam dwa lata. Ci lokatorzy mieszkają tutaj może 1 i pół miesiąca dopiero. Poprzedni mieszkali 1,5 roku i nigdy nie było żadnych zgrzytów.
I wkurzam mnie też to, jak w zeszłą niedzielę zamiast obejrzeć razem film (akurat on proponował) to poszedł na ogródek do lokatorów, bo tam piwko i grill.
Jak to czytam to widzę, że to moja wina. Jestem jakimś pieprzonym monstrum, chrapię jak stary dziad, jestem nieciekawa i ciągle tylko się żalę. Skoro on się dogaduje z każdym to może faktycznie to ja mam problem...

Ps. Mieszkam w kraju, gdzie na urwaną nogę też najprędzej dadzą paracetamol.

A jaki macie podział w domowym budżecie? Jeżeli zrzucacie się na pół na swoje gospodarstwo domowe to ja bym cisnęła że lokatorzy mają się wynieść jak najszybciej.

I nie wkurzaj się na męża, też bym szła na grilla zamiast filmu:DD Pogadaj z nim że ten konflikt z lokatorem to na poważnie bo on tego chyba tak nie odbiera i że jak on chce spędzać z nim czas to ty automatycznie jesteś pozostawiona sama sobie bo mimo szczerych chęci do kogoś kto cię jawnie nie lubi nie będziesz się wbijać na grilla.

No i to prawda, za dużo narzekasz. Na siebie, na męża, na lokatora, na pracę, na rękę, na to że musisz zmywać. Popracuj nad sobą bo na towarzyszkę do miłego spędzania czasu to się nie nadajesz w takim wydaniu, ale na kozła ofiarnego dla lokatora debila już jak najbardziej.

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mąż, lokatorzy i same problemy...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024